enia Posted October 24, 2010 Author Share Posted October 24, 2010 [quote name='Erin32']No to się porobiło :-o A BZW dalej milczy :shake:[/QUOTE] niestety..... takim zachowaniem podważa swoją wiarygodność, przykre..... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Erin32 Posted October 24, 2010 Share Posted October 24, 2010 [quote name='enia']niestety..... takim zachowaniem podważa swoją wiarygodność, przykre.....[/QUOTE] I nie jest to pierwszy raz ... niestety :roll::shake: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Erin32 Posted October 24, 2010 Share Posted October 24, 2010 [quote name='enia']niestety..... takim zachowaniem podważa swoją wiarygodność, przykre.....[/QUOTE] I nie jest to pierwszy raz ... niestety :roll: :shake: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Zofia.Sasza Posted October 25, 2010 Share Posted October 25, 2010 Bożeno, ja rozumiem że masz teraz problemy i nie zakładam z góry, że dzieje się coś co dziać się nie powinno. Weź jednak pod uwagę, że wiele osób na obu forach kibicuje Rumcajsikowi i Temidkowi. Daj jakieś info, co u nich. Zwłaszcza, że - jak pisałaś - potrzebujesz pomocy. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pipi Posted October 26, 2010 Share Posted October 26, 2010 Mam info, że z Rumciem troszkę lepiej.Po badaniach będzie wiadomo więcej. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Zofia.Sasza Posted October 26, 2010 Share Posted October 26, 2010 [quote name='"BOZENAZWISNIEWA"']BZW jak piszecie jest chora, ma od dwóch dni tez chore dziecko ponad dwuletnie -Dziekuje INA ZA PIEKNE WSTAWKI...NO BYM NIE POMYSLAŁA,ZE "ZAŁUJESZ',bYŁAS KILKAKROTNIE ZAPRASZANA DO NAS W ODWIEDZINY,NIE SKORZYSTAŁAS -cHCIAŁAM WZIAC rUMCAJSA W ODWIEDZINY DO iRENY, ALE JAKOS KILKA RAZY TAM JECHAŁYSCIE I NIE BYŁO CZASU go zabrać -Kotkowo zawsze informowałam o stanie zdrowia Rumcajsika,wysyłałam zdjecia...i Irenke .miała ciagły wglad do zdjec i wpisów na NK. -kIEDY rUMCAJS ZASŁABŁ PO NOCY I PISZCZAŁ KIEDY GO DOTYKAŁAM OD RAZU POJECHALISMY DO WETA..OD RAZU, MOJA CÓRKA ZOSTAŁA W DOMU.wYNIKI MIAŁ ZŁE, SZCZEGÓLNIE NERKOWE, MIAŁ POWIEKSZONE NERKI.Dostał kroplówke, leki, i do domu zalecenia...Wszysko podałam według wskazań lekarza, Renal dostaje nadal suchy... Bardzo sie wystraszyłam i moze troche 'przesadziłam"z ta mocznica.Tutaj tez na forum wiele osób pisze o wynikach ,o pnn. Niestety Rumcajs kiedy go zawiozłam nie miał "wiarygodnej"biochemi pod tym katem, bo był najedzony, ale miał złe wyniki -Nie bede pisała kto z forum polecił mi uspienie Rumcajsa, ale ja NIE USYPIAM zwierzat nie majac pewnosci co do tego co z nimi bedzie.... Mój wet tez, powiedział,ze po skończeniu leczenia trzeba zrobic ponowne badania,biochemie i usg...I to zrobimy...I wtedy mozna stwierdzic dopiero co mu jest ostatecznie Na dzień dzisiejszy Rumcajs zyje i od wczoraj sie bawi myszka(wczesniej spał) Niepokojace jest tez to,ze nie kontroluje moczu, jego wydalania, potrafi zsiusiac sie na kolanach... Nigdy NIE USPIŁAM kota bez poinformowania osoby wydajacej,zawsze dzwonie i pytam co robimy... Rumcajsa oczywiscie nie oddam,bo przestrzegam wszystkich punktów umowy adopcyjnej.Kotek ma ksiazeczke zdrowia, jest regularnie badany,ma dokumentacje z kazdym wynikiem morfologii, testu.. . delfinka-fundacja interesowała sie losem kota...a czasami to ja sama pisałam co u Rumcajsa... Napisałam w nocy,ale zresetowało mój wpis i nie zasnełam do rana... ag&2-nie wraca sie do przeszłosci, ale to chyba Ty po ponad 100km chciałas mnie z drogi zawrócic,kiedy jechałam po kota,który MIAŁ byc uspiony, albo miał jesli nie wykaza testy białaczki jechac na dt do....IKA6.Czy to nie Ty mi powiedziałas,zebym zawróciła , bo kotek jest umierajacy i podrózy nie przezyje/Tak było, mój maz był zły,ze dopiero po tak długiej trasie nas zawracasz...No i kiedy na 'polecenie'Ireny pojechałam po Rumcajsa okazało sie,ze biega...nie zdycha... Miałam duze długi, bo leczyłam koty białaczkowe, wtedy 2 nerkowe i Temidka, o którego Piccolo sie martwi...Wczoraj mój maz spłacił ostatni kawałek długu-550zł Nikt nie "igra"z zyciem kota, przynajmniej nie ja.A rad "dobrych cioc"mam juz dosyc.To mój wpis na tym watku "zamknietym" Dodam jeszcze,ze TEMIDEK po kolejnym ataku padaczki nie odzyskawszy kojarzenia przez 15 godzin "srajacy krwia i niestrawionymi resztkami czarnymi"został wczoraj uśpiony.Podczas ataku padaczki piszczał tak głosno,ze wszyscy przybiegli,spadł z łózka,myslelismy ,ze kregosłup złamał,ale to był jego "ostatni"atak.Juz sie nie meczy i mozecie to nazywac "zamordowaniem go, czy jak sobie chcecie" Kocham Rumcajsika,był taki tyci jak go odbierałam,pieknie czytac same plusy,a jak cos trzeba to wio, najechac.Nie mam zamiaru ciagnac kolejnego watku.INA11 mnie zawiodła,a cóz do Irenki nie moge go dac, dobrze wiecie dlaczego.Jest u nas od marca to raz, lezyłam go z moich pieniedzy to dwa,a Irenka nie ma chyba zaszczepionych kotów to trzy...Zapraszałam do nas kilka osób z forum, jak takie 'przejete'jestescie to zapraszam...Może pipi przyjedzie?Ma info na nk[/quote] To z miau. :( Jak się wydaje krzyki o pnn były BEZ badań. Na oko diagnozowane... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Zofia.Sasza Posted November 3, 2010 Share Posted November 3, 2010 Przeklejam z miau: [quote name='"BOZENAZWISNIEWA"'] Co sie stało z Temidkiem/ 24.10 o godzinie 21....miał kolejny atak padaczkowy...Atak bardzo silny,że nie mogłam go utrzymać tak go wykrecało.Przy tym wył, piszczał i "srał'pod siebie- rzadko z krwia...Spadł z łóżka, leżał na podłodze..na kocu.(nic sobie nie uszkodził...prosze sie nie martwic...-sprawdziłam)...Żeby dodać "smaku"co niektórym dodam,że spałam na podłodze na materacu-warowałam przy kocie....Warczał, piszczał, płakał....i srał pod siebie....Potem stracił przytomność...jak zawsze...Niestety ten atak był jednym - ostatnim z ataków...lezał do 6 rano niewładny, poruszał tylko ogonem....Podnosił główke ...kiedy go głaskałam i próbowałam karmić....Silne ataki miał czesto,ale ten był szczególny....Kiedy 12 godzin później jego stan nie uległ poprawie(co jakis czas warczał i popłakiwał),nie reagował na podane leki...ZDECYDOWAŁAM -USPIC Temidka....nie kontaktował już....żałuje,że nie uśpiłam go wcześniej.Był jeszcze 3 godziny na obserwacji w lecznicy...nim go "zamordowałam" Nie Temidek nie umarł sam, ja go uśpiłam, zabiłam jak to kto nazwie....Jest to jedyny z 3 przypadków uśpienia moich kotów kiedy nie miałam żadnych oznak poczucia wstydu, nie żałuje tego.Jestem szczęśliwa,że ten kotek jest w moim sercu i tam zostanie...nie cierpi juz wcale.....Miał dobre ostatki zycia u nas w domu....był kochany, zadbany, spał z nami na łóżku(zdjęcia podczas przyjecia i teraz)były wstawione. Czemu nie dojechałam do Warszawy?No dlatego ,ze dostałam dokumentacje kota i widziałam co sie z nim dzieje....Było juz za późno, za póxno kota wywalono, za póxno było go ratowac..ja zrobiłam wszystko, nie patrząc na koszta...dług w tym miesiącu +eutanazje zapłacił mój mąż(to odnośnie wszystkich strasznie zatroskanych...) Gratuluje troski....Never pisała, kto chciałby pomóc....na watku Temida....Temiś mieszkał w sypialni, nie mógł być zaszczepiony....był za chory....Ciesze się ,ciesze się,ze juz go nic nie boli..tak....myślałam ,że nam się uda....Tyle zrobiliśmy, przestał bać się ludzi, ręki...tulił sie do nas, nawoływał....Takim go będe pamiętała...I takim Wy go zapamiętajcie oprócz tego ,że miał obcięty napletek i wydłubane oczy kiedy go "przejęłam"-gryzł, drapał i tłukł główka o sprzety ,aż krew chlupała z uszu, nosa....dupy... Przykro co się czyta....nie tylko ja to czytam....(wlazłam tu na prosbę koleżanki...)Nawet nie wiecie co WYPRAWIACIE...nawet nie wiecie co robicie pisząc takie rzeczy, nie ważne już -nie cofniecie juz tego co sie stało....ale kiedys mam nadzieje "że według uczynków waszych zapłate poniesiecie"-To z Biblii,żeby nie było,ze grośby karalne.... [B]A co do Rumcajsika..to zyje..i dzieki "sprawnej' opiece właśnie...ups...zapomniałam,ze wszyscy sie o niego bili jak zdychał na białaczke..no i własnie głupio to napisać,ale miał własnie do Ika6 trafic, ale do mojej "mordowni"przyjechał i wyzdrowiał(no, na mój koszt ma sie rozumieć...)A był znowu niedawno nózka na 2 świecie..ale wytrwał.... Takiej opieki i troski każdemu kotu życze....w przeciwieństwie do Was....no ,ale w schronie zdycha sie lepiej.....i pod krzakiem...i w śmietniku....Gratuluje![/B][/quote] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pipi Posted November 3, 2010 Share Posted November 3, 2010 O mamo kochana . . . . . Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Erin32 Posted November 3, 2010 Share Posted November 3, 2010 No niestety, nie pierwszy to popis i zapewne nie ostatni. NIESTETY :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
enia Posted November 3, 2010 Author Share Posted November 3, 2010 słów brak...... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Angel_ Posted November 13, 2010 Share Posted November 13, 2010 Macki mi opadają za każdym razem jak czytam bełkot tej kobiety. Ogólnie nie wróże happy endu temu kotu. Przykro mi, ale ta osoba jest skrajnie wg. mnie nie odpowiedzialna a jej bajki są tak grubymi nićmi szyte , ze dziw bierze jak ktokolwiek jeszcze może ją klepać po pleckach. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
enia Posted November 15, 2010 Author Share Posted November 15, 2010 kocie cioteczki błagam o pomoc: [URL]http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=120056[/URL] kolejne biedy u Pipi...... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.