Jump to content
Dogomania

Walka o życie - runda 2


Recommended Posts

  • Replies 630
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Przepraszam,z pracy wróciłam dopiero.

Czy odpoczęłam? Niestety nie. Wychodzimy na siq ok 1.30 w nocy bo nie chce, żeby trzymała w pęcherzu a sika często po tych kroplówkach. A wstajemy przed 6 rano, bo trzeba zjeść a to trwa. I za każdym razem, kiedy mam wrażenie że znalazłam sposób, żeby nie wypluwała to ona znajduje taki, żeby wypluwać.

A co do renala... Wczoraj napluła na mnie więc miałam okazję spróbować. Faktycznie jest wstrętny.

Lalunia rano radosna przybiegła się przywitać jak do niej weszłam.
Pod lecznicą naszczekała na psiaka :)

Do lecznicy jeździmy na 7 rano, bo TZ na 8 do pracy a ja na 8.30
Wyśpię się chyba po smierci dopiero...

Podejrzewam, że zaraz będę chora, bo organizm mam wykończony przez co pewnie i odporność jest na granicy.
No a że pracuję w przedszkolu to coś załapie. Już mam katar solidny.
Niby pracuje jako woźna, ale w grupie 3 latków, które dość często chorują a kontakt z nimi mam przez 8 godzin dziennie.

Ok 20 jedziemy po Dorcię więc zobaczymy jak dziś.
Następne badanie krwi będzie jutro albo w środę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gonia66']No to czekamy na 20:):)Ucieszyla mnie wiadomosc, że sunia radosna od rana:)
Marzenko...dlaczego ona musi tyle godzi w lecznicy być??Od 7.00 do 20???To lepsze niz przedszkole:):)W poludnie pownnas więc wykorzystac czas i sie przespac:):)[/QUOTE]

Ale Marzenuś pracuje

Link to comment
Share on other sites

Dlatego, że jest na kroplówkach. Wcześniej miała 2 dziennie, ale nie dali byśmy rano czekać aż zejdzie kroplówka.
Więc specjalnie dla nas, żebyśmy mogli do pracy jechać przyjmują Niunię z samego rana.

A teraz zostaje dłużej bo ma dodatkową kroplówkę. Więc jest tam cały czas, w razie co pod opieką.
A my zabieramy ją po kroplówkach. Tęsknię za nią strasznie jak wracam do domu. I automatycznie zaglądam do pustego pokoju.

Heh, łatwo powiedzieć odespać po południu. Wracam do domu ok 17 z żołądkiem przyklejonym do kręgosłupa, bo w pracy nawet nie mam czasu zjeść. Trzeba upolować coś do jedzenia, ogarnąć nieco w domu. Oprócz Dorci mam też dwa inne psy, którym również muszę poświęcić czas. Więc jak już się ogarnę to jest po 19 i nie ma sensu się kłaść.
Wracamy z lecznicy, szykujemy jedzonko, godzinę co najmniej jemy, potem siq, leżymy sobie na podłodze i oglądamy TV przytulone, generalnie robię co się da, żeby nie usnąć bo trzeba jeszcze zrobić myk na siku, żeby za długo nie trzymać. Więc baardzo późno idziemy na siku a o świcie znów to samo.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Marzenuś']Dlatego, że jest na kroplówkach. Wcześniej miała 2 dziennie, ale nie dali byśmy rano czekać aż zejdzie kroplówka.
Więc specjalnie dla nas, żebyśmy mogli do pracy jechać przyjmują Niunię z samego rana.

A teraz zostaje dłużej bo ma dodatkową kroplówkę. Więc jest tam cały czas, w razie co pod opieką.
A my zabieramy ją po kroplówkach. Tęsknię za nią strasznie jak wracam do domu. I automatycznie zaglądam do pustego pokoju.

Heh, łatwo powiedzieć odespać po południu. Wracam do domu ok 17 z żołądkiem przyklejonym do kręgosłupa, bo w pracy nawet nie mam czasu zjeść. Trzeba upolować coś do jedzenia, ogarnąć nieco w domu. Oprócz Dorci mam też dwa inne psy, którym również muszę poświęcić czas. Więc jak już się ogarnę to jest po 19 i nie ma sensu się kłaść.
Wracamy z lecznicy, szykujemy jedzonko, godzinę co najmniej jemy, potem siq, leżymy sobie na podłodze i oglądamy TV przytulone, generalnie robię co się da, żeby nie usnąć bo trzeba jeszcze zrobić myk na siku, żeby za długo nie trzymać. Więc baardzo późno idziemy na siku a o świcie znów to samo.[/QUOTE]
kOCHANA JESTEŚ i bardzo dzielna:):)To miłośc dodaje sił, wiem, ale ciało duktuje swoje warunki:):)Mam nadzieję, że Dorcia bedzie sie miala coraz lepiej a jak wyzdrowieje zupełnie, swoim życiem i radością wynagrodzi Ci wszystkie czuwania i bezsenne noce:):)Trzymamy kciuki i jesteśmy z Wami sercem i myslami:):)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Marzenuś']Przegrywamy coraz bardziej.
Nadchodzi czas, kiedy to do mnie decyzja należy.

Przepraszam, ale nie jestem w stanie dziś już nic napisać.
Muszę wziąć coś na uspokojenie i się położyć do łóżka...[/QUOTE]Jak to??????????????:(:(:(:(.......
Nie wierzę....przecież dzis juz Dorcia była wesola....:(
Marzenuś....moze jednak jest jeszcze szansa....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Marzenuś']Przegrywamy coraz bardziej.
Nadchodzi czas, kiedy to do mnie decyzja należy.

Przepraszam, ale nie jestem w stanie dziś już nic napisać.
Muszę wziąć coś na uspokojenie i się położyć do łóżka...[/QUOTE]

[B]Marzenuś.... trzymaj się jakoś, a może.... [/B]
ech trzymaj się może jednak wyjdzie z tego.

Link to comment
Share on other sites

Zajrzałam na chwilę jeszcze, bo na siku idziemy.

Niestety, leczenie może potrwać nawet 2 miesiące.
Chyba powinnam pójść do banku zapytać o szanse na kredyt... Zapewne żadne...

W tym czasie zyły zaczną siadać, więc będą się wkuwać gdzie się da.
Potrzebujemy leku EPO albo EPREX, taki lek przyjmują ludzie dializowani lub chorzy na ciężką cukrzyce.
Lek ten kosztuje nawet kilkaset złotych. Jeśli nie lek, to będzie trzeba przetoczyć krew. I na jednym razie się nie skończy. A przy trzecim zaczną się wytwarzać przeciwciała szkodzące naszym chorym nerkom.

W ciągu całego leczenia chodzi o to, żeby coś tam w nerkach się odbudowało (nie pamiętam już nawet co, bo słuchałam jak otępiała). Ale może się odbudować ale nie musi...
Więc podczas leczenia pies będzie cierpiał, może nie bardzo ale zawsze. A mimo wszystko może nie przeżyć.
No i mamy się zastanowić...

Proszę, powiedzcie mi: Co byście zrobili na moim miejscu?
Ja wiem, że to trudne i głupie pytanie ale mi pozwoli trzeźwiej spojrzeć na sytuację...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Marzenuś']Zajrzałam na chwilę jeszcze, bo na siku idziemy.

Niestety, leczenie może potrwać nawet 2 miesiące.
Chyba powinnam pójść do banku zapytać o szanse na kredyt... Zapewne żadne...

W tym czasie zyły zaczną siadać, więc będą się wkuwać gdzie się da.
Potrzebujemy leku EPO albo EPREX, taki lek przyjmują ludzie dializowani lub chorzy na ciężką cukrzyce.
Lek ten kosztuje nawet kilkaset złotych. Jeśli nie lek, to będzie trzeba przetoczyć krew. I na jednym razie się nie skończy. A przy trzecim zaczną się wytwarzać przeciwciała szkodzące naszym chorym nerkom.

W ciągu całego leczenia chodzi o to, żeby coś tam w nerkach się odbudowało (nie pamiętam już nawet co, bo słuchałam jak otępiała). Ale może się odbudować ale nie musi...
Więc podczas leczenia pies będzie cierpiał, może nie bardzo ale zawsze. A mimo wszystko może nie przeżyć.
No i mamy się zastanowić...

Proszę, powiedzcie mi: Co byście zrobili na moim miejscu?
Ja wiem, że to trudne i głupie pytanie ale mi pozwoli trzeźwiej spojrzeć na sytuację...[/QUOTE]Marzenuś...nie mozemy i nieczego narzucić....powiedz tylko, co dyktuje Ci serce i czy masz siły walczyc...jesli podejmiesz się walki, możesz byc pewna, ze nie opuścimy Cie i zdobędziemy pieniądze...nie wyobrazam sobie innej opcji....tu jest tylu dobrych ludzi, ze pieniadze sa najmniejszym problemem..Czy Ty chcesz walczyć..???Czy czujesz sie na siłach..??
Cokowliek postanowisz- musisz wiedzieć, ze uszanujemy ..każda Twoją decyzję uszanujemy...dlatego myślę, że zdana z nas nie napisze, co by zrobiła na Twoim miejscu....

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...