Jasza Posted September 28, 2014 Author Share Posted September 28, 2014 Wczoraj bylismy w parku. Zbierałyśmy z Mamą pigwowcowe jabłuszka a tobołki szalały. Teraz odsypiają. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jasza Posted September 29, 2014 Author Share Posted September 29, 2014 A nie wiem czemu mi się takie małe zdjęcia wklejają :nonono2: Tymczasem wczesnym rankiem dostrzec można Pas Oriona. I całego Oriona ma się rozumieć. Pas tworzą trzy błękitne nadolbrzymy. Widać je wyraźnie – trzy punkty świecące w jednej linii, równo obok siebie. I biegnąc wzrokiem w lewo, w dół, wskazują na Syriusza, który jest jasną gwiazdą na piersi Wielkiego Psa. Wypatruję ich obu w przedświcie, z dwoma małymi pieskami u boku. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Elisabeta Posted September 29, 2014 Share Posted September 29, 2014 Teraz o gwiazdach... Ten watek jest niezwykły, Jaszko. :loveu: Postaram się jutro zobaczyć na spacerze z moją Piegowatą o piątej rano... :-? Ale czy mi się uda?... :puppydog: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jotpeg Posted September 29, 2014 Share Posted September 29, 2014 okazało się, że muszę być zalogowana, żeby widzieć zdjęcia. Hm... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
maciaszek Posted September 29, 2014 Share Posted September 29, 2014 Pierwszy raz chyba widzę pigwowcowe jabluszka... Co z nimi będziecie robić? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jotpeg Posted September 29, 2014 Share Posted September 29, 2014 robi się np. przepyszną nalewkę :mdrmed: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jasza Posted September 30, 2014 Author Share Posted September 30, 2014 Tak, Mama będzie robić nalewkę. Konfitura te jest pyszna, a same owoce pachną obłędnie, jak miśki Haribo z imbirem i lekką korzenną nutą. Oriona dzisiaj widzieliśmy, choć jego łuku już dostrzec nie mogłam - może to nie ta pora roku. Syriusz na piersi Wielkiego Psa świeci jasno, ale samego Wielkiego Psa nie widzę. Misia dostała ode mnie żołędziem ( rzucałam Reksiowi w ciemnościach na parkingu pod Lidlem) i bardzo płakała a potem obwarczała Reksia który ją chciał pocieszyć. Za to do mojego wyjścia do pracy co kilka minut domagała się tulenia i przepraszania. Nawet Damianowi zgłosiła. A wyglądało to tak: po spacerze wbiegły z impetem do pokoju, witać się i kręcić dupkami. Damian dostał całusy ( wylegiwał się na wersalce), a po sekundzie Misia usiadła z boku ze spuszczona głową i spoglądała na mnie bokiem. Opowiedziałam Damiańskiemu co się stało, Misia znowu była pocieszana i dopiero wtedy dała się udobruchać i kontynuowała okazywanie radości ;) Wczoraj udało nam się powędrować po Hugobergu :):) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Elisabeta Posted September 30, 2014 Share Posted September 30, 2014 Pierwszy raz chyba widzę pigwowcowe jabluszka... Co z nimi będziecie robić? Maciaszku, pierwszy raz?? U mnie na osiedlu jest mnóstwo krzewów pigwowca. Wzdłuż niektórych długich bloków rosną jeden przy drugim. Większości owoców nawet nikt nie zrywa... Ile to nalewki się co roku marnuje... :-P Ale ciekawe, że z ogródeczka pod balkonem mojej sąsiadki ktoś ciemną nocą wszystkie pigwowe jabłuszka zerwał... :shake: Żadnych gwiazd dziś nie widziałam, bo niebo było zachmurzone, Jaszko. :watpliwy: I proszę nie rzucaj żołędziami w Misiunię. ;-) Chociaż cudnie opisałaś przeprosiny i udobruchanie Księżniczki ... :loveu: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jasza Posted September 30, 2014 Author Share Posted September 30, 2014 Elu - gdyby Ci się kiedyś chciało nazbierać pigwowców - to opłacę paczkę :siara: :siara: :siara: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Elisabeta Posted September 30, 2014 Share Posted September 30, 2014 O! :mdrmed: Zobaczę, czy owoce w tym roku są. Bo niektóre krzewy są zdziczałe pewnie To po pierwsze. Jest i po drugie... Trochę trudniejsze... Te pigwowce rosną od strony podwórek, które są teraz ogrodzone , zamykane i otwierane kodem. Ja ten kod mam od Gospodarza i dlatego sobie o piątej rano tam chodzę z Piegowatą. Ale trochę się przemykam, bo już nie jeden raz mi się słownie dostało z jakiegoś balkonu... :evil_lol: A mieszkam na tym osiedlu całe życie... Może kogoś życzliwego, a miejscowego poproszę... ;-) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jasza Posted September 30, 2014 Author Share Posted September 30, 2014 Aaaa, nie, nie rób zamieszania, tym bardziej, że nazbierałyśmy całkiem spory plecak. Wystarczy. Naprawdę, naprawdę, cofam! Moi Rodzice mają drzewko pigwowca na działce, ale nie rodzi. Podobno nie lubi jak się z nim zbytnio cackać ;) Elisabeta - jak Ci kiedyś wpadnie w ręce, choćby jedna sztuka, to możesz użyć jak cytrynę - do herbaty, albo do innych potraw, na przykład ścierając niewielką ilość na tarce :):) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Elisabeta Posted September 30, 2014 Share Posted September 30, 2014 Jaszko. byłam tam... Wzięłam strzelbę i poszłam. :ph34r: Nie było zamieszania, bo widocznie wszystkowidzące starsze panie miały południową drzemkę. ;) Mogłam pooglądać pigwowce. Nigdy nie przyglądałam się krzewom, owocom. Tylko kwiaty podziwiam co roku. Jest ich tam na pewno ponad dziesięć, ale na wszystkich bardzo mało owoców. Te owoce to dziczki. Suche i wielkości wiśni. Może trzeba te krzewy przycinać... Jak moja sąsiadka robi. Nie będzie z nich nalewki... :( A do herbaty to ja ostatnio dodaję ... jarzębinę ze słoiczka, J a s z k o... :lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jasza Posted September 30, 2014 Author Share Posted September 30, 2014 Jarzębina. He he he. Skąd miałaś strzelbę, hę? ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Elisabeta Posted September 30, 2014 Share Posted September 30, 2014 Strzelbę dostałam od Bratanka. Wyrósł, przestał się bawić i podarował cioci. :P Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jasza Posted October 1, 2014 Author Share Posted October 1, 2014 No, chyba, że tak ;) Porady Jaszy dla wędrujących po Hugobergu. 1. Wchodząc do lasu wyszukaj sobie ładny, niezbyt długi i niezbyt krótki, mocny kijek. Kiedy znajdziesz się na ścieżce węższej niż półtora metra wymachuj nim energicznie skupiając się głównie na przestrzeni tuż przed swoją twarzą. Możesz zataczać kółka lub przesuwać kijek dosyć szybko w dół i w górę. Unikniesz dzięki temu pajęczyn oblepiających twarz i pająków które niechcący mogłyby zasiedlić się w twoim koku. 2. W przypadku kataru skorzystaj z liścia. Strzeż się rosnących nisko liści dzikiego chrzanu i podbiału zwanego końskim kopytem (lub innych rosnących w zasięgu zwierzęcych sików). Chusteczkę do nosa najlepiej zastąpić liściem zerwanym z gałęzi. Uwaga! Przed użyciem sprawdź czy z żadnej strony nie jest oblepiony przez mszyce, czy nie przyczaił się na nim żuk, ślimak albo pleśń. 3. Wędrując leśnymi ścieżkami patrz pod nogi. Jeżeli usłyszysz chrupnięcie – jest już za późno. Bądź ostrożny i uważaj na ślimaki. 4. ZAWSZE noś w plecaku kurtkę przeciwdeszczową. Nawet wtedy, kiedy niebo jest błękitne a chmury białe. 5. Miej przy sobie woreczki na psie kupy. Mogą przydać się żeby zebrać nasiona, liście, ładne kamienie. Albo pnącze czerwonego winobluszczu. Albo kwiatki dziewanny. Albo cokolwiek innego. 6. Jeżeli znajdziesz się na wielkiej łące w czasie deszczowej lub podeszczowej pogody, docierając do jej brzegu uważaj na podstępne, wypełnione wodą rowki. Wędrowanie w mokrych butach to nic przyjemnego. Wędrowanie w mokrych butach i mokrych skarpetkach jest jeszcze mniej przyjemne. 7. Nie rozmawiaj sam ze sobą na głos, nawet, jeżeli wydaje ci się, że jesteś zupełnie sam. Może się okazać, ze tuż za drzewem, w samym środku niczego opalają się w samych biustonoszach starsze panie. Albo wędruje z psem podobny do ciebie odludek. 8. Jeżeli daleko, w morzu trawy zobaczysz swojego psa odwróconego do góry nogami – za późno. Nie krzycz, nie biegnij w jego stronę, zrób trzy głębokie wdechy i uspokój się. Zaplanuj sobie dodatkowe pół godziny na pachnącą kąpiel po powrocie ze spaceru. 9. Wiosną i jesienią planuj trasy z uwzględnieniem terenów błotnistych. 10. Miej oczy dookoła głowy. Rozglądaj się. Podziwiaj. Nie wiadomo jak szybko tu wrócisz. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
maciaszek Posted October 1, 2014 Share Posted October 1, 2014 Maciaszku, pierwszy raz?? Serio. PIerwszy. Pewnie kiedyś przechodziłam koło jakiegoś i nie zwróciłam uwagi... Ale w mojej okolicy na pewno takich nie ma. Porady Jaszy dla wędrujących po Hugobergu. Porady pierwsza klasa. Powinnaś wydrukować, oprawić i powiesić przy wejściu na Hugoberg :)! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jotpeg Posted October 1, 2014 Share Posted October 1, 2014 porady bardzo potrzebne - praktycznie dla każdego (do mnie pkt 7 jak nic!), i nie tylko na Hugoberg :megagrin: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jasza Posted October 2, 2014 Author Share Posted October 2, 2014 Czasami numer siedem powinnam sobie napisać na drzwiach i czytać za każdym razem kiedy wychodzę z psami ;) Maciaszku - pozazdrościłam winobluszczu. Zerwałam dwa pędy z rosnącej na Hugobergu potężnej rośliny. I teraz nie wiem co dalej - to znaczy wsadziłam je do wody, ale nie wiem czy tak się uda je ukorzenić. Każdy z pędów ma takie pozwijane wypustki, może trzeba je od razu do ziemi włożyć? Poradzisz coś? Wczoraj byliśmy na wizycie kontrolnej u doktora Stefanka. Misia drapie się już tylko sporadycznie, ale pchły są przyczyną zakażenia tasiemcem ( są ogniwem w jego rozwoju) i tobołki dostały tabletki, które mam podać za tydzień (Profender). 15 października kolejna dawka Strongholdu - przeciwko pchłom i wszołom, bo ten podany 15 września działa cztery tygodnie a musimy przerwać cykl rozrodczy i wybić też te, które potencjalnie mogły przeżyć dezynfekowanie mieszkania, także jaja i larwy. Brr. Potem, od 15 listopada regularnie Exspot. Oczywiście nadal codzienne odkurzanie ( to akurat robię od zawsze), pranie wszystkich kocyków i narzut w wysokiej temperaturze, legowiska tymczasowo schowane, nie wiem, czy mam je wyrzucić, czy oddać do pralni chemicznej. Kołomyja. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jotpeg Posted October 2, 2014 Share Posted October 2, 2014 w sumie to kłopotliwe bardzo. Legowisk żal wyrzucać, może rzeczywiście pralnia chemiczna (co myślicie??, ja jakos niespecjalnie bywam zadowolona z ich usług i cen!!! ale czasem nie można inaczej). z "Porad Jaszy" bardzo ważny wydał mi się pkt 10... Nigdy nie wiadomo, co jest za zakrętem życia :question: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jasza Posted October 2, 2014 Author Share Posted October 2, 2014 Tymczasem z Panią Małgosią coraz gorzej. Nie wiem co z Nori :(:(:(:( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
maciaszek Posted October 2, 2014 Share Posted October 2, 2014 Maciaszku - pozazdrościłam winobluszczu. Zerwałam dwa pędy z rosnącej na Hugobergu potężnej rośliny. I teraz nie wiem co dalej - to znaczy wsadziłam je do wody, ale nie wiem czy tak się uda je ukorzenić. Każdy z pędów ma takie pozwijane wypustki, może trzeba je od razu do ziemi włożyć? Poradzisz coś? Kurcze... Nie poradzę. Ja swój winobluszcz dostałam od siostry, która przywiozła go z wakacji od pani, u której mieszkała. Był już ukorzeniony i wyrośnięty. Na Twoim miejscu potrzymałabym trochę w wodzie, myślę że powinien się ukorzenić. Poszukaj w necie, może ktoś napisał coś na ten temat? Te pozwijane wypustki służą winobluszczowi do czepiania się ;). Nori... Może trzeba by jej szukać domu? Co pani Małgosia na taką koncepcję? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jasza Posted October 3, 2014 Author Share Posted October 3, 2014 Poczytałam trochę w internecie, winobluszcz wsadziłam do wody a dzisiaj rano patrzę - już prawie martwy :( Pani M. nie chce słyszeć o oddaniu Nori - nawet jakimś czasowym :( Nie wiem co i ile mogę napisać publicznie. Jest kicha . Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jotpeg Posted October 3, 2014 Share Posted October 3, 2014 Poczytałam trochę w internecie, winobluszcz wsadziłam do wody a dzisiaj rano patrzę - już prawie martwy :( Pani M. nie chce słyszeć o oddaniu Nori - nawet jakimś czasowym :( Nie wiem co i ile mogę napisać publicznie. Jest kicha . winobluszcz właściwie sam rośnie, bardzo szybko i agresywnie - wiesz, ile wkrótce będziesz miała wycinania? wsadza się sadzonkę do ziemi i czeka - to samo rośnie. ładnie wygląda owszem, tylko trzeba pilnować, żeby pod tym nie zginąć ;) starość to ciężka sprawa :wallbash: wiem, bo moja rodzina się starzeje - trochę mnie to przerasta. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Patmol Posted October 6, 2014 Share Posted October 6, 2014 ja gadam do psów i co? nie wolno? do siebie przeciez nie gadam :megagrin: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Patmol Posted October 6, 2014 Share Posted October 6, 2014 tu wklej tego lwa Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.