Jump to content
Dogomania

Bejdula i Tobołki. Dziesięć stóp dookoła Hugobergu.


Jasza

Recommended Posts

[URL]http://images50.fotosik.pl/1294/d332842df3fd78ecgen.jpg[/URL] - :D :D :D
No, nie da się zaprzeczyć. Kwadrat jak ta lala :D. Chociaż... może jednak bardziej prostokąt? :D
Świetne zdjęcie.


[URL]http://images65.fotosik.pl/967/7dcb34534cea4ebcgen.jpg[/URL] - i tam gdzieś jest Misia oraz Reksio.
Nasyciłam oczy zielenią. Pięknie! I te trawy wysokie, soczyste. Przecudnie tam macie :).

Link to comment
Share on other sites

Nie żyje szmaragdowy pan kaczor.
Znaleźliśmy go wczoraj niedaleko rzeki...:-(

I byliśmy na szczepieniu.
Tobołki dostały łączoną szczepionkę przeciwko wściekliźnie i chorobom wirusowym.
Potem spacer. Wieczorem Reks zaczął się dziwnie zachowywać. Nie pozwolił się dotknąć, miał silne dreszcze i mocno dyszał. Nie potrafił usiąść i położyć się,
chodził z wygiętymi plecami i spuszczonym ogonkiem.
Zadzwoniłam do kliniki, lekarka kazała obserwować.
Spytała czy kufa nie spuchła ( nie, nie spuchła).
Po kolejnych dwudziestu minutach nie wytrzymałam, wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy
do weterynarza. Oczywiście wszystko zamknięte na głucho. Nam się zawsze coś przytrafia
koło 21.00... W międzyczasie zadzwoniłam do doktora Fabisza na nocny dyżur i powiedział, że to uczulenie i żebyśmy natychmiast przyjechali i że On zaraz będzie.
Reks dostał zastrzyk odczulający i obietnicę, że po kwadransie będzie ok.
Faktycznie, przestał mieć drgawki, a w domu zaraz zasnął.
Dzisiaj jest słabiutki, nie potrafi zejść ze schodów ( wchodzi sam) i chodzi powolutku jak dziadziuś...:(
Teraz jestem w pracy, ale mam nadzieję, że po powrocie będzie już wszystko dobrze.

No i wpis w książeczce, że przy kolejnym szczepieniu trzeba wybrać inną szczepionkę..

Swoją drogą, jak dobrze, że mamy blisko takie awaryjne miejsce gdzie o każdej porze dnia i nocy ktoś pomoże...
(Oczywiście, albo nieoczywiście za nocną wizytę i zastrzyk odczulający nic nie zapłaciliśmy, i zostawiliśmy doktora Fabisza sprzątającego zakrwawiony stół i podłogi w gabinecie i poczekalni...Różne opinie o Nim słyszałam i czytałam, ale nam pomógł tyle razy i jest zawsze tak miły, że mogę pisać same dobre rzeczy i DZIĘKUJĘ!)

Edit. Teraz jeszcze niepotrzebnie poczytałam o komplikacjach po szczepieniach kombinowanych i martwię się...

Edited by Jasza
Link to comment
Share on other sites

Biedny Reksio. :-(:-(:-(
Kochany, wracaj do zdrowia i nie martw nas... :sad:
Jaszko, bardzo Wam współczuję.
Ale Ty już nie czytaj o tych komplikacjach...
To tak jak wziąc Encyklopedię Zdrowia i zacząc czytac o chorobach
Będzie dobrze. Mocno trzymam kciuki za Reksia.
Ja nawet nie wiedziałam, że są takie szczepionki... :oops:
Zawsze szczepię na wściekliznę, a po ok. 2 tygodniach na wirusówki.

Link to comment
Share on other sites

Na ten temat jest wiele teorii...
Ja szczepię co rok, bo mój wet szczepi tak swojego ukochanego psa. ;);)
Problem Reksia nie wziął się z częstotliwości szczepienia. To alergia.
Mój wet, do którego mam zaufanie od 18 lat, twierdzi, że kaszel kenelowy trzeba szczepic bezwzględnie co rok, bo tyle działa szczepionka. A to jedna z chorób, na którą się szczepi tymi pięcioskładnikowymi.
Nie szczepi się psów staruszków, ale na razie Reksia to nie dotyczy. :)

Link to comment
Share on other sites

Masz rację, teorii jest wiele.
Miedzy innymi taka, że fajnie byłoby zaszczepić psa co roku na kaszel kennelowy ( nie mówię o wściekliźnie, bo to w Polsce obowiązek coroczny mimo, że szczepienie działa dwa lub trzy lata) a na resztę wirusówek co dwa lub trzy lata. Tylko czy gdzieś jeszcze szczepią szczepionkami osobno, nie połączonymi? Fakt, to wygoda, wszystko w jednym, ale czy to jest dobre dla psa? Dla każdego?
U nas zawsze po szczepieniu było ok, aczkolwiek Reks w zeszłym roku ( i chyba kiedyś wcześniej też) miał dosyć pokaźne zgrubienie w miejscu szczepienia. I utrzymywało się bardzo długo.
Ponadto on w przeciwieństwie do Misi zawsze przez klika dni jest w tym miejscu obolały i nie pozwala się dotknąć w całej tej części ciała. I miał problemy z wybudzeniem po ostatniej narkozie. To może nie ma związku, ale coś jest na rzeczy. Mały będzie miał osiem lat w sierpniu i widać jego organizm reaguje na "chemię" coraz gorzej.
Dla mnie do tej pory szczepienie to było coś czemu nie poświęcałam zbyt dużo uwagi.
Trzeba iść, zaszczepić i tyle.
A przecież szczepionka, tym bardziej taka skumulowana, to nie cukierek :(
I skoro tyle się czyta i słyszy o problemach ( nie tylko związanych z reakcją alergiczną)
po szczepieniach, to rzecz warta przemyślenia. To, że weterynarz szczepi swojego ukochanego psa mnie nie do końca przekonuje...:oops: Ja wiem, że on ma wiedzę i na dodatek kocha swojego psa, ale każdy przypadek jest inny i nie wiem jak On by postąpił gdyby zauważył u swojego psa takie reakcje jak ja u Reksa.
Może też by się wahał....

Reks dostał zastrzyk odczulający i po kwadransie miało być już wszystko ok.
I rzeczywiście, drgawki ustały, przestał dyszeć, najgorsze minęło.
Tymczasem kiedy wychodziłam z domu od szczepienia minęło ponad 12 godzin i on cały czas wyglądał i zachowywał się jak chory pies... :(:(


Muszę się zastanowić poważnie.
Na razie wiem jedno - już nigdy nie zaszczepię żadnego psa szczepionką kombinowaną.

Edited by Jasza
Link to comment
Share on other sites

Jaszko, no pewnie, że każdy przypadek jest inny...
I tak jak piszesz. Dopóki nie ma złych objawów, to człowiek nie myśli i po prostu szczepi.
Tyle lat mam psy i nigdy się nie zdarzyło nic przykrego. Ale gdyby się zdarzyło...Masz rację.
Takie same dylematy szczepionkowe są wśród ludzi ze szczepieniami dzieci.
Wszystkiemu są winne groźne choroby, których jest coraz więcej i powracają te, z którymi był względny spokój.
I wśród ludzi i wśród naszych zwierzaków.
Wiem, że nic nie wiem. ;)

Link to comment
Share on other sites

Mam nadzieję, że Reks już czuje się dobrze!
Bidulek. I Ty też. Taki stres...

Raz w życiu zaszczepiłam Bazyla szczepionką łączoną. I potem też coś się działo (wymioty, gorączka, nie do opanowania, pies "pływał", może pamiętasz tą sytuację, pisałam o niej na Bazylkowym blogu). Co prawda wet twierdził, że to raczej nie ma związku, bo minęły 3 dni od szczepienia, ale ja nie byłabym taka pewna. Może zbieg okoliczności, a może coś jest na rzeczy...

Jeśli chodzi o szczepienia co 2 lata - zdania są podzielone. Większość wetów (których pytałam) mówiła, że jeśli pies jako szczeniak był szczepiony prawidłowo i jeszcze potem przez kilka lat regularnie co roku, to kiedy ma lat 8 i więcej nie trzeba go już szczepić tak często, bo ma nabytą odporność. Poza tym na samych szczepionkach (w ulotkach, których my nie dostajemy) jest info od producenta, że szczepionka działa 2, a nawet (niektóre) 3 lata.
Ja postanowiłam Bazyla szczepić na wirusówki teraz co 2 lata.

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję :-)

Ja się jeszcze zastanowię. Muszę popytać i pomyśleć.


Tymczasem od tego feralnego poniedziałku Reks ani razu nie robił kupy,
puszcza tylko bąki...:( Sama nie wiem czy już się mocno martwić...
Zajada normalnie, zachowuje się w miarę normalnie - może troszkę spokojniej niż zwykle.
Pije i sika też w normie...
Mogę mu cos podać ( np. olej słonecznikowy ) czy już iść do weterynarza, jak myślicie?

Link to comment
Share on other sites

Reksiu, biedaczku!!! :glaszcze:
Nasz Norek był ostatnio szczepiony tylko na wściekliznę; ma 10-12 lat.
Wet powiedział, że nie ma żadnego sensu szczepić starszego psa przeciw chorobom, na które zapadają szczeniaki. A na pewno nie co roku.
Kombinowanych szczepionek nie cierpię, odkąd szczepienie zaszkodziło Miciusiowi, wtedy młodemu kotu (miał 2 lata). 3 dni chorował, a wet (inny wtedy, w innym mieście) się dziwił: jak to, przeciez to taka dobra szczepionka, nowa, francuska! Dobra? Dla kogo, chyba dla weta.
Nie lubię też porad w rodzaju: czekać, obserwować. Tyle to i ja wymyślę.
Czasem nie można czekać, jak widać, że zwierzę cierpi.
Reksiu, zdrowiej! :calus:

Link to comment
Share on other sites

Staruszków się nie szczepi, bo wtedy niebezpieczeństwo powikłań jest naprawdę duże.
Dobrze by było, gdyby na wirusówki chorowały tylko szczeniaki...
Nie byłoby wątpliwości, dyskusji i dylematów. ;)
U mnie na osiedlu sąsiedzi ratowali dwa lata temu sześcioletnią sunię. Złapała nosówkę... Udało się, ale walka była ciężka. :sad:
Życie to ciągłe ryzykowanie... ;)

Link to comment
Share on other sites

Jeśli masz pewność, że nie zjadł niczego, co mogło mu utknąć w jelitach, podaj mu laktulozę (lactulosum).
Możesz mu też zrobić taki mix: nieco ugotowanych na miękko i ubitych ziemniaków pomieszanych z drobno poszatkowaną kapustą kiszoną. Ziemniaki działają "poślizgowo", kapusta zadziała nieco przeczyszczająco, a przy okazji rozszerzająco na jelita, więc jeśli coś tam się zblokowało, łatwiej wyjdzie. Takie zalecenie dostał Bazyl, gdy połknął skarpetę ;). Bardzo mu smakowało, kupy robił ładne, tylko te bąki... ;).

Link to comment
Share on other sites

Ja szczepie Koksa na wirósówki co 2 lata- takie było zalecenie weta, Co do uczaulenia , to dostałam po kilkunastu latach szczepienia na grype. Już sie nie szczepie.

Koks miał takie objawy jkak Reksio- dreszcze , wygiete plecy , wycie. Wet uważał , że zaburzenie dróg żółciowych (po boczku). A ziemniaki z kapustą kiszoną Koks też jadł- jak był mały i coś pożarł (widać było cień w żolądku). Tylko kapusta też była gotowana i nie krojona. To wszystko z dodatkiem masła (ale to raczej był wspomagacz smakowy). Pomoglo...
Ale Reksio już pewno zdrowy....

Link to comment
Share on other sites

Bardzo Wam dziękuję. Wczoraj nie wytrzymałam i zadzwoniłam do weterynarza.
Lekarka powiedziała, że jeśli się niepokoję to mam przyjechać, sprawdzi brzuch i jeśli będzie trzeba to zrobi lewatywę.
Pojechaliśmy wieczorem. Wcześniej Reks zjadł michę gotowanego mięsa i wypił sporą miskę wywaru z kości i chrząstek. Byliśmy na czterech spacerach, wędrowaliśmy w tym deszczu i wędrowaliśmy i nic. W domu śpi, na spacerach jest nieco wolniejszy niż zwykle i troszkę jakby przymulony ale może to moja paranoja.
Wetka stwierdziła, że skoro ma apetyt i żadnych innych niepokojących objawów to podawać mu czopki glicerynowe i jeżeli nic nie zrobi to w piątek mamy przyjść.
Dałam mu czopek zaraz po powrocie do domu i oczywiście nic.
Zasnął i spał do rana.
Dzisiaj wstaliśmy jak zawsze o czwartej, bylismy na dwóch spacerach, w tym jednym godzinnym. I nic..

Spróbuję dzisiaj mu zrobić ziemniaki z kapustą, tylko jak ja mu to podam bo on takich rzeczy nigdy w życiu nie zje dobrowolnie...
Może spróbowałabym mu podać mleko?
Bardzo lubi, ale odkąd zaczął mieć po nim biegunki to mu nie daję.

Maciaszku - a gdzie mogę kupić laktulozę? W aptece?

Tylko teraz tak myślę - skupiona na tych powikłaniach po szczepieniu - ja tak naprawdę nie mam pewności, czy on czegoś nie zjadł - czegoś co mu mogło utknąć w jelicie...:(

Bardzo się martwię....

Link to comment
Share on other sites

Sprawdza się palpacyjnie - "obmacując" brzuch czy nie jest twardy, wzdęty..
Ale jeżeli się pokomplikuje, to pewnie się prześwietla.
Maciaszek może podpowiedzieć, bo ma doświadczenie po tym jak Bazyl połknął skarpetę.

Ja za to jestem ciekawa jak wygląda lewatywa u psa.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo dziękuję.
Olej podaję - wetka powiedziała, że jest częściowo wchłaniany ale przy okazji nawilży
cały przewód pokarmowy. Mam nadzieję, że to się wszystko skończy dobrze.

Andzike - ja się skłaniam też do opcji szczepienia co dwa lata.
Na kaszel kennelowy jest podobno odrębne, nowe szczepienie podawane do otworu nosowego i o wiele bardziej skuteczne niż w tej szczepionce wstrzykiwanej, więc można w tym roku między szczepieniami "dołożyć" tą na kaszel.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...