Jump to content
Dogomania

Jak nakręcić psa na zabawkę????


Akra

Recommended Posts

[QUOTE]A czy miejski park nie jest dobry? Przeciez wszedzie sa spacerujacy ludzie, biegajace dzieci i psy :-o [/QUOTE]
ekhm..... jezeli już odwazłabym się nazwać ten skwerek w 'centrum' miasta parkiem to spacerującyc ludzi i bawiących sie dzieci tam niespotkałam.... a raczej pijaczków zajmujących wszystkie ławki (których i tak jest niewiele) i kilka ich biegających po całym mieście luzem psów...;/naprawdę.... nie mam tego komfortyu ze wyjde sobie do milutkigo parku gdzie spotkam spacerowiczów chętnych na wspólny spacerek czy cuś... mieszkam na spokojnym osiedlu kilka metrów dalej mamy duużo łąk na których z reguły jest pusto, ewentualnie naprawdę poszczególne osoby i to w niedzielne popołudnie bo z racji ze na tym osiedlu są domki z ogrodkami to nielicznym sie chce wyjśc z psem poza ten ogród...;/ więc jeśli ktoś szuka spokojnego miejsca na spacery to zapraszam... nikt nie przeszkadza:) jak tak sobie mysle to ta moja Trzebinia rzeczywiście dziwna jest... bo jak już spotkasz kogoś z psem to bierze go na smycz i ucieka w inna strone.... jakiegoś zapalonego psiarza który coś by tam szkolił nie znam z tego miasteczka...;/ z tego opisu to wyszło pewnie ze mieszkam na koncu świata, ale mimo ze tak nie jest to jednak jest tuwiecej domów niż bloków i ludziwe którzy mają ogrody nie chodzą na spacery... a jak pójde na największe osiedle bloków to spotkam tam włóczącą się smętnie młodzież i ewentualnie jakieś starsze osoby z psami które na widok Denisa który coś tam szczeknie biora swoje na rece i ida....;///// tak wiec ja staram sie jak moge i naprawde szukam rozproszen ale u nas to ciezko...

a co do lekcji indywidualnych to mam mieszane uczucia tzn pewnie gdybym mieszkała w dużym miescie gdzie jest park, znajomi psiarze i wspólne spacerki miałabym na to inny pogląd... bo w moim obecnym przypadku lekcje indywidualne by nam nic nie dały bo problemów z konkretnymi cwiczeniami to mamy mniej niz wlasnie z rozproszeniami które moze nam dac tylko szkolenie grupowe... chociaz kilka zajęć na których nawet nie chcialabym uczyc czegos nwego tylko cwiczyc nauczone rzeczy przy psac...

o rany ale ja sie rozpisałam ale jeszcze jedno:) Denis szczeka na psa gdy sie z nim nie moze powachac i gdy tamnten jest kilkanaście m dalej ale jak nop dzis spotkaliśmy jdyna sensowna sasiadke (jesli jej sie chce wyjsc oczywiscie) z kundelkiem nieco wiekszym od denisa ale bardzo rozrywokowym i psiaki sie bardzo lubia, to Denis sie bardzo uspokoil w porownaniu z tym co bylo dawniej, powachal sie z Dickiem i potem szliśmy sobie razem a on w ogóle na nigo nie zwracał uwagi czase coś podszedł i powąchał i mogłam z nim pracowac nawet w odległości 1m od tamtego psa... bo sie już powachał, zobaczył ze to znajomy psiak i ok;) ale jakby sie nie mógł powachac tylko miał od razu pracowac to nie wiem czy byłoby tak super.... choc gdy tych psów jest wiecej to tez sytuacja wyglada inaczej:) jednym slowem mam dziwnego psa:) sa momenty ze moze pracowac przy psie 1m od niego a sa gdy dostaje ataku szczekania i piszczenia gdy zobaczy psa w odleglosci 10m....;/

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 110
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[B]madzior_ka,[/B]

Teraz rozumiem :-) Powodzenia w szukaniu fajnych i rozpraszajacych miejsc do treningu :cool3: I rzeczywiscie dla Was bardziej przydatne byloby szkolenie grupowe i odczulanie psa na obecnosc innych czworonogow. W przeciwnym wypadku, nawet jak Denis bedzie wykonywal super komendy obedience, jego szczekanie moze szybko zdyskwalifikowac Was na jakichkolwiek zawodach :( A bylaby ogromna szkoda :(

[B]Sara,[/B]

Kwadrat ucze na zarcie :p i ogromne poklady cierpliwosci. Tego nie nauczysz podczas paru sesji :shake: Dopiero wielosc powtorzen wywoluje u psa skojarzenie tej abstrakcyjnej przestrzeni. Powodzenia!

Link to comment
Share on other sites

witam o poranku:)
jak zwiekszacie atrakcyjnosc drugiej,zabawki byla rownie ciekawa, co ta juz upolowana i przyniesiona (mam 2 identycznie pilki i 2 identyczne frisbee)? moge z nia wyczyniac rozne rzeczy, nawet juz nia rzucic, a i tak zostanie co najwyzej odprowadzona wzrokiem, bynajmniej nie tesknym;)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]W przeciwnym wypadku, nawet jak Denis bedzie wykonywal super komendy obedience, jego szczekanie moze szybko zdyskwalifikowac Was na jakichkolwiek zawodach :-([/QUOTE]
no włąśmnie i najpierw musze sie z tym uporać bo perspektywa ze mimo iz nauczyłabym go super róznych cwiczen a nie bedzemy mogli sie z nimi nigdzie pokazać to troche mało motywujące:) ale damy rade:) zobacze ak w neidziele bedzie sie zachowywał przy wielu psach, bo tak jak mówie gdy ma jednego i sie juz przywita to jest ok skupia sie.. najgorzej gdy pies jest blisko a Denis chce do niego podejsc i poczuje opor smyczy to wtedy sie frustruje i szczeka jak jest na automatcyznej smyczy lub spuszczony to podbiegnie, przywita sie i wraca, jesli widzi jednego psa a jak jest ich wiecej to z reguly sie nie interesuje nimi ale zobacze w niedziele po jedziemy do krakowa bo bedzie ta akcja z psem za pan brat co bedzie dla nas doskonala okazja do cwicczen w rozproszeniach:)

Link to comment
Share on other sites

  • 5 months later...

Chciałam nakrecic burki na zabawkę. Wyjmowalam ją z ukrycia, podrzucałam,wygłupiałam sie itd a moje psinki owszem,wykazywały spore zainteresowanie,ale tylko dwa razy. Za trzecim razem tylko patrzyły z zaciekawieniem jak pani robi z siebie głupka,bo chyba stwierdziły,ze po co sie mają wysilać,skoro i tak tej zabawki nie dostaną.Generalnie bardziej były zainteresowane moimi poczynaniami niż wysiłkami w celu zdobycia tego co trzymam. Jak im wytłumaczyc ze to jest coś fascycnującego?

Link to comment
Share on other sites

A ja sie zastanawiam PO CO nakrecac psa na zabawke? Chyba nigdy tego nie zrozumiem. Gdybysmy z mama mogly to chetnie bysmy cofnely czas z postepowaniu z labkiem. A moze ktos wie jak odkrecic psa z zabawki? ;)
Mi sie wydaje, ze kazda obsesja jest zla, nalog jest zly u psa tez.
Zabawa zabawkami, pilka, frisbi jest super. Ale nie pies z obsesja.
Kenzo zachowuje sie tak: jak tylko ma wyjsc na spacer staje przy szafie (z pilkami). Pozniej idzie przy nodze do lasku i jak tylko sie go odepnie staje przed czlowiekiem i chce to pilke. Pozniej ta pilke non stop wpycha do reki lub kladzie pod nogi. Jak ja zgubi albo z innego powodu nie ma pilki obiega czlowieka caly czas i staje przed nim i tak caly spacer, non stop. Jak ktos sobie pozwala (ja nie pozwalam) to probuje przeszukiwac kieszenie. Nie jest ciekawy swiata, psow, niczego. Swiat zamyka mu sie w pilce. Wy na prawde tego chcecie?
Ja zawsze uwielbialam patrzyc jak Czari kocha byc w lesie, jak odzywa, biega, jest zaciekawiony, geba cala uchachana. Kenzo jest wszystko jedno gdzie jest liczy sie czy ma pilke w mordzie. Sa psach ktore przestaja sie zalatwiac bo sa zbyt zajete i przejete pilka czy inna zabawka. Wracaja do domu i im sie przypomina, ze pecherz pelny, ze jelito domaga sie swoich praw. My bralysmy pilke na kazdy spacer bo to nam pomagalo jak Kenzo mial glupi wiek. Wyrosniety juz a latal do kazdego czlowieka, skakal, probowal gonic rowery - najadalysmy sie wtedy mnostwo stresow, chodzilysmy na szkolenie i bralysmy ta pilke na spacery. Poczatkowo bylam zadowolona bo ta pilka pomagala. A teraz strasznie mnie to meczy. Wychodze z nim jak jestem u rodzicow ale o niebo wole wyjsc z Czarim. Z Czarim tez moge sie pobawic pilka czy patykiem ale on nie jest "nakrecony" i jak schowam zabawke tez jest ok i spacer sprawie mu frajde. Teraz ide z Abra na szkolenie i raczej nie dam sie namowic na szkolenie na zabawke. Po prostu boje sie, ze stanie sie to co z Kenzo. Chyba wole nagradzac smakolykami.

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Ojej, Puli.... one naprawde dadza sie nakrecic, przynajmniej ta ktorą widzialam...

Jaszczurka, a po co dopuszczac az do nalogu?
Poloz zabawke za ziemi i pies ma jej nie ruszac. Daj mu polecenie jedno, drugie, trzecie, za dziesiatym Ty podniesiesz zabawke i jeden raz rzucisz psu, odbierzesz i schowasz. Zabawka ma byc nagroda, a nie obsesja...
super nagroda - ale trzeba psa zarazic obsesja wspolpracy - wtedy kiedy Ty sobie zyczysz.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

Ja juz nie mieszkam z tym psem i nie mam wielkiego wplywu. Tata ma bardzo stresujaca prace i nie da sie namowic na "walke" z psem, zreszta nie widzi potrzeby. Woli mu kopac pilke caly spacer i go troche zmeczyc, tym bardziej, ze pies jest pobudliwy i potrafi byc meczacy w domu. Ale teraz po prostu boje sie, zeby mi sie z drugiem psem tak "nie zrobilo". Zreszta mam mieszane uczucia - pies ma w nosie ta zabawke a ludzie tak dlugo kombinuja i cuduja az pies nie moze bez danej rzeczy zyc. Mam z tym zle skojarzenia, takie wpedzanie w nalog normalnego zwierzaka.
[QUOTE] trzeba psa zarazic obsesja wspolpracy[/QUOTE]
Tego tez nie chce. Psy chodze stale przy nodze i wpatrzone w oczy. Takie psy-automaty. Nic w tym dla mnie fajnego. Wole rozrabiake z glupimi pomyslami, cieszacego sie zyciem niz psa wpatrzonego we mnie pt "wydaj mi jakies polecenie, prosze, prosze". Kiedys w jakies psiej gazecie byl wywiad z etykiem. Facet mowil, ze nadmierne szkolenie, tworzenie psow-automatow jest zle, bo odbiera wolnosc i ja sie z nim zgadzam. Powiem Wam nawet szczerze (choc watpie zebym znalazla zrozumienie wsrod szkoleniowcow :) :) ze troche boje sie isc na to szkolenie i jak to zmieni mojego psa. Ale z drugiej strony uwazam, ze MUSZE isc bo nie poradze sobie sama z problemem tej stracho-agresji wobec psow. No i chce sprobowac agillity. Tyle, ze tez juz zaczynam miec mieszane uczucia. Zawsze czytalam ze agillity to dla psa frajda, super zabawa. Zawsze jak "kazalam" Czariemu przeskoczyc tyczke w parku to cieszyl sie jak glupi. A teraz coraz czesciej czytac ze psy "sa nakrecone" i biegaja "za zabawke". Wiec juz nie wiem jak z tym jest. Jak Abrze sie nie bedzie agillity podobac to nie chce jej zmuszac. Tez nie chcialabym zeby ktos mnie zmuszal np. do chodzenia do filharmonii skoro wole kino.

Link to comment
Share on other sites

[I]"Ojej, Puli.... one naprawde dadza sie nakrecic, przynajmniej ta ktorą widzialam..."[/I]

Z tą którą Pani widziała jest łatwiej i sa niejakie postępy. ( Tzn ja sie pozbywam złych nawyków na tyle skutecznie,że widze juz nikłe efekty) Ona sama przychodzi po propozycje zajęć ruchowych.
Druga jest cwańsza i bardziej z natury oportunistyczna. Jest łasuchem ale musi jej się [B]bardzo[/B] opłacac,zeby wykazała sie aktywnością. Jest tez większa indywidualistką i jak sie bawię i gonię z drugą to ona woli wąchać kwiatki i tylko łypie na nas. Nawet jak zwącha ze jest szansa na wątróbkę to rzadko sie zainteresuje tym co robimy..Może to tylko moje strachy,ale jest czasem tak nieruchawa ze chyba poproszę weterynarza żeby zrobił jej przegląd generalny.

Jaszczurka - Czasem trzeba odwrócić uwagę psa od przechodniów,psów,rowerzystów,rolkarzy itd.Można kupić obroże elektryczna i przykopać prądem psu który np oszczekuje czy goni takie obiekty. Można przez kilkanaście lat trzymać psa na smyczy.Można też zaproponować mu bardziej atrakcyjne zajęcie.Ja staram sie przekonać moje psy że takie zajęcia w ogóle istnieją.....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jaszczurka']
Tego tez nie chce. Psy chodze stale przy nodze i wpatrzone w oczy. Takie psy-automaty. Nic w tym dla mnie fajnego. Wole rozrabiake z glupimi pomyslami, cieszacego sie zyciem niz psa wpatrzonego we mnie pt "wydaj mi jakies polecenie, prosze, prosze". Kiedys w jakies psiej gazecie byl wywiad z etykiem. Facet mowil, ze nadmierne szkolenie, tworzenie psow-automatow jest zle, bo odbiera wolnosc i ja sie z nim zgadzam. Powiem Wam nawet szczerze (choc watpie zebym znalazla zrozumienie wsrod szkoleniowcow :) :) ze troche boje sie isc na to szkolenie i jak to zmieni mojego psa. [/quote]
Odnoszę wrażenie, że trochę demonizujesz sprawę. Psy-automaty stale przy nodze i wpatrzone w twarz przewodnika - czy wiesz, ile się trzeba napracować, aby taki efekt osiągnąć? Czy wiesz, ile to zajmuje czasu i pracy? I czy naprawdę uważasz, ża po podstawowym szkoleniu posłuszeństwa będziesz miała takiego psa? :lol:
Poza tym taka praca, takie skoncentrowanie wymagane na zawodach i ewentualnie treningach. Czy naprawdę idąc ulicą wpadasz co chwila na tak chodzące psy?
Ja mam psa zwyczajnego, kundla, z którym staram się kontynuować posłuszeństwo, aby nie zapomniał i aby mieć z nim stały i ścisły kontakt.
Na spacerze jest czas na szaleństwa i czas na pracę. Na godzinnym czy dłuższym spacerze pies biega, szaleje, rozrabia, wymyśla różne głupoty. Na godzinnym spacerze czasami poświęcamy 5-10 minut na pracę. Chodzenie przy nodze, aportowanie, parę innych komend. Wtedy pies wpatruje się we mnie z natężeniem prosząc "zróbmy coś" (dokładnie tak, jak to opisałaś), po czym chodzi przy nodze machając radośnie ogonem i ciesząc się, że coś robimy. Potem znów spacerujemy. I pies znowu biega i robi bardzo głupie rzeczy. Jedno drugiemu w żaden sposób nie przeszkadza.

[quote name='jaszczurka']Zawsze czytalam ze agillity to dla psa frajda, super zabawa. Zawsze jak "kazalam" Czariemu przeskoczyc tyczke w parku to cieszyl sie jak glupi. A teraz coraz czesciej czytac ze psy "sa nakrecone" i biegaja "za zabawke". Wiec juz nie wiem jak z tym jest. Jak Abrze sie nie bedzie agillity podobac to nie chce jej zmuszac. Tez nie chcialabym zeby ktos mnie zmuszal np. do chodzenia do filharmonii skoro wole kino.[/quote]
Jaszczurko, wydaje mi się że przeczysz sama sobie. Pies nakręcony (może o tym nie wiesz?) , to pies, który biega chętnie i radośnie, chce skakać. To Ci nie odpowiada. Z drugiej strony twierdzisz, że nie chcesz psa zmuszać, z czym się zgadzam. Chce skakać - niedobrze, nie chce skakać - też niedobrze. To z jakim psem Twoim zdaniem można uprawiać agility?

PS
Ja też czytałam ten wywiad z etykiem (w "Moim psie"? chyba...). To było dość dawno, więc nie pamietam dokładnie, co mówił, pamiętam jednak ogólne wrażenie, jakie mi po nim zostało. Po pierwsze - pojęcie na temat psów ten pan miał dosyc mętne. Po drugie nie mogłam się w żaden sposób zgodzić z wielom a metodami wychowawczymi, o jakich mówił. Spróbuję znaleźć tę gazetkę i przypomniec sobie, o co szło.

PS II
Nie jestem szkoleniowcem, nie trzeba być szkoleniowcem, aby docenić, ile radości i satysfakcji ([B]obu stronom[/B]) może dac szkolenie lub uprawianie sporu z psem i jak bardzo można w ten sposób wzmocnić wzajemną więź.
Moje psy uwielbiają spacery, na których nic nie muszą robić i potrafią to wykorzystać, a jednocześnie wariują z radości, gdy zaproponuje im się trochę pracy. Czy to źle? Jak dla kogo. Ja uważam to za idealny układ.

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Jaką wolnosc odbiera?????
Dla psa podstawa przezycia byla wspolpraca w grupie i to jest najsilniejsza zakodowana potrzeba psychiczna normalnego psa! Oczywiscie stworzono psy, ktore sa bardziej samodzielne, nie zalezy im az tak bardzo na tej wspolpracy, ale jaka prace zastepcza maja!!! I wtedy czuja sie bezpieczne.

Czlowiek tez jest zwierzeciem spolecznym, niech sobie pan etyk zostawi czlowieka na bezludnej wyspie z zapasem zarcia i superwidokow na zachody slonca, ale zabroni mu jakiejkolwiek pracy, jakiegokolwiek porozumienia z jakakolwiek istota, czegos takiego nawet w raju nie dalo sie wytrzymac!!!!
Juz lepsze jabluszko z wezowej paszczy i wygnanie z raju od nierobienia nic!!!!

Zofia

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Odnoszę wrażenie, że trochę demonizujesz sprawę. Psy-automaty stale przy nodze i wpatrzone w twarz przewodnika - czy wiesz, ile się trzeba napracować, aby taki efekt osiągnąć? Czy wiesz, ile to zajmuje czasu i pracy? I czy naprawdę uważasz, ża po podstawowym szkoleniu posłuszeństwa będziesz miała takiego psa? :lol: [/QUOTE]

troche demonizuje i przesadzam fakt ;) :oops: Ale ja widzialam takie psy i mowie tu o zwyklym spacerze. Caly spacer szly przy nodze i gapily sie w pana. Zostaly tak nauczone i tak postepowaly. Mi sie to nie podoba.
Zreszta w ogole wole, ze jak jest cwiczenie chodzenie przy nodze zeby pies patrzyl normalnie przed siebie a nie tak jak sie teraz czesto uczy wpatrywal sie w twarz. Nie podoba mi sie jak pies sie tak wgapia jak sroka w kosc :lol:
Po podstawowym szkoleniu na pewno tak nie bedzie nie mam takich zludzen ale zastanawiam sie jak sie zmieni zachowanie suki i czy tylko na plus czy tez jakos na minus. Bo oprocz tych psow ja nie mam z nia problemow. Nie ucieka mi, nie zaczepia ludzie, nie odbiega do psow. Nie ciagnie jakos specjalnie na smyczy. Grzeczna z niej sunia. No ale psy podobiegaja do nas pobawic sie z nia i wtedy mamy problem.

[QUOTE]Jaszczurko, wydaje mi się że przeczysz sama sobie. Pies nakręcony (może o tym nie wiesz?) , to pies, który biega chętnie i radośnie, chce skakać. To Ci nie odpowiada. Z drugiej strony twierdzisz, że nie chcesz psa zmuszać, z czym się zgadzam. Chce skakać - niedobrze, nie chce skakać - też niedobrze. To z jakim psem Twoim zdaniem można uprawiać agility?[/QUOTE]
Nie rozumiemy sie. Chodzi mi o nakrecenie na pilke czy inna zabawke. Pies biega zeby dostac te zabawke na punkcie ktorej ma obsesje. Wczesniej jak czytalam o agillity rozumialam, ze samo bieganie i skakanie jest dla psa frajda. Chodzi mi o to, zeby suka biegala po to fajne i to lubi a nie na zasadzie "no dobra pobiegne skoro ci na tym zalezy a ty pozniej w koncu dasz mi pileczke".

[QUOTE] Nie jestem szkoleniowcem, nie trzeba być szkoleniowcem, aby docenić, ile radości i satysfakcji ([B]obu stronom[/B]) może dac szkolenie lub uprawianie sporu z psem i jak bardzo można w ten sposób wzmocnić wzajemną więź.
Moje psy uwielbiają spacery, na których nic nie muszą robić i potrafią to wykorzystać, a jednocześnie wariują z radości, gdy zaproponuje im się trochę pracy. Czy to źle? Jak dla kogo. Ja uważam to za idealny układ.[/QUOTE]
Ja Cie rozumiem. Czari, silky jest strasznym wrazliwcem i jak probowalam nauczyc go czegos tradycyjnie np. waruj to zaczal sie bac i uciekal pod biurko. Pozniej uczylam go klikerem, choc nie dokladnie tak jak kaze metoda, troche sobie to zmodyfikowalam ale dzialalo. Wiec jak bralam kliker to przychodzil i sie cieszyl. Lubi sie uczyc. Lubi sie bawic pilka. Ale potrafi sie tez zajac soba i jak pisalam potrafi sie cieszyc spacerem i otoczeniem lasem, laka. Kenzo jest "nakrecony" na pilke i tego nie potrafi, dla niego liczy sie tylko pilka. I to nakrecanie tak zle mi sie kojarzy, z wywolywaniem obsesji i uzaleznienia od jakiegos przedmiotu. kenzo zrobi wszystko za pilke ale to na prawde nie jest fajne. Kenzo tez praktycznie nie potrafi sie zajac soba, pobawic sam, jest w 100% zorientowany na czlowieka i zabawe z nim i to imho tez nie jest fajne. Wole taki typ jaki prezentuje Czari. I po Kenzo juz zawsze bede strasznie uwazac, zeby nie wywolac takiej obsesji na punkcie rzeczy. U Kenzo wcale nie bylo trudno.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jaszczurka']Zreszta w ogole wole, ze jak jest cwiczenie chodzenie przy nodze zeby pies patrzyl normalnie przed siebie a nie tak jak sie teraz czesto uczy wpatrywal sie w twarz. Nie podoba mi sie jak pies sie tak wgapia jak sroka w kosc :lol: [/quote]
To go tego nie ucz. Nie widzę problemu. :lol: Naucz go chodzić patrząc przed siebie.

[quote name='jaszczurka']Nie rozumiemy sie. Chodzi mi o nakrecenie na pilke czy inna zabawke. Pies biega zeby dostac te zabawke na punkcie ktorej ma obsesje. Wczesniej jak czytalam o agillity rozumialam, ze samo bieganie i skakanie jest dla psa frajda. Chodzi mi o to, zeby suka biegala po to fajne i to lubi a nie na zasadzie "no dobra pobiegne skoro ci na tym zalezy a ty pozniej w koncu dasz mi pileczke".[/quote]
No to faktycznie się nie rozumiemy, albo może ujmę to inaczej - chyba nie miałaś dotąd bliższej styczności z agility? ;)
Nie jest łatwo zmusić psa, aby biegał i skakał przez przeszkody, a żeby robił to naprawdę dobrze - prawie niewykonalne. One biegają, bo to lubią, bo mają do tego predyspozycje. Piłka jest nagrodą, a nie jedyną motywacją, dla której postępują wbrew sobie. Wiem, że dla niewtajemniczonych to jest trudne do zrozumienia, ale tak jest.

[quote name='jaszczurka'] Kenzo jest "nakrecony" na pilke i tego nie potrafi, dla niego liczy sie tylko pilka. I to nakrecanie tak zle mi sie kojarzy, z wywolywaniem obsesji i uzaleznienia od jakiegos przedmiotu. kenzo zrobi wszystko za pilke ale to na prawde nie jest fajne. Kenzo tez praktycznie nie potrafi sie zajac soba, pobawic sam, jest w 100% zorientowany na czlowieka i zabawe z nim i to imho tez nie jest fajne. Wole taki typ jaki prezentuje Czari. I po Kenzo juz zawsze bede strasznie uwazac, zeby nie wywolac takiej obsesji na punkcie rzeczy. U Kenzo wcale nie bylo trudno.[/quote]
I tu gdzieś został popełniony błąd. Zofia już pisała, że aby mieć świetnego piłeczkowego kompana, nie trzeba, a wręcz nie należy jego skłonności do piłki przeradzać w obsesję. Pies może normalnie funkcjonować zarówno z piłką jak i bez niej. U Waszego to nie działa, ale naprawdę, mądrze prowadzony pies nie ma tego typu problemów. Mój pies kiedys nie bawił się niczym. Udało mi się nakręcić go na piłkę i stał się piłeczkowym wariatem. Ale to nie przesłania mu całego świata. I większość psów zachowuje się właśnie w ten sposób.

Link to comment
Share on other sites

"Teraz ide z Abra na szkolenie i raczej nie dam sie namowic na szkolenie na zabawke. Po prostu boje sie, ze stanie sie to co z Kenzo"

Jeśli pies nie ma silnych popędów, to nigdy nie będziesz miała aż tak dużej ochoty do zabawy piłką. Możesz psiaka trochę rozbudzić, podobnie jak możesz trochę wyciszyć łowieckiego pasj - ale żeby pies BEZ popędu łowieckiego i ogólnie "owcowaty" zwariował totalnie na punkcie piłki - na to nie ma szans.
:evil_lol:

BTW opisujesz Kenza ktory niekoniecznie został "zwichrowany" na punkcie aportu. Raczej został totalnie źle wychowany i niechcący wdrożony do takich zachowań. On czci tę piłkę bo zabawy z nią to najwyraźniej jedyne momenty w czasie ktorych może wejść w naprawdę bliską interakcję psychiczną z właścicielem.

Gdyby w szkoleniu (o ile było - ogólnie mówiąc - jakiekolwiek szkolenie) pokazano psu, że fajną rzeczą jest współpraca z przewodnikiem, to, że się robi coś razem - to piłka zostałaby przez psa zdegradowana do dość normalnego poziomu super-zabawki i nagrody.
:-(

Link to comment
Share on other sites

Jaszczurko, chyba znowu sobie zaprzeczasz:lol: Spróbujęwstawić kilka cytatów

[quote name='jaszczurka'] [FONT=&quot]My bralysmy pilke na kazdy spacer bo to nam pomagalo jak Kenzo mial glupi wiek. Wyrosniety juz a latal do kazdego czlowieka, skakal, probowal gonic rowery - najadalysmy sie wtedy mnostwo stresow, chodzilysmy na szkolenie i bralysmy ta pilke na spacery. Poczatkowo bylam zadowolona bo ta pilka pomagala. A teraz strasznie mnie to meczy[/FONT][/quote]

Widzisz, myślę, że ci ludzie obskakiwani przez Twojego psa odetchnęli z ogromną ulgą kiedy Kenzo zajął się wreszcie własną piłką. O tym też trzeba myśleć, nie tylko o tym czy Tobie się podoba czy nie, że pies lata za piłką. Ludzie coraz częściej odczuwają niechęć do psów, ciekawe dlaczego.
Powiem szczerze od siebie, że w mnie, kiedy jestem na spacerze z psem absolutnie nie denerwują rowery, krzyczące dzieci i rolkarze, bo mój pies wszystkie te zjawiska uważa za naturalne tło. Nie denerwują mnie też ludzie, którzy nie lubią lub boją się psów i widać z kilometra, że idą nerwowo i niepewnie - nie każdy musi kochać mojego psa. Wtedy demonstracyjnie macham smyczą, żeby widzieli, że pies pod kontrolą albo psa przywołuję i chwilowo zapinam, żeby im zapewnić komfort spaceru. Natomiast wkurzają mnie na maksa psy, które nadbiegają, z łomotem wpadają mojemu psu na głowę z wielkiej radości, albo nas obiegają z ujadaniem i próbują czasem podskubywać a ich właściciele nic- to przecież normalne, prawda? A niektórzy nawet jak widzą innego psa to od razu bez pytania mnie o zgodę, odpinają smycz swojemu psu bo przecież pieski muszą się wybiegać i nie spojrzą nawet że właśnie specjalnie odeszłam na bok i rozłożyłam sprzęt szkoleniowy więc chyba chwilowo mam inne plany niż oglądanie dwóch galopujących psów.

[quote name='jaszczurka'] [FONT=&quot]Wole rozrabiake z glupimi pomyslami, cieszacego sie zyciem niz psa wpatrzonego we mnie pt "wydaj mi jakies polecenie, prosze, prosze". Kiedys w jakies psiej gazecie byl wywiad z etykiem. Facet mowil, ze nadmierne szkolenie, tworzenie psow-automatow jest zle, bo odbiera wolnosc i ja sie z nim zgadzam[/FONT][/quote]

No właśnie i znowu Ty wolisz... Ja wolę (szczególnie kiedy wychodzę w jasnym płaszczu do pracy) psy posłuszne i cieszące się życiem w towarzystwie swoich właścicieli, a nie nagle skaczące na mnie brudnymi łapami, bo nagłą radość życia i sympatię do mnie poczuły. Gwarantuję to innym,panując w miarę nad swoim psem i tego samego oczekuję.
A pan etyk ciekawe co by mówił o odbieraniu wolności, gdyby mu nieposłuszny pies na ulice pod samochód wyskoczył, bo zobaczył kotka po innej stronie. A wystarczyło psa przygwoździć do ziemi gromkim "waruj" i ograniczając mu chwilowo wolność, uratować życie.


[quote name='jaszczurka'] Bo oprocz tych psow ja nie mam z nia problemow. Nie ucieka mi, nie zaczepia ludzie, nie odbiega do psow. Nie ciagnie jakos specjalnie na smyczy. Grzeczna z niej sunia. No ale psy podobiegaja do nas pobawic sie z nia i wtedy mamy problem.
[/quote]

No właśnie, a gdyby były odwoływalne natychmiast, to by Twojej suki nie denerwowały i nie miałabyś zupełnie żadnych problemów - to by było miłe, prawda? I co za różnica czy zostałyby odwołane na piłkę czy na żarcie, robiłoby Ci to jakąś różnicę? Mi by nie robiło.

Szczerze mówiąć ja nie wiem czy ona kiedykolwiek będzie tolerować psy "napadające" na nią kiedy jest na smyczy, nawet po szkoleniu (i ja ją rozumiem). Co innego w miarę ułożone psy po szkoleniu (czyli jej przyszli koledzy z grupy) a co innego takie szaleńce na podwórku. Ale może nauczy się na tyle skupiać na Tobie, żeby je ignorować, czego Wam życzę.

Pozdrawiam serdecznie
Iza

Link to comment
Share on other sites

Jaszczurka mam briarda nakreconego na piłke, gryzaczek agility.
Kiedy miała dość bo jej za duzo rzucałam pilke to biegła po piłke i sie przy niej kładła i sama mówiła mi ze chyba przesadziłam. Przeszkody robiła tempem jak border. Ale jak ją wycofałam w wieku 8 lat na emeryture to w tej chwili nawet jak wpadnie na tor nie pedzi aby z własnej woli sobie coś skoczyc. Kiedy w spei się nie podtrzymuje tych zachowań to one wygasaja. Twój tato sam pisałaś ze nie chce go oduczyc bo mu wygodniej go tak zmeczyć na spacerze. Wiec chyba obu to pasuje. Kiedy ide na spacer takie zachowanie ekscytacji u moich psów utrzymuje się jedynie w miejscach znajomych gdzie je szkole. Sa w pełnej gotowosci bo pzreciez codziennie ide tam je szkolic i bedzie fajna zabawa ze mna. Jezeli ide w miejsce gdzie tylko spaceruje i nie bawie sie z nimi, natychmiast zajmuja się swoimi sprawami. Bawia ze soba, poluja na myszy. Ale są czujne i zawsze zerkaja gdzie jestem i ida tam gdzie ja ide.
Ale tez mamy państwa z chartami. Psy nie maja rzadnej motywacji do włascicieli ale olbrzymia motywacje do spacerów i do biegania ze soba.
Fakt to piekny widok jak razem we dwójke biegaja i sie sobie zajmuja. Tylo nie raz było tak ze właściele biegali za nimi z dusza na ramieniu bo im psy znikneły z widoku.
Nie chciałabym aby mój pies zajmowała się wyłacznie soba bo wtedy sie to sprowadza do tego ze to ja biegam za psem i cały czas czujnie lustruje otoczenie czy jakis pies się nie pojawi na horyzoncie bo pies poleci.
Ale to aby pies sie pilnował na spacerze i tzymał własciciela zawdzieczam własnie szkoleniu opartemu na motywacji do zabawy. Moje psy nie z kazdym sie bawia, są juz dorosłe i nie maja ochoty sie spoufalać z obcymi psami. I to jest normalne. ale maja swoje przyjaznie z psami które znaja i sie z nimi wychowywaly. I moja jedna z borderek starsza razem z kolezanka maliniaczka biegaja razem w berka, albo łapia jeden kijek i biegaja jak w zaprzegu. ale to sa ich zabawy. Nikomu malinka nie pozowli tak zlapać za kija jak ma go wpysku biegac razem.
Z moich trzech psów. Briardka tylko bawi się z jedna borderka ale tylko w domu. Na spacerze moje dwie borderki bawia sie same ze soba. Tak wiec nawet te zabawy psów z jednego stada są rózne . Dwie borderki bawia sie ze soba w berka, ale nigdy starsza nie bawi sie z kijkiem w ten sposób jak z maliną. Jak widzisz relacje doroslych psów i to co robia i jak sie bawia sa rózne nie zalezą od człowieka i to jak szkoli psa czy na zabawke czy smakołykami. ( moja jedna borderka była robiona tylo na smakolyki, a nakreca sie na maksa na agility ) . A na spacerze o wiele wieksze zainteresowanie bieganiem i wynajdywaniem zajecia, sladów maja psy myśliwskie. Psy pasterskie zazwyczaj wola trzymac się własciciela i w tym przypadku nie ma znaczenia ze się je nakrecało na piłeczke tylko instynkt. A labki to przeciez aportery. Tu genetyka tez miała wpływ ze aportowanie piłeczki stało sie obsesja. Przeciez za tą obsesja aportowania stoi kilaset lat genetyki i utrwalania tej cechy bo ona była pożadana.
Jezeli chcesz winić cokolwiek to tylko twórców tej rasy, hodowców. Szkoleniowiec moze jedynie w niewielkim stopniu modyfikować instynkty utrwalone genetycznie. A psy nie szkolone ida w tym kierunku który im kaze instynkt odziedzczony z dziada pradziada ;)

Link to comment
Share on other sites

Nie mam teraz czasu zeby przeczytac wszystko dokladnie bo zaraz wychodzimy a chce sie wczytac w Wasze wypowiedzi, wiec odniose sie pozniej.

Wpadlam tylko na chwile bo jestem strasznie szczesliwa - przed chwila na spacerze moja wredotka chciala pobawic sie z psem! :multi: Pierwszy raz! :multi:
Co prawda zle trafila bo to byla stara sunia i ja olala ale szczota zachowywala sie jak normalny szczenior - skakala, biegala, robila przysiady. Jaka mila odmiana po tym agresywnym warkotaniu i klapaniu zebami. Moze pomoglo ze padalo, byla mokra i ja roznosilo? W kazdym razie wstapila we mnia malutka nadzieja bo juz ostanio ja tracilam.

Laluna my przyjdziemy tylko jeszcze nie wiem czy jutro czy w niedziele. Czy aura pogodowa ma jakis wplyw na Wasze zajecia? Bo ostanio ciagle leje :-(

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Wpadlam tylko na chwile bo jestem strasznie szczesliwa - przed chwila na spacerze moja wredotka chciala pobawic sie z psem! :multi: Pierwszy raz! :multi:[/QUOTE]
A mówiłaś ze taka niereformowalna:evil_lol:

[QUOTE]Laluna my przyjdziemy tylko jeszcze nie wiem czy jutro czy w niedziele. Czy aura pogodowa ma jakis wplyw na Wasze zajecia? Bo ostanio ciagle leje :-([/QUOTE]
Lepiej w niedziele, jutro sie uziemniłam z własnej woli w pracy;)
JAK mocno leje, wali piorunami, drzewa latają w koło to wyjątkowo siedzimy w domu. W przypadku mniejszych przelotnych opadów to jestesmy, najwyzej robimy samo posłuszenstwo albo idziemy na spacer.;)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE] A mówiłaś ze taka niereformowalna:evil_lol: [/QUOTE]
Bo ostanio bylo na prawde zle. Wiekszosc psow szybko sie wycofywala jak ona robila scene i sie nauczyla, ze to skutkuje :( Ostanio dodawala do repertuaru grzebanie tylnymi nogami. A tu nagle chciala sie bawic. Nie wierzylam wlasnym oczom.

Do zobaczenia w niedziele :)

Link to comment
Share on other sites

[b]Berek[/b], ale Kenzo od podrostka chodzil na szkolenie. Chodzil na PT i na PTT. Nawet na zajecia z tropienia do policji moja mama z nim jezdzila (swoja droga policjanci chcieli go na zawsze ;) Poza tym moja mama zawsze cwiczyla i cwiczy z nim nadal komendy na spacerach a w domu bawi sie z nim np. w szukanie czegos. Takze to nie jest tak jak piszesz. Ale to nie zmienia faktu, ze normalny spacer jest niemozliwy. Tzn jak schowasz pilke i zaczniesz cwiczyc komendy to bedzie cwiczyl i jest ok. Ale nie da rady normalnie pospacerowac bez pilki. Czasem latem jest zmeczony i odpuszcza z rzucaniem ale musi miec pilke w pysku.

[b]Urwis[/b]
[quote]Widzisz, myślę, że ci ludzie obskakiwani przez Twojego psa odetchnęli z ogromną ulgą kiedy Kenzo zajął się wreszcie własną piłką. O tym też trzeba myśleć, nie tylko o tym czy Tobie się podoba czy nie, że pies lata za piłką. Ludzie coraz częściej odczuwają niechęć do psów, ciekawe dlaczego.[/quote]

No wlasnie z tego wyszla ta pilka. Chcialysmy go 'nakrecic' zeby przestal interesowac sie ludzmi i rowerzystami. Tym bardziej, ze coraz czesciej chodzil tylko na smyczy bo byl nieobliczalny. Ale zaowocowala to ta obsesja.

[quote]No właśnie, a gdyby były odwoływalne natychmiast, to by Twojej suki nie denerwowały i nie miałabyś zupełnie żadnych problemów - to by było miłe, prawda?[/quote]

Widzisz, ja na to patrze zupelnie inaczej. Mieszkam tu poltora roku i znam wiekszosc tych psow i ich wlascicieli - niektorych z widzenia z innymi czasem pogadam. To sa fajne psy i chca sie bawic albo tylko przywitac, czesc nas po prostu mija. Do Czariego tez podbiegaly i bylo ok. Uwazam, ze to moja suka zle sie zachowuje reagujac warczeniem i kalpaniem zebami na te psy. Oczywiscie gdyby one nie podbiegaly to ja nie mialabym problemu ale mysle, ze to nie to. To, ze ona warczy na psa zapraszajacego do zabawy, psa ktory prezentuje jej CSa (piesek sie polozyl na jej widok i lezal jak zaczarowany ale nic to nie dalo), 2-miesiecznego szczeniaka yorka a do tego wyraznie sie boi, podkula ogon i ucieka jesli nie uda jej sie psa odgonic nie jest normalne. Mnie denerwuje tylko jak podbiega pies ktory jest agresywny albo duzy pies i zaczyna skakac lapami po moim malym psie i jest nieodwolywalny albo wlascicel uwaza ze to fajne a ja sie trzese o kregoslup malucha, musze wziac na rece i pies skacze wtedy na mnie. Dzisiaj po raz pierwszy widzialam zeby na spacerze chciala sie bawic z innym psem! I mam nadzieje, ze nie ostani.

[quote]Szczerze mówiąć ja nie wiem czy ona kiedykolwiek będzie tolerować psy "napadające" na nią kiedy jest na smyczy[/quote]
Ona w parku jest bez smyczy a psy nie napadaja na nia. Jeszcze nie mielismy przypadku szalenca ktory by po niej zaczal skakac itp (na szczescie bo Czariemu sie to zdarzalo). Wiele psiakow podchodzi do niej wolno, po luku, ale to nic nie daje.

[b]Laluna[/b]
[quote]Twój tato sam pisałaś ze nie chce go oduczyc bo mu wygodniej go tak zmeczyć na spacerze. Wiec chyba obu to pasuje.[/quote]

Na to wyglada, ze tak. Jest jeszcze jedna ciekawostka. Kenzo ma 2 sposoby podawania pilki uzaleznione od osoby! Jak chodzi z tata kladzie pilke na sciezce do kopania, jak z mama podaje do reki, do rzucania. Mi tez najczesciej kladzie ale jak sie zapomni probuje mi wciskac to ublocone i obslinione swinstwo do reki ;) ;)

[quote]Jezeli chcesz winić cokolwiek to tylko twórców tej rasy, hodowców. Szkoleniowiec moze jedynie w niewielkim stopniu modyfikować instynkty utrwalone genetycznie. A psy nie szkolone ida w tym kierunku który im kaze instynkt odziedzczony z dziada pradziada [/quote]
Wiesz ale winie tez siebie i mame bo powinnysmy byly urozmaicac te spacery a nie na kazdym pileczka i pileczka. Co do genetyki i selekcji u mojej borderki jakos nie widac instynku mysliwskiego. Silky Czari chyba mial go duzo wiecej i faktycznie w lesie jego pasja jest wyszukiwanie zwierzatek. Zawsze znajdowal jakies ropuchy, jeze, kiedys zaskronca. Kiedys pognal nam za jeleniem. W parku skradal sie do ptakow przyplaszczony do ziemi, na ugietych nogach. Upolowal sojke ale wredna pancia zabrala i wypuscila. A Abra ptaki olewa, krolikow sie bala ;) Ciekawe bo silky to raczej terier do towarzystwa a border wciaz uzytkowy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jaszczurka']
To sa fajne psy i chca sie bawic albo tylko przywitac, czesc nas po prostu mija.To, ze ona warczy na psa zapraszajacego do zabawy, psa ktory prezentuje jej CSa (piesek sie polozyl na jej widok i lezal jak zaczarowany ale nic to nie dalo), 2-miesiecznego szczeniaka yorka a do tego wyraznie sie boi, podkula ogon i ucieka jesli nie uda jej sie psa odgonic nie jest normalne. [...][/quote]

A widzisz, to trochę zmienia moje wyobrażenie (nie znam historii Twojego pieska). Myślałam, że mała, młoda, płochliwa i spada jej na łeb 35 kilo innego psa a ona sie odgryza. Jeżeli u Was na podwórku jest dobrze pod tym względem, to trzymam kciuki za szkolenie, a potem pewnie będzie się suńce poprawiać- już się poprawia, jak widzę.

[quote name='jaszczurka']
Ona w parku jest bez smyczy a psy nie napadaja na nia. Jeszcze nie mielismy przypadku szalenca ktory by po niej zaczal skakac itp (na szczescie bo Czariemu sie to zdarzalo).
[/quote]

No dokładnie tak to widziałam właśnie (oczyma duszy swojej:lol:)
[quote name='jaszczurka']
Mnie denerwuje tylko jak podbiega pies ktory jest agresywny albo duzy pies i zaczyna skakac lapami po moim malym psie i jest nieodwolywalny albo wlascicel uwaza ze to fajne a ja sie trzese o kregoslup malucha, musze wziac na rece i pies skacze wtedy na mnie
[/quote]

A może sobie własnie zakodowała kilka takich akcji (o niej piszesz czy o Czarim?), nieprzyjemne doznania, Twój stres i stąd te zachowania.

Tak czy inaczej ja bym wolała psa "piłkowego" niż żarciowego. Świr piłeczkowy nawet w stresie poleci za łupem i ewentualnie wygryzie stres na zabawce.
Pies żarciowy po przekroczeniu swojego progu wytrzymałości psychicznej na jakiś bodziec (ale to naukowo zabrzmiało, łoj:lol:)czyli kiedy np obcy pies pojawi sie nagle i od razu blisko, jak zauważyłam, zacina się, spluwa żarciem albo nawet nie widzi, że ma pod nosem .
Myślę, że szkolenie na zabawkę pod okiem dobrego trenera niczym złym nie grozi. Ja bardzo żałuję, że na początku chodziłam z psem do szkoły wyłącznie żarciowej. Nikt nie sprawdzał, na co psy lepiej ćwiczą, po prostu było założenie, że nagradzamy żarciem i już. Szkoła była przez ludzi dosyć chwalona. A ja nie miałam wtedy nawyku korzystania z for dyskusyjnych:cool1: Wiele nam teraz brakuje i nadrabiamy już od pól roku. Z perspektywy czasu stwierdzam,że mi nie odpowiada ćwiczenie z moim psem wyłącznie na jedzenie (i psu też nie). Nie bój się piłki, spróbujcie na jedno i drugie i zobaczcie, co będzie dla Was lepsze w konkretnych sytuacjach. Powodzenia

Pozdrawiam
Iza

Link to comment
Share on other sites

"To sa fajne psy i chca sie bawic albo tylko przywitac, czesc nas po prostu mija. Do Czariego tez podbiegaly i bylo ok. Uwazam, ze to moja suka zle sie zachowuje reagujac warczeniem i kalpaniem zebami na te psy. "

Jsszczurka, zostawiając jeszcze na razie kwestie piłeczkowe, piszesz cos, co mnie bardzo zaniepokoiło.
Z doświadczenia szkoleniowego wiem, że tak naprawdę najtrudniej jest właścicielom zaakceptować fakt, ze ich pies boi sie - jest lekliwy - w konkretnych sytuacjach - i często nie dają psu wsparcia w tych sytuacjach, alebo udzielają mu wsparcia niewystarczającego.
Bardziej działają z lekką podświadomą irytacją: no coś ty głupi, czego się boisz.... itd.

Niestety, wprowadzają siebie i psa w kompletnie błędne koło - pies nie ma wsparcia, nie jest więc w stanie "przepracować" sobie pewnych sytuacji w ten sposób, żeby powoli przestać reagować fobicznie - więc prezentuje agresję bowiem tylko tak radzi sobie jakoś i ze światem, i z sobą samym.

Moje proste pytanie - zostaw na razie kwestię tego, czy podbiegający pies jest Twoim ulubionym zaprzyjaźnionym labkiem czy dożkiem, powiedz, ile razy pomogłaś swojej suczce przez przyjęcie tzw. pozycji bezpiecznej i wspólne obserwowanie podchodzącego psa?
:cool3:

Jak się zachowywałaś, od samego początku kiedy suńka była z Toba, w takich sytuacjach?

Na razie rzuć w kąt książki o CS-ach i tym, czy suka reaguje na nie prawidłowo, czy nieprawidłowo (oto skutki zbytniego ładowania się teorią, wrrr:evil_lol: ).

Zastanów się, jak do licha wyglądały Wasze pierwsze spacery, jak się obie zachowywałyście gdy podchodził (niech będzie - przyjazny) pies?

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Mozna sprawdzic co dla psa jest lepsza nagroda - dla malenkiego szczeniulka zarcie jest naturalniejsze, bo przeciez jeszcze nie upolowalby niczego sam, dla starszego mozliwosc zlapania zdobyczy moze byc wazniejsza. Ale niezaleznie ktory sposob wybierze pies i my - najlepiej tak pokierowac szkoleniem, alby dla psa najsilniejszym bodzcem w efekcie szkolenia stala sie mozliwosc robienia czegokolwiek razem z przewodnikiem.
Slyszy sie czasem o psach unikajacych miejsc treningowych - a pies powinien ciagnac ile sil na taki plac! To najlepiej daje swiadectwo trenerowi i metodom.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Z doświadczenia szkoleniowego wiem, że tak naprawdę najtrudniej jest właścicielom zaakceptować fakt, ze ich pies boi sie - jest lekliwy - w konkretnych sytuacjach - i często nie dają psu wsparcia w tych sytuacjach, alebo udzielają mu wsparcia niewystarczającego.
Bardziej działają z lekką podświadomą irytacją: no coś ty głupi, czego się boisz.... itd.

Niestety, wprowadzają siebie i psa w kompletnie błędne koło - pies nie ma wsparcia, nie jest więc w stanie "przepracować" sobie pewnych sytuacji w ten sposób, żeby powoli przestać reagować fobicznie - więc prezentuje agresję bowiem tylko tak radzi sobie jakoś i ze światem, i z sobą samym.

Moje proste pytanie - zostaw na razie kwestię tego, czy podbiegający pies jest Twoim ulubionym zaprzyjaźnionym labkiem czy dożkiem, powiedz, ile razy pomogłaś swojej suczce przez przyjęcie tzw. pozycji bezpiecznej i wspólne obserwowanie podchodzącego psa?
:cool3: [/QUOTE]

Jeszcze nigdy nie slyszalam o bezpiecznej pozycji :oops: Bede wdzieczna jesli napiszesz mi na czym to dokladnie polega i jak powinno zadzialac.
Jak tylko ja wzielam to nie mialam pojecia o takim problemie. Pies biegl z naprzeciwka a ja szlam normalnie - bylam w szoku gdy zobaczylam ta agresywno-ucieczkowa scene ktora ona prezentuje.
Teraz staram sie robic tak - jesli widze duzego psa i kazdego bardzo ruchliwego psa jak np. wiele retriverow to w miare mozliwosci staram sie go ominac. Mniejsze i spokojniejsze psy - po prostu staram sie zachowywac spokojnie na zasadzie "to nic takiego". Jak uda sie minac spokojnie jakiegokolwiek psa w tym psa za plotem dostaje nagrode (smakolyk) i ja chwale. Jak warczy i probuje klapac zebami to ja karce "fe, nie wolno, spokoj" - moze powinnam to ignorowac ale nie chce zeby czula ze ma przyzwolenie na zachowanie agresywne. Jak przejscie obok psa bylo takie sobie np. raz szczeknela to to ignoruje. No i czasem sama staram sie przywitac z danym psem jesli to jest mozliwe (np. jesli go znam), poglaskac go ale mam watpliwosci czy to cos daje.
Wydaje sie ze pomalutku jest pewnien postep - nie chce zapeszyc ale dzis udalo sie spotkac, powachac kilka psow bez zadnego warczenia i bez zbytniego uciekania.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jaszczurka']Jak warczy i probuje klapac zebami to ja karce "fe, nie wolno, spokoj" - moze powinnam to ignorowac ale nie chce zeby czula ze ma przyzwolenie na zachowanie agresywne.[/quote]

Warczenie to sygnal ostrzegawczy. Pies warczy, badz klapie, bo nie chce ugryzc i dlatego ostrzega. Psy generalnie unikaja walk jak moga (poza pewnymi wyjatkami). Jesli karcisz psa za warczenie, czyli za ostrzeganie ("prosze, odsun sie, nie chce cie ugryzc, wiec odejdz..."), uczysz go, ze ostrzeganie jest niebezpieczne, a wiec ze nie warto ostrzegac. I zamiast warczec, pies moze np. zaczac od razu gryzc. Nie leczysz agresji, tylko jej objaw. Agresja, strach, frustracja zostaje w psie i narasta.

Poza tym, jesli pies wykazuje agresje w jakiejs sytuacji, a dodatkowo jest w niej karcony, zle skojarzenia z ta sytuacja narastaja i pies tymbardziej bedzie sie jej obawial i zle ja sobie kojarzyl. I to moze tylko pogorszyc sprawe, a nie polepszyc. Dlatego nie warto karcic psa za warczenie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...