Jump to content
Dogomania

Galeria Wolontariuszy katowickiego schroniska!


__Lara

Recommended Posts

Zapraszam wszystkich wolontariuszy do wklejania swoich zdjęć w celu lepszego poznania się i identyfikacji w schronisku :eviltong::p




Pod zdjęciem/zdjęciami napiszcie swoje imię/ nick. Możecie również napisać coś o sobie, jak najbardziej. Gdzie się uczycie/pracujecie/ mieszkacie/wiek,itp.

Strona wolontariatu w schronisku w Katowicach:

http://www.dogomania.pl/threads/173289-Wolontariat-w-schronisku-w-Katowicach-Zapraszamy-na-MikoA-ajki-i-Dni-Owarte-5-6-12

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 85
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Dobra, to jestem ja :eviltong: czyli __Lara :p

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images49.fotosik.pl/235/8127cf0ecd21dfd3med.jpg[/IMG][/URL]

Fajny ze mnie śpioch :eviltong::

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images48.fotosik.pl/235/8406fc55c9a714a6med.jpg[/IMG][/URL]

Lubię przebywać na łonie natury:

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images49.fotosik.pl/235/c4804ef556b4fe2dmed.jpg[/IMG][/URL]

I czerpać z niej jak najwięcej :):

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images42.fotosik.pl/147/3669690895d5742cmed.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

A to mój ukochany Bursztynek ze mną na Mazurach:

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images44.fotosik.pl/235/0bd96c3a5eba8493med.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images48.fotosik.pl/235/b5619c7a352c6803med.jpg[/IMG][/URL]

I moja ukochana Śnieżka:

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images41.fotosik.pl/231/b3d5d9f6e34d59d3med.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images39.fotosik.pl/231/267e6b463825bdf3med.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images48.fotosik.pl/235/c943d94ed3a72ebemed.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

Mam 19 lat, chodzę do 4 klasy technikum na kierunku ochrona środowiska, co będzie dalej tego nikt nie wie. Jedyne czego jestem pewna to tego, że chce pracować ze zwierzętami.
W domu zawsze miałam ich pełno...chomiki, myszoskoczki, świnki morskie i królika, którego musieliśmy oddać bo atakował nasze koty...Koty mam od 8 lat i zawsze conajmniej dwa.
Przez 13 lat miałam psa mix malamuta. To on tak naprawdę pokazał mi co znaczy kochać kogoś nie za zalety ale pomimo wad :). Max miał ich pełno, trochę nasza wina, ale głównie pierwszego właściciela (był pijakiem i awanturnikiem). Mimo to nie żałuje żadnego dnia spędzonego z moim psem. Kiedy miał 12 lat wykryto u niego nowotwór złośliwy, po roku leczenia, kiedy miał już problemy ze wstawaniem i oddychaniem zdecydowaliśmy się na eutanazje, nie mogłam patrzeć na to jak się męczy. Kiedy jechałam z nim do weterynarza po raz pierwszy wszedł tam bez oporu....tak jakby sam chciał.


Dom zrobił się pusty. Ta pustka przeszkadzała mi i mojej mamie, więc zabrałam pewnego niepozornego szczeniaka ze schroniska. Tak zaczęła się moja historia z Holi. Mogłabym o niej pisać....i pisać....a i tak bym nie napisała wszystkiego. Kiedy Holi miała około 10 miesięcy zdecydowałyśmy się z mamą na drugiego psa. Pomyślałyśmy o akcji w SCC i tam znalazłyśmy Maszke. Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia. Teraz choć na początku było rożnie Masza z Holi są jak siostry. Poza nimi mam jeszcze 8 letnią kotkę i 2.5 rocznego kocurka (ich ulubionym zajęciem jest denerwowanie psów i przynoszenie żywego bądź nie dzikiego inwentarza).

[IMG]http://images45.fotosik.pl/251/52d5038c63861ca5med.jpg[/IMG]


Moja Masza, mini pies wyścigowy ;)
[IMG]http://images35.fotosik.pl/90/93dfb8cc59f00e71med.jpg[/IMG]


Holi - jako władca domu
[IMG]http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/8a7460520cfbc6d4.html[/IMG][IMG]http://images46.fotosik.pl/235/8a7460520cfbc6d4med.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Nie lubię naszej-klasy, epulsa, fotki.pl i innych takich bzdurnych portali, jak ktoś chce mnie poznać to pozna, w schronie jestem w soboty, czasem we wtorki, mam pod opieką Lusię, głównie można mnie poznać po tym, że żeby zwrócić uwagę psa cmokam i ćwierkam i wykonuje różne debilizmy.
Znam myślę większość "starszych" wolontariuszy, bo bywałam na pierwszych akcjach w SCC, z pewnych przyczyn potem już nie chodziłam, ale teraz jestem.
Opisać siebie i swoje psy mogę, zaraz walnę jakiś esej. ]:->

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Rybka_39']Nie lubię naszej-klasy, epulsa, fotki.pl i innych takich bzdurnych portali, jak ktoś chce mnie poznać to pozna, w schronie jestem w soboty, czasem we wtorki, mam pod opieką Lusię, głównie można mnie poznać po tym, że żeby zwrócić uwagę psa cmokam i ćwierkam i wykonuje różne debilizmy.
Znam myślę większość "starszych" wolontariuszy, bo bywałam na pierwszych akcjach w SCC, z pewnych przyczyn potem już nie chodziłam, ale teraz jestem.
Opisać siebie i swoje psy mogę, zaraz walnę jakiś esej. ]:->[/QUOTE]

No właśnie ale żeby Cię poznać i skojarzyć z nickiem to nie jest takie proste ;)

Dziękujemy Istar za przedstawienie się :D kojarzę Cię teraz :D

Link to comment
Share on other sites

No jestem już, wczoraj miałam urwanie głowy.

Przedstawię się, bo wypada.:p
Jestem Sylwia, mam 18 lat, uczę się w LO na profilu biol-chem-fiz, jestem rocznikiem, który zdaje maturę z matematyki, (a ja dodatkowo zamierzam zdawać rozszerzoną biologię:evil_lol:).
Na dogo jestem już jakiś czas, głównie siedzę na PwP, kiedyś pisałam teksty do ogłoszeń, robiłam ogłoszenia, pisałam małe artykuliki i teksty zachęcające do adopcji, dziś z braku czasu robię ogłoszenia na mała skalę.
Od 3 lat interesuję się szkoleniem pozytywnym.
Dziś jednak z większym dystansem podchodzę do tej metody, głównie uważam, że powinno dostosowywać się do psa.
Kiedyś czynnie pisałam i czytałam forum szkoleniowe, gdzie poznałam wielu wspaniałych psiarzy w tym szkoleniowców, organizowane były spacerki na Muchowcu, gdzie było mi poznać np. Irdę:loveu: od Jacka Gałuszki, bardzo ciekawa sunia, pilnowała porządku:evil_lol:.
Jestem, zapisana na listę klikerową, ale niestety nie mam czasu na niej pisać.
Interesuję się psimi sportami takimi jak frisbee czy taniec z psem, kiedyś chciałabym też tknąć obronę i weight pulling.
Interesuję się także polityką, lubię książki począwszy od całkowitej fantastyki na horrorach skończywszy, interesuje się okresem II wojny światowej, lubię kino, fotografować przyrodę, kocham góry, kiedyś w wolnym czasie szkicowałam w formacie B&W, głównie rzeźby.
Uwielbiam słuchać muzyki głównie metal, ale nie pogardze klasyką.:cool3:
Kiedyś krótki czas trenowałam koszykówkę:evil_lol:, co z racji mojego wzrostu jest niecodzienne.
Teraz raczej się lenię, jedynie w lato często jeżdżę na rowerze.
Popieram wszelkie akcje ekologiczne.
Jednak do sprzątania po psach w miastach gdzie nie ma koszy na qpy..mam sceptyczne podejście:)..
Kocham wszystkie zwierzaki, a z dzikich najbardziej pasjonują mnie gepardy, był taki czas, że bardzo interesowałam się dzikimi kotami.
Mam chyba trudny charakter, ale staram się być dyplomatą, lubię dyskutować, ale nie lubię być stroną w konflikcie.
Nie lubię owijania w bawełnę i wazeliniarstwa.
Jestem dość tolerancyjna, chyba, że chodzi o dobro jednostki:diabloti:.
Ulubiony film- czarny książe.
Nie wiem co o sobie jeszcze naskrobać:roll:
..a jestem wegetarianką od dłuższego czasu, nie mam nic przeciwko jedzeniu mięsa, ale nie tknę już świństwa z hodowli przemysłowych, obecnie od czasu do czasu jem ryby, ze względów zdrowotnych, ale karpia na święta z marketów nie ruszę.
Prowadziłam 2 blogi, o to jeden z nich:
[url]http://krzykcierpienia.blog.onet.pl/[/url]
Mam 9 letniego brata.
Mieszkam niestety w bloku, ale mam dużą działkę mieszkalną na wsi, gdzie hasają psy.
Wierzę we własną wiarę, ani ze mnie ateista, ani katolik ani agnostyk.:evil_lol:
Jeśli chodzi o moje upodobania co do psów, kocham kundle, najlepiej krotkowłose czarne i rude.
Z rasowców...nie lubię..no mozę złe słowo nie chciałabym być właścicielem retrievera, ani owczarka(I grupa), ani też żadnej razy, która jest nastawiona na pracę, nie lubię psów typu ciepła klucha.
Kocham boksery, to taka rasa na całe życie, jako dziecko kochałam husky i tak jest do dziś, ale nie spieszy mi się na razie do bycia właścicielem osobnika tejże rasy, poważnie myślę o dobermanie i bulterierze, jedyną miśkowatą rasą jaką kocham są azjaty, uwielbiam te psy.
Wielbię pity, ale z racji, że zagłębiłam się w hodowle czy fora, na razie nie ciągnie mnie w te strony.
Kocham charty, borzoje sa dla mnie ideałem gracji, ale jeśli chodzi o charakter do mnie raczej pasuje chart polski albo galgo.
Z I grupy odpowiadają mi corgie, odkąd jeden delikwent chciał mnie zjeść na wystawie, zakochałam się w pembrokach:loveu:.
Psy u mnie w domu zawsze były jako dziecko na podwórku krolował DONek, po nim był ONek, to były podwórkowe psy, które uwielbiały dzieci, były to psy, które dostaliśmy bo się komuś suka oszczeniła, ten drugi miał ojca w policji..a matkę no cóż...:roll:
W domu też trzymaliśmy psy, jak byłam maluchem pamiętam, że przez krótki okres mieliśmy sunię Perłę wygladała jak chichuachua, też się komuś suka oszczeniła:shake:.
Sunia była krótko, jakiś debil wrzucił trutkę? przez ogrodzenie, sucza nie udało się uratować, nie pamiętam szczegołów.
Potem dostałam od ojca kundelka Misia, postury corgi, ale on też był chory jak już go dostaliśmy i szybko dokonał żywota.
Pierwszym psem, który dożył u nas poźnej starości byłą Sara.
Z nią się wychowałam, byłą to mixica pinczera miniaturowego, oczywiście pochodenie to samo, oszczeniła się, albo ktoś weźmie albo zostanie utopiona.
Sara była czarna, miała krawatkę i biała ciapata łapę.
Była cudakiem, kot wdrapywał się na nia i spali sobie razem.
Jak dostała głupawki biegała wokoło domu, jak widziała, ze wychodzimy chowała się i wybiegała w ostatnim momencie oferując swoje towarzystwo na zakupach.
Pamiętam ja bardzo dobrze, na zawsze pozostanie w moim sercu
[*].
Któregoś dnia wyszła na swoj ostatni spacer....
Potem sie przeprowadziłam.
Kiedyś na targu wyciągneliśmy szczeniaka facetowi z koszyka.
Kuba wyrósł na mixa doga z onem.
Był agresywny, nie radziliśmy sobie, ja jeszcze byłąm dzieciakiem, a moja mama byłą w ciąży.
Oddaliśmy go na wieś na posesję.
Dziś wiem jak sobie radzić z takim psem jak Kuba, wtedy nie wiedziałam.
Dlatego mam dług moralny, który spłacam.
Potem moja mama odkupiłą chorego szczeniaka babie na targu.
[B]Kaja [/B]ma dziś 8 lat.
Była ciężko chora, ale wyzdrowiała.
Jest kochanym futrzakiem.
Wredziochem, który ma swoje zdanie, nie lubi dzieci i innych psów.
Jest lękliwa, zgrywa kozaka, a potem chowa się za większe psy.
Jest moim oczkiem w głowie.
Chodzimy razem do lasu.
Tam szaleje razem z bokserką.
Jest szczekaczem.
Ma złe doświadczenie z kurami:evil_lol:, kiedyś jedna jej dała popalić.
Boi się wystrzałów.
Pańcię ma leniwą, to się nauczyła doskakiwać do dłoni, do mizianka.
Lubi targetować, bo jej świetnie wychodzi i pańcia ja za to bardzo chwali, umie też siadać.
Więcej jej nie uczyłam bo i po co mi to, no jeszcze potrafi wskakiwac na parapet gdzie sobie wyglądamy razem przez okno.
Nie nawidzi czesania i obcinania, wyżywa się potem na szczotce.
Nie bawi sie zabawkami, ale pobawi się czasem patykiem.
Czasem kłądzie się na plecach czeka na czochranie i zabawe, zawsze delikatnie podgryza mi dłoń.
Jest kanapowcem, ale lubi poszaleć czasem.
Taki pies z wyższych sfer, byle czego też nie zje.

[B]Kora.[/B]
Historia niezwykłego psa w zwykłym ciele


Mam świadomość, że ludzie zwykli są nazywać swoje psy wyjątkowymi, najładniejszym i najmądrzejszymi.
Ja natomiast tak nie uważam.
Nie uważam by moja suczka była najładniejsza- bo championem nie jest, najmądrzejsza także nie jest- nie ma żadnego dyplomu posłuszeństwa, a i równiutko przy nodze nie chodzi.
Jednak jest w tym psie coś..coś niezwykłego, coś co zauważyłam dopiero po pewnym czasie, nie da się zapewne ogarnąć słowami tego co chcę napisać, ale postaram się- zasłużyła na to.

Mowa o obecnie 3 letniej bokserce o całkiem zwykłym imieniu- Kora.

A więc wszystko zaczęło się od planowania kolejnego psa.
Jednemu z domowników marzył się dostojny owczarek niemiecki i właściwie na poważnie rozważaliśmy jego kupno.
Już mieliśmy sie rozglądać za szczeniakami tejże rasy..gdy nagle, robiąc zakupy dojrzeliśmy szczeniaczki boksera!
Były cudowne, piękne maleństwa o niesamowitych oczkach i płaskich pysiach i kopiowanych ogonkach żwawe i wesołe!
"Tak, to jest to!"-
krzyczała jedna z domowniczek....no czy ja wiem, ja najbardziej byłam skłonna kupić psa rasy husky, ale niech już będzie ten bokser.
No i ustalone, kupujemy boksera.

Była sobota, upalny, majowy poranek.
Nie mając pojęcia o rasie, nie będąc świadomym, że kupując rasowego psa winno się dokładnie dobierać hodowlę psów z rodowodem- ruszyliśmy na giełdę.
No cóż..wielkie było nasze zdziwienie bo bokserów tam nie było...a nie, był..jakaś zapchlona suczka-przywiązana na sznurku do klatki, nie wyglądała na małego szczeniaczka, śmierdziała, miała pchły, ślady pogryzienia, była chuda, wystraszona, osowiała..smutna..wyglądała żałośnie..niczym nie przypominała pięknych szczeniaczków widzianych przez nas kilka tygodni wcześniej...
Złapałam ją, wzięłam na smycz i wyjmując paprochy z ryjka (suka była tak głodna, że pochłaniała kamienie) jak przez mgłę dochodziły do mnie słowa osoby, która chciała ją sprzedać..mówiła coś o tym, że trzymała ją w kojcu z DONkami (stąd ślady pogryzienia)..mówiła czym ją karmi, oferowała jakiegoś skundlonego reproduktora i wiele innych rzeczy, ale ja zajęta byłam psem.
Bóg jeden wie, czemu kupiłam tego psa, przecież czytałam w książkach jak powinien wyglądać zdrowy szczeniak..nie pamiętam nawet ile za nią zapłaciłam...

Tak rozpoczął sie kolejny etap mojego życia- etap który trwa do dziś.
No więc kupiliśmy sunię, już na miejscu wiedzieliśmy, że nazwiemy ją Kora...tak jakoś wpadło nam do głowy i tak zostało.
Dojechaliśmy do mieszkania.
Suka była tak głodna, że jadła suchy chleb, musiała być bita- bo gdy narobiła na kafelki - wystraszona czekała na moją reakcję.
Najedzona -wreszcie, zaczęła robić rozeznanie mieszkania.
Wtem przyszedł ten domownik, który chciał owczarka- ujrzał boksię, wziął na łóżko wycałował..i nagle krzyknął: ale ona ma OGON!

(W istocie miała ogon i nawet uszy, żyjące własnym życiem- nie klapnięte...)
Po emocjonującym dniu, poszła spać, byliśmy zdumieni i wystraszeni...tym..chrapaniem, to niesamowite- chrapała gorzej niż za przeproszeniem stary podchmielony chłop.

Nadszedł czas pierwszego spaceru-prawie 4 miesięczne szczenię nie chciało iść na dwór, obwąchało trawkę i pędem ciągnęło do domu.
Widok każdego większego psa ogarniał ją śmiertelnym strachem- to samo tyczyło się obcych ludzi.
Pewnego razu wystraszyła się parasolki i zwiała do domu...na spacerach w połowie drogi potrafiła się położyć odmawiając dalszej wycieczki.
Zdałam sobie sprawę, że muszę ja nauczyć normalnie żyć.
Ostro wzięłam się za socjalizację.
Okazało się, że ona ma braki...braki w kontaktach z psami, nie wiedziała jak się zachować.

Najgorsze jednak było to, że ona była chora, długie i męczące leczenie jelit utrudniało nam życie, ciągle ubrudzony wodnistym kałem dywan i kafelki...nocne spacery..to wszystko sprawiało, że powoli mieliśmy dosyć, a to był dopiero początek.

Najtrudniejsze były jej ucieczki, spuszczona ze smyczy widząc na horyzoncie psa, biegła bez opamiętania- owszem odbiegałam winną stronę- ale co z tego, jak mój pies galopował już kilometr przede mną, nie myśląc o obejrzeniu się za pańcią.
Kilka razy zwiała mi, raz goniłam ją, aż po jezdnię, raz po jakichś chaszczach...ale nie zapomnę jednego..
był mroźny dzień, a moja durna suka mi uciekła, goniłam ją już z 20 minut...siadłam nagle i chciało mi sie wyć..ale ja sama tego chciałam..
Popełniłam wiele błędów w szkoleniu, używałam metody kar i nagród- wcale nam to nie pomogło.
Za ciasną obrożę wymieniłam na skórzaną- a, że moja suka ciągnęła jak parowóz, miała łysą szyję...dopiero potem kupiłam szelki.


Nastała fala upałów, moja suka z świeżo wyleczonymi jelitami, nie chciała jeść..była prawie że na samych witaminach...nie rosła tak jak powinna.
Pewnego razu wbiegła na boisko, gdzie dzieciaki grały w piłkę- jeden chłopak krzyknął: "patrzcie! Miniatura boksera!"
I tak jest do dziś, moja suka nie jest zbyt dużych rozmiarów, ale jedno co ma piękne... to szeroką cudowną klatkę piersiową!

Powoli moja suka oduczała się ucieczek.
Właściwie wszystko szło powoli...z czasem jej śliczny różowy brzuszek i uda stawały się siwe...a, że my początkowi psiarze, szorowaliśmy ją- myśląc, że to brud!

Gdy tak mówię o dorastaniu, muszę wspomnieć, że początki nie były wesołe.
Pies, bez którego dziś nie wyobrażam sobie życia- irytował mnie.
W pierwszych tygodniach omijałyśmy się.
Czytam jak behawioryści piszą, że w psie nie ma złośliwości- tak, powtarzałam to sobie wtedy, gdy moja sunia nasikała mi do buta, na łóżko- gdy akurat była w toalecie i nie zdążyłam z nią wyjść, powtarzałam sobie wtedy, gdy obrażona wychodząc po chwili samotności w pokoju, wdepnęłam w kupę robioną wprost na miarę mojej stopy..e tam, pewnie przesadzam.

Gdy wreszcie wydawało mi sie, że jest lepiej...moja sunia dostała cieczki.
Z jednej strony się cieszyłam, moja dziewczynka dorośleje...z drugiej było mi smutno..że to tak szybko.
Ten okres to była istna parodia.
Musiałam nosić 20 kg sukę na rekach a za mną sznurek psów się ciągnął.

Po cieczce, wszystko wróciło do normy.
Moje szkolenie nie odnosiło skutków.
I tak trafiłam na strony o szkoleniu, zaczęłam szkolić sunię klikerem, oduczałam ciągnięcia.
Jaka była moja radość gdy wreszcie sie nam udało.
Gdy wreszcie moja suka stała się normalna.
Zaczęłam spotykać się z psiarzami

Ile nas to kosztowało tylko my wiemy.
Zjedzone grube tomy książek, uświnione okna, zerwane zasłony, zjedzone drzwi i tapeta, drzwi od domu zablokowane płytką ceramiczną- tak, że nie dało się wejść, ucieczka psa w środku burzy, zjedzona torebka, wywalony kwietnik, rozwalona deska klozetowa, czy zeżarta nowa ława- to nic w porównaniu do zszarganych nerwów.

Z moją suką nigdy się nie można było nudzić- jak nie wpadła do przerębla, to rozwaliła łapę tak, że myślałam, że się wykrwawi..raz nawet topiła się zaplątana o żyłkę- wszystko to specjalnie- chciała pokazać, jak mi na niej zależy, jak bardzo ją kocham!

Pamiętam taki dzień, koszmarny..ale dał mi wiele do zrozumienia.
Byłam na badaniach EKG, okazało się, że moja suka ma problemy z sercem.
Od tamtej pory do dziś, cieszę się każdym dniem z nią spędzonym.
Każda chwila jest ważna.

Kocham w niej wszystko, pomimo iż potrafi być okropna, nieznośna...to tylko ona wie jak ją kocham, tylko ona bez zbędnych słów potrafi pocieszyć..to jej patrzę w oczy gdy zasypiam i witam poranek..
Mogłabym pisać o niej w nieskończoność, a ten opis to drobiazg- ale nie mam czasu, bo muszę iść i się z nią pobawić.

Wiem, że kiedyś moja suka wyjdzie na ostatni spacer- ja chcę być wtedy przy niej- jestem jej to winna, za to, że nauczyła mnie tak wiele...ona daje mi siły i wiarę- wiarę w to, że liczy się jakość, a nie długość życia

Ja i mój bokser, jedyny, niepowtarzalny, uparty, wykonujący komendy kiedy mu się podoba.
Pies mojego życia.
Dziękuję Ci aniołku.

[B]Rex[/B]- osobna historia.
Ma obecnie ponad rok, w marcu skończy 2 lata.
Znaleziony w lesie przez sąsiadów.
Jak się okazało potem jego mamą była borderka.
Nie przepadam za rasą.
Długo się przestawiałam na tryb z wolnego molosa, na szybko myślącego colaka.
pracowaliśmy długo i długo naprawialiśmy błędy i szkody jakich doznał.
Niektórych rzeczy się już nie odbuduje...np zaufania do obcych, ale za to odkryłam jego talent we frisbee.
Zanim nauczyłam się, że jak nie zmienię trybu pracy to border będzie szkoli l mnie nie ja jego, miałam pokrwawione łapy i obdarte nogi... może nie będę wnikać w szczegóły.
Dziś jest psem z którym fajnie się pracuje, jest miękki, nadal trzeba go kontrolować, bo nie umie odpoczywać- ale idzie mu to co raz lepiej.
Kocha zabawy z Korkową, kocha spacery, piłki, wodę i frisbee.
Ostatnio nawet pokochał mizianie, włazi na kolana przednimi łapkami i czeka na drapańsko.
Był nietykalski, łapczywie brał smakołyki- wybiegał fosę wokoło domu ( na widok listonoszy), ma jeszcze wiele złych nawyków, ale jest kochany:)
************

Moje psy nie są idealne, nie chodzą równo przy nodze, na spacerze mają luz.
Potrafią to czego je nauczyłam- czego potrzebowałam.
Są moim odbiciem, bo są niezależne, przywiązane, ale maja własne zdanie na każdy temat.
Nie zamieniłabym je na żadnego dobrze wyszkolonego psa.
Moje psy potrafią sztuczki, ale są na tyle psie na ile to możliwe, one na spacerach na polanie są po prostu sobą..wiatr w uszach i faflach i zziajane psy po długim spacerze- uwielbiam to.

Miałam kiedyś jeszcze papugę falistą Felkę, znalezioną na śmietniku- byął przekochana, miałam też nimfę, 2 kupione paputki faliste, żółwia czerwonolicego, 2 chomiki dżungarskie, jeden roborowskiego, 2 króliki, świnkę morską- która nie dawno przekroczyła TM- to było kochane swtorzonko o imieniu Pusia, miałam 2 japońskie myszy i jedną z rodowodem Lament sh astrex blue point fox astrex po domowemu Czesław, rybki- nick zobowiązuje, w tym jedna niepełnosprawna- welon bez ogona, oraz 2 koty.

Obecnie z niepsich mam tylko krolika angorkę, adoptowanego Gizmo i ptaki ryżowce- Tosię i Grzesia.

Jak ktoś dotrwał, nie usnął i żyje, gratulacje.:p

Link to comment
Share on other sites

JA dotrwałam i muszę przyznać, że masz talent do zaciekawienia człowieka ;) no i historia Twojej bokserki przypomniała mi o moim upartym, agresywnym i tylko moim mix alaskanie, który był całym moim życiem i zawsze będzie, choć rok już go nie ma. dzięki za lekturę do kolacji :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Melisa89']Sylwia powiedz mi gdzie stwierdzono wade serca Kory?

Jeżeli w DG, to jedź do specjalisty. Ja przez nich pół roku psa na serce leczyłam, po czym sie okazało że nic mu nie jest... i przez pół roku psa niepotrzebnie lekami faszerowałam...[/QUOTE]

:o :o :o :o :o :o

Link to comment
Share on other sites

NO... niestety... żałuję że dopiero po pół roku zdecydowałam sie jechac do specjalisty.

Pierwsze co mi powiedziała to to że ona na podstawie prześwietlenia tak złej jakości nigdy nie odważyłaby się postawić takiej diagnozy.
Zrobiliśmy nowe prześwietlenie, nowe EKG... w gabinecie siedziałam ponad 2 godziny, tłumaczyła mi że to całkowicie zdrowy pies. EKG było idealne. Najprawdopodobniej w DG maja stary sprzet... A ich prześwietlenie... teraz mam nowe do porównania i widze jak tamto zdjęcie jest niewyraźne... tu widać wszystko idealnie.

A w DG mowili że pies ma wode w płucach i powiekszona prawą komore serca o jakiąś 1/3. Dla mnie to był dramat...

Link to comment
Share on other sites

W DG byłam na łukasińskiego i tam robiłam prześwietlenie, a na EKG mnie wysłali do ich drugiej przychodni troche dalej ale nie pamiętam na jakiej ulicy bo słabo znam DG.

A teraz chodze do nowo otwartej kliniki w Sosnowcu almavet. Przyjmuje tam młoda babka, jest kardiologiem, ogólnie widac że zna się na rzeczy i nie robi tego dla kasy.

Tu jest stronka tej kliniki, mają nowy sprzęt i do wszystkiego sie przykładają. Mają super podejście do zwierząt.
[url]http://www.almavet.pl/[/url]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Melisa89']W DG byłam na łukasińskiego i tam robiłam prześwietlenie, a na EKG mnie wysłali do ich drugiej przychodni troche dalej ale nie pamiętam na jakiej ulicy bo słabo znam DG.
[QUOTE]

Ta druga klinika to pewnie na ul. Kosmonautów w DG, koło szkoły plastycznej.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...