Jump to content
Dogomania

Artykuly o wilkach


Manu

Recommended Posts

  • Replies 96
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

[quote name='Saint']Na szczęście na to, że wilk dołączy do zwierząt łownych szans raczej nie ma, a pan myśliwy może co najwyżej przytulać się do syntetyku made in China ;)[/quote]

Nie jestem tego taki pewien ... myśliwi twierdzą,że na przestrzeni 5 - 10 lat wilk,wydra,bóbr i łoś wrócą na listę gatunków łownych,a drapieżniki takie jak lis zostaną całkowicie wyjęte spod prawa i każdy będzie mógł je zabijać ... :shake:

Mam nadzieję,że się to nie spełni...

Link to comment
Share on other sites

Nie ma takiej możliwości ;)
Uwierz mi, że są ludzie w tym kraju, którzy dysponują mocniejszym autorytetem niż jacyś tam myśliwi i ani wilk, ani łoś nie muszą czuć się zagrożenie. Taka sama sytuacja dotyczyć będzie wydry i bobra - błogosławiona Natura 2000 ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Saint']Nie ma takiej możliwości ;)
Uwierz mi, że są ludzie w tym kraju, którzy dysponują mocniejszym autorytetem niż jacyś tam myśliwi i ani wilk, ani łoś nie muszą czuć się zagrożenie. Taka sama sytuacja dotyczyć będzie wydry i bobra - błogosławiona Natura 2000 ;)[/quote]

Cóż,w innych krajach też jest natura 2000,niestety,nie wszędzie zwierzęta są bezpieczne:

[QUOTE][B]Słowenia zezwoli na odstrzał 70 niedźwiedzi[/B]

[URL="http://fakty.interia.pl/fakty_dnia/news/slowenia-zezwoli-na-odstrzal-70-niedzwiedzi/zdjecie/bez_nazwy,3252152"][IMG]http://img.interia.pl/wiadomosci/nimg/4/c/Slowenia_zezwoli_odstrzal_3252151.jpg[/IMG]
AFP[/URL]

Czwartek, 9 kwietnia (20:54)
Słowenia zezwoli w bieżącym roku na odstrzał 70 niedźwiedzi brunatnych, by ograniczyć szkody wyrządzane przez nie w uprawach i wśród zwierząt hodowlanych - poinformowało słoweńskie ministerstwo ochrony środowiska.
Według najnowszych badań, w Słowenii żyje od 430 do 490 niedźwiedzi i od 70 do 100 wilków. Zagęszczenie niedźwiedzi w ich matecznikach, jakie stanowią lasy na południu kraju, jest większe niż gdziekolwiek indziej w Europie.
W ubiegłym roku zezwolono na upolowanie 75 niedźwiedzi. - Szacujemy ich przyrost naturalny na 90 do 100 zwierząt rocznie, zatem musimy ustalać kwoty odstrzału, by utrzymywać ich stan na bieżącym poziomie - powiedział Reuterowi szef departamentu konserwacji przyrody w ministerstwie Janez Kastelić.

Według niego, corocznie do 25 niedźwiedzi ginie w wypadkach na drogach i torach kolejowych.
Ministerstwo zgodziło się także na odstrzał 10 wilków - po raz pierwszy od uznania ich w 1993 roku za gatunek chroniony.
Niedźwiedzie i wilki spowodowały w ubiegłym roku w słoweńskiej gospodarce wiejskiej straty szacowane na około 450 tys. euro.
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
[/QUOTE]

[url=http://fakty.interia.pl/fakty_dnia/news/slowenia-zezwoli-na-odstrzal-70-niedzwiedzi,1288957]S

Link to comment
Share on other sites

[B]W poszukiwaniu złotego środka[/B]
[I](10.04.2009)[/I]
autor: Eugeniusz Pudlis

"Gdyby stworzyć listę polskich zwierząt, które wzbudzają najwięcej kontrowersji to zapewne otworzyłby ją wilk. Dlatego wypracowanie consensusu, który zaaprobowaliby wszyscy zainteresowani losem tego drapieżnika, jest tak trudne.
[LEFT]Dotąd nie ma planu ochrony wilka w Polsce a więc strategii zarządzania populacją tego gatunku. Canis lupus rozwija się więc spontanicznie, pod rządami regulacji z 1998 r., która objęła wilka całkowitą ochroną.[/LEFT]
[LEFT]Nikt, jak się okazuje, nie jest z tego zadowolony. Hodowcy owiec i bydła w Karpatach alarmują o coraz liczniejszych atakach na zwierzęcy dobytek,a miejscowe władze ostrzegają, że jeżeli szkody powodowane przez wilki będą rosły w takim tempie, zabraknie pieniędzy na wypłacanie rekompensat.[/LEFT]
[LEFT]Nieukontentowani są także myśliwi, bo nieobecność wilka na liście zwierząt łownych nie pozwala im na pozyskanie jeszcze jednego, jakże pożądanego trofeum. Leśnicy również nie mają specjalnego powodu do radości. Aby mogli w pełni realizować cele gospodarki trwale zrównoważonej – powinni monitorować i znać proporcje między zwierzyną płową a drapieżnikami żyjącymi w lasach. A tego, z braku wspomnianego planu, zrobić się nie da.[/LEFT]
[LEFT]Wydawać by się mogło, że z obecnego stanu rzeczy powinni być zadowoleni chociaż obrońcy przyrody. Ale nie są. Ochrona wilka okazała się pyrrusowym zwycięstwem. Jak informuje prof. Henryk Okarma z Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie, mimo restrykcyjnej ochrony tego gatunku, wilków wcale nie przybywa. Ich krajowa populacja utrzymuje się od kilku lat na stałym poziomie. Profesor szacuje ją na 450-550 osobników.[/LEFT]
[LEFT][I]– Reprodukcja roczna wilków to około 25–30 proc. populacji [/I]– tłumaczy naukowiec. – Przy takim przyroście naturalnym, po prawie dziesięciu latach ochrony, drapieżnik powinien występować w Polsce w ogromnym zagęszczeniu i do tego wszędzie. Tymczasem z monitoringu wynika, że wilków nie przybywa, a w niektórych regionach nawet zanikają.[/LEFT]
[LEFT]Dlaczego tak się dzieje? Profesor nie ma wątpliwości, że wilk jest tępiony nielegalnie. Ocenia, że po cichu, poza prawem, ginie w Polsce rocznie z rąk kłusowników (czasem nieetycznych myśliwych, czasem hodowców zwierząt gospodarskich, którzy nie wytrzymują presji watah), ale też pod kołami aut i pociągów, ponad sto tych drapieżników.
Ile ich jest?
Odpowiedź na to pytanie nie jest wcale oczywista. Jak wynika z najnowszego rocznika statystycznego GUS „Ochrona środowiska 2008”, w Polsce w 2000 r. żyło 1086 wilków, a w 2007 r. już tylko 759. W tymże 2007 r. najwięcej tych drapieżników odnotowano w województwach: podkarpackim (220 osobników) oraz podlaskim (180). GUS zastrzega, że są to dane szacunkowe, a źródłem informacji jest Ministerstwo Środowiska.[/LEFT]
[LEFT]Surfowanie po stronach internetowych dotyczących wilka przyprawia o zawrót głowy; co witryna, to inne liczby. W tym szumie informacyjnym najbardziej miarodajne są dane podawane przez Zakład Badania Ssaków w Białowieży. Placówka ta, ze Stowarzyszeniem dla Natury „Wilk”, Instytutem Ochrony Przyrody PAN oraz we współpracy z Dyrekcją Generalną LP realizuje projekt "Inwentaryzacja wilków i rysi w nadleśnictwach i parkach narodowych Polski".[/LEFT]
[LEFT]Projekt prowadzony jest od siedmiu lat przez służbę leśną nadleśnictw i personel parków narodowych. Inwentaryzacja polega na całorocznych obserwacjach śladów obecności wilków – miejsc ich rozrodu, ofiar, tropów, odchodów, słyszanego wycia oraz na jednoczesnym tropieniu wilków na obszarze wyodrębnionych kompleksów leśnych. Zebrane dane przesyłane są do Zakładu Badania Ssaków. Tam wprowadza się je do bazy komputerowej i analizuje, wykorzystując techniki GIS (systemów informacji przestrzennej).[/LEFT]
[LEFT][I]– Do końca ubiegłego roku zebrano prawie 26 tys. informacji o obecności wilka w różnych regionach kraju[/I] – mówi Tomasz Borowik, pracownik ZBS, sekretarz projektu.[I] – Pozwalają one śledzić zmiany liczebności i zasięgu występowania tego gatunku, identyfikować przyczyny zmian, oceniać natężenia szkód wśród zwierząt gospodarskich oraz wpływ fragmentacji środowiska na stabilność populacji drapieżnika.[/I][/LEFT]
[LEFT]Oto najnowsze dane. Obecność drapieżnika w sezonie 2007/08 stwierdzono w 72 nadleśnictwach i 8 parkach narodowych, a jego populację oszacowano na 483-601 osobników. Wyróżniono 119–131 watah, liczących od 2 do 12 osobników. Stwierdzono, że obserwowane zwierzęta zasiedlają głównie północno-wschodnią, wschodnią i południową część Polski. Największą ostoją wilka w Polsce są Karpaty (od Bieszczadów po Beskid Śląski) oraz Pogórze Karpackie. Kolejna ostoja to Roztocze oraz lasy: Włodawskie, Parczewskie i Sobiborskie. W Polsce północno-wschodniej wilki zasiedlają puszcze Białowieską, Knyszyńską, Augustowską, Borecką, Romincką, Piską oraz Lasy Napiwodzko-Ramuckie. Bardzo mała i niestabilna jest populacja wilków w lasach Polski Centralnej i Zachodniej; liczy zaledwie 20–30 osobników. Stwierdzono obecność osiadłych watah w Borach Tucholskich, Puszczy Bydgoskiej, Lasach Wałeckich, Puszczy Rzepińskiej, Borach Dolnośląskich oraz Górach Świętokrzyskich.
Ile miejsca dla wilków?
Na pytanie, jaka liczebność wilków byłaby dla naszego kraju optymalna,
prof. Henryk Okarma odpowiada, że jest przeciwnikiem określania, ile tych drapieżników mogą pomieścić polskie lasy. [...]"

Źródło: [URL="http://www.lp.gov.pl/media/prasa_l/el/najnowszy-numer/w-poszukiwaniu-zlotego-srodka"]W poszukiwaniu złotego środka — PGL LP[/URL]


"Gościnnie" ;) wilk tylko z nazwy:

[B]Mordercza bestia powraca![/B]

"Lubicie kangury, a niedźwiadki koala wydają wam się sympatyczne? Nie wszystkie torbacze mają równie przyjazne usposobienie. Już wkrótce wybierając się na wycieczkę do Australii trzeba będzie mieć się na baczności. A to wszystko dzięki australijskim naukowcom, którzy dokonali rzeczy niebywałej. Udało im się odzyskać gen tygrysa tasmańskiego. Pierwszym etapem eksperymentu było misterne odtworzenie zniszczonego i poszatkowanego łańcucha DNA. Następnie gen drapieżnika, pozyskany z zakonserwowanych w formalinie szczątków zwierzęcia, został wszczepiony myszy. Jak się wkrótce okazało gryzoń zaczął przejmować cechy charakterystyczne dla wymarłego gatunku tj. niebieski kolor tkanki kostnej."

Źródło: [URL="http://niewiarygodne.pl/gid,10306816,img,10306819,kat,1017185,title,Mordercza-bestia-sklonowana,galeriazdjecie.html"]Mordercza bestia powraca! - Mordercza bestia - sklonowana! - Galeria - Niewiarygodne.pl[/URL]
(tu też ciąg dalszy tekstu)


[B]Wilk workowaty nie miał szans na przetrwanie[/B]
[I](25.01.2009)[/I]

"Z najnowszych badań naukowych wynika, że wilk workowaty wyginąłby nawet bez ingerencji człowieka.[/LEFT]
Międzynarodowy zespół naukowców zbadał DNA pochodzące z włosów wilka workowatego. Zwierzę to, które ze względu na swoje charakterystyczne paski zwane jest także tygrysem tasmańskim ostatni raz widziano w ogrodzie zoologicznym w 1936 r. w Holandii. Gatunek ten został wytępiony przez człowieka, bowiem uznano go za szkodnika, jednak najnowsze badania naukowców wskazują na to, że wilk workowaty i tak nie miał szansy na przetrwanie.

Prof. Webb Miller, który prowadził badania, twierdzi że sekwencje pobrane u różnych przedstawicieli tego wymarłego gatunku wykazywały zbyt małe różnice, by wilk mógł przetrwać choroby. Jednocześnie badania prowadzone nad tym zwierzęciem są potwierdzeniem faktu, że zróżnicowanie genetyczne w populacjach zwierząt jest kluczowym czynnikiem wpływającym na zagrożenia wyginięciem.
Źródło: „Rzeczpospolita”
(e.)"

Źródło: [URL="http://expertia.pl/weterynaria/material/informacja-wilk-zginalby-bez-pomocy-czlowieka"]Weterynaria - Expertia.pl - strefa wiedzy[/URL]


O małych populacjach:

[B]Etiopskie wilki szczepione przeciw wściekliźnie[/B]
[I](12.11.2008 )[/I]

"Naukowcy walczą o przetrwanie etiopskich wilków. Zostało już tylko 500 osobników tego gatunku. Drapieżnik żyjący w górach Bale to najrzadszy wilk świata, a w ostatnich latach populacja tych zwierząt zmalała jeszcze o 2/3. Największym zagrożeniem dla wilków jest zasiedlanie nowych terenów przez człowieka i hodowanie przez nich psów pasterskich. Niewiele z tych psów jest szczepionych przeciwko wściekliźnie, reszta niestety roznosi chorobę, także na wilki. A wystarczy, żeby tylko jeden drapieżnik zachorował, by cierpiało całe stado.
Grupa angielskich i etiopskich naukowców zaczęła więc prowadzić akcje szczepienia przeciwko wściekliźnie. Muszą się jednak pospieszyć, bowiem niedługo zaczyna się okres godowy u wilków.
Źródło: „Dziennik”
(e.)"

Źródło: [URL="http://expertia.pl/weterynaria/material/informacja-etiopskie-wilki-szczepione-przeciw-wsci"]Weterynaria - Expertia.pl - strefa wiedzy[/URL]


[B]Nieduża populacja, ogromne problemy[/B]
[I](7.04.2009)[/I]
autor: Wojciech Grzeszkowiak

"Wilki zamieszkujące niewielką wyspę Isle Royale cierpią na zniekształcenia szkieletuwywołane wieloletnim rozmnażaniem w obrębie zamkniętej populacji - twierdzą badacze z Uniwersytetu Technologicznego Michigan. Co ciekawe, jeszcze kilka lat temu przekonywali, że populacja ta jest przykładem na... możliwość chowu wsobnego bez przykrych konsekwencji.Isle Royale, zlokalizowana na Jeziorze Górnym, to miejsce unikalne. Zamieszkujące ją stado 24 wilkówjest potomstwem zaledwie jednej samicy oraz jednego lub kilku samców, które przedostały się w to miejsce około 60 lat temu. Doszło do tego podczas wyjątkowo mroźnej zimy, gdy na wyspę można było dojść po lodzie.
Naukowcom badającym unikalny ekosystem Isle Royale udało się zebrać m.in. 36 wilczych szkieletów. Większość z nich (58%) wykazywała poważne wady kręgosłupa, zaś u 33% ogólnej populacji występowały tzw. przejściowe kręgi lędźwiowo-krzyżowe. W typowych populacjach wilków, w których nie dochodzi do chowu wsobnego, częstotliwość występowania tej wady wynosi około 1%.
Wykorzystując wyniki wcześniejszych badań autorzy studium uznali, że przyczyną wad kręgosłupamusi być chów wsobny. Co ciekawe jednak, przez długie lata utrzymywali oni, że stado żyjące na Isle Royale jest przykładem na to, że... ciągłe krzyżowanie się w obrębie niedużej populacji wcale nie musi kończyć się wadami genetycznymi.
Fatalna kondycja zwierząt wywołała dyskusję nad wprowadzeniem do stada osobników z zewnątrz. Zdaniem prof. Johna Vuceticha, naukowca badającego ekosystem Isle Royale od wielu lat, decyzja nie będzie jednak prosta. [I]Wymaga ona rozważenia wartości związanych z [/I][ochroną][I] dzikiej przyrody, wiedzą naukową, zdrowymi ekosystemami i dobrobytem zwierząt[/I], uważa naukowiec. Zgadza się z nim prof. Rolf Peterson, który podkreśla, że decyzja ta nie może należeć wyłącznie od naukowców[I].[/I]
Aby ułatwić wymianę poglądów na temat przyszłości niezwykłego stada, uruchomiono specjalną [URL="http://www.isleroyalewolf.org/"]witrynę[/URL], na której każdy internauta może zaproponować własny pomysł na ratowanie szlachetnych ssaków z Isle Royale. Bez wątpienia jest to strona warta odwiedzenia."

Źródło: [URL="http://kopalniawiedzy.pl/wilk-wilki-kregoslup-szkielet-kosci-kregi-Isle-Royale-7232.html"]Nieduża populacja, ogromne problemy | KopalniaWiedzy.pl[/URL]

Link to comment
Share on other sites

Już pierwszy artykuł wklejony przez [B]Revii [/B]pokazuje,jak duże jest ciśnienie,aby wilk był gatunkiem łownym - chcieliby tego hodowcy,myśliwi i zapewne leśnicy,a państwo bardzo chętnie pozbyłoby się niewygodnego obowiązku płacenia za wilcze szkody - niestety,to wszystko nie wr[I]óży dobrze wilkowi ... :shake:[/I]

Link to comment
Share on other sites

Myślę, że oprócz osób siedzących w tym temacie, nikogo sprawa ochrony/odstrzałów za bardzo nie interesuje. I o ile nie znajdą się jednostki bardzo aktywne (a mogą się pojawić takie po obu stronach barykady ;)) - nic się po prostu nie zmieni.
Największym problemem jest tu chyba brak edukacji (wilk jako zwierzę niegłupie istotnie może wyrządzać wiele szkód, ale można przecież stosować coś takiego jak nagrania z wyciem wilków, psy pasterskie czy choćby fladry do ochrony stad...) i kłusownicy - skutecznie powstrzymują wzrost wilczej populacji (która wg naukowców powinna wzrosnąć) i zmniejszają liczebność zwierzyny łownej...

Choć szczerze mówiąc, wydaje mi się, że argumenty myśliwych są trochę wydumane, bo:

[B]Zwierzyna leśna ma się dobrze[/B]
[I](6.04.2009)[/I]
autor: Edward Marszałek

"PODKARPACIE. W ostatnich latach wzrasta liczebność większości gatunków zwierzyny leśnej. Dowodzą tego wyniki ostatniej analizy danych z inwentaryzacji zwierzyny, prowadzonej w nadleśnictwach podległych Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie.
Wyraźnie przybywa zwierzyny łownej - przykładowo, liczebność populacji łosia, szacowana obecnie na 124 sztuki, w ciągu ostatnich dwóch lat wzrosła dwukrotnie. Istotnie, bo aż o 10%, wzrosła liczebność jeleni, których obecnie żyje w lasach podkarpackich ponad 8900 osobników. Jak nigdy liczne są sarny, których mamy już prawie 37 tysięcy (w ciągu ostatniej dekady przybyło ich ponad 10 tysięcy).
Po wielkim regresie z połowy lat 90. odbudowuje się populacja dzików, których naliczono ponad 7 tysięcy (w 1995 było ich zaledwie 2,5 tys.). Niestety, wciąż w regresie są zające i kuropatwy, których naliczono zaledwie po około 14 tysięcy osobników. Tymczasem dobrze mają się ich naturalni wrogowie, lisy - obecnie 10,8 tysiąca sztuk, podczas gdy jeszcze w 2002 było ich 6 tysięcy i już wówczas stanowiły duże zagrożenie dla drobnej zwierzyny. Drobnej zwierzynie zagrażają również liczne kuny (5,3 tys.) i jenoty (1,5 tys.) zaś coraz liczniejsze wydry (2,6 tys.) powodują straty w gospodarstwach rybackich.

Wciąż liczne są zwierzęta chronione w naszych lasach. Żyje tu obecnie 290 żubrów, ponad 400 wilków, 240 rysi, 120 żbików, zaś ciągle zwiększających obszar swego bytowania niedźwiedzi jest ponad 120. Niezwykle ekspansywnych bobrów w samych lasach żyje już ponad 5,3 tys.

[I]- Duża liczebność zwierzyny cieszy i może wbijać w dumę mieszkańców regionu, jednak z niepokojem patrzymy na wzrost powodowanych przez nią szkód[/I] – mówi Edward Balwierczak, dyrektor RDLP w Krośnie.
– [I]W przypadku zwierzyny łownej mamy możliwość regulacji tego stanu w drodze odstrzałów i w procesie planowania podjęto już adekwatne do sytuacji decyzje. Natomiast jeśli chodzi o zwierzęta chronione, jak choćby bobry, to pieczę nad nimi sprawują służby konserwatorskie wojewody, zaś decyzję o ewentualnym odstrzale każdego osobnika podejmuje minister środowiska.[/I]

Leśnicy działają na rzecz przywrócenia głuszca do podkarpackich lasów, prowadząc wiolierową hodowlę tego gatunku w Nadleśnictwie Leżajsk. Zasługą bieszczadzkich nadleśnictw jest przywrócenie żubra w górach. Lasy podkarpackie są ważną krajową ostoją różnorodności biologicznej, dając miejsce do życia największej w Polsce liczbie gatunków."


Źródło: [URL="http://esanok.pl/?ak=news_c&pan=n&dod=artykul&var_id=6786&wroc=index"]eSanok.pl Sanok Noclegi Hotele - Bieszczady, Besko, Bukowsko, Komańcza, Firmy[/URL]


Oczywiście drapieżnikom też się dostało w tym tekście, no ale skoro ich jest za dużo, to dlaczego wzrosła populacja ich ofiar? :razz:

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Myślę, że oprócz osób siedzących w tym temacie, nikogo sprawa ochrony/odstrzałów za bardzo nie interesuje. I o ile nie znajdą się jednostki bardzo aktywne (a mogą się pojawić takie po obu stronach barykady ;-)) - nic się po prostu nie zmieni.[/QUOTE]

Myśliwi są bardzo aktywni,jeżeli idzie o polowanie na wilki,praktycznie co rok do MŚ wpływa prośba o przywrócenie wilka na listę gatunków łownych,na szczęście,jak na razie nic z tego nie wychodzi - jakiś czas temu czytałem zapis rozmowy jakiejś sejmowej komisji na temat przywrócenia polowań na wilka,jak to znajdę to tu wkleję.

[QUOTE]Największym problemem jest tu chyba brak edukacji (wilk jako zwierzę niegłupie istotnie może wyrządzać wiele szkód, ale można przecież stosować coś takiego jak nagrania z wyciem wilków, psy pasterskie czy choćby fladry do ochrony stad...[/QUOTE]

+ pastuchy elektryczne - niestety,myśliwi powątpiewają w skuteczność tych wszystkich metod i uważają,że jedyną ochroną jest " szczepienie " wilków ołowiem ... :shake:

[QUOTE]Choć szczerze mówiąc, wydaje mi się, że argumenty myśliwych są trochę wydumane, bo:
[/QUOTE]

Dokładnie - ja,jako przeciwnik myślistwa pytałem się myśliwych,dlaczego nie zmniejszą odstrzałów zwierzyny płowej na tych terenach,gdzie występują wilki? - nie dostałem odpowiedzi ... ciągle tylko czytam,że wilki " niszczą " jelenie i dziki,które przecież powinny trafić do myśliwych ... :mad: - jak to jeden myśliwy napisał? - że nie po to płaci ciężką kasę za dzikie zwierzęta,żeby mu je coś zjadało ... :shake:

[QUOTE]Jak nigdy liczne są sarny, których mamy już prawie 37 tysięcy (w ciągu ostatniej dekady przybyło ich ponad 10 tysięcy). [/QUOTE]

W ubiegłym roku myśliwi próbowali mi wmówić,że w Polsce nie ma już prawie saren,bo ... wszystkie wyżarły lisy :razz:

[QUOTE]Oczywiście drapieżnikom też się dostało w tym tekście, no ale skoro ich jest za dużo, to dlaczego wzrosła populacja ich ofiar? :razz:[/QUOTE]

No właśnie,ciekawe ;)

A jeśli chodzi o inne,drobne drapieżniki,to SDN WILK walczy ponoć o zakaz polowań na borsuki,tchórze,kuny leśne i domowe.

Link to comment
Share on other sites

Ogólnie o naszych dyrzych drapieżnikach,także o wilkach:

[QUOTE]Bezbronni drapieżcy
wtorek, 24 lipca 2007 [B][URL="javascript:void(null)"][IMG]http://www.polskieradio.pl/_files/20070221113328/2007072411375095_250.jpg[/IMG]Niedźwiedź brunatny. Fot. F. Zięba. Dzięki uprzejmości WWF Polska.[/URL][/B]
[B]To są zwierzęta, z których Polska powinna być dumna, przede wszystkim dlatego, że jeszcze je ma i wiele europejskich państw może nam tylko pozazdrościć. Co więcej, mogłyby one, podobnie jak białowieskie żubry, stać się swoistym przyrodniczym magnesem, przyciągającym turystów z różnych stron. Mowa o dużych drapieżnikach, czyli niedźwiedziach, wilkach i rysiach. Niestety, ich egzystencji grozi wiele niebezpieczeństw, mimo ścisłej ochrony gatunkowej.[/B]

Wyniki sondażu wykonanego wśród dorosłych mieszkańców naszego kraju na zlecenie organizacji ekologicznej WWF przez Instytut Millward Brown są zdumiewające. Okazuje się, że co trzeci Polak nie wie, że w Polsce żyją niedźwiedzie, co drugi – że rysie, a co szósty nie ma pojęcia o istnieniu u nas wilków. O wiedzy na temat liczebności i biologii tych ssaków lepiej nie wspominać.

Ludzie czują przed nimi obawę i strach, chociaż w różnym stopniu. Najbardziej oczywiście lękają się wilków, wierząc, że są dla nas groźne (40% ankietowanych), mimo iż od co najmniej 60 lat nie odnotowano żadnego przypadku ataku wilka na człowieka. W stosunku do niedźwiedzi wielu odczuwa szacunek a nawet sympatię, co zresztą jest przyczyną kłopotów tych zwierząt i sytuacji konfliktowych, w których zawsze przegrywa zwierzę.

[B]Bestie i my[/B]

Mimo, delikatnie mówiąc, powszechnej niewiedzy i często deklarowanej niechęci do dużych drapieżników, optymistycznie nastraja odpowiedź na pytanie dotyczące ewentualnego wznowienia polowań na nie: 70% ludzi nie godzi się z odstrzałem wilków, a ponad 90% z likwidowaniem niedźwiedzi i rysi. Mają więc prawo do życia, nie tylko ustawowe, jednak rzeczywistość nie jest już tak różowa. Różne są tego przyczyny i, biorąc je pod uwagę, WWF wspólnie z naukowcami opracowało program wzmożonej ochrony dużych drapieżników. [I]Ich ochrona to ochrona całej przyrody[/I] - podkreśla Stefan Jakimiuk, kierownik projektu. – [I]Zwierzęta nie żyją przecież w próżni. Powiązane są ze środowiskiem całą masą zależności, stanowią jeden z bardzo wielu jego elementów. W przypadku drapieżników tych połączonych ze sobą elementów jest szczególnie dużo i nie da się chronić tylko wyizolowanego fragmentu.[/I]

[IMG]http://www.polskieradio.pl/_files/20070221113328/2007072411393470_250.jpg[/IMG]Wilk. Fot. J. Więckowski. Dzięki uprzejmości WWF Polska.
Zacznijmy od największego zwierzaka. Liczbę niedźwiedzi brunatnych w Polsce szacuje się na 80-100. Zamieszkują wyłącznie Karpaty. O ile w Bieszczadach niełatwo je zobaczyć, to sytuacja w Tatrach jest inna. Niejeden turysta spotkał je, wędrując po szlakach i dobrze, jeżeli takie obserwacje odbywały się z rozsądnej odległości. Od wielu lat odnotowuje się jednak nadmierne spoufalanie z tymi dzikimi przecież zwierzętami i wręcz oswajanie ich, a karmienie kanapkami i słodyczami nie należy do rzadkości. Nic więc dziwnego, że niektóre osobniki przestają obawiać się ludzi, podchodzą do ich siedzib, odwiedzają parkingi i schroniska, buszują w śmietnikach, korzystając z łatwo dostępnego pożywienia - a to już może być niebezpieczne. W takiej sytuacji podejmuje się czasem decyzje o likwidacji zwierzęcia, które przecież tak naprawdę nie zawiniło. Warto dodać, że tylko w przypadku 6% spotkań niedźwiedzi z człowiekiem zwierzęta zachowywały się agresywnie i zawsze, jak się okazywało, były sprowokowane przez ludzi.

Innym problemem jest zbiór owoców leśnych i grzybów na dużą skalę, bo to nie mięso jest głównym składnikiem diety niedźwiedzi, a właśnie płody runa leśnego i wiele roślin. WWF myśli więc na przykład o odnowieniu w Bieszczadach zdziczałych sadów, rosnących w miejscu nieistniejących już wiosek.

[B]Pamięć o Czerwonym Kapturku[/B]

Wilki budzą najwięcej emocji. Jest ich w całej Polsce ok. 500-600. Żyją w wielopokoleniowych watahach, liczących do 10 osobników, zwykle 4-5. Każda z nich zajmuje 100-350 km kwadratowych, zależnie od terenu i zagęszczenia, średnio 250 km kw. Te dane ułatwiają odpowiedź na stawiane nierzadko pytanie, czy dla skutecznej ochrony tych gatunków nie wystarczy po prostu ochrona w parkach narodowych. Biorąc dodatkowo pod uwagę rewiry niedźwiedzi (70-100 km kw w Tatrach i 400 km kw w Bieszczadach) oraz wędrówki rysi, które też nie siedzą w miejscu (w Karpatach rewir obejmuje 100-250 km kw), widać, że żaden park nie jest na tyle duży, by je pomieścić w swoich granicach.

Wilki to zdecydowani mięsożercy, jedzą przede wszystkim jelenie i sarny, czasem dziki i drobniejsze gatunki. Z badań wynika, że ich ofiarą są często osobniki stare i osłabione, które i tak wkrótce by padły, a, polując na duże kopytne, wilki regulują ich liczbę w lasach, ograniczając powodowane przez nie straty w młodych drzewostanach. Gorzej, gdy tego pokarmu zaczyna brakować, a tak dzieje się we wspomnianych Bieszczadach. Myśliwi zmniejszyli w ostatnich latach populacje kopytnych, właśnie ze względu na zniszczenia, więc drapieżniki bywają głodne.

[URL="javascript:void(null)"][IMG]http://www.polskieradio.pl/_files/20070221113328/2007072411403519_250.jpg[/IMG]Wilk. Fot. J. Więckowski. Dzięki uprzejmości WWF Polska.[/URL]
Nic dziwnego, że czasem korzystają z wypasanych tu stad jak z darmowej stołówki, a i niejeden wiejski pies zginął w nierównej walce, jednakże ataki na zwierzęta domowe dotyczą mniej niż 1% ogółu bydła i owiec w naszym kraju. Właściciele nawet rozumieją powody takich napaści, ale trudno mieć im za złe – mówiąc oględnie - niechęć do wilków, mimo otrzymywanych od państwa odszkodowań. [I]Wilki zawsze mają „przechlapane”[/I] – twierdzi dr Wojciech Śmietana z bieszczadzkiej stacji terenowej Instytutu Ochrony Przyrody PAN, który od 1988 roku bada w tym rejonie Polski wilki, a także niedźwiedzie i rysie. – [I]Gdy polują na sarny i jelenie, narażają się myśliwym. Gdy na owce – hodowcom, a gdy ktoś na przykład zobaczy w dzień, co jest niezwykle rzadkie, wilka przebiegającego drogę, od razu idzie fama, że się rozpanoszyły i już nie boją się ludzi[/I].

[B]Szansa na szansę[/B]

A prawda jest taka, że od 10 lat, odkąd wprowadzono zakaz polowań na wilki, a więc mimo ochrony, ani trochę ich nie przybyło. Giną skłusowane, giną we wnykach, zakładanych nawet nie na nie, ale na ich kopytne ofiary. Giną na drogach, które coraz gęstszą siatką rozdzielają, rozczłonkowują kompleksy leśne i dla różnych zwierząt – nie tylko dużych drapieżników – są często barierami nie do przebycia. Wiedząc o planach budowy autostrad, naukowcy już teraz starają się nakłonić projektantów i inwestorów do układania nad nimi szerokich, sensownych przejść dla rozmaitych zwierząt. Sensownych, to znaczy nawet kilkusetmetrowych, porośniętych trawą i krzewami, takich, po których przejdą na drugą stronę szosy, nawet o tym nie wiedząc. [I]O drapieżnikach w Polsce wiemy naprawdę dużo, a nasi naukowcy są bardzo cenieni w całej Europie[/I] – mówi prof. Henryk Okarma, dyrektor Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie, jednej z dwóch wiodących - obok Zakładu Badania Ssaków PAN w Białowieży – placówki, która zajmuje się badaniem dużych drapieżników. – [I]Swoją wiedzą chętnie się podzielimy, staramy się doradzać i konsultować różnorodne projekty zachowując obiektywizm. Niestety, jeśli już nawet prosi się przyrodników o opinię, nasz głos zdecydowanie za rzadko jest brany pod uwagę.[/I]

O drapieżnikach trzeba opowiadać, bo mało kto wie, że coś im zagraża. Im więcej będziemy wiedzieli, tym większe będą miały szanse na przetrwanie, ponieważ tylko wtedy uda się uniknąć lub zmniejszyć liczbę konfliktów na styku człowiek-zwierzę. W propagowanie projektu WWF zaangażowali się Marek Niedźwiecki jako ambasador niedźwiedzi brunatnych i Robert Gawliński – rzecznik wilków. Rysiom więcej uwagi organizacja poświęci na jesieni. Bez społecznej akceptacji żaden program się nie wyjdzie.

A na razie każdemu zainteresowanemu turyście warto życzyć, by udało mu się zobaczyć przynajmniej trop wilka, rysia lub niedźwiedzia. To naprawdę niełatwe, nie mówiąc już o dostrzeżeniu żywego zwierzęcia. Ale takie możliwości jeszcze są.

[B]Elżbieta Strucka[/B]

[/QUOTE]

Link to comment
Share on other sites

Może ktoś się wybierze? ;)

"[B]WARSZTATY STOWARZYSZENIA DLA NATURY "WILK"[/B]
[INDENT] [B]* 4-7 maja 2009.[/B] Warsztat "Szkody od wilków - rozpoznawanie, szacowanie, zapobieganie". [U]Szkolenie dla pracowników Regionalnych Dyrekcji Ochrony środowiska[/U]. Zainteresowanych prosimy kontakt z Sabiną Nowak e-mail: [EMAIL="[email protected]"][email protected][/EMAIL] tel. 606 110046.
[B]* 8-10 maja 2009[/B]. Wilczy Warsztat. Borne Sulinowo (woj. zachodniopomorskie). Rozpoczęcie zajęć 8 maja o godz. 17:00. Orientacyjny koszt noclegów i wyżywienia 150 zł. [U]Pierwszeństwo dla członków SDN WILK[/U]. Zainteresowanych prosimy o kontakt z Robertem Mysłajkiem e-mail: [EMAIL="[email protected]"][email protected][/EMAIL] tel. 604-625228. Liczba miejsc ograniczona."

[/INDENT]Źródło: [URL="http://polskiwilk.org.pl/ogloszenia"]OGŁOSZENIA - Wilk - Stowarzyszenie dla natury[/URL]

[B]

Występowanie wilków[/B]
[I](16.04.2009)[/I]

"Wilk szary zamieszkuje Azję oraz północne tereny Europy i Ameryki Północnej.[FONT=Verdana][SIZE=2]Najwięcej wilków żyje w Kanadzie (50 tys.), w Rosji (30 tys.) i na terenie Alaski (5–7 tys.). W Europie najwięcej wilków występuje w Rumunii (ok. 2,5 tys.). Spotykane są też one na Półwyspie Skandynawskim, w Polsce, Ukrainie, Słowacji, we Włoszech i w innych krajach.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Verdana][SIZE=2]W Polsce najwięcej wilków żyje w województwach: podkarpackim, małopolskim, podlaskim, a także w niewielkiej liczbie na terenie innych województw. Największą ostoją wilków są Karpaty i Pogórze Karpackie (184–214 osobników), następnie Roztocze (72–93 osobniki) oraz puszcze północno-wschodniej Polski (172–211 wilków). Tereny na zachód od Wisły są zasiedlane przez wilki w dużym rozproszeniu, i poza wilkami z Puszczy Noteckiej, gdzie bytuje ich kilka, nie ma tam stałej populacji tych zwierząt. Ciągle występuje też proces migracji, który powoduje, że wilki pojawiają się na terenie Polski zachodniej, jak i przechodzą z Polski na teren Niemiec. Z kolei do Polski przechodzą wilki z obszaru Słowacji, Ukrainy czy Białorusi.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Verdana][SIZE=2]Do niedawna liczbę polskich wilków szacowano na 1070 osobników wilka europejskiego ([I]Canis lupus lupus[/I]), jednak rozpoczęta w 2000 na terenie północno-wschodniej Polski, a od 2001 ogólnopolska inwentaryzacja zwierząt wykazała, iż liczba ta jest zawyżona. Z przeprowadzonych przez naukowców i leśników badań wynika, że w 2001 roku w Polsce było 463–564 wilków. Różnice szacunków wynikły z metodyki i skali badań. Wcześniej analizowano znacznie mniejsze jednostki przestrzenne, co w połączeniu z faktem, iż wilki zajmują dość znaczne terytoria, owocowało kilkakrotnym liczeniem tych samych osobników. W tych samych badaniach stwierdzono, że na zachodzie Polski populacja wilków wyraźnie maleje, co przypisuje się kłusownictwu oraz ograniczeniom w swobodnym przebywaniu większych przestrzeni spowodowanym m.in. przez drogi szybkiego ruchu czy obszary zabudowane.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Verdana][SIZE=2]Według danych Zakładu Badania Ssaków PAN, liczebność wilków w Polsce w sezonie 2006/2007 oszacowano na 384–598 osobników.[/SIZE][/FONT]"

Źródło: [URL="http://wilki-z-lasu.blog.onet.pl/"]*Wilki i ich las* - Onet.pl Blog[/URL]


[B]
Mój przyjaciel wilk[/B]
autor: Martin Wolf

"Brytyjski profesor filozofii przez jedenaście lat hodował dzikiego wilka i uczynił z groźnego drapieżnika zwierzę domowe. Przez ten czas wiele nauczył się nie tylko wilk, ale również jego pan.To zwierzę w naszej kulturze miało zawsze bardzo zły image. Lista prominentnych oszczerców sięga od teoretyka państwowości Thomasa Hobbesa ("Człowiek człowiekowi wilkiem") przez braci Grimm ("Czerwony Kapturek") i Siergieja Prokofiewa ("Piotruś i wilk"), aż do Walta Disneya ("Trzy małe świnki"). Wilk był zawsze uosobieniem zła, podstępnym drapieżnikiem, który odżywia się owieczkami i babciami. W nordyckiej mitologii wilk nawet połyka słońce.

Najwyższy więc czas na intelektualny ratunek dla godności wilka. Temu właśnie zadaniu poświęcił się brytyjski profesor filozofii Mark Rowlands. Jego nowe dzieło z gatunku literatury faktu, zatytułowane "Filozof i wilk", to wspaniale komiczne, a jednocześnie głębokie studium o naturze wilka, ale również człowieka jako takiego, oraz samego autora – jak pisze Rowlands „nieważnego statysty, który błąka się gdzieś w tle”. To zbyt duża skromność, ponieważ w rzeczywistości filozof nie prowadził badań, jak zwykle bywa to w tym fachu, w wieży z kości słoniowej, ale u siebie w domu: przez jedenaście lat żył razem z wilkiem.

Rowlands, rocznik 1962, natknął się na wilka w latach 90. Ten naukowiec, pochodzący z Wales w USA, pracował wtedy jako asystent profesora na uniwersytecie w Alabamie. W lokalnej gazecie odkrył pewnego dnia ogłoszenie: "96-procentowe młode wilki sprzedam". Był to trick sprzedawcy, ponieważ w Stanach Zjednoczonych handel wilkami czystej rasy – a o to tu w rzeczywistości chodziło - był oficjalnie zabroniony. Nieważne. "Na widok tych młodych wiedziałem od razu, że wezmę jedno z nich" – wspomina Rowlands. Za 500 dolarów dostał szczenię. Nazwał je Brenin, na pamiątkę walijskiego słowa oznaczającego króla.

W domu Rowlandsa król z owłosionymi łapami starannie zbadał swój nowy rewir. Najpierw zerwał zasłony z okien, a następnie w jednej chwili zdemontował rury klimatyzacji. Naprawa kosztowała kolejne 500 dolarów. – Wilka nie da się mieć tanio – skonstatował Rowlands.

Nauczył zwierzę chodzić bez smyczy przy nodze i słuchać prostych komend, w większości przypadków w każdym razie się to udawało. Po tym podstawowym wykształceniu Brenin, który ważył już 68 kilo i miał 90 centymetrów wysokości, gotów był do akademickiego etapu nauki: zaczął chodzić ze swoim panem na uniwersytet. Podczas wykładów leżał "w kącie sali i drzemał – nie inaczej, niż moi studenci – podcza, gdy ja wypowiadałem się na temat jakiegoś filozofa. Kiedy wykład był szczególnie męczący, siadał i zaczynał wyć".

Na wszelki wypadek docent powiesił informację: "Proszę nie zwracać na wilka uwagi. On nic Państwu nie zrobi. Jeśli macie w torbach jakieś jedzenie, upewnijcie się, że są one dobrze zamknięte".(...)

Naukowiec zabierał wilka wszędzie, na jogging, na treningi rugby, nawet na wyjazdowe rozgrywki drużyny uniwersyteckiej. W samochodzie terenowym wilk podróżował do Las Vegas i Nowego Orleanu, razem ze swym panem chodzili na przyjęcia i prawie wszędzie okazywał się magnesem przyciągającym dziewczyny.

"Ten pies jest cudowny" – mówiły stale do Rowlandsa młode kobiety, a ten mógł "oszczędzić sobie zwykłego mozolnego podrywania". Wilk i lew salonowy stanowili zespół nie do pobicia. Rowlands podziwiał to zwierzę, jego perfekcyjne ruchy i niezafałszowaną naturę.

Jednak ta fiksacja na punkcie wilka stopniowo prowadziła do tego, że naukowiec stawał się mizantropem. Pewnie również dlatego opowiada on w swojej książce nie tylko wesołe anegdoty. Ze swoich przeżyć wywodzi także kilka trudnych pytań. Czym jest zło? Na czym polega szczęście? Jak dalece śmierć oznacza coś strasznego? I czy odbieranie wilkowi wolności jest niemoralne?

Jeżeli wierzyć Rowlandsowi, Brenin był szczęśliwym zwierzęciem, nawet jeśli wilki "w przeciwieństwie do ludzi, gonią nie za uczuciem, lecz za królikiem". Wilk przeprowadził się wraz ze swoim panem z Alabamy do Irlandii (gdzie na wszelki wypadek miał uchodzić za psa rasy husky), a potem do Londynu, gdzie został w międzyczasie przywódcą niewielkiego stada. Zrobił bowiem szczeniaki suce owczarka alzackiego. Rowlands kupił jednego małego mieszańca, a potem także malamuta, przedstawiciela arktycznej psiej rasy. Tym samym miał w domu "półtora wilka i półtora psa".

Cala ta banda zamieszkała w końcu w południowej Francji. Tam wilk ogromnie polubił pain au chocolat (bułkę z czekoladą), podczas gdy jego pan popadł w przelotne zamiłowanie do alkoholu. We Francji Brenin zakończył życie. To, jak Rowlands opisuje śmierć swego najlepszego przyjaciela, nadaje nowy sens powiedzeniu "wyć jak wilki". "Od wilka nauczyłem się, co to znaczy być człowiekiem" – twierdzi autor.

Rowlands jest już dziś profesorem, wrócił do USA i wykłada na uniwersytecie w Miami. Ożenił się, mają z żoną wilczura imieniem Hugo, oraz małego synka. Dziecko nosi imię Brenin, akurat uczy się mówić. Pierwszym słowem, jakie wypowiedziało – opowiada z lekkim rozczarowaniem Rowlands, było: "pies"."

Źródło: [URL="http://pies.onet.pl/25469,13,17,moj_przyjaciel_wilk,1,artykul.html"]Onet.pl Pies[/URL]

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Może ktoś się wybierze? ;-)[/QUOTE]

Szkoda,że tak daleko :roll:,fajnie by było chociaż przejechać się do Stobnicy,ale to też daleko ... fajnie by było wybrać się chociażby do jakiegoś schroniska dla dzikich zwierząt,np.w Mikołowie / i nie mówię już o wilkach,a o lisach /,ale tam nie wpuszczają indywidualnych gości ... :-(

Drugi tekst,bardzo ciekawy.:lol:

Link to comment
Share on other sites

Malutko, ale miło:

[B]W poszukiwaniu wilczej pary[/B]
[I](3.04.2009)[/I]
autor: Beata Gliwka

"Może za kilka lat powiat będzie mógł się pochwalić „własną” populacją... wilka. Na razie zadomowić chcą się tu dwa Pod koniec ubiegłego roku doszły do nas informacje, że w trakcie polowania myśliwi natknęli się na cztery wilki. Wraz z bratem, który jest myśliwym i również miłośnikiem wilków, postanowiliśmy to sprawdzić - mówi Marek Patalas z Biernatki. - Udało nam się zaobserwować ślady 3 zwierząt, ale nigdy nie były dość świeże, żeby podjąć tropienie. Aż do czwartku w ubiegłym tygodniu. Znaleźliśmy tropy dwóch wilków goniących zwierzynę. Idąc dalej tropy były bardzo ciepłe, parogodzinne, czyli wilki coś upolowały i swoim zwyczajem udały się na spoczynek, jak się okazało w pobliskim młodniku. W pewnym momencie nie wytrzymały naszej przedłużającej się obecności. Piękny, duży basior wyskoczył w odległości 15-20 metrów od nas. Wyszedł nam bezpośrednio “na strzał”, żeby pomóc swojej samicy uciec. Rzeczywiście kątem oka dostrzegliśmy jak wadera umyka niepostrzeżenie z młodnika w przeciwnym kierunku. Naszym zdaniem to nie jest para “wędrowna”. Wilki znlazły u nas w miarę spokojny areał, skąd mogą robić rajdy w celu zdobycia pożywienia i chcą się tu osiedlić.
Marek Patalas to fotograf i miłośnik przyrody. Jego pasją są właśnie wilki. Na temat ich zwyczajów mógłby mówić godzinami. Jak podkreśla przyrodnik wilki to bardzo bojaźliwe zwierzęta, które z własnej woli nie zbliżą się do człowieka, trudno im nawet przejść “linię” ludzkiego zapachu. Nie stanowią dla nikogo zagrożenia. Są za to pożyteczne dla leśnego ekosystemu. W sposób naturalny eliminują słabe, czy chore sztuki płowej zwierzyny, a także nadmiar szkodników, które sieją spustoszenie w lasach, a z którymi nie radzą sobie myśliwi - jak szopy, jenoty czy amerykańska norka.
- To rzadkie i potrzebne zwierzęta - mówi Patalas. - W Bieszczadach, dokąd systematycznie wyjeżdżamy, aby obserwować wilki, turyści przyjeżdżają specjalnie, żeby zobaczyć choć tropy tych zwierząt. Poza korzyścią dla lasów są więc także świetnym chwytem reklamowym. Wilki zaobserwowano na terenie nadleśnictw Nie-dźwiady-Czarne-Człuchów. Nie wiadomo gdzie podziały się pozostałe dwa. - Na tropie wadery zaobserwowaliśmy plamki krwi, prawdopodobnie więc weszła w okres płodny i basior mógł odpędzić potencjalnych konkurentów. Mogło być jednak i tak, że ktoś je zastrzelił. Dlatego tym bardziej apelujemy, szczególnie do myśliwych o ostrożność i objęcie ochroną tych niezwykłych zwierząt. Jeśli wadera będzie miała młode, przez dwa tygodnie będzie się nimi opiekować i będzie bezbronna. W tym czasie zdana jest na pomoc swojego samca. Jeśli ten zginie, zginą również jej młode.
Co ciekawe, wilki same wywołują u siebie ruję w momencie kiedy czują się bezpieczne, a rozmnażają się tylko tyle, aby zachować w miarę stałą liczebność. Nie grozi nam więc nadmiar tych zwierząt.
Jeden wilk na 10 tys. hektarów lasu?
W Polsce wilk podlega ścisłej ochronie zgodnie z rozporządzeniem Ministra Środowiska z 26 września 2001. Zakazane są jakiekolwiek polowania, wilk został wykreślony z listy gatunków łownych. Dopuszczalne są jedynie odstrzały osobników niebezpiecznych lub atakujących stada, w oparciu o zgodę ministra. Za szkody poczynione przez wilki odpowiada Skarb Państwa. Ich populację w Polsce szacuje się na ok. 600 sztuk - to 0.00001 wilka na hektar lasu. Szanse na spotkanie z tym zwierzęciem są więc nikłe."


Źródło: [url=http://pomorze.naszemiasto.pl/drukuj/982662_60.html]NaszeMiasto.pl -- Drukowanie[/url]

Link to comment
Share on other sites

Ciekawostki przyrodnicze o wilku do poczytania:
[URL="http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=48033&w=70749229&a=70752428"]Ciekawostki przyrodnicze ......wilk[/URL]
[URL="http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=48033&w=70749229&a=70752511"]Ciekawostki przyrodnicze ......wilk czyli pies[/URL]
[URL="http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=48033&w=70749229&a=70752612"]Ciekawostki przyrodnicze ......problemy wilków[/URL]
[URL="http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=48033&w=70749229&a=70752728"]Ciekawostki przyrodnicze ......wilk - stado[/URL]

O sposobach tępienia wilków:
[URL="http://www.kurekmazurski.pl/?art=8504"]Kurek Mazurski (17/09)[/URL]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='lis']Już pierwszy artykuł wklejony przez [B]Revii [/B]pokazuje,jak duże jest ciśnienie,aby wilk był gatunkiem łownym - chcieliby tego hodowcy,myśliwi i zapewne leśnicy[I]... :shake:[/I][/quote]
Myśliwym to się troche wg. mnie w głowach poprzewracało. Człowiek w Polsce polować nie potrzebuje :)
A tu macie artykuł nie o wilkach, ale o samych myśliwych:
[URL="http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/polecamy/odrazajacy--obludni--z-piorkiem,38673,1"]Odrażający, obłudni, z piórkiem - Wiadomości - Newsweek.pl[/URL]

Nie mnie oceniać czy przesadzony czy nie, ale to co autor napisał do najmilszych nie należy.

A tu jest też o myśliwych z fragmentem o wilkach
[url]http://www.polityka.pl/egzekucja-przy-ksiezycu/Text01,933,271381,18/[/url]

Link to comment
Share on other sites

Myśliwi to mają takie oto,pomysły:

[QUOTE]Obawiam się, że postawa organizacji ekologicznych wyświadcza wilkowi "niedźwiedzią przysługę" lobbując za całkowitą ochroną gatunkową wilka w Polsce i zakłamując dane na temat liczebności. Wilki tracą zakorzeniony lęk przed człowiekiem. Nie będzie nic robione w kwestii regulacji liczebności do momentu pierwszego ataku na człowieka. Po tym ruszy lawina: trucia, łapanki, kłusownictwo. Zreszta rolnicy już biorą sprawy w swoje ręce... Zamiast postulowanej przez środowiska myśliwskie regulacji będzie eksterminacja.
Ostatnio na forum łowieckim toczy się dyskusja na ten temat i ... dla ekologów o dziwo... myśliw chcą wilka w swoich łowiskach. Chcą go widzieć, są skłonni zrezygnować z części odstrzałow na rzecz żeru dla tego drapieznika (de facto już to sie robi "ściągając" z planów sztuki zagryzane przez wilki), ale.. chcą mieć równiez wpływ na jego liczebność. [/QUOTE]

Czyli wilk tak,ale tylko pod warunkiem,że będziemy mogli na nie polować ... :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='lis']
Czyli wilk tak,ale tylko pod warunkiem,że będziemy mogli na nie polować ... :shake:[/quote]

Coś mi się wydaje, że tych myśliwych w życiu nie pojmę. Chronić zwierze, żeby móc do niego strzelać?? Czysty bezsens. (heh jak to w całej Polsce)
Ps: No chyba żeby im fotki strzelać z lustrzanek cyfrowych :)

Link to comment
Share on other sites

[quote] Wilk a sprawa polska [URL="http://www.laspolski.net.pl/index.php?topic=6_2006"]‹ Numer 6/2006 ›[/URL] [B]Wilk objęty całkowitą ochroną słono kosztuje podatnika. A społeczeństwo, niegdyś bardzo przychylnie nastawione do wilków, nie akceptuje już wzrostu populacji tego gatunku. Coraz mocniejsze są także głosy, że niezbędne jest prowadzenie jego odstrzału.[/B] W Zatwarnicy kupujemy najnowszy numer "Gazety Bieszczadzkiej". Już z pierwszej strony czerwoną czcionką kłuje w oczy tytuł "Wilczy apetyt". W tym roku wilki jakby rozsmakowały się w bieszczadzkich psach. Kazimierz Ślączka z Jałowego stracił Niunię i Bolka. Mieszkająca kilkadziesiąt metrów dalej Danuta Sadkowska pożegnała Lolka i Rudego. Wiktor Domaradzki nie zobaczy już swej siedmiomiesięcznej dalmatynki Diany...

Takich przypadków artykuł wymienia około dziesięciu, z samych tylko okolic Ustrzyk Dolnych. Wszędzie ślady wskazują jednoznacznie - sprawcami były wilki. Tyle gazeta. Według ostrożnych szacunków w ciągu ostatnich siedmiu lat wilki zabiły w Bieszczadach kilkadziesiąt psów podwórzowych. Szczytem bezczelności z ich strony było porwanie airdale teriera z podwórka Franciszka Kaźmierczyka, jednego z największych polskich wilczarzy (ma on na koncie 58 upolowanych wilków). Przypadki zagryzania psów dotyczą nie tylko Bieszczadów. - W latach 2004 i 2005 na terenie mojego leśnictwa wilki zjadły ponad 20 psów. Zdarzały się przypadki porwania psów z łańcuchów - mówi leśniczy Ryszard Krzaczkowski z Nadleśnictwa Narol, położonego na skraju Puszczy Solskiej. - Najprawdopodobniej sprawcą wszystkich ataków była stara wadera, chodząca z jednym młodym. Ile dokładnie psów padło łupem wilków, tego nie wie nikt, gdyż odkąd zaprzestano wypłaty za nie odszkodowań, zjedzonych psów nikt już nie zgłasza. Zgłaszane są natomiast inne zagryzione zwierzęta. I tak, od wprowadzenia ochrony gatunkowej, wilki na Podkarpaciu zagryzły 1343 owce, 12 koni, 54 krowy i 65 kóz. Suma wypłaconych w tym regionie odszkodowań przekroczyła 500 tys. złotych. - Czy jesteśmy w stanie płacić tak duże pieniądze na ochronę gatunku, który w istocie wcale nie jest zagrożony wyginięciem? - pyta Edward Marszałek z RDLP w Krośnie. Coraz częściej myśliwi i leśnicy przebąkują, że wilka jest już tyle, iż można by powrócić do - ograniczonego, ale jednak - odstrzału.
[B]Tyle, to znaczy ile?[/B]
Z ostatniej przeprowadzonej w Polsce inwentaryzacji wilków (koordynowanej przez Zakład Badania Ssaków PAN w Białowieży) wynika, że bytują one w 39 nadleśnictwach i 13 parkach narodowych. Ogólna liczba watah stwierdzonych w sezonie 2004/05 wahała się od 113 do 135, przy czym największą ich liczbę odnotowano w Karpatach i na Pogórzu Karpackim (ok. 45 watah) oraz na Roztoczu i w Kotlinie Sandomierskiej (ok. 25). Średnia wielkość watahy wyniosła 4,9 osobnika, a największa stwierdzona miała 12 osobników. W sumie daje to 600-700 osobników. Czy to dużo czy mało?
- W skali całej Europy jest to gatunek zagrożony - mówi prof. Włodzimierz Jędrzejewski z ZBS i wymienia potencjalne zagrożenia: fragmentację środowiska, zaburzenie korytarzy ekologicznych i kłusownictwo. - Jeżeli do tego dołączymy jeszcze polowania, to w przypadku tego gatunku, który ma duże wymagania środowiskowe i stosunkowo powolny rozród, można łatwo doprowadzić do wytępienia lokalnych izolowanych populacji.
- To jest wyłącznie ideologia - mówi doc. Kajetan Perzanowski ze Stacji Badawczej Fauny Karpat PAN w Ustrzykach Dolnych. - Wilka rzeczywiście nie ma w krajach Europy Zachodniej, gdzie dawno temu został wytępiony, natomiast w Europie Wschodniej nie jest to gatunek zagrożony, a już na pewno nie w Karpatach. Jego wprowadzenie na listę gatunków chronionych było decyzją nie popartą żadnymi argumentami merytorycznymi, lecz raczej polityczno-społecznymi. Nie przyniosło ono zresztą ani znaczącego wzrostu liczebności wilka, ani też poszerzenia jego zasięgu. Przypomnijmy, że całkowita ochrona tego gatunku datuje się od roku 1998. Po II wojnie światowej był to gatunek łowny bez okresu ochronnego. W 1955 r. wprowadzono nakaz eksterminacji tego gatunku, a za każdą pozyskaną sztukę płacono nagrodę (1000 zł za wilka zabitego na polowaniu indywidualnym, 500 zł - na polowaniu zbiorowym i 200 zł za szczenię wybrane z gniazda). Przez następne cztery lata barbarzyńskimi metodami zabijano rocznie 350-420 tych zwierząt, aż wreszcie uznano "wilczą plagę" za opanowaną. W 1975 r. wprowadzono wilka na listę gatunków łownych i zniesiono nagrody. Nieco unormowało to odstrzał, choć w Karpatach w latach 1980-90 odstrzelono łącznie prawie 900 sztuk. W 1995 r., pod naciskiem społeczności międzynarodowej, w tym znanej ze swych akcji ochrony praw zwierząt francuskiej aktorki Brigitte Bardot, objęto wilka ochroną, z wyjątkiem województw, gdzie był on najliczniejszy - ówczesnego krośnieńskiego, przemyskiego i suwalskiego (w tych dwóch ostatnich chroniony był jednak na mocy osobnych rozporządzeń wojewodów). - Na wszelkie sposoby walczyliśmy o to, by nie wpuścić go na listę zwierząt chronionych, bo wiedzieliśmy, że jak jakiś gatunek już się na niej znajdzie, bardzo trudno wydobyć go z powrotem. Przykładem jest kruk, który wszedł na nią kiedyś, a teraz wszędzie kręcą się tabuny chronionych kruków, pożerających młode zające, jaja i pisklęta ptaków - mówi Andrzej Pawlak, myśliwy z Bieszczadów. - Niestety, stało się... Trzy lata później wilk znalazł się pod ochroną na terenie całego kraju.
[B]Zmiana mentalności[/B]
Człowiek wilka nigdy nie darzył szczególną sympatią. We wszystkich bajkach - od "Czerwonego Kapturka" po "Opowieści z Narnii" wilk występuje zawsze jako stworzenie podłe i okrutne, sługa złych sił.
- Zawsze tam, gdzie był człowiek, wywierał on presję na wilki - mówi Adrian Bagnowski, leśniczy z Nadleśnictwa Pomorze (RDLP w Białymstoku), który zwierzęta te obserwuje często przez okna swej leśniczówki w Puszczy Augus-towskiej. Jego zdaniem, ochrona paradoksalnie zdaje się nie służyć temu gatunkowi. - Już teraz wilki coraz częściej szukają pokarmu w pobliżu osad ludzkich. Jeszcze kilka lat takiej ochrony, a zaczną żerować na śmietniskach, tak jak czynią to obecnie kruki w Suwałkach czy niedźwiedzie na przedmieściach alaskańskich miast - mówi. Coraz więcej, i to nie tylko w górach, jest przypadków, gdy wilki nie ustępowały drogi jadącemu samochodowi, bądź też oddalały się od pilarzy na zrębie dopiero wówczas, gdy ci odpalili piły. - To, że wilk przystaje i patrzy na człowieka, wcale nie znaczy, że chce go zaatakować! - broni wilków dr Sabina Pierużek-Nowak ze Stowarzyszenia dla Natury "Wilk". - Zwierzęta te mają w świetle dziennym słabszy wzrok w porównaniu do człowieka. Przy niekorzystnym wietrze trochę czasu zajmuje im ustalenie, na co właściwie patrzą. Według niej, wilki zawsze zimą zbliżają się do ludzkich osad, gdyż podążają za swym głównym pokarmem. Gdy ze względu na grubą pokrywę śnieżną w górach zaczyna brakować pokarmu, kopytne schodzą w doliny - te zaś w większości zajęte są przez osiedla. Zwierzęta bytują więc na granicy polno-leśnej, a przybyłe za nimi wilki znajdują się przez to bliżej innego rodzaju pokarmu - psów.
- Masowe przypadki porywania psów z podwórek świadczą o tym, że coś się jednak zmieniło w mentalności samego drapieżnika - mówi doc. Perzanowski. - To są zwierzęta bardzo inteligentne i szybko nauczyły się, że człowiek im nie zagraża. Wprowadzenie kontrolowanego odstrzału przypomniałoby im, że człowiek jest zagrożeniem i należy trzymać się od niego z daleka. Włodzimierz Jędrzejewski przypomina jednak, że psy zabijane są przez wilki także w krajach, w których gatunek ten nie jest pod ochroną - na przykład na Białorusi, gdzie na wilki poluje się bardzo intensywnie, każdej zimy zabijają one wiele psów podwórzowych. Według niego problemem jest nie brak płochliwości, lecz niedostępność innych ofiar.
[B]Ciągnie wilka... z lasu[/B]
- Już osiem lat temu przewidywałem, co się stanie. Jako pierwsze wyginą dziki, potem w Bieszczadach skończy się jeleń, a wilki - nie kojarząc człowieka z zagrożeniem - zaczną zbliżać się do ich osad i wyjadać owce - mówi Andrzej Pawlak. - Nie spodziewałem się, że moje prognozy tak szybko się sprawdzą. Ocenia się, że na terenach leśnych zamieszkałych przez wilki, łupem tych drapieżników pada 25% populacji dziko żyjącej zwierzyny kopytnej. Na terenie większości bieszczadzkich nadleśnictw jelenie, sarny, dziki i zające występują już prawie w śladowych ilościach, w wyniku czego leśnicy obserwują stale pogłębiający się stan załamania podstawowej populacji tych niegdyś licznych tutaj zwierząt. Statystyki są w tej kwestii zatrważające, ponieważ tylko na terenie jednego województwa podkarpackiego w sezonie 2004/05 wilki upolowały ponad 400 dzików, jeleni i saren. Notoryczny brak naturalnego pokarmu w lesie skłania głodne drapieżniki do polowań na terenach znajdujących się we władaniu człowieka. Choć według dr Sabiny Pierużek-Nowak wilki zawsze zbliżały się zimą do osad ludzkich, w opinii miejscowej ludności ten nieufny i płochliwy niegdyś gatunek przełamał barierę strachu i coraz śmielej zapuszcza się na tereny zurbanizowane. Polują tuż przy ludzkich zabudowaniach, a ich łupem stają się coraz częściej psy, kury, gęsi, kaczki, a nawet świnie. W grudniu 2005 r. minister środowiska wydał jednorazową zgodę na odstrzał czterech bieszczadzkich wilków. Odstrzał mógł być przeprowadzony do 28 lutego. Przy sporym wysiłku udało się upolować jedynie trzy osobniki, które według relacji podchodziły do ludzkich siedzib, by polować na zwierzęta gospodarskie. Przypadków, gdy minister środowiska wydał zgodę na odstrzelenie problematycznych wilków, było w całej Polsce od czasów wprowadzenia ochrony zaledwie kilka. Tymczasem zdaniem Perzanowskiego, aby ustabilizować sytuację, trzeba by tylko na terenie Bieszczadów strzelać rocznie co najmniej kilka osobników. Według Pawlaka - kilkanaście. Zaniepokojeni nasilającymi się atakami wilków hodowcy zwierząt gospodarskich żądają od władz odpowiedzialnych za ochronę środowiska wypłacania pełnych kwot za zabite zwierzęta. Jak zatem widać, wilk objęty całkowitą ochroną słono kosztuje podatnika. A społeczeństwo, niegdyś bardzo przychylnie nastawione do wilków, nie akceptuje już wzrostu populacji gatunku. Niektórzy biorą więc sprawy w swoje ręce...
[B]Tajemnica Poliszynela[/B]
Artykuł w "Gazecie Bieszczadzkiej" kończy się wypowiedzią jednego z poszkodowanych: - Ja bym im dał radę i sprawę załatwił, ale się boję, żeby inna zwierzyna się nie nażarła i nie pozdychała. Chodzi oczywiście o wykładanie trucizny. O tak, ludzie nie zapomnieli o starych, sprawdzonych metodach tępienia drapieżników. Mieszkańcy Bieszczadów na pytanie, czy słyszeli o przypadkach nielegalnego pozyskania wilka, odpowiadają żartobliwie: Dzisiaj jeszcze nie.
- Do 1995 roku w Bieszczadach odstrzeliwano średnio 35 wilków rocznie. Teraz nieśmiało mówi się o co najmniej kilkunastu nielegalnie pozyskiwanych wilkach w roku. Jest to przynajmniej połowa pozyskania z okresu przed wprowadzeniem wilka na listę gatunków chronionych - czytamy w pracy magisterskiej Tomasza Kałamarza, obecnie stażysty w Nadleśnictwie Bircza, obronionej w zeszłym roku na Wydziale Leśnym SGGW. - Czy nie jest to zbyt duża cena, płacona przez wilki teoretycznie objęte ochroną? Według niego wysokie nielegalne pozyskanie wskazuje, iż bierna ochrona wilka nie była najlepszym pomysłem. Podobnego zdania jest Kajetan Perzanowski. - Ten zakaz jest martwą literą prawa i doprowadził tylko do tego, że nie mamy kontroli nad populacją - mówi. - Nie wiemy, co się z nią dzieje, nie znamy poziomu śmiertelności, tego jakie zwierzęta są eliminowane, w jakim wieku... Te wszystkie dane były dawniej dokładnie znane i na ich podstawie można było prowadzić racjonalną gospodarkę. Ponadto, polowania prowadzone były tylko zimą, a przypadki kłusownictwa zdarzają się w ciągu całego roku, także w okresie rozrodczym. Prof. Jędrzejewski wskazuje, że kłusownictwo to jest dwojakiego rodzaju - obejmuje wnykarstwo i odstrzał przez nieuczciwych myśliwych. - Nie wierzę, by legalny odstrzał wyeliminował całkowicie odstrzał nielegalny. Ci myśliwi, którzy są nieuczciwi, dalej będą nieuczciwi. Jeżeli nawet będą mieli zezwolenie na odstrzał jednego wilka, to gdy im się trafi drugi, też go zastrzelą - mówi. - Jeżeli pozwolimy na legalny odstrzał wilka, to śmiertelność wzrośnie, bo będzie to dalej kłusownictwo plus legalny odstrzał. Odmiennego zdania jest Andrzej Pawlak. - Gdy wilk był zwierzęciem łownym, plany odstrzału nigdy nie były w pełni wykonywane - mówi. - Niektórzy ekolodzy boją się, że wilk zostanie w Bieszczadach całkowicie wystrzelany. Tymczasem nie ma takiej fizycznej możliwości, chociażby dlatego, że nie da się niepostrzeżenie podejść na Halicz czy Bukowe Berdo, gdzie wilki gromadzą się za dnia, wiedząc, że tam są bezpieczne. Ponadto, każdy z myśliwych upolowanym wilkiem się chwalił, więc przez samą myśliwską zazdrość ponadplanowy odstrzał był niemożliwy.
- Wilk powinien być w Polsce objęty krajowym planem hodowlanym, stanowiącym część analogicznego planu europejskiego - mówi prof. Ryszard Dzięciołowski z Zakładu Zoologii Leśnej i Łowiectwa SGGW. - Program taki może powstać jedynie przy zgodnej współpracy przyrodników, naukowców, myśliwych, rolników, hodowców i wszystkich zainteresowanych zachowaniem wilka (i innych drapieżników) w naszej faunie krajowej.
[B]Otwarta furtka?[/B]
Próbę utworzenia podobnej strategii podjęto ostatnio na Podkarpaciu. - Jest to pierwsze opracowanie uwzględniające opinię nie tylko naukowców, ale także innych zainteresowanych środowisk - podkreśla Kajetan Perzanowski, który był szefem zespołu przygotowującego dokument. - Nie jest to praca naukowa, lecz ściśle określone zasady postępowania. Regionalna strategia ochrony i gospodarowania populacją wilka w województwie podkarpackim obejmuje kilka elementów. Reguluje m.in. zasady monitoringu populacji wilka w tym regionie, proponuje uproszczenie procedur oceny szkód powodowanych przez wilki wśród zwierząt gospodarskich oraz - co jest zupełną nowością - postuluje wprowadzenie oceny ubytków zwierzyny w lasach i umożliwienie właścicielom obwodów uzyskiwania dotacji celowych na odbudowę stanów zwierzyny. Najwięcej kontrowersji budzi jednak punkt ostatni - wprowadzenie możliwości regulacji liczebności populacji wilka. - Dotąd były to przypadki interwencyjne. My sugerujemy, by było to rozwiązanie systemowe. Po całorocznej analizie wszystkich czynników zespół ekspertów wskazywałby miejsca, gdzie należałoby dokonać regulacji - wyjaśnia doc. Perzanowski i przypomina o precedensie żubra w Puszczy Białowieskiej. - Tam też prowadzona jest regulacja populacji gatunku chronionego, polegająca na corocznym odstrzale kilkudziesięciu osobników, a nie wzbudza ona żadnych sprzeciwów.
- Ta strategia jest przykrywką do tego, żeby powoli wracać do polowań. Jest to próba zniesienia ochrony - mówi prof. Jędrzejewski. Zapytany o wciąż rosnącą wartość odszkodowań (w zeszłym roku na Podkarpaciu było to 187 tys. zł), opowiada: - W skali całej Polski to naprawdę nie są duże kwoty. Zresztą sam projekt zakłada znacznie wyższe wydatki na różne cele poboczne (koszt realizacji programu autorzy oceniają na ok. 730 tys. zł rocznie; część z nich jest już obecnie ponoszona, np. na pokrycie kosztów zespołu oceniającego szkody - przyp. autorów).
- Jeżeli już mówimy o strzelaniu do wilków, to tylko do tych osobników czy watah, które faktycznie są najmniej płochliwe i powodują problemy. Takie działania są dużo skuteczniejsze niż "ograniczanie liczebności populacji". Często wystarczy odstrzelić jednego wilka, aby całkowicie wyeliminować szkody - mówi Jędrzejewski. - Z badań wynika, że 70% watah w ogóle nie powoduje żadnych szkód albo powodowane przez nie szkody są minimalne. Natomiast zupełnie mija się z celem strzelanie do tych wilków, które najczęściej podchodzą pod myśliwskie ambony, gdyż bytują one w lasach, a nie w pobliżu osiedli ludzkich! Sabina Pierużek-Nowak proponuje trzecią drogę. Kierowane przez nią stowarzyszenie od lat zajmuje się łagodzeniem konfliktów na linii wilk-człowiek. Wśród proponowanych rolnikom rozwiązań wylicza ogradzanie pastwisk wysokimi płotami, pilnowanie owiec przez owczarki podhalańskie oraz zamykanie owiec na noc w drewnianych koszarach otoczonych fladrami. - Pewien gospodarz z Beskidu Żywieckiego, którego straty sięgały 20-30 owiec rocznie, po wprowadzeniu tych metod nie zanotował już żadnych szkód od wilków, choć wataha nadal przebywała w tym rejonie - mówi. Jej zdaniem, do wilków można strzelać jedynie w przypadku, gdy program ochrony zwierząt gospodarskich jest w pełni realizowany, a mimo to wciąż powstają szkody.
[B]Epilog[/B]
- W chwili obecnej nie przewiduje się ograniczenia statusu ochronnego wilka - czytamy w oficjalnej odpowiedzi Ministerstwa Środowiska na skierowane przez nas pytanie o przyszłość tego gatunku w Polsce. - Regionalna strategia ochrony i gospodarowania populacją wilka w województwie podkarpackim jest obecnie opiniowana przez Państwową Radę Ochrony Przyrody. Po uwzględnieniu ewentualnych uwag PROP strategia zostanie przyjęta przez ministra środowiska. Publikując niniejszy artykuł nie chcemy niczego sugerować, a jedynie zwrócić uwagę na kolejny po bobrze, niezwykle trudny problem związany z ochroną krajowej fauny. Jest absolutnie pewne, że wilk do jaroszy nie należy. Wilczy problem także nie należy niestety do prostych, a sposób jego rozwiązania musi zadowolić zarówno ekologów, którzy występują w obronie zwierzęcia, oraz tych, którzy ponoszą dotkliwe szkody z tytułu działalności drapieżnika. Coraz mocniejsze są głosy, że niezbędne jest prowadzenie odstrzału. Jak twierdzi prof. Dzięciołowski, możliwość polowania na wilki jest dla myśliwych właściwą rekompensatą za uszczuplenie możliwości polowań na ich ofiary. - Polowanie to, w pełni regulowane co do rozmiaru i zgodne z europejskim planem gospodarowania populacją wilków, przyczyni się do złagodzenia, jeśli nie do wyeliminowania obecnego konfliktu pomiędzy hodowcami bydła, koni i owiec oraz ogółem ludności wiejskiej a potrzebami ochrony i zachowania wilka w naszej faunie - mówi. - Licząca ponad 100 tys. członków organizacja myśliwych, prowadząca zabiegi ochronne i hodowlane na obszarze całego kraju, działa znacznie skuteczniej od wielu hałaśliwych organizacji ochroniarskich, określanych mianem zielonych. Jest rzeczą wysoce niefortunną, że dochodzi do postaw konfrontacyjnych między tymi dwiema grupami społecznymi. W istocie ich cele są bowiem zbieżne.
[B]Przemysław Miller
Dariusz Graszka-Petrykowski[/B]

[/quote]
[url=http://www.laspolski.net.pl/article.php?story=20060318002527813]Las Polski - Wilk a sprawa polska[/url]

Link to comment
Share on other sites

[B]W lasach pod Bledzewem i Międzyrzeczem pojawiły się wilki[/B]
[I](11.05.2009)[/I]
autor: Dariusz Brożek

"Drapieżniki widziano w okolicach Chyciny i Kurska. Ostatnio grasowały koło wsi Św. Wojciech. To przedmieście Międzyrzecza! [URL="http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/misc?url=/templates/zoom.pbs&Site=GL&Date=20090511&Category=POWIAT08&ArtNo=562858333&Ref=AR"]
[/URL]
Rolnik z Chyciny Jarosław Duda jechał samochodem do Kurska. Zaraz za rogatkami wsi przed maską auta przebiegł wilk.

- Było już na tyle jasno, że dobrze go widziałem. Był ogromny. Znacznie większy od psa. Miał jasną sierść i puszysty ogon. Dobrze, że siedziałem w samochodzie. Gdybym jechał rowerem, to z pewnością bym zawrócił - opowiada.

Nasz rozmówca jest przekonany, że to był wilk. Skąd ta pewność? - Tutaj wilków nigdy nie było, ale widziałem je na żywo w Bieszczadach. I wiele razy w telewizji - mówi.

Wiadomość o drapieżniku rozeszła się po wsi lotem błyskawicy. Paniki nie wywołała, choć mieszkańcy zaznaczają, że po nocach ich psy strasznie ujadają. Jakby czuły krwiożerczych pobratymców. - Ja się nie boję. Ani wilków, ani innych zwierzaków. Dziki to podchodzą po nasz dom - mówi 15-letni Maciej Wojda.


Ślady wilczych pazurów

Drapieżniki widziano w okolicach Kurska i Gorzycy. To otoczone lasami niewielkie wioski w gminie Międzyrzecz. Miejscowi leśnicy mają zdjęcia ich śladów. Łapy z pazurami są wielkości ludzkiej dłoni.
- Na pewno nie zostawiły ich psy. Mają charakterystyczne trójkątne poduszki. To ślady wilków - zapewnia zastępca nadleśniczego Andrzej Messner.

Niedawno leśnik Dariusz Banachowski natknął się w lesie na truchło czworonoga. Był znacznie większy od psa.

- Znajdował się jednak w stanie rozkładu, dlatego nie mogę powiedzieć ze stuprocentową pewnością, że to był wilk. Ani tego wykluczyć - mówi.
Zdaniem A. Messnera, wilki nie mają swego stałego siedliska w międzyrzeckich i bledzewskich lasach. - Te wioski leżą na szlaku ich wędrówek między Puszczą Notecką i Puszczą Rzepińską - wyjaśnia.


Wróciły po ponad 150 latach

W sobotę odwiedziliśmy mieszkającego w Kursku policjanta Zbigniewa Melnika, który jest zapalonym myśliwym. O wilkach dowiedział się od dziennikarza ,,GL''. - Moje psy często szczekają na dzikie zwierzęta, ale w okolicznych lasach jest pełno dzików, saren i jeleni - tłumaczy.

Wilki widziano ostatnio także koło wsi Św. Wojciech, którą od Międzyrzecza dzieli tylko Obra. Co na to mieszkańcy? - Chyba będę musiała zrezygnować z rowerowych wycieczek do lasu. Często tam jeżdżę z dziećmi - mówi Dorota Lambrych ze Św. Wojciecha.

Zdaniem leśników i myśliwych, nie ma powodów do paniki. Z. Melnik twierdzi, że wilki nie powinny zaatakować człowieka. - Ale z psem bym do lasu raczej nie chodził. Czworonóg może rozdrażnić drapieżnika i skończyć w jego paszczy - ostrzega jeden z naszych rozmówców.

Regionalista i przyrodnik z Międzyrzecza Andrzej Chmielewski zaznacza, że ostatniego wilka na Ziemi Międzyrzeckiej widziano w 1852 r. Koło Bukowca zastrzelił go myśliwy Johan Unger z Lusowa pod Poznanie. - Dziś w tym miejscu stoi pomnik - dodaje."


Źródło: [URL="http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090511/POWIAT08/562858333"]MIEDZYRZECZ: W lasach pod Bledzewem i Międzyrzeczem pojawiły się wilki[/URL]
(co ciekawe, na fotce w artykule są czechosłowackie wilczaki, a nie wilki ;))

Link to comment
Share on other sites

[B]Kolejne wilki na krajowej "jedynce"[/B]

Jadwiga Aleksandrowicz
Dwa kolejne wilki pojawiły się na krajowej "jedynce" koło Otłoczyna (gm. Aleksandrów Kujawski) w miejscu, gdzie w czwartek rano znaleziono martwego wilka prawdopodobnie potrąconego przez samochód.
[URL="http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/misc?url=/templates/zoom.pbs&Site=PO&Date=20090515&Category=INNEMIASTA01&ArtNo=897053618&Ref=AR"][IMG]http://www.pomorska.pl/apps/pbcsi.dll/bilde?Site=PO&Date=20090515&Category=INNEMIASTA01&ArtNo=897053618&Ref=AR&border=0&MaxW=280[/IMG][/URL] Leśniczy Adam Dama potwierdził, że potrącone zwierze to młody, najwyżej dwuletni wilk.

W czwartek rano na krajowej "jedynce" w okolicy Otłoczyna (gm. Aleksandrów Kujawski) odkryto martwego młodego wilka, prawdopodobnie potrąconego przez samochód. Zauważył go anonimowy kierowca, który powiadomił Leśnictwo Karczemka.

Wieczorem ok. godz. 22.40 jadący z Torunia mieszkaniec Służewa (gm. Aleksandrów Kujawski) poinformował nas, że miejsce, gdzie leżało martwe zwierzę (rano widział je jadąc do Torunia), obwąchiwały dwa wilki. Jak nam powiedział Adam Dama, leśniczy z Karczemki, wilki pojawiły się w lasach Nadleśnictwa Gniewkowo kilka lat temu. Na pobliskim poligonie polują na jelenie.


[url=http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090515/INNEMIASTA01/897053618]Aleksandr

Link to comment
Share on other sites

artykuł o myśliwych świetny. cała prawda. czytałam Lisie twoją dyskusje z jakimś myśliwym w innym topicu, fascynująca:razz: całkowicie podzielam Twoje zdanie ale nie umiałabym tego wyrazić na piśmie:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE] [URL="http://www.tygodnikpodhalanski.pl/"]tygodnikpodhalanski.pl[/URL] 2009-05-18 07:42:21
Wilki atakują
Aż 18 owiec zagryzły wilki w Jaworkach. Dały o sobie znać także w Murzasichlu i Witowie. W Dursztynie podobną ucztę urządził sobie niedźwiedź.
– Nie ma mocnych na te wilki. Nie boją się ani psów, ani ognia. Dają sobie radę z pastuchem. Nauczyły się nawet przechodzić przez siatkę – opowiada Stanisław Gromada, który jest zastępcą bacy w Jaworkach. Ledwo zaczął się sezon, a drapieżniki już dały o sobie znać. Pod koniec kwietnia, tylko podczas jednej wizyty zadusiły tu 18 owiec. – To była masakra, na naszych oczach. Nie było siły ich odegnać. Teraz na noc zamykamy jagnięta do stajni. Przez całą noc pilnujemy, nie śpimy – relacjonuje. Bacówkę zaatakowały dwa wilki. Jednak jak twierdzi Stanisław Gromada, w okolicy jest ich aż dziewięć. – Nadusiły przez zimę okropnie łań, ciągle w lesie ludzie znajdują ślady – opowiada. – Jak były duże śniegi, nauczyły się przechodzić przez siatkę .Teraz takie ogrodzenie, to już dla nich żadna przeszkoda – twierdzi. Wadera z dwoma młodymi widziana była ostatnio także w okolicy Niedzicy.

Hodowcy i bacowie zgłaszają ataki wilków także do Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz w Nowym Targu. Dyrektor Jan Janczy w ostatnich czasach odebrał kilka takich zgłoszeń. 5 maja zagryzły 6 owiec na bacówce w Murzasichlu. Wcześniej w tej samej miejscowości wilki wdarły się za ogrodzenie jednego z gospodarstw rolnych. Ich łupem padło wtedy 11 owiec. Dwukrotnie odwiedziły też zagrodę w Witowie.

Z kolei w Dursztynie owce zostały zaatakowane przez niedźwiedzia. Drapieżnik zabił 4 owce, jedną zjadł do połowy. – Wilki atakują gardło albo kręgosłup. Niedźwiedź uderza łapą i tnie pazurami – opowiada Marceli Szołtysek, zastępca nadleśniczego w Krościenku.

O niedźwiadku grasującym w Pieninach pisaliśmy już dwa tygodnie temu. Odwiedził pasiekę w Niedzicy, gdzie zniszczył 6 uli, potem upodobał sobie pasiekę w Falsztynie. Po trzykrotnych odwiedzinach misia pszczelarz założył elektrycznego pastucha. Od tego momentu problem z niedźwiedziem się skończył. Wcześniej jednak zdążył zniszczyć 5 uli.

[B]Beata Zalot[/B] [/QUOTE]

Ten przykład podali myśliwi na to,że są oni bezbronni w kwestii " szkodników " - inne przypadki to niedźwiedzie i lisy: te pierwsze są pod ochroną,a te drugie mają obecnie okres ochronny i myśliwi z bólem serca nie mogą strzelać do " szkodników ".

Link to comment
Share on other sites

UWAGA!
No cóż... późno, bo późno, ale lepiej teraz niż wcale...

[quote name='misiaczek']Zakładając nowe tematy,proszę nie zapominać o przestrzeganiu ustawy o prawie autorskim.
Można napisać jedynie krótkie streszczenie lub opublikować krótki cytat i potem podać link do artykułu.[B]Kopiowanie całego tekstu nawet z podaniem źródła,jest złamaniem ustawy o prawie autorskim.[/B][/quote]
(Chyba, że mamy zgodę autora)


:D
No to łamałam sobie prawo zawzięcie - proszę innych o wzięcie powyższego zdania pod uwagę, coby nie mieć jakichś problemów.



EDIT: Jak to wygląda w Ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych

"Art. 4. Nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego:
1) akty normatywne lub ich urzędowe projekty,
2) urzędowe dokumenty, materiały, znaki i symbole,
3) opublikowane opisy patentowe lub ochronne,
4) [B]proste informacje prasowe[/B]."
Część kopiowanych tu tekstów to właśnie takie proste informacje z prasy (?) internetowej - więc można przeklejać do woli :evil_lol:

"Art. 25. 1. [B]Wolno rozpowszechniać w celach informacyjnych w prasie, radiu i telewizji[/B]:
1) [B]już rozpowszechnione[/B]:
a) [B]sprawozdania o aktualnych wydarzeniach[/B],
b) [B]aktualne artykuły[/B] na tematy polityczne, [B]gospodarcze[/B] lub religijne, chyba że [B]zostało wyraźnie zastrzeżone, że ich dalsze rozpowszechnianie jest zabronione[/B],
c) [B]aktualne wypowiedzi i fotografie reporterskie[/B],
2) [B]krótkie wyciągi ze sprawozdań i artykułów[/B], o których mowa w pkt 1 lit. a) i b),
3) przeglądy publikacji i utworów rozpowszechnionych,
4) mowy wygłoszone na publicznych zebraniach i rozprawach; nie upoważnia to jednak do publikacji zbiorów mów jednej osoby,
5) krótkie streszczenia rozpowszechnionych utworów.
2. Za korzystanie z utworów, o których mowa w ust. 1 pkt 1 lit. b) i c), [B]twórcy przysługuje prawo do wynagrodzenia[/B].
3. Rozpowszechnianie utworów na podstawie ust. 1 jest dozwolone zarówno w oryginale, jak i w tłumaczeniu."
Tak więc można kopiować info o aktualnych wydarzeniach (o psach i wilkach to chyba artykuły gospodarcze) :roll:

"Art. 78. 1. [B]Twórca[/B], którego autorskie prawa osobiste zostały zagrożone cudzym działaniem, [B]może żądać zaniechania tego działania[/B]. W razie dokonanego naruszenia może także żądać, aby osoba, która dopuściła się naruszenia, dopełniła czynności potrzebnych do usunięcia jego skutków, w szczególności aby złożyła publiczne oświadczenie o odpowiedniej treści i formie. Jeżeli naruszenie było zawinione, sąd może przyznać twórcy odpowiednią sumę pieniężną tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę lub - na żądanie twórcy - zobowiązać sprawcę, aby uiścił odpowiednią sumę pieniężną na wskazany przez twórcę cel społeczny."
A więc póki nas nie złapią - hulaj dusza!

Lecz konsekwencje mogą być nieciekawe:
"Art. 116. 1. Kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom rozpowszechnia cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w ust. 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
3. Jeżeli sprawca uczynił sobie z popełniania przestępstwa określonego w ust. 1 stałe źródło dochodu albo działalność przestępną, określoną w ust. 1, organizuje lub nią kieruje, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5.
4. Jeżeli sprawca czynu określonego w ust. 1 działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku."

Cytaty z ustawy: [URL]http://www.doktoranci.ue.poznan.pl/Dokumenty/ustawa_o_prawie_autorskim_i_prawach_pokrewnych.pdf[/URL]


A jak interpretuje to portal prawny można sprawdzić tu: [URL="http://www.infor.pl/temat-dnia/48867,Prawa-autorskie-w-internecie.html"]Prawa autorskie w internecie - INFOR.pl - Temat dnia - prawo, biznes i finanse, giełda, ustawa[/URL]


Podsumowując - miłego kopiowania! :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

A teraz już na temat ;)

Nie do końca o wilkach - ale skąd się biorą "leśne szkodniki" i jak raptem myśliwi nie mogą do nich strzelać :roll:

[B]Psy polują na zwierzynę w bieszczadach[/B]
[I](14.05.2009)[/I]

"Ofiarę bezdomnych psów znaleziono po telefonie mieszkańca Stefkowej, który powiadomił Andrzeja Wronowskiego o psach buszujących po lesie. Myśliwy po przyjściu na miejsce zobaczył martwego samca sarny, który został zagryziony przez bezdomne psy. [I]Szkoda tak pięknego kozła, miał ponad pięć lat[/I] - żałuje myśliwy - [I]To nie pierwszy taki przypadek[/I] - mówi myśliwy Andrzej Wronowski. - [I]W okolicy coraz więcej psów poluje na dziką zwierzynę[/I]. Roczna liczba zwierząt leśnych zagryzionych przez psy nie jest znana. Sprawą zajęło się Koło Łowieckie "Ryś" w Ustrzykach Dolnych i wystosuje do sołtysa pismo w tej sprawie. Prezes koła poinformował że chce aby pouczyć ludzi iż wypuszczanie psów aby sobie "pobiegały" jest niedopuszczalne ponieważ ich ofiarą mogą paść nie tylko zwierzęta. Pan Kaczmaryk nie oskarża konkretnych ludzi, ale pragnie zapobiec konfliktom jakie mogą nieść takie sytuacje.Myśliwi nie wiedzą co mają robić ponieważ w ustawie dotyczącej prawa łowieckiego jest mowa o zwalczaniu szkodników które mogą polować na zwierzynę leśną, ale nie jest sprecyzowane co to za szkodniki. Dopóki myśliwi nie dostaną rozporządzenia nie mogą oni strzelić nawet do najbardziej agresywnego psa biegającego po lesie. Zdarzały się sytuacje w których takie psy zostały zastrzelone ale w większości przypadków myśliwy został podany do sądy przez właściciela pod zarzutem "morderstwa" na jego pupilu. Większość woli nie robić sobie problemów."

Źródło: [URL="http://www.stolicabieszczad.pl/wiadomosci.php?id=148"]StolicaBieszczad.pl[/URL]



[B]Wilki zadomawiają się w woj. lubuskim[/B]
[I](11.05.2009)[/I]
autor: Partyk Świtek

"Do lubuskich lasów na dobre powróciły wilki. W okolicach Puszczy Rzepińskiej są dwie watahy. Leśnicy przekonują że w przyszłości może ich jeszcze więcej, bo migrują z Niemiec

Ostatnio obecność w regionie lubuskim pojedynczych wilków odnotowano pół wieku temu. Wystrzelano je przede wszystkim sto lat temu. Obowiązywał XVII-wieczny dekret z tego terenu, który nakazywał wyłapywać i zabijać wilcze szczenięta.

Płyną nawet przez Odrę

Dziś w Lubuskiem wilki znalazły swoje ostoje w Puszczy Rzepińskiej, na północ od Odry - żyją tu dwie watahy. Wilki powędrowały także na południe do Borów Dolnośląskiech. Leśnicy znaleźli ślady jednej watahy. Jak liczą, w lasach może grasować ok. 15 osobników. Badania genetyczne wykazały, że wilki przywędrowały do nas z Białowieży i północno-wschodniej Polski, tzw. północnym korytarzem migracyjnym, przez Wisłę, Bory Tucholskie, Puszczę Drawską i Notecką, aż do Puszczy Rzepińskiej i dalej na południe. Słabo zalesiona i poprzecinana gęstą siecią dróg środkowa Polska, stanowi od dawna barierę dla migrujących zwierząt. Podczas wędrówek, wilki giną pod kołami samochodów. Zdaniem doktora Marka Maciantowicza, specjalisty ds. ochrony przyrody w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Zielonej Górze, rozbudowa sieci dróg będzie w przyszłości stanowiła dla migrujących wilków bardzo poważną przeszkodę. Powstająca autostrada A2, szczelnie ogrodzona siatką, przetnie na pół zarówno województwo jak i odwieczne szlaki wilczych tras. - Dlatego przy budowie takich dróg trzeba uwzględnić obecność wilków i budować dla nich duże przejścia nadziemne - tzw. "zielone mosty" oraz dodatkowo szerokie przejścia podziemne - tłumaczy Maciantowicz.

Od 1995 r. wilki w Polsce są pod ścisłą ochroną. To także gatunek priorytetowy w Unii Europejskiej. Na podstawie ich występowania tworzy się obszary Natura 2000. W woj. lubuskim powstaną dwa takie obszary. Pierwszy w okolicach Budachowa o nazwie "Lasy Dobrosłowskie" i drugi o nazwie "Wilki nad Nysą", pomiędzy Łęknicą a Przewozem.

Niedawno okazało się, że wilki migrują do nas także z Niemiec. - Można powiedzieć, że wracają do Polski, bo właśnie stąd wcześniej dotarły na niemiecką stronę. Tamtejsi przyrodnicy złapali jednego wilka i założyli mu obrożę telemetryczną. Okazało się, że po pewnym czasie ruszył na północ, przepłynął Odrę i pojawił się w Puszczy Rzepińskiej - opowiada Maciantowicz. Na południe od Weisswasser i w okolicach Łęknicy, koczuje aż pięć watah.

Wilki nie takie straszne

Według Maciantowicza wilki stronią od ludzi. Jeśli mają na co polować w lasach, to nie powinny atakować zwierząt gospodarskich. - Tak naprawdę to ciężko jest w ogóle zobaczyć wilka. Wiele razy tropiliśmy je w naszych lasach i nigdy nie udało nam się do nich podejść i zobaczyć. Wilk to skryte zwierzę, które unika kontaktów z człowiekiem - tłumaczy przyrodnik. W woj. lubuskim ostatni atak - prawdopodobnie wilków na zwierzęta gospodarskie - odnotowano na początku tego roku w Wierzbięcinie koło Łęknicy. Wilki zagryzły 19 danieli. - Zagroda znajdowała się w okolicach ich terytorium, poza tym dla wilka daniel to dzikie zwierzę, tyle że za płotem - wyjaśnia Maciantowicz. To jednak odosobniony przypadek, gdyż jak tłumaczą leśnicy, wilki mają w lubuskich lasach na co polować. Szczególnie lubią sarny, jelenie i dziki, a tych jest u nas pod dostatkiem. - Problem może pojawić się wtedy, kiedy nauczą się szukać pożywienia w gospodarstwach i będą przekazywały tę wiedzę potomstwu. Obecnie takie problemy pojawiają się we wschodniej Polsce, gdzie wilki w niektórych miejscach nauczyły się napadać na krowy - mówi Maciantowicz. Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody, za szkody powodowane przez wilki, ale również przez bobry, niedźwiedzie, rysie, i żubry wypłacane są odszkodowania.

Na zachód od Wisły wilki można spotkać jeszcze tylko w Borach Dolnośląskich, Borach Krajeńskich i Puszczy Bydgoskiej. W Puszczy Rzepińskiej czują się tak dobrze, że prawdopodobnie zadomowią się tutaj na stałe. W Niemczech wykorzystano obecność wilków do promocji regionu, być może mogłyby stać się jedną z wizytówek naszego województwa."

Źródło: [URL="http://miasta.gazeta.pl/gorzow/1,36844,6596076,Wilki_zadomawiaja_sie_w_woj__lubuskim.html"]Wilki zadomawiają się w woj. lubuskim[/URL]



I już starszy tekst do poczytania o głupocie(?), szaleństwie(?) niektórych ludzi:
[URL="http://www.tur-info.pl/p/ak_id,17250,,polowanie,mysliwy,lowy,strzal,upolowanie,gluszec,lew_tanzanski,argali,safarii.html"]Na ekskluzywne polowania wyjeżdża coraz więcej Polaków[/URL]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...