Jump to content
Dogomania

Artykuly o wilkach


Manu

Recommended Posts

[B]W tym topiku będę (i Was też do tego zachęcam) zamieszczac rozne artykuly dotyczace wilkow, ktore mozna znalezc w sieci.[/B]



[CENTER]_________________________________________________
[U]********************************************[/U][/CENTER]



Na gazeta.pl pojawił się fajny artykuł o wilkach - [B]"Wilk, zwierze zwyczajne"[/B] [URL=http://serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,34474,3083162.html][I](Źródło)[/I][/URL]

Bardzo dziękuję Szybszemu za podanie tego linka :x-mas:

***************

Wilki lokują się na szarym końcu listy zwierząt, które mogą nam zrobić krzywdę. A jednak to właśnie ich boimy się najbardziej i im przypisujemy instynkty mordercze.

Nie ma chyba zwierzęcia, które wywoływałoby tyle emocji co wilk. Nie dorównują mu ani węże, ani krokodyle, ani orły, ani tygrysy. Wilka albo się bez powodu boimy, albo ponad wszystko kochamy.

Szliśmy sobie spokojnie, brnąc po kolana w śniegu, gdy nagle gdzieś tam z góry, z samego grzbietu pasma górskiego Dział usłyszeliśmy wycie. Długie, przeciągłe wycie mieszało się z innym, i jeszcze innym. Wyły trzy albo cztery wilki. Czasem się to wycie wzmagało, a może lepiej je słyszeliśmy, bo tak powiał wiatr. Nagle cała nasza czwórka zamarła.

To było kilkanaście lat temu, gdy wraz z grupą moich przyjaciół znalazłem się w Bieszczadach. Musiał to być styczeń albo luty, w każdym razie środek zimy. Plan był taki: przejdziemy z Wetliny pasmem Działu pod Rawki, a potem do Berehów Górnych, skąd szosą wrócim

y do Wetliny. Coś musieliśmy źle wyliczyć albo głęboki śnieg utrudniał marsz, bo gdy schodziliśmy z Działu, była już ciemna noc.

- Wilki idą naszym śladem - powiedział ktoś i wszyscy czterej zgłupieliśmy ze strachu. Ktoś zaczął szukać latarki, by wypłoszyć drapieżniki, ale okazało się, że latarka się zepsuła. Ktoś chciał wołać pomocy. Wycie stawało się coraz wyraźniejsze, tak jakby się zbliżało. Wreszcie ktoś znalazł zapalniczkę i wokół jej płomyka postanowiliśmy skoncentrować obronę, bo o ucieczce nie myśleliśmy. Z książek przygodowych każdy z nas wiedział, że w głębokim śniegu nie mamy szans zwiać przed wilkami. Na drzewa też nie mogliśmy się wspiąć, bo wyszliśmy już na otwartą przestrzeń.

I nagle stał się cud. Pamiętam to jak dziś. Przejechał samochód. Zaświeciły jego światła i okazało się, że jesteśmy dosłownie parę metrów od słynnej bieszczadzkiej obwodnicy. Wilki umilkły, a my wszyscy byliśmy przekonani, że właśnie uszliśmy z życiem.

Później, gdy już miałem za sobą nieco więcej przygód z wilkami, o całej tej sytuacji mogłem myśleć bardziej chłodno. Wilki były przynajmniej dwa kilometry od nas. Wyły i tyle. To się zdarza w księżycowe noce w Bieszczadach. Nie było żadnego zagrożenia z ich strony, ba - nawet nie było szansy, byśmy je zobaczyli.

To wszystko przypomniało mi się, gdy kilka tygodni temu przeczytałem o nastolatku, który w Bieszczadach wracał po ciemku do domu i nagle czegoś się przestraszył. Zatrzymał jadącego samochodem kuzyna. Później obaj chłopcy mieli w światłach auta zobaczyć wilki. Wiele gazet pisało, że była to próba ataku wilków na człowieka. Na tej zasadzie moją bieszczadzką przygodę sprzed kilkunastu lat również można zakwalifikować jako atak. Gdyby mnie ktoś wtedy zapytał, czy gdyby nie samochód na szosie, uszlibyśmy z życiem - odpowiedziałbym, że nie. Baliśmy się wtedy strasznie - i myślę, że strasznie też bał się ten młody człowiek, który został uznany za niedoszłą ofiarę.

Chyba żadne zwierzę nie budzi takich emocji wśród ludzi jak właśnie wilk. I nie ma dobrej odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak się dzieje.

[B]Wilk, morderca zwierząt[/B]

Do moich ulubionych zajęć należy tropienie wilków na nartach. Na śniegu dokładnie widać, co wilki robiły - gdzie spały, gdzie biegły, gdzie się rozdzieliły, by coś upolować. Po układzie odciśniętych na śniegu łap widać, że ofiara jest tuż-tuż. Widać, że wilki są bardzo podniecone. A gdy dojdzie się do upolowanego przez nie zwierzęcia - tu, w Puszczy Białowieskiej, najczęściej jest to jeleń - od razu widać siłę wilczych szczęk. Zmiażdżone kości, rozerwany kręgosłup, wyjedzone trzewia, skóra przewinięta czasami na drugą stronę. Wygląda to tak, jakby jeleń został przez coś zmielony. Uwierzcie mi, to robi wrażenie.

Jeszcze większe wrażenie robi widok jedzących wilków. Tylko raz zdarzyło mi się coś takiego widzieć. Gdy Nuria, moja narzeczona, zbierała materiały do pracy doktorskiej o padlinożercach, staraliśmy się znaleźć jak najwięcej wilczych ofiar. Od znajomych leśników dowiedzieliśmy się, że przy leśnej drodze leży zabita przez wilki klępa - samica łosia. Gdy podjechaliśmy tam samochodem, zobaczyliśmy, że ma jeszcze trzewia. Tylko jedna z tylnych nóg została wyrwana i leżała po drugiej stronie drogi. Odjechaliśmy ze sto metrów, by zawrócić auto - i nagle zobaczyliśmy, że przy łosiu coś się dzieje. Pojawiły się wilki. Kręciły się, kręciły - a potem znikły. Widzieliśmy je może parę minut. Gdy podjechaliśmy do łosia, nie miał już trzewi, nie było też tylnej nogi. Myślę, że w ciągu paru minut znikło 30-50 kilogramów mięsa.

Ale czy to, że wilki pożerają tak zachłannie, świadczy o ich szczególnych instynktach morderczych? Myślę, że nie. Jak wynika z danych Zakładu Badania Ssaków PAN, wataha wilcza żyjąca w Puszczy Białowieskiej zabija co drugi dzień. To wcale nie jest dużo. Wilki eliminują rocznie około 12 proc. populacji jeleni. Przy czym chodzi o najwyższy stan tej populacji, wiosną i latem, kiedy pojawiają się młode jelenie.

Po wilczych ucztach dość sporo zostaje. Jednak te resztki wcale się nie marnują - są znakomitym pożywieniem dla wielu zwierząt. Dojadają je sikorki, dzięcioły, sójki, myszołowy, jastrzębie, orły, kruki, lisy, jenoty, dziki i kuny. To pozwala im przetrwać zimę.

[B]Wilk zabija człowieka?[/B]

O atakach wilków na ludzi sporo się opowiada. Jednak do takich ataków najczęściej dochodzi wtedy, gdy człowiek spotka wściekłego wilka. Ostatni taki incydent miał miejsce na Białorusi kilka lat temu. Zdrowe wilki wyjątkowo rzadko atakują ludzi. Kanadyjscy naukowcy właśnie badają przypadek Kentona Carnegie, który, jak wszystko wskazuje, został zaatakowany i zabity przez cztery wilki. Prawdopodobnie jest to pierwszy przypadek zabicia człowieka przez te zwierzęta w Ameryce Północnej.

Gorzej jest z weryfikacją w Europie, gdzie krąży wiele legend o atakach wilków. Na przykład historia o bestii z Gevaudan, na południu Francji. Między czerwcem 1764 r. a czerwcem 1767 r., jak twierdzą przekazy, wilki zabiły tam 113 osób, raniły 49. Z początku sądzono, że chodzi o wściekłe wilki, których ataki dość często zdarzały się w tej okolicy. Jednak ludzie pogryzieni przez wilki nie umierali na wściekliznę. Zaczęły się obławy, w których brała udział cała okoliczna ludność. Zabijano wilki, a morderstwa nie ustawały. Może więc nie były to jedynie wilki, ale również seryjny morderca poruszający się na dwóch nogach.

Krwawa seria skończyła się, gdy zabito dwa olbrzymie wilki, znacznie większe od normalnych i dziwnie umaszczone - co by wskazywało na mieszańce z jakimiś psami. Takie hybrydy, jak wiadomo, nie boją się człowieka i są bardzo niebezpieczne.

Nie da się oczywiście wykluczyć, że obok ataków wściekłych wilków, dzikich psów i krzyżówek psowilczych, a także objadania przez wilki osób już nieżywych, w ostatnich kilkuset latach zdarzały się też ataki zwykłych, zdrowych wilków na ludzi. Naukowcy wskazują jednak, że takie ataki na człowieka zdarzały się wtedy, gdy w lasach było bardzo mało naturalnych wilczych ofiar, gdyż prawie wszyscy ludzie polowali, dużo za to było w lasach wypasanych krów, kóz i owiec - a wypasały je głównie dzieci, które łatwo mogły paść ofiarą wilków. Takie wypadki do dziś zdarzają się w Indiach, a ich przyczyny są dokładnie takie same, jak 200 lat temu w Europie.

Ciekawe jest też coś innego. Takich emocji jak wilki nie budzą przecież niedźwiedzie. A przecież mniej więcej co dwa lata jakiś niedźwiedź grizzly zabija człowieka. Jak twierdzi badacz niedźwiedzi Jon Swenson, liczbę ofiar tych zwierząt w ciągu ostatnich stu lat w Ameryce i Europie można szacować na 950 osób. Wilki nawet nie zbliżyły się do tej liczby. Podobnie jest w Indiach - w jednym ze stanów pięcioletnie dane o atakach różnych zwierząt na człowieka kształtują się następująco: 735 ataków przypisano niedźwiedziom, 138 leopardom, 121 tygrysom, 34 słoniom, 29 dzikim świniom, 21 dzikiemu bydłu, 13 wilkom i trzy hienom. Wilki lokują się więc na szarym końcu wśród zwierząt, które mogą nam zrobić krzywdę. A jednak to właśnie ich się boimy najbardziej i im przypisujemy mordercze instynkty.

[B]Wilk skryty[/B]

Wilki widuję prawie co roku, mieszkam bowiem w Puszczy Białowieskiej. Ale takie naprawdę bliskie spotkanie miałem tylko raz. Wiele lat temu wraz z kolegą próbowałem wabić sowę. Zamiast sowy na mój głos zareagowały wilki. Zawyły bardzo blisko nas, a potem umilkły. Po chwili usłyszeliśmy trzask łamanych gałązek i nie więcej niż 20 metrów od nas zza drzew zaczęły wyglądać trzy wilki. Wadera i jej dwa młode. Trwało to ładnych parę minut. Jestem przekonany, że wilki myślały, że my ich nie widzimy, a one nas doskonale. Tylko tak mogę sobie wytłumaczyć, że zdecydowały się podejść tak blisko. Zwykle wilka widzi się sekundę, a nawet ułamek sekundy, gdy przemyka przez drogę. One naprawdę są szalenie ostrożne.

Poza tym nie ma ich dużo. Obecnie w naszych lasach żyje 500-700 wilków. Dla porównania - jest ich mniej niż żubrów, czyli zwierząt uznawanych za symbol ginącego gatunku. Oczywiście wilk nie jest tak zagrożony jak żubry, bo nasza populacja łączy się z białoruską i ukraińską, a te z rosyjską.

Ciekawe jest coś innego. Otóż wszelkie badania dowodzą, że od 1997 r., kiedy to wilki w Polsce zostały objęte całkowitą ochroną, prawie ich nie przybyło. Z danych Zakładu Badania Ssaków PAN wynika, że wzrost populacji był bardzo niewielki, w niektórych latach odnotowywano nawet niewielkie spadki. Wilk nie opanował też zachodniej Polski, gdzie nie brakuje dużych lasów z jeleniami - cały czas trzyma się na wschodzie kraju. Może dlatego, że coraz większy ruch na drogach stanowi dla wilków zaporę nie do przebycia. Może wynika to z dużej naturalnej śmiertelności młodych.

- Ale może być też tak, że wilki wciąż są zabijane, i to w całkiem sporych ilościach - mówi prof. Henryk Okarma z Instytutu Ochrony Przyrody PAN.

Coś w tym jest. Ostatnio w Bieszczadach została zastrzelona wilczyca, która nosiła obrożę telemetryczną i była namierzana przez naukowców z Instytutu Zoologii PAN. Wcześniej słyszałem o wilku zabitym w Puszczy Knyszyńskiej. Jeszcze wcześniej pojawiły się informacje o wilku zastrzelonym w Beskidach. Te informacje, które docierają do naukowców i organizacji ekologicznych, mogą stanowić jedynie wierzchołek góry lodowej.

Poza tym wilki są zabijane zupełnie legalnie u wszystkich naszych sąsiadów poza Czechami i Niemcami. Wszystko to razem powoduje, że wilki na widok lub zapach człowieka długo jeszcze reagować będą strachem i będą starały się omijać nas jak najdalej.

[B]Wilk, symbol natury[/B]

W Puszczy Białowieskiej, gdzie mieszkam od blisko dziesięciu lat, spotkania z wilkiem nie wywołują żadnych emocji wśród miejscowej ludności. Wilk jest takim samym zwierzęciem jak żubr, jeleń czy ryś. Mówi się: widziałem wilka - i tyle.

Zupełnie inaczej jest w Bieszczadach. Tam wilk to dla wielu mieszkańców bestia. Może dlatego, że w Bieszczadach to głównie wilki zabijają zwierzęta domowe. W tym roku w województwie podkarpackim wypłacono 187 tys. zł tytułem odszkodowań za 373 owce, 21 krów i cieląt, 29 kóz i dwa konie zabite przez wilki. Na te liczby chętnie powołują się myśliwi. Pamiętajmy jednak, że część zwierząt domowych mogła paść ofiarą zdziczałych psów. Pamiętajmy też, że wilki atakują zwierzęta domowe, gdy brakuje im innego pożywienia. Zdaniem niektórych naukowców w ostatnich 15 latach liczba jeleni w Bieszczadach zmniejszyła się nawet trzykrotnie.

Ale strach przed "wilczą bestią" może mieć jeszcze inne źródło. Otóż w Puszczy Białowieskiej żyją od pokoleń te same rodziny - zżyte i z lasem, i z mieszkającymi w nim zwierzętami. W Bieszczadach akcja "Wisła" spowodowała, że tamtejszych autochtonów zastąpiła ludność napływowa, która wcześniej z wilkami nie miała zbyt wielu kontaktów. Stąd brały się obawy i nienawiść do wilków.

Zresztą Bieszczady nie są tu wyjątkiem. Powrót wilków do Norwegii wywołał w tym kraju prawdziwą panikę. Bano się o dzieci i o wypas owiec w lasach - choć kraj tak bogaty jak Norwegia może sobie pozwolić na wypłatę odszkodowań. Mimo to kilka lat temu rząd zezwolił na odstrzał wilków. Do polowania, w trakcie którego zakładano zabicie pięciu wilków, użyto skuterów śnieżnych i helikopterów - z kasy rządowej wydano na ten cel około 200 tys. dol. Z perspektywy Polski wyglądało to i śmiesznie, i strasznie, bo w całej Norwegii żyje około 25 wilków, drugie tyle krąży wzdłuż granicy szwedzko-norweskiej.

Jednak ludzie reagują na wilki nie tylko strachem. Jest też inna reakcja - miłość i uwielbienie. Dla wielu miłośników zwierząt i obrońców przyrody - zwłaszcza z zachodniej części naszego kontynentu, gdzie wilków od dawna już nie ma - to właśnie zwierzę stało się symbolem żywej Natury. Czasem wygląda to trochę śmiesznie. Pamiętam grupę Holendrów, którzy stali na skrzyżowaniu leśnych dróg w Puszczy Białowieskiej i wpatrywali się nabożnie w jakiś punkt. Kiedy podszedłem do nich, zobaczyłem, że jest to po prostu wydrapany patykiem na piasku krzyżyk. - Co to takiego? - zapytałem. - Tu leżała kupa wilka - odpowiedzieli z bardzo poważnymi minami.

W pierwszej chwili omal nie padłem ze śmiechu. A potem pomyślałem, że najwyższy czas, by traktować wilka po prostu jak zwykłe zwierzę.


[RIGHT]Autor: Adam Wajrak[/RIGHT]

***************

Link to comment
Share on other sites

  • 6 months later...
  • Replies 96
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Kolejny artykul w Gazecie.pl - [B]"Górale podkładają owce wilkom dla odszkodowań"[/B] [URL="http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,44425,3447052.html"][I](Zrodlo)[/I][/URL]


W rejonach górskich Małopolski rolnicy coraz częściej celowo narażają hodowane przez siebie zwierzęta na ataki wilków - twierdzą przyrodnicy. W ten sposób otrzymują wysokie odszkodowania za trudno zbywalne zwierzęta.

W ubiegłym roku w całej Polsce wypłacono hodowcom ponad pół miliona złotych odszkodowań za ataki drapieżników na stada. Tylko w rejonach górskich Małopolski specjalna komisja powołana przez urząd wojewódzki stwierdziła, że wilki zabiły dwieście zwierząt hodowlanych, w większości owiec. "Odszkodowania to dla hodowców często jedyna pewna forma pozyskania pieniędzy za trudno zbywalne zwierzęta. Dlatego pomimo ryzyka, że ataki drapieżników się powtórzą, hodowcy nie stosują często żadnych zabezpieczeń przed nimi" - czytamy w sprawozdaniu Komisji Ochrony Środowiska Sejmiku Województwa Małopolskiego, która właśnie zajęła się tą sprawą.

- Rozpoznajemy problem ataków wilków na stada owiec, by temu zaradzić - wyjaśnia Krystyna Broda, przewodnicząca komisji. - Władze Małopolski prowadzą program dotacji do hodowli owiec w górach. Ale nie może być tak, że my dajemy bacom pieniądze, a oni nie pilnują swoich stad.

Tymczasem wielu hodowców nie jest w ogóle zainteresowanych ochroną swoich owiec. - W ubiegłym roku otrzymałem od niemieckiej organizacji pozarządowej elektryczne pastuchy, czyli specjalne przewody podłączane do niskiego napięcia, które skutecznie odstraszają wilki od stad - opowiada Henryk Okarma, przewodniczący Wojewódzkiej Rady Ochrony Przyrody w Krakowie. - Pojechałem z tymi elektrycznymi pastuchami w Beskid Sądecki i rozdałem je za darmo rolnikom. Kiedy po kilku miesiącach sprawdziłem, jak te urządzenia się sprawują, okazało się że wielu hodowców w ogóle ich nie założyło.

Dlaczego? Bo zamiast zajmować się pilnowaniem stada, wolą wystąpić o wysokie odszkodowania z budżetu państwa. Zdarza się też, że rolnicy pozorują ataki drapieżników. W Bieszczadach jeden z gospodarzy zarysował widłami drzwi stodoły, i wystąpił o odszkodowanie za... atak niedźwiedzia, który miał mu porwać owcę.

Odszkodowania za zabite przez drapieżniki zwierzęta przyznają urzędy wojewódzkie. - Za każde zabite zwierzę wypłacamy jego cenę rynkową - wyjaśnia Bożena Kotońska, wojewódzki konserwator ochrony przyrody w Krakowie. - Specjalne komisje na miejscu sprawdzają, w jakich okolicznościach doszło do zabicia zwierząt, czy były pod należytą ochroną. Jeśli udowodnimy, że hodowca niedostatecznie zadbał o ochronę stada, to możemy odmówić wypłaty odszkodowania. Ale nie przypominam sobie, byśmy jakikolwiek przypadek zakwestionowali.

- Przepis o odmowie wypłaty odszkodowań hodowcom jest martwy, bo komisje nie są w stanie zweryfikować okoliczności zagryzienia owcy przez wilka. Zwykle przyjmują więc wersję hodowcy - uważa Henryk Okarma. - Dobrym rozwiązaniem byłoby przymuszenie hodowców, przez wprowadzenie odpowiednich przepisów, do stosowania metod ochrony przed drapieżnikami, choćby w postaci elektrycznych pastuchów.

Co na to hodowcy? - Wystarczy, jak sami będziemy pilnować stada. Nie zamierzamy ogradzać bacówek - zapowiada Jan Janczy, dyrektor Związku Hodowców Owiec i Kóz z siedzibą w Nowym Targu.

[I]Autor: Bartłomiej Kuraś
Data: 27-06-2006[/I]

Link to comment
Share on other sites

  • 5 months later...

Dwa artykuły w temacie porywania psów przez wilki. Widziałam jeszcze starsze artykuły na ten temat, wydaje się to być poważnym problemem... :roll:


[U]Jeden jest z 13 sierpnia:[/U]

*********************
[B]Wilki rządzą na podwórzach[/B]

Trzyletniego foksteriera wilk porwał z wycieraczki pod drzwiami domu. Suczkę dopadł przy budzie - rozgryzł obrożę przy łańcuchu, chwycił za grzbiet i pożarł nad pobliską rzeką. - Płakałem jak dziecko - skarży się Tadeusz Trojnar z Bandrowa koło Ustrzyk Dolnych.

Stracił psy w ciągu ostatniego tygodnia. Jego siostra Irena mieszkająca w sąsiedztwie rozpacza za zjedzonym przez wilki źrebakiem i dwoma pieskami. Władysław Nosal za cielakiem. Inni gospodarze z Bandrowa mają podobne doświadczenia.

- Od wiosny watahy zabiły u nas już kilkanaście owiec, trzy źrebaki i chyba z dziesięć psów - skarżą się mieszkańcy. - Żadne sposoby odstraszania nie pomagają. Na czerwone szmaty dawno przestały reagować, nie boją się radia wywieszanego na ogrodzeniach. Zaczynają podchodzić do ludzi. Na podwórku czują się już prawie jak w lesie.

[B]Psy wyją ze strachu[/B]

Foksterier Tadeusza Trojnara czuł niebezpieczeństwo.

- Reksio wył nocami jak oszalały - opowiada rolnik. - W końcu wilki zrobiły swoje, a mój pies nie miał szans na obronę. Ważył może z 20 kilo... Ślad po nim nie został.
Bez psa smutno, więc Tadeusz kupił sobie mieszańca.

- Siedzi w ogrodzeniu za wysoką siatką, ale czy to go uchroni przed wilkami? - pyta.

- W piątek w nocy skamlał ze strachu. Na drugi dzień rano kilkadziesiąt metrów dalej natrafiłem na ślad wilka. Musiał być duży basior, poznałem po odcisku łapy. On tu wróci, bo wie, że na podwórzu czeka na niego łatwy łup.

[B]Nacisną na ministra[/B]

Skarb państwa płaci tylko za szkody wyrządzone przez wilki wśród zwierząt gospodarskich, czyli krów, koni, owiec. Psy nie są za takie uważane.

- Czas to zmienić - mówi mieszkaniec Bandrowa. - We wrześniu przyjedzie w Bieszczady minister środowiska, będzie musiał nas wysłuchać.

Straż Łowiecka niemal codziennie wyjeżdża szacować wilcze szkody.

- We czwartek straciłam trzy owce, a sąsiada zginął jamnik - mówi Renata Kozdęba z Lutowisk. - W Nasicznem, Dwerniku, Zatwarnicy kilka psów w tygodniu pada ofiarą watah.

[B]Kiedyś zginie człowiek[/B]

- Mieszkam w Bieszczadach od 1959 r., ale nigdy wilki nie pchały się do ludzkich zagród - mówi Tadeusz Trojnar. - Kiedyś dojdzie do bezpośredniej potyczki i zginie człowiek.

[B]Autor: [I]Krzysztof Potaczała[/I][/B]

*
Przywrócenia odstrzałów na wilki domagają się od dawna nie tylko rolnicy. Z taką prośbą zwrócił się do ministra środowiska także Polski Związek Łowiecki.

W obydwu przypadkach Państwowa Rada Ochrony Przyrody zaopiniowała wnioski negatywnie. Powód: zdaniem PROP wilk jest wciąż gatunkiem zagrożonym i rzadkim w skali Europy.

[I]W tym roku w Bieszczadach wilki zagryzły już prawie 100 owiec, kilka koni i krów, około 30 psów. Największe straty ponieśli hodowcy owiec w Serednicy i Jureczkowej.[/I]

*********************
[URL="http://www.gcnowiny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20060814/BIESZCZADY/60813003&SearchID=73266160523399"][I]Źródło[/I][/URL]


[U]Drugi jest z 13 grudnia:[/U]

*********************
[B]Wetlina > Wilki porywają psy spod domów[/B]

Tylko w ciągu tygodnia wilki zagryzły w Wetlinie kilkanaście psów. – Wpadają na podwórze w dzień i w nocy, na wioskę padł strach – mówi Kazimiera Furs z leśniczówki Stare Sioło.

Pani Kazimiera straciła swojego ukochanego psa we wtorek.

– Z obawy przed wilkami cały czas trzymałam go w domu, ale przed wieczorem na chwilę wypuściłam, by sobie pobiegał – opowiada. –Kilka minut później usłyszałam skowyt, a po moim piesku zostały tylko resztki...

Zdaniem kobiety, wokół wsi krąży wataha.

– Drapieżniki mają odwagę rzucić się nawet na rotweilera, niedawno właśnie taki stracił życie w wilczych szczękach – mówi. – W Wetlinie i sąsiedniej Kalnicy nie ma gospodarza, który nie straciłby czworonoga.

Świadkami polowań na psy są dzieci.

– Bardzo przeżywają śmierć swoich ulubieńców, płaczą, boją się wychodzić na podwórze – mówi Kazimiera Furs. – To dla nich psychiczny szok.

Późna jesień i zima to czas, gdy wilki najczęściej podchodzą do ludzkich siedzib.

– O tej porze roku owce są już zamknięte w owczarniach, a psy to znacznie łatwiejsza zdobycz niż jeleń czy sarna, które wataha musi gonić nieraz i dwa kilometry – mówi doświadczony myśliwy.

[B]Autor: [I]Krzysztof Potaczała[/I][/B]

*********************
[URL="http://www.gcnowiny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20061214/AKTUALNOSCI/61213046&SearchID=73266160523399"][I]Źródło[/I][/URL]

Link to comment
Share on other sites

Inny atrykuł - z dn. 26 wrzesnia:

*******************

[B]Byle straszaków wilki się nie boją[/B]

Szkody wyrządzane przez wilki mogą być mniejsze, ale rolnicy muszą chcieć zabezpieczać stada owiec przez watahami. Tylko nieliczni tego próbują, choć resort środowiska wydał poradnik, jak to robić. Nie policzył jednak kosztów, jakie musieliby ponieść hodowcy.

Poradnik dostępny jest na stronie internetowej Ministerstwa Środowiska. Został opracowany przez naukowców z Instytutu Ochrony Przyrody PAN i Stowarzyszenia dla Natury "Wilk”. Opisują oni metody zabezpieczeń stad owiec i kóz przed wilkami.

[B]Skuteczne nocą, słabe w dzień[/B]

W ciągu ostatnich 3 lat Grażyna Dydak z Rabego straciła kilkadziesiąt owiec, mimo że ogrodziła pastwisko wysoką siatką, a stada pilnowały psy.

Renata Kozdęba z Lutowisk ma o poradniku nienajlepsze zdanie. Twierdzi, że powinien być napisany przez rolników, którzy przeszli udrękę wilczych napadów.

- Owczarki podhalańskie są dobre, ale do pilnowania nocnego - uważa. - W dzień sobie nie radzą. Moje stado jest najlepszym przykładem. Tracę owce zawsze rano albo w południe, choć psy tak samo czuwają.

[B]Straszaki zawiodły[/B]

Grodzenie dwumetrową siatką nie zawsze jest skuteczne. Wilki potrafią zrobić podkop.

- Przekonał się o tym Leszek Konopka z Polany - opowiada Kozdęba.

Grażyna Dydak: - U mnie wilki zrobiły kiedyś to samo, nie mogłam uwierzyć.

Naukowcy proponują również grodzenie pastwisk elektrycznymi pastuchami i fladrami (zawieszonymi na ogrodzeniu kolorowymi szmatkami, których wilki ponoć się boją).

- Eksperyment z fladrami się nie powiódł, podobnie jak z grającymi na okrągło radioodbiornikami, paleniem ognisk, wystrzeliwaniem petard -tłumaczy Kozdęba. - Wilki dawno uodporniły się na takie straszaki. Elektryczne pastuchy? Niektórzy próbowali, z małym skutkiem. Ja nie, bo nie będę robić koło domu obozu koncentracyjnego.

[B]Zbyt wysokie koszty[/B]

Hodowcy owiec podkreślają, że resort środowiska nie bierze też pod uwagę kosztów.

- Kogo na to stać? - pyta Józef Iwanisik z Jureczkowej. - W Bieszczadach nie ma bogatych rolników.

[B]Autor: [I]Krzysztof Potaczała[/I][/B]
*******************
[URL="http://www.gcnowiny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20060927/BIESZCZADY/60926002&SearchID=73266160523399"][I]Źródło[/I][/URL]

Link to comment
Share on other sites

Kolejny z 20 listopada:

********************
[B]Uwolnili misia z pułapki[/B]

Dwuletni niedźwiedź złapał się w poniedziałek rano w pułapkę zastawioną na wilki. Matka misia wpadła w szał - rycząc i biegając długo nie pozwoliła leśnikom zbliżyć się do syna.

Pułapkę zastawił dr Wojciech Śmietana z Instytutu Ochrony Przyrody PAN.

- Mam zgodę ministra środowiska na odłów wilków do badań telemetrycznych - mówi naukowiec, który od lat bada te drapieżniki w Bieszczadach. - Kiedy w poniedziałek rano otrzymałem automatyczny sygnał wysłany na telefon komórkowy, natychmiast pojechałem do lasu. Widziałem wiele wilczych tropów, ale kiedy podszedłem bliżej, w pułapce tkwił niedźwiedź.

Śmietana nawet nie próbował uwolnić misia - wokół biegała rozwścieczona niedźwiedzica.

- Łamała gałęzie, potężnie ryczała. Wycofałem się i wezwałem na pomoc leśników.

Jan Mazur, szef Nadleśnictwa Stuposiany:

- Sytuacja była dramatyczna. Uznaliśmy, że chcąc wypłoszyć samicę, musimy użyć dużego ciągnika zrywkowego. Narobił huku i zasłonił matce niedźwiadka. Wtedy zaaplikowaliśmy misiowi zastrzyk. Gdy zrobił się nieco ospały, założyliśmy mu koc na głowę i delikatnie wyciągnęliśmy łapę z pułapki. Odjechaliśmy, gdy zaczął się budzić.

Miś ważył około 60 kg. Nie odniósł większych obrażeń. Wkrótce po uwolnieniu odnalazł opiekunkę.

[B]Autor: [I]Krzysztof Potaczała[/I][/B]

********************
[URL="http://www.gcnowiny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20061121/BIESZCZADY/61120021&SearchID=73266160523399"][I]Źródło[/I][/URL]

Link to comment
Share on other sites

I ostatni artykuł na dziś ;) - z dn. 3 grudnia:

*********************
[B]Bieszczady > Policja szuka kłusownika[/B]

Wilk z obrożą telemetryczną odnalazł złapaną w sidła waderę. Czuwał przy jej zwłokach dwa dni. Mimo że obok leżała martwa łania, nawet jej nie tknął. "Opłakiwał” śmierć wilczycy.

Ta historia wydarzyła się niedaleko Sękowa w gminie Lutowiska. Dr Wojciech Śmietana z krakowskiego Instytutu Ochrony Przyrody PAN zaobserwował, że monitorowany przez niego basior (samiec wilka) o imieniu San nagle przestał być aktywny. Wcześniej przemierzał dziesiątki kilometrów i naraz stanął w miejscu.

- Zmartwiłem się, bo to mogło oznaczać, że wpadł we wnyki - opowiada Wojciech Śmietana. - Wiedziałem jednak, że żyje; świadczyła o tym podwyższona temperatura obroży telemetrycznej na jego karku. Była wyższa niż temperatura powietrza.

Przyrodnik (od kilku lat bada wilki w Bieszczadach) wyruszył w teren. Wiedział, dokąd iść dzięki sygnałom wysyłanym technologią GPS z nadajnika u zwierzęcia do odbiornika.

- Kiedy dotarłem na miejsce, San czuwał przy martwej waderze - relacjonuje Śmietana.

W odległości ok. 20 metrów od nieżywej wilczycy leżała przykryta gałęziami martwa łanię. Ona również wpadła w kłusownicze sidła.

- Prawdopodobnie to ona zainteresowała waderę, która złapała się w drugi wnyk - mówi dr Śmietana. - San nie zwracał na łanię uwagi. Czuwał przy zabitej wilczycy dwa dni.

Ten przypadek potwierdza silną więź uczuciową, jaka panuje w wilczym stadzie. Zdaniem Wojciecha Śmietany, można ją porównać do więzi między psami i ich właścicielami.

Trwa śledztwo mające ustalić, kto założył w lesie sidła.

[B]Autor: [I]Krzysztof Potaczała[/I][/B]

*********************
[URL="http://www.gcnowiny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20061204/AKTUALNOSCI/61203025&SearchID=73266159190707"][I]Źródło[/I][/URL]

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
  • 1 year later...
  • 4 months later...

Mała reaktywacja tematu ;)

Na początek 6 stron autorstwa W. Jędrzejewskiego i B. Jędrzejewskiej:
[B][URL="http://przewodnik.onet.pl/38,1660,1533462,artykul.html"]Nadzieja dla wilków[/URL][/B]
Z miłym zakończeniem: "W Polsce wilki zdają się mieć jeszcze dużo miejsca do życia. I po raz pierwszy od wielu stuleci mają szansę zająć je bez kolizji z interesami nas – ludzi."


Teraz trochę o wilkach-mordercach :roll:

[B]Wilki zagrażają ludziom. W okolicy Orzechowa grasuje stado 12 sztuk [/B]
[I]11.02.2009[/I]
Autor: Wojtek Mierzwiński

"Nie zapomnę tej nocy do końca życia - mówi Andrzej Woźnialis, sołtys Orzechowa. - To było około 1 w nocy, podczas pełni. Nasz pies wybiegał na drogę do stawu, szczekał i wracał pod drzwi domu. Wyjrzałem przez okno i zdębiałem. Dreszcze przeszły mi po plecach, przy stawie stało stado 12 wilków.

Przerażony pan Andrzej obudził żonę.

- Od razu powiedziałam mężowi, że jutro ma zawieźć dzieci pod kapliczkę. Stamtąd do szkoły w Starych Juchach zabiera je gimbus. Nie pozwoliłam, by szły piechotą 2 kilometry do szkolnego autobusu. Wystraszyłam się - dodaje Teresa Woźnialis.

Jak mówią mieszkańcy Orzechowa, na okolicznych łąkach do niedawna było dużo
jeleni i saren, teraz ich nie ma. Mieszkańcy sądzą, że zjadły je wilki. Państwo Woźnialis widzieli watahę tuż przed feriami.

- A trzy dni temu dwa wilki widziała żona gajowego. Listonosz boi się do nas przyjeżdżać. Sąsiad, który zimą wypuszczał bydło na łąkę, trzyma je w zamknięciu.

Nie wiem, co będzie wiosną, hodujemy konie. Strach będzie je wypuścić - nie ukrywa zdenerwowania pani Teresa.
Mieszkańców Orzechowa uspokaja Marek Mądrzak, nadleśniczy ełcki.

- Stado atakuje zwierzęta hodowlane, gdy jest bardzo wygłodniałe podczas bardzo ostrej zimy. Takiego wypadku dawno nie było - mówi Marek Mądrzak. - Bardziej trzeba bać się pojedynczych sztuk, słabszych, odrzuconych od stada. Te mogą połasić się na łatwą zdobycz, owce, cielaka. O rekompensatę za takie szkody trzeba wnioskować do Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie.

Więcej czytaj w jutrzejszym wydaniu Mazurskiej Gazety Współczesnej"

Żródło: [url=http://www.wspolczesna.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090211/REG30/520988120]Ełk: Wilki zagrażają ludziom. W okolicy Orzechowa grasuje stado 12 sztuk[/url]

Do tego artykułu odnoszą się również osoby na tym forum: [URL="http://www.forum.lasypolskie.pl/viewtopic.php?p=202665"]Lasy i leśnictwo :: Zobacz temat - W okolicy Orzechowa grasuje stado 12 sztuk[/URL]


[B]Wilki atakują już nie tylko w Bieszczadach[/B]
[I]24.09.2008[/I]
Autor: Krzysztof Potaczała

"Wilki atakują owcze stada już nie tylko w Bieszczadach. Ostatnie szkody zanotowano w powiecie krośnieńskim i sanockim.

Przyrodnicy przestrzegają: jeśli hodowcy nie będą grodzić pastwisk elektrycznymi pastuchami, straty będą coraz większe.

Pod koniec lipca gospodarz z Mszany koło Dukli stracił aż 20 owiec. W tej samej wsi inny rolnik musiał pogodzić się z zagryzieniem 16 owiec. Później wilki atakowały jeszcze w Pobiednie i Dudyńcach koło Bukowska oraz w Osławicy pod Komańczą.

Po rozum do głowy

Przed dwoma laty wilcze polowania na zwierzęta gospodarskie w powiecie leskim były rzadkością, obecnie są na porządku dziennym: w Krzywem, Stężnicy, Dziurdziowie. Mniej ataków jest w wysokich Bieszczadach. Powód? Hodowcy poszli po rozum do głowy i zaczęli lepiej zabezpieczać śródleśne pastwiska.

- Od dawna przekonuję rolników, że wysokie siatki z elektrycznymi pastuchami to sposób na zapobieżenie wilczym napadom -mówi dr Wojciech Śmietana z terenowej stacji Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Lutowiskach. - Jeszcze lepiej, gdy owiec pilnuje dodatkowo pasterski pies. Ale tu najtrudniej przekonać hodowców. Może dlatego, że psa trzeba wyszkolić i mieć z nim dobry kontakt. A nie każdy to potrafi.

Sprytny drapieżnik

W ostatnich kilku latach rolnicy zamontowali na swoich pastwiskach około 40 elektrycznych ogrodzeń - od wiosek w powiecie krośnieńskim aż po głębokie Bieszczady. Jednak nie wszyscy zrobili to dobrze, o czym mógł przekonać się dr Śmietana.

- Prawidłowy montaż, polegający m.in. na tym, by elektryczny pastuch był na odpowiedniej wysokości, to podstawa -tłumaczy. - Wszelkie błędy wilki wykorzystają.

Szkód nie da się zupełnie wyeliminować, ale można je zminimalizować. Pokazują to badania przeprowadzone przez Wojciecha Śmietanę wśród gospodarzy. Tam, gdzie pastwiska są ogrodzone pastuchami, a owiec pilnuje jeszcze pies, straty wynoszą nie więcej niż 1 procent. Z kolei tam, gdzie nie ma żadnych zabezpieczeń, sięgają aż 13 proc.

Uwaga, nadchodzą młode

- W tym roku jest już za późno, by robić ogrodzenia, ale wszyscy ci, którzy jeszcze ich nie mają, powinni się zdecydować i założyć je zaraz po zimie - tłumaczy naukowiec.
Jesień to czas, kiedy wilki atakują zwierzęta gospodarskie nader często i w licznych grupach, bo w łowach biorą już udział młode wilczki."

Źródło: [URL="http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20080924/BIESZCZADY/688576824"]Wilki atakują już nie tylko w Bieszczadach[/URL]


[B]Samotny wilk atakuje wieś w Bieszczadach[/B]
[I]24.11.2008[/I]
Autor: Krzysztof Potaczała

"W Jabłonkach ludzie boją się wychodzić z domu po zmroku. Do wsi podkrada się samotny wilk. Szuka pożywienia.

Bursztyn nie miał żadnych szans. Mimo że ważył około 20 kg, wilk wyrwał go z budy razem z łańcuchem, chwycił w paszczę i poniósł do lasu. Właściciel psa widział tragedię swojego pupila, ale był bezradny.

Od zeszłego czwartku w Jabłonkach ludzie boją się wychodzić z domu po zmroku. Do wsi podkrada się samotny wilk. Szuka pożywienia.

Drapieżnik porwał Bursztyna w środę o godzinie 17.20.

- Wracałem z żoną samochodem ze sklepu - opowiada Piotr Lewandowski. - Właśnie wjeżdżałem w bramę, kiedy z podwórza wypadł wilk. Niósł w pysku naszego pieska...

Pan Piotr natychmiast zawrócił i ruszył autem za wilkiem. Myślał, że dzikie zwierzę przestraszy się świateł i ryku silnika, i w końcu wypuści Bursztyna.

- Ścigałem go kilkaset metrów, wilk z bocznej drogi przeskoczył na wojewódzką, a potem w las. Nie mogłem go dogonić, bo na jezdni było ślisko, ale dostrzegłem, że wilk był sporych rozmiarów, od spodu podpalany, górą siwawy.

Tego samego dnia o zdarzeniu dowiedziała się policja.

- Z uwagi na bezpieczeństwo dzieci funkcjonariusze z Baligrodu i Cisnej częściej niż zwykle patrolują wioskę, zwłaszcza popołudniami i po zmierzchu - mówi Katarzyna Antosz-Ulan z policji w Lesku.

Od środy wilk nie zaatakował, ale widziany był na osiedlu dawnego PGR-u. -Jeśli raz posmakował łatwej zdobyczy, będzie tu wracał - twierdzi Lewandowski, z zawodu leśnik.

Na wieść o grasującym wilku samorząd Baligrodu wysłał pismo do ministra środowiska o zgodę na interwencyjny odstrzał drapieżnika. Podobne listy od kilku lat ślą włodarze innych bieszczadzkich gmin, m.in. Cisnej, Czarnej i Ustrzyk Dolnych, gdzie wciąż dochodzi do wilczych ataków na psy.

- Mamy nadzieję, że odstrzelą tego wilka. Jeśli potrafi bez trudu zagryźć ważącego kilkadziesiąt kilogramów psa, to jaką mamy pewność, że kiedyś nie rzuci się na dziecko? - martwią się mieszkańcy Jabłonek."

Źródło: [url=http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20081124/BIESZCZADY/351789904]Samotny wilk atakuje wieś w Bieszczadach[/url]


Dalszy ciąg...

[B]Łubne > Wilk zagryzł psa[/B]
[I]26.11.2008[/I]
Autor: Krzysztof Potaczała

"Kolejny pies padł ofiarą wilka. Tym razem w Łubnem koło Baligrodu.
Drapieżnik wszedł między budynki mieszkalne, porwał psa i uciekł z nim do lasu. Według leśników, może być to ten sam wilk, który w zeszłym tygodniu zagryzł psa w Jabłonkach."

Źródło: [URL="http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20081126/AKTUALNOSCI/937497055"]Łubne > Wilk zagryzł psa[/URL]


[B]Nie będzie łatwo o zgodę na odstrzał wilka[/B]
[I]4.12.2008[/I]
Autor: Krzysztof Potaczała

"Władze Baligrodu mogą nie uzyskać zgody ministra środowiska na odstrzelenie wałęsającego się po okolicy wilka.


Drapieżnik zagryzł ostatnio dwa psy, ale według części przyrodników nie jest to strata kwalifikująca do zabicia chronionego zwierzęcia.

Najpierw wilk pożarł pieska w Jabłonkach, potem w Łubnem. Na mieszkańców padł blady strach.

- Samotny wilk może być groźny także dla ludzi - twierdzą w Jabłonkach. - Skoro poluje samotnie, to znaczy, że odrzuciła go wataha. Dlaczego? Bo zapewne jest chory.

W imieniu mieszkańców

20 listopada wójt gminy Baligród Robert Stępień napisał do wojewody podkarpackiego wniosek o zabicie wilka. Kilka dni później otrzymał odpowiedź z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (ta komórka działa dopiero od 15 listopada br.), by uzupełnił wniosek, ponieważ nie był kompletny.

- Zrobiłem to natychmiast - mówi Stepień. - Mam nadzieję, że zgoda na odstrzelenie wałęsającego się drapieżnika wkrótce nadejdzie. Występuję w imieniu mieszkańców okolicznych wsi, którzy czują się zagrożeni.

Pies gorszy od owcy

Jednak pozwolenie może nie nadejść, a przynajmniej nie tak szybko, jakby życzył sobie wójt i mieszkańcy.

- Wilk objęty jest ścisłą ochroną gatunkową - tłumaczy Robert Nowakowski z RDOŚ. - Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody z 2004 r., zgodę na odłowienie lub zabicie takiego zwierzęcia można uzyskać jedynie w szczególnych przypadkach.

Co to znaczy: szczególny przypadek? Na przykład kiedy wilk bądź grupa wilków podchodzi do ludzkich siedzib przez dłuższy czas i robi spustoszenie w zwierzętach gospodarskich. Z tych powodów w ostatnich latach minister środowiska podpisywał kilkakrotnie zgodę na interwencyjne odstrzały wilków. Zwierzętami gospodarskimi są krowy, konie, owce, kozy. Ale nie są nimi psy.

- Właśnie dlatego obawiam się, że niełatwo będzie dostać pozwolenie na eliminację wilka - mówi leśnik z Baligrodu. -Właściciele zagryzionych psów nie mogą też liczyć na odszkodowanie od Skarbu Państwa.

Strach po zmroku

O przyznanie statusu zwierząt gospodarskich psom walczyła w zeszłym roku m.in. posłanka Elżbieta Łukacijewska. Zrobiła to na prośbę mieszkańców bieszczadzkich gmin, w których w latach 2006-2007 wilki zagryzły ponad sto psów. Nic nie wywalczyła i trudno oczekiwać, by w najbliższym czasie coś się zmieniło.

- Ta szczególna ochrona wilka mnie niepokoi - zamyśla się wójt Stępień. - To ludzie powinni być ważniejsi. A teraz jest tak, że po zmroku boją się wychodzić z domów."

Źródło: [url=http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20081204/BIESZCZADY/548369233]Nie będzie łatwo o zgodę na odstrzał wilka[/url]

A tu chyba chodzi o tego samego wilka, tylko przedstawiony jest nieco inaczej...
[URL="http://www.knieja.pl/forum/viewtopic.php?t=2497&start=0&postdays=0&postorder=asc&highlight=&sid=935d2522dc864e82d1377ce8be018a26"]Chory, biedny basior[/URL]


[B]Wilki w Nowej Wsi[/B]
Autor: Małgorzata Niedzielska

"Ludzie się boją, o dzieci, o zwierzęta... No, bo po prawdzie wilk człowieka nie atakuje. Ale jak będzie głodny? Jak nie uda mu się polowanie przez kilka dni? Jak wypuścić dziecko z domu, kiedy nieopodal leży w śniegu kilkanaście wilków? – Zastanawiają się mieszkańcy
-Czujemy się zaszczuci. Tamtego roku czy dwa lata temu psy ginęły, same głowy z łańcuchem zostawały przy budzie... Przecież głowa z łańcuchem domu nie upilnuje” – mówi pragnący zachować anonimowość mieszkaniec Nowej Wsi.
Nie pozostaje nic innego jak przyznać rację, jednakże ze względu na brak takich problemów moja znajomość wilczego tematu jest raczej nikła. Posta-
nowiłam zwrócić się do fachowca – nadleśniczego w gminie Nawojowa.
-Wilk jest po ochroną w zasadzie jest nietykalny. Natomiast w takich sytu-
acjach, gdzie jest zagrożenie dobytku, bo wilk się na człowieka nie rzuci, ale podchodzą pod zagrody,biorą psy, czasem się podkopują w zimie. Więc w takiej sytuacji możliwy jest odstrzał dwóch, trzech sztuk, ale na to musi wydać zgodę wojewoda – mówi nadleśniczy nadleśnictwa Nawojowa Zbigniew Gryzło. Tak, więc jeżeli mieszkańcy czują się zagrożeni powinni z odpowiednim pismem udać się do urzędu gminy i potwierdzone przez sołtysa wysłać do urzędu wojewódzkiego. Jeżeli zostanie wydana zgoda, na odstrzał pójdzie jeden lub dwa osobniki specjalizujące się w porywaniu bądź zagryzaniu zwierząt gospodarczych.
-Na terenie nadleśnictwa Nawojowa notujemy od 12 – 15 wilków, jest to więcej niż w ubiegłych latach, praktycznie drugie tyle. Wilk ma bardzo duży obszar, więc one wędrują i nawet przegonione za jakiś czas wracają. Ostatnio trzymają się blisko domostw, bo śnieg jest puszysty i ciężko im cokolwiek upolować w lesie, jelenie szybko uciekają. Im się najlepiej poluje wtedy, kiedy śnieg jest zamarznięty wtedy jelenie się zapadają, a one idą "wierzchem". Nowa Wieś to nie jedyny przypadek. Kilka dni temu o mało w Feleczynie na szkółkę grodzoną nie wpadły, bo łanię goniły między domami. Na Uhryniu zaatakowały konie, na szczęście zauważył gospodarz - dodaje Zbigniew Gryzło.
Jadąc samochodem do Krynicy i wpatrując się w ścianę lasu, można przy odrobinie szczęścia zauważyć stado wilków. I tak naprawdę odetchnąć, że te w tę stronę życia przyrody cywilizacja nie dotarła..."

Źródło: [URL="http://www.gryfmedia.pl/aktau.php?subaction=showfull&id=1234518475&archive=&start_from=&ucat"]Grupa GRYF MEDIA[/URL]



I trochę nowsze teksty:

[B]Bieszczadzkie samorządy chcą przywrócenia wilka na listę zwierząt łownych[/B]
[I]24.02.2009[/I]
Autor: Krzysztof Potaczała
"Wilk znowu powinien być zwierzęciem łownym, bo szkody przez niego wyrządzane są nie do opanowania - apelują bieszczadzcy samorządowcy. Czy ktoś im pomoże?

To kolejna już próba zwrócenia uwagi na tzw. wilczy problem w Bieszczadach. Tym razem włodarze bieszczadzkich gmin przedstawili swoje racje podczas dzisiejszej wyjazdowej sesji Sejmiku Województwa Podkarpackiego w Ustrzykach Dolnych.

W imieniu Związku Bieszczadzkich Gmin Pogranicza (ZBGP) głos zabrał Włodzimierz Podyma, wójt Lutowisk. - Bieszczady są ostoją wilków i nikt nie kwestionuje ich prawa do przebywania tutaj, ale ich zwiększona liczebność (obecnie ok. 250-300 sztuk - przyp. KP) musi niepokoić.

Podyma przedstawił przykłady wilczych ataków na stada owiec i kóz, a także na psy pasterskie i domowe. Każdego roku ofiarami wilków pada kilkaset owiec, a odszkodowania wypłacane rolnikom przez Skarb Państwa nie rekompensują rzeczywistych strat.

- Coraz większym problemem staje się też fakt, że wilki, wbrew przyrodzonemu instynktowi, przestają bać się ludzi - zaznaczył wójt Lutowisk. - Drapieżniki te pojawiają się w bezpośrednim otoczeniu osad, a nawet w zagrodach powodując uzasadniony strach wśród gospodarzy. Czy tak ma być nadal?

Samorządowcy z Bieszczadów podkreślili, że nie mogą nie reagować na sygnały od miejscowej ludności, gdyż ponoszą ustawową odpowiedzialność za jej ochronę przed zagrożeniami.

- Mamy świadomość podzielonej opinii publicznej i wynikającej z tego trudności zmiany statusu wilka, zwłaszcza w kontekście szczególnej aktywności organizacji ekologicznych -mówili wójtowie i burmistrzowie.

Co zaproponowali, by poprawić sytuację rolników? Przede wszystkim zmianę statusu wilka, który, ich zdaniem, powinien na powrót stać się zwierzęciem łownym.

Ponadto wprowadzenie stałej dopłaty dla hodowców owiec na budowę trwałych i skutecznych ogrodzeń, a także odszkodowań dla gospodarzy, którzy w wyniku wilczych ataków stracili psy.

- Mieszkańcy się skarżą, a my jesteśmy bezsilni - mówił Włodzimierz Podyma. -Wiele już razy podejmowaliśmy różnorakie próby rozwiązania wilczej kwestii, ale daremnie. Próbowali też pomóc parlamentarzyści, lecz i to nic nie dało.

Wójt dodał, że nastroje społeczne w stosunku do wilków są coraz gorsze i nie można wykluczyć, że najbardziej zdeterminowani rolnicy, którzy ponoszą największe straty w stadach owiec, będą próbować na własną rękę poradzić sobie z drapieżnikami.

- Dopóki to możliwe, hamujemy takie niezgodne z prawem zapędy - uzupełnił.
Radni Sejmiku z uwagą i zrozumieniem wysłuchali wystąpienia wójta Podymy, ale nie są oni władni do podejmowania decyzji w sprawie chronionych zwierząt. Leży to w gestii ministra środowiska i parlamentu.

Na sali obecni byli posłowie, m.in. Elżbieta Łukacijewska i Adam Śnieżek. To w nich samorządowcy z Bieszczadów upatrują szansy na to, że sprawa wilków i powodowanych przez nie szkód zacznie być traktowana w Warszawie poważnie."

Źródło: [URL="http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090224/BIESZCZADY/896652527"]Bieszczadzkie samorządy chcą przywrócenia wilka na listę zwierząt łownych[/URL]

Link to comment
Share on other sites

Dalsza część, bo okazało się, że jak na jeden post to za dużo znaków :evil_lol:


Pozytywniej...

[B]Liczą wilki i rysie[/B]
[I]6.01.2009[/I]

"Z ostatnich danych z sezonu 2006-2007 wynika, że w Polsce żyje od 384 do 598 wilków. Niższa wartość to liczba rzeczywiście stwierdzonych osobników, ale dane te nie obejmują całego kraju, bo nie wszystkie nadleśnictwa nadesłały informacje. Wyższa uwzględnia cały kraj - tam, gdzie nie było najnowszych danych uwzględniono dane szacunkowe z lat ubiegłych. Rysi jest minimum 128, ale naukowcom nie udało się zebrać z całego kraju szczegółowych danych.

Naukowcy z Zakładu Badania Ssaków PAN w Białowieży rozpoczęli już akcję liczenia wilków i rysi w Puszczy Białowieskiej. Wykorzystują do tego teraz pogodę, zwłaszcza śnieg, bo obserwowane są tropy zwierząt - powiedział prof. Włodzimierz Jędrzejewski z ZBS. Naukowcy - wspólnie z parkami narodowymi oraz nadleśnictwami - prowadzą liczenie wilków i rysi od 2000 roku.

W ogólnopolskiej inwentaryzacji wilka i rysia biorą udział Lasy Państwowe, parki narodowe, koordynuje ją Zakład Badania Ssaków PAN, Stowarzyszenie dla Natury WILK i Instytut Ochrony Przyrody PAN. Celem tej inwentaryzacji jest śledzenie zmian w liczebności tych chronionych zwierząt, zasięgów ich występowania, migracje, badanie jakie czynniki na to wpływają. Zbierane informacje mają się przede wszystkim przyczyniać do lepszej i skuteczniejszej ochrony tych zwierząt.

W ostatnich dniach naukowcy z Białowieży pomagali leśnikom na Suwalszczyźnie w uratowaniu wilka, który złapał się we wnyki. Samica (wadera) wpadła w sidła w lesie "Łanowicze". Jak powiedział w poniedziałek PAP nadleśniczy Nadleśnictwa Suwałki Wojciech Rodak, wilk przebywał w pułapce około dwóch dni i próbował uwolnić się sam.

Zwierzę było w dobrej kondycji. Początkowo zachowywało się spokojnie, ale potem próbowało atakować ludzi. Prof. Jędrzejewski ocenia, że samica ma duże szanse na przeżycie, bo była w dobrej kondycji, pobiegała do lasu.

Profesor podkreślił, że to dość rzadki przypadek uratowania wilka z wnyków. Jemu samemu znane są tylko trzy przypadki uratowania wilków z sideł zastawionych przez kłusowników i kilka przypadków, gdy nie udało się ich uratować. Znajdowano też padłe wilki we wnykach.

Najwięcej wilków w Polsce żyje na terenie Regionalnych Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku i w Krośnie (odpowiednio 160 i 120 osobników - dane z lat 2005/2006). W tym czasie w całej Polsce oceniano ich populacje na 515 sztuk.

W sprawie wilka policja prowadzi postępowanie wyjaśniające. Za kłusownictwo grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności.
Dzięki uprzejmości: [URL="http://www.naukawpolsce.pap.pl/"]PAP Nauka w Polsce[/URL]"

Źródło: [url=http://www.biolog.pl/article6061.html]Liczą wilki i rysie[/url]


[B]Wilcze echa w dolnośląskich lasach[/B]
[I]18.02.2009[/I]

"W Borach Dolnośląskich pojawiły się wilki. - To największe skupisko tych drapieżników w zachodniej i środkowej Polsce - mówią przyrodnicy.


Jeszcze kilka lat temu był tu tylko jeden wilk, a teraz są dwie watahy i dwa pojedyncze osobniki, w sumie trzynaście zwierząt - mówi biolog i leśnik Robert Mysłajek, wiceprezes Stowarzyszenia dla Natury "Wilk", które zajmuje się badaniami polskich drapieżników.
Biolodzy przewędrowali latem 600 km dolnośląskich ścieżek, szukając wilczych śladów. Monitoring zakończyli w sierpniu. Znaleźli tropy, ziemię zrytą pazurami (między opuszkami wilczych łap znajdują się gruczoły wydzielające substancje, którymi wilki znaczą teren) oraz odchody, z których naukowcy pobrali próbki do badań genetycznych. Dzięki nim wiadomo, że drapieżniki przewędrowały do nas tzw. korytarzami ekologicznymi, czyli leśnymi ciągami, ze wschodu: z Puszczy Białowieskiej, Knyszyńskiej, Roztocza i Karpat. Świetnie się tu czują, bo Bory Dolnośląskie to jeden z największych kompleksów leśnych w Polsce, zasobny w wilczy pokarm: jelenie, dziki, sarny. Mają więc pożywienie, przestrzeń (jedna wataha potrzebuje 250 km kw. do swobodnego życia) oraz spokój. Spora część borów to dawne poligony poradzieckie, na które turyści się nie zapuszczają.
Widziałem ostatnio tropy wilczego szczenięcia - przyznaje Marek Cieślak, dyrektor Przemkowskiego Parku Krajobrazowego, który wchodzi w skład Borów. - Dla człowieka nie są groźne. To raczej człowiek zagraża wilkowi, zwłaszcza że kłusownicy działają pełną parą. Zakładają wnyki, w które łapią się nawet stukilowe dziki.
[CENTER] [/CENTER]
- Wilki unikają ludzi, bo my dla nich po prostu śmierdzimy - dodaje Robert Mysłajek. - Nawet na kilometr potrafią wyczuć nasz zapach, który oznacza dla nich coś obrzydliwego i niebezpiecznego. Polują nocą, w dzień chowają się w młodnikach, na wysepkach, na mokradłach. Mogłyby być niebezpieczne, gdyby były wściekłe, ale takiego ryzyka raczej nie ma. Zjadają te same szczepionki, które są zrzucane z samolotów dla lisów.

Dolnośląskie wilki podzieliły się terytorium: jedna wataha zajmuje Lasy Przemkowskie na południowo-wschodnim krańcu Borów, druga rodzina jest w części zachodniej, przy granicy niemieckiej, a dwa dorosłe osobniki, które dopiero będą zakładać własne rodziny, żyją w środkowej części.

Wilki w Borach Dolnośląskich już kiedyś były. - Wybito je tu co do sztuki w latach 50., kiedy partia zarządziła "wilczą akcję" - opowiada biolog. - Uważano je za szkodniki i zaplanowano, że zostaną wytępione w całym kraju. Truto je strychniną i luminalem, strzelano do nich, wybierano wilczęta z nor. Przy radach narodowych powołano komisarzy ds. zwalczania wilków. Wystarczyło przynieść wilczą skórę albo czaszkę, żeby dostać dużą nagrodę pieniężną. Ludzie oszukiwali, przynosząc psie czaszki, ale akcja się udała: w całym kraju ostała się wówczas tylko setka wilków.

Pojedyncze osobniki próbowały ponownie osiedlić się w Borach, ale nadal je wybijano. Całkowitą ochroną zostały objęte dopiero przed dziesięciu laty. Dziś w całym kraju żyje ok. 700 wilków; najwięcej w Karpatach, na Roztoczu i w puszczach południowo-wschodniej Polski.

Stowarzyszenie dla Natury "Wilk" monitoruje populację wilka w zachodniej i centralnej Polsce od 2001 roku. Na pojedyncze osiadłe watahy biolodzy natrafili jedynie w Puszczy Rzepińskiej (Lubuskie), Lasach Wałeckich (Wielkopolska) i Puszczy Bydgoskiej.

Część wilków z Borów Dolnośląskich przepłynęła granicę na Nysie Łużyckiej i osiedliła się w Niemczech. Trzy watahy po pięć osobników oraz dwie pary mieszkają w Borach Mużakowskich (Muskauer Heide), m.in. na poligonach NATO. - Niemcy bardzo się nimi interesują, bo to największa w ich kraju populacja wilków. Jedyna, która osiadła i wciąż się rozmnaża - mówi Robert Mysłajek.
Źródło: Gazeta Wyborcza"

Źródło: [url=http://www.zebrzydowa.info/index.php?option=com_content&view=article&id=75:wilcze-echa-w-dolnolskich-lasach&catid=37:poznajemy-okolic&Itemid=84]Wilcze echa w dolnośląskich lasach[/url]


Coś innego...

[B]Wilki powracają nie zawsze jako ten sam gatunek[/B]
[I]31.12.2008[/I]
Autor: Paweł Szablewski

"Wilk szary zaczyna wracać na utracone tereny. Po latach prześladowań, objęty ochroną systematycznie zwiększa zasięg swojego występowania. Dokładne badania pokazują jednak, że obecne wilki często odbiegają od swych pobratymców, pierwotnie zamieszkujących należące do nich ziemie.

Szeroka dyskusja nad dalszym losem wilka (Canis lupus) toczy się w Stanach Zjednoczonych Ameryki (USA). Gatunek ten po ponad 100 latach prześladowań z etykietką szkodnika, w 1973 roku został wpisany na listę gatunków zagrożonych. Jego liczebność do tego okresu spadła do kilkuset osobników. Od czasu objęcia go ochroną jego populacje coraz szybciej odzyskują utracone terenu, zwłaszcza na północy kraju, szacowne obecnie na około cztery tysiące osobników. W stanach, gdzie najszerzej się rozprzestrzenił (np. okolice wielkich jezior Minnesota, Wisconsin, Michigan) wiele społeczność dążyło do zdjęcia go z listy gatunków chronionych. Udało się im do tego doprowadzić w zeszłym roku. Tym czasem obrońcy wilka pokazują, iż jego populacje mimo, że reprezentowane na coraz szerszym terenie, są silnie rozdrobnione, poprzerywane i często pojawiające się na danym terenie tylko okresowo. Z pomocą przychodzą im badania DNA, wykazujące odmienność genetyczną powracających wilków od ich rodowitych przedstawicieli. Wynikiem tych walk jest przywrócenie statusu ochronnego jednej z populacji wilków zamieszkującej Montanę.

Dokładne badania nad obecnym stanem genetycznym wilków z okolic Wielkich Jezior przeprowadzili naukowcy z Robertem Wayne z University of California, Los Angeles i Jennifer Leonard, z Uppsala University w Szwecji. Ich analizy ujawniły duże pokrewieństwo wilków z tych terenów z kojotem (Canis latrans). Do porównań wykorzystano DNA z 17 okazów wilka z przed około 100 lat. Okazało się, że ślady kojota w genomie badanych wilków dotyczy większości osobników. Jedynie 31 % badanych osobników wykazało zgodność genów z swoimi pierwotnie zamieszkującymi te tereny pobratymcami. Tym samym jak przyznał to sąd w Montanie, gatunek ten nie może być uznany za odtworzony na tym terenie i zdjęty z statusu ochrony.

Sprawa jednak zaczyna rozbijać się o pieniądze. Gdyby obecnie żyjące osobniki (mieszańce – hybrydy wilka i kojota) uznać za osobny gatunek, ochrona i odtworzenie rodowitej populacji kosztowała by rząd USA miliony dolarów. Zaczynają także pojawiać się zarzuty, że badania historycznego DNA zostały przeprowadzone na zbyt małej próbie osobników i nie odzwierciedla ona kompletnego geograficznego zróżnicowania osobników pierwotnie zamieszkujących ten obszar. Potwierdzać ma to między innymi praca Tyler Wheeldon z Trent University w Ontario (Kanada). Porównując dodatkowe próby wykazuje ona dużą zbieżność obecnie żyjących osobników z tymi z około 1900 roku. Tym samym nie należy ich uznawać za osobny gatunek i uznać za odtworzony. Na razie dyskusja trwa.

Te same komplikacje mogą dotyczyć Polski i innych terenów Europy gdzie próbuje się, odbudować populacje wilków. Na terenie naszego kraju wilk jest chroniony dekretami wojewody i (poza wyjątkowymi przypadkami, gdzie wilki poczyniły duże szkody w zwierzętach domowych) na terenie żadnego województwa nie wydaje się zezwoleń na jego odstrzał. Pozwala to umocnić się już żyjącym u nas populacją w górach i na wschodzie kraju oraz rozpocząć wędrówkę w kierunku zachodnim. Pojedyncze grupki pojawiają się w Puszczy Nadnoteckiej, Borach Tucholskich, Puszczy Rzepińskiej czy okolicach Szczecina. Niektóre z osobników przekraczają Odrę wędrując jeszcze dalej na tereny Niemiec. W Europie pozostaje problem uznani ich czystości gatunkowej po zmieszaniu się z psem domowym. O ile w naszym kraju są to najprawdopodobniej pojedyncze przypadki to w innych państwach jest to prawdziwy problem. Na przykład we Włoszech populacja wilka w środkowych Apeninach szacowana jest na kilkadziesiąt rozproszonych osobników. Populacja zdziczałych psów na kilka tysięcy osobników. Najprawdopodobniej każdy z żyjących tam wilków jest silnie zmieszany z psem domowy. A to rodzi wątpliwości, czy osobniki te należałoby chronić jak wilka czy traktować jak mieszańca psa domowego?

Źródł0:
- sciencedaily.com, 16.10.2008r., Scientists clash over wolves endangered status."

Źródło: [url=http://www.biotechnolog.pl/news-898.htm]Wilki powracają nie zawsze jako ten sam gatunek | Biotechnolog.pl[/url]


[B]Wilk pierwszym gatunkiem zmodyfikowanym genetycznie przez ludzi?[/B]
[I]23.02.2009[/I]
Autor: Paweł Szablewski

"Wilki mogą się okazać pierwszymi zwierzętami na których człowiek dokonał modyfikacji genetycznych. Do zdarzenia miło dojść 14 tysięcy lat temu, a ich ślady widoczne są do dziś.
Wilk szary (Canis lupus) jest bardzo szeroko rozprzestrzenionym gatunkiem. Dawniej zamieszkiwał całą Euroazję, północną Afrykę i Amerykę Północną. Obecnie silnie przetrzebiony, zwarty zasięg swojego występowania ogranicza do terenów północnych i północno-wschodnich. Na pozostałym areale utrzymują się jedynie wyspowe populacje.

Wilk szary mimo swej nazwy nie zawsze ma futro tej barwy. Populacje zamieszkujące najdalej na północ wysunięte rejony mają białe futro (w Ameryce Północnej zwane wilkiem arktycznym - Canis lupus arctos, a w Euroazji wilkiem syberyjskim - Canis lupus albus). Wśród pozostałych nierzadko spotyka się osobniki całkowicie czarne. Prawdziwie szarej barwy populacja zamieszkuje Euroazję, tutaj osobniki o czarnej barwie zdarzają się sporadycznie.

Czarną barwą futra zainteresowali się naukowcy z University of Calgary w Kanadzie i Stanford University w USA. Przystępując do badań spodziewali się, iż cecha ta powstał u wspólnych przodków psów i wilków, a następnie z różnym stopniu została utrwalona u tych grup zwierząt. Wyniki analiz DNA okazały się dużo bardziej zaskakujące. Dwa lata temu Greg Barsh z Stanford University wykazał, że jest to mutacja genu kodującym białko beta-defenzyny, związane z zwalczaniem infekcji u wielu ssaków. Dalsze prace prowadzone przez Tovi Anderson z Stanford University dotyczyły porównania DNA pochodzącego od 265 wilków szarej, białej i czarnej barwy pochodzących z Ameryki Północnej. Pozwoliło to wykazać, że u wilka leśnego (zamieszkujące północno - wschodnie tereny Kanady wilki szare - Canis lupus arctos) cecha czarnej barwy jest dominująca i wypiera inne umaszczenia. Żaden z szarej i białej barwy wilków nie miał tej mutacji.

Ostatnie prace dotyczą pochodzenie mutacji czarnej barwy futra. Jako pierwsze tę cechę uzyskali przodkowi psa, około 50 tysięcy lat temu. U wilków z Ameryki Północnej cecha ta pojawiła się dużo później bo około 14-15 tysięcy lat temu. Czyli w okresie, w którym pierwsi ludzie razem z swoimi psami dotarli na ten kontynent. Tym samym nieświadomie mogli oni doprowadzili do pierwszej manipulacji genetycznej u dzikich zwierząt. Cecha ta w tym okresie pojawiła się także u kojotów (Canis latrans). Jest to tym bardziej zaskakujące, że linia psów przybyłych z Azji wymarła w późniejszym okresie, a następne pojawiły się dopiero około 500 lat temu z Europy. Obecnie wszystkie psy pochodzenia północno amerykańskiego mają swoje korzenie genetyczne w Europie.

Wilk o czarnej barwie futra jest często formą w Ameryce Północnej, na niektórych terenach wręcz dominującą. Na przykład na dalekiej północy, na granicy występowania wilka leśnego i arktycznego występują tylko osobniki białe i czarne. Zwierzęta o barwie szarej pojawiają się tam tylko sporadycznie. Naukowcy przypuszczają, że cecha ta pozwala nabrać większej odporności na niektóre choroby oraz zwiększa możliwość kamuflaży w leśnym środowisku.

Badania te jednak nie rozstrzygają ostatecznie sposobu pojawienia się czarnej barwy u wilków. Równie dobrze może być to wynik mutacji, o co podejrzewa się sporadycznie pojawiające się czarne wilki w Europie.

W naturze do krzyżówek między psem, a wilkiem dochodzi bardzo rzadko. W badaniach obejmujących 700 próbek DNA od wilków z Europy jedynie 17 dało pozytywny wynik krzyżówki z psem, a 49 pochodziło od potomków tych krzyżówek. Natomiast dużo częściej do tego typu hybrydyzacji może dochodzić na granicach występowania wilka, zwłaszcza w małych liczebnościowo populacjach wyspowych.

Umaszczenia jakie mogą powstać u zwierząt domowych raczej mają małą szansę na utrwalenie się u ich dzikich kuzynów. Główną przyczyną jest kłopot z maskowaniem się nietypowo ubarwionych osobników. Dobrze pokazują to badania genetyczne nad pochodzeniem pstrokatych barw u świni, przeprowadzone prze uczonych z Durham University i Uniwersytetu w Uppsali. Gen "pstrokacizny" pojawił się około 10 tysięcy lat temu, a więc w okresie gdy zwierzęta te zostały udomowione. Jak zaznaczają badacze utrwalenie się takiej barwy może być przyczyną upodobań ludzi do nowości. Co ciekawe czarna barwa u świń z Europy jest wynikiem innej mutacji niż świń Azjatyckich. Dowodzi to ich odmiennemu pochodzeniu i najprawdopodobniej oddzielnym procesom udomawiania.

Źródło:
- eurekalert.org, 05.02.2009r., Wolf in dog*s clothing? Stanford study reveals twist in fur color,
- Science NOW Daily News, 05.02.2009r., Borrowed Gene Blackens Wolves"

Źródło: [url=http://www.biotechnolog.pl/news-927.htm]Wilk pierwszym gatunkiem zmodyfikowanym genetycznie przez ludzi? | Biotechnolog.pl[/url]

Na temat "przeszłości" czarnych wilków info jeszcze tu:
[url=http://wyborcza.pl/1,75476,6248692,Wilk_w_psiej_skorze.html]Wilk w psiej skórze[/url]
[url=http://www.polskieradio.pl/nauka/tags/print.aspx?id=86684]Polskie Radio Online - Nauka - Czarny wilk to wnuk psa[/url]
[url=http://media.wp.pl/kat,18032,wid,10822943,wiadomosc.html?ticaid=1780f]Czarny wilk w psiej skórze - Media - WP.PL[/url]


[B]W Wietlinie wilk skoczył za jeleniem do potoku. Utonął wskutek szoku termicznego[/B]
[I]16.02.2009[/I]
Autor: Ewa Gorczyca

"Znane są już wyniki sekcji martwego wilka, znalezionego przed tygodniem w Bieszczadach w nurcie potoku Wetlina, nieopodal siedziby nadleśnictwa.


Prawdopodobna przyczyna śmierci to utonięcie spowodowane szokiem termicznym, podczas ataku na jelenia, w głębokiej na ponad metr, lodowatej wodzie.

- Na szok termiczny wskazuje niewielka ilość spienionego płynu w drogach oddechowych, sierść jelenia między zębami wilka i jednocześnie całkowicie pusty żołądek, a także miejsce odnalezienia martwego ciała na dnie potoku w pobliżu upolowanego jelenia - napisał w protokole oględzin dr Wojciech Śmietana z Instytutu Ochrony Przyrody PAN.

Nocą wilcza wataha zagoniła dobrze zbudowanego jelenia-byka niemal do centrum wsi Wetlina.

- Kilka dni później na środku rzeki, nieopodal mostu, ktoś wypatrzył ciało wilka opłukiwane wodą - opowiada Edward Marszałek z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie.

Po przeprowadzeniu weterynaryjnej obdukcji okazało się, że martwy drapieżnik był w doskonałej kondycji, bez obrażeń, miał jedynie niewielki obrzęk płuc.

- Jego pusty żołądek świadczył o głodzie, który pchał go do walki o zdobycz. Pęk jeleniej sierści, zaciśnięty kurczowo w pysku dowodzi, że drapieżnik zdobycz miał już niemal w garści - ocenia Marszałek.



W walce poległ nie tylko wilk. Jeleń także się nie uratował. Wataha dopadła go ok. sto metrów dalej.

- Nie każdy wilczy atak na jelenia jest udany - opowiada Edward Marszałek. - Bywa, że w czasie walki nawet tęgi basior może polec od uderzenia jeleniej racicy.

Basior, którego znaleziono martwego w Wetlinie, liczył sobie 4 lata, ważył 35 kilogramów. Skórę z niego przekazano do ekspozycji Muzeum Bieszczadzkiego Parku Narodowego."

Źródło: [url=http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090216/BIESZCZADY/835898540]W Wetlinie wilk skoczył za jeleniem do potoku. Utonął wskutek szoku termicznego[/url]


Trochę artykułów się nazbierało... ;)
Ewentualne fotki można znaleźć na stronach źródłowych

Link to comment
Share on other sites

Ten tekst wkleili myśliwi:

[QUOTE]
[B]Bieszczadzkie samorządy chcą przywrócenia wilka na listę zwierząt łownych[/B]

Krzysztof Potaczała
Wilk znowu powinien być zwierzęciem łownym, bo szkody przez niego wyrządzane są nie do opanowania - apelują bieszczadzcy samorządowcy. Czy ktoś im pomoże?
[URL="http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/misc?url=/templates/zoom.pbs&Site=NW&Date=20090224&Category=BIESZCZADY&ArtNo=896652527&Ref=AR"][IMG]http://www.nowiny24.pl/apps/pbcsi.dll/bilde?Site=NW&Date=20090224&Category=BIESZCZADY&ArtNo=896652527&Ref=AR&border=0&MaxW=280[/IMG][/URL] (stock)

To kolejna już próba zwrócenia uwagi na tzw. wilczy problem w Bieszczadach. Tym razem włodarze bieszczadzkich gmin przedstawili swoje racje podczas dzisiejszej wyjazdowej sesji Sejmiku Województwa Podkarpackiego w Ustrzykach Dolnych.

W imieniu Związku Bieszczadzkich Gmin Pogranicza (ZBGP) głos zabrał Włodzimierz Podyma, wójt Lutowisk. - Bieszczady są ostoją wilków i nikt nie kwestionuje ich prawa do przebywania tutaj, ale ich zwiększona liczebność (obecnie ok. 250-300 sztuk - przyp. KP) musi niepokoić.

Podyma przedstawił przykłady wilczych ataków na stada owiec i kóz, a także na psy pasterskie i domowe. Każdego roku ofiarami wilków pada kilkaset owiec, a odszkodowania wypłacane rolnikom przez Skarb Państwa nie rekompensują rzeczywistych strat.

- Coraz większym problemem staje się też fakt, że wilki, wbrew przyrodzonemu instynktowi, przestają bać się ludzi - zaznaczył wójt Lutowisk. - Drapieżniki te pojawiają się w bezpośrednim otoczeniu osad, a nawet w zagrodach powodując uzasadniony strach wśród gospodarzy. Czy tak ma być nadal?

Samorządowcy z Bieszczadów podkreślili, że nie mogą nie reagować na sygnały od miejscowej ludności, gdyż ponoszą ustawową odpowiedzialność za jej ochronę przed zagrożeniami.

- Mamy świadomość podzielonej opinii publicznej i wynikającej z tego trudności zmiany statusu wilka, zwłaszcza w kontekście szczególnej aktywności organizacji ekologicznych -mówili wójtowie i burmistrzowie.

Co zaproponowali, by poprawić sytuację rolników? Przede wszystkim zmianę statusu wilka, który, ich zdaniem, powinien na powrót stać się zwierzęciem łownym.

Ponadto wprowadzenie stałej dopłaty dla hodowców owiec na budowę trwałych i skutecznych ogrodzeń, a także odszkodowań dla gospodarzy, którzy w wyniku wilczych ataków stracili psy.

- Mieszkańcy się skarżą, a my jesteśmy bezsilni - mówił Włodzimierz Podyma. -Wiele już razy podejmowaliśmy różnorakie próby rozwiązania wilczej kwestii, ale daremnie. Próbowali też pomóc parlamentarzyści, lecz i to nic nie dało.

Wójt dodał, że nastroje społeczne w stosunku do wilków są coraz gorsze i nie można wykluczyć, że najbardziej zdeterminowani rolnicy, którzy ponoszą największe straty w stadach owiec, będą próbować na własną rękę poradzić sobie z drapieżnikami.

- Dopóki to możliwe, hamujemy takie niezgodne z prawem zapędy - uzupełnił.
Radni Sejmiku z uwagą i zrozumieniem wysłuchali wystąpienia wójta Podymy, ale nie są oni władni do podejmowania decyzji w sprawie chronionych zwierząt. Leży to w gestii ministra środowiska i parlamentu.

Na sali obecni byli posłowie, m.in. Elżbieta Łukacijewska i Adam Śnieżek. To w nich samorządowcy z Bieszczadów upatrują szansy na to, że sprawa wilków i powodowanych przez nie szkód zacznie być traktowana w Warszawie poważnie.
[/QUOTE]

:shake:

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

No to kolejna porcyjka do poczytania ;)

[B]Przygarnięty szczeniak okazał się wilkiem[/B]
[I]2.03.2009[/I]

"Pewien Chińczyk dowiedział się, że szczeniak, którego przygarnął w ubiegłym roku podczas wędrówki po górach, jest dzikim wilkiem.
Mieszkańcy wioski Xian wezwali ekspertów z najbliższego ogrodu zoologicznego, ponieważ nabrali podejrzeń wobec nocnego wycia przybłędy i obawiali się o swoje bezpieczeństwo."

Źródło: [url=http://wiadomosci.onet.pl/1924526,69,1,1,,item.html]Przygarnięty szczeniak okazał się wilkiem- Onet.pl - Wiadomości -02.03.2009[/url]


[B]Natura 2000?[/B]
[I]28.01.2009[/I]

"Ekolodzy zacierają ręce. W Nadleśnictwie Czarnobór i Borne Sulinowo może powstać obszar chronionego krajobrazu i przyrody NATURA 2000.

Wszystko za sprawą watahy wilków ktora od kilku ładnych lat upodobała sobie ten region Polski. Wilki przywędrowały prawdopodobnie z poligonu drawskiego. Osiedliły się w rejonie leśnictwa Wrzosiec. Tu mają spokój i rozległe tereny łowieckie. Dawne tereny poligonu radzieckiego Borne Sulinowo zostały rekultywowane. W miejsce dawnych pasów taktycznych wojsk pancernych i artylerii rośnie las. Las bogaty w zwierzynę. Tu można spotkać sarny, jelenie, dziki a nawet zające. Wymarzony więc teren dla populacji wilka.

Kilka dni temu leśnicy otrzymali sygnał o wplątaniu się w kłusownicze wnyki dorodnego samotnika, wilka. Na miejsce akcji udała się specjalna ekipa z weterynarzem, przyrodnikami, leśnikami. Wilk był w bardzo dobrej kondycji fizycznej. Próbował się sam uwolnić z wnyków, ale nie mógł przegryźć pni drzew do których była przywiązana stalowa linka. Pomogli leśnicy i weterynarz. Wilk został uśpiony, a po zdjęciu śmiertelnej pułapki pozostawiono zwierzę w środku lasu. Przeżył.

Wilk w lasach to naturalny sanitariusz - mówią leśnicy. To oznaka zdrowej fauny i flory, to znak, że na dawny poligon powróciło życie biologiczne.

Ekolodzy zacierają ręce. Te miejsce może być objęte europejskim programem ochrony gatunku, a to wiąże się z zamknięciem tej części lasów dla polowań i ludzkiej penetracji ( zbieranie grzybów, jagód). W tej części Europy jest to wyjątek. Wilk jest zwierzęciem bardzo wymagającym. Żeruje nu obszarze nawet kilkuset kilometrów kwadratowych. Dla człowieka nie jest zagrożeniem, ale zawsze jego pojawienie sie powoduje strach i obawy. Wilk ma złą opinię, niepotrzebnie. Tym razem wilkowi pomógł człowiek. Wilk podlega całkowitej ochronie gatunkowej.

Źródło: (S)
Foto: Jerzy Zagórowski"

Źródło: [url=http://www.spacerki.pl/news.php?art=361&PHPSESSID=e7a10d4adf6351b3eaf7b7bfff0a1fbd]Spacerki.pl Szczecinek - Szczecinecki Portal Społecznościowy[/url]
(pod tekstem umieszczona jest foto-relacja z uwalniania wspomnianego wilka)


[URL="http://www.forum.lasypolskie.pl/viewtopic.php?t=11921&postdays=0&postorder=asc&start=0"][B]Polskich wilków jest coraz więcej[/B][/URL]
Powyższy link prowdzi do forum, na którym zacytowano tekst z "Angory".
Jest tam ciekawe zdanie "[I]W latach 70. ub. wieku na terenie naszego państwa żyło ich ledwie 70 sztuk, w tym momencie jest około 700.[/I]"...


[B][URL="http://www.ekologia.pl/artykuly/14_Artykuly/1619_Stereotypy/6943_Wilk.html"]Wilk[/URL][/B]
Do dłuższego czytania. A o czym? "Żyje w watahach, przeraźliwie wyje i jest bardzo agresywny: zagryza owce ale atakuje też ludzi - to obraz wilka żyjący w ludzkiej wyobraźni już od średniowiecz. Rzeczywistość, jak to przeważnie bywa jest mniej barwna." Czyli stereotypy o wilku - a prawda


[B][URL="http://www.wesolalapka.pl/instruktor-radzi/artykuły-o-psach/241-ewolucja-psa.html"]Ewolucja psa[/URL][/B]
Również dłuższy tekst, dlatego podaję w linku. Co tu znajdziemy? "Pies to nie wilk, to pies. Do niedawna wierzono (i dziś dużo ludzi w to wierzy), że pies został udomowiony przez człowieka mniej więcej tak: Człowiek złapał wilka (np. wybrał szczenię z nory), oswoił go i stworzył psa. Nic bardziej mylnego. Z badań naukowych na temat udomowienia wynika, że stworzenie psa w ten sposób było w zasadzie niemożliwe. A oto kilka powodów: (...)"

Miłego czytania! :)

Link to comment
Share on other sites

Jak miło, że ktoś czyta :loveu:

Dziś niewiele...

[B]Dla wilka człowiek to... smród[/B]
[I]5.03.2009[/I]
autor: Dariusz Chajewski

"Przyrodnik ze Szprotawy Jan Ryszawy jest przekonany, że znalazł kolejną, trzecią już watahę lubuskich wilków. Ta żyje na terenie świętoszowskiego poligonu.

W ciągu kilku ostatnich dni Ryszawy przemierzył 450 km lasami, tropiąc stado wilków. Jak to się robi? Przede wszystkim należy oddzielić wilczy ślad od tego pozostawionego przez duże psy. Wilk stawia łapę jedną za drugą, jak modelka na wybiegu. Później przyrodnik wyodrębnił ślady najświeższe i ruszył ich tropem.

- Jednak najpewniejszym znakiem, że to wilki są ich... odchody - tłumaczy przyrodnik. - Już sam zapach wystarczy, jest bardzo charakterystyczny. Kto raz poczuje... Na dodatek zawartość kału. Niestrawione reszki kości, sierści. Odchody były świeże, najwyżej dwudniowe. Ich badania pozwolą nam ustalić pochodzenie tych wilka. Czy przywędrowały z Niemiec, czy może z Puszczy Rzepińskiej.

Zdaniem Ryszawego jest to wataha licząca około pięciu sztuk, w tym młode, tegoroczne wilczki. Wybrały tereny poligonu na południe od Lubiechowa. To dla nich wymarzony teren - podmokły, z młodnikami, rozległymi przestrzeniami. Skąd wiadomo, że to nowa wataha, a nie któraś z wcześniej obserwowanych?

- Tutaj także niebagatelna rolę odgrywają odchody - tłumaczy Ryszawy. - Ich ilość świadczy, że zwierzęta znaczyły swoje terytorium. Do tego, po śladach, odnalazłem miejsce gdzie zwierzęta kopulowały.

I natychmiast dodaje, że wilk wcale nie jest zły i nie ma nic wspólnego ze stereotypem rodem z bajki o Czerwonym Kapturku. Dowodem jest to, że mimo tylu dni tropienia nie udało się Ryszawemu drapieżnika zobaczyć. Dlaczego nas unikają? Ze strachu? Też. Ale przede wszystkim dlatego, ze wilkom przeszkadza nasz zapach. Dla nich... śmierdzimy."

Źródło: [url=http://www.szprotawa.org.pl/index.php?function=show_all&no=938]SZPROTAWA - NIEZALEŻNY SERWIS MIEJSKI - www.szprotawa.org.pl :: :: ->[/url]


"Prawie" o wilku ;) - o wyprawie Biegnącego Wilka (Dariusz Morsztyn):
[url=http://www.warmia.mazury.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1796&Itemid=343]Wrota Warmii i Mazur - Sukces Wilka z Mazur![/url]
[url=http://gazetaolsztynska.wm.pl/Biegnacy-Wilk-w-Norwegii,65077?&pg=3]Biegnący Wilk w Norwegii - www.GazetaOlsztynska.pl - twoja lokalna informacja z Warmii i Mazur[/url]
[url=http://www.odyssei.com/patronat-odyssei-wyprawa-finnmarkslopet-2009/893_news.html]Patronat Odyssei: wyprawa Finnmarkslopet 2009[/url]

Link to comment
Share on other sites

ooo jak dużo wilków:loveu: niesamowita wyprawa. czyta się jak książkę:loveu::lol:
a ja zapytam czy ktoś czytał taką starą książkę o wilkach.. no nie pamiętam jak ona się nazywała:eviltong: miała 2 część, była ona o córce tej wilczycy z pierwszej częśći:lol: chyba polski autor...

Link to comment
Share on other sites

wiem wiem!!! znalazłam tytuł książki- "Wadera". druga to "Rudogrzywa córka Wadery" Piotr Korda. czy ktoś z was czytał? mi się bardzo podobały:loveu::loveu:
znalazłam to gdy weszłam przed sekundą na interię. na pierwszej stronie był ten artykuł
[url=http://interia360.pl/artykul/wilk-morderca-dzieci,18697]Wilk - morderca dzieci? - Informacje w Interia360.pl - wiadomości, dziennikarstwo obywatelskie[/url]

zrządzenie losu:evil_lol: jak zobaczyłam imię Wadera od razu mi się przypomniało:multi::multi: to fragmenty tej powieści. bardzo fajne książki:loveu:

Link to comment
Share on other sites

Ja książek polskiego autorstwa o wilkach nie czytałam (chyba :roll:), za to mam dziś polską prasę do poczytania ;)

Jeszcze trochę o Biegnącym Wilku:
[url=http://aktywni.pl/aktualnosci/biegnacy-wilk-w-drodze-do-kraju/]Biegnący Wilk w drodze do kraju - Aktywni[/url]
[url=http://www.wrotapodlasia.pl/pl/wiadomosci/a+to+ciekawe/Wilk_dotarl_do_mety.htm?wbc_purpose=Basicprzebojemnaanteneprzebojemnaa]Wrota Podlasia - Wilk dotarł do mety[/url]

[B]Nadleśnictwo Cierpiszewo[/B]
"W 2005 roku pojawiły się na terenie nadleśnictwa wilki. W dniu 17.11.2005 roku leśniczy leśnictwa Chorągiewka znalazł martwego basiora, jak się okazało zabitego przez samochód podczas przekraczania drogi krajowej nr 10.
Wilk stanowi ważny pierwotny składnik fauny lasów Puszczy Bydgoskiej. Niestety w przeszłości wytępiony - z będącego w posiadaniu Nadleśnictwa tłumaczenia wyjątków z "Historii rozwoju gospodarczego i kulturalnego Powiatu Inowrocław do roku 1911" wykonanego przez Mariusza Heidingera wynika, że „…w latach 1818 do 1840 w samym rewirze Wódek położono jaszcze 20 starych i 79 młodych wilków …” – po latach wraca na tereny. Mamy nadzieję, że będzie pełnił rolę jaką wyznaczyła mu natura."


I z tegoż nadleśnictwa:
[B]Niecodzienne spotkania z wilkiem[/B]
[I](24.02.2007)[/I]
autor: P. Sewerniak, D. Kruczkowski

"Od kilku lat na terenie nadleśnictwa Cierpiszewo występują wilki. Na te zwierzęta kilkakrotnie w ostatnim czasie natknął się, prowadzący badania na naszym terenie, leśnik z Zakładu Gleboznawstwa UMK mgr inż. Piotr Sewerniak. Udało się nawet sfotografować te płochliwe drapieżniki. Podczas wędrówek po okolicznych lasach często nie uświadamiamy sobie faktu obecności wilków. Na ich tropy natrafiamy stosunkowo często (trop dorosłego osobnika jest tylko nieco mniejszy od dłoni), jednak spotkania „oko w oko” należą do rzadkości.
Wilk pełni bardzo ważną, pozytywną rolę w lesie – jest „sanitariuszem”, gdyż poluje głównie na zwierzęta osłabione i chore. Wieloletnia działalność człowieka zaburza równowagę w istniejących łańcuchach pokarmowych w kierunku ich upraszczania (spłaszczenia struktury). Obecność takiego drapieżnika przywraca wiarę na odbudowanie, choć w części, pierwotnego układu. Warto podkreślić, że w warunkach Puszczy Bydgoskiej wilki bardzo oszczędnie gospodarują upolowaną zdobyczą. Zagryzione przez nie zwierzęta są najczęściej zjadane w całości, a po ofierze zostaje przeważnie tylko niewiele sierści i treść żołądkowa. Podczas wędrówek i wycieczek do lasu pamiętajmy o przestrzeganiu obowiązujących przepisów dotyczących korzystania z terenów leśnych, a być może uśmiechnie się do nas szczęście i zobaczymy to rzadkie zwierzę."

Źródło: [url=http://www.katowice.lasy.gov.pl/web/cierpiszewo/37;jsessionid=8724594BFB9F3F9F869C71C10585D014?p_p_id=101a_INSTANCE_i9RB&p_p_lifecycle=0&p_p_state=normal&p_p_mode=view&p_p_col_id=column-2&p_p_col_pos=1&p_p_col_count=2&_101a_INSTANCE_i9RB_struts_action=%2Ftagged_content%2Fview_content&_101a_INSTANCE_i9RB_redirect=%2Fweb%2Fcierpiszewo%2F37%3Fp_p_id%3D58%26p_p_lifecycle%3D0%26p_p_state%3Dnormal%26p_p_mode%3Dview%26p_p_col_id%3Dcolumn-3%26p_p_col_count%3D2%26_58_struts_action%3D%252Flogin%252Fview%26_58_cmd%3Dforgot-password%26&_101a_INSTANCE_i9RB_assetId=552783p_101a_INSTANCE_i9RB]Portal Korporacyjny Lasów Państwowych - Ochrona gatunkowa[/url]
(można tu zobaczyć wspomniane zdjęcia)


Na koniec 'ciekawa' wypowiedź znaleziona w komentarzach do zacytowanego przez [B]lisa[/B] artykułu "[B]Bieszczadzkie samorządy chcą przywrócenia wilka na listę zwierząt łownych[/B]":

"Fakty są takie że w ostatnim 30-leciu wilki w Bieszczadach nie zjadały na taką skalę gospodarzom psów owiec, cielaków nie atakowały źrebaków tak jak to się dzieje od kilku lat. Można powiedzieć że wilki w Bieszczadach traktują gospodarstwa i znajdujące się w nich zwierzęta jak spiżarnię. Dlaczego od jakiegoś czasu wilki się tak zachowują i co ma na to wpływ nie wiemy bo nikt kompetentny tym problemem się nie zajął i nie dokonano żadnych konkretnych badań.
Wiadomo tylko, że dziś wilk w Bieszczadach pozwala sobie na to co przed 98 rokiem było nie do pomyślenia, wówczas wilk nie był pod całkowitą ochroną. Tolerować takiego zachowania wilka dłużej nie można, nie po to hoduje zwierzęta by nimi żywiły się wilki. Dlatego odstrzał selektywny przywódców wilczej watahy byłby najskuteczniejszym sposobem. Problem w tym że wilk to bardzo trudne do wytropienia zwierze i tego typu odstrzał selektywny wyznaczony na kurtki okres czasu na nic się zdaje bo nie udaje się wilka wówczas upolować. Argumnety że tak zachowujacego się w Bieszadach wilka należy nadal chronić są smieszne, bo dojdzie do tego że gospodarze chodowanymi zwierzętami bedą musieli dokarmiać wilki tylko odlatego że Bieszczadzkie wilki nauczyły sie że gospodarstwo to spizarnia dostarczajca łatwego w zdobyciu pozywienia."

Źródło: [url=http://forum.nowiny24.pl/Bieszczadzkie-samorzady-chca-przywrocenia-wilka-na-liste-zwierzat-lownych-t13742.html]Bieszczadzkie samorządy chcą przywrócenia wilka na listę zwierząt łownych - Forum nowiny24.pl - Podkarpacie, Bieszczady, Rzeszów, Przemyśl, Tarnobrzeg, Krosno, Mielec, Dębica, Stalowa Wola, Sanok, Jarosław, Nisko[/url]

Link to comment
Share on other sites

I znowu zbieranina z tygodnia:


[B]Wilk - pierwsze kontakty z człowiekiem[/B]
autor: Grzegorz Kuźniewicz, Janusz Kuźniewicz

" O tym, że wilk jest zwierzęciem okrutnym i złym, wie każdy kilkulatek. Przekonanie takie pozostaje na ogół do końca życia. Stereotyp ten jest niesprawiedliwy i krzywdzący dla wilków, wynika bowiem z niewiedzy społeczeństwa.

W świecie wypełnionym szaleńczą pogonią za postępem potrzeba ochrony środowiska jest marginalizowana. Ludzkość zachłyśnięta zdobyczami cywilizacji stopniowo i systematycznie odsuwała się od swych korzeni. Musiały upłynąć lata, by zrozumiano, że w naturze jest to, co najlepsze i najpiękniejsze i nie należy tego poprawiać. Baczną uwagę powinniśmy zwracać na to, co żyje i rośnie wokół nas. Poznawanie na nowo otaczającej człowieka przyrody może dostarczyć wielu interesujących i zaskakujących informacji.
Niszczycielską działalność człowieka najbardziej odczuły na sobie wilki. Zwierzęta te od wieków wzbudzały zainteresowanie ludzi, czego odzwierciedleniem są bogate ślady w kulturze i tradycji łowieckiej. Wywołujące wiele emocji przekazy na temat spotkań z wilkami doprowadziły do powstania poglądów krzywdzących te zwierzęta. Mimo licznych prac przyrodników zajmujących się biologią i zachowaniem wilka, nadal pokutują opinie, że jest on szkodliwym drapieżnikiem, a zadaniem ludzi nie jest jego ochrona, lecz walka z nim. Konsekwencją myślenia tego typu było wytępienie wilka już w średniowieczu w Anglii, Skandynawii, Danii i Holandii.

Stereotypowe postrzeganie wilków
wynika przede wszystkim z niewiedzy, dlatego warto dokładnie przyjrzeć się temu gatunkowi i jego miejscu w biocenozie.
Już ponad milion lat temu wilk osiągnął w procesie ewolucji formę morfologiczną bardzo zbliżoną do współczesnej. Wskazują na to kopalne szczątki gatunku [I]Canis mosoahensis[/I], który jest uznawany za bezpośredniego przodka wilka. Na terenie Ameryki Północnej i Europy odnaleziono szczątki kostne pochodzące z początków późnego plejstocenu, a więc sprzed ponad 100 tys. lat (Mieczysław Wolsan). Wyniki przeprowadzonych badań pokazały, że żyły wówczas dwa typy wilków: duży i mały. Za tą tezą przemawiają również rezultaty badań szczątków z miejscowości Ehringsdorf w okolicach Weimaru.
Pierwsze spotkanie człowieka z wilkiem
nastąpiło najprawdopodobniej 14 do 20 tysięcy lat temu. Świadczą o tym znalezione obok siebie na wykopaliskach Syberii i w miejscowości Borszewo nad Donem kości czaszki oraz żuchwy wilka i konia. Odkrycie to wskazuje, że już wtedy istniały kontakty pomiędzy myśliwymi a wilkami.

Blisko spokrewniony z psem
O tym, że wilk jest gatunkiem blisko spokrewnionym z psem świadczą wyniki studiów porównawczych budowy ich czaszek (kształt, średnica, uzębienie) oraz sposobu życia. Podstawą klasyfikacji są głównie cechy morfologiczne, a w mniejszym stopniu biologiczne. Warto podkreślić, że oba gatunki mają równą liczbę chromosomów – 78. I psy i wilki mają wysoko rozwinięty instynkt podporządkowania [I]care-solciting behaviour[/I]. Powoduje on podporządkowanie stada jego przewodnikowi: u wilków – basiorowi, u psów – człowiekowi.
Wśród licznych teorii wyjaśniających pochodzenie psów domowych, najwięcej zwolenników zyskuje pogląd, że
przodkiem psów jest wilk
a raczej jego różne podgatunki. W wielu rejonach świata ludzie i wilki żyli w bliskim sąsiedztwie. Prawdopodobne jest zatem, że zabłąkane wilcze szczenięta były przynoszone do domostw i zagród, gdzie troszczono się o nie i odchowywano. Sytuacje takie zdarzają się nawet w dzisiejszych czasach. Przeprowadzone w ostatnich latach liczne próby oswojenia wilków wykazały, że są one mniej uległe niż psy domowe i bardziej nieufne wobec rzeczy sobie nieznanych, jednak dość łatwo je oswoić.
W kolejnych okresach udomowiania psów różnice między nimi a czystym wilkiem nie były aż tak wyraźne. Częstą praktyką stało się krzyżowanie psa z wilkiem podyktowane chęcią uzyskania jego pierwotnych cech, takich jak agresywność czy odporność na niekorzystne warunki zewnętrzne. Próby te nie przyniosły jednak pozytywnych rezultatów, były bowiem niczym innym jak tylko uwstecznieniem procesu udomowienia i rezygnacją ze wszystkich cech ukształtowanych przez wiele pokoleń.
Jeżeli chodzi o wielkość wilków, to również współcześnie żyją dwa ich typy: mały, występujący w stepie, oraz duży, mocny i wytrzymały, zamieszkujący tereny zalesione. Pojawił się on w ślad za wilkiem plioceńskim.
Nie taki wilk straszny
Funkcjonująca powszechnie opinia o wilkach –bezlitosnych drapieżcach jest całkowicie nieuzasadniona. Zwierzęta te nigdy nie zabijają dla przyjemności, a jedynie dla zaspokojenia głodu. Ich ofiarami padają z reguły zwierzęta stare lub chore, co pozwala uznać wilki za selekcjonerów zwierzyny leśnej."

Źródło: [URL="http://www.ar.wroc.pl/glos_uczelni/5539/nr_153_2006_publicystyka.html"]Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu - Nr 153/2006 - Publicystyka[/URL]


Trochę inny wilk...

[B]
Wilk grzywiasty - długonogi lis[/B]
autor: Grzegorz Kuźniweicz, Janusz Kuźniewicz

"Zawdzięcza swoją nazwę smudze czarnych włosów występujących na szyi i grzbiecie. Jest to sztywna grzywa, którą może stroszyć, co sprawia, że wydaje się większy niż jest w rzeczywistości. Historia tego psa jest nieznana, bo ubogi jest materiał kopalny. Uważa się jednak, że wilk ten jest potomkiem małego prymitywnego psowatego, który około dwóch milionów lat temu opanował tereny północne Ameryki Południowej. Aktualnie ocenia się, że w środowisku naturalnym żyje kilka tysięcy tych osobników.
Wilk grzywiasty zaliczany do rodziny psowatych, podrodziny [I]Caninae[/I], występuje w Ameryce Południowej (Argentynie, Brazylii, Boliwii, Paragwaju i Peru, zamieszkując otwarte tereny nizinne, porośnięte niskimi krzewami i gęstą trawą. Środowisko, w jakim żyje, ulega przemianom wiążącym się z karczowaniem lasów pod tereny uprawne, zwierzęta te więc bardzo łatwo i szybko aklimatyzują się na nowopowstałych terenach uprawnych, często nawet wchodzą na obszary ogrodzone.
W Brazylii duża populacja tych zwierząt żyje w parkach narodowych, gdzie znajdują się pod stałą opieką i kontrolą naukowców. Złapane osobniki poddaje się badaniom lekarskim, a następnie montuje się im specjalne obroże z nadajnikami radiowymi, pozwalającymi na dokładne lokalizowanie miejsc ich pobytu.
Charakterystyczna sylwetka
Wilk grzywiasty ma charakterystyczną sylwetkę, a swoją budową nie przypomina typowych przedstawicieli rodziny psowatych. Fenotypowo przypomina lisa. Wszyscy przedstawiciele rodzaju Canis mają w genotypie 78 chromosomów, a wilk grzywiasty – 76. Charakteryzują się smukłą budową ciała, a długość ich kończyn wynosi około 75 cm, spośród wszystkich ssaków drapieżnych mają najdłuższe nogi w stosunku do długości ciała. Masa ciała osobników żyjących na wolności waha się w granicach od 20 do 23 kg, a u osobników żyjących w ogrodach zoologicznych – do 30 kg. Długość ciała od czubka nosa do nasady ogona wynosi 105–120 cm, a ogona 30–40 cm. Wilki grzywiaste nie wykazują dymorfizmu płciowego, jednak dla wprawionego obserwatora duże znaczenie mają włosy zabarwione na biało. Osobniki tej samej płci po umieszczeniu na małym zamkniętym terenie wyginają grzbiet, okrążają się, stroszą grzywy i zwracają głowy na bok, tak aby było widoczne białe umaszczenie na gardle. Wszystko to ma sprawiać wrażenie, że są one większe i groźniejsze. Sytuacja taka trwa aż do momentu wytworzenia hierarchii pomiędzy osobnikami. Jego okrywa włosowa jest miękka i gęsta w kolorze rudobrązowym z odcieniem żółtawym, z wyjątkiem gardła, końcówki ogona i wewnętrznej części ucha, która jest biała. Długie nogi mają w dolnych partiach ubarwienie czarne, a środkiem grzbietu przebiega ciemna pręga. W przeciwieństwie do wielu innych psowatych okrywa włosowa wilka grzywiastego pozbawiona jest włosów puchowych.
Długie nogi i kołyszący chód
Para kończyn przednich jest krótsza od tylnych, co sprawia, że wilk grzywiasty sprawniej porusza się pod górę, a niezdarnie w dół. Krótsze przednie kończyny są mocniejsze i ułatwiają kopanie nor w ziemi, chociaż często w kopaniu pomagają sobie zębami. Długie kończyny pozwalają tym zwierzętom na obserwacje terenu ponad wierzchołkami traw w trakcie polowania. Wcześniej sądzono, że dzięki długim nogom wilki te są wyspecjalizowane w pogoni za zdobywcą. Mają szerokie łapy i mocno rozstawione palce, dzięki czemu z łatwością poruszają się po bagnistych łąkach i zaroślach. Przemieszczają się, podnosząc równocześnie nogi po jednej stronie, (obie prawe, obie lewe nogi) co sprawia wrażenie chwiejącego chodu, czyli tzw. innochód. Pies w trakcie ruchu sprawia wrażenie jakby się kołysał. Wilki grzywiaste mają szerokie, spłaszczone zęby trzonowe, służące do miażdżenia twardych owoców, które stanowią połowę masy pobieranego pokarmu. Są to zwierzęta aktywne w nocy i wczesnym rankiem, bardzo rzadko polują w dzień. W ciągu dnia najchętniej wypoczywają w swoich norach albo w wysokiej trawie i krzakach.
Życie rodzinne
Wilki grzywiaste swoje terytorium wyznaczają przy pomocy kału i moczu. Najczęściej na jednego osobnika dorosłego przypada około 30 km kwadratowych. Na ogół są samotnikami i nie tolerują swoich krewnych w obrębie wyznaczonego obszaru, z wyjątkiem pory godowej. Łączą się w pary, kiedy samica wykazuje objawy rui i jest gotowa do aktu kopulacji. Jako zwierzę monoestryczne samica wilka grzywiastego okres rozrodczy ma tylko raz do roku. Okres ciąży trwa od 58 do 72 dni (średnio 65 dni). Po tym okresie samica rodzi od jednego do pięciu szczeniąt, z których każde waży od 340 do 430 gramów. Mioty mogą być też liczniejsze, nawet osiem do dziewięciu sztuk. Nowo narodzone szczenięta mają zamknięte oczy, które otwierają się po około dziewięciu dniach. Pierwsza okrywa osesków jest zabarwiona na kolor czarny, a po 10 tygodniach przechodzi w rudy kolor. W warunkach życia na wolności zazwyczaj samica sama wychowuje młode i bardzo agresywnie reaguje na zbliżanie się człowieka. Czasami zdarza się, że w odchowie potomstwa bierze udział samiec, który głównie poluje, a dostarczany pokarm przynosi, zwracając go w pobliżu gniazda (proces regurgitacji). Matka karmi mlekiem trzy do czterech miesięcy. Młode po roku osiągają dojrzałość płciową i proporcje ciała osobników dorosłych. Nie rozmnażają się jednak przed upływem dwóch lat.
Wśród wilków grzywiastych żyjących w środowisku naturalnym śmiertelność jest bardzo wysoka. Wynika to z chorób, dużej płochliwości tych zwierząt, które często zagryzają potomstwo, oraz zabobonów – w świadomości wielu mieszkańców Ameryki Poludniowej wilki te rzucają uroki, a dodatkowo każda część ich ciała ma właściwości uzdrawiające."

Źródło: [URL="http://www.ar.wroc.pl/glos_uczelni/5686/nr_163_2007_publicystyka.html"]Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu - Nr 163/2007 - Publicystyka[/URL]


[B]Wilki i fladry[/B]
[I](3.05.2004)[/I]
autor: Adam Wajrak

"Zawsze na początku maja zastanawiam się, co porabiają wilki. Właśnie wtedy w norach albo po prostu pod wykrotami przychodzą na świat ich młode. Niestety, te, które urodzą się tu, w okolicach Puszczy Białowieskiej, nie będą miały łatwego żywota. W ciągu ostatnich dziesięciu lat, w wyniku zbyt dużego odstrzału liczba jeleni - głównego pokarmu wilków - zmniejszyła się trzykrotnie. Zapewne przez to część puszczańskich drapieżników wyniosła się z puszczy i wyspecjalizowała się w zabijaniu pasącego si

Co zrozumiałe, niezbyt spodobało się to okolicznym rolnikom. - Coś z tym trzeba zrobić - zażądali rolnicy - i minister środowiska wydał zgodę na odstrzelenie sześciu wilków. Myśliwym udało się zabić w tym roku tylko jednego. Być może będzie to pierwszy i ostatni wilk, który dostał wyrok śmierci za zajadanie się bydłem. Tydzień temu ekolodzy ze Stowarzyszenia dla Natury "Wilk" we współpracy z Międzynarodową Fundacją na rzecz Zwierząt (IFAW) przekazali podlaskim rolnikom fladry. Fladry to wschodnioeuropejski wynalazek sprzed kilkuset lat ułatwiający polowanie na wilki. W skrócie można go opisać tak - jest to linka, na której wiszą kolorowe paski materiału. Kiedyś, gdy w Polsce polowano na wilki, fladrami otaczano watahę. Wilki tak panicznie bały się wiszących na sznurku szmatek, że nie były w stanie prysnąć z "zagrody" i można było do nich strzelać jak do kaczek. Na szczęście dla wilków nie można już na nie polować, a ekolodzy wymyślili zupełnie nowe zastosowanie dla fladr. Zamiast zagradzać nimi wilki uczą rolników, jak odgradzać bydło od wilków. Metodę tą z powodzeniem zastosowano już we Włoszech, w Kanadzie, a w Polsce - w Beskidzie Żywieckim, gdzie okazało się, że ofladrowanych owiec i krów wilki nie tykają, bo wciąż jak ognia boją się wiszących na lince skrawków materiału."

Źródło: [URL="http://wyborcza.pl/1,75476,2053513,.html"]Wilki i fladry[/URL]


[B]Syberyjskie wilki[/B]
[I](29.03.2009)[/I]

"Wilki na Syberii przede wszystkim są.Jako,ze zwierzaki te są fascynujące nasłuchalem się myśliwskich historii.Jest ich ponoć dużo.Trudno je jednak zobaczyc.Stronia i boja się ludzi.Trzymają się od nich z daleka.Generalnie w tajdze latwiej zobaczyc niedzwiedzia niż wilka.NAjbardziej nienawidza wilkow koczownicy Eweni.Watahy podążają za stadami reniferow.Na N Rosji żyje wilk polarny,najwiekszy przedstawiciel psowatych.Bywają sztuki po 120 kg.Jest szybki,wytrzymaly i inteligentny.Jego przeszywający wzrok magnetyzuje.Wilki upodobaly sobie mięso psów.Gdy już raz posmakują bedą już zawsze polować na nie.Dlatego zdarza się na wioskach,że w nocy giną burki i szariki.Nie nalezy bac sie wilka nawet stada.Myśliwi ,z którymi rozmawiałem nie słyszeli nigdy by pożarły człowieka (co innego niedźwiedzie).Niemniej gdy kilka razy znalazłem się sam w tajdze nie opuszczała mnie myśl,że natrafię na głodną watahę "

Źródło: [URL="http://nomad123.blogspot.com/2009/03/syberyjskie-wilki.html"]Z daleka i bliska: Syberyjskie wilki[/URL]


[B]Wilk pod Wielkim Murem[/B]
[I](25.12.2008 )[/I]

"W pobliżu chińskiego Wielkiego Muru schwytano wilka - podały pekińskie media. Zwierząt tych od lat nie widziano w tym rejonie.
Według naocznych świadków, wilk od pewnego czasu miał pojawiać się w chętnie odwiedzanym przez turystów podpekińskim Badaling, gdzie znajduje się najlepiej zachowany i odrestaurowany fragment Wielkiego Muru.
Zwierzę odłowiono i trzymane jest obecnie w pobliskim parku narodowym. Zdaniem leśników, wilk był sam - prawdopodobnie oddalił się od swego stada w poszukiwaniu żywności bądź też jest samotnikiem. Po okresie kwarantanny zostanie przewieziony na niezamieszkałe tereny w górach.
Pogłoski o pojawieniu się wilka w rejonie muru wywołały strach wśród mieszkańców - władze wyjaśniły także, że zwierzę mogło stanowić zagrożenie dla turystów, odwiedzających mur. Stąd też decyzja o schwytaniu wilka.
W latach 1950. w tej części Chin całkowicie wytrzebiono wilki - ostatnio jednak na niezamieszkałych obszarach, położonych w górach na północ od Pekinu, ponownie miała pojawić się wilcza wataha, licząca około 20 zwierząt.
PAP"

Źródło: [URL="http://www.rp.pl/artykul/9137,239243_Wilk_pod_Wielkim_Murem.html"]Wilk pod Wielkim Murem - Rzeczpospolita[/URL]

Ciekawe co z nim się stało... :roll:

Link to comment
Share on other sites

Dziś słodko - (bardzo!) gorzko...

[B]Wilk wyje z radości[/B]
[I](12.01.2008 )[/I]
autor: Tomasz Kłosowski

"Kiedyś byłoby grubym nietaktem życzyć komuś‚ by spotkał na szlaku wilki. Dziś‚ gdy są one rzadkością, niejeden życzyłby sobie takiego spotkania. Sam je przeżyłem i to na asfaltowej szosie. Snuła się tam samotna‚ być może odpędzona od stada wadera - wilcza samica.

Ale znajoma przewodniczka Katarzyna Ramotowska‚ która pokazuje turystom ostępy‚ miała bardziej niezwykłą przygodę. Prowadziła właśnie niemieckich dziennikarzy na bukowisko łosi‚ gdy zastąpiła im drogę wataha dziewięciu wilków. I to atakujących. Tyle że nie napotkanych ludzi‚ ale upatrzonego w zaroślach łosia. Wilki ze zdziwienia aż siadły na ogonach. Po czym czmychnęły.
Jest regułą‚ że dzikie zwierzę ucieka przed ludźmi‚ zwykle ich przedtem ostrzegając mimiką i zachowaniem.
Wilki żyją w grupach, do dziesięciu. Takiej watasze przewodzi dwoje starych wilków. Jest ona organizacją wędrowno-łowiecką i tylko gdy są w niej szczenięta‚ ma skłonność do pozostawania w miejscu. Zajmuje spory obszar - około 100 km kw.‚ na którym poluje. Nie oprze się jej jeleń - najczęstsza u nas ofiara wilków.
Wilcze stado jest wzorem organizacji. Prawo do rozrodu ma tylkopara królewska złożona z dwojga dominantów zwanych wilkami alfa. Bywa‚ że towarzyszy im też osobnik - albo osobniczka - beta‚ czasem też mający prawo rozmnażania.
W grupie wszelkie przejawy niesubordynacji czy próby walki o władzę są poskramiane - co ważne - bez walki. Często wystarczy "spojrzenie wilkiem" przez dominanta. Żelazna organizacja stada jest warunkiem powodzenia na łowach‚ wilki polują bowiem stadnie. Gdy łowy się powiodą, dla najniższego rangą osobnika‚ tzw. wilka omega,nie zostaje przeważnie nic oprócz strzępów.
Sukces łowiecki i sytość wilki niejednokrotnie manifestują sławnym wilczym wyciem. U nich ten głos‚ dla nas upiorny, jest dowodem radości i poczucia siły.
W naturze niewielkie mamy szanse, by przypatrzyć się zachowaniom wilczego stada. Można to zrobić w Ośrodku Hodowlanym Akademii Rolniczej w Poznaniu, który mieści się w Stobnicy niedaleko Obornik Wielkopolskich na skraju Puszczy Noteckiej. Odtwarzane tu jest podokiem prof. Andrzeja Bereszyńskiego naturalne wilcze stado z właściwą mu hierarchią. Zwiedzający mają wręcz szansę wejścia z przewodnikiem do klatek i nawiązania kontaktu z wilkami.
Miałem taką okazję w towarzystwie pracownika stacji i opiekuna wilków. Pierwsze wrażenia: przeurocze przyjazne psiska. Podskakują‚ liżą po twarzy‚ delikatnie chwytają zawłosy. Zauważyłem też‚ jak zabierają się do przyniesionego im żeru w postaci martwego dzika powoli‚ z poszanowaniem hierarchii‚ bez zbytniej łapczywości. Wygląda na to‚ że "wilczy apetyt" należy między bajki włożyć. Stobnicka stacja zamierza zresztą prostować takie błędne sądy o naturze zwierząt‚ określając się sama jako "stacja obalania mitów".
Rzeczpospolita"

Źródło: [URL="http://www.rp.pl/artykul/232582,247243.html"]Wilk wyje z radości - Rzeczpospolita[/URL]


[B]Powiat człuchowski. W poszukiwaniu wilczej pary[/B]
[I](3.04.2009)[/I]
autor: Beata Gliwka

" Może za kilka lat powiat będzie mógł się pochwalić „własną” populacją... wilka. Na razie zadomowić chcą się tu dwa Pod koniec ubiegłego roku doszły do nas informacje, że w trakcie polowania myśliwi natknęli się na cztery wilki. Wraz z bratem, który jest myśliwym i również miłośnikiem wilków, postanowiliśmy to sprawdzić - mówi Marek Patalas z Biernatki. - Udało nam się zaobserwować ślady 3 zwierząt, ale nigdy nie były dość świeże, żeby podjąć tropienie. Aż do czwartku w ubiegłym tygodniu. Znaleźliśmy tropy dwóch wilków goniących zwierzynę. Idąc dalej tropy były bardzo ciepłe, parogodzinne, czyli wilki coś upolowały i swoim zwyczajem udały się na spoczynek, jak się okazało w pobliskim młodniku. W pewnym momencie nie wytrzymały naszej przedłużającej się obecności. Piękny, duży basior wyskoczył w odległości 15-20 metrów od nas. Wyszedł nam bezpośrednio “na strzał”, żeby pomóc swojej samicy uciec. Rzeczywiście kątem oka dostrzegliśmy jak wadera umyka niepostrzeżenie z młodnika w przeciwnym kierunku. Naszym zdaniem to nie jest para “wędrowna”. Wilki znlazły u nas w miarę spokojny areał, skąd mogą robić rajdy w celu zdobycia pożywienia i chcą się tu osiedlić.
Marek Patalas to fotograf i miłośnik przyrody. Jego pasją są właśnie wilki. Na temat ich zwyczajów mógłby mówić godzinami. Jak podkreśla przyrodnik wilki to bardzo bojaźliwe zwierzęta, które z własnej woli nie zbliżą się do człowieka, trudno im nawet przejść “linię” ludzkiego zapachu. Nie stanowią dla nikogo zagrożenia. Są za to pożyteczne dla leśnego ekosystemu. W sposób naturalny eliminują słabe, czy chore sztuki płowej zwierzyny, a także nadmiar szkodników, które sieją spustoszenie w lasach, a z którymi nie radzą sobie myśliwi - jak szopy, jenoty czy amerykańska norka.

- To rzadkie i potrzebne zwierzęta - mówi Patalas. - W Bieszczadach, dokąd systematycznie wyjeżdżamy, aby obserwować wilki, turyści przyjeżdżają specjalnie, żeby zobaczyć choć tropy tych zwierząt. Poza korzyścią dla lasów są więc także świetnym chwytem reklamowym. Wilki zaobserwowano na terenie nadleśnictw Nie-dźwiady-Czarne-Człuchów. Nie wiadomo gdzie podziały się pozostałe dwa. - Na tropie wadery zaobserwowaliśmy plamki krwi, prawdopodobnie więc weszła w okres płodny i basior mógł odpędzić potencjalnych konkurentów. Mogło być jednak i tak, że ktoś je zastrzelił. Dlatego tym bardziej apelujemy, szczególnie do myśliwych o ostrożność i objęcie ochroną tych niezwykłych zwierząt. Jeśli wadera będzie miała młode, przez dwa tygodnie będzie się nimi opiekować i będzie bezbronna. W tym czasie zdana jest na pomoc swojego samca. Jeśli ten zginie, zginą również jej młode.
Co ciekawe, wilki same wywołują u siebie ruję w momencie kiedy czują się bezpieczne, a rozmnażają się tylko tyle, aby zachować w miarę stałą liczebność. Nie grozi nam więc nadmiar tych zwierząt.

Jeden wilk na 10 tys. hektarów lasu?
W Polsce wilk podlega ścisłej ochronie zgodnie z rozporządzeniem Ministra Środowiska z 26 września 2001. Zakazane są jakiekolwiek polowania, wilk został wykreślony z listy gatunków łownych. Dopuszczalne są jedynie odstrzały osobników niebezpiecznych lub atakujących stada, w oparciu o zgodę ministra. Za szkody poczynione przez wilki odpowiada Skarb Państwa. Ich populację w Polsce szacuje się na ok. 600 sztuk - to 0.00001 wilka na hektar lasu. Szanse na spotkanie z tym zwierzęciem są więc nikłe."


Źródło: [url]http://czluchow.naszemiasto.pl/wydarzenia/982662.html[/url]


[B]Polowanie na więźnia[/B]

"Przeciwnik groźny, ale na łańcuchu. Takie „polowania” urządzają w ramach tradycyjnego festiwalu mieszkańcy Kirgistanu. Testują oni swoje psy myśliwskie, tajgany, na schwytanych żywcem wilkach, które przykuwa się łańcuchem do pala wbitego pośrodku placu."

Źródło: [url]http://ulubiency.wp.pl/gid,10964175,img,10964176,kat,1012383,galeriazdjecie.html?T[/url][page]=1
(są tu też zdjęcia)

Brak mi słów na skomentowanie tego...

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][B]Polowanie na więźnia[/B]

"Przeciwnik groźny, ale na łańcuchu. Takie „polowania” urządzają w ramach tradycyjnego festiwalu mieszkańcy Kirgistanu. Testują oni swoje psy myśliwskie, tajgany, na schwytanych żywcem wilkach, które przykuwa się łańcuchem do pala wbitego pośrodku placu."

Źródło: [URL="http://ulubiency.wp.pl/gid,10964175,img,10964176,kat,1012383,galeriazdjecie.html?T"]http://ulubiency.wp.pl/gid,10964175,...zdjecie.html?T[/URL][page]=1
(są tu też zdjęcia)

Brak mi słów na skomentowanie tego... [/QUOTE]

Widziałem w sieci coś takiego ... panowie myśliwi mówią,że to jest ich " tradycja " ... :shake:

A tak w ogóle to wspaniałe teksty :lol:,szkoda,że ja nie mogę znaleźć tylu ciekawych artykułów o lisach,a jak już to przede wszystkim negatywne ... :-(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='lis']A tak w ogóle to wspaniałe teksty :lol:,szkoda,że ja nie mogę znaleźć tylu ciekawych artykułów o lisach,a jak już to przede wszystkim negatywne ... :-([/quote]
Dzięki :oops:
Ale to też sporo roboty - staram się zawężać kryteria wyszukiwania jak najbardziej, a i tak ponad 50 stron gogólca muszę przejrzeć...
Niemniej jednak to sama przyjemność.

Z lisami jest na pewno trudniej, bo wilk jest powszechnie uznawany za fascynujące zwierzę itp itd, a lis... no cóż... Jak nikt się bardziej nie zainteresuje, to uważa go za zwykłego szkodnika i nic więcej :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='revii']

Z lisami jest na pewno trudniej, bo wilk jest powszechnie uznawany za fascynujące zwierzę itp itd, a lis... no cóż... Jak nikt się bardziej nie zainteresuje, to uważa go za zwykłego szkodnika i nic więcej :shake:[/quote]

Hmmm ... myślę,że w opinii przeciętnego Polaka status obydwu gatunków jest podobny / większość ludzi nie lubi ani wilków,ani lisów ... :-( /,z tą różnicą,że wilk budzi pewien respekt,szacunek,podziw,ludzie wiedzą,że wilk ma utrudnione życie,ale budzi też obawy / pamiętam wypowiedzi hodowców owiec,że wilk może być ... ale w zoo i w national geographic ... :shake: / - lis już żadnego podziwu nie budzi,jest traktowany jak zwykły szkodnik,właśnie ... :shake:
Problem polega na tym,że przeciętny Polak nie ma żadnej wiedzy ani na temat dużych drapieżników / wilk,ryś,niedźwiedź /,ani na temat gatunków pospolitych ( o lisie Polacy wiedzą,że jest rudy,fałszywy,farbowany,dwulicowy,kradnie kury i roznosi wściekliznę ).
Problem jest nawet szerszy - o ile wilk był obiektem wielu badań ze względu na to,ze budzi właśnie ten podziw,o tyle o lisie wiemy zdecydowanie za mało,jak na gatunek bytujący w Europie od zawsze,tak jak i wilk - pokutuje tu pojęcie " pospolitości ",skoro coś jest pospolite to znaczy,że nie jest warte uwagi,a to jest poważny błąd.
Ostatnio wyczytałem,że lis jest bardziej inteligentny niż pies i wilk i że byłby lepszym psem,gdyby ludzie dokonując wyboru zwierzęcia,które chcieli oswoić,kierowali się inteligencją,a nie siłą fizyczną - wtedy,jednak główną potrzebą człowieka był idealny towarzysz do obrony i pomocy w łowach,nie inteligent ;).

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem,czy tego już nie było:

[QUOTE][I]Populacja polskich wilków rośnie, a one same zaczynają migrować ze wschodu kraju na zachód - ujawnił coroczny spis tych zwierząt przeprowadzony przez Stowarzyszenie dla Natury "Wilk" wspólnie z Polską Akademią Nauk i dyrekcją Lasów Państwowych. W latach 70. ub. wieku na terenie naszego państwa żyło ich ledwie 70 sztuk, w tym momencie jest około 700. Spotkać je można nie tylko w Bieszczadach, Karpatach i terenach podgórskich, jak do tej pory, ale także w Lasach Wałeckich, Puszczy Bydgoskiej, Puszczy Rzepińskiej, Borach Dolnośląskich i Borach Tucholskich. A zatem w miejscach, z których zniknęły kilkadziesiąt lat temu. Nim jednak wilki na dobre zadomowią się na nizinach, będą musiały pokonać wiele przeszkód, takich jak np. drogi pełne samochodów, które przecinają szlaki ich wędrówek. Niemniej wzrost liczebności i ruchliwości tych drapieżników to wielki sukces, bo były one już w Polsce na skraju wyginięcia
Informacje zbierane podczas spisów wilków trafiają do specjalnej bazy danych, na podstawie której powstaje cyfrowa mapa występowania tego gatunku[/I]
[B]Angora 2009-02-22 [/B][/QUOTE]

A to zdanie myśliwego:

[QUOTE] I krok po kroczku, wzrosną straty powodowane przez wilka w całej Polsce, i powolutku, przestanie się państwu kalkulować płacenie za nie.
I tak jak z bobrem , łosiem , wydrą i nasz szacowny bury dołączy do grona łownych, i założę się że stanie się to w ciągu najbliższych 5-10 lat.
Co miłe, bo zawsze chciałem mieć taką wilczurę po kolana, będę się bujał na starość na bujanym fotelu wtulony w wilcze furto z wilków które samodzielnie upolowałem.
I będę opowiadał wnukom jak dziadek tego dokonał, a one będą słuchać z rozdziawionymi gębami i jak dorosną same staną się myśliwymi:). [/QUOTE]
:shake:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...