Jump to content
Dogomania

najlepszy weterynarz ogólny we Wrocławiu


rebellia

Recommended Posts

Pilnie potrzebuję jakiegoś specjalisty od psiej wątroby. Wyniki tragiczne. Pies ma kolejną akcję, ciemna krwawa kupa. Ostatnio podejrzenie infekcji, były antybiotyki i przeszło. Teraz powtórka z rozrywki, a wyniki Aspat, ALat oraz AP (fosfataza alkaliczna) tragicznie wysokie.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 136
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[B]Dr Jakub Nakonieczny
ul. Grabiszyńska 12a (wejście z tyłu, za Telepizzą)
Wrocław
tel. 606 336 684 - dzwonić po 17:00 aby dowiedzieć się w jakich godzinach jest w gabincie

[B]Dr Zdzisław Rak
ul. Ślazowa 2a (schronisko dla bezdomnych zwierząt)
Wrocław
tel. 503 129 300 - dzwonić aby dowiedzieć się czy przyjmuje we Wrocławiu czy w Rogowie Sobóckim[/B][/B]

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

[quote name='nesssssa']Pilnie potrzebuję jakiegoś specjalisty od psiej wątroby. Wyniki tragiczne. Pies ma kolejną akcję, ciemna krwawa kupa. Ostatnio podejrzenie infekcji, były antybiotyki i przeszło. Teraz powtórka z rozrywki, a wyniki Aspat, ALat oraz AP (fosfataza alkaliczna) tragicznie wysokie.[/QUOTE]

zdecydowanie polecam lek. wet. Kamila Rajczakowskiego. Wyleczył mojego psiaka, choć inni nie dawali mu szans!
Jego strona internetowa:
[url]www.weterynarzwroclaw.mamfirme.pl/[/url]

Link to comment
Share on other sites

  • 4 months later...
  • 5 months later...

A ja polecam Przemysława Tosia z gabinetu Vet Care w Kamieńcu Wrocławskim.
Niedrogo, fachowo. Wytłumaczy wszystko co się dzieje ze zwierzakiem, odpowie na wszelkie pytania.
Uratował mi świnkę morską (podczas gdy jedna z najbardziej polecanych dla gryzoni pań dr pierwszą świnkę mi zabiła), pozszywał psa elegancko, poskładał pogruchotaną łapę suki znajomej, tak że suczydło dogania teraz sarny.
Zdiagnozował mi drugiego psa w parę minut, podczas gdy poprzednia (ta od świnki, tak strasznie polecana że ojeju) bagatelizowała sprawę przez dwa lata. Okazało się że pies ma chore biodra, a ona mówiła, że jest po prostu przewrażliwiony na swoim punkcie i dlatego popiskuje, i że można mu ewentualnie dać coś przeciwbólowego.
W gabinecie pracuje też jego żona, również bardzo sympatyczna, choć z poważniejszymi sprawami lepiej iść do niego.
Gabinet współpracuje z Ekostrażą, więc można tam spotkać naprawdę różne zwierzaki (ostatnio jeż i kaczka) :)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][B]poskładał pogruchotaną łapę suki znajomej, tak że suczydło dogania teraz sarny.
[/B][/QUOTE]
Wow, jest się czym chwalić.
To przekaż koleżance, że za coś takiego jest 5,000zł mandatu :) A ja życzę żeby znów się nie połamała jak będzie jakąś ganiać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Jara']Wow, jest się czym chwalić.
To przekaż koleżance, że za coś takiego jest 5,000zł mandatu :) A ja życzę żeby znów się nie połamała jak będzie jakąś ganiać.[/QUOTE]

Czy zawsze musi znaleźć się ktoś, kto się przyczepi? Nikt nie mówi, że psisko ma pozwolenie na gonienie saren, a już na pewno nikt nie jest z tego dumny. Zdarzyła się taka sytuacja jeden raz, przypadkiem, co nie zmienia faktu, że łapa działa jak powinna, czyli wet się spisał, a o to chodzi w tym wątku i tego się trzymajmy :)

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

Cześć!
Czy mógłby mi ktoś polecić specjalistę-neurologa, u którego byłaby jakaś szansa na poprawę zdrowia psa chorego na epilepsję ? Dodam tylko, że współpracowałem przez rok z dr. Wrzoskiem i mimo, że początki byłby bardzo rokujące (tj. pies nie miał żadnego ataku przez pół roku), tak teraz z psem jest coraz gorzej i zdecydowałem się poszukać pomocy u innego specjalisty. Problem w tym, że nie znalazłem ani jednego, który posiadałby nieskazitelną opinię więc chciałem zapytać, czy ktoś ma może bezpośrednie lub pośrednie doświadczenie z leczeniem psa przy tej konkretnej chorobie ?

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Napiszę po prostu jak było, a wnioski wyciągnięcie Państwo sami. To będzie długi opis, chcę nakreślić całokształt sytuacji.
- suczka, około 9-10 lat, do 10 kg, mieszaniec. W bardzo dobrej kondycji. Nagle zaczyna kuleć na tylną łapkę. Ponieważ kilka lat wcześniej miała operowany staw po urazie, zakładam, że to zapalenie stawu. Zdarzało się już tak w przeszłości. Podanie leku przeciwbólowego/przeciwzapalnego załatwiało sprawę i wszystko wracało do normy. Tym razem nie wróciło. Suczka kuleje coraz bardziej, grymasi przy jedzeniu, po tabletkach wymiotuje.
- Jest piątek. Suczka dostaje antybiotyk i lek przeciwbólowy w gabinecie u Edyty Filistowicz w Kłodzku. Umawiamy się na badania krwi na poniedziałek, żeby sprawdzić co się dzieje.
- sobota: suczka zaczyna kuleć też i na drugą łapkę. Dzwonię do Pani Filistowicz. Podejrzewa choroby odkleszczowe, które atakują układ nerwowy. Badania w poniedziałek powinny to potwierdzić.
- niedziela: suczka dostaje nagle ataku bólu. Wysiadają jej obie tylne łapki. Piszczy, skomli z bólu, szuka pozycji, w której będzie mniej bolało. Skojarzenie mam z atakiem korzonków u człowieka. Jadę do Pani Filistowicz do Kłodzka. Suczka dostaje leki przeciwbólowe, steryd. Wszystko pasuje do chorób odkleszczowych. Pani Filistowicz zwraca też uwagę na źle pracujące serce. Bardzo wyraźne szmery, łomotanie serca. Jak sama określa – stan serca to dramat. Mimo to, nie wzbudziło to mojego niepokoju. 2 lata wcześniej suczka dostała lek nasercowy zalecony przez Panią Filistowicz (jak się później okazało słusznie). Tyle, że wtedy suczka źle na niego zareagowała. Lek został odstawiony. Konieczna była konsultacja kardiologiczna. Dowiedziałam się wtedy, że owszem, są zmiany w sercu wynikające z procesu starzenia, ale suczka jest sportowcem, dużo biega, jej serce to „serce sportowca”. Szumy w sercu nie są dla niej niczym złym, bo serce sportowca świetnie sobie radzi. Od tej pory właśnie tak reaguje na hasło: szmery w sercu, odpowiadam: tak, wiem, kardiolog powiedział, że u niej to normalne. Mam uśpioną czujność. Tym bardziej, że suczka nie ma żadnych objawów: ani nie dyszy, ani nie sinieje jej język, nie ma omdleń.
- noc z niedzieli na poniedziałek: suczka oddycha bardzo ciężko, dalej nie może stanąć na tylnych łapkach. Serce łomocze jej tak, że wręcz je słyszę jak siedzę obok niej. Tłumaczę to ogromnym bólem. Jest w półśnie, widać, że cierpi. Boję się, że nie dożyje rana, że serce nie wytrzyma.
- poniedziałek: badania krwi wykluczają choroby odkleszczowe, ma mocno podwyższone leukocyty. Zdjęcie boczne RTG kręgosłupa nie wykazuje żadnych zmian. Pani Filistowicz odsyła mnie do Wrocławia. Ona nie ma możliwości dalszej diagnostyki. Sama podejrzewam nowotwór. Suczka miała kilka miesięcy wcześniej obustronną mastektomię, histopatologia guzów wykazała nowotwór ze skłonnością do przekształcenia się w złośliwy. Po operacji wróciła do formy, nic złego się nie działo. Aż do teraz. Skojarzenie nasuwa się samo: przerzuty.
- wieczorem jestem we Wrocławiu. Przyjmuje mnie w gabinecie Krzysztof Nabzdyk (to on operował wcześniej suczkę). Podaje silne leki przeciwbólowe, steryd. Wykonuje USG narządów wewnętrznych, prześwietlenie RTG obydwu łapek. Nic nie znajduje. Pan Nabzdyk również zwraca uwagę na serce. Słychać wyraźne szmery, doradza rezonans rdzenia kręgowego i koniecznie konsultację kardiologiczną. Serce jest na tyle w kiepskim stanie, że ma wątpliwości, czy będzie można znieczulić suczkę do rezonansu. Zadecyduje kardiolog. Kieruje mnie do kardiologa – Patrycji Bednarz – Hebel (koneksje rodzinne, żona Pana Nabzdyka to Roksana Bednarz – Nabzdyk), jak się później okazało jest to ta sama kardiolog, która badała suczkę 2 lata wcześniej). Rezonans poleca u Pana Dariusza Niedzielskiego, u niego w klinice pracuje również Patrycja Bednarz-Hebel i jej mąż Mateusz Hebel.
- wtorek: suczka przespała spokojnie noc, leki podane dzień wcześniej zadziałały. Wygląda jakby czuła się lepiej. Mimo to jadę z nią na rezonans. Dr Niedzielski również słyszy szmery w sercu, prosi o konsultację Mateusza Hebla – radiologa i anestezjologa. Pan Hebel zgadza się na podanie znieczulenia, w sercu słychać szmery, ale praca serce jest ok. Nie powinno być problemu ze znieczuleniem. Nie ma. Rezonans zostaje wykonany. I tutaj dr Niedzielski przedstawia mi diagnozę, której, po raz pierwszy w życiu, mimo wykształcenia biologicznego, właściwie nie rozumiem. Na rdzeniu nie ma żadnych zmian nowotworowych. Na upartego można doszukać się jakiegoś „cienia” na rdzeniu, który [U]gdyby się rozwinął mógłby[/U] dać takie objawy. Jeśli za tydzień stan się nie poprawi, sugeruje powtórkę rezonansu, żeby sprawdzić czy „cień” się rozwinął. Możliwe, że stan suczki wynika również ze słabego ukrwienia tylnych łapek. Tutaj pytanie co powie kardiolog…
- w końcu, popołudniu we wtorek, dochodzi do wizyty u kardiologa – u Pani Patrycji Bednarz–Hebel. Suczka czuje się lepiej, znieczulenie przy rezonansie zrobiło swoje. Jest zmęczona, ale nie odczuwa bólu. Kardiolog, bardzo sympatyczna, miła Pani, przypomina sobie suczkę. Rzeczywiście badała ją dwa lata temu. Wykonuje echo serca i EKG. Rzeczywiście widać proces uszkodzenia serca, zastawek, serce jest powiększone, EKG nie jest w normie, jest gorzej niż 2 lata wcześniej, ale… również i tym razem Pani Bednarz-Hebel nie wprowadza żadnego leczenia. Serce sportowca da sobie radę samo. Kiedy zwracam uwagę, że tylne łapki są zimniejsze niż przednie, pani Bednarz nie reaguje. Ewentualna konsultacja za pół roku.
- tydzień później suczka umiera na moich rękach… Przez całą noc cicho wyje, ledwo oddycha, widać, że ból ją wykańcza. Cały czas tak naprawdę miała zator na tętnicy brzusznej, tak duży, że krew nie dopływała do tylnych łap. Tzw. zakrzepica….
Co się działo przez ten tydzień?
Codziennie byłam z nią w gabinecie weterynaryjnym.
Najpierw znowu w Kłodzku. Uspokojona diagnozą Dr Niedzielskiego, że w rdzeniu nic nie ma i diagnozą Pani Bednarz-Hebel, że z sercem też jest ok, tłumaczę sobie, że suczka musiała mieć chwilowy atak, stan zapalny korzonków, jak u ludzi. Dostanie zastrzyki i wszystko się uspokoi.
Pani Filistowicz w Kłodzku wykonywała tylko zalecania Dr Niedzielskiego, podawała leki przeciwbólowe i przeciwzapalne (niesteroidowe). Zdziwiła się diagnozą kardiologiczną, ale nie dociekała czy ma ona sens, czy nie. Kardiolog powiedział, że jest ok, no to jest ok. Kiedy zwróciłam uwagę na to, że tylne łapki suczki są zimniejsze niż przednie, usłyszałam: ciekawe… i tyle.
Dzień później stan suczki znowu gwałtownie się pogorsza. Nie czekam już, tylko od razu jadę do Wrocławia. Znowu do Pana Nabzdyka. On również zdziwił się diagnozą kardiologiczną, brakiem podjętego leczenia, ale również nie dociekał, dlaczego tak jest. Uznał, że to musi być w takim razie na tle neurologicznym. Należy podawać steryd i leki przeciwbólowe. Po 3 dniach powinna nastąpić poprawa. Wtedy sama tak myślałam. W końcu po pierwszych takich zastrzykach rzeczywiście stan suczki się poprawił.
Zastrzyki nie pomogły jednak. Stan suczki nie poprawiał się, tylko się pogarszał. Ból, dyszenie, łomotanie serce, brak czucia w tylnych łapkach. Zaczęło się szukanie przyczyny na oślep. Może pasożyt, może jednak nowotwór, może choroby autoimmunologiczne? Wszystko zostało wykluczone na podstawie badań krwi. Mocz również był w porządku. Suczka była coraz bardziej osłabiona, wyniki krwi nagle jej się pogorszyły. Inny weterynarz upierał się, że to może być przyczyna kardiologiczna. Miałam wątpliwości, czy ma rację, w końcu byłam przecież na konsultacji u kardiologa… Ale zgodziłam się, że należy to sprawdzić. W poniedziałek dzwonię na kardiologię na Uniwersytet Przyrodniczy. Odbiera ktoś niekompetentny, bo udziela mi informacji, że takich badań u psów się nie robi, tylko u kotów. Rezygnuje. Wiem, że za chwilę znowu będę w gabinecie weterynaryjnym. Umawiam tylko konsultację neurologiczną.
Jeszcze tego samego dnia, pojawiam się ponownie u Pana Nabzydka. Przyjmuje mnie jego żona – Bednarz-Nabzdyk. Sam Pan Nabzydk wysłał do mnie swoją Asystentkę. Sam nie zamienił ze mną ani jednego słowa, tylko wyszedł na papierosa. Widziałam miny Pani Nabzdyk, Asystentki – popłakałam się. Spytałam czy powinnam uśpić suczkę. Pani Nabzdyk poradziła: nie, jeszcze poczekać. Usłyszałam, że suczka prawdopodobnie ma zakrzepicę, że to jednak problem kardiologiczny. Można to sprawdzić badając przepływ w naczyniach – badanie dopplerowskie. Tym razem wiedziałam konkretnie o co pytać na Uniwersytecie Przyrodniczym. Badanie zostaje wykonane jeszcze tego samego dnia. Potwierdza ono, że suczka ma ogromny zator na tętnicy brzusznej. Do jednej łapki krew nie dopływa w ogóle, do drugiej dopływa w 11%. Lekarz wykonujący badanie, jako [B][U]jedyny[/U][/B] spojrzał mi w oczy i powiedział: jest źle, bardzo źle. Proszę się przygotować na najgorsze.
Próba rozpuszczenia zatoru nie powiodła się. Badanie Doplerowskie wykonane było w poniedziałek wieczorem. W środę rano suczka nie żyła – tydzień po wizycie u „kardiologa” - Pani Patrycji Bednarz-Hebel.
Czy Pani Bednarz-Hebel popełniła błąd w diagnozie? Proszę, odpowiedzcie Państwo sami.
Dla mnie tak – popełniła, bo jej diagnoza zmyliła wszystkich weterynarzy (poza jednym, za co mu dziękuję). Zaczęli szukać zupełnie gdzie indziej. Problem kardiologiczny odrzucili.
Nie jestem naiwna, wiem, że psy w końcu odchodzą, że nie wszystkim można pomóc. Ale tutaj mam poczucie, że suczkę można było uratować. Głupią aspiryną. Błąd był już 2 lata temu. Już wtedy Pani Bednarz-Hebel uśpiła moją czujność. Szmery w sercu – to normalka. Pech polegał na tym, że poza tym suczka nie miała innych objawów. Szmerami w sercu miałam się nie martwić. Nawet po 2 latach, kiedy wszyscy określali stan serca jako zły, Pani Bednarz–Hebel nie zaleciła żadnego leczenia. Nic. Mam wrażenie, że suczka skazana była na zator. Wcześniej czy później to się musiało stać, skoro w żaden sposób nie była leczona.
Skontaktowałam się z Panią Bednarz-Hebel już po wszystkim. Obwiniłam ją za to, co się stało z moją suczką. Że gdyby nie jej diagnoza, suczka albo by żyła dalej, albo jej cierpienie nie byłoby aż tak duże. Pani Hebel nie poczuwa się do winy. Twierdzi, że wszystko zrobiła tak jak trzeba, a moja reakcja jest czysto emocjonalna. W SMSie zwróciła się do mnie słowami: „rozumiem Pani frustrację…”. No tak… Kim może być ktoś, kto próbuje dociec co się stało z jego psem, jak nie frustratem…
Moja suczka była moim Przyjacielem. Wiernym, oddanym. Była ze mną wszędzie, w pracy, w domu, na wakacjach, wszędzie. Mam poczucie, że na sam koniec ją zawiodłam, bo kiedy potrzebowała pomocy zaprowadziłam ją do niewłaściwych ludzi – skupionych na sobie, bojących się narazić kolegom – bo ani Pani Filistowicz, ani Pan Nabzdyk nie podważyli diagnozy Pani Bednarz-Hebel, ani Dr Niedzielskiego. Mimo, że jak sami mówili, świetnie się znają, są powiązani koleżeńsko i rodzinnie, nie zadzwonili do siebie, nie porozmawiali. Dr Niedzielski stawiając diagnozę, nie potrafił powiedzieć: nie wiem. Szukał przyczyny neurologicznej na siłę, zamiast powiedzieć: szukajcie dalej. Niestety Ci, którzy mogli pomóc suczce pojawili się zbyt późno… bardzo tego żałuję.
Zawiodłam Przyjaciela, bo niestety zaufałam niewłaściwym ludziom: Pani Bednarz-Hebel, Panu Niedzielskiemu, Pani Filistowicz, Panu Nabzdykowi…

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Witam wszystkich,

czy jest we Wrocławiu naprawdę dobry dermatolog, który dodatkowo znałby się na niebieskich amstaffkach?

Suka ma rok i przez cały ten czas jest leczona dermatologicznie bez większych efektów. Przyjęła już tyle antybiotyków, że strach pomyśleć jak to znosi jej wątroba, natomiast skóra wciąż w nie najlepszej kondycji :(

Dr Popiel i dr Strugała odpadają.

Ma ktoś kogoś innego godnego polecenia?

Link to comment
Share on other sites

A w czym jest problem? Tzn jaka jest diagnoza i objawy? Pies drapie się, ma rany- czy po prostu jest łysy? Bo u błękitnych psów (to pewnie wiesz) występują niekiedy przełysienia, aż do kompletnie gołego psa- taka uroda (a fachowo alopecja) .... no i niestety to się wiąże z częstszymi problemami skórnymi. Jeśli chodzi o dermatologów, to najlepsze doświadczenia mam z dr Cekierą. A niestety miałam ostatnio szansę nabrać doświadczenia z psią dermatologią.

Link to comment
Share on other sites

  • 8 months later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...