Jump to content
Dogomania

Pustka, która boli


szajbus

Recommended Posts

Kiedy ten upał się skończy? Jak ja nie cierpię takiej pogody. To ma być klimat umiarkowany?
Jak na razie wszelkie ulewy, oberwania chmur, silne porywy wiatru nas omijają z czego jestem zadowolona. Za to kilka kilometrów dalej wiatr porywał dachy, uszkadzał budynki, grad zniszczył uprawy, powyrywane drzewa z korzeniami leżały na drogach, kilka spadło na samochody. Cud, że nie było ofiar w ludziach. 
Zuzia w te upały  dużo odpoczywa, ujadanie na balkonie odchodzi tylko do godz. 10 i po południu ok 19. Na wieczornym i wczesno porannym spacerze jest aktywna. Potem jej się nie chce.

Moje maluszki opiekujcie się Zuzolcem.
 

63.jpg

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Upał dał się wszystkim we znaki, a tym niskopodwoziowym w szczególności. Rozmawiałam z wetką. Miała kilka przypadków udarów wśród psów.
Na szczęście mamy chwilę wytchnienia od tego żaru lejącego się z nieba. Teraz Zuzia na spacerach popitala jak młódka. 

Maluszki moje kochane zaciskajcie łapinki za Gajunię, Zuzie i nas wszystkich . 

75.JPG

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Dnia 22.07.2021 o 11:04, szajbus napisał:

Maluszki moje kochane zaciskajcie łapinki za Gajunię, Zuzie i nas wszystkich

Małej mordce łapinki i kciuki się przydadzą, we wtorek mamy dokładne badania tylnych łapinek. Już dzisiaj nerwy nie dają mi spokoju. 

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

U Zuzi odezwały się uszy. Zachodzimy w głowę skąd jej się to wzięło. Na razie dajemy środek p. bólowy, który działa też p. zapalnie i płukamy uszy zgodnie z zaleceniem weta przygotowując je do podania antybiotyku, który ma działać przez miesiąc. Poza tym apetyt i humor bez zmian, oszczekuje wszystkich z balkonu jak należy i na spacerach szuka leszcza, którego można oszczekać.
Psoniu, Balbisiu proszę o trzymanie kciuków za Gajunie i Zuzolca. 

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, szajbus napisał:

U Zuzi odezwały się uszy. Zachodzimy w głowę skąd jej się to wzięło.

Ojej, uszy potrafią długo dokuczać. Może to drożdżaki. U naszych psiaków zdarzało się to po kąpielach w przeróżnych zbiornikach wodnych. Niezależnie od powodu życzę Zuzi szybkiego powrotu do zdrowia. 
Na wszelki wypadek i kciuki zacisnę. 

Link to comment
Share on other sites

Płukania skończone. Teraz weszły krople do uszu  od wetki, a jak to nie pomoże będzie antybiotyk, który działa ok 3 miesięcy. Powiem Ci, że przy bacznej obserwacji doszłam do wniosku, że ona nie odczuwa bólu. Moim zdaniem to jest swędzenie. Miałam nieprzespaną nockę, Zuzia wstała w nocy, ja leżałam, udawałam, że śpię i ją podglądałam. Ona położyła główkę na wykładzinie dywanowej i tarła o nią uszkami przez chwile po czym pomaszerowała radosnym krokiem z kitą w górze napić się wody. Potem wróciła, dała mi w łeb, żebym zrobiła jej więcej miejsca na podusi, bo chciała się na niej rozwalić. Potulnie się usunęłam i po godzinie zasnęłam zwinięta w kłębuszek na połowie łóżka.  Wydzieliny jakiejkolwiek zero, skora w obu ucholach bez jakichkolwiek zmian. 
Jak to się zaczęło? Wstała po drzemce, trzepała uszami jak oszalała, potem kładła na przemian raz jedno, raz drugie ucho  na szyi jakby chciała je o nią pocierać (bardziej lewe). To wywołało u nas w domu ALARM I STOPNIA i migiem do weta. Problem z tą histeryczką jest taki, że nie pozwala sobie pobrać wymazu. 
Słowo daję, wszyscy poprzedni weci nazywali ją histeryczką i doszłam do wniosku, że mieli rację, bo im jest starsza tym bardziej histeryzuje u wetów. Może ma już dość tych wizyt? Nie wiem. Głupia jestem, ale jest z nimi coraz gorzej.
Z drugiej strony histeryzuje też podczas kąpieli, podczas suszenia, nie daje przy sobie nic zrobić. Wiesz jaki mamy problem z zakrapienim tych uszu, a wcześniej z płukaniem? Matko kochana, wymyślamy takie podchody, że szok. Janusz ją trzyma, Szymek trzyma jej ciastko przy pyszczku , a  ja zakrapiam i masuje.  Kurde, cała rodzina zaangażowana do zakrapiania uszu. 
Wczoraj i dziś trzepała uszami może dwa razy i to po drzemce, ale już nie kładła ich na szyję i nie pocierała też nimi o wykładzinę.
Mój Janusz ma swoją teorię i twierdzi, że Zuzi zaszkodził wentylator i ją "zawiało", bo często się wręcz przy nim kładła i chłodziła.

 

 

Link to comment
Share on other sites

44 minuty temu, szajbus napisał:

Wydzieliny jakiejkolwiek zero, skora w obu ucholach bez jakichkolwiek zmian.

Wiesz jaki mamy problem z zakrapienim tych uszu, a wcześniej z płukaniem? Matko kochana, wymyślamy takie podchody, że szok.

Pocieszająco to wygląda, jeśli nie ma wydzieliny. Faktycznie może to wynikać ze swędzenia.

Nasza mała mordka lubi, gdy jej się czyści uszy. Pewnie dlatego, że później jest pasek z kaczki. 

Link to comment
Share on other sites

No i wszedł antybiotyk do uszu. Inny niż ten, o którym mówiła lekarka. Mamy przerwać dotychczasowe preparaty, które otrzymaliśmy na oczyszczenie uszu i zakrapiać antybiotykiem raz dziennie. Zdecydowanie mniej trzepie uszami. 
Zuzia nie ma typowych objawów zespołu przedsionkowego, ale od soboty raz dziennie na chwilę traciła równowagę i to mnie BARDZO martwi. Trwa to dosłownie kilka sekund, po czym idzie na balkon ujadać na tych, którzy idą JEJ chodnikiem, no bo niby jakim prawem to robią? Albo ciągnie nas do kuchennej szafki i uprawia zdecydowane żebractwo o ciacho. Wygląda na zupełnie zdrowego psa i tak się zachowuje. Ale te momenty mnie doprowadziły do palpitacji serca.  
Martwi mnie to tym bardziej, że w sobotę mamy wesele, na którym musimy być. Co mi z tego, że od miesiąca na ten czas mam zamówioną opiekę nad nią i to dwóch doświadczonych osób, które będą z nią w domu jak na weselu będę odchodziła od zmysłów i pewnie non stop wisiała na telefonie? 
Psoniu, Balbisiu zawsze nam pomagałyście pomóżcie i teraz. Weźcie w swoją opiekę Zuzię i Gajunię. Pomóżcie im wrócić do zdrówka. One bardzo potrzebują Waszej pomocy. 
Kocham Was moje psie aniołeczki.

1.jpg

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Zaciskam kciuki z całych sił za Zuzię. Nasze pożegnane psiaki też pewnie zaciskają łapinki. 

Doskonale rozumiem obawy związane z pozostawieniem Zuzi. Chodziłbym po ścianach, gdybym musiał zostawić Gajkę z kimś innym, niż z żoną. Właśnie dlatego, że mała mordka nie jest okazem zdrowia. 

Link to comment
Share on other sites

Zuzka bardzo ładnie daje sobie zakrapiać antybiotyk do uszu co mnie cieszy. Mam czas  aby go zakropić i wymasować uchole jak należy zgodnie z zaleceniami.
Radku wszyscy z mojej najbliższej rodziny też idą na wesele (siostra wydaje córkę za mąż). 
Zuzia zostaje z moją kuzynką i jej narzeczonym ( oboje psiarze, a kuzynka dodatkowo jest wieloletnią wolontariuszką schroniskową). Zuzia zna ich, lubi i nie powinno być problemów z akceptacją. W zanadrzu ( na wszelki wypadek) mam jeszcze jedną osobę, którą też zna Zuzia, a ta osoba opiekowała się w lecznicy psiakami  po zabiegach. Nie będą to osoby przypadkowe.
O weselu wiedzieliśmy od dawna i dlatego szukaliśmy takiej opieki dla Zuzki, aby nie miała stresu i którym będziemy mogli zaufać. Są to osoby jej znane, przez nią lubiane i znające się na opiece nad psami. Na pewno z wesela jedno z nas będzie dojeżdżało do domu, żeby ją wyprowadzić na planowe spacery. Sala weselna jest 15 km od domu więc nie będzie z tym problemów. Nie planujemy też tam hulać do białego rana.

 

 

Link to comment
Share on other sites

Bardzo miło się czyta to, co piszesz o weselu i opiece. Wszystko zapięte na ostatni guzik. Dla mnie zostawianie psiaka to wielki stres. Jeżeli już musimy, zostawiamy Gajulkę z mamą Asi, mojej żony. Ale i tak stresuję się zawsze i dzwonię z pytaniem, co u małej mordki. 

Link to comment
Share on other sites

Nie musiała znosić długiej rozłąki. Szymona na weselu dopadła migrena i wrócił do domu po 4 godzinach. Zuzia zatem była pod opieką trzech osób w tym Szymona. Nie musiałam non stop dzwonić, bo co godzinę mieliśmy relacje sms co słychać w domu, jak pannica się zachowuje. Wczoraj Szymon nie pojechał na poprawiny więc została z nim w domu. Narozrabiała mu trochę, potem zmęczona zasnęła na jego łóżku i jechała sypialnym aż miło. Przespała nawet godzinę swojego spaceru i wyszła na niego z 1,5 godzinnym opóźnieniem. Po nim zrobiła demolkę wszystkich łóżek i znowu zasnęła. Obudziła się jak wróciliśmy i radochy nie było końca. 
Psoniu, Balbisiu dziękuję i proszę o więcej dla Zuzi, Gajuni i dla nas.

63.jpg

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

8 godzin temu, szajbus napisał:

Przespała nawet godzinę swojego spaceru i wyszła na niego z 1,5 godzinnym opóźnieniem. Po nim zrobiła demolkę wszystkich łóżek i znowu zasnęła. Obudziła się jak wróciliśmy i radochy nie było końca. 

Widzę, że Zuzia w dobrej formie.
Dużo zdrowia dla Was i Zuzi.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
  • 2 weeks later...

Dzięki Radku za kciuki i modlitwę. Przydadzą się i to bardzo. Walczymy dalej , a czy damy radę? Pragniemy tego najbardziej na świecie. Ktoś powie stary 15 letni pies. Weci od dawna nas przygotowywali, że nadejdzie wkrótce moment pożegnania i żebyśmy wzięli to pod uwagę. Łatwo się mówi, jak to nie jego pies.
Słabe serducho z wadą dyskwalifikuje ją do badań szczegółowych pod narkozą i przez to jesteśmy w czarnej dupie, a z reszty ciężko coś wyczytać. Zuzia miała silne zapalenie uszu, o czym pisałam wcześniej. Brała antybiotyk, który skończyliśmy tydzień temu. Już po pierwszym podaniu była super poprawa. Wszystko wróciło do normy do wczoraj.
Przyszła z porannego spaceru, zjadła dziękczynne ciacho i poszła tradycyjnie w kimono. Wstała i zaczęła trzepać uszami, trzeć nimi o dywan i tracić równowagę. Zaczęła się zataczać. Wet, petarda leków, a z godziny na godzinę było gorzej. Prawdopodobnie poszedł błędnik po całości, ale nie można też wykluczyć, że ma guza w główce. Od wczoraj od południa  cały czas leży. Wczoraj co godzinę zmienialiśmy jej pozycję, bo nie była w stanie sama tego zrobić, odmówiła jedzenia, a pojona była strzykawką. Jeśli chodzi o dziś to, rano wstała , chwiejnym krokiem obeszła całe mieszkanie, sama się napiła i zmienia sama pozycje. Próbuje też wstawać co jakiś czas i siadać. Od wczoraj mamy tak 11:30 jeden zastrzyk, 13:30 drugi zastrzyk, 14:30 leki kardio, 15:30 ostatni zastrzyk, 22:00 lek w saszetce rozpuszczony w wodzie i podany strzykawką do pysia. Nie spuszczamy jej z oczu 24 godziny na dobę i tak będzie dopóki nie wyzdrowieje i tak musi być. Atmosfera w domu? Zarówno ja, Janusz i Szymon jesteśmy załamani. Przy niej trzymamy fason, tulimy, robimy dobrą minę do złej gry, a tak naprawdę każdy ryczy w innym kącie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...