Jump to content
Dogomania

York w sklepie - przepisy prawne, bardzo proszę o pomoc.


owczarnia

Recommended Posts

Zostałam dziś z Fuzlakiem wyrzucona ze sklepu spożywczo/chemicznego (duży supermarket) i trafił mnie jasny szlag. Pies nie muszę mówić, że jest czystszy pewnie od niejednego kupującego, pachnie jak gwiazda filmowa i oczywiście siedział skitrany u mnie na rękach, przytulony mocno - nie było mowy żeby choćby powąchał kogokolwiek bądź cokolwiek. Byliśmy we dwójkę z mężem, on robił zakupy, ja trzymałam Fuzlaka. No i facet (tak zwany "pilnowacz", nie mają tam ochrony jako takiej tylko chodzi takich dwóch po sklepie i trzyma wszystko na oku) stwierdził, że mam wyjść z psem ze sklepu, bo psom do sklepów wchodzić nie wolno. Miałam ochotę go kopnąć, bo tuż za jego plecami rozwrzeszczane dzieciątko zwalało z półki co się dało (mamusia nie zgodziła się kupić lizaczka), a on zwracał uwagę mnie. Za to, że miałam na rękach pieska wielkości wyrośniętej świnki morskiej, no do licha!

Piszę tu o tym (jeśli już był taki temat, to bardzo ślicznie proszę mi wybaczyć, ale spojrzałam pobieżnie i nie znalazłam, a przekopywać się przez całe forum nie mam siły), bo może ktoś ma pojęcie o przepisach i będzie mi w stanie udzielić informacji czy rzeczywiście jest gdzieś powiedziane, że ja z Fuzlakiem do sklepu nie mogę i już, nawet jeśli on mały, niegroźny i caluteńki czas na rękach?...

Będę wdzięczna za wszelkie informacje.

Link to comment
Share on other sites

Miałam podobną sytuację Moja naprawdę mała suczka york siedziała w wiklinowym koszyku powieszonym na wózku mojej córki, ja z synem pakowaliśmy warzywa, w dużych delikatesach. ( nie po raz pierwszy z psem zresztą)( Na szczęście moje dzieci 2 i 5 lat nie są z gatunku odwet za brak lizaka che che, raczej mi pomagają w zakupach) Ochroniarz podszedł i oznajmił, że z psem nie wolno, więc odpowiedziałam, że przepraszam, i czy mam wyjść od razu, czy mogłabym jednak dokończyć zakupy. Na to pan zaproponował, żeby mój 5 letni syn czekał z Kiarą przed kasami. Ja mówię nie. On bardzo zdziwiony dlaczego? Więc tłumaczę, że jestem odpowiedzialnai za dziecko i za zwierzę, i nie mam zamiaru narażać obojga na to np., że ktoś mógłby mieć ochotę ukraść ( wyrwać synkowi) młodą suczkę kosztownej rasy. Ostatecznie nie wdjąc się w dyskusję odłożyłam towary na miejsce i wyszłam mówiąc dzieciom głośno, że pójdziemy zrobić zakupy gdzie indziej. No i myśląc w duchu, że sklep, ochraniany, przez jegomościa nie zarobi dziś ze 200 zeta. Myślę, że nie powinno się wchodzić ze zwierzętami do sklepów, a z drugiej strony trudno traktować drobinę śpiącą w koszu jako problem. Właściwie co za różnica czy pies jest przed czy za kasami. Poza tym wygodnie mi łączyć wędrówkę na zakupy spożywcze ze spacerem Kiary jako, że sklepy są oddalone od mojego mieszkania.

Link to comment
Share on other sites

Prawda jest taka ze przed wiekszoscia sklepow jest naklejka lub napis mowiacy o zakazie wprowadzania psow.
Ale jak wiemy np.na plaze tez jest zakaz wprowadzania psow, a zycie zyciem. Sama chodzilam z małym o 7 rano na spacery nad morze i dosc tłoczno było od piesków :P Jak pies na plazy sie nie załatwia tylko chce pobiegać (lub np. własciciel posprzata) to nie rozumiem w czym problem.
I tak samo tutaj - jesli pies jest grzeczny i czysty i na raczkach u Pani to chyba kazdy ochroniarz mógłby przymknać oko.
Otstnio byłam w supermarkecie z Tofikiem.
Chcieliśmy isc do sklepiku zoologicznego (chciałam kupic wyrko i wolalam "przymierzyć" do niego psa i spytać go o zdanie :lol: ).
Zbieglo się kilku ochroniarzy, co drugi mnie pytał czy napewno ide do zoologa i uzgadniali to ze sobą przez krótkofalówki. Oczywiscie Toficzek był nieziony na rekach. Halo zrobili jakbym conajmniej bombę atomową niosła :evil:

Ludziom się chyba nudzi i są jakoś powszechnie nieprzyjemni. A na dodatek to zjawisko się szerzy. Dzieki Bogu u niektórych osobników zachował się szczątkowy mózg :evilbat:

  • Downvote 1
Link to comment
Share on other sites

ja równiez miałam taką sytuację. w kerfurze we wrocławiu. naklejki nie ma że z psami nie wolno, przejrałam cały sklep, do galerii mozna z psami, a na tzw. spożywczy NIE. nie zostałam wpuszczona, choc jak wchodziłam wczesniej nikt mi nie zwracał uwagi. równiez pytałam, LDACEZGO? inteligentny pan ochroniaz stwierdził, że pies moze zjesc zpołki rozne rzeczy!!

mowie wam paranoja!! juz po porstu nie kupuje w tym sklepie.

Link to comment
Share on other sites

No a ja właśnie od wczoraj usiłuję sobie przypomnieć gdzie czytałam taki jeden artykuł, w którym wyraźnie było napisane, że żaden sklep ani żadna restauracja nie ma prawa mnie tak naprawdę w takiej sytuacji wyrzucić, bo pies nie stwarza żadnego zagrożenia, a kwestie higieniczne nie dość, że w ogóle teoretycznie nie mają znaczenia, w końcu ludzie też butów przed sklepem nie zmieniają tylko wchodzą z dworu, to jeszcze w przypadku Fuzlaka w ogóle przestają istnieć. Powoływano się tam na jakieś przepisy, ale kurka za nic nie mogę tego znaleźć. Generalnie jest podobno tak, że właściciel żadnego miejsca użyteczności publicznej nie może kierować się swoim "widzimisię" i myśleć, że jak naklei naklejkę "z psami nie wolno" na drzwiach, to to już wystarczy. Musi mieć do tego realne podstawy, których w moim przypadku uważam, że kompletnie nie było.

Link to comment
Share on other sites

Dziewczyny u mnie jest dokładnie to samo. Na Spożywczy takze mnie nie wpuszczono i to juz jakos przyjelam, ale nie chciano mnie w ogole wpuscic z piesiem do sklepu podobnej wielkosci jak Carrefour. Siedzialam ladnie na lawce przed kasami i Oscarek zauwazyl pancie w kasie wiec zeskoczyl mi tak szybko z kolan, ze nie zdarzylam go zlapac, ale zaraz wstalam i go spowrotem wziela. Ochroniarz zbiegł sie tak szybko, ze nawet okiem nie zdarzylam mrugnac. Powiedzial ze mam stad wyjsc bo pieski nie moga chodzic po sklepie, zaczelam mu tlumaczyc ze on zeskoczyl bo zauwazyl swoja Pania w kasie, na to on mi odpowiedzial, ze pieska mozna przywiazac na zewnatrz i tam moze poczekac, a ja mu na to : a co Pan chce zeby mi ktos go ukradl? on mi odpowiedzial, ze nikt go nie ukradnie bo tam ochroniarze pilnuja, ja sie odwracam w strone wyjscia, patrze a tam zadnego ochroniarza nie widze i sie pytam: przepraszam a gdzie tam Pan widzi ochroniarza? bo ja widze same pieski przypiete i przechodniow, owy pan zaczal mi sie tlumaczyc ze pewnie na chwile odszedl itp ja mu podziekowalam za takie pilnowanie i powiedzialam ze sama wyjde!!

Link to comment
Share on other sites

Też miałam podobną sytuację i to z ochroniarzami. Generalnie jest tak, że z psem nie powinno się wchodzić do sklepu. Wszystko jedno czy duży czy mały. Są dwie strony medalu i trzeba też zrozumieć innych kupujących, którzy sobie tego nie życzą. A ochroniarze wykonują tylko swoją robotę. Dla nich pies to pies. Tak mają przykazane. Trudno się dziwić, mogą za to stracić robotę. A to, że my jesteśmy zwariowani na punkcie swoich psów to już inna bajka. No i nie możemy zostawić ich przed sklepem. W okolicy mam zaprzyjaźnione sklepy, sprawdzone, gdzie z psiakiem idę. Natomiast do Centrów Handlowych i innych sklepów zabieram Bazylka w torbie. Nikt go nie widzi i nie ma awantury. Tak mi zresztą poradził szef ochrony w markecie.

Link to comment
Share on other sites

Lol, kiedy inni kupujący byli oburzeni jeszcze bardziej ode mnie, że takie cudo jak Fuzlaczek musi opuścić sklep :D. Dodatkowo facet który nas wypraszał jest tam niejako szefem (nie właścicielem) i to raczej on wywala z pracy niż jego wywalają. No i zapomniałam napisać najważniejszego: to jest supersam (sieć 34) tuż koło mojego domu, znają mnie tam do licha i Fuzlaka też, bo przychodziłam z nim już tam i nigdy nie było problemu, codziennie robię u nich zakupy (nie zawsze z psem, oczywiście :D). I do tej pory było dobrze, tylko właśnie zmienił się ten pacan od pilnowania i zaczęły się fochy.

Link to comment
Share on other sites

Witam!
Prawda jest taka, że sklep jest czyjąś własnością i każdy właściciel MA PRAWO zabronić doń wstępu zwierzętom. Czy nam się to podoba, czy też nie... Rozumiem Wasze zbulwersowanie... Mnie również kiedyś wyproszono z supermarketu, podczas gdy na mych rękach grzecznie spoczywał Pufcio. Byłam wówczas zła i rozdrażniona, pomyślałam jednak, że nie ja na tym stracę... Stratę poniósł sklep, ponieważ na zakupy wybrałam się w bardziej przyjazne miejsce. Od tej pory, gdy jestem z psem, a muszę coś kupić, wybieram "bezpieczne" sklepy. Staram się natomiast nie łączyć zakupów z wyprowadzaniem psa. Moja dewiza brzmi: Spacer ma służyć przede wszystkim mojemu psu. Moja uwaga skupia się głównie na nim... W sklepie, podczas zakupów pies nic a nic nie użyje... Zakupy zrobię w innym czasie. I tego się trzymam! :D

Link to comment
Share on other sites

A tu Bazylko nie masz racji. Sami prowadzimy sklep, stąd doskonale wiem iż jest to miejsce użyteczności publicznej i właściciel nie może postępować wedle swojego "widzimisię".

Ja też staram się nie chodzić do sklepu z psem, ale wracałam akurat ze spaceru, spotkałam męża i wstąpiliśmy po drobne zakupy na kolację. Jak już pisałam, ten sklep mam po drodze do domu i do głowy mi nie przyszło latać specjalnie po to, żeby najpierw zostawić psa...

Link to comment
Share on other sites

a ja sie ostatnio spytalam pana sznaownego ochroniarza w markecie czy mnie wpuszcza jak bede szla z psem na spacer i bede chciala wejsc na stoiska zeby mu cos kupic w zoologicznym. powiedzialm jak rasa -malutki yorczek - pan zrobil mine jakbym z choinki sie urwala...wyjasnilam ze to takie dlugowlose malenstwo co kokardki nosi(sila stereotypu zadzialala). pan zrobil jeszce glupsza mine, spytal sie czy ja przypadkiem nie zartuje. na moje NIE, powiedzial 'no oczywiscie ze pani NIE wejdzie...jak pani sobie wyobraza ze kazdy tak psa wprowadzi to zwierzyniec tu nam sie zrobi'

na nic argumenty ze piesek jest maly i bedzie siedzial pod kurtka (za tzw pazucha)

w sumie mial troszke racji z tym zwierzyncem, ale przeciez ludzie z wielkimi psami raczej nie wchodza miedzy polki, poza tym do uzego psa byle kto nie podejdzie, a malego yorczka NIE WYOBRAZAM sobie chocby na chwile spuscic z oka!!!

...i w sumie to nigdy nie widzialam jeszcze w markecie czy innym samoobslugowym ludzi z pieskami wiec to chyba lekka przesada z tym zwierzyncem, ale rozumiem ze panu zapowbiegawczo chodzilo o zasade

Link to comment
Share on other sites

Hm, ciekawy temat. Moim skoromnym zdaniem racje ma Bazylia. Po pierwsze są różni klienci. Co zrobić jak piesek zasika towar na dolnej pułce. Czy każdy posprząta czy ucieknie z miejsca przestepstwa? Są ludzie którzy myją ręce raz dziennie ale nie wpuszczą psa do swojego domu, a napewno na fotel czy kanape. Oni jak widzą zwierze w sklepie to poprostu z niego wychodzą.
Co do miejsca publicznego to nie masz racji (też prowadze cafe) mamy tysiące nie życiowych przepisów - sanitarnych, BHP, rękojmia, gwarancja, ale sklep jest mój i to ja decyduje kto po co za ile. Jeśli się nie podoba to w ramach konkurencji można iść gdzie indziej. Ja najwyżej zbankrutuje. Niedawno miałem u siebie takiego pieniacza więc go poprostu grzecznie aczkolwiek stanowczo wyprosiłem. Tez mi się odgrażał i straszył ze mnie odda (tylko nie wiedział gdzie). Powiedział coś w tym stylu: ze komuna się skończyła i on mi teraz pokaże jak poinformuje moich zwierzchników. Odpowiedziałem mu że ma racje - komuna się skończyła i ja zaraz wezwę straż miejską bo on mnie obraża w moim prywatnym lokalu i zakłóca spokój innym klientom. Nie znam natomiast przepisów sanitarnych związanych ze sklepami spożywczymi - możliwe ze to one zabraniają wpuszczania zwierząt i wówczas właściciel sklepu nie ma nic do gadania.

Link to comment
Share on other sites

Hm. No dobrze, ale jak ma zasikać jakikolwiek towar, jeśli mam go na ręku [b]cały czas[/b] i zobowiązuję się do tego przy wejściu? Moim zdaniem zastosowanie tu powinny mieć przepisy o odpowiedzialności właściciela za swojego psa i już.

Co do miejsca publicznego to rację mam na pewno :). Czy wyobrażasz sobie nie wpuścić kogoś do swojego sklepu/kawiarni, bo jest na przykład z małym dzieckiem (które może obsiusiać towar na dolnych półkach :D)? Albo dlatego, że jest za chudy/za gruby/za wysoki/za niski/ma na sobie czerwony sweterek, a Ty nie lubisz czerwonego koloru? Nie. Nie możesz tego zrobić, bo ludzie mogą złożyć skargę i będą mieli rację. Masz prawo odmówić wstępu lub wyrzucić kogoś tylko w [b]uzasadnionych przypadkach[/b] (na przykład realne zagrożenie dla innych klientów, naprzykrzanie się, przeszkadzanie, zakłócanie porządku i tak dalej). Co innego duży pies, a co innego maleńki yorczek.

Link to comment
Share on other sites

Witam Wszytkich.
Nieczęsto pisze na forum, jestem stała"czytaczką" :-),ale ten temat bardzo mnie zaciekwaił i chce wam powiedziec jakie jest moje zdanie.
Kilkakrotnie byłam we Francji i tam panie robiace zakupy z yorkami sa na porzadku dziennym. W duzych marketach chodza z pieskami i nikomu to nie przeszkadza. Jest tylko jedna zasada. Piesek musi byc zapakowany w torbe noszona na raniemiu, lub w takie nosidełko dla psa noszone z przodu. Podobne do takiego dla małego dziecka. No i obowiazkowo trzeba miec ksiazeczke zdrowia psa, z aktualnymi szczepieniami i opisem stanu zdrowia.
Uwazam, ze to jest bardzo logiczne, bo niky nie zapakuje sobie owczarka do torby i nie bedzie nosił na plecach:-). Tyczy sie to tylko małych zwierzaczków , zdrowych z aktualnymi badaniami. Pomyślmy ilu chorych ludzi chodzi po sklepie, dotyka art. spozywczych i im sie nic nie mowi, a taki malutki,czysciutki piesek przeszkadza.
U nas napewno kategoryczny zakaz wprowadził sanepid, a oni to przestrzegaja. DLa mnie to jest chore. Ale przepisy przepisami.

W wielkich galeriach handlowych psa mozna prowadzac na smyczy, sa nawet miejsca gdzie piesek moze sie załatwic. Ale to jest inna cywilizacja. Moze u nas za kilka lat to sie zmieni. Trzymajmy kciuki.

Kiedys z psem udałam sie do hipermarketu , do sklepu zoologicznego. I oczywiscie odrazu mialam 3 ochroniarzy za plecami. Wsciaklam sie. Poprosilam sobie ich przelozonego. Powiedzialam mu, ze ja i moj pies idziemy do sklepu zoo, przeznaczonego własnie dla zwierzat, i oboje jestesmy zdrowi. Pokazalam ksiazeczke zdrowia psa. Napomknelam, ze jego ludzie szukają sensacji, zamiast zajmowac sie brudasami wchodzacymi akurat na czesc spożywcza sklepu. Pan mnie przeprosil i zyczył miłych zakupów w sklepie zoo.

Moja Beta codziennie rano ze swoim panem chodzi po chlebek. W poblismim sklepiku jest bardzo lubiana, odrazu wbiega za lade, wita sie. Obiega zaplecze, smiejemy sie , ze sprawdza, czy jest porzadek :-) Robimy tam zakupy, tylko dlatego ze toleruja tam nas i nasze psy. Nie zostawie psa przed sklepem, bo sami wiemy ijak takie psy szybko znikają.

Pozdrawiam i zycze sobie i innym włascicielom wiecej tolerancji dla naszych psiaczków.


Agga

Link to comment
Share on other sites

[b]Owczarnia[/b] Ty masz pieska na rekach i sie zobowiazujesz ale ktoś inny za pierwszym regałem puszcza psa na podłoge i tyle ...

Na prowadzenie działalności gospodarczej nie musisz mieć zgody (z nielicznymi wypadkami) a tylko ja rejestrujesz. Na prowadzenie sklepu nie masz koncesji (z nielicznymi wypadkami) wiec mozesz wywiesić sobie kartkę ze moga wchodzić tylko osoby bez obuwia, a w drzwiach postawić ochroniarza. Puki Twoje widzimisie nie obraża jakiś tam uczuć, puki nie naruszasz żadnych przepisów to Tobie wolno. Natomiast nie zdrowe zachowania weryfikuje rynek --- ile osób wejdzie do Twojego sklepu? Ty płacisz podatki itp i Ty odpowiadasz - nastepnego miesiaca masz straty - nazywa sie to wolny rynek.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='owczarnia']
Nie. Nie możesz tego zrobić, bo ludzie mogą złożyć skargę i będą mieli rację.[/quote]

Gdzie moga złozyć skargę? Wydziały handlu juz nie istnieją. PiP to nie w ich gesti. Obrona konsumenta? Jakie prawo zostało złamane ze w swoim lokalu za który płacę nie chce nikogo w butach. Podaj mi instytucje do której zostanie złożona skarga?

Link to comment
Share on other sites

[b]YORAGGA[/b],

wiele bym dała, żeby panowały u nas takie przepisy jakie są we Francji. W Stanach, babcia mi opowiadała, że są specjalne sklepy dla piesków i kotków, gdzie można nawet zwierzęta zostawić żeby zrobić zakupy, potem się po niego wraca - jest to coś podobnego jak w naszych marketach tylko że dla dzieci. Podoba mi się to także że piesek może sobie zobaczyć każdą zabaweczkę, może zkosztowac kazda kosteczke (sa wysypane w odpowiednich pojemnikach) poprostu raj dla pieskow, a my mozemy spokojnie zrobic zakupy. Ciekawe czy kiedys wpadna na takie cos i zrobia to u nas. Co uwazacie na takie rozwiazanie ?

Dzisiaj bylam w Carrefour oczywiscie z Oskarkiem i patrze a po sklepie chodzi duzy Terrier Rosyjski, wiec ja sobie mysle, ze jak on moze to czemu taki maly by nie mogl i to na rekach. Pan ochroniarz z daleka mnie widzial i od razu do mnie podszedl i powiedzial ze na teren sklepu z pieskiem nie mozna wchodzic wiec grzecznie odpowiedzialam, ze ja tylko do zoologicznego no i tam czekalam az kolezanka zrobi zakupy :) Potem przeszlismy sie na obuwie, bizuterie, ciuchy i nigdzie mi juz uwagi nie zwrocili.

Link to comment
Share on other sites

Po troszę każdy z Was ma rację. Jest szereg przepisów regulujących kwestie prowadzenia sklepów- w tym sklepów spożywczych, ale także tego typu placówki sa prywatne i pewne zasady moga ustalac wlaściciele. Naturalnie zasady ustalone przez właścicieli nie moga łamać prawa, a w szczególności praw posiadanych przez obywateli (jeżeli właściciel napisze, że zakazuje wchodzić Żydom i Murzynom, to łamie ich prawa i można go pozwać. Osobna kwestia, to proces, koszty i czas....). To znaczy, każdy może egzekwować swoje prawa, jeśli tym samym nie narusza prawa innych osób.
Jest na prawdę ogromnie!!!! dużo przepisów dotyczących sprzedazy produktów,także unijnych i nie moge Wam od razu znaleźć konkretów. Ale, spróbuję jutro troche popytac w PIH-u, sanepidzie itp, może mnie nakieruję i cos znajdę. Prawda jest też taka, że właściciele sklepów się boją, bo wystarczy jeden u-wy klient, który zadzwoni do sanepisu i PiH-u i powie, że po sklepie biegają psy i zanieczyszczają żywność i oni muszą sprawdzić takie doniesienie. A to jest kontrola, która angażuje i sprzedawców, i właścicila i pjest prawie pewność , że coś zawsze znajdą. A to skutkuje madatem, czasem ochrzanem dla sprzedawczyni, a czasem gość obetnie im kawałek pensji za ten mandat. Więc dmuchają na zimne.

Ja z Avą wchodzę do sklepów, ale ona siedzi w plecaczku i widać jej tylko łepek-łapki też ma w plecaczku. U nas nie ma bardzo dużych marketów typu tesco, carefu itd, ale byłam kiedyć w dość dużym markecie (chodzę tam często i mnie kojarzą-zresztą miasto jest małe i w ogóle ludzie się znają) i pani przy kasie powiedziała mi -b. grzecznie ale i tak mnie wkurzyła, bo uwielbiam psiaka i pierwsza myśl jak śmie!! czepiać się mojej psiny-że tu psów wprowadzać nie wolno. Więc zanim się ugryzłam w język odpaliłam, no właśnie, dlatego ją wniosłam. Panią zamurowało, a mi sie głupio zrobiło i mówię jej że chodzę już tutaj od 7 miesięcy, zawsze z Avą i kierowniczka też mnie widziała. Nikt nie miał nic przeciwko. Zapłaciłam i wyszłam-ale fakt, że od 2,5 miesiąca tam nie byłam. A pani mi się kłania i ostatnio jak szła z dziećmi, to zapytała czy mogą ją pogłaskać (Avę nie panią :D )
Ale
W W-wie chodziłam po Galerii Mokotów prawie 3 godziny z AVa w plecaku) byłam też w innej, nikt złego słowa mi nie powiedział. A nawet większość chciała głaskać psiaczka. Podobnie było w Galerii Echo w Kilecach-tam byłam też w Tesco i nawet pani otworzyła zamkniętą kasę, żebym nie stała za pogłaskanie psiaczka.

Ufff-gadane mam, może więc jutro coś napiszę konkretnego. :D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='waldek2'][b]Owczarnia[/b] Ty masz pieska na rekach i sie zobowiazujesz ale ktoś inny za pierwszym regałem puszcza psa na podłoge i tyle ...

Na prowadzenie działalności gospodarczej nie musisz mieć zgody (z nielicznymi wypadkami) a tylko ja rejestrujesz. Na prowadzenie sklepu nie masz koncesji (z nielicznymi wypadkami) wiec mozesz wywiesić sobie kartkę ze moga wchodzić tylko osoby bez obuwia, a w drzwiach postawić ochroniarza. Puki Twoje widzimisie nie obraża jakiś tam uczuć, puki nie naruszasz żadnych przepisów to Tobie wolno. Natomiast nie zdrowe zachowania weryfikuje rynek --- ile osób wejdzie do Twojego sklepu? Ty płacisz podatki itp i Ty odpowiadasz - nastepnego miesiaca masz straty - nazywa sie to wolny rynek.[/quote]

Przykro mi, ale to co piszesz, to w większości straszne bzdury :(. Poczytaj może trochę, zainteresuj się przepisami - jest ich mnóstwo. Mnóstwo regulacji, począwszy od tych dotyczących szerokości wejścia do sklepu i strony w którą muszą otwierać się drzwi, a skończywszy na obsłudze klientów.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='onia']Po troszę każdy z Was ma rację. Jest szereg przepisów regulujących kwestie prowadzenia sklepów- w tym sklepów spożywczych, ale także tego typu placówki sa prywatne i pewne zasady moga ustalac wlaściciele. Naturalnie zasady ustalone przez właścicieli nie moga łamać prawa, a w szczególności praw posiadanych przez obywateli (jeżeli właściciel napisze, że zakazuje wchodzić Żydom i Murzynom, to łamie ich prawa i można go pozwać. Osobna kwestia, to proces, koszty i czas....). To znaczy, każdy może egzekwować swoje prawa, jeśli tym samym nie narusza prawa innych osób.
Jest na prawdę ogromnie!!!! dużo przepisów dotyczących sprzedazy produktów,także unijnych i nie moge Wam od razu znaleźć konkretów. Ale, spróbuję jutro troche popytac w PIH-u, sanepidzie itp, może mnie nakieruję i cos znajdę. Prawda jest też taka, że właściciele sklepów się boją, bo wystarczy jeden u-wy klient, który zadzwoni do sanepisu i PiH-u i powie, że po sklepie biegają psy i zanieczyszczają żywność i oni muszą sprawdzić takie doniesienie. A to jest kontrola, która angażuje i sprzedawców, i właścicila i pjest prawie pewność , że coś zawsze znajdą. A to skutkuje madatem, czasem ochrzanem dla sprzedawczyni, a czasem gość obetnie im kawałek pensji za ten mandat. Więc dmuchają na zimne.

Ja z Avą wchodzę do sklepów, ale ona siedzi w plecaczku i widać jej tylko łepek-łapki też ma w plecaczku. U nas nie ma bardzo dużych marketów typu tesco, carefu itd, ale byłam kiedyć w dość dużym markecie (chodzę tam często i mnie kojarzą-zresztą miasto jest małe i w ogóle ludzie się znają) i pani przy kasie powiedziała mi -b. grzecznie ale i tak mnie wkurzyła, bo uwielbiam psiaka i pierwsza myśl jak śmie!! czepiać się mojej psiny-że tu psów wprowadzać nie wolno. Więc zanim się ugryzłam w język odpaliłam, no właśnie, dlatego ją wniosłam. Panią zamurowało, a mi sie głupio zrobiło i mówię jej że chodzę już tutaj od 7 miesięcy, zawsze z Avą i kierowniczka też mnie widziała. Nikt nie miał nic przeciwko. Zapłaciłam i wyszłam-ale fakt, że od 2,5 miesiąca tam nie byłam. A pani mi się kłania i ostatnio jak szła z dziećmi, to zapytała czy mogą ją pogłaskać (Avę nie panią :D )
Ale
W W-wie chodziłam po Galerii Mokotów prawie 3 godziny z AVa w plecaku) byłam też w innej, nikt złego słowa mi nie powiedział. A nawet większość chciała głaskać psiaczka. Podobnie było w Galerii Echo w Kilecach-tam byłam też w Tesco i nawet pani otworzyła zamkniętą kasę, żebym nie stała za pogłaskanie psiaczka.

Ufff-gadane mam, może więc jutro coś napiszę konkretnego. :D[/quote]
Hurrraaa!!! Nareszcie jakieś konkrety!!! Napisz koniecznie, pozdrawiamy z Fuzlakiem serdecznie Ciebie i Avę :).



PS
Fuzlakowi też łepek tylko wystawał, reszta była u mnie za pazuchą :D.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='owczarnia']Co do miejsca publicznego to rację mam na pewno :). Czy wyobrażasz sobie nie wpuścić kogoś do swojego sklepu/kawiarni, bo jest na przykład z małym dzieckiem (które może obsiusiać towar na dolnych półkach :D)? Albo dlatego, że jest za chudy/za gruby/za wysoki/za niski/ma na sobie czerwony sweterek, a Ty nie lubisz czerwonego koloru? Nie. Nie możesz tego zrobić, bo ludzie mogą złożyć skargę i będą mieli rację.[/quote]

Owczarnio, no nie wiem, czy masz rację...
Nie mam pojęcia, jak to jest ze sklepami, ale co powiesz na zjawisko, jakim w ostatnich czasach jest selekcja w modnych klubach? Klub to również niejako miejsce publiczne, a przy wejściu stoi pan, który ocenia ludzi pod względem wyglądu i wedle własnego "widzi mi się" do lokalu wpuszcza ludzi, którzy mu się spodobają (takich, którzy wg niego pasują do pozostałych gości klubu). I tak oto ludzie w niemodnych ubraniach, "nieodpowiednio wystylizowani" nie wejdą do niektórych miejsc, choćby pokazali portfel pełen pieniędzy badź też zagrozili wezwaniem straży miejskiej. Selekcja jest zjawiskiem nieco kontrowersyjnym, ale jakże prawdziwym...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bazylia'][quote name='owczarnia']Co do miejsca publicznego to rację mam na pewno :). Czy wyobrażasz sobie nie wpuścić kogoś do swojego sklepu/kawiarni, bo jest na przykład z małym dzieckiem (które może obsiusiać towar na dolnych półkach :D)? Albo dlatego, że jest za chudy/za gruby/za wysoki/za niski/ma na sobie czerwony sweterek, a Ty nie lubisz czerwonego koloru? Nie. Nie możesz tego zrobić, bo ludzie mogą złożyć skargę i będą mieli rację.[/quote]

Owczarnio, no nie wiem, czy masz rację...
Nie mam pojęcia, jak to jest ze sklepami, ale co powiesz na zjawisko, jakim w ostatnich czasach jest selekcja w modnych klubach? Klub to również niejako miejsce publiczne, a przy wejściu stoi pan, który ocenia ludzi pod względem wyglądu i wedle własnego "widzi mi się" do lokalu wpuszcza ludzi, którzy mu się spodobają (takich, którzy wg niego pasują do pozostałych gości klubu). I tak oto ludzie w niemodnych ubraniach, "nieodpowiednio wystylizowani" nie wejdą do niektórych miejsc, choćby pokazali portfel pełen pieniędzy badź też zagrozili wezwaniem straży miejskiej. Selekcja jest zjawiskiem nieco kontrowersyjnym, ale jakże prawdziwym...[/quote]

Hehe, czy Ty może masz jakieś zdolności jasnowidzące :D? Bo my tu właśnie siedzimy z moim ślubnym i dokładnie nad tym samym się zastanawiamy :lol:. Wniosków zero. Czy ktoś wie na jakich podstawach prawnych opiera się taka selekcja?...

Link to comment
Share on other sites

Właściciel klubu może oznajmić, że dana impreza jest imprezą zamkniętą (dla osób posiadających zaproszenia bądź też karty klubowe...) A że większość gości żadnych kart nie posiada to już zupełnie inna sprawa...
Ja raz jedyny miałam nieprzyjemną przygodę z selekcjonerem w pewnym warszawskim klubie. Stałam w kolejce z trzema koleżankami oraz jednym kolegą. Pan "wyrocznia" bardzo miłym głosem powiedział do nas: "Zapraszam 4 panie". My oczywiście jak jeden mąż odpowiadamy, że jest z nami jeszcze kolega. "Kolega? Ach tak..." Po czym ów pan zmierzył kolegę wzrokiem i dodał "Kolega musi mieć kartę klubową". I był to koniec dyskusji... Postanowiliśmy tego wieczora odwiedzić inny lokal. Do wspomnianego przeze mnie klubu więcej bym się już nie wybrała.... gdyby... no właśnie... gdyby nie fakt, że należy on do moich ulubionych :oops:

Co do przepisów, to dowiedziałam się, że istnieje taki, który zabrania wstępu zwierzakom do pomieszczeń, w których przygotowywane jest jedzenie. Nie ma w nim jednak mowy o pomieszczeniach, gdzie to jedzenie jest sprzedawane bądź też podawane. Decyzja o wpuszczaniu czworonogów należy zatem do właściciela.

Link to comment
Share on other sites

W koncu jakis ciekawy temat zaistnial na forum. :wink:
Dodam swoje 3 grosze.

Otoz, moim zdaniem, zgadzam sie z Waldkiem i Bazylia, sklep jest prywatny i wlasciciel moze nie zyczyc sobie obecnosci w nim zwierzat. A zwierze to nie dziecko i takie porownania sa zupelnie niedorzeczne.
I najlepszy przyklad podala Bazylia, selekcja jest na porzadku dziennym np. w klubach i jakos zadne przepisy tego nie zabraniaja.

Kiedys wszedzie chodzilam z Fleur (ona oczywiscie w torbie), w tym rowniez do duzych hipermarketow. Czasami nie bylo problemow, a czasami klocilam sie z ochrona lub obrazalam na sklep i nie robilam w nim zakupow. Ale pozniej Fleur podrosla, zrobila sie ciezsza i dzwiganie i jej i torebki + wybieranie rzeczy z polek, to juz troszke za duzo jak dla mnie. :wink:

Poza tym Fleur zaczela w sklepach szczekac, np. na niektore osoby, lub kiedy przesuwano towar, halasowano i to rowniez zaczynalo byc dla mnie krepujace.

A raz zdarzyl nam sie takie przypadek, za w galerii handlowej w sklepie z dywanami Fleur zwymiotowala prosto na rozlozony dywan. I tu wlasciciel okazal sie niezwykle mily, bo szybciutko zapewnil, ze nic sie nie stalo i sam wszystko posprzatal. :D

Tak wiec sa 2 strony medalu i mimo, ze nasze pieski sa takie zadbane i czysciutkie, zawsze moze zdarzyc sie cos niespodziewanego.

Obecnie na jakies wieksze zakupy do hipermarketow jezdzimy bez psa, a z psem chodze glownie do osiedlowych sklepikow spozywczych, np. wracajac rano z porannego spacerku. :P

Za to czesto chodzimy do kawiarni i restauracji wlasnie z pieskiem, ktory siedzi sobie grzecznie w swojej torbie na osobnym krzeselku przy stole. Ale tu tez nie ma zadnej reguly, niektore knajpki pieski przyjmuja inne nie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...