Jump to content
Dogomania

Uprawnienia Dogoterapeutyczne


dogomAnka

Recommended Posts

hmmm widze że sytuacja troche się komplikuje bo miałam na mysli np rase szpic wilczy ale z tego co wyczytałam to odpadają psy stróżujące,
a co do pomysłu szkolenia psa to narazie chciałam się teoretycznie zorientowac jak to wszystko wyglada i czy watro pójść ta drogą i chodziło mi o psa terapeute który mógłby uczestniczyć w terapii z dziećmi niepełnosprawnymi, upośledzonymi a także uczestniczyc ze mną w wolontariacie w hospicjum.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 117
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

A gdyby tak zabrać sie za szkolenie samemu ? :bigok:

Powiem Ci, że gdybym sam mial hodowle to byloby to dla mnie oczywiste - co do zaś ras to IMHO nie jest tak, ze te sie nadaja a te nie - Jesli np. ja mam osrodek dogoterapii ze specjalizacją "niepelnosprawność ruchowa" to raczej rotka nie zakupie jako swojego psa flagowego ;-) skoro są takie slodkie istoty jak GR ale gdybym hodował takowe pieski jak R to chcac pracowac z podopiecznymi wyspecjalizowalbym sie w zajeciach typowo edukacyjnych na przyklad albo pracy z tzw. trudną młodzieżą :cool2: i byloby OK ...

ciekaw jestem czemu nie podejdziesz do tego tak wlasnie ??? :sg168:

(tak tylko pytam :-D )

Link to comment
Share on other sites

oczywiście że myslałam o tym zeby zabrac sie za szkolenie osobiście 8)
ale obecnie w tym temacie jestem "zielona" dlatego zadałam pytanie czy ktoś zna kogoś z woj. lubelskiego kto się na tym zna.
Wiec po pierwsze chciałam w pierszym etapie poczytac czysto teoretycznie o tym, ale w razie jakichs napotkanych problemów chciałabym miec osobę do której moge się zwrócić twarzą w twarz (i chodzi mi tu o osobe która ma w tym doświadczenie i zna temat.
Bo nie wyobrażam sobie że będę pytać o to na forum ;)
ale tak jak powiedziałam narazie są to plany nad którymi rozmyślam, myslałam poprostu ze moze w woj lubelskim jest jakaś fudnacja albo stowarzyszenia (a ja o tym nie wiem) i że mozna tam pojechac zobaczyć, porozmawiać itp.

ps. i małe sprostowanie - ja osobiście ni posiadam hodowli, hodowla jest własnością moich rodziców

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Kazdy pies pracujacy z dziecmi niepelnosprawnymi czy w hospicjum razem z Toba - musi byc psem bezblednie opanowanym, wyszkolonym, czyli musisz zaczac od tego, by nauczyc sie szkolic psa, jesli masz z nim pracowac.
Pies zdolnosc do nauki zachowuje cale zycie, o ile szkolony jest od szczeniaka - zawsze mozna stawiac mu nowe zadania, uczyc czegos nowego. Ale poczatek - to jest to, co znajdziesz na stronie Dogtora.
Jesli potrafisz wyszkolic psa do tego poziomu - mozesz myslec co dalej.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

[quote name='PW']oczywiście że myslałam o tym zeby zabrac sie za szkolenie osobiście 8)
ale obecnie w tym temacie jestem "zielona" dlatego zadałam pytanie czy ktoś zna kogoś z woj. lubelskiego kto się na tym zna.
Wiec po pierwsze chciałam w pierszym etapie poczytac czysto teoretycznie o tym, ale w razie jakichs napotkanych problemów chciałabym miec osobę do której moge się zwrócić twarzą w twarz (i chodzi mi tu o osobe która ma w tym doświadczenie i zna temat.
Bo nie wyobrażam sobie że będę pytać o to na forum ;)
/ ... /
[/quote]


:sg168: A czemu nie na forum :question: ;-) - masz tu możliwośc skonfrontowania swojej wiedzy i poglądów z innymi - to bardzo ważne bo na etapie na jakim jest polska "dogoterapia" szansa znalezienia tego "jednego jedynego" nauczyciela akurat w okolicach Lublina jest raczej marna ;-)

... masz tutaj wlasnie co najmniej 3 osoby, które "w temacie ścieżki dogoterapeutycznej" ;-) należą niewątpliwie do tych 10, ktore w ogole wiedza o co chodzi - korzystaj :bigok:

skoro jesteś pedagogiem i jednoczesnie "kręci" Cie temat szkolenia psa to jak rozumiem chcesz pracować w układzie "fachowiec z wlasnym psem" a nie fachowiec wspolpracujacy z fachowcem od psa ;-) ... wiec tak czy inaczej ścieżką dla Ciebie jest to co napisala Zosia (mrzewinska) - naucz sie uczyc wlasnego psa - fajna sprawa :bigok: - i jak sie nauczysz - sama sobie wystawisz bajeranckie świadectwo (moze być z pieczatką :cool2: )
i będzie to wiecej znaczyć niż kolejny fikcyjny kursik i kwit :sg168:


PS
nie traktuj tego co pisze tak doslownie - to jest forum po prostu i tak sobie głosno mysle ;-)

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=black][FONT=Verdana]Powiem szczerze: nigdy nie wnikałem w kwestie dogoterapii tak dogłębnie, aby rozważać rodzaj "specjalizacji". Po przeczytaniu kilku powyższych postów stwierdzam, że może porywam się na zadanie dla mnie jak na razie niewykonalne. Brak czasu (studia filologiczne) oraz możliwości ukróca na razie moje marzenia na temat profesjonalnej dogoterapii. Ta sprawa zostanie dla mnie w perspektywie przyszłości. [/FONT][/COLOR]
[COLOR=black][FONT=Verdana] [/FONT][/COLOR]
[COLOR=black][FONT=Verdana]Dziękuję leszkowi za ciekawe informacje.[/FONT][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Z wielką przyjemnością przeczytałam Waszą dyskusję.
Wiele ze zdań pani Mrzewińskiej mogłoby być moimi słowami.

Kilka rzeczy, które poruszył Leszek wydaje się być dla mnie kontrowersyjnymi, ale to tylko dlatego, że mam blade pojęcie o pracy z dziećmi z takich środowisk.

Pedagogika resocjalizacyjna na moich studiach filologicznych śmignęła mi jak IC i niewiele z tego wyniosłam.
Największe wrażenie wywarł na mnie cykl wizyt (w ramach praktyk studenckich) w takich placówkach jak Pogotowie Opiekuńcze, Dom Dziecka czy ośrodek opiekuńczy dla dzieci niepełnosprawnych. I żadne "suche" studia nie zastąpią mi tego - cykl wykładów to nie wszystko. MUSI być on poparty wizytą w takich ośrodkach. Nie wyobrażam sobie szkolenia swojego psa bez takich wizyt (w ramach oferowanego przez np. Bydgoszcz studium).

To jedno.

Drugie - od zeszłego roku waham się nad jedną sprawą.
Żałuję okropnie, że nie mogłam Was Leszku z Mają odwiedzić - choć zapowiadałam się przecież - co kilka głów to nie jedna...
Otóż w zeszłym roku bratu urodził się synek. O wiele za wcześnie. Przeszedł wiele operacji, ma wodogłowie, niedowidzi (reaguje na bardzo silne światło) i obecnie, choć skończył rok, jego rozwój fizyczny i psychiczny bliski jest dziecku trzy - cztero miesięcznemu.
Od razu pomyślałam o psie.
I jak się domyślacie - pozostaję w wielkiej kropce.
Po prostu boję się zaszkodzić.
A z drugiej strony widzę, jak zwykłe przytulenie się mojego syna do Pagaja działa cuda z jego skomplikowanym systemem wartości i nadwrażliwością.

Pagajowi niestety nie zostało wiele życia (choć ma dopiero dwa i pół roku). Jest chory na przewlekłą niewydolnośc nerek i wyniki badań wskazują, że niedługo będziemy się musieli rozstać.

Jest w planach juz następny pies. Labrador.
I tak dojrzewa powoli we mnie myśl o Dogoterapii.
Nic spektakularnego, po prostu wykorzystanie potencjału psiego, własnych chęci szkolenia się w tym kierunku i niesienia pomocy (choćby uśmiechu) innym.
Nie chcę porywać się na współpracę z dziećmi, jakimi opiekuje się Leszek - na to jestem za słaba - tak myślę. (Choć po "przygodzie" z Kamilem, nie wiem, czy Wam mówiłam, dyrektor palcówki, do jakiej go odstawiłam z miejsca proponował mi pracę u siebie...:)

Myślę, że podobnie myślących osób jest więcej.
Chęci to podstawa działania.
Niestety bez profesjonalnej wiedzy i umiejętności mogą przynieść więcej szkód niż pożytku.
Pytanie brzmi - gdzie tą wiedzę i umiejętności nabywać?

Link to comment
Share on other sites

Myślę, że podobnie myślących osób jest więcej.
Chęci to podstawa działania.
Niestety bez profesjonalnej wiedzy i umiejętności mogą przynieść więcej szkód niż pożytku.
Pytanie brzmi - gdzie tą wiedzę i umiejętności nabywać?

Z koleżanką szukamy we Wrocławiu...W jednym z ośrodków,gdzie odbywa się dogoterapia, powiedziano nam żebyśmy przyszły jak psy będą miały skończony....rok.Może nie potrafiłyśmy wytłumaczyć ,że nie chcemy brać udziału w zajęciach jako "dogoterapeuci" tylko chcemy oswoić psy.Niech patrzą z boku na zachowanie nieco inne niz zdrowych dzieci,z którymi miały do tej pory do czynienia,niech osoba na wózku inwalidzkim czy o kulach nie będzie "czyms" obcym.Kiedy pies ma "nauczyć się",że nagły pisk dziecka to oznaka radości?Wiem ,że nawet kilkuletnie psy zaczynają dogoterapię. Łatwiej jednak szczeniakowi przyzwyczaić się do pewnych sytuacji...ale tego tutaj chyba nie muszę pisać :oops: Do tylu drzwi już pukałyśmy,że powoli zaczynamy tracić nadzieję :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Melisa']
Kiedy pies ma "nauczyć się",że nagły pisk dziecka to oznaka radości?Wiem ,że nawet kilkuletnie psy zaczynają dogoterapię. Łatwiej jednak szczeniakowi przyzwyczaić się do pewnych sytuacji...ale tego tutaj chyba nie muszę pisać :oops: Do tylu drzwi już pukałyśmy,że powoli zaczynamy tracić nadzieję :roll:[/quote]

Hej :-)

Chciałbym Ci zaproponować, żebyś popatrzała na to troche inaczej:
1. od "drugiej strony" czyli klienta (pacjenta)
2. od drugiej strony czyli terapeuty obecnie pracującego z klientem

Ad. 1 - Ten "trójkąt" ew. literka DELTA stoi podstawą na gruncie ;-) a wierzchołek jest wysoko wysoko - na tym wierzchołku "siedzi" klient, a Ty i Twoj pies (i my wszyscy też) jesteśmy na dole :-) - zgadzasz sie ze mna? :-)
A więc to naprawdę z punktu widzenia klienta nieistotne, że Twoj pies ma rok i szkoda Ci czasu, niecierpliwisz sie etc ;-).
Masz dbać o klienta. OK ? :-)
Więc poczekaj aż Twój piesio dojrzeje na tyle, żeby stał się w miarę stabilny i przewidywalny. W międzyczasie czytaj literaturę, ucz się, dbaj o psa socjalizację, ćwiczenia w normalnym zakresie, dużą ilość bodzców etc ...
(możesz przecież bez problemów i delikatnie zeby psa nie przeciązyć symulować rózne zachowania prawda? - są też pewnie jakies specjal czwiczonka dla takich szczeniaków ale to juz Zosi działka czy innych szkoleniowców)
... ale "nie używaj" do tego celu klientów - to byłoby nie fair. Mówiąc po mojemu ;-) - nieetycznie zawodowo.
Jeżeli swoja przygodę z dogoterapia zaczniesz od łamania etyki ... hmm

Ad. 2
Personel placówki do której sie zgłosiliscie zachował się jak najbardziej OK. Zadbał o przestrzeganie reguł i o dobro klientów. Jest taka reguła w pracy z psem i klientem, że zaczyna sie ją jak pies ma juz "rozum tam gdzie powinien" ;-).
Ja nie jestem fachowiec od psiej psychiki wiec się głebiej w tym temacie nie wypowiadam.

Nie traktuj tego co napisałem jako jakiejś krytyki czy "osobistych wycieczek" ;-) - Ja tak już mam ;-) - jak czytam: "ach - chcialabym juz zaczac a tu ....." to mi sie zapala czerwone światełko i myslę sobie - o! znowu świat staje na głowie ...

pozdrawiam :-) - i chetnie pomoge w czymś konkretnym.

Link to comment
Share on other sites

Chyba mam mały problem z przekazaniem tego co mam do powiedzenia....
Nie chcę "łamać etyki"-do głowy by mi nie przyszło,żeby pracować z młodym psem jako dogoterapeuta :shake: Nie szkoda mi czasu na szkolenie psa,wg.mnie to podstawa do czegokolwiek ,a zwłaszcza do tak trudnej roli.Chodzi mi właśnie o TO szkolenie,nie na "klientach",tylko żeby mój szkolony pies nie był w szoku kiedy zobaczy osobę na wózku (może uciekać? szczekać? :razz: )Zebym wiedziała, czego uczyć mojego psa,bo posłuszeństwo ma opanowane :multi: Mogę tylko na podstawie hipoterapii(troszeczke miałam do czynienia) domyślić się co może się przydać w nauce mojemu psu ;) Podkreślam raz jeszcze-nie wyrywam się do pracy z "klientami" A nawet, jeśli moj pies będzie miał dawno skończony rok,a coś mi się nie spodoba w jej zachowaniu,to wierz mi,pomimo cieżkiej pracy i ogromnych chęci jestem w stanie zrezygnować,niż popełnić jakiś błąd-cierpią niestety kilenci,który często jest nie do naprawienia :lookarou:
Jeśli proponujesz mi pomoc -bardzo chętnie skorzystam,bo potrzebna jest mi bardzo :oops:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pagaj']
/ ... /
choć skończył rok, jego rozwój fizyczny i psychiczny bliski jest dziecku trzy - cztero miesięcznemu.
Od razu pomyślałam o psie.
I jak się domyślacie - pozostaję w wielkiej kropce.
Po prostu boję się zaszkodzić.
A z drugiej strony widzę, jak zwykłe przytulenie się mojego syna do Pagaja działa cuda z jego skomplikowanym systemem wartości i nadwrażliwością.
/ ... /

Jest w planach juz następny pies. Labrador.
I tak dojrzewa powoli we mnie myśl o Dogoterapii.
/ ... /
(Choć po "przygodzie" z Kamilem, nie wiem, czy Wam mówiłam, dyrektor palcówki, do jakiej go odstawiłam z miejsca proponował mi pracę u siebie...:)

[/quote]


Hej
Odpowiem Ci właśnie w kontekście Kamila choć może to dziwne polączenie ...
Widzisz - dla tego chlopaka przez kilka lat "zrobiono wszystko co było w danych warunkach możliwe" - i na dodatek z psami w roli głównej :cool1:
Pierwsze miejsca w zawodach etc... cała kupa sukcesów, wszystko zgodnie z zasadami sztuki - po prostu podręcznikowy "przypadek"
nie było mowy o żadnym "szkodzeniu" ... no bo niby jak ??
no i ??
ano - taki fajny nakręcony, przemiły dzieciak szybko został "kupiony" przez adopcyjna rodzinke ...

jedną ...

drugą ...

trzecią ...

jest pare slow na "k" i "p" ktorych chetnie bym tu użył :mad:
nie ma takiego czlowieka na ziemi ktory po takiej serii kopów w d... i ciosów prosto w serce w dziecinstwie nie zeswirowałby i nie został bandyta, ćpunem albo ...

po co o tym piszę ?
ano pewnie się domyślasz - bo tak czasem o nim mysle - "ehh gdyby po prostu siedzial jak ten kolek w bidulu do 18 roku zycia to bylby pewnie niezbyt moze szczesliwym ale jednak w miarę normalnym w sensie spolecznym czlowiekiem"

ano skoro budzimy w kimś nadzieję to nie zostawiajmy go potem ...
z sama nadzieją ...

i z psem dla rodziny z chorym dzieckiem i z Twoim w tym udziałem jest podobnie ...

- jeśli chcesz cos zrobić w tym kierunku to weź pod uwagę WSZYSTKO ... (jesli to w ogole mozliwe)

NAJPIERW zastanów się czy Ty chcesz się tym NAPRAWDE zająć ?

bo to sie nie da raczej zrobić "tak troszke" jak piszesz -

tak troszke to w ogole nie ma sprawy - raz na tydzien wpadniesz do nich z wizyta, czasem pies polize dziecko po rączce albo i nie i tyle ... nie ma o czym gadac - przeciez wiesz dobrze ze to nie zaszkodzi a bedzie miłe... :-)

Natomiast jesli chcesz zrobić z tego regularna terapię?

No to zostań profesjonalnym terapeutą - wtedy bedziesz OK.
Jesli masz być "troszke" terapeuta to daj se siana ;-)

- czyż mozna być "troszke" lekarzem ??? ;-)

to akurat dziecko nie pozwala na jakąkolwiek taryfe ulgową ...
albo pelen profesjonalizm albo:
- nakrecisz rodziców - najbardziej racjonalni ludzie w takiej sytuacji chcą wierzyc w cuda a o dogoterapii czesto mowi sie ze dziala cuda - a to bzdura, terapia tego dziecka to bedzie katorga, zadne tam fajerwerki z pieskiem w roli glownej tylko katorga
- jak nie daj Boze wpadnie im do glowy jeszcze zafundowac sobie teraz psa to juz w ogole slabo mi sie robi - znienawidza tego psa i Ciebie bardzo szybko

Więc przemysl czy na serio chcesz w to wejść - jesli tak - musisz przejąc CAŁĄ odpowiedzialność za swój pomysl pn. "dogoterapia dla dziecka siostry"
potrafisz?

Jesli podejmiesz taka decyzje - oczywiscie Ci (a właściwie Wam) pomozemy :bigok:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Melisa']
Chyba mam mały problem z przekazaniem tego co mam do powiedzenia....
/ ... /
Jeśli proponujesz mi pomoc -bardzo chętnie skorzystam,bo potrzebna jest mi bardzo :oops:[/quote]

I tak jesteś dzielna, że się na mnie nie obraziłaś :Cool!:

To OK - jestem do Waszej dyspozycji ale w części "ludzkiej" ;-) bo w psiej to masz tu hoho :-)
- co najmniej 3 osoby ze ścisłej czołówki z Zosią na czele :-) i ja moge tylko grzecznie trzymać smycz na wymiane ;-)

Szczescia w NOWYM ROCZKU dla wszystkich :popcorn:

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Melisa, Pagaj,
w sprawie psow - moge cos napisac, do czego innego nie wchodze i juz nie wejde.
Szkolenie, szkolenie i jeszcze raz szkolenie od siodmego tygodnia zycia z wielkim naciskiem na aport i prace z kazdym obcym czlowiekiem.
Wydaje mi sie, ze latwiej u nas o dobrego goldena niz labradora. Trzeba szukac po rodzicach tylko ze sprawdzianami prob pracy i z wynikami w szkoleniu. Moze byc ratownicze, mysliwskie - ale rodzice musza pracowac.
Pies, ktorego trzeba by uczyc ze na czlowieka na wozku inwalidzkim nie nalezy jazgotac - do dogoterapii nie nadaje sie. Bo to juz jest oczywiste, ze ten pies jest stworzeniem, ktore na nowe bodzce reaguje agresja lekowa. I nigdy nie bedzie sie w stanie nauczyc go wszystkich sytuacji. Nadaje sie tylko taki pies, ktory sam z siebie albo zignoruje taki bodziec, albo spokojnie podejdzie i powacha. Zaden inny.
Oczywiscie psa trzeba od szczeniaka zapoznawac ze swiatem = psie przedszkola, szkolenie PT, plus dodatkowe cwiczenia - wszystkie w kontakcie z czlowiekiem, jakie tylko sa mozliwe!
Ale wybor szczeniaka jest nieslychanie wazny - zadna praca trenera nie pomoze, jesli zwierze urodzi sie nieufne lub lekliwe.
Szukalabym z takiej hodowli, oprocz tego co napisalam wyzej - gdzie stosuje sie wczesna neurologiczna stymulacje szczeniat.
Zofia

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Hej
Odpowiem Ci właśnie w kontekście Kamila choć może to dziwne polączenie ...
Widzisz - dla tego chlopaka przez kilka lat "zrobiono wszystko co było w danych warunkach możliwe" - i na dodatek z psami w roli głównej :cool1:
Pierwsze miejsca w zawodach etc... cała kupa sukcesów, wszystko zgodnie z zasadami sztuki - po prostu podręcznikowy "przypadek"
nie było mowy o żadnym "szkodzeniu" ... no bo niby jak ??
no i ??
ano - taki fajny nakręcony, przemiły dzieciak szybko został "kupiony" przez adopcyjna rodzinke ...

jedną ...

drugą ...

trzecią ...

jest pare slow na "k" i "p" ktorych chetnie bym tu użył :mad:
nie ma takiego czlowieka na ziemi ktory po takiej serii kopów w d... i ciosów prosto w serce w dziecinstwie nie zeswirowałby i nie został bandyta, ćpunem albo ...

po co o tym piszę ?
ano pewnie się domyślasz - bo tak czasem o nim mysle - "ehh gdyby po prostu siedzial jak ten kolek w bidulu do 18 roku zycia to bylby pewnie niezbyt moze szczesliwym ale jednak w miarę normalnym w sensie spolecznym czlowiekiem"
[/QUOTE]

Drogi leszku,
rozumiem w dużej mierze Twój gniew sprawą, którą opisałes w przytoczonym powyżej fragmencie tekstu, ale nie mylmy wpływu środowiskowego przypadkowej sekwencji zdarzeń z dogoterapią. Nie jestem w materii specjalistą, jednak to nie chęc pomocy tworzy z człowieka "bandytę, albo ćpuna". Dogoterapia ma pomagać rozwiazywac problemy natury psychofizycznej ale nie ubezwłasnowolniać. Możemy tylko pomagać biegowi wydarzeń, nie zmieniać go. Wiesz, że dałes z siebie wszystko aby pomóc drugiej osobie, użyłes całej swojej wiedzy i... teraz pozostaje tylko czekać. Do czego dążę to: Twoim zadaniem jest pomóc, ale nie masz zadnego prawa czuć sie odpowiedzialny za całokształt życia "klienta". Ważna jest świadomość, iż jestes ograniczony tylko swoja profesją.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='leszek']No to zostań profesjonalnym terapeutą - wtedy bedziesz OK.
Jesli masz być "troszke" terapeuta to daj se siana ;-)
[/quote]

Żeby być profesjonalistą, trzeba albo długo się uczyć od kogoś i pod okiem kogoś, albo samemu wypracować własną metodologię, co wiąże się z popełnianiem błędów i kilkunastoma latami pracy.
Ja nie mam takich ambicji.
Nie chcę zbawiać świata.
I jednocześnie chylę czoła przed osobami, które na podobny trud się odważają i osiągają sukces (vide: - pani Zofia).


Mogę się uczyć po czymiś kierunkiem. Na czyichś doświadczeniach. Trzymać się za rękę osoby, która po konsylium lekarzy neurologów, psychologów, rehabilitantów powie mi co mogę, a czego nie mogę.
Ja sama nawet z taką wiedzą i wysokim ilorazem własnym mogę działać jedynie po omacku, na zasadzie "wydaje mi się, że to będzie dobre..".

Może i masz rację, że nie zaszkodzę, kiedy poprzestanę na odwiedzinach raz w tygodniu. Ale czy jesteś tego pewien? Bo ja nie.

A o tym nakręcaniu rodziców i wierze w cuda, to akurat nie ma zastosowania w tym konkretnym przypadku, więc te dywagacje zupełnie odpadają.
Choć mówią, że wiara potrafi zdziałać cuda ;)

[B]Pani Zofio[/B] dziękuję za cenne uwagi.

I tak przy okazji - czytałam pani blog i porównywałam to z wychowaniem naszego Pagaja - od początku miał on kontakt z tym, z czym ma do czynienia na co dzień - samochód, wózek inwalidzki teścia, schody, ulica, itd, itp.
"Zapomnieliśmy" o tym, że wakacje spędzamy na jachcie, na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich. Kiedy pies miał rok pojechaliśmy właśnie na Mazury. Efekt jest taki, że po pierwszym rejsie pies ma awersję do wszystkiego, co sprawia, że ląd kołysze się mu pod nogami (samochód też)... :( :oops:

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Alez ja nie jestem profesjonalnym dogoterapeuta, trenuje psy, bo to moj wlasny prywatny bzik, a odwiedzamy z psami "jedynie" samotnych starych ludzi. Do dzieci poszlabym tylko, gdyby mi lekarz lub pedagog powiedzial, jaki problem mozna probowac rozwiazac. I gdyby byl przy tym obecny, obserwujac reakcje dziecka.
Co do treningu - wazne, aby pies umial aportowac, przynosic przedmioty do wskazanej ooby, miekko oddawac lub upuszczac, co szalenie wazne - aportowac przedmioty wyrzucone przez kogos innego niz trener, zeby w obecnosci trenera pozwolil sie idealnie prowadzic na smyczy komus obcemu i zeby umial bawic sie z kazdym dzieckiem. Lub doroslym, i w trakcie tej zabawy - np w chowanego - reagowac na hasla obcego czlowieka. Czyli np pies idzie z dzieckiem do sasiedniego pokoju lub za drzwi, na polecenie dziecka zmienia pozycje na waruj i zostaje tak, dziecko wraca do pokoju, chowa zabawke, wraca do psa, posyla po zabawke, pies znajduje i przynosi do dziecka oddajac do rak. Taki pies daje dziecku pelne poczucie kierowania sytuacja - uczy orientacji przestrzennej, zacheca do poruszania sie, mozna wzmocnic zapamietywanie tego co dzieje, nazw przedmiotow itp.
A to bardzo proste cwiczenie dla dobreo psa - i co wazne - dobry aporter nigdy nie bedzie zmeczony taka praca.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mrzewinska']Alez ja nie jestem profesjonalnym dogoterapeuta, trenuje psy, bo to moj wlasny prywatny bzik[/quote]

No właśnie, mnie o ten "bzik" chodziło, nie o dogoterapię. Podałam Pani przykład na to, jak wiele trzeba pracy, by osiągnąć profesjonalizm. (w Pani wypadku - w szkoleniu psa).

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Alez to jest bardzo latwe, jesli psa sie ma na co dzien przy sobie! I tak trzeba mu zapewnic co najmniej dwie godziny spaceru i z godzine zajecia w domu, to wystarczy caly czas wymyslac dla psa rozmaite zajecia... Wystarczy wiedziec, ze pies nie rozumie znaczenia slow i ma moralnosc Kalego:evil_lol: Kobiety na ogol sa swietnymi trenerkami, bo latwiej im zalozyc, ze psa trzeba uczyc niczym gluchonieme dwuletnie dziecko, naprowadzajac, pokazujac, nagradzajac, cierpliwie, cieroliwie i jeszcze raz cierpliwie.
Co do niecheci Pagaja do wszystkiego, co sie kolysze - to jest aktualny problem do rozwiazania?
Moze bym cos zasugerowala, jesli tak.
Bez gwarancji, bo nie znam psa osobiscie i nigdy nie wolno dawac 100-procentowej gwarancji na sukces...

Zofia

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mrzewinska']Alez to jest bardzo latwe[/quote]
Teoretycznie tak, pod warunkiem, że ma się wiedzę. A ja tą wiedzę czerpałam z książek (pani Fennel, pana Fishera, pani Mrzewińskiej:cool1: ).
Chylę więc czoła, ciesząc się, że mogłam te ksiązki przeczytać. :multi:

[quote name='Mrzewinska']
Co do niecheci Pagaja do wszystkiego, co sie kolysze - to jest aktualny problem do rozwiazania?
Moze bym cos zasugerowala, jesli tak.
Bez gwarancji, bo nie znam psa osobiscie i nigdy nie wolno dawac 100-procentowej gwarancji na sukces...
[/quote]

Wierzę bardzo, że Pagaj dożyje maja tego roku (przewlekła niewydolność nerek, zaawansowana anemia, choroba postępuje) - w maju jedziemy na Mazury. Jeśli tak - to byłabym ogromnie wdzięczna za garść rad - nakładająca się na stres choroba na pewno sprawi, że wyjazd ten zamieni się dla niego w koszmar :(

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Oj, przy takiej chorobie moga byc problemy, czy kolysanie i ciagla wilgoc nie daje efektow bolowych przy chorych nerkach?
Gdyby pies byl zdrowy i nic go nie bolalo, proponowalabym zaczac od zrobienia platformy na kolkach. Mniejsza niz wozi towary w supermarkecie, ale cos w tym rodzaju. Na platforme klade koc. Siadam na platformie, zapraszam do siebie psa, glaszcze, daje smakola. Potem pies ma wejsc na platforme, gdzie smakol juz czeka. Ani na moment nie przyspieszam pracy.
Gdy pies chetnie bedzie i siedzial, i lezal i stal na platformie beze mnie - siadam znowu lub waruje razem z psemi ktos z rodziny odrobine platforme przepcha. A potem popycha sie samego psa - to ma byc dla niego zapowiedz nagrody i zabawy. Potem mozna odrobine - nakazujac psu warowanie - podniesc platforme przy pchaniu i juz mamy 4 w skali Beauforta. Potem najlepiej byloby te platforme umiescic w stojacej lodzi i powtorka z rozrywki. Do samochodu - wystarczy koc z platformy, ale tez zaczynamy od cwiczen w aucie stojacym, wysiadamy, zanim pies ma dosc.
Ten pomysl z platforma nie jest mojego autorstwa, tak Marta Gutowska, szefowa psow ratowniczych Storatu, uczyla swoja suke sygnalizowania zapachu z wody, przyzwyczajajac w mieszkaniu do szczekania z ruchomej platformy po wyczuciu poszukiwanego zapachu, potem te platforme wystarczylo wlozyc do lodzi.
Tu chodzi o to, by psu obecnosc kolyszacej sie platformy skojarzyc z przyjemnoscia. Nagradzac, gdy na niej lezy. Cwiczenia zaczyna sie w domu, bo tam pies ma pelne poczucie bezpieczenstwa.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...