Jump to content
Dogomania

Jakie spotykają Was trudności w życiu z psem?


lilia1983

Recommended Posts

[quote name='JoShiMa']Moim zdaniem zawsze jest ryzyko. Choćby w sytuacji, w której będzie się nią musiał zająć ktoś, kto jest mniej oblatany w problemie. A tym bardziej w sytuacji, gdzie ogrodzenie wokół domu nie spełnia swojej funkcji z powodu uszkodzonej bramki. Suka nawet nie musi umieć latać.
[/quote]
Wystarczy suki nie zostawiać samej w ogrodzie. A do opieki nad psem szuka się takiej osoby, która jest oblatana, nie daje się jej byle komu. Jeśli ktoś bierze psa, to musi się z różnymi rzeczami liczyć, więc zawczasu zgaduje się z dwoma-trzema innymi psiarzami, żeby w razie czego nawzajem popilnować sobie psy, tak jest najlepiej.


[QUOTE]A więc również naprawa ogrodzenia?
[/QUOTE]
Ja na przykład mam stare ogrodzenie, które jest tak zrobione, że na nic naprawa - trzeba by je wymienić. Zdarzało się, że miniaturowe kundle sąsiadów się przekopywały, i co ja na to poradzę? Kundle wylatywały z hukiem, a sąsiad dostawał opiernicz. Nie może być tak, że ja muszę się martwić, bo ktoś nie umie psa prowadzić na smyczy. Mogę mieć stado suk w cieczce, ONE NIE WYCHODZĄ, tylko inne wchodzą i to problem ich właścicieli, żeby do tego nie dopuścić.

[quote]
A dlaczego uważam to za nieodpowiedzialne? Otóż mam niezbyt pochlebne zdanie o kimś, komu nie chce się zadbać o głupią naprawę bramki. Naprawdę wystarczy zasuwka albo prymitywna pętelka z drutu. Jeśli ktoś wykazuje się taką nieporadnością w tak prostej sprawie, to czarno to widzę w przypadku pilnowania niesterylizowanej suki.[/QUOTE]
Rozumiem, że odwiedziłaś tą osobę, obejrzałaś bramkę, podwórko, dom, porozmawiałaś z nią, poobserwowałaś jak zabezpiecza sukę i teraz wiesz wszystko i możesz walić takie komentarze? Bo jeśli nie, to wybacz - brzmisz bardzo chamsko.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 127
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[url]http://www.dogomania.pl/threads/177284-Sunia-po-sterylizacji-co-jej-jest[/url] Polecam lekturę - po takim doświadczeniu też byłoby Wam spieszno, żeby hopsasa kolejną suczkę koniecznie sterylizować? Pewnie nie, zastanowilibyście się dobrze, czy jeśli jest zdrowa i macie możliwość, to nie lepiej pilnować. I na forum miłośników psów dostałoby się Wam od ludzi nieodpowiedizlanych, rozmnażaczy, etc. :roll:

Link to comment
Share on other sites

Mam dwa psy i jedną sukę pod jednym dachem. Żadne nie jest kastrowane. Całe życie mam psy, najczęściej płci żeńskiej, zawsze zdolne do rozrodu. Nie wiem, kto pierwszy wymyślił tę bzdurę, że "się nie da upilnować", i na czyje zamówienie.... Wszystko się może "nie dać"... Może się "nie dać" chodzić do szkoły, do pracy; może się "nie dać" być przyzwoitym człowiekiem...Tylko, że na to jest krótsze określenie.
Moje psy nigdy nie będą kastrowane. Nie chciałabym nigdy stać nad czyimś grobem i mieć sobie coś do wyrzucenia...nawet nad psim...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bonsai_88']Joshima a gdzie było napisane, że suka jest w ogrodzie sama....[/QUOTE]
Nigdzie, ale przecież może prysnąć z domu komuś pod nogami, prawda? Ja nie twierdzę, że się nie da upilnować. Ja twierdzę, że jednak mogą się różne rzeczy wydarzyć. Szczególnie, że ogrodzenia nieszczelne, że się wałęsają luzem psy prawie bezpańskie itp.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens'][url]http://www.dogomania.pl/threads/177284-Sunia-po-sterylizacji-co-jej-jest[/url] Polecam lekturę - po takim doświadczeniu też byłoby Wam spieszno, żeby hopsasa kolejną suczkę koniecznie sterylizować? Pewnie nie, zastanowilibyście się dobrze, czy jeśli jest zdrowa i macie możliwość, to nie lepiej pilnować. I na forum miłośników psów dostałoby się Wam od ludzi nieodpowiedizlanych, rozmnażaczy, etc. :roll:[/QUOTE]

martens piszesz jakbys nie miala swiadomosci ze tytul zaproponowanego przez ciebie wątku powinien brzmiec
,, tragiczne efekty znieczulania psa bez żadnych wczesniejszych badan !!!" nie sądzisz ze uspiona do kazdego innego zabiegu ta sunia mialaby te same klopoty ? uwazasz ze to sterylka ma taką feralną moc ???
to ze jestes przeciwnikiem zabiegu takowego nie oznacza ze łykniemy kazdą sugestię , no przyznaj ze to nie bylo fair wrzucanie tego watku jako argument przeciwko sterylce,

Link to comment
Share on other sites

Mch to może ja podam problemy swojej suki? Zastanów się jak długo wytrzymałabyś cieczkę co miesiąc? Birma miała tak przez rok po sterylce i byłam świadoma, że sterylizacja może powodować problemy hormonalne... U mojej suki było ryzyko o tyle, że była po bardzo wczesnej ciąży [urodziła jak miała 8 miesięcy], więc jej organizm był już "nadwyrężony" hormonalnie

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mch']martens piszesz jakbys nie miala swiadomosci ze tytul zaproponowanego przez ciebie wątku powinien brzmiec
,, tragiczne efekty znieczulania psa bez żadnych wczesniejszych badan !!!" nie sądzisz ze uspiona do kazdego innego zabiegu ta sunia mialaby te same klopoty ? uwazasz ze to sterylka ma taką feralną moc ???
to ze jestes przeciwnikiem zabiegu takowego nie oznacza ze łykniemy kazdą sugestię , no przyznaj ze to nie bylo fair wrzucanie tego watku jako argument przeciwko sterylce,[/QUOTE]

Proszę, czytaj ze zrozumieniem i nie wmawiaj mi czegoś, co nie jest moimi poglądami, ani czego nie napisałam.

NIE JESTEM PRZECIWNIKIEM STERYLIZACJI!! :wallbash:
ALE jestem przeciwnikiem wciskania tego zabiegu każdemu, wmawiania, że nie ma on skutków negatywnych, traktowania go jak pielęgnację psa, a nie ingerencję chirurgiczną. Problem nie jest w tym, że sterylka ma jakąś feralną moc, tylko że ludzie nie są świadomi tego, że jest to zabieg pod narkozą, który ma ryzyko takie samo jak każdy inny. Przy jakichkolwiek innych operacjach ludzie jakoś się nie spieszą, żeby dawać psa pod nóż, narkozę podaje się tylko w razie konieczności, gdy nie ma możliwości innego leczenia czy przeprowadzenia zabiegu, badania.
To, że sterylizacja jest zabiegiem wykonywanym na zdrowym zwierzaku, dla jego lub ogólnego dobra, nie znaczy że ryzyko przy narkozie jest mniejsze. Zdarzają się psy po badaniach krwi, EKG - które nie wybudzają sie z narkozy, tak po prostu...
Wątek wstawiłam po to, żeby właśnie to uświadomić, a nie wmawiać, ze od sterylizacji psy dostają padaczki czy inne bzdury. Żeby było choć trochę mniej rozczarowanych, którzy myśleli, że pieska wysterylizują i nic na pewno nie pójdzie źle; trochę zastanowienia czy naprawdę warto i przygotowanie na ewentualne przykre skutki, ot co. Bo tak jak już pisałam, sterylkę niektórzy traktują już niemal jak przycinanie pazurków, a potem jest wielki płacz i pretensja do zwolenników sterylizacji, jak coś poszło nie tak...

Link to comment
Share on other sites

bonsai, ale tak naprawdę sama piszesz, że byłaś świadoma problemów po sterylce. Przecież to nie wina sterylizacji, że sunia zaszła przedwcześnie w ciąże i że jej organizm był nadwyrężony. Narkoza podana przy jakimkolwiek zabiegu może nieść za sobą komplikacje. Od tego jest weterynarz, żeby sprawdzić czy pies się nadaje do operacji czy też nie. Moje sunie po skończeniu roku mają sprawdzane serca przez kardiologa. Nie tylko po to żeby wiedzieć co je czeka podczas operacji, ale też ze względu na to jakie życie mogą prowadzić.
Niedawno odeszła mi sunia, która miała co trzy miesiące cieczki, chodziła po nich wykończona, a jak już dochodziła do siebie to miała następną cieczkę. Miała zmiany hormonalne, zrobiły jej się ogromne cysty na jajnikach, guzy na sutkach i na koniec doszło ropomacicze i do 9 roku życia była suką niewysterylizowaną.
Sterylizacja nie jest na szczęście obowiązkowa i nikt nie musi jej robić, ale nie obarczajmy sterylizacji zaniedbaniami weterynarza lub swoimi.

Link to comment
Share on other sites

Martens, z całym szacunkiem ale jednak w tym wypadku zgadzam się z uwagą mch - to było trochę nie fair play;)
Ryzyko samego zabiegu i narkozy( typ, miejsce cięcia, czas trwania zabiegu, działanie uboczne podawanych srodków kondycja pacjenta itd. ) to jedno
A ryzyko wynikające z ewidentnych zaniedbań procedur, nieudolności, braku doświadczenia czy po prostu arogancji operatora, wreszcie niewłaściwych warunków i braków w wyposażeniu gabinetu to drugie
I jak pierwszego nie jesteśmy w stanie zmienić, tak wyeliminowanie drugiego jak najbardziej lezy w zasięgu naszych możliwości i świadomych działań.
Jestem zwolennikiem stawiania spraw jasno - argumentem przeciw sterylce nie może być zaniedbanie

Cytowany przez Ciebie wątek to klasyczny przykład przede wszystkim na niefrasobliwość weta i niestety , przykro to pisac ( bo bardzo jej współczuję)ale trochę i lekkomyślność właścicielki suki.
Jest tyle i łatwo dostępnych informacji w necie co i jak należy bezwzględnie sprawdzić przed KAZDYM zabiegiem związanym z narkozą ,przykładów podobnych tragicznych przypadków operowania bez wcześniejszej diagnostyki albo przez nieprzygotowanych do tego wetów .Trudno mi więc zrozumieć dlaczego przed planowanym zabiegiem gdy jest na to wystarczająco dużo czasu ktoś nie próbuje uzupełnic swojej wiedzy na stronach weterynaryjnych czy choćby zwyczajnie podpytac na dogo - za to po fakcie, jak już jest źle, dopiero szuka ratunku na forum co oczywiście z wielu powodów na tym etapie jest już własciwie bez sensu. A na Forum pozostają wątki.... do cytowania;)

Link to comment
Share on other sites

To prawda. Ja też jestem bardziej zwolenniczką sterylki niż przeciwniczką. Sukę jedną mam ciachniętą, drugą nie. Z pierwszą mi się łatwiej żyje na pewno, nie martwię się o cieczkę, o choroby, o świrowanie w stylu "nie jem przez dwa dni bo nie" i tak dalej. Co nie zmienia faktu, że jeśli ktoś się nie decyduje na ten zabieg, to nie znaczy, że nie dba o los swojego psa, dobro psów ogólnie itd. Pilnowanie suki to nie jest taka wielka sztuka, jeżeli ktoś ma trochę oleju w głowie. Ludzie, którzy przez lata mają suki, a psami się nie interesują i kastrację uznają za zbędny wydatek, jakoś sobie dają radę i szczeniaków nie produkują... A co dopiero osoba świadoma, która tematem się interesuje. Wszyscy przecież chcemy, żeby szczeniaki nie pojawiały się masowo na świecie, żeby psom było dobrze i nie trzeba było usypiać/zabijać miotów i tak dalej i tak dalej. Ale to nie znaczy od razu, że ktoś, kto psa nie wysterylizuje, od razu zakłada produkcję szczeniąt i jest skrajnie nieodpowiedzialny...:roll: Sterylka na pewno nie jest obojętna dla organizmu i decyzję o niej powinno się zostawić właścicielowi i nie kwestionować jej, jeżeli jest odpowiedzialny i psów nie rozmnaża...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']Pilnowanie suki to nie jest taka wielka sztuka, jeżeli ktoś ma trochę oleju w głowie. [/QUOTE]

Podesłać Ci cieczkującą Ninę na tydzień? :evil_lol: Miałam czasem ochotę jej ukręcić łeb albo utopić ją w jej własnej misce... Jak kolejny raz TŻ wracał podrapany i pogryziony, bo Nin zobaczył psa na horyzoncie... Ja wiem, do sterylizacji trzeba podchodzić z głową - ale w przypadku takiej Niny nie wyobrażam sobie 'pilnowania jej' przez całe życie, bo ona ma za mocne parcie na zaspokajanie swoich potrzeb, że tak to ujmę ;) Gdyby ważyła powiedzmy ze 30kg to byłaby w stanie naprawdę zrobić krzywdę swojemu człowiekowi... Na szczęście idzie pod nóż w najbliższym czasie :diabloti: Z kolei moja suka
[*] strasznie się psom odgryzała i za nic nie dawała się pokryć (i całe szczęście)... Nie można popadać ze skrajności w skrajność.

Link to comment
Share on other sites

Noo, Nina jest wybitna ;) No właśnie, gorąco popieram ostatnie zdanie - to zależy od właściciela, psa, okoliczności i tak dalej. Nie każdy, kto nie sterylizuje, jest nieodpowiedzialny, i nie każdy, kto sterylizuje, robi to z głową... Trzeba wybrać najmniejsze zło dla psa, dla siebie i dla ogólnego dobra, że tak powiem ;)

Link to comment
Share on other sites

To ja może też z życia wzięty przykład( sprawa a raczej gigantyczny problem całkiem świeżutki - powem nawet , nadal aktualny).
Oczywiscie możecie powiedzieć, że wyjatkowy ale czy az tak niemożliwy, że można go nie brać pod uwagę?

Otóz w moim sasiedztwie zyła sobie przemiła pani z przemiłą maleńką i delikatną suńką. Tyle że suńka urody raczej przecietnej, wiek też już co najmniej sredni - krótko mówiąc żadna adopcyjna atrakcja.
No i pani była odpowiedzialna, suńka pilnowana w cieczki jak trzeba.
Ale zycie płata "figle" i ta pełna energii pani w średnim wieku trafiła nagle do szpitala. Żaden problem - sąsiedzi zaopiekowali się czasowo psem ,choć oczywiście jak pech to pech, suczka akurat dostała cieczki i nie było wesoło.

Niestety wiadomości ze szpitala były tragiczne - galopujący nowotwór i pani juz do domu nie wróci a hospicjum niestety wyklucza posiadanie psa.
Znowu myśleliśmy, że nie problem. Pani co prawda mieszkała sama ale miała rodzinę więc...

No i kolejne otrzeźwienie - rodzina wypięła się na psa i małą , wpieszczoną, podkołderkową i zupełnie przerażoną osamotnieniem suczkę chcieli umieścić w schronisku i to szybko bo chętny na wynajęcie mieszkania juz czeka.

No i zaczęło się szukanie domu dla suni albo choć tymczasu.

No i domyślacie sie zapewne do czego zmierzam. Domy owszem jakieś nawet były ale albo juz z psami ( niekastrowanymi i brrr w temacie sterylizacji suni) albo znacznie mniej "odpowiedzialne" niz byśmy oczekiwali ( dziury w płocie a sunia luzem, czemu nie...)

Sunia jest w tej chwili w dt i będzie w najbliższym czasie sterylizowana , mam nadzieję że wtedy juz bezpieczna trafi do jednego z tych zapsionych domów. Na szczęscie udało się zebrać fundusze i jedna z sąsiadek wzięła nawet urlop na czas opieki.

Piszę to wszystko ku przemyśleniu.
Jestescie odpowiedzialni, pilnujecie swoich zwierzat i nie mam powodu w to wątpić ale skąd ta absolutna pewnośc ,że nic i nigdy nie uniemożliwi Wam sprawowania takiej jak byście chcieli opieki nad psem.
Choroby, wypadki i inne zyciowe kataklizmy chodzą po ludziach. Nikomu z Was tego oczywiście nie życzę ale nawet głupi zerwany karabinek przy smyczy może być powodem że całą "odpowiedzialnośc " diabli wezmą - tak też bywa.

Nie uważam aby przymus sterylizacji był dobrym pomysłem ( przynajmniej w tym momencie - ale to osobny temat), mam swiadomośc równiez i ryzyka jakie ten zabieg niesie ale wiem tez że nie zawsze życie toczy się tak jak to sobie zaplanowaliśmy ( w kwestii "odpowiedzialności" również niestety).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bonsai_88']Mch to może ja podam problemy swojej suki? Zastanów się jak długo wytrzymałabyś cieczkę co miesiąc? Birma miała tak przez rok po sterylce i byłam świadoma, że sterylizacja może powodować problemy hormonalne... U mojej suki było ryzyko o tyle, że była po bardzo wczesnej ciąży [urodziła jak miała 8 miesięcy], więc jej organizm był już "nadwyrężony" hormonalnie[/QUOTE]

suczka która jest u mnie w pracy miala cieczki po sterylce .problemem i samą przyczyną zabiegu nie byl fakt ze nie jestesmy jej w stanie upilnowac, ale fakt ze zapachy sie szybko rozchodzily ,,po wsi" i byly dni gdy po terenie lub tuz obok biegal bernardyn ,onek i kilka kundelkow . po sterylce po po 2 latach męczarni i faszerowania suki hormonami zalecanymi przez weta który zarzekal sie ze nic nie zostawil sunia zostala skonsultowana ,wszelkie objawy dokladnie opisane ,,mojemu" wetowi tzn wetowi moich osobistych psow . decyzja o ponownym zabiegu i przyczyna zostala usunięta , co gorsza rozwijal sie stan zapalny w tym co zostalo . ilez ja sobie plulam w brode wczesniej , ze czemu namawialam skoro wet proponowal takie fajne blokady hormonalne , zachodzilam w glowe czemu sie mieszalam w to ,myslalam ile osob z pracy zniechęcilo sie do zabiegu do samej idei kontrolowania rozrodu psow itd . a wystarczylo jak sie okazalo wybrac odpowiedniego weta od razu . i moich zmartwien i stresow suni byloby duzo mniej.

moja sunia zostala wycieta juz po zdiagnozowaniu choroby serca ,ba gdybym nie planowala zabiegu i nie wykonala wczesniej badan ,moglaby nie obudzic sie z narkozy do zwyklego szycia lapy czy wycinania kaszaka czy co mozna tam jeszcze robic .

dzien w dzien widze psy ktore ewidentnie zwialy ,uciekly , przemierzają trasy wielkie, przebiegają po ruchliwej drodze , wydzwaniam po gminach , strazach miejskich itd i pewnie wiekszosc z nich nie przezywa tych eskapad .

znam psa który w eskapadzie za cieczką wpakowal sie pod auto ,wlasciciele walczyli i wywalczuyli dla niego zdrowie , ale do konca zycia bedzie chodzil na smyczy , bo kastracja to krzywdzenie psa.

nie mozna wpadac w skrajnosc w zadną ze stron.
sama mam niekastrowanego psa, i nie tne dla zasady , bo wypada ,by byc poprawnym . po prostu cieczki w okolicy nie są sensem jego zycia i to wystarcza moim zdaniem by nie podejmowac takich krokow .

a trudnosci ??
bardzo prosze , gdy musialam suczke wywozic na sikanie za miasto bo na osiedlu nie mogla kucnąc zeby na tylek w czasie cieczki nie wlazilo jej psie adoratorstwo . gdy uciekalam ,przebiegalam przez ulice zeby przed nimi uciec , zeby sunia siknela przed snem .

gdy widze na naszej drodze koczujące przed ,,cieczkującą klatką " 2-3 psy a nie mam innej drogi i musze tamtędy przejsc z samcem psim . i nie o reakcje mojego psa sie boje .

Link to comment
Share on other sites

Ja mialam suke po sterylce - znajdę. Już się taka znalazła. Po jakimś czasie zrozumialam dlaczego została wyrzucona - bo pewnie tak było - sterylka byla źle zrobiona - tak mi wyjaśnil zaprzyjaźniony wet - albo suka byla za młoda, albo sam zabieg źle zrobiony. Suka nie trzymała moczu. Nie było to przyjemne dla nikogo. Zawsze kałuże na miejscu gdzie leżała, nawet folia pod jej posłaniem była mokra. Więc sterylka to nie panaceum na wszelkie sucze dolegliwości.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='labfan']To nie nas spotykają trudności w życiu z psem. To psa spotyka (zasadniczo) jedna trudność: brak wiedzy właściciela. I to jest jedyne źródło wszelkich problemów na linii pies-człowiek.[/QUOTE]
Święta prawda.... Jak się jeszcze poczyta przypowieści z życia sąsiadów Taks.... to rzeczywiście robi się gorąco na samą myśl, że ktoś inny miałby się dotykać do naszego psa... Mimo to, ja swoich nie będę kastrować na wszelki wypadek i po to ,żebym to ja stała nad ich grobem, nie one nad moim....

Link to comment
Share on other sites

miałam bokserkę 10 lat,była bardzo łagodna i ułożona,choć na żadnym szkoleniu z nią nie byłam.nigdy w życiu nie zachowała się agresywnie w stosunku do ludzi(z psami to było różnie,choć nigdy nie zaatakowała pierwsza,raczej w samoobronie).głupie teksty,że tak duży pies powinien być w kagańcu mnie dobijały,prędzej niektórym ludziom założyłabym kaganiec,moja nigdy go nie nosiła bo nie było takiej potrzeby.no i te wszędobylskie małe psiaki puszczone luzem latające za moją Nikitą i podgryzające ją w tylne nogi,kagańca nie miała to szczeknęła raz i psa już nie było,nie musiała nawet gryźć.a tłumaczenie,że mój taki mały więc pani psu nic nie zrobi a moja może do mnie nie dociera.jeżeli jest nakaz prowadzenia psa na smyczy to się tyczy wszystkich psów:tych dużych i tych małych,bez znaczenia.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...