Jump to content
Dogomania

Piesek bez łapki - już w domku! czyli przygody Korsarza :-)


Murka

Recommended Posts

W każdej szkole są jakieś "kwiatki". U nas jest taka pani, która uczy m.in. geografii - potrafi wstawić całej klasie niedostateczny na jednej lekcji. Jak cała klasa czegoś nie rozumie, to chyba coś jest nie tak z nauczycielem i jego sposobem nauczania... i należałoby jeszcze raz dzieciom wytłumaczyć, nauczyć, a nie wpisywać jedynki. Ostatnio był taki hit, że klasa Hani nie miała matematyki, bo pani nie było i mieli zastępstwo z tą panią od geografii. Mimo, że w tym dniu nie mieli w ogóle geografii, pani zrobiła im na tym zastępstwie kartkówkę, z której cała klasa dostała pały... Jak o tym usłyszałam to mi ręce opadły. Ale co zrobić? Przynajmniej dzieci uczą się, że świat nie jest sprawiedliwy;)

Hania z lekcji geografii nic nie przynosi do domu (a pamięć ma super i z innych przedmiotów często nie musi się uczyć, bo wszystko pamięta z lekcji), cały temat musimy przerabiać w domu.

Pani ta jest znana ze swoich "sposobów nauczania" i z nierównego traktowania uczniów (jak kogoś lubi to pól biedy, ale jak kogoś nie lubi - często z niezwiązanych ze szkołą powodów - to choćby nie wiem jak się starał i uczył to i tak ma przechlapane) i wiele skarg na nią leci do wychowawców i do dyrektora. Wszyscy rozkładają ręce, ta pani jest nie do ruszenia. Raz tylko udało się doprowadzić parę lat temu do sytuacji, że przeprosiła uczennicę, której niesprawiedliwie oceniła sprawdzian - upierała się długo, że na pytanie odpowiedziała źle mimo, że uczennica udowodniała jej informacją w internecie, że jest inaczej. Dopiero rada i dyrektor skłonili ją do uznania odpowiedzi i przeprosin. Ale do zakończenia szkoły ta uczennica miała przechlapane.

Link to comment
Share on other sites

W mojej szkole takie problemy są z panią od historii. Rodzice do mnie dzwonią, dzieci się na wychowawczej skarżą, że nie wiedzą z czego mają się poprawiać albo nie wiedzą z czego będzie sprawdzian. Np. pani zapowiada kartkówkę z zapisywania wieków, a okazuje się, że przynosi do szkoły całogodzinny test. Albo jeszcze lepszy hit: na jednej stronie kartki pani skserowała test dla klasy IV, a na drugiej dla klasy VII i dzieci połowę testu pisały na jednej lekcji, a drugą połowę na drugiej.

Z mojej perspektywy powiem Wam, a szczególnie Eloise, że w szkole powinny funkcjonować 2 bardzo ważne dokumenty. Pierwszy z nich to Statut Szkoły, w którym zawiera się rozdział "Przedmiotowe ocenianie". Tam są podane ogóle wytyczne dotyczące tego jakie wymagania uczeń musi spełniać na konkretną ocenę. Do tego dochodzi Przedmiotowe ocenianie, z którym nauczyciel ma obowiązek zapoznać uczniów na pierwszej lekcji danego przedmiotu i które powinni poznać również rodzice na wywiadówce. Te dokumenty szkoła ma obowiązek okazać rodzicowi od ręki, jeśli o nie poprosi i tam można sprawdzić czy faktycznie na ocenę celującą z muzyki należy zagrać na skrzypcach przed całą szkołą, przed całą klasą, czy po prostu na nich grać. Wtedy macie kartę przetargową - statut mówi tak, a pani mówi inaczej, tzn. że pani nie zna statutu i go nie wypełnia. Jak się powołacie w librusie na konkretne paragrafy ze statutu, to ich zatka wszystkich.

Link to comment
Share on other sites

A to dobre z tym statutem. Zapoznam się.

Obiecałam napisać, co u czworonogów, i trój ;) ale nam się wyjechało i czasu brakło! Byłam z  dziećmi kilka dni w Krakowie- było super! Ale wiosna zamiast zimy ;)

 

Amelia, nasza cudowna kocica piękna jest niezmiennie. Znowu ją gdzieś pchły pogryzły, ale nie wyłysiała jak rok wcześniej. Nikt nie wierzy, że ma już 15 lat. Wygląda jak podlotek.

Ofik jest królem nicnierobienia, oprócz pozowania do zdjęć w łóżku, moim łóżku ;)

Jest cudownie miękki i pachnący- zapomnijcie o zapachu psa- Ofkors pachnie łóżkiem. i relaksem.

Rzadko wstaje, a  jak wstaje, to po to, żeby sępić boczek od moich rodziców. I tarzać się po ich dywanie ;)

Miał problemy z posikiwaniem,  jak skończyłam dokarmianie warzywami i ryżem- skończyło się posikiwanie.  Jedzą tylko mięso i suchą karmę.

Niedawno nakarmiłam ich wątróbką, nie pierwszy raz, ale 1 raz Ofik dostał po niej rozwolnienia. To, ż e obsrał mi pól mieszkania, to nic! Gorzej, że poszedł na jedyny dywan jaki mamy w domu- biały, w Ani pokoju! Ma chłopak wyczucie! ;)

Niedawno zaczął kasłać, niewiele, ale tak, że nie dało się nie zauważyć, że kaszle. Wet odesłał nas do kardiologa. Ofik ma niedomykalność zastawki w początkowej fazie, nie nadaje się na razie do leczenia kardiologicznego, a kaszel prawdopodobnie od zbyt długiego wylegiwania się w łóżku. Albo od smogu, ale po pobycie w  Krakowie powiem Wam, że w Warszawie nadal jest czym oddychać!

 

Fox całe życie był chudy jak szczapa a teraz schudł. z 7,300 na 5,600, więc sporo. Nasza doktor weterynarz powiedziała, że on ma już starczy zanik mięśni- nawet na głowie ma zaniki, czaszka pokryta skórą, i stąd ta utrata wagi.

Najgorzej cierpią jego tylne łapy, plączą się, a Fox boi się schodzić po schodach. Nie całych- tylko ostatnich stopni na półpiętro. Skacze jak Stoch. Tylko nie potrafi lądować z  telemarkiem.

2 razy skoczył tak, że się rozjechał jak żaba i przestał chodzić. Coś naciągnął. Szybko mu przeszło, ale 2 tygodnie nosiłam dziada.

Nawet to polubił. Oczywiście bez weta i leków się nie obeszło. Nauczył się powoli schodzić, powoli wchodzić, a na półpiętrze leży specjalnie dla niego chodniczek łazienkowy, żeby miał na czym wyhamowywać te swoje skoki.

Ofik jest obłędny- czasem jak widzi, że znoszę Foxa, to siada i się zapiera- mam go też znieść i koniec. No to noszę...

A jak wyganiam Ofika na wieczorne siku, to zamiast schodzić po schodach- spływa z  nich- najpierw przód, potem kikut a na końcu zdrowa tylna łapa, która sterczy jak antena ;) Widok niesamowity.

Moja mama myślała, że coś mu "jest" ;)  Gwiazdor nasz ;)

Ofik czasem jeszcze bawi się z Jonkiem, ale coraz rzadziej. Jonek go kocha nad życie, ale bardzo przydałby mu się szczeniak, z którym mogliby się nawzajem zamęczyć, żeby się zmęczyć.

Fox pozwala Ani na głaskanie, a do Jonka przychodzi, żeby go lizać, po twarzy, nogach, dłoniach, obojętne ;)

Jonek oczywiście całował się w Krakowie z każdym napotkanym i chętnym do tego psem. Byliśmy też w  kociej kawiarni. Koty wspaniałe, ale dobrze, że tylko raz w  tygodniu pozwalają tam  dzieciom na wstęp. Ania była miła i rozważna, czekała aż kot sam podejdzie, ale Jonek i inne dzieci jakby mogły, to by te koty zamęczyły.

 

Trzymajcie za mnie kciuki- po 3 miesiącach przerwy wracam na treningi! Niech mi rura miękką będzie ;)

 

 

 

Link to comment
Share on other sites

Dobrze, że możesz nosić psiaka, ja mam staruszkę z zanikiem mięśni ale na ręce jej nie wezmę, na razie chodzi choć też coraz częściej pklączą się jej tylne łapy i się rozjeżdżają ale to rottka, chuda ale duża i na ręce nie dam rady jej wziąć więc modlę się, żeby usnęła zanim przestanie chodzić bo poza starością jest zdrowa, nic ją nie boli i myśl o uśpieniu zdrowego psa bo nie dam rady nosić jest dla mnie przerażająca. Umierające w bólach na raka to co innego, skracanie cierpienia ale tylko starość to rozpacz. A sunia jest rekordzistką bo za 3,5 m-ca kończy 14 lat co dla tej rasy jest tym co u ludzi ponad 100 lat.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Cześć!

Mój mąż jest w formie! W środę dowiedział się ode mnie, ze ma jutro seminarium dyplomowe, bo na planie było napisane drobnym druczkiem, a dziś, tu po tym, jak powiedział: " ja już się przyzwyczaiłem i wiem, jak czytać te plany",  również ode mnie, dowiedział się, że po seminarium ma planowe zajęcia ze studentami :D

Moje życie bez niego byłoby strasznie nuuuudne!

Jonek rozśmiesz mnie na każdym kroku.

Niedawno Ania przybiegła przerażona, bo zauważyła, ze rosną jej wąsy. I co ona ma  z nimi zrobić??

A Jonek, tuż po tym, zapytał, czy rosną mu już włosy pod pachami. Jak usłyszał, że nie, powiedział: Szkoda!

 

Ania dostała trzy 4  z polskiego i spadła z  grupy A+ do A, czy jakoś tak, jest załamana i planuje już jakieś dodatkowe prace, żeby nadrobić straty. A Jonek dostał dziś 4+ ze sprawdzianu i był bardzo z  siebie zadowolony :)

Ostatnio,  z mojej winy ;) dostał 6 za recytację wiersza. Miał pecha, bo nie wziął podręcznika na weekend i ja wmówiłam mu, ze to, co on myśli, ze jest na 6- to jest na 5 :D a na 6 to jeszcze więcej. Nie dałam się przekonać ;) i biedak dostał tą 6, a miał plan uczyć się tylko na 5 ;)

Ofik nadal nic nie robi i jest cudowny i pachnący. Bardzo się cieszy jak wracam do domu, odstawia niesamowite tańce.

Fox znika w oczach, jest coraz chudszy, choć wydaje się, że chudszy już być nie może. Nauczył się sępić na głos, w końcu potrafi zawyć za drzwiami, jak za długo jest na dworze, KOCHA chipsy ( i tu się rozumiemy ;) ) ma większą potrzebę pieszczot niż wcześniej, a to dziwne głaskać kości ;) stał się dużo bardziej komunikatywny. Bardzo go kocham.

Kardiolog dorzucił mu jeszcze jeden lek... Fox bierze taki koktail, ze to niesamowite, że jeszcze się trzyma.  Kardiolog, przed spojrzeniem w  kartę zapytał, czy Fox ma 12 lat, a jemu 16 rok idzie... Po badaniu powiedział, że czas bardzo łagodnie się z  nim obszedł. I że to cud, ze pies  z takimi zmianami w sercu nie ma żadnych objawów choroby.

Kocica bawiła się wczoraj ze mną w  chowanego o 6 rano, wszyscy spali, a  ona uznała, ze to idealny moment na zabawę- im bardziej próbowałam ją uspokoić, tym lepiej i głośniej się bawiła :D Nawet obudzony Paweł musiał się uśmiechnąć, bo była przekomiczna :)

Ania miała kolejną przygodę muzyczną w  szkole... ( statut już znam i kryteria oceniania też- rzeczywiście trzeba zagrać na forum szkoły) Wychowawczyni ( od historii) przygotowywała uroczysty apel z  okazji 75. rocznicy obrony radiostacji AK w Rembertowie (nasz szkoła jest im. Obrońców Radiostacji). Poprosiła Anię, zeby nauczyła się grać na skrzypcach utwór "Warszawo ma".

I Ania i nauczycielka instrumentu bardzo się zaangażowały. Dzień przed akademią Ania dowiedziała się, że będzie grać tylko refren... a piłowała zwrotkę, bo zwrotka była bardzo trudna!

Apel był świetny, szybki, konkretny i ciekawy- powiem Wam, nie pamiętam takich ze swoich szkolnych czasów. Gościem specjalnym był najstarszy żyjący Powstaniec Kazimierz Klimczak, ma 106 lat, brał udział w obronie tej radiostacji.

Na 2 dzień, była powtórka apelu, bo w szkole jest tylu uczniów, że takie wydarzenia są dzielone.

I Pani zapomniała, ze Ania ma grać ten refren 2 razy, i Ania grała tylko raz, tak zestresowana, że podobno poszło jej słabo...

Minęły już 2 tyg., a  w ocenach ani śladu po Ani zaangażowaniu...

Mówię Wam, ręce mi opadają, ale nie odpuszczę.  ;)

 

Link to comment
Share on other sites

  • 5 months later...

Cześć!

09.09. minęło nam 14 wspólnych lat!!!

Teraz już wiem, dlaczego jedną noc Ofik przespał między nogami Pawła, a w kolejną wcisnął mi się pod pachę, a Paweł jak go zobaczył, tylko się grzecznie położył i nic nie powiedział :D magia rocznicy, choć o tym zapomnieliśmy :)

Na co dzień Ofik śpi z Jonkiem. Już im nawet kupiliśmy większe łóżko, bo się nie mieścili. A dziś rano spali wtuleni w siebie tak, że szukaliśmy  Ofkorsa po całym domu, bo po ciemku wzięłam Ofika za maskotkę ;)

Dzieci mi urosły, pyskują. Dla Amelii czas nadal stoi w miejscu, Ofik ma kilka dodatkowych siwych włosów,  ale poza tym- trzyma się wspaniale. Fox bardzo się posunął w latach. Wychudł, posiwiał, łapki takie sztywne... Ale trzyma się.  Stał się pieszczochem.

A Paweł... pozostał sobą ;)

Pozdrawiamy serdecznie!

 

 

Link to comment
Share on other sites

  • 5 months later...

Nam też.  Żegnałam sie z nim codziennie, od października 2018.  Bo tak podupadł na zdrowiu, ale dawał radę. A dziś... zgasł. Wszyscy bardzo placzemy i cierpimy. 

Jestem w kontackie z kaskadaffik,  szukamy kolejnego psa. 

Decyzja zapadła juz chyba 3 tyg temu, ale nie sądziłam, że Foxa już z nami nie będzie.

Strasznie go kocham, to moj pierwszy taki tylko mój, dorosły, swiadomy pies. I prawdziwy przyjaciel.

Będę jeszcze długo cierpieć.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Foxa nie ma z  nami już długi miesiąc. Od 3 tygodni jest z nami wspaniała Melisa, która pięknie wypełniła pustkę po odejściu Foxa.

Wiele się u nas w  tym czasie wydarzyło.  Odezwę się niedługo z naszej kwarantanny. Czy ktoś z Was się nudzi? My pracujemy, uczymy się,  jeszcze nie miałam czasu na :nadrabianie zaległości". A idą do nas wypasione planszówki!

Trzymajcie się zdrowo!

 

P.S. Czy ktoś mi łopatologicznie wytłumaczy, jak dodać  tutaj zdjęcie?

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Część z Was już wie :(

Ofkors dziś od nas odszedł.

Musieliśmy podjąć decyzję o eutanazji. Pisałam, że dużo się u nas działo, niestety źle się działo.

Ofik rozchorował się dzień po odejściu Foxa. Najpierw to była infekcja górnych dróg oddechowych, kaszel,  potem niestety zaczęły się wymioty, badania, kroplówki, długie i przez wiele dni, usg, cuda wianki... Diagnoza- niedoczynność tarczycy i przewlekłe zapalenie trzustki.

Od kilku dni było coraz gorzej, wymioty, bóle brzucha, brzuch jak balon, wymioty, i tak w kółko.

Przestał jeść karmę low fat, przestał jeść gotowany ryz, przestał jeść gotowanego indyka... Przestał w  ogóle jeść.

Dziś powtórzyliśmy badania. niestety trzustka była ostra, a na płucu zmiana... Dlatego nie mogliśmy opanować kaszlu.

I dziś po wszystkich badaniach i długiej rozmowie z panią doktor mogłam podjąć tylko jedną decyzję. Skończyć jego cierpienie.

Odszedł spokojnie, wtulony w moje ramiona.

Strasznie go kochałam, strasznie cierpię i strasznie tęsknię.

Dzieci też.

 

O Melisce napiszę w kolejnym poście. Jest cudowna i całe szczęście, że ją mamy.  Jest z zachowania tak podobna do Foxa, ze mam wrażenie, ze jego dusza wróciła z  nami do domu po jego odejściu i czekała na swojego cielesnego następcę.

Mam nadzieję, że Ofik siedzi pod stołem i cierpliwie czeka na swojego.

 

P.S. Rzygam zdalną edukacją i nieludzkim postępowaniem niektórych nauczycieli. Niektórzy są cudowni. A niektórzy zapomnieli, że przede wszystkim powinni być ludźmi.

Trzymajcie się!

 

 

Link to comment
Share on other sites

Nie mam niestety starych zdjęć ze schronu.

Mam za to mnóstwo naszych domowych.

Miałam nadzieję, że jak się uda opanować tą trzustkę, to pożyje chłopak  z nami minimum rok jeszcze. To niesamowite, że dał radę tyle lat na tych 3 łapach, całe życie po schodach biegał i przeżył całą naszą bandę.

Teraz Melisa rozpoczyna nowy psi rozdział.

No i jest jeszcze 15-letnia kocica. Aż się boję myśleć o niej... wiecie?

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Cześć!

 

Nadal płaczemy za Ofikiem. Jonek bardzo przeżywa jego odejście. Był z nim bardzo mocno związany, tak jak Ania z Amelią.

A Amelia strasznie schudła,  a wydawałoby się, że to niemożliwe u 2,5 kilogramowego kota. Ciągle śpi w leżance po psach. Nigdy wcześniej w niej nie spała.

Melisa jest super. Bardzo radosna, nie szczeka, lubi się bawić, biegać, spacerować, ale ma jedną wadę- jest moja. A Jonek chciał mieć "swojego" psa. Myślimy o tym, żeby się dopsić, ale... jakoś nie mam siły.

 

Ta kwarantanna to koszmar.

Po pierwsze- stałam się nauczycielem swoich dzieci. A nie jestem muzykiem, wiec wszystkie muzyczne przedmioty Jonka to masakra! z 3 godzin lekcyjnych, została im 1 lekcja 40- minutowa, a reszta to praca zdalna. Większość rodziców w naszej klasie nie ma wykształcenia muzycznego. Nie byłoby tak źle, gdyby było zaangażowanie nauczyciela. Ale pewnie wiecie, jak to bywa... różnie.

Jonek wymaga stałej współpracy w czasie wykonywania zadań, więc kilka godzin dziennie zajmuje nam nauka. 3 posiłki dziennie dla całej rodziny, dwie zmywarki dziennie, trzeba trochę te dzieci wybiegać, przewietrzyć, sprzątnąć wyprać...

Paweł pracuje od rana do nocy, cieszymy się,  że ma pracę , ale wytłumaczcie dzieciom,  że tata siedzący 10 godzin przed komputerem to dobry tata, i że im nie wolno tyle czasu spędzać przed ekranem...

Ja też pracuję,  po 18,  jak Paweł skończy pracę. 

 

Ania radzi sobie z  nauką doskonale, sama. Sumiennie pilnuje wszystkiego, co ma zrobić,  rzadko prosi o pomoc.

Mieliśmy plan od września przejść z Anią na edukację domową, wiem, że u niej doskonale się to sprawdzi, ale... Ania też ma dość tej przymusowej izolacji i zdecydowała (na razie), że jeszcze chce wrócić do szkoły.

 

Nadal uważam, że "zdalna edukacja" to bzdura i udawanie, że to działa.  To koszmar dla dzieci, rodziców i nauczycieli.

I jeszcze to wystawianie ocen...

Ania nie ma smartfona, nie ma żadnych komunikatorów, nawet aparatu w telefonie.

Jej klasa ostatnio "poprawiała" sprawdzian,  na messengerze, całą bandą.  Koleżanka zadzwoniła do Ani pochwalić się, że poprawiła sprawdzian na 6. Wow...

Jonek ma depresję. Staramy się z całych sił. Kontaktujemy go online z  kolegami, koleżankami, ciociami, nawet z panią od terapii SI, a on dalej ma doła i płacze i płacze i płacze... że chce do dzieci, że w  domu jest nudno, że my jesteśmy nudni. Tylko w  szkole jest fajnie. Wiem, że nie tylko on to tak przeżywa, ale jest to straszne- nie móc pocieszyć własnego dziecka.

Kupiłam mu wielki, upragniony zestaw Lego, leży niezłożony :(

Boję sie o dzieci- co będzie jak kiedyś, w końcu wrócą do szkół? Kto sobie poradzi z tym, co teraz dzieje siew  ich głowach?

Kto będzie im pomagał? nauczyciele, którzy są tak samo sfrustrowani jak rodzice?

Jonka wychowawczyni ma 2 dzieci i swoją klasę, i dom, i psa. Wymieniamy się wiadomościami.  Niestety, żadna strona nie jest w stanie pocieszyć drugiej.

 

Muszę za to powiedzieć, ze kilkoro nauczycieli pokazało taka klasę, że wraca mi wiara w zawód nauczyciela. Naprawdę.

Cieszę się,  że moje dzieci trafiły na te osoby.

Niestety, polonistka mojej córki pokazała, że jak były zajęcia z  pedagogiki, to ona była na wagarach...

Gdyby nie fatalny stan psychiczny Jonka, może inaczej bym była nastawiona do tego dziwnego czasu. W końcu się widujemy.  Mogę zamienić z Pawłem kilka słów, a  nie tylko dostawiać sms-y: nie mogę teraz rozmawiać. Ania w końcu ma czas na swoje pasje, oprócz skrzypiec gra jeszcze na pianinie i śpiewa. Uwielbia robić makijaże, maluje siebie, mnie, w ogóle maluje i rysuje.

Za to ja przestałam robić wszystko  co uwielbiam, nie czytam, nie szydełkuję, nie ćwiczę. Nie mam siły i czasu. Próbowałam kilka razy zacząć książkę- nie wiem, co czytam, po 2 stronach mózg mi się wyłącza.

 

Przepraszam, że tak pesymistycznie. Mam nadzieję, że u Was lepiej.

 

 

Link to comment
Share on other sites

Jakoś przed świętami miałam z moimi dzieciakami temat o opowiadaniu odtwórczym. Jeśli w ogóle stwierdzenie, że realizuję z nimi jakieś tematy jest adekwatne do tego cyrku, który się wyrabia obecnie w szkole. Poprosiłam je, żeby przygotowały opowiadanie o jednym dniu z naszej przymusowej kwarantanny. Jak opowiadania dotarły i je przeczytałam, uderzyło mnie jaka to jest trauma dla tych dzieci. Tu nawet nie chodzi o to, że im się nudzi, one nie widzą celu. Nie widzą końca tego wszystkiego i przez to jest im trudno dostrzec po co to robią i czy to jest coś warte. 

Sama mam dodatkowo taki problem, że na wsi, w której pracuję, jest problem z dobrym łączem internetowym - jedyne dobre jest w szkole. Dzieciaki nie mogą pracować na platformie Teams, bo im się po prostu nie włącza, więc pozostaje tylko przesyłanie suchych informacji w e-mailach. Ble...

Link to comment
Share on other sites

U nas same suche maile... pracy jest naprawdę multum i mogę sobie tylko wyobrazić co przechodzą rodzice, którzy mają więcej dzieci i nie wszystkie zdolne. Hania jest bardzo dobrym uczniem, a mimo to często potrzebuje pomocy. Muszę też być w pogotowiu do drukowania (tylko do jednego kompa mam podpiętą drukarkę) i do robienia fotek/odsyłania zadań.

Gdyby tak jeszcze można było wstać rano, zajrzeć do skrzynki, zrobić co jest do zrobienia i mieć spokój. Ale nie... jedna pani wysyła materiały o 8.00, inna o 14.00. W piątek Hania po południu sprawdza pocztę, a tu surprise: pani z matematyki wysłała o 10.30 maila z zadaniami i ogłosiła, że to kartkówka. Trzeba wydrukować i zrobić (3 kartki A4 zadań!) i odesłać do godz 15.00. Jak ktoś odeśle później to pała. Jestem ciekawa ile dzieci to odesłało, bo Hania nie odesłała (było po 15.00). Wg mnie to jest bardzo frustrujące i zniechęcające dzieci... Hania bardzo się stara ze wszystkim wyrobić, dotrzymać terminów itp. a tu takie coś. 

Hania na szczęście jest domatorem i nie lubi szkoły jak i swojej klasy, więc ogólnie dość dobrze znosi obecną sytuację. W domu ma wszystko to co kocha i to co lubi robić. Na początku bardzo przytłaczało ją zdalne nauczanie, denerwowała się i nie wyrabiała, ale chyba ktoś zwrócił uwagę nauczycielom, bo teraz trochę mniej zadają i idzie jakoś to ogarnąć.

Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, Murka napisał:

Gdyby tak jeszcze można było wstać rano, zajrzeć do skrzynki, zrobić co jest do zrobienia i mieć spokój. Ale nie... jedna pani wysyła materiały o 8.00, inna o 14.00.

U nas to jest usystematyzowane. Mamy wysyłać e-maile najpóźniej do 9.30. Dlatego wstaję codziennie rano i wysyłam im to, co przygotowałam dzień wcześniej wieczorem i to, co przysłały dla nich moje koleżanki. Staram się dawać więcej czasu na odpisanie, np. 3-4 dni, na dłuższe prace nawet tydzień. A jeśli coś będzie potrzebne do zrobienia już, to staram się kilka dni wcześniej zapowiadać im, że praca będzie do odesłania natychmiast, żeby się na to przygotowali.

Mamy też plan rozsyłania materiałów przygotowany przez p. Dyrektor, ja np. wysyłam z polskiego w poniedziałki, wtorki, środy i piątki. Koleżanka z angielskiego w poniedziałki, środy i czwartki itd. Dziewczyny z plastyki, muzyki, techniki tylko raz na 2 tygodnie. I jakoś to idzie. Nie jest super, ale jakoś powoli do przodu.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...