Jump to content
Dogomania

Piesek bez łapki - już w domku! czyli przygody Korsarza :-)


Murka

Recommended Posts

Przeczytałam kilka stron wątku, od adopcji Ofika. Kiedyś rzeczywiście ciągle biegał i bawił się. Teraz głównie śpi. I bardzo warczy i na kota i na psa.

Z Amelią ma taką zabawę- ona się skrada, on warczy, ona ucieka, on udaje,że goni, ona wchodzi pod kanapę, on się zamyka. Amelia zostaje pod kanapą i czeka na Foxa. Fox pierdoła idzie do okna, Amelia wyskakuje, on ucieka przerażony, orientuje się, ze to "tylko " kot. Wykrzykuje swoje żale, a kot stoi z miną- o co Ci chodzi? Ja tylko wyszłam spod kanapy, przecież nawet nie miauczę...

 

mini kotecek z sanatorium

 

SAM_6112_zpsd7lkaaog.jpg

 

W czasie pobytu nad morzem byliśmy w stadninie. WIecie co  było najfajniejsze? "nooo, to, że były tam psy i że mogłem je głaskać i przytulać, bo tak bardzo tęsknię za Ofikiem!"

 

SAM_6034_zpsip9t43c6.jpg

 

 

 

SAM_6023_zpstezrptzi.jpg

 

SAM_6013_zpsz3hvvigu.jpg

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

U góry, po lewej stronie, pod napisem "Dogomania" masz dwie opcje "Przeglądaj" i "Aktywność". Klikasz w "Aktywność" -> "Moje kanały aktywności" -> "Zawartość, którą obserwuję".

Kijowo teraz jest, bo pokazuje powiadomienia do WSZYSTKICH odpowiedzi na danym wątku. Więc jak ktoś w wątku odpowie 10 raz, to temat zaświeci ci się 10 razy!

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Wczoraj odszedł Lori :(

Przez te wszystkie lata, odkąd jestem na dogo, odeszło wiele psów. Ale Lori... Był takim stałym filarem... Takim pewniakiem.

Jego odejście jeszcze bardziej uświadomiło mi, że teraz coraz częściej będziemy czytać takie smutne wieści o naszych własnych psach :(

Moje stado waha się w granicach 11-13 lat. Każdemu coś dolega. Nawet moje dzieci wiedzą, że te ukochane futrzaki kiedyś odejdą, widzą ich niedomagania, ich starość i już upewniają się, czy będziemy mieć kolejne zwierzęta, bo one nie chcą żyć w domu bez zwierząt.

 

Link to comment
Share on other sites

  • 7 months later...

Dziś nadszedł jeden z tych dni, których najbardziej się bałam :(

Odszedł od nas Dżek, nasz wspaniały JRT. Nasz pogromca kotów, łowca wiewiórek, fruwający po łąkach z jaskółkami, nasz barometr- przy nim nie można było krzyczeć, kłócić się, ani nawet opowiadać o czymś w emocjach, oglądać przy nim meczów, bo bał się krzyków i zaraz przychodził przepraszać, za całe zło tego świata :(

Nasz cudowny i najmądrzejszy pies. Najmądrzejszy jakiego znałam. Pokonało go jego chore ciałko. Problemy z chodzeniem, paraliż i ból, który wymagał bezustannego podawania leków, które niszczyły żołądek, jelita, nerki, wątrobę... Ale bez leków nie funkcjonował :(  Dziesiątki badań, zabiegów, specjalistów, probiotyki, oleje, karmy... To tylko oddaliło w czasie to, co zbliżało się takimi szybkimi krokami :(

Wczoraj jeszcze rozważaliśmy zakup wózka, a dziś całą rodzina przyjechała się z nim pożegnać :(

Kryzys był od dawna. Ale oszukiwaliśmy się, że to przejściowe. Ale przejściowo to on miał lepsze momenty :(

Mama od jakiegoś czasu szykowała nas na jego odejście, ale my ciągle łudziliśmy się, ze nadejdzie cud. Nie nadszedł. Wczoraj uświadomiłam sobie, że nadszedł moment pożegnania, że na siłę trzymamy tego biednego chore psa przy życiu. Dla siebie.

Wczoraj miał lepsze popołudnie, więc szukaliśmy wózka.

Ale dziś... on sam pokazał, że jedyne czego chce, to prawdziwie odpocząć. Nie sikał, nie załatwiał się, nie jadł, nie pił. I cierpiał.

A teraz cierpimy my. Po stracie wiernego i cudownego przyjaciela :(

 

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Nadal smutno nam po odejściu Dżeka. Ania na samo wspomnienie płacze, tym bardziej, że Dżek nie uznawał dzieci na ludzi Dla niego dzieci to były istoty podrzędne. A Anię uznał za człowieka pełnoprawnego. Ona mogła go całować, głaskać, z nią turlał się po dywanie... Uznał ją niewiele ponad rok temu.

Kapsel, 2 pies rodziców też ma się nie najlepiej. Waży 7 kg ( miał być cziłałą ;) ) a ma serce jak owczarek niemiecki... Kaszle, mdleje, tata go reanimuje. Poza tym ogłuchł, nie wiem, czy zupełnie, ale widać, ze nie słyszy. On głównie śpi, albo jęczy o jedzenie. Dżek, mimo paraliżu, bawił się, uczestniczył w naszym życiu. Kapsio to taka maskotka leżąca...

Najlepiej ma się Amelia- nasz kotka. Ma 11 lat, nadal wygląda jak nastolatka. Też głównie śpi albo zebrze o mokre żarcie, ale też przychodzi na przytulanki. Nie bawi się a  w nocy głównie śpi, poza momentami, kiedy o 4 rano postanawia drapać meble.

Fox, moja chuda ruda strzała, ma 12 lat z kawałkiem a wygląda jak młodzieniaszek. od 6 lat ma siwą brodę, trzyma linię, jest bardzo aktywny, słuch jak żyleta. W sierpniu go kastrowaliśmy, ale okazało się, ze nie było żadnych zmian na jądrach, narkozę zniósł świetnie. Ma lekką wadę serca, bierze leki także na padaczkę, ale naprawdę wygląda i czuje się znakomicie.

Ofik, nasz gwiazdor, jest leniem nad lenie. Gdyby mu dać kuwetę, to w ogóle nie wychodziłby z domu- przecież mordę można drzeć też spod stołu, nie trzeba wychodzić z domu... Ofik siwieje z dnia na dzień, ma siwe włoski w różnych miejscach na całym ciałku. Wygląda na grubaska, ale ma wcięcie w pasie i pod skórą czuć żeberka- on ma po prostu taką budowę. Kocha Jonka nad życie, z wzajemnością, bawią sie do upadłego taką piszczącą zabawką, która nas doprowadza do szału a  ich do ekstazy. Ofik lekko przygłuchł. Trzeba go rano obudzić i powiedzieć, ze czas na siku, bo sam na to nie wpadnie. Nie ma też sensu wołać go z dołu, bo on po prostu nie słyszy. Trzeba przyjść i zaprosić księcia osobiście. Co nie znaczy, ze odpowie na zaproszenie, czasem mój tata dostaje szału, bo chodzi po niego kilka razy a ta glista potrafi przez 9 godzin nie ruszyć się z miejsca. Bo czeka na mnie i na Jonka.

Odkąd nie ma Dżeka, Fox chodzi w gościnę do "dziadków". Bawi się zabawkami Dżeka, podobno nawet zaczął zapraszać Kapsla do zabawy i próbuje go rozruszać. Ofik też przychodzi ale ucieka, jakby bał się, że Dzek gdzieś na niego czeka i go pogoni.

Tata bardzo ciężko znosi nieobecność Dżeka, ale mama twardo nie zgadza się na kolejnego psa.

 

Link to comment
Share on other sites

U nas dzieje się nieustannie.

Ostatni rok szkolny był jednym wielkim koszmarem.

Wysłaliśmy Anię do "dobrej" prywatnej szkoły... Żeby języków nauczyła się, zanim się zorientuje, że to nauka...

Ania była gnębiona przez koleżanki z klasy. Najpierw przez 1, potem dołączyły kolejne. Od marca, do czerwca jeśli nie codziennie, to co kilka dni byłam w szkole i rozmawiałam z nauczycielami, z dyrektorką, w końcu z "psycholog". Ta ostatnia rozmowa uzmysłowiła mi, że tam nikt nie chce pomóc mojemu dziecku. Dzięki mojej siostrze trafiłam do poradni psychologicznej, gdzie pani psycholog bez ściemy powiedziała mi, co Ani grozi, jeśli zostanie w tak toksycznym dla siebie środowisku.

Decyzję o zmianie szkoły podjęliśmy szybko i bez sentymentu.

Całe wakacje Ania dochodziła do siebie, a my obserwowaliśmy ją jak małpkę w laboratorium... Na szczęście, jak tylko skończyła szkołę, jej kłopoty też się skończyły i w wakacje nie zauważyliśmy nic niepokojącego. Organizowaliśmy jej czas z innymi dziećmi, aż naprawdę miałam dość towarzystwa nieletnich w swoim domu...

Do nowej szkoły i nowej klasy weszła bez najmniejszego problemu. Uczy się, uśmiecha, chętnie chodzi do szkoły, chętnie gra na skrzypcach, ma koleżanki, w klasie panuje normalna, zdrowa atmosfera. Nadal jest humorzasta, bo taka po prostu jest, nadal gapi się godzinami w lustro i podziwia swoje odbicie, albo odgrywa scenki, ale to znowu jest nasza Ania.

Obecnie jestem z dziećmi w Dąbkach, w sanatorium. Ania ma wakacje, Jonek jest kuracjuszem. Właśnie walczymy z rotawirusem. Mamy super wygodne łóżka, a ja jeszcze jednej nocy nawet nie przespałam w całości przez przeboje z dziećmi.

Jak macie ochotę czytać, to proszę, cytuję sama siebie:

O tym, dlaczego zabrałam dzieciom po 3 pary butów, czyli 80 kg bagażu to za mało!
Już rok temu stanęłam przed dylematem- jak spakować się na 3- tygodniowy wyjazd z dzieckiem, kiedy nie podróżuje się samochodem. Okazało się, że bagaż należy wysłać kurierem. Poszły więc 3 pudła.
W tym roku wyjechałam z 2 dzieci, znowu bez samochodu. Wysłałam więc 4 pudła. Patrzę właśnie na szafę - ubrań naprawdę nie mamy bardzo dużo, prać trzeba. Co więc skrywały pudła? ??
Buty zimowe. Adidasy. Klapki. Kapcie.Kalosze. Buty jesienne dzieci zawiozły na własnych nogach. Kurtki zimowe. Czapki. Szaliki. Po 2 pary rękawiczek. Ręczniki. Tym razem darowałam sobie szlafroki. Rok temu były obowiązkowe, bo prysznice były na korytarzu... suszarka. Kubki, kubeczki, mój ulubiony kubek, bo nie chciałam przez 3 tygodnie pić kawy z duralexu. Kawa, herbata, ulubione ciastka dzieci. Książki, książeczki, kolorowanki, bibuły, kleje, flamastry , podręczniki. No i moje włóczki. Kosmetyki. Nebulizator. Imbir.Trochę medykamentów, suplementów, specyfików i innych magicznych mikstur, których używamy przy gorączkach, kaszlach , bólach, i wirusach rota (te już zużyliśmy). Dzieci podlegają już obowiązkowi szkolnemu, więc wszystkie bibuły i nożyczki naprawdę są nam potrzebne do odrabiania lekcji. Wiaderka i łopatki.
Każde wyjście na plażę kończy się wodą w kaloszach. KAŻDE. Każde kolejne wyjście musi więc być w innych butach. I spodniach, bo do kaloszy wlewa się po ciuchach. Dziwię się, że jeszcze nie prałam kurtek.
Piszę o tym, bo dzieci właśnie wycinają coś z bloków ( wzięłam 2. Już się kończą) i padło pytanie: mamy zszywacz???
Nie wzięłam. .. za rok wysyłam 5 pudeł!

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

Przychodzę do Was z kolejnymi tragicznymi wieściami :(

01.11 moi rodzice pożegnali się z Kapslem :(

Naszym najpierwszym, najbardziej zgryźliwym, najbrzydszym, najmniejszym, naj, naj, naj :(

Kapsel, wierny giermek mojego taty, nasza warcząco- pilnująca krzywozębna gwiazdeczka, zgasł...

Przypuszczamy, że poddał się po śmierci Dżeka.

On tylko leżał, wstawał, jak tata zarządzał spacer. Sam z siebie o nic już nie prosił. Ostatnich kilka dni, a przede wszystkim nocy to był jakiś koszmar. Nie spał, mlaskał, łaził, mdlał, tata go reanimował. Miał gorączkę. Dostał antybiotyk. Miał zrobione rtg płuc. Oczywiście kolejny lekarz mówił co innego niż poprzedni...Tak naprawdę nikt nie wiedział, co mu jest. Kapsel nie jadł i przestał pić. I to mama znowu powiedziała- dość :( Tak mi jej żal, że to ona musiała znowu wziąć na siebie ten ciężar. :( Powiedziała, że nie będzie znowu setki badań, kroplówek, zastrzyków i stresujących wizyt u weterynarzy.Kolejnych. Nie pozwoliła na przedłużanie jego agonii. Pozwoliła zachować mu godność. Kapsio odszedł w objęciach mojego taty, którego kochał wydawało się nad życie, a to śmierć Dżeka doprowadziła do jego odejścia :(

Minęło już 2 tygodnie. Kapsel odszedł, kiedy ja byłam z dziećmi w sanatorium. Przepłakaliśmy cały wieczór, ja jeszcze kilka nocy. Dzieciom ta odległość dobrze zrobiła, mniej to przeżywały. Mnie odwrotnie.

Tęsknię za nimi koszmarnie. Mój tata to jest niespełna rozumu, jak ja, już brałby do domu kolejne psy, ale mama twardo upiera się, że teraz jest czas dla nich. Psy pojawiły się w ich życiu jeszcze zanim pozbyli się z  domu dzieci. Nie rozstali się z tymi psami nawet na jedną noc przez tych 13 lat. I nie dziwię się, że mama ma ochotę odpocząć i dojść do siebie po tym, co się stało.

 

Strasznie mi ich brakuje. Kiedy wchodzę do mieszkania rodziców, kiedy ich nie ma, to uderza mnie cisza i pustka. Nikt nie szura w  moją stronę, nikt nie puszcza mi groźnego spojrzenia, nie podnosi swoich wielkich ucholi na dźwięk słowa "tatuś: Nikt nie macha ogonkiem, nie wykłada brzuszka do głaskania,... Zniknęły łóżeczka, kocyki, zabawki, miski...

Nie wiem, kiedy to przestanie boleć.

Kapsel śnił mi się kilka dni temu. Biegł, uszy mu falowały a pysio się uśmiechał. Czułam, że jest mu dobrze. Ja wiem, że on jest teraz szczęśliwy i nic go nie boli.  Tylko my tak cierpimy po tej stracie...

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Cześć i czołem!

Nadal nam smutno po odejściu Kapsla i Dżeka. Często ich wspominamy i bardzo tęsknimy.

Fox i Ofik bardzo chętnie wypełniają moim rodzicom pustkę w ich mieszkaniu. Co prawda, nie dorobili się u nich jeszcze leżanek i misek, ale doskonale wiedzą, gdzie jest lodówka i często zaprowadzają do niej mojego tatę i bez problemu znajdują drogę do ich łóżka lub włochatego dywanu, na którym tarzają się jak opętani. Czasem biegne za mini, zeby ich wypuścić z domu a oni tylko chcieli iść do babci i dziadka i czekają, żeby im drzwi otworzyć ;)

Chłopaki dzielnie się trzymają. Ofik jest bardzo niedobry dla Foxa, ciągle na niego warczy i nie pozwala wchodzić do domu. Amelia straszy Foxa spod kanapy, Fox goni Amelię po korytarzu. Stały repertuar.

Ofika głuchota jest już bardzo widoczna, ale w sumie nie przeszkadza mu w normalnym funkcjonowaniu.

Tyle u nas, nic nowego.

Wczoraj jak patrzyłam na moje psy to stwierdziłam, że Fox jak stoi, to tańczy, a Ofik jak stoi- to leży, tak bardzo są różni od siebie :)

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Nie ma chyba innego lekarstwa niż czas.

Ja też płaczę, myślę, że rodzice też. Często wspominamy psy i dużo o nich mówimy. Dopóki Jack żył, nie zauważałam, że JRT są tak popularne... Ciągle je widuję. Wszędzie. Za każdym razem ściska mi serce i wstrzymuję oddech. Kapsla trudno będzie podrobić- był tak brzydki i wyjątkowy, że długo chyba nie spotkam psa, który mu dorówna urodą. Dzisiaj mam mocno wspominkowy dzień...

Chyba nie pisałam o tym, co wydarzyło się już po odejściu Jacka.

Wyszłam z domu i wsiadłam do auta, zaparkowanego na ulicy. Zapięłam pas, podnoszę głowę i kątem oka widzę moją mamę, która macha do mnie... jak wariatka. Inaczej nie umiem tego określić. Tak machała, że w sekundę sie odpięłam i wyskoczyłam z samochodu. Biegnę, a mama do mnie krzyczy szeptem: WIEWIÓRKA!!!

Zamurowało mnie! Wiewiórka! U nas! Na naszej choince! Metr od domu! Od razu wiedziałam, dlaczego mama tak machała. Przez te prawie 10 lat, które tu mieszkamy, nie zajrzało do nas żadne rozsądne zwierzę. Jeż, wiewiórka, nic! a koty tylko młode, po zapoznaniu z Jackiem, nigdy nie wracały, miały swój rozum a Jack dawał bardzo jasne lekcje i wytyczne, kto może przebywać na jego terenie. On. I Kapsel. I nikt więcej. Raz przyszła żmija zygzakowata, ale one chyba nie są szczególnie rozsądne. Na szczęście Jack nie zdążył z nią pogadać, bo mama ich przyuważyła zanim doszło do "rozmowy".  A tu nagle wiewiórka! Największa i niedościgniona miłość Jacka! On tak bardzo kochał ganiać wiewiórki! Rety! Nie doczekał tego widoku... Brakło chyba tygodnia.

 

Link to comment
Share on other sites

  • 5 months later...

Cześć wszystkim!

U nas wszystko w porządku.

Nasza kocica Amelia zachwyca urodą i czas się dla niej zatrzymał. A ma 12 lat.

Fox, moja ruda chuda glista, nadal jest chudy i nadal wije się jak glista ;) Skończył 13 lat, ma ledwie lekko oprószony siwymi włoskami dół pyszczka i w końcu zaczął się bawić i cieszyć życiem. Pomogło mu w tym.. odejście Jacka i... głuchota Ofika! W końcu nikt go nie terroryzuje. Wcześniej każdą próbę zabawy Ofik nam od razu przerywał. A teraz śpi w kuchni a my szalejemy w korytarzu, albo na trawie.

Ofik jest głuchy i głównie śpi. Siwe włoski pojawiają się z dnia na dzień wszędzie, ale nadal ma najmilszą sierść na świecie i pachnące łapki. Śpi z nami co noc, niezależnie od temperatury. Mamy bardzo wysokie łóżko, więc potrzebuje schodka, żeby się wdrapać, poza tym, nie ma żadnych problemów z poruszaniem się. Biega po schodach i drze japę bezustannie. Tutaj nic się nie zmieniło. Jak drze się na sąsiadów, to albo wyganiam go kijem z krzaków, albo klaskaniem. Ale klaskanie słyszy tylko wtedy, jak się nie drze nonstopem ;)

W maju tknęło mnie, że nie zaszczepiłam psów w terminie na wściekliznę. Zajrzałam w książeczki, a tam pieczątka z marca 2017. No i jak na sygnale pojechałam do weta i mówię: pani doktor! Nie wiem, jak to możliwe, zapomniałam o szczepieniu na wściekliznę! 2 miesiące po terminie! Pani doktor też w strachu, zagląda w dokumentację i mówi: szczepione w marcu 2017. Ja na to: no właśnie! A ona: Ale teraz mamy 2017, szczepiłyśmy je 2 miesiące temu...

Widziałam to w książeczkach i byłam przekonana, że jest 2018, no i nie pamiętam momentu szczepienia ;) A przez tych kilkanaście lat nie zdarzyło mi się zapomnieć o szczepieniu w terminie :) :)

U dwunożnych też w porządku.

Ania zdała do 3 klasy z wyróżnieniem, a Jonek wczoraj był ostatni dzień w przedszkolu, od września szkolna zerówka.

Nie wiem, czy tutaj o tym pisałam, Ania rok temu musiała zmienić szkołę, bo w 1 klasie była gnębiona przez koleżanki z klasy, a wychowawca, dyrektor szkoły i psycholog szkolny nie widzieli problemu i chcieli mi wmówić, że Ania jest nadwrażliwa, a raczej przewrażliwiona, a dzieci wcale nie miały na myśli tego, co jej mówiły... Teraz ma cudowną klasę i wspaniałą wychowawczynię. Lepiej trafić nie mogła :) Nadal pyskuje, chce się już malować i pyta, czy jak się w gimnazjum nie ma chłopaka, to jest kicha, czy nie...

Jonek uwielbia Scooby Doo i klocki lego i to jest jego świat. I zabawy z tatusiem.

Tatuś, jak tatuś, nadal przystojny ;) i nadal zapominalski i bałaganiarz. Niewyuczalny. Choć sam nauczyciel :D Wesoło z nim mamy.

 

Pozdrawiamy!

Link to comment
Share on other sites

Eloise! Jak fajnie, że coś wrzuciłaś! :D

Pamiętam tę historię z Anią - to była bardzo przykra sprawa i wstyd mi, jako przedstawicielce narodu nauczycielskiego, że wylęgają się jeszcze w moim fachu takie roboty zamiast ludzi.

Pozdrawiam Was od całej mojej ludzko-psio-kociej ferajny! Buziaki!

Ps. Ostatnio często bywam w Warszawie, więc mam nadzieję, że jakoś uda nam się spotkać!

Link to comment
Share on other sites

Jelena- trzymam za słowo!

Zapomniałam dodać, że Ofik nie chodzi już na spacery. On na spacery jeździ- muszę zawodzić go na łąkę, którą uwielbia. Jak nie ma auta i możliwości podwózki- nie ma spaceru. Bo Ofik za płot wyjdzie i biegnie do samochodu, a jak go nie znajdzie, to wraca do domu. Czasami próbujemy go "namówić" na spacer i ciągniemy za smycz. Zdarza się, że kawałek pójdzie, ale zwykle kładzie się na chodnik i koniec- tak się zaprze, że trzeba odprowadzić do domu- jak pociągnę w stronę domu- natychmiast odzyskuje pełnię sił :)

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...