Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Głupota ludzka nie zna granic
Idę sobie spokojnie z piesem, dochodzimy do lasu stoi tam kilka domków z ogródkami i oczywiście w każdym jest pies
Patrze a tu biegnie na nas jakieś psisko - duży samiec w typie [COLOR=#CC0000][/COLOR] rodka. Z ogródeczka wychodzi sobie pan i bardzo powoli idzie w naszą stronę wołając groźnym głosem BONO!!! TY GŁUPI KUNDLU! GDZIE JEST TWOJE MIEJSCE?! No na pewno bym do takiego pana podeszła tym bardziej że miał coś w ręku jakby bat?
Psisko na szczęście było przyjaźnie nastawione i chciało się z Dusiakiem bawić ale zbyt delikatny mi się nie wydawał a ja nie chciałabym żeby mój pies został rozgnieciony łapą więc wzięłam go na ręce. Bono na mnie wskoczył w celu powąchania szczeniaka i przy okazji pobrudzenia mi kurtki więc go z siebie ściągnęłam i przy okazji zdarłam sobie skórę o jego kolczatkę:angryy: potem złapałam siurka i poprowadziłam w stronę pana który nalegał żebym psa piepszła w łep:-o. Puściłam go kawałek obok jego pana który psa zaczął tym batem bić:-(. Potem zaciągnął go do ogródka tak że przednie łapki nie dotykały ziemi dusił się:-( a potem przypiął go do budy i znowu zaczął bić:angryy: Pies się próbował stawiać warczał i gryzł ale chyba nie robił tego mocno
Niedługo pewnie znowu będzie że zły rodek który bez powodu zaatakował:shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Yorkomanka']Głupota ludzka nie zna granic
Idę sobie spokojnie z piesem, dochodzimy do lasu stoi tam kilka domków z ogródkami i oczywiście w każdym jest pies
Patrze a tu biegnie na nas jakieś psisko - duży samiec w typie [COLOR=#CC0000][/COLOR] rodka. Z ogródeczka wychodzi sobie pan i bardzo powoli idzie w naszą stronę wołając groźnym głosem BONO!!! TY GŁUPI KUNDLU! GDZIE JEST TWOJE MIEJSCE?! No na pewno bym do takiego pana podeszła tym bardziej że miał coś w ręku jakby bat?
Psisko na szczęście było przyjaźnie nastawione i chciało się z Dusiakiem bawić ale zbyt delikatny mi się nie wydawał a ja nie chciałabym żeby mój pies został rozgnieciony łapą więc wzięłam go na ręce. Bono na mnie wskoczył w celu powąchania szczeniaka i przy okazji pobrudzenia mi kurtki więc go z siebie ściągnęłam i przy okazji zdarłam sobie skórę o jego kolczatkę:angryy: potem złapałam siurka i poprowadziłam w stronę pana który nalegał żebym psa piepszła w łep:-o. Puściłam go kawałek obok jego pana który psa zaczął tym batem bić:-(. Potem zaciągnął go do ogródka tak że przednie łapki nie dotykały ziemi dusił się:-( a potem przypiął go do budy i znowu zaczął bić:angryy: Pies się próbował stawiać warczał i gryzł ale chyba nie robił tego mocno
Niedługo pewnie znowu będzie że zły rodek który bez powodu zaatakował:shake:[/QUOTE]

A może by tak potraktować tego faceta tak jak on potraktował swojego psa:angryy:. Właśnie stąd biorą się agresywne psy, właściciel nie potrafi odpowiednio zareagować...biedne psisko :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Yorkomanka']Puściłam go kawałek obok jego pana który psa zaczął tym batem bić. Potem zaciągnął go do ogródka tak że przednie łapki nie dotykały ziemi dusił się a potem przypiął go do budy i znowu zaczął bić [/QUOTE]
Poinformowałaś właściciela, że znęcanie się nad psem jest karalne i może podlegać zgłoszeniu do odpowiednich służb? Może zdecydowana postawa "postronnych" da mu do myślenia, zanim zmarnuje psa...

Ja miałam dziś równie przykrą sytuację na spacerze. Szłam z Tangą, a z naprzeciwka facet z potężnym amstaffem. Pies jest wielki, ale często go widzę i zaobserwowałam, że jest też bardzo spokojny i pozytwnie nastawiony do otoczenia. Zaczął popiskiwać do Tangi i ciągnąć w naszym kierunku, a właściciel poluzował mu smycz. Tanga zareagowała wyjątkowo pozytywnie, więc też poluzowałam smycz.

Psy były w odległości ok mtera od siebie, gdy ten debil - inaczej nie mogę go nazwać - z taką siłą ściągnął smycz, że prawie przykucnął. Pies zaskowytał i zarył brzuchem o asfalt. Dodam, że nieszczęsny ast był na KOLCZATCE. Tanga od razu się nakręciła, bo skoro mamy w zasięgu ofiarę, to z nią kończymy. Powiedziałam debilowi, co o nim myślę, a on coś tam burkał pod nieświeżym wąsem...

Wiecie co, nie chciało mi się kontynuować dialogu, zainteresowałam Tangę ćwiczeniami i poszłam w swoją stronę. Tylko tego amstaffa cholernie szkoda.

Link to comment
Share on other sites

Mi jakoś ostatnio miłe sytuacje się zdarzają. Chociaż wkurzył mnie ochroniarz jak na mój widok zamknął drzwi od klatki praktycznie mi przed nosem :mad:. Ale dzisiaj się mu przyjrzałam i stwierdzam, że panikuje na widok psów (co w sumie do bezczelnego zamknięcia drzwi go nie uprawnia, bo mógł przytrzymać drzwi powiedzieć żebym zaczekała jak on pójdzie i dopiero weszła z psem; wie że mieszkam w tej klatce).
A dzisiaj na spacerze pani pomogła młodej pokonać lęk przed ogromnym psem (gigant prawie mi do pasa sięga) i uraz do czarnych psów (od Hexy się nauczyła takich się bać). Z czarną sunią się wyszalała, a przy okazji przebiegła kilka razy blisko wielkoluda. Pod koniec wielkopies już był niestraszny, a czarna sunia została świetną kumpelą. My sobie podyskutowałyśmy, psy poszalały i każda poszła w swoją stronę. Aż się chce na spacery wychodzić ;). Tylko ta ogromna ilość goowien nawet na ścieżkach jest dołująca...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='*Monia*'] wkurzył mnie ochroniarz jak na mój widok zamknął drzwi od klatki praktycznie mi przed nosem..[/QUOTE]
U mojej babci na osiedlu, gdzie czasem zatrzymuję się z psami, jest od kilku miesięcy naprawdę fajny... hm, jak to się mówi... gospodzarz bloku, a nawet dozorca :evil_lol: Sprzątacz brzmi nieładnie. Wcześniej była sfochowana na cały świat sprzątaczka, którą męczył sam fakt, że musi pokazać się w robocie. Nie mówiąc o tym, że miałaby - tfu, tfu - sprzątać. Na szczęście gościu jest w porządku, zawsze powie dzieńdobry i drzwi od klatki przytrzyma.

Szkoda, że na tym osiedlu jest pewien problem - ludzie wyprowadzją psy, żeby się wysrały i nie sprzątają. NIKT NIE SPRZĄTA PO SWOIM PSIE (oprócz mnie, ale coraz mniej mam ochotę paprać się w gównie). Pies zrobi kupę, a właściciel idzie dalej. Ostatnio pan sprzątacz dostał zadanie czyszczenia trawników. Współczuję mu. Wynisoł zgranione gówno wiadrami.

Druga sprawa to sikanie na klatce schowej. Na całą czteropiętrową klatkę są tylko dwa samce. Nie wiem, jak wyżej, ale od pierwszego piętra do parteru notorycznie znajduję obsikane narożniki, wycieraczki i donice z kwiatami. A potem słyszę, że to na pewno moje psy nabrudziły, chociaż to do jasnej cholery suki i niczego nie podleją, a nawet gdyby były fizycznie do tego zdolne, to na końcu smyczy jestem JA!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']U mojej babci na osiedlu, gdzie czasem zatrzymuję się z psami, jest od kilku miesięcy naprawdę fajny... hm, jak to się mówi... gospodzarz bloku, a nawet dozorca :evil_lol: Sprzątacz brzmi nieładnie. Wcześniej była sfochowana na cały świat sprzątaczka, którą męczył sam fakt, że musi pokazać się w robocie. Nie mówiąc o tym, że miałaby - tfu, tfu - sprzątać. Na szczęście gościu jest w porządku, zawsze powie dzieńdobry i drzwi od klatki przytrzyma.[/QUOTE]
Tam gdzie się zajmowałam psiakiem też był fajny (zwany przez nas) pan konserwator. Nawet nie zraził się po tym jak Resiak (ON) go parę razy obszczekał. Pani sprzątająca też w miarę w porządku i jak wycierałam psa przed wejściem do klatki zawsze mi coś miłego mówiła :).
U nas reszta ochroniarzy ok, mimo że moje kundle nietowarzyskie i starają się przekrzyczeć jak do mnie się odzywają. Jak jeden nie wie co ciekawego powiedzieć to po raz setny pyta czy go pies nie ugryzie, no bo co o pogodzie ma gadać :evil_lol:.

[QUOTE]Szkoda, że na tym osiedlu jest pewien problem - ludzie wyprowadzją psy, żeby się wysrały i nie sprzątają. NIKT NIE SPRZĄTA PO SWOIM PSIE (oprócz mnie, ale coraz mniej mam ochotę paprać się w gównie). Pies zrobi kupę, a właściciel idzie dalej. Ostatnio pan sprzątacz dostał zadanie czyszczenia trawników. Współczuję mu. Wynisoł zgranione gówno wiadrami.
[/QUOTE]U nas też wszystko obsrane, ale akurat pod samym blokiem na szczęście niewiele (kamery jednak robią swoje i ludzie się krępują pieski wykupkiwać ;)). Przez zasrane trawniki mam problem z Shiną, bo ona się nie załatwi jak jej miejsce nie odpowiada. Potrafi nawet cały dzień trzymać (przy 4-5 spacerach) i dopiero wieczorem jak już nie wytrzyma to się załatwi łaskawie :roll:. Nie zawsze mam czas pójść z nią nad rzekę, więc głupol trzyma i obstaje przy tym że ona w goownach nic nie zrobi. Ten problem jest odkąd śnieg się roztopił i zrobiło się cieplej.

[QUOTE]Druga sprawa to sikanie na klatce schowej. Na całą czteropiętrową klatkę są tylko dwa samce. Nie wiem, jak wyżej, ale od pierwszego piętra do parteru notorycznie znajduję obsikane narożniki, wycieraczki i donice z kwiatami. A potem słyszę, że to na pewno moje psy nabrudziły, chociaż to do jasnej cholery suki i niczego nie podleją, a nawet gdyby były fizycznie do tego zdolne, to na końcu smyczy jestem JA![/QUOTE]Pewnie każdy udaje że to nie jego pies :shake:. Mojej babci lał na drzwi i wycieraczkę jamnik sąsiadów z góry. Babcia zwróciła kilka razy uwagę i się skończyło. Na asta zrzucić nie mogli, bo by była większa kałuża :cool1:.
Moja Hexolina obsikuje czasem słupy i ogrodzenia i całkiem wysoko potrafi nalać ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='"*Monia*"']Chociaż wkurzył mnie [u]ochroniarz[/u] jak na mój widok zamknął drzwi od klatki praktycznie mi przed nosem [IMG]http://www.dogomania.pl/../../images/smilies/icon_mad.gif[/IMG]. Ale dzisiaj się mu przyjrzałam i stwierdzam, że [b]panikuje na widok psów[/b] [/QUOTE]
:o
Myslałam, ze ochroniaze nie piwinni sie bac nawet psów

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bogarka'][IMG]http://www.dogomania.pl/images/smilies/icon_eek.gif[/IMG]
Myslałam, ze ochroniaze nie piwinni sie bac nawet psów [/QUOTE]
Osiedlowi ochroniarze nie muszą być wielce odważni. Głównie są to starsi panowie, którzy zbyt wiele nie zdziałają w razie czego :roll:.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Poinformowałaś właściciela, że znęcanie się nad psem jest karalne i może podlegać zgłoszeniu do odpowiednich służb? Może zdecydowana postawa "postronnych" da mu do myślenia, zanim zmarnuje psa...[/QUOTE]
wydarłsię tylko że to nie moja sprawa

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']A ze spojrzeniami matek z dziećmi - jak tego kupasa zostawia na trawie - to się nie spotkał? Widać, patrzy wtedy gdzie indziej...[/QUOTE]

Być może nie dostrzegłaś, ale dzisiaj prawie wszystkie psy robią kupkę na trawniku i statystyczna większość ich nie zbiera, co przy okazji nie wywołuje żadnych reakcji u przechodzących, co wiąże się z ogólnym społecznym przyzwoleniem. Więc czemu miałby widzieć takie spojrzenia?

Link to comment
Share on other sites

Większość matek z dziećmi na moim osiedlu ma również psa, żadna po psie nie sprząta...Powiem szczerze, że mam już dość tej gloryfikacji pod tytułem "matka z dzieckiem", jak widzę okoliczne matki, ich dzieci, sposób wychowania (śmiecenie, plucie, przeklinanie) to nóż mi się w kieszeni otwiera.
Też jestem matką z dzieckiem i uważam, że osiedlowy trawnik to nie jest miejsce spacerowe, od tego są ogródki jordanowskie. Moje dziecko nie włazi na trawniki, nie brudzi butów w odchodach-czyżby było jakieś genialne?
Żeby nie było, po psach sprzątam ale fakt faktem jak zimą służby oczyszczania poległy, nie wywoziły przez kilka miesięcy śmieci, na koszach utworzyły się czapy z odpadków i śniegu to olałam sprawę-kupy do domu nosić nie będę i koniec. Wróciłam do sprzątania dopiero w momencie gdy śmietniki zostały opróżnione a trawniki uprzątnięte ze sterty psich odchodów. Teraz jest czyściutko i aż miło się sprząta.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Enigmatyczny']Być może nie dostrzegłaś, ale dzisiaj prawie wszystkie psy robią kupkę na trawniku i statystyczna większość ich nie zbiera, co przy okazji nie wywołuje żadnych reakcji u przechodzących, co wiąże się z ogólnym społecznym przyzwoleniem. Więc czemu miałby widzieć takie spojrzenia?[/QUOTE]
No dobrze, mówiłam we własnym imieniu. Dawno, dawno temu, gdy nie miałam psa, a miałam małe dziecko, konieczność wydłubywania psich kup z "traktorków" dziecięcych bucików wywoływała u mnie niezmiennie chęć powywieszania wszystkich psiarzy na okolicznych latarniach. I myślę (a nawet wiem na pewno), że ta chęć mordu była doskonale widoczna :)

Ja nie wiem, gdzie Wy mieszkacie, ale mimo wszystko trudno mi uwierzyć, że pampersów i dzieci załatwiających się na trawniku jest tyle samo, ba - połowa - a co tam - jedna czwarta - co psich kup.

Link to comment
Share on other sites

Ja tak sobie czytam, i aż mnie bierze :angryy:

Dziś spotkałam się z takim przypadkiem. Wracam z długiego spaceru. Stan: 6 osób i 6 psów( 3 yorki, dalmat, ONek i taka mała kundlica;)) . Podbiega do nas mix labradora. Nie jest jakoś agresywnie nastawiony, ale mój pies nie lubi w swoim "stadzie" intruzów, toteż zawołałam go i trzymam. Pies biega, bez obroży, właściciela. Wokół pełno krzyków bo pies zaczyna nerwowo obchodzić się z jednym z yorków. Po 5 minutach pojawia się właściciel. Daleeeko od Nas. I nie ma zamiaru podejść.Drze się do psa, który nie raczy przyjść, ba, po co przychodzić, jak ma się tu kilka psów do zabawy?
Idziemy w stronę kobiety, która stoi w miejscu i wrzeszczy. W końcu kilka osób z naszego grona też zaczęło krzyczeć., m.in. : ,, Niech pani zabierze tego psa. , ,, Kto takiego psa puszcza bez żadnej obroży i smyczy"
Na co facetka, że jak podbiega, to trzeba kopnąć albo uderzyć.:angryy::angryy:
Na to koleżanka, że co, jak wybiegnie na ulicę i coś go potrąci?
I w odpowiedzi usłyszeliśmy, ze niech go potrąci, to tylko pies:angryy:
W końcu pies podbiega do pani, ale jak dostał parę razy i to mocno po zadku to ucieka znów. Złapaliśmy go, idzie dziewczyna z kolczatką. Najpierw 5 minut, żeby założyć a potem ciągną na silę do domu piszczącego psa:-(
Więc znowu rozległy się krzyki, żeby facetka tak nie traktowała psa, żeby za przyjście dała mu nagrodę.

A pies uciekł, bo była otwarta brama i to ze dwie godziny, bo jak zaczynaliśmy spacer, to pies już biegał.

Link to comment
Share on other sites

facet zrobił mi awanture za to ,że zwróciłam mu uwagę by nie bił psa (pies dostał 3 czy 4 razy smyczą po grzbiecie dlatego że zabawiony z moją suczka nie zareagował na komende) Koles wydarł się ,że mam się nie wtrącac jak wychowuje psa i że pies powinien bezwzględnie słuchać właściciela:angryy::angryy:. Aż miałam chęć go smyczą walnąć:mad: ,bo raczej wiekszośc z nas maiała kiedyś tak że ich pies zabawiony z innym nie zareagował za pierwszym razem na komende. Znam tego psa i wiem że jest bardzo grzeczny..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Gabryjella']Coraz mniej dziwię się ludziom, którym przeszkadzają psy.[/QUOTE]
Ja się nie dziwię w ogóle.

- tony gówna na trawnikach
- psy upierdliwe bez kontroli właścicieli
- psy agresywne bez kontroli właścicieli
- psy ujadające całą dobę zza płotu/w mieszkaniu

Oszaleć można, nawet gdy jest się miłośnikiem psów...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']Ja się nie dziwię w ogóle.

- tony gówna na trawnikach
- psy upierdliwe bez kontroli właścicieli
- psy agresywne bez kontroli właścicieli
- psy ujadające całą dobę zza płotu/w mieszkaniu

Oszaleć można, nawet gdy jest się miłośnikiem psów...[/QUOTE]

Dokładnie tak...
Ludzie kupują psy nie mając o nich podstawowej wiedzy, a poxniej to wszystko tak wygląda.
Co do gówna, to ja mam tego serdecznie dośc, chyba sama też przestane sprzątać jak i tak gówna jest tyyyyyle :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']- psy ujadające całą dobę zza płotu[/QUOTE]

To mnie przeraża. Jako mieszczuch od dzieciństwa, zawsze jakoś dobrze trafiałam i u mnie na klatce nie było ujadających psów... Teraz tylko lekko wyje husky sąsiadów z góry, ale spokojnie da się to wytrzymać ;). Mam się natomiast przeprowadzić na obrzeże miasta do domku wolno-stojącego. Wydawało by się super, w końcu dom z ogrodem itp. ale niestety większość okolicznych mieszkańców wyznaje zasady ze średniowiecza (Warszawa!) czyli pies przy budzie na łańcuchu, kojcu bądź po prostu wolno latający i... wyje i szczeka to wszystko w wniebogłosy. Nie da się po cichu przejść chodnikiem, nie mówiąc o tym, żeby przejść tam z psami... Nie irytuje to tylko mnie, lecz moje psy także, gdyż są zupełnie nie przyzwyczajone do takiego zachowania, że co kilka metrów jakiś pies prawie nie wyłamuje sobie zębów gryząc kraty ogrodzenia.

W nocy to ujadanie słychać w całej okolicy... Mnie to przeszkadza, to dlaczego nie przeszkadza to tym ludziom, którzy trzymają te burki na podwórku? Ja osobiście dostałabym cholery, gdyby pies ujadałby mi dzień i noc pod oknem... No cóż, może jak ktoś się wychował przy tym od kołyski to ma większą tolerancję. Natomiast absolutnym "hitem" jest kojec z owczarkiem mieszczący się przy naszym ogrodzeniu. Kojec jest porządny, nie powiem, kryty, porządna buda, ale oprócz tej budy jest tam tyle miejsca , że ten owczarek może się tam ledwo obrócić. Na nieszczęście akurat w tym końcu ogrodu mieści się też miejsce w którym mogą kopać moje jamniki (górka ziemi), wygląda to tak, że jamniki kopią, a ten pies ujada mi w ucho, kręcąc się w kojcu, przy czym jest mi go cholernie żal, że ma takie nędzne życie. Oprócz tego wywołuje to niezły kontrast, moje psice norują zadowolone, spełniając się psychicznie i ten sfiksowany owczarek zza krat, który nigdy, nie miał spełnionej żadnej zachcianki psychicznej. Widziałam kilka razy jak wygląda jego "spacer", gościu wypuszcza go na dosłownie 5 min. przy czym non-stop na niego wrzeszczy, że biega (sic!) po trawie, następnie pakuje go do kojca na następne 24 h. I nic nie mogę zrobić, bo oprócz tego pies ma zawsze w kojcu wodę, nie ma odchodów, buda porządna, oprócz nieco sfilcowanej sierści pies wygląda dobrze. To Polska właśnie. A, że pies jest psychicznym wrakiem to już nikogo nie obchodzi. Reszta tych psów wiszących na łańcuchach też, a męczą się wszyscy... Tj. ja i psy, bo tych zaściankowych betonów nie ruszy nawet trzęsienie ziemi.

Często wydaje mi się, że psy z bloków, mimo ogólnej mitycznej opinii, że "pies w mieszkaniu się męczy" są szczęśliwsze niż te z domów wolno-stojących. Przynajmniej te które widuje na spacerach u mnie, bo tam, na spacer poza ogród wychodzi dosłownie jeden facet z dalmatem, reszta siedzi w kojcach/na łańcuchach. Ja na myśl o spacerach tam dostaje zimnych dreszczy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']
- psy upierdliwe bez kontroli właścicieli
- psy agresywne bez kontroli właścicieli
[/QUOTE]
Jeśli mowa o tych psa wczoraj jak szłam z Nuką spokojnie zaatakował ją zapasiony do granic możliwości jamnik :mad: Nie wiem gdzie była właścicielka jamnika, ale na szczęście Nuce się nic nie stało bo go zębami postraszyła i łapą walnęła

Link to comment
Share on other sites

Jestem sfrustrowana. Moja suka nie lubi innych psów. Nie lubi ich, nie lubi jak po niej skaczą tudzież tratują albo włażą w tyłek albo kicają bez żadnego psiego przywitania. Zamiast zabawy z psami woli sobie biegać sama albo ćwiczyć ze mną. Zu lubi psy, które potrafią się ładnie przywitać, po-CS-ować itd. Na każdym, absolutnie każdym spacerze zdarza się, że wbiega w nas:

a) rozpędzony słodki szczeniaczek, któremu Zu ma ochotę urwać berecik, bo zatrzymuje się w jej paszczy tudzież na jej głowie albo grzbiecie i nie reaguje na ostrzeżenia
b) radosny blabladolek (za każdym razem inny! ha!), lekko licząc ze 4 razy cięższy od mojej suki
c) zjeżony ONek, którego moja suka się strasznie boi ("On chce się tylko pobawić!")
d) wszelkiej maści napalone osiedlowe rozpłodowce, którym umknęło, że Zu NIE MA CIECZKi, więc i tak chcą ją zgwałcić
d) ostatnio hit - dwa pekińczyki, otaczające nas warcząc, bez właściciela na horyzoncie...

A mówią, że na wsi to cisza i spokój... :roll:

Link to comment
Share on other sites

Evl-bywają takie dni, że się już nie może...Ja w takie dni zabieram ze sobą mini lakier do włosów, wyciągam z kieszeni i mówię że mam gaz i nie zawaham się go użyć. Ewentualnie udaję, że sięgam do karabińczyka aby puścić sukę. Nie wiem jakiego masz psa, mój większy to tylko colak ale na właścicieli małych pokurczów lub średniaków działa bo mówię, że to agresywna wariatka (choć w rzeczywistości tchórz). Lakier w mojej dłoni na tyle działa, że nawet z zacieczkowaną suką idę po osiedlu jak baronowa a wszyscy w popłochu łapią samce. Zaczęłam siać terror osiedlowy, a niech się boją...przynajmniej mam spokój.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...