Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

W ramach wprowadzenia: od tygodnia mam w domu Zuzankę, sunię z adopcji. Zu była gryziona przez ponad pół roku w schronisku, była najniżej w hierarchii. Później leczona na kaszel kennelowy nie miała kontaktów z innymi psami, żeby ich nie zarazić. Teraz powolutku wychodzimy na prostą i chociaż suka ma tendencje do oszczekiwania innych psów ze strachu, pracujemy nad tym i idzie nam coraz lepiej - potrafimy minąć psa, który się nie interesuje nami, z korektą mijamy psa, który wykazuje średnie zainteresowanie no ale...

Właśnie "ale". Całą pracę partaczą nam podbiegacze. Jak ja mam nauczyć sukę, że inne psy się olewa, jak co chwilę Zu ma jakiegoś w d... - i to niestety dosłownie? :roll:

Dalmatyńczyk, całe stado małych burków, pekińczyki [SIZE=1](które chyba mają dyspensę na chodzenie bez smyczy, bo żadnego nie widziałam na uwięzi w ciągu tygodnia)[/SIZE], spaniel, sznaucer i wiele, wiele innych.

Hit na dziś: szczenię ONka, na nasz widok podciągnięte na kolcach (a niech się gówniarz uczy moresu od małego, a co!), na napiętej smyczy, pan cały sztywny, gnojek się na nas rozrył i oczywiście Zuzanka nie pozostała dłużna :roll: Chyba jak pana spotkamy następnym razem to mu powiem co o nim myślę - dzisiaj już nic nie powiedziałam, bo po prostu się nie spodziewałam czegoś takiego po szczenięciu... I jego bezmózgim właścicielu :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evl']
Właśnie "ale". Całą pracę partaczą nam podbiegacze. Jak ja mam nauczyć sukę, że inne psy się olewa, jak co chwilę Zu ma jakiegoś w d... - i to niestety dosłownie? :roll:
[/QUOTE]
Na to nie ma lekarstwa. Nic się nie da z tym zrobić - trzeba zagryźć zęby i próbować się nie denerwować, bo jedyny skutek jaki można osiągnąć, to podniesione ciśnienie. Moją zmorą są labradory z licencją na skakanie po każdym grzbiecie, jaki się nawinie - i ja już straciłam nadzieję. Ostatnio wzorem Greven chciałam panu podarować smycz, ale powiedział, że ma własną - jakoś nie zobaczyłam jej do końca.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Ostatnio wzorem Greven chciałam panu podarować smycz, ale powiedział, że ma własną - jakoś nie zobaczyłam jej do końca.[/QUOTE]
Następnym razem poproś, żeby pokazał, czy umie ją przypinać do obroży :diabloti:

U nas spokojnie, jak na wojnie. Wchodzę do sklepu osiedlowego, przy ladzie stoi kobieta, a do mnie z przeraźliwym jazgotem i garniturem zębów na wierzchu startuje małe czarne coś. Stanęłam w miejscu i stanowczo poprosiłam, żeby zabrała psa. Ona do mnie, że mam się nie bać, jej Pusia/Srusia/Milusia nie gryzie. Odpowiedziałam, że nie boję się, tylko nie życzę sobie, aby jakikolwiek pies bez kontroli właściciela mnie obszczekiwał. Z wielką łaską podeszła, chwyciła małą na ręce i wróciła do lady. Za to ja nie mogła się zbliżyć, bo jazgot na rękach wpadł w furię, wychylał się kobiecie zza ramienia, wyrywał i wściekle ujadał.

Gdy w końcu kobieta skierowała się do wyjścia, spokojnie poprosiłam o zapięcia psa na smycz, bo za drzwiami jest mój pies. Ona jak głucha - puściła małe czarne na podłogę i otwiera drzwi. Podniosłam głos "tam jest mój pies, on gryzie!!!", usłyszałam jazgot, pisk przerażenia tej kobiety... zamachnęła się reklamówką z zakupami i odrzuciła swojego psa startującego do mojego. I poszła, jakby nigdy nic, a jazgot dla odmiany zaczął podlatywać do przechodniów.

Zapytałam sprzedawcę, czemu nie raguje na takie zachowanie klientki, przecież to jego własny sklep. Na co on bezradnie "ta pani bardzo kocha swojego pieska, mówi że nawet z nim śpi". Odparłam, że ja też śpię ze swoimi psami (na co zrobił wielkie oczy ;) ), ale to nie znaczy, że kompletnie ich nie kontroluję, jak ta kobieta.

Kolejne "miłe" spotkanie. Wieczór, ze znajomymi stoimy przy ich aucie na parkingu osiedlowym i rozmawiamy - odprowadzałam ich z psami. Kolega trzyma Łapę, ja Tangę. To była akurat pora wyprowadzania psów, więc sporo osób nas minęło. Dziewczyny spokojne, bo gdy zbliżał się jakiś człowiek z psem, to kolega odwracał uwagę Łapy zabawą (słynne w wykonaniu Łay "hop na rączki"), a ja kazałam Tandze wykonywać komendy i nagradzałam.

Już z daleka widziałam moją ulubioną parę - starszy pan z małym obszczekiwaczem, który w ogóle nie używa smyczy (gdy moja Mama, poirytowana że obcy pies skacze jej na płaszcz, zapytała, czemu jest bez smyczy, usłyszała rozbrajającą odpowiedź "bo to dama do towarzystwa") oraz starsza kobieta, właścicielka średniej wielkości czarnego kundelka, uwielbiająca spuszczać go ze smyczy na boisku szkolnym, żeby się piesio w spokoju wysikał i wykupkał (zresztą pan od "damy do towarzystwa" robi dokładnie to samo). Z babą miałam już spięcie, bo raz jej zwróciłam uwagę, że jej pies walnął kupę dokładnie pod samą bramką na boisku do piłki nożnej i usłyszałam parę agresywnych tekstów pod adresem moich i moich psów, a drugim razem z daleka zawołałam, żeby wzięła go na smycz, bo chcę spokojnie przejść z psami i się dowiedziałam, że "takie wielkie psy" to się trzyma na podrórku.

No więc ja ich widzę, oni zajęci wielce gestykulowaną rozmową - nie. Wyłapałam, że dyskutują na temat "tych wielkich psów, co tu wszędzie srają" (no bo przecież jak mały zrobi kupkę, to problemu nikt nie widzi)... Wyszli zza samochodów, pies tej kobiety zobaczył moje psy i jak nie zaczął jazgotać, najpierw odskoczywszy, a potem atak na smyczy w naszą stronę. "Dama do towarzystwa" poszła w jego ślady. Łapa się odszczeknęła, kolega zaczął odwracać jej uwagę, Tanga nie odedzwała się, chociaż była cała nabuzowana, a baba w ryk: OOOOO!!!! I TU WŁAŚNIE JEST PIES POGRZEBANY!!!!

Bez zbędnej uprzejmości odpowiedziałam, że jeśli nie opanują psów, to faktycznie zaraz któryś będzie pogrzebany. To baba dalej się wydziera, że mamy trzymać psy na smyczy. Ja na to, naprawdę zdziwiona, że przecież mamy je na smyczach, nie widzi, czy co? Oddalając się, odgrażali jeszcze policją, strażą miejską i że "już oni tu porządek zrobią!". Ha, no i po co to wszystko? Po co?

Dziś natomiast widziałam kobietę idącą z czarnym (chyba?) spanielem. Piesek wesoły, energiczny. Przeszła z nim przez ulicę i natychmiast puściła go ze smyczy, mimo że z parku wychodziła matka z ok 4 letnim dzieckiem. Piesek galopem do dziecka i zaczyna je obskakiwać. Dziecko w płacz i próbuje się schować za matkę. Matka woła do kobiety "proszę go zabrać", a ona co na to.... no nie zgadniecie, jaki nieśmiertelny tekst wygłosiła, nie zgadniecie na pewno :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']Dziś natomiast widziałam kobietę idącą z czarnym (chyba?) spanielem. Piesek wesoły, energiczny. Przeszła z nim przez ulicę i natychmiast puściła go ze smyczy, mimo że z parku wychodziła matka z ok 4 letnim dzieckiem. Piesek galopem do dziecka i zaczyna je obskakiwać. Dziecko w płacz i próbuje się schować za matkę. Matka woła do kobiety "proszę go zabrać", a ona co na to.... no nie zgadniecie, jaki nieśmiertelny tekst wygłosiła, nie zgadniecie na pewno :diabloti:[/QUOTE]

"Aleeeż proooooszę się nie baaaać, on nic nie zroooobi!"

:splat:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']Następnym razem poproś, żeby pokazał, czy umie ją przypinać do obroży :diabloti:[/QUOTE]
Prosiłam na sto różnych sposobów. Generalnie ciężko było, bo gość nie mógł pojąć, jak to możliwe, że dorosły pies może się wkurzać na młodą suczkę - jego zdaniem taka opcja nie wchodziła w grę, więc to trwało i trwało bez końca. A może się wkurzać i wkurza się na każde nieodwoływalne trzy razy cięższe, które skacze mu po grzbiecie i łomocze łapskami - niezależnie od wieku i płci. Straszyłam strażą, gazem łzawiącym, obiecywałam, że kopnę psicę (żal mi jej było, bo młode to i głupie jeszcze), prosiłam wielokrotnie, żeby zabrał psa, łącznie z pytaniem czy równie lekce by sobie ważył taką sytuację, gdybym tam stała z amstafem a nie z małym dupelkiem (Boże, jak ja czasem zazdroszczę właścicielom TTB - ich rzadziej spotykają takie sytuacje). W zamian dostałam wykład kynologiczny pt. "pies nigdy nie ugryzie suki" oraz pokaz praktyczny dominowania psa - dociskanie trzymanej za gardło suki do ziemi aż do skowytu z bólu z cedzonym przez zęby "masz się słuchać". No i sama o mało nie zostałam chapnięta, gdy próbowałam złapać ją za obrożę i przytrzymać z dala od swojego psa.

Czy ten nieśmiertelny tekst to było "on się chce tylko przywitać/pobawić"?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']jak ja czasem zazdroszczę właścicielom TTB - ich rzadziej spotykają takie sytuacje[/quote]
Jako właściciel TTB zapewniam Cię, że nie ma czego zazdrościć ;)

[quote name='filodendron']Czy ten nieśmiertelny tekst to było "on się chce tylko przywitać/pobawić"?[/QUOTE]
Ciepło, ciepło...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Darianna']"On uwielbia dzieci" ?[/QUOTE]
Ciepło, cieplutko ale...

[quote name='Litterka']"Ale on nie gryzie"?[/QUOTE]
... THE WINNER IS............. Litterka :lol:

Litterka, [B]wygrałaś vip-owskie zaproszenie [/B]na nasze bazarki, do kupiena będzie piękna torba z Solaru.
Już niedługo je otrzymasz :cool:

Link to comment
Share on other sites

Właśnie to jest paranoja.

Mimo że jestem właścicielką psa od niedawna ale jest to duży psiak bo ok. 60 cm wysokości i masywny coś a la golden retriever to oczywiście wszyscy na jego widok drżą.
Wkurza mnie że jak idę z psem do parku to wszystkie małe psy biegają luzem i to jest spoko i normalne a jak ja spuszczę swojego to jest wielkie halo. Ciekawe z jakiej racji moje"maleństwo" ma biegać w kagańcu a wszystkie inne jamniki , małe kundelki czy jorki luzem? Chyba prawo przestrzegania tego że pies puszczony luzem ma być w kagańcu dotyczy wszystkich. Dlatego mój pies biega od jakiegoś czasu w kagańcu żeby nie było czepialskich ale mimo wszystko jest to nie sprawiedliwe.

Link to comment
Share on other sites

Ja dzisiaj uznałam, że mieszkam w wariatkowie.

Biegam z psem. Wychodzę już z pól na wieś, obok działki z ogrodzeniem z 1,2m. Na działce wielki pies (coś w typie bernardyno-kaukaza), którego nie zauważyłam. Byłam przy ogrodzeniu, pies rusza dziko, Fro dostaje siad. I przeszłabym spokojnie, gdyby nie człowiek - który jął wołać psa, a jak to nic nie dało - walnął psa łopatą. Potem drugi raz. Pies nic. Pytam grzecznie: "A może pan siebie by tą łopatą w łeb uderzył?" Na co on, wielce zdziwiony: "Ale że siebie?". Odpowiedziałam, że raczej siebie, bo przecież nie psa. Koleś na to, że "ale on wyskoczy", co mnie trochę zmroziło, bo pies zaczął się szykować do skoku... Pan podbiegł, złapał psa, malowniczo, niczym wielki żuk, wywalił się na plecy trzymając psa za sierść na zadzie. Powiedziałam Fro, żeby pooglądał jak to ludzie nie umieją sobie poradzić z psem :cool1: i zaczęłam odchodzić, dając mu smaki za spokój. Człowiek leżał z tym psem dobre 10 minut, co usiłował się podnieść, to pies wyrywał, a on go znowu łapał za sierść na tyłku lub ogonie... i leżał. Doszłam do drogi, przeszłam na drugą stronę ulicy..

I co?

I wtedy koleś wstał i wyszedł ze swojej działki i sobie poszedł, zostawiając furtkę otwartą, pieseczek wyszedł luzem za nim, cały czas nastroszony, oglądając się na nas (ale byliśmy odgrodzeni sznurem samochodów). Szybko odeszłam.

No ktoś mi powie, że głupota ludzka ma granice, to go wyśmieję :cool1:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Litterka']Wielkie dzięki! Czuję się zaszczycona jak nie wiem co! [IMG]http://www.dogomania.pl/../images/smilies/icon_cool.gif[/IMG][/QUOTE]

[B]Litterka[/B] , nie chciałam Cię urazić ani Twojego pupila ale po prostu wkurzają mnie takie sytuacje bo tak naprawdę prawdopodobieństwo ugryzienia przez psa jest takie same przy mały i przy dużym psie. Tylko przy dużym psie jest to bardziej nagłośnione. A to że wszytko zależy od wychowania a tym samym ludzkiego pomyślunku to już inna sprawa.
[B]
zmierzchnica[/B] dobrze że tak to się skończyło bo tak jak napisała [B]Litterka [/B]to podchodzi pod zagrożenie życia..

Link to comment
Share on other sites

[B]Liwus[/B], ależ ja odpowiadałam [B]Greven [/B]:)

A fakt faktem, Mikra biega za mną luzem, gdyż w okolicy, gdzie chodzę z nią na "toaletowe" spacerki daaawno nie widziałam agresywnego psa. Poza tym, Młoda się boi innych psów i nie zaczepia ich. Kiedyś chętnie atakowała ludzi (pół roku temu, kiedy ją przygarnęłam), biegała w kagańcu. Teraz takie ataki zdarzają się jej sporadycznie, a ja reaguję natychmiast. Przecież nie musi się komukolwiek podobać, jak 5 kilo psa doskakuje do niego... Ale zostawiam ją bez smyczy, tylko w obroży z adresówką właśnie po to, żeby uczyła się, że nie ma powodu nikogo atakować. Jeśli widzę natomiast, że może coś się wydarzyć - krótka piłka - przywołanie, które ładnie opanowała i albo smycz, albo na ręce. To mój pies i to ja jestem za niego odpowiedzialna. Poza tym, nie rób drugiemu, co Tobie niemiłe...

Link to comment
Share on other sites

Mój znajomy, który zawsze zbierał kupki po swoim psiaku... dzisiaj stwierdził, że już tego nie będzie robił, bo jeśli po kupke swojego psa ma nurkować w odchodach zostawionych przez innych właścicieli to on dziękuje za takie coś. Powiedział, że będzie zbierał tylko w ekstremalnych przypadkach, kiedy psiak zrobi to w takim miejscu jak chodnik, klatka schodowa etc.
Z tego co mówił to spotykał się z kpiącymi spojrzeniami ludzi, którzy wyprowadzają swoje psy i bynajmniej nie dbają o czystość wokół.

Poza tym zadziałała na niego jakaś kampania społeczna, twierdząca, że nie warto sprzątać po pupilach. Hmmm, ciekawe.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Enigmatyczny']Z tego co mówił to spotykał się z kpiącymi spojrzeniami ludzi, którzy wyprowadzają swoje psy i bynajmniej nie dbają o czystość wokół.
[/QUOTE]
A ze spojrzeniami matek z dziećmi - jak tego kupasa zostawia na trawie - to się nie spotkał? Widać, patrzy wtedy gdzie indziej...

Link to comment
Share on other sites

Ja sprzątam (chyba, że idziemy w pola) jako jedna z może dwóch osób na osiedlu, na którym chwilowo mieszkam i jakoś korona mi z głowy nie spadła. No i jakby to powiedzieć - Enigmatyczny, Twój znajomy to mięczak :roll: Uwierz, jak muszę myć swoje buty i swojego psa z odchodów innych zwierząt to też mi się na wymioty zbiera, ale nie przeszło mi przez myśl, żeby nie sprzątać, bo to najgorsze chamstwo psiarzy, które odbija się na wszystkich wokół.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='"zmierzchnica"']Biegam z psem. Wychodzę już z pól na wieś, obok działki z ogrodzeniem z 1,2m. Na działce wielki pies (coś w typie bernardyno-kaukaza), którego nie zauważyłam. Byłam przy ogrodzeniu, pies rusza dziko, Fro dostaje siad. I przeszłabym spokojnie, gdyby nie człowiek - który jął wołać psa, a jak to nic nie dało - walnął psa łopatą. Potem drugi raz. Pies nic. Pytam grzecznie: "A może pan siebie by tą łopatą w łeb uderzył?" Na co on, wielce zdziwiony: "Ale że siebie?". Odpowiedziałam, że raczej siebie, bo przecież nie psa. Koleś na to, że "ale on wyskoczy", co mnie trochę zmroziło, bo pies zaczął się szykować do skoku... Pan podbiegł, złapał psa, malowniczo, niczym wielki żuk, wywalił się na plecy trzymając psa za sierść na zadzie. Powiedziałam Fro, żeby pooglądał jak to ludzie nie umieją sobie poradzić z psem [IMG]http://www.dogomania.pl/../../images/smilies/cool.gif[/IMG] i zaczęłam odchodzić, dając mu smaki za spokój. Człowiek leżał z tym psem dobre 10 minut, co usiłował się podnieść, to pies wyrywał, a on go znowu łapał za sierść na tyłku lub ogonie... i leżał. Doszłam do drogi, przeszłam na drugą stronę ulicy..[/QUOTE]
Czy ja dobrze zrozumiałam, ze pies przewrócił własciciela i nie pozwolił mu wstac?

Link to comment
Share on other sites

Mieszkam w blokowisku i mam podobny problem z małymi szczekaczami bez smyczy sama mam dwa ONki , które na osiedlu zawsze prowadzę na smyczy. Zwykle wywożę je na spacer nad rzekę więc nie często chodzimy po osiedlu ale jak już jesteśmy w okolicy bloku to prawie za każdym razem spotykamy Panią z rozwrzeszczanym jamnikiem !!! Początkowo nie odzywałam się ani słowem jak jamnik podbiegał do nas na odległość ok. 2 m i szczekał bez opamiętania pierwszy raz odezwałam się jakieś dwa miesiące temu mówiąc , że jest bardzo ślisko i obawiam się , że mogę nie utrzymać psów i jeżeli nie będzie prowadzała swojego pupila na smyczy to może to się źle skończyć . Nie odpowiedziała ani słowa zawołała tylko psa , który i tak nie reagował na jej wołanie , a mi jakoś udało się uspokoić swoje psy i odejść. Od tamtej pory nic się nie zmieniło omijam ją szerokim łukiem ale wczoraj wlazła na mnie dosłownie i to samo co zwykle jamnik szczeka moje psy się wściekają i mówię do BABY obiecuję Pani , że dziś ostatni raz trzymam psy następnym razem jak tylko zobaczę Panią z tym psem bez smyczy na horyzoncie puszczę swoje i niech się dzieje wola nieba. Przypuszczam , że jeden z moich psów ( 3 letni nadpobudliwy DON) nie pozostawiłby jamnika w jednym kawałku. Baba dalej nic woła psa i odchodzi , a pies ma daleko w d..... jej wołanie.
Masakra po prostu!!!!!
Zaczęłam się już zastanawiać czy może baba chce się pozbyć swojego psa ? po jej zachowaniu można wyciągnąć takie właśnie wnioski. Postępuje tak jakby jej wcale na psie nie zależało.:shake:

Link to comment
Share on other sites

Ja z chamstwem spotykam się na osiedlu na co dzień. Mam 15-miesięcznego siberian husky, którego spuszczam bardzo rzadko, zwykle jak chcę żeby się pobawił z innym psami i wyganiał to biorę 20-metrową linkę ( Tamlin to typowy haszczy uciekinier ) . Najbardziej drażnią mnie te wszystkie małe pieski co to idą bez smyczy kilkanaście metrów od właściciela a jak zobaczą mojego psa to podbiegają, jazgoczą i gryzą go po kostkach. Co najlepsze Tamlin te małe pieski lubi i zwykle mu to nie przeszkadza ale właściciele? Najpierw kobieta 3 minuty woła psiaczka do siebie i nic nie robi. Teatr zaczyna się gdy Tamlin z tym maleństwem próbuje się bawić, wtedy jest wrzask, baka podbiega, chwyta maleństwo na ręce i zaczyna się drzeć. Bo to przecież husky one są ( ponoć) agresywne, on zje jej psiurka, takie psy powinny nosić kaganiec i kolczatkę ...itd. Gdy mówię że to jej pies jest bez smyczy i też ma zęby to słyszę tekst ...ale on jest mały...no coments. Jedna starsza pani ( bez psa) powiedziała mi nawet wprost że jestem nienormalna żeby sobie ''wilka'' hodować ...niektórzy ludzie są naprawdę prymitywni.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...