Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Borowka, zadam jedno proste pytanie....pozwolisz? skoro Onek jest agresywny i rzucil sie na twojego psa trzymanego na twoich rekach, skakal na ciebie, to jakim cudem wyszlas ty i twoj pies z tego calo? troche tu brakuje logiki
z twojego opisu wynika raczej ze Onek po prostu podbiegl bo chcial powachac jako zwykly podbiegacz, nie mial zamiaru pozerac twojego psa zywcem, ty natomiast zachowalas sie jak "typowy wlasciciel yorka" ktory na widok innego psa podnosi swojego za szelki do gory i chowa do kieszenia, efekt pojawia sie szybko, wsciekle paszczacy maly piesek drazniacy wszystkie psy w okolicy, nie potrafiacy przejsc kolo zadnego psa normalnie, ani normalnie zareagowac, stwarzajacy wielki problem i niebezpieczenstwo dla siebie, swojego wlasciciela i wnerwiajacy wszystko co sie rusza w promieniu 1km.
i taka sytuacje znam z autopsji, mam kolezanke majaca dwa takie male szczylki, wrzeszczace na cala okolice, bo nigdy im nie wolno bylo spotkac sie z wiekszym psem. w efekcie tych psow niecierpia wszystkie inne na tym terenie. wlascicielka tylko wymaga od innych, sama nie raczy z psami nic zrobic, wychowac, pouczyc bo malych pieskow nie trzeba ani uczyc a ni wychowywac, bo przeciez sa niegrozne. no i przyszedl taki dzien kiedy jej 12 letni syn wyszedl z gowniarzami na spacer, wracajac spotkal na klatce schodowej Onka na smyczy, zlapal maluchy na rece, tamtemu wystarczylo 15 cm snyczy (wlasciciel zaskoczony zza rogu nie zdarzyl zlapac za obroze), skoczyl i zamiast zlapac psa, trafil zebami w reke dzieciaka. 10 szwow, rozszarpana dlon, krew, placz, strach. i kto byl winien bardziej?
na mojej klatce schodowej mieszka york, ma normalnych wlascicieli, pozwalaja mu na kontakty z duzymi psami, naprawde duzymi, tyle ze gdy widza obcego psa to najpierw pytaja czy bedzie bezpiecznie. maluch jest swietnie zsocjalizowany, ma wspaniale wypracowane Csy. cudny slodki malutki puchatek, zawsze wesoly, odwazny, zawsze skory do zabawy. niegdy nie wrzeszczy, nie zaczepia

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Borówka16']Mnie jako właścicielkę yorka irytuje owczarek niemiecki sąsiada !
Pies ma 5 lat ( o 1 rok starszy od mojego) chodzi bez kagańca i bez smyczy,nie widziałabym w tym nic złego,gdyby nie był agresywny do innych psów !
Dzisiaj rano miałam codzienną sutuację...
Wyszłam z moim Luckym jak zawsze na smyczy,spacerowałam obok bloku ,a tu nagle jego onek dobiega i chce rzucić się na mojego !!!
Szybko podniosłam mojego Luckusia ,a onek skoczył na mnie !!!
Zirytowało mnie to ,wydarłam się na dziada ,żeby własnego psa na smyczy ,albo chociaż w kagańcu trzymał !
On mi na to odpowiedział ,że jego pies musi się wybiegać ,i że jest łagodny !!!
OK , dla ludzi łagodny jest ,ale dla psów nie !
Dodam jeszcze ,że od mojego bloku ok.200m jest pole ,gdzie dużo psiarzy z dużymi psami tam chodzi ,a on nie raczy !!![/QUOTE]

To bezsprzeczny fakt, że pies nie powinien być luzem, a tym bardziej na Ciebie skakać. Drugi fakt - nie dość, że wzięłaś swojego psa na ręce, uniemożliwiając mu normalną komunikację, dając mu sygnał "duże psy są złe" i budując złe skojarzenie - duży pies = branie na ręce (a wbrew pozorom tego psy zwyczajnie nie lubią, nikt nie chce być z zaskoczenia podnoszony), to jeszcze wydarłaś się na właściciela - co już zupełnie przekazuje Twojemu psu, że takie sytuacje są strasznie stresujące i złe. Następnym razem na widok ONka zacznie drzeć się, rzucać i sprowokuje tym razem prawdziwy atak... Mój pies jest agresywny lękowo po kilku atakach. Zaczął się drzeć na psy w celu ich odstraszania - co oczywiście skutkuje jeszcze większą ilością ataków oraz prowokuje inne psy do darcia się na niego. Błędne koło... Nie wpadaj w nie, bo to nie ma sensu, jako właścicielka małego yorka jesteś na z góry przegranej pozycji w razie prawdziwych starć i napotkania psa naprawdę agresywnego.
Jeżeli drugi pies nie ma irokeza na grzbiecie, nie wpatruje się uporczywie, nie stoi sztywno - czyli jeśli nie ma złych zamiarów, a zwyczajnie jest zaciekawiony, to poluzuj smycz swojemu i spokojnie poproś właściciela o wzięcie psa. Nawet jeśli się boisz, to jakiekolwiek wrzaski, krzyk tylko przekazują Twojemu i temu drugiemu psu, że coś się złego dzieje... Po co? Wiadomo, czasem nerwy puszczają, zdarza się, ale jeśli się da, lepiej łagodzić takie sytuacje, po co sobie psa psuć...

Link to comment
Share on other sites

to vco napisala Zmierzchnica to swiete slowa, zeby piesek nie wiem jak byl malutki nalezy mu dawac przekaz ze duzy nie znaczy wrog, najczesciej duzy podbiegnie, zatrzyma sie o metr przed maluchem i tylko wyciagnie nos a nastepnie machnie ogonem i pojdzie precz ku wyraznej rozpaczy malego.
niedopuszczalne jest podnoszenie glosu ani krzyki nawet jak juz psy zaczynaja sie gryzc - to dziala jak doping i tylko "podgrzewa atmosfere" , niedopuszczalne w kontaktach z psami jest odciaganie na sile na smyczy czy podnoszenie psa do gory bo nie dajemy mu innego mozliwosci honorowego , godnego i pokojowego zalatwienia sprawy.
zeby nie wiem jak czlowiek byl spieniony i wnerwiony nalezy spokojnie wspolpracowac z psem i drugim wlascicielem.
znam to doskonale z autopsji. to jedyna metoda. psy naprawde nie zyj i nie chodza po swiecie tylko po to zeby walczyc ze soba, majac wybor zawsze wola sprawe zalatwic pokojowo

Link to comment
Share on other sites

bo niektore psy maja wlascicieli ktorzy conajwyzej mogliby miec pluszaka jako jedyne zwierzatko, bo zostaly pozbawione nauczenia sie zycia wsrod spoleczenstwa psiego a czesto i ludzkiego. pamietajmy ze pies dorosly zachowuje sie tak jak tego go nauczono jako mlodego szczylka. mlody pies wiele miesiecy odciagany od wszelkich psow, izolowany od kontaktow z nimi nie bedzie potrafil zalatwiac psich spraw insaczej niz tylko agresja na tle lekowym
najlepszym przykladem jest Frotek Zmierzchnicy. ona nie wie jak wygladalo zycie jej psa wtedy gdy dorastal, teraz walczy z blednym kolem, i jest to praca bardzo ciezka.
przepraszam Zmierzchnica ze podaje twojego psa jako przyklad ale mysle ze moze on pomoc niektorym zrozumiec swoje bledy i dostrzec konsekwencje ktore nastapia w pzryszlosci

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Diora']Albo jesteś baardzo młodziutka, albo zwyczajnie brak Ci klasy...[/QUOTE]
czasami mysle podobnie do Kiłi, choc zadnemu bym krzywdy nie zrobila
ale jestem pewna ze dla Ciebie tez na pierwszym miejscu jest Twoj pies a dopiero pozniej jakis podbiegacz lub poporstu obcy

Link to comment
Share on other sites

Dziewczyny-nie wydaje mi się, że psy mogą skakać po ludziach tylko dlatego, że ktoś trzyma innego psa na rękach. ONek agresywny-wzbudza strach, czasami zachowania właścicieli są irracjonalne. Każdy podbiegający pies, jeśli ktoś sobie tego nie życzy powinien być odwołany. Zgodzę się, że psów nie wolno brać na ręce ale nie ze względu na csowanie ale ze względu na własne bezpieczeństwo. Pies na smyczy i tak nie będzie wysyłał prawidłowych sygnałów tylko rozpaczliwie zataczał kręgi wokół nóg właściciela. Dopuszczanie własnych, mniejszych psów do kontaktów z osobnikami agresywnymi to totalna głupota. Maluchy mają się socjalizować ale z okazami łagodnymi i zrównoważonymi a nie przypadkowymi, przygłupiastymi bysiorami.
Przykro mi ale jeśli ktoś zamierzałby swojego agresora konfrontować z moim szelciakiem, a kilku takich głupków się już znalazło to może mieć nielada problem...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gops']czasami mysle podobnie do Kiłi, choc zadnemu bym krzywdy nie zrobila
ale jestem pewna ze dla Ciebie tez na pierwszym miejscu jest Twoj pies a dopiero pozniej jakis podbiegacz lub poporstu obcy[/QUOTE]

Rzecz jasna, że mój pies jest dla mnie na pierwszym miejscu i nic tego nie zmieni. Mi jedynie chodzi o kulturalne i cywilizowane wyrażanie swoich opinii

Link to comment
Share on other sites

[quote name='isabelle30']
najlepszym przykladem jest Frotek Zmierzchnicy. ona nie wie jak wygladalo zycie jej psa wtedy gdy dorastal, teraz walczy z blednym kolem, i jest to praca bardzo ciezka.
przepraszam Zmierzchnica ze podaje twojego psa jako przyklad ale mysle ze moze on pomoc niektorym zrozumiec swoje bledy i dostrzec konsekwencje ktore nastapia w pzryszlosci[/QUOTE]
Ależ nie ma za co, on jest sztampowym przykładem kiepskiej socjalizacji i agresji na tle lękowym. To widać też na tle moich dwóch suk - Chibi (wychowana na działkach z psami) i Luka (wychowana wśród ludzi z minimalnym kontaktem z psami) mają swoje odpały. Dla Chibi nieważne czy pies się rzucił, ugryzł ją - następnego dnia, jeżeli będzie merdał ogonem i chciał się witać, ona będzie dla niego pozytywna. Jeśli jednak przestraszy ją człowiek, zapamięta ten typ ludzi do końca życia.. Luka na odwrót - jakiś pies się rzuci, nienawidzi takich psów (np. husky), ale nawet jak postraszy ją człowiek (np "dla żartów" tupnie) to nie "chowa urazy" wobec tego i podobnych ludzi. Frotek jest "połączeniem" ich charakterów w najgorszym przypadku - fatalny socjal i z ludźmi i z psami...

badmasi - oczywiście, dziewczyna mogłaby wymachiwać nawet swoim psem nad głową, śpiewając na całe gardło piosenkę i ten onkowaty pies nie miałby prawa do niej podejść ;) Tylko branie psa na ręce nakręca konflikt i tak jak napisałaś - zagraża naszemu bezpieczeństwu. Konfrontacja małego psa z agresorem to głupota, tylko że mi się nie wydaje, by ten pies był naprawdę agresywny (w końcu skoczył na dziewczynę z yorkiem i nie zrobił ani jej ani psu krzywdy, a gdyby naprawdę chciał, mogłoby się to bardzo źle skończyć...). Co i tak nie znaczy, że nie jest to stresujące, takie sytuacje są zwyczajnie niedopuszczalne - z Luką (wielkości sheltie właśnie) ostatnio "witała się" najeżona jak diabli suka w metalowym kagańcu, wyraźnie szukająca zaczepki. Tak jak piszesz, Luka łaziła wokół moich nóg, przestraszona, a ja tylko starałam się rozładować sytuację mówiąc głupoty miłym głosem... Choć drżały mi kolana. Właściciel psa był w sklepie 100m dalej. Tylko gdybym wzięła Lukę na ręce... Nie chcę myśleć co by się stało, bo pies był wyraźnie nastawiony na drakę.

Link to comment
Share on other sites

A ilez to razy ja trzymajac mojego na smyczy luzowalam specjalnie te smycz, majac ugiete kolana jak widzialam malego zawadiake ktory lazl najezony z zebami na wierzchu, szukal wrazen odwazny glupiec. musialam pozwolic mojemu psu postraszyc swoja postawa tego malucha bo wiem ze napiecie smyczy w takiej sytuacji skonczyloby sie tragiocznie dla malego napastnika, bo na napietej smyczy Brutus runalby na tego drugiego bez wachania a ze swoja wage ma nie ma mowy o braniu na rece. a ile razy widzac duzego psa szukajacego zwady rzucalam smycz na ziemie i odchodzilam choc kolana mi drzaly jak obserwowalam pioruny w oczach i pelna gotowosc bojowa obu samcow, wlasnie tylko po to by dac im szanse na pogadanie sobie i rozejscie sie, w zupelnym milczeniu wiedzac ze jedno moje slowo lub krok do przodu da Brutusowi plecy, poparcie stada, tak samo drugi wlasciciel. czasem zdarza sie tak ze wychodza naprzeciw siebie dwa psy z charakterkiem zza rogu, zza krzakow. najgorsze co mozna zrobic to zaczac krzyczec lub rzucac sie do lapania psow. bo najczesciej nawet jak skocza do siebie to na odleglosc, kazdy broni tylow, klapna zebami, zarycza i juz, koniec zwady

Link to comment
Share on other sites

[B]Isabelle[/B] z tym zachowaniem na smyczy to też różnie jest ;). Mojej suce to wszystko jedno czy z psem się zapoznaje na smyczy czy bez [ale ona dopiero teraz - w wieku prawie 3 lat - powoli uczy się CS-ów... również prawie ich nie wysyła], dlatego staram się mieć ją zawsze przy poznawaniu nowych psiaków. Tak na wszelki wypadek, jakby coś było nie tak... Co prawda mi to już dużej różnicy nie robi [Birma bez smyczy jest równie usłuchana jak i ze smyczą], ale już dawno zauważyłam, że właściciele wtedy częściej zabierają swoje psy przed zębami młodej. Jak Birma jest luzem to boją się jej zębów [wcale im się nie dziwię - po trafieniu do mnie młoda była bardzo agresywna i część ludzi pamięta to nadal].

[B]Zmierzchnica [/B] zobaczysz, Frotek jeszcze wyjdzie z tej agresji tak jak moja Mucha ;). Skoro nawet moja babcia przestała się jej bać i stwierdziła, że "nawet by ją polubiła, gdyby nie to że nie lubi zwierząt" to w Birmie musiała zajść olbrzymia zmiana :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Diora']Albo jesteś baardzo młodziutka, albo zwyczajnie brak Ci klasy...[/QUOTE]

[quote name='Diora']Rzecz jasna, że mój pies jest dla mnie na pierwszym miejscu i nic tego nie zmieni. Mi jedynie chodzi o kulturalne i cywilizowane wyrażanie swoich opinii[/QUOTE]
No to najwyraźniej brak mi klasy... life is brutal:boom:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bonsai_88']
[B]Zmierzchnica [/B] zobaczysz, Frotek jeszcze wyjdzie z tej agresji tak jak moja Mucha ;). Skoro nawet moja babcia przestała się jej bać i stwierdziła, że "nawet by ją polubiła, gdyby nie to że nie lubi zwierząt" to w Birmie musiała zajść olbrzymia zmiana :)[/QUOTE]

Hah, dzięki za pocieszenie :) Z Frotka jest fajny facet, w domu pies-ideał, jak nie ma psów w okolicy - też. Więc mam nadzieję, że rzeczywiście uda mi się go naprostować.. Moja babcia też zwierząt nie lubi (szczególnie psów), ale jak przyjdzie do mnie to zawsze psom chce dawać kiełbasę czy inne żarcie... Choć ostatnio sugerowała, że powinnam "tego trzeciego" psa wywieźć w las i zostawić :cool1:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kiłi']life is brutal:boom:[/QUOTE]
[quote name='hecia13']... and full of zasadzkas :D[/QUOTE]
[quote name='Diora']no i often kopas w dupas, czyz nie??:ghost_2:[/QUOTE]
And za każdym corner czeka na ciebie danger... tak żeby już komplet był ;)

Link to comment
Share on other sites

A mnie ostatnio strasznie denerwuje prawdziwa wręcz plaga psów, które na spacer wychodzą bez niczego, nie tylko bez smyczy, ale także bez obroży czy szelek. Naprawdę nie potrafię pojąć, jak można być tak nieodpowiedzialnym, żeby tak wychodzić z psem, i to nie tylko na siku pod blok.Często widuję takie psy idące sobie chodnikiem obok ruchliwej ulicy. Ostatnio w parku podbiegła do nas jakaś ONka, zupełnie bez niczego...nie wiedziałam za bardzo, co mam robić, właściciela ani widu ani słychu, suczka nie chce się od nas odczepić...szanowny pan zjawił się po jakichś 15 minutach :shake: na pytanie, czemu suczka nie ma obroży,odpowiedział: a po co, ona się słucha. A co to ma do rzeczy...Nawet najbardziej posłusznego psa nie wyprowadziłabym gołego na spacer.

Link to comment
Share on other sites

Moja mama kiedys wyszła z Krasna i spotkała na psim wybiegu jakiegos chłopaka w wielu szkolnym który kazał jej odejsc stamtad bo on bedzie robił wybuchy :o
Wczoraj tez wyprowadziła mama Krasne i zobaczyła na wybiegu ze ktos kuca nad woda potem odbiega, cos pukneło Krasna która boi sie strzałów przestraszyła sie i zaczeła uciekac. Mamie sie udało ja jakos złapac, Podeszła. Okazało sie ze to ten sam chłopak. Mama mu powiedziała bardzo uprzejmie co ona mysli o tym strzelaniu, a on zaczał jej tłumaczyc, ze to jest jego ulubiona rozrywka, i wie ze jest zabronione ale duzo młodych ludzi tak robi. To juz było mniej wazne, ze dla mamy niekoniecznie jest rozrywka gonienie i łapanie przestraszonej Krasny. Całe szczescie ze siostra ja nauczyła ze z wybiegu do domu mozna pójsc tylko przez wiadukt. Uciekała w strone wiaduktu a nie na przełaj, przez dwie ruchliwe ulice i tory nad którymi wiadukt prowadzi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='isabelle30']nie, nic, ona tak sobie wlasnie chodzi bez obrozy, ale fajna jest i rzeczywiscie zawsze wraca do swojego pana jak sie tylko przywita.....[/QUOTE]
Mimo wszystko ja bym psa nigdy nie puściła zupełnie "gołego", nawet jakby zawsze do mnie wracał. Pies to tylko zwierzę, zawsze może się wydarzyć coś nieoczekiwanego, ucieknie i co wtedy ? W zasadzie zerowe szanse na znalezienie...
No ale każdy robi jak uważa...

Link to comment
Share on other sites

A ja wam powiem.. jakieś 2 tygodnie temu, wzięłam psy na trening, ponieważ mam u siebie skonstruowana prowizoryczne saneczki musherskie.. i pojechałam sobie z psami w las bo śniegu tyle było a nasze ulubione drogi wprost idealne dla nas o tej porze roku...najpierw napotkałam rodzine z labradorem, zatrzymałam sie pare metrów przed nimi i poprosiłam o złapanie psa. wiec udali że niby chcą go złapać.. no ale prosze Panią on się chce tylko przywitać...fakt młody wesoły, ale wlasł mi między psy poplątał się w liny a moje biegoholiki mało szału nie dostały...bo zjadły by go chyba żywcem gdyby nie to że akurat dopiero zaczęliśmy biec....zabrali psa widząc moją bardzo niezadowoloną minę, odplątałam psy poprawiłam liny, pojechałam. Dwa zakręty dalej słyszę za sobą patataj patataj patataj cieżkie walenie galopujących łap, odwracam się...i kto to był?? Labrador!! A państwo gdzie.. nie ma właścicieli...złapałam psa, stoję no nie ma...chciałam sie wrócić, no ale jak z biegoholikami i napalonym bryśkiem labkiem...patrze kogo głupi rodzice wysłali?? Dziecko! Które ważyło podejrzewam połowę tego co ten pies.. no ale przecież na dziecko nie nakrzyczę przeprosił chłopiec ładnie...cwani dorośli...ale byłam zła... bo moje psy naprawdę się niecierpliwiły a pies znowu wplątał się między liny...
No nic pojechaliśmy dalej zrobiliśmy dwie pętle wracamy, idzie kobita z sunią goldenką....tamta się już kładzie w gotowości do zabawy...boje psy już zmęczone i zniecierpliwione w dalszym ciągu znowu ta sama sytuacja.. ale kobieta uprzejma i miła więc zebrałam się i pojechałam dalej...Ludzie u mnie w lesie są na prawde nie obeznani z psim zaprzęgiem :/ ;P

Na szczęście mniejsze obszczekiwacze nie robią na nas wrażenia, a tylko dodawają sił w łapach...ale generalnie co mniejsze pieski się odsuwają z drogi...i ludzie jacyś tacy bardziej kumaci...
Najbardziej lubię spacerowiczów na Ligocie w Katowicach, tam zawsze wiedzą jak się zachować :D

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...