Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

8 miesięcy wspólnej znajomości i nagle..bum.
Także pogryzienia często są bardzo przypadkowe, psy się akceptują, znają, bawią, a nagle BUM.

Po prostu collaczka ze szczeniaka i podrostka, przekształca się w dorosłą sukę. Zaczynają obowiązywać inne zasady, pachnie już dorosłym psem i coraz częściej będzie tak , przez inne traktowana.

Link to comment
Share on other sites

U psa to może być chwila. Odmienne postawienie uszu, łap, ogona, zmrużenie oczu, pokazanie zębów i sytuacja z pokojowej może zamienić się w próbę sił. Obserwuję to u mojej collie, bardzo szybko zmienia się jej nastrój a okazuje to niezwykle subtelnie - może to być delikatne podniesienie warg niezauważalne dla innego człowieka zaś dla psów niezwykle czytelne aczkolwiek zdarzają się osobniki zupełnie nieczułe na takie sygnały. Staram się obserwować swoje psy i odwoływać w momencie gdy widzę, że może być niefajnie. Też miałam sytuację z moim szetlandem. To pies wybitnie spokojny i nieskory do konfliktów. W okolicy mamy takiego, małego białego "mopa", który jak widzi szetlandkę to wpada w euforię. Skacze, piszczy, liże po pysku. Przez ostatni rok szetland bardzo ładnie unikał tego pieska aż pewnego dnia nie wytrzymał i pokazał zęby z głuchym warkotem, piesek nie zaregowal więc został przegoniony nieco dobitniej. Nauka z tego taka, że nawet bardzo spokojne i ugodowe psy też mają granice swojej wytrzymałości.
Nawet między psami, które się lubią i spędzają ze sobą całe lata może dojść do konfliktu. Obserwuję to w przypadku swoich suk. Coś im czasami odpali i potrafią pokazać sobie zęby przy misce czy starając się zająć dogodną pozycję przy mnie. Nie jest to proste rozsądzić, kiedy chodzi o zwykłe przewodnictwo, walkę o zasoby czy chęć wymuszenia przez jednego psa na drugim pewnych zachowań. Po latach spędzonych z psami udaje mi się wprowadzać zasady, dzięki którym nigdy nie doszło do żadnego starcia ale zdaję sobie z tego sprawę, że nie można bazować na przyzwyczajeniach. Relacje w stadzie są płynne, zmienne i trzeba trzymać rękę na pulsie.

Link to comment
Share on other sites

Spike - a ja mam na osiedlu 3 rozszczekane "ratlerki", które widząc dużego psa marzą tylko o tym, żeby go zaatakować z każdej strony - złapać za ogon, za łapę itp. 

I również jest to niebezpieczne. 

Nie dość, że ja próbując to to odpędzić mogę zrobić krzywdę, bo nie da się ich złapać, więc pozostają tylko nogi i niby ostrzegawcze kopniaki a i mój pies - rozmiaru L może je w końcu chwycić za tą rozszczekaną paszczę w geście obrony własnego interesu. 

No i powiedz mi, kto za to odpowie? 

Zaręczam, że nie właściciel psycho-sarenek. 

Więc chyba nieważne ile pies waży a jak się zachowuje. ;)

 

A poza tym nie zapominajmy, że to zwyczajnie wk*rwia.

Link to comment
Share on other sites

Jaki właściciel taki pies. I to często widać. Na szczęście jeszcze mi się nie przydażyło by mojego psa zaatakował inny pies. A miałem w swoim życiu 4 psy teraz mam piątego 1.5 rocznego ze schroniska. Mieszaniec owczarka niemieckiego i albo z labradorem jest albo z jakimś amstafem. Charakter ma wilczura na szczęście, inteligentna bestia jest choć energii ma w sobie strasznie dużo a prawie całymi dniami lata po podwórku luzem. Agresywny nie jest i nie jest chowany na agresywnego. Dzieciaki sąsiada często mu kije rzucają przez ogrodzenie by aportował. Jednak byłem i prosiłem by rodzice pilnowali dzieciaki by te nie przekładały rąk przez ogrodzenie itp. I to mnie właśnie denerwuje u ludzi że nie rozumieją jak im się mówi normalnie. Na bramie jest tablica że jest pies i każdy wchodzi na własną odpowiedzialność. Rodzice dzieciaczków nie widzą problemu że dzieci zaczepiają mojego psa, a ja widzę bo to jest zwierzę a taki dzieciak może złapać go przez płot np. za ucho i jemu się to nie spodoba.

Plus oni mają swojego psa, suczkę która jest dość zaniebnana, nie widziałem by ktoś czesał u nich tego psa bądź przemywał oczy. Więc nie chciałbym by coś przenieśli na mojego. Cóż uroki polskiej wsi. Większość ludzi nie chce zrozumieć do póki coś się nie stanie komuś.

Strasznie mnie to razi a propo dzieciaków bo ja nie widzę non stop psa jak lata po moim zamkniętym podwórku więc nie wiem czy czasem dzieci nie wpadną na jakiś głupi pomysł.

Druga sprawa, ludzie z psami bez kagańców w mieście. To chyba najgorsza zmora jak idziesz spokojnie chodnikiem a pies idzie sobie luźno na smyczy i wten zaczyna próbować Cię ugryźć w kostkę bo właściciel w ogóle nad nim nie panuje. Miałem takie sytuacje kiedy wracałem często ze stajni.
 

Link to comment
Share on other sites

Jaki właściciel taki pies. I to często widać. Na szczęście jeszcze mi się nie przydażyło by mojego psa zaatakował inny pies. A miałem w swoim życiu 4 psy teraz mam piątego 1.5 rocznego ze schroniska. Mieszaniec owczarka niemieckiego i albo z labradorem jest albo z jakimś amstafem. Charakter ma wilczura na szczęście, inteligentna bestia jest choć energii ma w sobie strasznie dużo a prawie całymi dniami lata po podwórku luzem. Agresywny nie jest i nie jest chowany na agresywnego. Dzieciaki sąsiada często mu kije rzucają przez ogrodzenie by aportował. Jednak byłem i prosiłem by rodzice pilnowali dzieciaki by te nie przekładały rąk przez ogrodzenie itp. I to mnie właśnie denerwuje u ludzi że nie rozumieją jak im się mówi normalnie. Na bramie jest tablica że jest pies i każdy wchodzi na własną odpowiedzialność. Rodzice dzieciaczków nie widzą problemu że dzieci zaczepiają mojego psa, a ja widzę bo to jest zwierzę a taki dzieciak może złapać go przez płot np. za ucho i jemu się to nie spodoba.

Plus oni mają swojego psa, suczkę która jest dość zaniebnana, nie widziałem by ktoś czesał u nich tego psa bądź przemywał oczy. Więc nie chciałbym by coś przenieśli na mojego. Cóż uroki polskiej wsi. Większość ludzi nie chce zrozumieć do póki coś się nie stanie komuś.

Strasznie mnie to razi a propo dzieciaków bo ja nie widzę non stop psa jak lata po moim zamkniętym podwórku więc nie wiem czy czasem dzieci nie wpadną na jakiś głupi pomysł.

Druga sprawa, ludzie z psami bez kagańców w mieście. To chyba najgorsza zmora jak idziesz spokojnie chodnikiem a pies idzie sobie luźno na smyczy i wten zaczyna próbować Cię ugryźć w kostkę bo właściciel w ogóle nad nim nie panuje. Miałem takie sytuacje kiedy wracałem często ze stajni.
 

Link to comment
Share on other sites

Choćby dlatego że ten pies nie ważył 3 kg tylko 30-40 jak to spory owczarek niemiecki. To jest jednak zasadnicza różnica. Gadanie że to "wszystko jedno" czy pies ma 3 kg czy 30 jest naprawdę głupotą. Ewentualne niebezpieczeństwo jest wręcz nieporównywalne.

Dwa to że ten pies nie próbował odstraszać mojego tylko ruszył w jego kierunku i ścigał go dopóki ten nie przybiegł do mnie. A było to kilkadziesiąt metrów od jego właścicielki a nie kilka/kilkanaście. W zasadzie nawet jej uwagi zwrócić nie mogłem bo bym się musiał drzeć na całe gardło.

A po trzecie to ja jednak w odróżnieniu od ciebie nie wezwałem policji, prawda? Trochę więc się różnimy.

Gdybym miał wzywać policję na każdego szczekającego malucha to bym co drugi dzień ją wzywał.

 

Bo gryzą/atakują tylko psy 30kg :evil_lol:  Te małe, to nie posiadają zębów, więc są nie groźne :peace:

I tak, wszystko jedno czy pies ma 3 czy 30kg, bo i jeden i drugi jak ugryzie, to skończy się to szyciem, leczeniem ran itp.

 

Dla Ciebie 30kg ONek jest dużym psem, a dla mojego dziecka właśnie taki 5kg też jest wystarczająco duży, żeby zrobić mu krzywdę :mad:

 

Ja uwagi też nie zwracałam tylko się darłam, bo właściciel był za daleko, żeby mnie usłyszał gdybym normalnie mówiła.

Więc nie wiem skąd wytrzasnąłeś te kilka/kilkanaście metrów jeśli chodzi o moją osobę :eviltong:

 

Różnimy się tym, że ja zamiast olać durnego właściciela psa, to zadzwoniłam na policję. I jeśli to go nie nauczy trzymać agresora na smyczy, to następnym razem zarobi mandat :loveu:

I wcale nie jest mi przez to smutno, głupio czy wstyd. Wręcz będę z siebie dumna, jeśli ten pies będzie prowadzany na smyczy!

 

 

Spike - a ja mam na osiedlu 3 rozszczekane "ratlerki", które widząc dużego psa marzą tylko o tym, żeby go zaatakować z każdej strony - złapać za ogon, za łapę itp. 

I również jest to niebezpieczne. 

Nie dość, że ja próbując to to odpędzić mogę zrobić krzywdę, bo nie da się ich złapać, więc pozostają tylko nogi i niby ostrzegawcze kopniaki a i mój pies - rozmiaru L może je w końcu chwycić za tą rozszczekaną paszczę w geście obrony własnego interesu. 

No i powiedz mi, kto za to odpowie? 

Zaręczam, że nie właściciel psycho-sarenek. 

Więc chyba nieważne ile pies waży a jak się zachowuje. ;)

 

A poza tym nie zapominajmy, że to zwyczajnie wk*rwia.

 

Onomatopeja, Ty się nie znasz :eviltong:  "Ratlerki" i tego typu podobne pieski mogą wszystko :loveu: :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

U psa to może być chwila. Odmienne postawienie uszu, łap, ogona, zmrużenie oczu, pokazanie zębów i sytuacja z pokojowej może zamienić się w próbę sił. Obserwuję to u mojej collie, bardzo szybko zmienia się jej nastrój a okazuje to niezwykle subtelnie - może to być delikatne podniesienie warg niezauważalne dla innego człowieka zaś dla psów niezwykle czytelne aczkolwiek zdarzają się osobniki zupełnie nieczułe na takie sygnały. Staram się obserwować swoje psy i odwoływać w momencie gdy widzę, że może być niefajnie. Też miałam sytuację z moim szetlandem. To pies wybitnie spokojny i nieskory do konfliktów. W okolicy mamy takiego, małego białego "mopa", który jak widzi szetlandkę to wpada w euforię. Skacze, piszczy, liże po pysku. Przez ostatni rok szetland bardzo ładnie unikał tego pieska aż pewnego dnia nie wytrzymał i pokazał zęby z głuchym warkotem, piesek nie zaregowal więc został przegoniony nieco dobitniej. Nauka z tego taka, że nawet bardzo spokojne i ugodowe psy też mają granice swojej wytrzymałości.
Nawet między psami, które się lubią i spędzają ze sobą całe lata może dojść do konfliktu. Obserwuję to w przypadku swoich suk. Coś im czasami odpali i potrafią pokazać sobie zęby przy misce czy starając się zająć dogodną pozycję przy mnie. Nie jest to proste rozsądzić, kiedy chodzi o zwykłe przewodnictwo, walkę o zasoby czy chęć wymuszenia przez jednego psa na drugim pewnych zachowań. Po latach spędzonych z psami udaje mi się wprowadzać zasady, dzięki którym nigdy nie doszło do żadnego starcia ale zdaję sobie z tego sprawę, że nie można bazować na przyzwyczajeniach. Relacje w stadzie są płynne, zmienne i trzeba trzymać rękę na pulsie.

 

 

o czym ty mowisz?:)))

 

wyskakujaca na samca suka sheltie to nie jest zadna proba sil.

tylko komunikat "nie zagladaj mi chamie pod kiece".

 

prawdziwy zolnierz nie pokazuje broni.

 

 

 

nie wiem, jak bardzo trzeba byc slepym, zeby nie zauwazyc "subtelnych sygnalow", o ktorych piszesz.wiekszosc psow to nie psychopaci tylko normalne psy.

Link to comment
Share on other sites

o czym ty mowisz? :)))

 

wyskakujaca na samca suka sheltie to nie jest zadna proba sil.

tylko komunikat "nie zagladaj mi chamie pod kiece".

 

prawdziwy zolnierz nie pokazuje broni.

 

 

 

nie wiem, jak bardzo trzeba byc slepym, zeby nie zauwazyc "subtelnych sygnalow", o ktorych piszesz.wiekszosc psow to nie psychopaci tylko normalne psy.

Ten biały mop to nie samiec a suka. Nie pisałam w tym przypadku o próbie sił tylko granicach cierpliwości nawet spokojnych psow w obliczu skaczących, rozbawionych upierdliwców. Sygnałów nie zauważają zazawyczaj ludzie i potem dziwią się, że zrobił się dym. Bywają też psy, które nie zważają na sygnały - albo ich nie czytają albo robią to świadomie.

Link to comment
Share on other sites

 

 

Nie dość, że ja próbując to to odpędzić mogę zrobić krzywdę, bo nie da się ich złapać, więc pozostają tylko nogi i niby ostrzegawcze kopniaki a i mój pies - rozmiaru L może je w końcu chwycić za tą rozszczekaną paszczę w geście obrony własnego interesu. 

 

Co innego jest gdy psy próbują ewidentnie gryźć, w dodatku są w trójkę. No ale chyba sam przyznasz że gdyby to były trzy dorosłe i agresywne owczarki niemieckie to niebezpieczeństwo było by radykalnie innego rozmiaru. W związku z tym gadanie że to "wszystko jedno jaki" bo "pies to pies" jest czymś absurdalnym. W przepisach nie ma różnicy ale moim zdaniem ustawodawca często zakłada że ludzie będą wykazywali choćby minimum zdrowego rozsądku tylko że idiotów jednak nie brakuje.

 

A w przypadku koleżanki magdy trafił się jeden, mały szczekacz na którego ta wezwala policję. Ciekawe kogo wezwie jak zostanie "zaatakowana" przez "wyjątkowo agresywnego gołębia".

No i dodatkowo wysmarowała pod moim adresem coś takiego:

 

 

 

Jeśli się jeszcze o tym nie przekonałeś, to z całego serca życzę Ci, żebyś został przez takiego małego pieseczka pogryziony 

 

Jeżeli dodać jedno do drugiego to dla mnie oczywiste jest że jej reakcje są histeryczne i nieproporcjonalne i to nie tylko w tamtej sytuacji "straszliwego zagrożenia" ze strony wściekłej bestii ale również i tutaj na forum.

 

Ja sobie zdaje sprawę z tego że nawet mały pies może być niebezpieczny (do pewnego stopnia) i nie wykluczam, że mogły by zdarzyć się okoliczności w których sam zaatakowany przez takiego psa zadzwonił bym po jakieś służby. Ale jakoś nie wierzę że tak było w tamtej sytuacji. Małej wiary jestem widocznie.

Link to comment
Share on other sites

jak wiadomo z tego wątku i z codziennych obserwacji, małe pieski zwykle nieskalane są smyczą. taki też był dzisiejszy york, który... szedł środkiem ulicy :look3: prosto pod nasze jadące w jego kierunku auto... oczywiście zwolniłyśmy, a właściciel łaskawie zabrał pieska z jezdni. ten pies był chyba ślepy, nie mówiąc o właścicielu... dobrze, że nie trafił na jakieś rozpędzone auto z kierowcą mającym gdzieś pieski

Link to comment
Share on other sites

I tak źle i tak niedobrze... jadąc ostatnio samochodem zobaczyłam babę, która tak szarpnęła szczeniakiem beagla na obroży, że mały wywiną orła w powietrzu. Moja matka akurat prowadziła więc kazałam jej zwolnić, otworzyłam okno i nieźle (mam nadzieję) babę wystraszyłam drąc się do niej "że jak pani nie wstyd tak szarpać psem" baba na to mnie "ja go szarpie, żeby go pani nie przejechała!" XD Niestety dalsza riposta była niemożliwa, bo mama dodała gazu i odjechała... Może to i dobrze, bo jeszcze chwila i bym wysiadła do tipsiary. Maniery i delikatność mastodonta. Ciekawe czy dzieciom też urywa raczki jak z nią idą po chodniku.
Mam nadzieję, że chociaż coś ją to nauczyło i nie będzie więcej tak traktowała psa. Mimo wszystko postronni ludzie też mają oczy.

Link to comment
Share on other sites


 

Ja sobie zdaje sprawę z tego że nawet mały pies może być niebezpieczny (do pewnego stopnia) i nie wykluczam, że mogły by zdarzyć się okoliczności w których sam zaatakowany przez takiego psa zadzwonił bym po jakieś służby. Ale jakoś nie wierzę że tak było w tamtej sytuacji. Małej wiary jestem widocznie.

Magdabroy wyraźnie pisała, że sytuacja z tym konkretnie małym agresorem zdarza się często. Po prostu w końcu straciła cierpliwość. Nie sądzę, żeby bała się o siebie i swoją sunię, ale o dziecko. Bo w odróżnieniu od tamtego właściciela i ciebie, spike, ma wyobraźnię i jest świadoma zagrożenia (mimo niewielkich rozmiarów psa).

Czy to, że ''ratlerek'' nie zagryzie jej dziecka, ''tylko'' ugryzie, lub lekko pogryzie oznacza, że ma się na to godzić?

Link to comment
Share on other sites

"Wyobraźnię" którą tutaj tak zachwalasz ja nazwałbym raczej "fantazją" a jeszcze dosadniej "urojeniami" które każą jej widzieć w podbiegającym małym szczekaczu śmiertelne zagrożenie dla niej, dla jej psa i dziecka. No żeby ich czasem nie rozszarpał. Dokładnie tak jak na filmach które wkleiłem.

No ale to jest moja opinia i mogę sobie przy niej pozostać. Szczególnie że utwierdza mnie w tej opinii jej histeryczna reakcja na moje słowa tu na forum, a chyba nie powiecie że napisałem cokolwiek co by uzasadniało jej życzenia żebym został pogryziony przez takiego małego psa, no i niedorzeczne, moim zdaniem, twierdzenie że to wszystko jedno czy pies ma 5 czy 50 kg.

Nie chcę jej napadać personalnie pisząc o niej że jest taka czy taka ale jestem przekonany że jej reakcje są nieproporcjonalne do sytuacji tak na forum jak i w rzeczywistości.

I tak jak pisałem wcześniej - przypadków że podbiegnie do mnie mały szczekacz zdarza się całkiem sporo, to nie jest tak że mnie to nie spotyka i nie wiem o czym piszę. Zresztą są to przypadki na tyle częste że spotykają każdego. I o osobie która w takich sytuacjach wpada w histerię i dzwoni po policję to się wolę nie wypowiadać. No ale są ludzie gotowi dzwonić na policję bo ktoś im szpilkami na górze stuka.

Zresztą przekonuje mnie spokojna reakcja tego faceta: "Niech pani tak nie robi bo panią ugryzie". Idiotyczne wymachiwanie smyczą do tego właśnie mogło doprowadzić.

Link to comment
Share on other sites

Przypuszczam Spike, że gdybyś miał warcząco- szczekającego małego podbiegacza to dostawałbyś notorycznie zj...kę od ludzi, do których by on podbiegał. A kto wie czy nieraz by się to kopem dla psa nie skończyło.
I co, raczyłbyś każdego tekstem że by nie machać smyczą, rękami, nie kopać bo ugryzie?
Jakiś czas temu moja sucz puszczona ze smyczy biegła za mną i dwa razy szczeknęła.Nie szczekała na nikogo, ot po prostu z zadowolenia, że jej pani chce się bawić. Pech chciał, że przechodząca kobieta szczeknięcie psa odebrała bardzo personalnie.
Krzyknęła do mnie, że powinnam przeprosić i psa trzymać na smyczy bo jej przeszkadza jak pies koło niej przebiega.

Nie mam ochoty wysłuchiwać takich komentarzy- nawet niesłusznych, więc staram się by pies nie podbiegał nawet w przyjaznych zamiarach do tego kto sobie nie życzy.Spaliłabym się ze wstydu gdyby mój pies kogoś oszczekiwał a ja nie mogłabym go odwołać.
A mój pies jest jamnikiem
Dziecko może bać się każdego psa więc mimo, że mój dzieci uwielbia zawsze jest brany na smycz gdy widzę dziecko na horyzoncie.
Podobnie dorosły- ma prawo spokojnie przejść bez psiego jazgotu czy nawet podłażenia pod nogi.Bo ktoś może psów zwyczajnie nie lubić.
Nie wiem czy wezwałabym za pierwszym razem policję ale gdyby właściciel małego szczekacza trafiał na mnie codziennie i po codziennym zwracaniu mu uwagi nie reagował to z pewnością po upomnieniach miałby policję na karku.

Z góry jesteś skazany na porażkę bo nie przekonasz wszystkich, że mały jazgot może biegać luzem i straszyć zębami. ;)

Tak się od tematu odżegnywałeś więc może dla równowagi kontynuuuj swój temat o przyjemnych spacerach z psem.Czyżby nic miłego Cię od czasu założenia topiku nie spotkało?
Kg

Link to comment
Share on other sites

Jak sobie przyszedł potrollować i w swoim temacie nie ma zainteresowania to sobie tutaj pisze. Nie widzę w tym innego sensu, bo skoro lubi jako jedyny tutaj małe szczekające/agresywne/gryzące/podbiegające pieski a inni nie - to po co o tym pisać non stop...

Najlepiej sobie kup takiego psa, puszczaj go wszędzie i się rozkoszuj spacerem na złość innym ludziom. Powodzenia i miłych konwersacji z innymi właścicielami.

Link to comment
Share on other sites

Magdabroy wyraźnie pisała, że sytuacja z tym konkretnie małym agresorem zdarza się często. Po prostu w końcu straciła cierpliwość. Nie sądzę, żeby bała się o siebie i swoją sunię, ale o dziecko. Bo w odróżnieniu od tamtego właściciela i ciebie, spike, ma wyobraźnię i jest świadoma zagrożenia (mimo niewielkich rozmiarów psa).

Czy to, że ''ratlerek'' nie zagryzie jej dziecka, ''tylko'' ugryzie, lub lekko pogryzie oznacza, że ma się na to godzić?

 

Według Spike, to nawet jakby się to zdarzyło kolejne 10 razy, to ja nie miałam prawa wzywać policji :loveu:

No bo po co? Pies przecież nie ugryzł! On TYLKO szczekał i pokazywał zęby, więc to nic takiego, to żadna agresja :loveu:

Nie ważne, że był świadek, który potwierdził co się stało; który zeznał, że ten pies jest agresywny.

 

Spike, dla Twojej wiadomości:

Wczoraj ten sam pies, z tym samym właścicielem, wyskoczył tym razem do mojego męża jak ten był z psem na spacerze.

Facet dostał zjebki i ostatnie ostrzeżenie. Następne co będzie, to pisemna skarga na tego faceta.

Jak dostanie mandat, to wtedy powinien zrozumieć, że psa agresora, prowadza się na smyczy!

Link to comment
Share on other sites

 

 

Jak sobie przyszedł potrollować

 

Licz się ze słowami prymitywny bałwanie.

 

 

 

Przypuszczam Spike, że gdybyś miał warcząco- szczekającego małego podbiegacza to dostawałbyś notorycznie zj...kę od ludzi, do których by on podbiegał. A kto wie czy nieraz by się to kopem dla psa nie skończyło.

 

Ale się nie skończy bo mój pies jest duży i na nikogo nie szczeka. A swoje fantazje i bajeczki to opowiadaj dzieciom.

 

 

 

Krzyknęła do mnie, że powinnam przeprosić i psa trzymać na smyczy bo jej przeszkadza jak pies koło niej przebiega.

 

Czyli jak widać głupich nie brakuje a ustępowanie im na każdym kroku tylko ich rozzuchwala.

I tak właśnie się to toczy że teraz koleżanka magda wezwała policję bo jakiś maluch na nią szczeknął a za chwilę jakaś wariatka wezwie policję bo koło niej przebiegł.

I argumenty będą identyczne, że przecież mógł ugryźć, odgryźć ręce i nogi i w ogóle rozszarpać.

 

 

 

Bo ktoś może psów zwyczajnie nie lubić.

 

A ja mam prawo nie lubić ludzi, ptaków czy co innego sobie tam wymyślę. Ale czy to daje mi prawo domagania się żeby się do mnie nie zbliżali?

 

 

Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to że ja właściwie zgadzam się że ten facet postępuje źle i że pies nie powinien do nikogo z ujadaniem podbiegać.

Natomiast wywołana u was tym faktem histeria, wzywanie policji i straszenie człowieka to świadczy tylko o was i tak mnie osłabia że aż trudno mi uwierzyć że tak zachowują się ludzie którzy sami mają psy. Żal po prostu.

 

 

 

Facet dostał zjebki i ostatnie ostrzeżenie. Następne co będzie, to pisemna skarga na tego faceta.

 

A nie kara śmierci przypadkiem. Czy ty naprawdę nie widzisz jak jesteś małostkowa?

Link to comment
Share on other sites

Spike miej nieco baczenie jak odzywasz się do ludzi.Nawet jesli ktoś uwaźa że spamujesz to nie nazywa Cię idiotą, wariatem, prymitywem czy bałwanem.A wymienione przeze mnie inwektywy rzucasz na prawo i lewo
Mam wrażenie, że wkrótce skończysz karierę na forum bo Cię wywalą i będziesz mógł swobodnie tę swoją kloakę wylewać w realu na kolesi na dzielni.
Hamuj się człowieku bo tu sobie w Twoim języku nie pogadasz.Więcej kultury i klasy...

Link to comment
Share on other sites

Ja też mam takie wrażenie bo administratorami forum często są członkowie "kółka wzajemnej adoracji" i już się zaczęło nazywanie mnie trolem a ja sobie na to nie pozwolę.

Żeby jeszcze bylo śmieszniej ta obelga zostala okraszona pesudoargumentem że skoro mam inne zdanie niż "wszyscy" "to po co o tym pisać".

Jak żywo przpomina mi to fragment filmu rejs w którym jeden z bohaterow mowi o tym ze ktos moze miec inne zdanie "a to jest nam niepotrzebne, tylko zgoda i porozumienie".

To miala byc satyra na komunistyczna mentalnosc. Widac niektorym sie nie zmienilo.

Link to comment
Share on other sites

"Mam wrażenie, że wkrótce skończysz karierę na forum bo Cię wywalą i będziesz mógł swobodnie tę swoją kloakę wylewać w realu na kolesi na dzielni."

 

 

 

Spoczko spoczko, to klasyczny przykład internetowego napinacza, w realu bynajmniej nie są tacy odważni.

 

Swoją drogą, jakie to interesujące że wyznawcy dobroludzizmu i ogólnej ugodowości są zazwyczaj niesłychanie agresywni werbalnie.

 

BTW polecam przesympatyczny mechanizm tak zwanego PLONKA (na Dogo zwie się to "użytkownicy ignorowani"). :smile:

Link to comment
Share on other sites

 

to po co o tym pisać non stop...

 

Jeżeli to "to po co o tym pisać" to z mojego postu, to chyba zapomniałeś o czymś? Swoją drogą, ciekawe dlaczego. Napisałeś raz, że lubisz małe agresywne pieski - super, wszyscy tutaj zapewne bardzo się wzruszyli. Gratulacje.
No ale nie, niestety musisz odpowiadać niemal na każdy post, często w bardzo niemiły sposób. Teraz sobie sam dodaj o czym to świadczy.
Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...