Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Sybel']Tak tak, bo pieski mają baaardzo wyraźne zasady savior vivru, mhm :) I bardzo wyraźne poczucie cudzego chamstwa...
Jeśli pies kozaczy agresywnie, jak mój, co wynika z jego trudnej przeszłości, nie mam oporów, by inny, znany mi i odwoływalny pies wytarł nim glebę. Mój pies ma wiedzieć, na co moze sobie pozwolić, a na co nie, bo kiedyś wystartuje na kogoś, kogo nie będę znała i zamiast wsmarować go w grunt, pies przerobi go na tatara. Odrobina uległości na stare lata mu nie zaszkodzi.[/QUOTE]

A ja nie szukam terapeutów w postaci innych psów tylko sama sie biorę za uświadomienie mojego psa że się nie kozaczy. I uwaga!- jest to wykonalne


[quote name='Pani Profesor']I właśnie z taką cichutką nadzieją puszczałam Patryka do laba TŻ-ta... że może w labie odezwie się honor i nie pozwoli na te kopulowanie, warczenie, przeganianie...niestety, marzenia [IMG]http://www.dogomania.pl/forum/images/smilies/icon_rolleyes.gif[/IMG] a mój pieseczek dalej nie dostał od nikogo sugestywnej 'uwagi', że powinien trochę zejść z tonu. Oczywiście nie jestem chora psychicznie i nie puszczę go na obcego agresora, wiedziałam, że lab to pipka, ale nadzieja, że go lekko sprowadzi na ziemię jako starszy pies na swoim terytorium była... była [IMG]http://www.dogomania.pl/forum/images/smilies/icon_biggrin.gif[/IMG][/QUOTE]

miałam taki epizod w wychowywaniu mojej suki i przyniosło więcej szkód niż pożytku ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Unbelievable']sory, ale ciotę masz a nie TTB jeżeli nie próbuje gryźć. Nawet mój border pierwsze co to startuje z zębami jak jej się coś nie spodoba.[/QUOTE]

To w przypadku ttb i molosów brzmi bardzo śmiesznie, serio :lol: Te psy są świadome swojej siły, przewagi i jeśli są zrównoważone zazwyczaj ignorują natręta ile się da. Reagują dopiero, kiedy naprawdę już muszą.

[quote name='PaulinaBemol']Skoro uważa sie że to nic złego, nikomu krzywda się nie dzieje dlaczego to nasz pies ma być na pewno zawsze w tej uprzywilejowanej pozycji.[/QUOTE]

Nie zawsze. Iwan miał starcie z 10 kg większym malamutem i prawie z psem w typie mastiffa tybetańskiego, tylko trochę mniejszym, na oko 50 kg, czyli też 10 kg więcej od Iwana (w sensie Iwan już na niego szedł w obronie Tori, ale kundel spieprzył).
Jak jechałam z Avril rowerem i zaatakował nas kilka kg większy od Avril i do tego kudłaty pies też nie reagowałam, tylko opierdzielałam gościa, Avril sobie radziła (nie gryzły się, Avril skutecznie się broniła), dopóki gościu w końcu nieudolnie psa złapał.
Trochę inna sytuacja, ale wczoraj Tekila została dwa razy wbita w ziemię przez psa dwadzieścia parę kilo, Tekila ma półtora. Nic jej się na szczęscie nie stało, wstała i pobiegła wystraszona do mojego TŻ, więc afery nie było. Chodzi mi o to, że to nie jest tak, że jak moje pieski mają przewagę to super spoko, a jak coś im się dzieje to tragedia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Szura'] Kocha wszystko i wszystkich, włącznie z agresorami, dopóki go nie udziabią w tyłek, wtedy szczeka oburzony, no bo jak to tak. :loveu:[/QUOTE]

Lenny przestał taki być jak podrósł ;)

Z tym "o ile nasz wygra", może być różnie. W zeszłym roku pojechaliśmy na domek. W lesie stoją sobie 3 domki ogrodzone siatką - w sumie zawsze byliśmy tam sami - jeden domek jest wynajmowany, drugi to własność mojego kolegi a trzeci stoi odłogiem ładnych parę lat - nikt tam nie przyjeżdża) Tym razem był mój Lenny (9kg pudel), lab mojego kuzyna (jakieś 45kg) i w domku wynajmowanym pies i suka goldenów (oba po około 35kg).
Szkoda nam było trzymać psy na smyczy - ani tamtym ludziom ani nam to nie pasowało, bo skoro teren ogrodzony, psy w miarę wychowane to co tam ;) a niech się ustawiają. lab kuzyna od razu się dogadał z tamtym samcem, dał się zdominować, wywalił się kołami do góry i było ok, z suką w ogóle nie było kłopotów bo ona do wszystkich się wywalała kołami.. ale mój Lenny.. no cóż.. myślałam, że będzie wgniatany w ziemię, a on nie dość że laba kuzyna sterroryzował tak, że ten się bał podejść do miski (jak byli szczylami to lab zawsze wyjadał z Lennego miski.. teraz już tak dobrze nie miał..) to jeszcze postanowił, że się nie da i mimo próśb i gróźb tamtego samca nadal uważał że to on rządzi.. był przy tym na tyle pewny siebie, że nawet symulowane ataki nie robiły na nim wrażenia.. raz się spięły i to wystarczyło, Lenny został królem wioski :P i to on wgniatał w ziemię goldena, ponad 3 razy cięższego od siebie psa..

Lenny chodził na trójmiejskie spacery TTB - nigdy nic mu się nie stało i powiem szczerze - bardziej ufam TTB niż innym psom, może właśnie dlatego że to psy pewne siebie i nie atakują bezsensu, tylko kiedy nie mają innego wyjścia - nie raz widziałam też starcia TTB na tych spacerach i był to lajcik w porównaniu do niektórych scysji mojego pudla z labem kuzyna (oczywiście mój pies zawsze wygrywa, bo lab to cipa straszna..) Mimo wszystko wychodzę z założenia, że jak będzie gorąco to Lenny spierniczy, bo jest szybki i zwrotny i jeśli chcę żeby psy razem biegały to nie widzę innego wyjścia jak dać im się ustawić - nie pozwalam jednak na to z psami obcymi, bez opiekunów lub na zwykłych spacerach, gdzie mój jest na smyczy i po prostu gdzieś sobie idziemy - tam nie widzę potrzeby żeby mój pies się zaprzyjaźniał z jakimś innym.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']a ja uważam, że to bardzo dobrze jak pies nie startuje z zębami ;) i z tego należy się cieszyć, a nie z sytuacji odwrotnej[/QUOTE]
Też tak uważam. Zazwyczaj startują z zębami psy lękliwe. Moja collie to wlaśnie taka histeria, na wszelki wypadek woli "kłapnąć" zanim inny pies to zrobi.

Link to comment
Share on other sites

A ja mam odwrotnie, wiem że jak mój pies się zaweźmie i postanowi już jakiegoś dominować to nie patrzę jakie ma szanse z innym psem tylko chronię i jego i tego drugiego psa bez względu na to ile waży. Lary potrafi próbować psa zmusić do pokazania brzucha, dosłownie potrafi wskoczyć psu na kark przednimi łapami i próbować go powalić, nigdy nie odpuszcza jeśli uzna że tak trzeba. Jeżeli trafi na drugiego takiego jak on to doskonale wiem jak to się skończy i wolę tego uniknąć dlatego skutecznie oduczułam go takich zachowań. Nie wolno mu i tyle, nauczył się psy które go drażnią ignorować, unikać i nie wchodzić z nimi w żadne relacje a jeśli zaczyna to każę mu odejść.
Nie mogę sobie pozwolić na to by z każdym nowo spotkanym psem ustalał w ten sposób relacje, to może być niebezpieczne. Wolę jak podejdzie i albo zacznie się bawić albo wycofa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Fauka']A ja mam odwrotnie, wiem że jak mój pies się zaweźmie i postanowi już jakiegoś dominować to nie patrzę jakie ma szanse z innym psem tylko chronię i jego i tego drugiego psa bez względu na to ile waży. Lary potrafi próbować psa zmusić do pokazania brzucha, dosłownie potrafi wskoczyć psu na kark przednimi łapami i próbować go powalić, nigdy nie odpuszcza jeśli uzna że tak trzeba. Jeżeli trafi na drugiego takiego jak on to doskonale wiem jak to się skończy i wolę tego uniknąć dlatego skutecznie oduczułam go takich zachowań. Nie wolno mu i tyle, nauczył się psy które go drażnią ignorować, unikać i nie wchodzić z nimi w żadne relacje a jeśli zaczyna to każę mu odejść.
Nie mogę sobie pozwolić na to by z każdym nowo spotkanym psem ustalał w ten sposób relacje, to może być niebezpieczne. Wolę jak podejdzie i albo zacznie się bawić albo wycofa.[/QUOTE]
Ja też nie pozwalam na włażenie na obce psy. Collie choć cykor to ma takie pieski na których by sobie pokopulowała i zazwyczaj tą chęć wyraża takim głupim, cichym skamleniem. W domu suki czasem się ustawiają ale szetland czasami traci cierpliwość do kloca ładującego się na plecy i zaczyna warczeć wtedy wiem, że starą trzeba przepędzić bo kłaki mogą polecieć. Dlatego też cięzko stwierdzić jak dominowany pies się zachowa. Może mu się to nie spodobać i jatka gotowa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gops']
Czasami warto zostawić psy same sobie , oczywiście mając pewność że to nasz wygra .
[/QUOTE]

W mojej opinii to też ryzykowne, bo musimy znać tego drugiego psa i ocenić, jak to wszystko wyjdzie. Z małymi psami różnie może być. Myślę, że ma też znaczenie płeć psów - o ile z samcami ustalanie hierarchii może mieć jakiś sens, o tyle suki miewają tendencje do robienia regularnych zadym o byle co i to nie tylko moja opinia. Także nawet jeśli znamy swojego psa i mamy co do niego pewność, że zachowa się tak czy siak to drugi pies może być niewiadomą.

Moja suka ma nierówno pod sufitem i zwykle jej nie pozwalam na żadne akcje (w wyjątkowych przypadkach pozamiatała jakimś maltańczykiem gwałcicielem czy odgoniła z warkotem sukę bigla, która chyba z pół roku się prosiła o porządny wpieprz - ale to raczej sytuacje podbramkowe, gdzie wiem, że moja prośba o odwołanie kopulującego albo drącego pałę pieska spełznie na niczym), w związku z tym nie chciałabym też, żeby jakiś pies ją 'ustawiał', bo nie widzę takiej potrzeby - co innego, gdyby psy miały razem mieszkać choćby dłuższą chwilę, co innego jak znam właściciela i wiem, że pies jest pod jego kontrolą. Zu miała raz spinkę o żarcie z młodą borderką i mimo tego, że ani przedtem ani potem nie widziałam mojej suki tak wkurw..., to wszystko odbyło się bez bezpośredniego użycia zębów - młodsza odpuściła. Zu nie pozwoli sobie, żeby jakiś pies na nią właził czy kładł na niej łapy, kłapie zębami i odstrasza, bo jest przewrażliwiona na swoim punkcie i nie cierpi fizycznego kontaktu z innymi psami, a ja nie widzę takiej potrzeby serio, bo jestem w stanie mojego psa słownie powtrzymać przed interakcją z innym psem.

[quote name='Sybel']Tak tak, bo pieski mają baaardzo wyraźne zasady savior vivru, mhm :) I bardzo wyraźne poczucie cudzego chamstwa...
Jeśli pies kozaczy agresywnie, jak mój, co wynika z jego trudnej przeszłości, nie mam oporów, by inny, znany mi i odwoływalny pies wytarł nim glebę. [B]Mój pies ma wiedzieć, na co moze sobie pozwolić, a na co nie, bo kiedyś wystartuje na kogoś, kogo nie będę znała i zamiast wsmarować go w grunt, pies przerobi go na tatara.[/B] Odrobina uległości na stare lata mu nie zaszkodzi.[/QUOTE]

To Twoim zadaniem jest uświadomienie mu, jak powinien się zachować, a nie reszty świata. I o ile to się odbywa w gronie znajomych psów za przyzwoleniem wszystkich stron to spoko, ale czasem ludzie mają idiotyczne pomysły, żeby się pieski 'dotarły', pieski, które nigdy nie powinny mieć zostawionej "wolnej ręki" w tym temacie.

Zapominacie o jednym - psowate bardzo lubią się bawić w gnojenie słabszych jednostek. I o ile mamy jakieś zrównoważone stado to spoko, ale jak czasem widzę na łączce, jak pieski sobie robią pojazd po "najsłabszym ogniwie" a właściciele stoją i plotkują to mi szkoda psa zwyczajnie. A szlag mnie trafiał jak wychodziłam z akitem i prosząc o odwołanie psa słyszałam, że najwyżej niech podbiegaczowi zgryzie dupę, to się nauczy. No, jak mózg będzie odłączony od reszty pieska, bo rzeczony piesek będzie miał odgryzioną głowę to się nauczy jak cholera - a ci obcy ludzie przecież nie wiedzieli, czy rudy jest agresywny, czy gryzie czy co, więc ryzykowali zdrowiem (i może życiem?) swojego psa ze względu na własną porażkę wychowawczą. A akit jak widział pieska to skamlał sobie pod nosem, niestety nie miało to żadnego wymiaru pozytywnego. A on też "tylko" wgniatał psa w glebę, ale ja sensu w tym nie widziałam, więc raczej unikałam takich ustawek.

Link to comment
Share on other sites

Psa którego nie jest się w stanie odwołać od "ustawiania" się nie puszcza , mój ma od małego jedno hasło na które reaguje bo na to kładłam nacisk i przerywa daną czynność na słowo " starczy" obojętnie czy je suche w misce , czy pije wode ,czy bawi się zabawką czy wgniata innego psa w ziemie . Wiem też że nie jestem w stanie odwołać mojego psa od prawdziwej walki więc jak tylko widzę że będzie dym odwołuje go i odchodzę ,zdarza się to bardzo rzadko ponieważ nie puszczam mojego psa z obcymi by się pobawił (ma swoich psich kumpli i z nimi biega).
To co nam się zdarzyło do tej pory to zawsze był podbiegacz który na dzień dobry wgryzał się w mojego psa a mój się tylko bronił .

Racja źle napisałam z tym wygraniem , ja znałam tego psa wiedziałam czego się mogę spodziewać jednak w przypadku innego mogłoby to być ryzykowne .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Zapominacie o jednym - psowate bardzo lubią się bawić w gnojenie słabszych jednostek. I o ile mamy jakieś zrównoważone stado to spoko, ale jak czasem widzę na łączce, jak pieski sobie robią pojazd po "najsłabszym ogniwie" a właściciele stoją i plotkują to mi szkoda psa zwyczajnie. [/QUOTE]

Niedawno miałam taką sytuację. Staliśmy sobie dużą grupą i doszedł facet z małym labkiem, dosłownie wszystkie psy na nim się uwiesiły, warczały, wgniatały go w ziemię łącznie z moim psem. Niestety byłam jedyną osobą która odwołała swojego psa, Lary dosyć mocno chciał młodym wytrzeć podłogę ale na szczęście wystarczyło jedno słowo by dał sobie spokój. Psy lubią podbudować sobie ego na słabszych, taka natura.

Link to comment
Share on other sites

omry ja się z Toba zgodzę, że molos nie leci na dzien dobry z zebami, tylko stara się rozwiązać sprawę inaczej. Natomiast druga kwestia jest taka, że jak agresor nie odpuszcza nawet przy wgniataniu psa w ziemie, to molosek robi kuku bardzo skutecznie. Takie psy wiedzą, że są duże i silne i potrafią z tego korzystać. Dlatego ja w zyciu bym swojemu psu nie pozwoliła na samodzielne załatwianie takich spraw. Od tego jestem ja. To ja podejmuje takie decyzje i nawet jeżeli pies jest super mega zrównoważony, to i tak moja w tym głowa, żeby sobie z podbiegaczem poradzić.
Mój pies ma mi w pełni ufac i wiedziec, że ja jestem od tego, żeby o niego zadbać, a nie na odwrót. U molosów, które najczesciej były psami do obrony, pozwalanie na takie samodzielne akcje to dość prosta i krótka droga do agresji.

Miałam agresora, i to nie takiego, który próbował poszarpac, tylko takiego który chciał zabić. Wiec wiem jak wyglada koniec tej dróżki. I serio, nie pojmuje dlaczego pies ma radzić sobie sam? Co to ma mu dac? O ile psy które ze sobą mieszkają na co dzień, muszą jakies tam ustawianki sobie uskutecznić, o tyle i tak jak widze, ze któreś przegina wkraczam ja. Ponieważ MOJE słowo jest najwazniejsze i nie ma od tego odwołania. I to ja pieski informuje, które jest wazne lub mniej ważne. One muszą się z tym pogodzić i koniec.

Najzwyczajniej w swiecie nie rozumiem celu takiego pozwalania na ustawianie się. I pomimo tego, że mam teraz uległą i kochająca cały świat sukę, nie funduje jej spotkań z psami, które ją próbują dominować. Pola kocha pieseczki i nawet te, które mają jakies wąty do niej, umie "zrozumiec" i potrafi koegzystować, nie byc nachalna, czy próbować się bawić i taka ma być. Ma kochać pieski i ludzi, a nie żyć w strachu przed kolejną próbą dominacji czy ustawienia.

I jak dla mnie rola właściciela polega na tym żeby zapewnić swojemu psu najbardziej komfortowe warunki życia jakie tylko może, a co za tym idzie to nie piesek ma się martwić o swoje bezpieczeństwo i "pozycje" tylko ja.

I broń boże to żaden atak czy cuś omry-po prostu odniosłam się do tej częsci o molosach, reszta to już ogólnikowo pisana(żeby nie było, ze znowu robię syf na dogo :eviltong:),
tylko ja zwyczajnie nie kumam po co to wszystko? Na podbiegaczy są inne sposoby (chociazby gaz, czy kop), a moj piesek ma byc happy go lucky i tyle. Chyba, że kogoś "jara" jak jego pieski innym pomiatają i fundują mu łomot.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Fauka']Niedawno miałam taką sytuację. Staliśmy sobie dużą grupą i doszedł facet z małym labkiem, dosłownie wszystkie psy na nim się uwiesiły, warczały, wgniatały go w ziemię łącznie z moim psem. Niestety byłam jedyną osobą która odwołała swojego psa, Lary dosyć mocno chciał młodym wytrzeć podłogę ale na szczęście wystarczyło jedno słowo by dał sobie spokój. Psy lubią podbudować sobie ego na słabszych, taka natura.[/QUOTE]

moja młodsza też miała tendencję do gnojenia słabszych psów, w okresie gdy była bardzo niepewna siebie. Jest psem dominującym ale kompletnie pozbawionym pewności siebie.


zresztą ja jej nie pozwalam nawet zbyt mocno obwąchiwać innego psa gdy widzę że ten drugi czuje się niekomfortowo


a sytuacji w której psy się docierają w nawet znanym mi stadzie nie toleruję i nie mam zamiaru tolerować. Psy się nie muszą żreć żeby ustalić sobie hierarchię, nie muszą drugim wycierać podłogi, gwałcić najsłabsze ogniwo- choć ja moje zdanie opieram na sukach a nie na samcach.
U mnie stadko złożone z 3 suk miało wieczne spięcia gdy zostały puszczone same sobie żeby "ustalić hierarchię". Tak sobie tą hierarchie ustaliły że zapanowała ostra nienawiść między dwiema a trzecia obrywała "przy okazji". Może z samcami byłoby inaczej

Link to comment
Share on other sites

jak dla mnie to pies ma pelne prawo pokazac innemu, ze sobie czgos nie zyczy, ze nie wolno mu zagladac w gacie czy pod sukienke, obskakiwac go itd. i to nie ma nic wspolnego z "ustawianiem sie" ani gnojeniem innych. moja najstarsza suka niezbyt lubi inne psy. sa takie, z ktorymi sie super bawi, ale od wiekszosci oczekuje, ze zostawia ja w spokoju. i mimo to, ze rozdziera morde, a nie daj boze jakis gowniarz osmieli sie przypadkowo w nia wpasc:)))

a jakos bez problemu funkcjonuje w duzych grupach spacerowych, dogaduje sie z innymi psami z poza swojego stada mieszkajac z nimi w jednym mieszkaniu np. na wakacjach itd.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']omry ja się z Toba zgodzę, że molos nie leci na dzien dobry z zebami, tylko stara się rozwiązać sprawę inaczej. Natomiast druga kwestia jest taka, że jak agresor nie odpuszcza nawet przy wgniataniu psa w ziemie, to molosek robi kuku bardzo skutecznie. Takie psy wiedzą, że są duże i silne i potrafią z tego korzystać. Dlatego ja w zyciu bym swojemu psu nie pozwoliła na samodzielne załatwianie takich spraw. Od tego jestem ja. To ja podejmuje takie decyzje i nawet jeżeli pies jest super mega zrównoważony, to i tak moja w tym głowa, żeby sobie z podbiegaczem poradzić.
Mój pies ma mi w pełni ufac i wiedziec, że ja jestem od tego, żeby o niego zadbać, a nie na odwrót. U molosów, które najczesciej były psami do obrony, pozwalanie na takie samodzielne akcje to dość prosta i krótka droga do agresji.

Miałam agresora, i to nie takiego, który próbował poszarpac, tylko takiego który chciał zabić. Wiec wiem jak wyglada koniec tej dróżki. I serio, nie pojmuje dlaczego pies ma radzić sobie sam? Co to ma mu dac? O ile psy które ze sobą mieszkają na co dzień, muszą jakies tam ustawianki sobie uskutecznić, o tyle i tak jak widze, ze któreś przegina wkraczam ja. Ponieważ MOJE słowo jest najwazniejsze i nie ma od tego odwołania. I to ja pieski informuje, które jest wazne lub mniej ważne. One muszą się z tym pogodzić i koniec.

Najzwyczajniej w swiecie nie rozumiem celu takiego pozwalania na ustawianie się. I pomimo tego, że mam teraz uległą i kochająca cały świat sukę, nie funduje jej spotkań z psami, które ją próbują dominować. Pola kocha pieseczki i nawet te, które mają jakies wąty do niej, umie "zrozumiec" i potrafi koegzystować, nie byc nachalna, czy próbować się bawić i taka ma być. Ma kochać pieski i ludzi, a nie żyć w strachu przed kolejną próbą dominacji czy ustawienia.

I jak dla mnie rola właściciela polega na tym żeby zapewnić swojemu psu najbardziej komfortowe warunki życia jakie tylko może, a co za tym idzie to nie piesek ma się martwić o swoje bezpieczeństwo i "pozycje" tylko ja.

I broń boże to żaden atak czy cuś omry-po prostu odniosłam się do tej częsci o molosach, reszta to już ogólnikowo pisana(żeby nie było, ze znowu robię syf na dogo :eviltong:),
tylko ja zwyczajnie nie kumam po co to wszystko? Na podbiegaczy są inne sposoby (chociazby gaz, czy kop), a moj piesek ma byc happy go lucky i tyle. Chyba, że kogoś "jara" jak jego pieski innym pomiatają i fundują mu łomot.[/QUOTE]

Chyba po prostu nieprecyzyjnie się wyraziłam, bo to nie jest tak, że moje psy się ustawiają ze wszystkimi pieskami a ja im przyklaskuję. Po prostu mieliśmy kilka sytuacji, gdzie Iwan musiał użyć zębów. Były to zawsze ataki na serio, gdzie Iwan broniąc dziewczyn, nas i siebie przekierowywał atak agresora na siebie, a w tym samym momencie my łapiemy agresora, Iwan dostaje komendę i koniec zabawy. Nie chciałabym, żeby agresor zamiast na Iwanie skupił się na dużo mniejszych dziewczynach.
Ja nie piszę o sytuacjach, gdzie podbiega, obszczekuje i 'niby atakuje' nas jakiś pies, bo moje psy ani my nie mamy z czymś takim problemu, radzimy sobie świetnie i nie rozpamiętujemy. Piszę o realnym ataku, gdzie zdrowie małych jest zagrożone.
Nawet w środę z Adą (Lucky) byłyśmy na spacerze i suki się ścierały ze sobą o zabawkę (tu przesadzała Avril) czy żarcie (tu Mini) i stwierdziłyśmy, że to są kumpele, bawią się ze sobą nie pierwszy raz, mają się dogadywać ładnie i takiego czegoś tolerować nie będziemy, więc suki dostały opieprz solidny i się skończyło. Na psim wybiegu też sobie nie wyobrażam, by psy się ustawiały, spoko spięcie może się zdarzyć, ale jakieś latanie i ustawianie sobie piesków nie jest u mnie akceptowane, a może tak to wcześniej brzmiało.

Link to comment
Share on other sites

Asiak Kasia masz racje, i nie tylko z molosami tak się powinno postępować a z każdym psem .
To my mamy bronić naszych psów i psy powinny nam ufać , tylko czasami są takie sytuacje gdy dany pies po raz któryś podbiega i nie pomaga nasze odganianie że człowiek sobie myśli "dobra załatw to sam może Ciebie posłucha" (w tym przypadku trzeba ufać swojemu psu że faktycznie się nie zapędzi).
Jakbym miała mojemu psu pozwalać samemu załatwiać każdą zadyme , każde dominowanie ze strony innego psa jak jest luzem to połowa biegających luzem kundelków na mojej ulicy by już nie żyła , niestety taka ulica że psów "pół domnych" cała masa i mój ttb żyję z nimi w zgodzie , olewają się bo ja wyznaczyłam granice mojemu psu i na każdą próbe "ja tu rządze" pokazywałam że nie , to ja decyduje .
I tym sposobem na dzielni mamy tylko jednego wroga takiego nr 1 , haskiego(niestety raz podbiegł i się złapały) gdzie mój pies pokazuje faktycznie co potrafi ttb jak się wkurzy , nie mówię że lubi reszte większych psów , nie lubi , ale wie że nie ma prawa szarpać i rzucać się jak debil więc je olewa .
Każdy jest odpowiedzialny za swojego psa , nie możemy być odpowiedzialni za cudze psy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='klaki91']moja młodsza też miała tendencję do gnojenia słabszych psów, w okresie gdy była bardzo niepewna siebie. Jest psem dominującym ale kompletnie pozbawionym pewności siebie.


zresztą ja jej nie pozwalam nawet zbyt mocno obwąchiwać innego psa gdy widzę że ten drugi czuje się niekomfortowo


a sytuacji w której psy się docierają w nawet znanym mi stadzie nie toleruję i nie mam zamiaru tolerować. Psy się nie muszą żreć żeby ustalić sobie hierarchię, nie muszą drugim wycierać podłogi, gwałcić najsłabsze ogniwo- choć ja moje zdanie opieram na sukach a nie na samcach.
U mnie stadko złożone z 3 suk miało wieczne spięcia gdy zostały puszczone same sobie żeby "ustalić hierarchię". Tak sobie tą hierarchie ustaliły że zapanowała ostra nienawiść między dwiema a trzecia obrywała "przy okazji". [B]Może z samcami byłoby inaczej[/B][/QUOTE]
Ja tam zdecydowanie wolę psa niz suki. Z psem jest jakoś tak prościej. Jak z chłopem :eviltong: Baba to ma miliard fochów, antypatii sympatii itd. Jak były 2 suki i jeden pies, to samiec trzymał mendy z ryzach, jak zabrakło chłopa to się zaczeły "ustawiać". Także baby som gupie :evil_lol:

[quote name='a_niusia']jak dla mnie to pies ma pelne prawo pokazac innemu, ze sobie czgos nie zyczy, ze nie wolno mu zagladac w gacie czy pod sukienke, obskakiwac go itd. i to nie ma nic wspolnego z "ustawianiem sie" ani gnojeniem innych. moja najstarsza suka niezbyt lubi inne psy. sa takie, z ktorymi sie super bawi, ale od wiekszosci oczekuje, ze zostawia ja w spokoju. i mimo to, ze rozdziera morde, a nie daj boze jakis gowniarz osmieli sie przypadkowo w nia wpasc:)))

a jakos bez problemu funkcjonuje w duzych grupach spacerowych, dogaduje sie z innymi psami z poza swojego stada mieszkajac z nimi w jednym mieszkaniu np. na wakacjach itd.[/QUOTE]

ale czym innym jest pokazanie, nie pchaj mi nosa pod ogon, bo będzie łomot, a czym innym, "wgniatanie psa w ziemię". Może mam zbyt obrazową wyobraźnie, albo serio spaczoną psychę przez Rota, ale w jego wydaniu to serio było wprasowywanie psa w asfalt. I jak dla mnie to jest już coś mocno nie teges, jak się swojemu psu na to pozwala.

Ja sukom nie bronie wydarcia ryja, czy pokazania zębów, to w końcu ich język i muszą się z innym psem porozumiec, ale to ma byc grzecznie i kulturalnie, a nie w sposób dresiarski.

I wiadomo, że w stadzie psów jakies tam pyskówki i inne spęcia się czasem zdarzą, ale to zupełnie inna kwestia. Ja pytam po co psu pozwalać na samodzielne ustawianie się z innym obcym psem? Co to ma na celu? Po kiego grzyba w ogole? Szczególnie, jeżeli mowa o rasach, które mogą miec na tym tle niezłe problemy?

Link to comment
Share on other sites

Ja Laremu też pozwalam na obronienie się jak jakiś pies postanowi sobie na nim pojeździć albo próbuje mu odebrać zabawkę. Ale to zupełnie inna forma "agresji", to jest raczej pogonienie, narobienie hałasu i nie grozi to żadną walką. Pies po prostu mówi "goń się" i tyle. Gorzej jak psy się na siebie napinają jak koguty, nie lubię spekulować jak inny pies się zachowa, takich akcji ma po prostu nie być. Dla mojego psa każda walka będzie krokiem do tyłu i możemy wrócić do stanu sprzed 2 lat kiedy nie dało rady z nim przejść obok innego psa. Tyle że jestem w tak komfortowej sytuacji że Lary jest już psem spokojnym, traktuje inne olewawczo i nawet agresorki go lubią i nie szukają z nim spiny, zazwyczaj.

Link to comment
Share on other sites

A ja jedną moją sukę hamuje gdy zaczyna się "bronić". Ale to wynika z tego że u niej jest bardzo cienka granica między obroną a gnojeniem. Długi czas zamiast stosować inne sygnały po prostu bez ceregieli sie rzucała na innego psa próbując go poszarpać. Albo na zwykłe, zupełnie nienachalne podejście reagowała od razu silną agresją lękową powodując u innego psa WTF na ryju.
Dużo czasu zajęło mi uświadomienie jej że jest jeszcze masa innych możliwych zachowań między "nic nie robieniem" a "rzuceniem się i trzymaniem psa za kark".



Najbardziej mnie bawi jak na spacerze napyszczy histerycznie na jakiegoś nachalnego "kawalera" a własciciel przerażony od razu "ojej, to też pies, tak?". I ta zdziwiona mina gdy odpowiadam "nie, suka" :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']Chyba po prostu nieprecyzyjnie się wyraziłam, bo to nie jest tak, że moje psy się ustawiają ze wszystkimi pieskami a ja im przyklaskuję. Po prostu mieliśmy kilka sytuacji, gdzie Iwan musiał użyć zębów. Były to zawsze ataki na serio, gdzie Iwan broniąc dziewczyn, nas i siebie przekierowywał atak agresora na siebie, a w tym samym momencie my łapiemy agresora, Iwan dostaje komendę i koniec zabawy. Nie chciałabym, żeby agresor zamiast na Iwanie skupił się na dużo mniejszych dziewczynach.
Ja nie piszę o sytuacjach, gdzie podbiega, obszczekuje i 'niby atakuje' nas jakiś pies, bo moje psy ani my nie mamy z czymś takim problemu, radzimy sobie świetnie i nie rozpamiętujemy. Piszę o realnym ataku, gdzie zdrowie małych jest zagrożone.
Nawet w środę z Adą (Lucky) byłyśmy na spacerze i suki się ścierały ze sobą o zabawkę (tu przesadzała Avril) czy żarcie (tu Mini) i stwierdziłyśmy, że to są kumpele, bawią się ze sobą nie pierwszy raz, mają się dogadywać ładnie i takiego czegoś tolerować nie będziemy, więc suki dostały opieprz solidny i się skończyło. Na psim wybiegu też sobie nie wyobrażam, by psy się ustawiały, spoko spięcie może się zdarzyć, ale jakieś latanie i ustawianie sobie piesków nie jest u mnie akceptowane, a może tak to wcześniej brzmiało.[/QUOTE]

łe tam, to nie było "ustawianie się" tylko realna obrona stada, do tego ten pies w końcu był hodowany :eviltong:
No i w sytuacji kiedy na mnie się rzucił pies, Rot tez zareagował i agresora wziął na klatę, bo do tego te psy selekcjonowano kupę lat i tak powinny się zachowywać. Natomiast ja tu cały czas mam na myśli takie "zabawy w hierarchię" co to w sumie na każdym spacerze można sobie oglądać.


Gops ja tam nawet bedac pewna swojego psa, gdzie mocno pracowałam nad ignorem obcych piesków i relacjami z tymi które zna, bym nie pozwoliła na coś takiego. Zwyczajnie nie widzę w tym sensu. :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='klaki91']A ja jedną moją sukę hamuje gdy zaczyna się "bronić". Ale to wynika z tego że u niej jest bardzo cienka granica między obroną a gnojeniem. Długi czas zamiast stosować inne sygnały po prostu bez ceregieli sie rzucała na innego psa próbując go poszarpać. Albo na zwykłe, zupełnie nienachalne podejście reagowała od razu silną agresją lękową powodując u innego psa WTF na ryju.
Dużo czasu zajęło mi uświadomienie jej że jest jeszcze masa innych możliwych zachowań między "nic nie robieniem" a "rzuceniem się i trzymaniem psa za kark".



Najbardziej mnie bawi jak na spacerze napyszczy histerycznie na jakiegoś nachalnego "kawalera" a własciciel przerażony od razu "ojej, to też pies, tak?". I ta zdziwiona mina gdy odpowiadam "nie, suka" :roll:[/QUOTE]

Suki tak mają :roll: Mnie zawsze łatwiej ocenić innego psa niż sukę i nigdy nie puściłam Larego do obcej suki "bo przecież to suka, będą się lubić". Wczoraj na nas wyskoczyła mała sucz, byłam pewna że to szczekaczka do momentu aż złapała Larego za fafle... Właściciel na szczęście złapał ją za ogon zanim nie skończyło się to gorzej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']

Gops ja tam nawet bedac pewna swojego psa, gdzie mocno pracowałam nad ignorem obcych piesków i relacjami z tymi które zna, bym nie pozwoliła na coś takiego. Zwyczajnie nie widzę w tym sensu. :roll:[/QUOTE]
Tylko ja cały czas mówię o jednej sytuacji w której pozwoliłam psu samemu załatwić sprawe(raz to zrobiłam) , pies był bezdomny , nie ma właściela którego mogłabym opieprzyć , nie reagował na moje odganianie , jak mój pies był młody chciał się z nim bawić ale później musiałam uciekać żeby nic złego się nie stało(żeby na moim psie się to nie odbiło) . Pies bezdomny więc ciągle na dworze, bywało że podchodził codziennie , później faktycznie rzadziej ale jednak i zawsze robił to samo , próbował zdominować mojego psa który zawsze był na smyczy w tych sytuacjach i ja nigdy mu nie pozwalałam na żadną złą reakcje . W końcu stwierdziłam że on nie ustąpi i pozwoliłam im po psiemu się dogadać i mam spokój . Na moim psie się to nie odbiło wcale , nadal ignoruje reszte psów i na dzień dobry nikogo nie wgniata w ziemie , nadal jestem w stanie go odwołać od potencjalnej zadymy . I akurat tego nie żałuje , mój pies wychodzi nie tylko ze mną , z moimi braćmi którzy cóż brzydko traktowali tego podchodzącego psa a on i tak podłaził , i z moją mamą czasami która sobie totalnie nie radziła i uciekała do domu . Teraz mamy spokój i nawet moja mama bez problemu może wyjść z psem , a ja wiem że nasz pies nic nie odwali .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Fauka']Suki tak mają :roll: Mnie zawsze łatwiej ocenić innego psa niż sukę i nigdy nie puściłam Larego do obcej suki "bo przecież to suka, będą się lubić". Wczoraj na nas wyskoczyła mała sucz, byłam pewna że to szczekaczka do momentu aż złapała Larego za fafle... Właściciel na szczęście złapał ją za ogon zanim nie skończyło się to gorzej.[/QUOTE]

Wśród ludzi dalej króluje dziwne przekonanie że suka sie z psem dogada a z inną suką niekoniecznie. Pamietam wielkie oczy rodziców mojego faceta jak uslyszeli ze 3 suki mam w domu i normalnie funkcjonują razem- przecież powinny sie żreć non stop :roll:

Ja mam wrażenie, że moja sucz jest les, bo ją psi faceci na prawdę wpieniają.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...