Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='zmierzchnica']Dlatego ja się myśliwych trochę boję. W lesie w życiu bym psa luzem nie puściła, ale i tak jak biegałam z Fro i zauważyłam gdzieś dalej myśliwych to dawałam dyla w drugą stronę. Nie wiem, na ile nad nimi stoi prawo, skoro większość wyższych urzędników, szefów firm i weterynarzy u nas to myśliwi...:roll:[/QUOTE]

Ja pierwszy raz w życiu spotkałam w naszym mikro-lesie coś, co można było nazwać myśliwym - zazwyczaj są tylko nieliczni spacerowicze z psami, grzybiarze czy jakieś dzieci z pobliskiego osiedla. Zresztą facet nawet jak przypuszczalnie był tym myśliwym, to nie na polowaniu, bo bez broni, bez czegokolwiek poza wyżłem, nieużywaną smyczą i przerośniętym ego :roll: A przy wejściu do lasu kilkadziesiąt metrów dalej stało jego auto. Pewnie podjechał sobie wybiegać pieska...

Do tej pory były raczej miłe akcenty; raz spotkałam pana z dwoma ONkami - jeden wybiegł na nas zaciekawiony zza krzaków, ale jak tylko na niego krzyknęłam, pies sam odszedł plus natychmiast wrócił na wołanie właściciela, więc było bezstresowo. A już sama przyjemność to starsza pani z collie, którą dość często widujemy. Możemy się minąć na leśnym trakcie w odległości metra, ja biegnę z dwoma psami na smyczy, ona mimo że ma psa luzem, potrafi go przywołać do nogi na czas mijania; pies jest mega posłuszny, nie odchodzi od niej i totalnie nie reaguje na psy; to już mój Cyc bardziej krzywo patrzył :evil_lol: Wystarczy minimum szacunku dla innych "użytkowników" lasu i jest naprawdę przyjemnie, ale jak widać i w środku buszu można trafić na pastewnego buraka :p

Link to comment
Share on other sites

Ja miałam ostatnio dwie kretyńskie sytuacje:

1. Koleś z astopodobnym psem, który [B]specjalnie nadłożył drogi[/B], żeby władować mi się w stadko i był cholernie rozczarowany, że moje psy nie zareagowały na agresywny start jego psa (pies na smyczy, ale bez kagańca wystartował z rykiem, na co Maniek olał sprawę, Szelma odskoczyła z niesmakiem, a Borys niczego nie zauważył).

2. babka, która wyskoczyła na nas wczoraj wieczorem z wrzaskiem "proszę trzymać psa!!!!!" przy czym miałam Szelmę na krótkiej smyczy tuż przy drzwiczkach auta- kazałam jej wysiąść na chwilę, żeby poprawić wózek Kry, Kra siedziała w aucie- babka szła chodnikiem 3 metry dalej. Po czym jej pies (mały kundelek) wystartował na smyczy z dzikim wrzaskiem, na co Szel odsunęła się, pomajtała ogonem i usiadła mi za nogą.

Szelma jest na razie szczeniakiem, ma niecały rok, ma bardzo pozytywne nastawienie do psów, ale jeszcze kilka takich akcji i kurcze nie wiem, jak to będzie.....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']Szelma jest na razie szczeniakiem, ma niecały rok, ma bardzo pozytywne nastawienie do psów, ale jeszcze kilka takich akcji i kurcze nie wiem, jak to będzie.....[/QUOTE]

Ja bym unikała takich sytuacji, i spotykała się takimi ludźmi którzy mają zrównoważone psiaki.
Bo będzie miała uraz psychiczny jak ją pies zaatakuje, tak jak moja Figa.

Link to comment
Share on other sites

kochani kilka stron wcześniej pisaliście o astach że ludzie się ich boją ... no niestety tak jest jak idę z Shiro ludzie uciekają najdalej jak mogą albo słyszę teksty " po co takie bydle w domu trzymać " ale jak idę z moimi pozostałymi psami (mix alaskan malamut ) to ludzie dzieci pchają żeby pogłaskały - koszmar tym bardziej że to właśnie malamut prędzej by pogryzł dziecko niż mój ast ( malamut jest z boksu do uśpienia właśnie z powodu pogryzienia dziecka właścicieli )
ludzie ogólnie nie myślą żyją stereotypami i głównie w ich życiu rolę gra tv.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Yuki_']Ja bym unikała takich sytuacji, i spotykała się takimi ludźmi którzy mają zrównoważone psiaki.
Bo będzie miała uraz psychiczny jak ją pies zaatakuje, tak jak moja Figa.[/QUOTE]

a jak można unikać takich niespodziewanych akcji? nie wychodzić w ogóle z domu? ludzie nie panują często nad swoimi psami i nie jest łatwo uniknąć jakiegoś idioty z niewychowanym psem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']a jak można unikać takich niespodziewanych akcji? nie wychodzić w ogóle z domu? ludzie nie panują często nad swoimi psami i nie jest łatwo uniknąć jakiegoś idioty z niewychowanym psem.[/QUOTE]
NIe wiem, może podnieść psa? Ja znam wszystkie psy na osiedlu i wiem które unikać a które są przyjazne dla moich psów:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Yuki_']NIe wiem, może podnieść psa? Ja znam wszystkie psy na osiedlu i wiem które unikać a które są przyjazne dla moich psów:diabloti:[/QUOTE]

nie każdy ma małego psa, którego można podnieść. i nie wiesz przy pierwszym spotkaniu obcego psa, jaki jest. poza tym wiele rzeczy dzieje się bardzo szybko i nawet nie zdążysz zareagować. także teoria swoje, a praktycznie życie w kraju gdzie ma się gdzieś szkolenie psów, swoje ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja swojego psa podniosłam tylko RAZ, kiedy bałam się, że podbiegający pies (przerośnięty samiec pita) naprawdę zrobi mu krzywdę, a ja sobie z nim nie poradzę. Pit obskoczył mnie ze wszystkich stron usiłując dosięgnąć mojego wk*rwionego i wystraszonego sytuacją psa - mój pies od tamtej pory kilka miesięcy reagował nerwowo na większe psy już z daleka, ile ja się tego naodkręcałam... Gdybym podnosiła go na widok każdego podejrzanego psa, miałabym staffika zachowującego się jak dziamiący york na smyczy.

Plus ja mogę podnieść swoje psy, bo większy waży 16 kilo - ale co z psem 40-kilowym?

Link to comment
Share on other sites

miałam okazję być w rio de janeiro i nie spotkałam tam ANI JEDNEGO psa BEZ ubranka.
jedyne psy, jakie się pojawiały, to były rasy małe - jurki, dupelki i tym podobne - i każdy osobnik był wyprowadzany co najmniej w sweterku. jeżeli właściciel miał większą pomysłowość, to pojawiały się kurteczki, golficzki, a nawet butki. w słoneczne dni, kiedy temperatura spokojnie sięgała 30 stopni.
i może to zły wątek, ale musiałam to gdzieś powiedzieć, bo przez cały pobyt miałam minę pod tytułem "dafuq?!" i nie doszłam w końcu, po jaką cholerę im te sweterki w ten upał, o butkach nie wspominając.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Hanako']miałam okazję być w rio de janeiro i nie spotkałam tam ANI JEDNEGO psa BEZ ubranka.
jedyne psy, jakie się pojawiały, to były rasy małe - jurki, dupelki i tym podobne - i każdy osobnik był wyprowadzany co najmniej w sweterku. jeżeli właściciel miał większą pomysłowość, to pojawiały się kurteczki, golficzki, a nawet butki. w słoneczne dni, kiedy temperatura spokojnie sięgała 30 stopni.
i może to zły wątek, ale musiałam to gdzieś powiedzieć, bo przez cały pobyt miałam minę pod tytułem "dafuq?!" i nie doszłam w końcu, po jaką cholerę im te sweterki w ten upał, o butkach nie wspominając.[/QUOTE]
Mam nadzieję że się nikomu nie naraże ale uważam że ubieranie psów jest zaspokajaniem własnych potrzeb z wieku dziecięcego co to sie ubierało lalki barbie:) Oczywiście nie pisze tu o wskazaniach w mroźną zime lub o butach bo np poduszki zdarte od chodznika- profilaktyczno - zdrowotne

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Whisky1']Mam nadzieję że się nikomu nie naraże ale uważam że ubieranie psów jest zaspokajaniem własnych potrzeb z wieku dziecięcego co to sie ubierało lalki barbie:) Oczywiście nie pisze tu o wskazaniach w mroźną zime lub o butach bo np poduszki zdarte od chodznika- profilaktyczno - zdrowotne[/QUOTE]

niektóre psy po prostu tego potrzebują, np te wszystkie łyse. ale w takim miejscu jak Rio... porażka :shake:

Link to comment
Share on other sites

Dobra po kolei.

Do astów jako takich nic nie mam, ale ten był agresywny i z kretnem w charakterze opiekuna, w zasadzie byłoby mi wsio rawno czy to byłby ast, czy dobek, czy ON, ważne że koleś z dużym, agresywnym psem ładuje się w grupę innych psów, ewidentnie szukając zaczepki.

Raczej ciężko wziąć na ręce trzy psy, z których jeden jest w typie maliny, drugi waży ponad 15 kilo, a trzeci ok 8. Szczególnie na raz ;) I równie ciężko "unikać" spotkań, skoro to było tuż pod naszym blokiem, gdzie wylazłam wysikać psy- w środku dnia przy trzydziestu kilku stopniach wychodzimy tylko na krótki sik, a porzadny spacer to albo rano, albo późnym wieczorem....

Szelma na szczęście jest raczej z tych"twardych" i nie wygląda na to, żeby miała nabrać urazu po w sumie mało efektownej akcji. Zresztą mam nieodparte wrażenie, że dość często "urazowi" sa w jakiejś części winni właściciele którzy robią ze zdarzenia szopkę, zamiast psa uspokoić i "wzmocnić"- i że to nasze emocje przekazane psu odgrywają większą rolę w tworzeniu złych skojarzeń niż samo zdarzenie. Oczywiście nie zawsze, ale jednak często.

Ubranka.... wiecie, założenie psu nawet sukienki ślubnej na chwilę w ramach wygłupu jest zdecydowanie mniej szkodliwe, niż kretyńskie wychowanie i niezaspokajanie elementarnych potrzeb psa, co widać na okragło na ulicach. A ubranka "funkcjonalne" są wielu rasom potrzebne, niekoniecznie łysym, przede wszystkim miniaturom, małe psy tracą ciepło znacznie szybciej niż duże (inne proporcje między masą, a powierzchnią ciała), mi się zdarza zakładać małemu ubranko nawet jak nie ma mrozu, jeśli jest chłodny wieczór, a jest po wysiłku. A czy to będzie bury polarek, czy wdzianko z futerkiem i złotymi haftami, to psu nie robi różnicy, pod warunkiem wygody ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']A ubranka "funkcjonalne" są wielu rasom potrzebne, niekoniecznie łysym, przede wszystkim miniaturom, małe psy tracą ciepło znacznie szybciej niż duże (inne proporcje między masą, a powierzchnią ciała), mi się zdarza zakładać małemu ubranko nawet jak nie ma mrozu, jeśli jest chłodny wieczór, a jest po wysiłku. A czy to będzie bury polarek, czy wdzianko z futerkiem i złotymi haftami, to psu nie robi różnicy, pod warunkiem wygody ;)[/QUOTE]
temu nie przeczę :p
Zresztą kiedyś sama szukałam ubranka dla Figi, bo zimą jej było strasznie zimno w miejscu gdzie miała sterylkę i nie mogłam znaleźć bo wszystkie były takie że tam miał odsłonięte...:mad:

Link to comment
Share on other sites

A podnoszenie nie potęguje lęku? Ja tam nie jestem za tym ogólnie, uważam, że psy też muszą umieć sobie radzić, ale wszystko zależy od sytuacji, bo jak jakiś spory pies ewidentnie milusi nie jest to nie zamierzam ryzykować zdrowiem/życiem moich małych psów.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']A podnoszenie nie potęguje lęku? Ja tam nie jestem za tym ogólnie, uważam, że psy też muszą umieć sobie radzić, ale wszystko zależy od sytuacji, bo jak jakiś spory pies ewidentnie milusi nie jest to nie zamierzam ryzykować zdrowiem/życiem moich małych psów.[/QUOTE]


Mam to samo zdanie.

Mam w domu małego histeryka ktory na serio wpada w agresywna histerie jak sie innego psa wystraszy (a niewiele jej trzeba zwlaszcza jak pies 10 razy wiekszy od niej) ale nigdy jej nie podnosze :shake: jak widze ze sie boi to po prostu wchodze miedzy nia a innego psa ze stanowczym "wypad" i powoli sie wycofujemy. Raz się zdarzyło że kopnęłam innego psa jak nie załapał że ma spadać.

Dzięki temu moja suka widzi ze jej jak coś "pomogę" i nauczyla sie odchodzić, szukac wsparcia u mnie zamiast od razu atakowac na wszelki wypadek.

I miałyśmy już sytuacje z agresorami różnej wielkości, na szczęście póki co agresory się mnie boją jak stanowczo ruszam w ich stronę.

Link to comment
Share on other sites

Jak masz akurat mikropsa, którmu zaszkodzić może nawet pacnięcie łapą przez dużego, to nic dziwnego, ze go łapiesz na ręce, owszem, najlepiej jest jeśłi się da sytuację rozwiazać "przyziemnie", ale życie i zdrowie jednak jest najważniejsze ;)

Link to comment
Share on other sites

Czy pod chamstwo psiarzy da się też podciągnąć ociężałość umysłową (żeby nie powiedzieć - skrajny kretynizm)?
Miałam dwie identyczne sytuacje w ciągu dwóch ostatnich dni :shake:
Mój neurastenik zauważył nadchodzącego z daleka sąsiada z mixem boksera (tak durnym, że potyka się o własne nogi - dopóki go nie znałam, to nie wiedziałam, że pies może być faktycznie głupi, a nie po prostu "źle wychowany"). Siedzę na ławce, pies wyskakuje spod niej z jazgotem na boksera, a co robi facet?

STOI.

I się gapi.
Jestem w trakcie uczenia psa, że można się zamknąć przy innych psach, pcham mu smakole, uspokajam, a sąsiad co? STOI! Gapi się jak cielak, pies to samo - ja zaczynam się denerwować, pies to czuje, ujada głośniej, no to w końcu ruszam się i odchodzę kawałek, a sąsiad coooo? KILKA KROKÓW W MOJĄ STRONĘ! I znowu stoi jak słup. Bokser się gapi tępo, mój pies coraz bardziej wściekły, ręce opadają. Dostał wiązankę, ale chyba nie przemówiłam mu do rozsądku :shake:
Jak wylazł na spacer, to po cholerę zatrzymuje się do ujadającego psa?

Dziś to samo, IDENTYKO - starszy facet z chow-chowem, mój pies z mordą, odchodzę, uspokajam go, smakol, smakol, a facet zmienia stronę chodnika i kieruje się na nas...
Wydarłam się, że po kiego grzyba pan lezie, że mój pies się stresuje i proszę się nie zbliżać, i co usłyszałam w odpowiedzi? Ignoranckie "aaaj tam,nic nie zrobi..." :placz:

Czasem żałuję, że mój Patryk to nie ast,bo może wtedy ludzie by zrozumieli, że jak mówię NIE PODCHODŹ albo DAJ MI ODEJŚĆ DO CHOLERY, to nie oznacza, że obawiam się "ataku" sznaucera na smyczy, tylko że go wychowuję, ćwiczę, cokolwiek...
A to wszystko w 30-to stopniowy upale. Odechciewa się wychodzić.

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj sobie idę z Larym dosyć wąskim prześciem, z jednej strony auta i warzywniak, z drugiej krzaczki a za nimi skwerek. W jednej ręce mam smycz, w drugiej 2 litry coli, nagle słyszę jazgot. Odwracam się i widzę gościa który ledwo utrzymuje na smyczy rzucającego się w naszym kierunku psa, myślę spoko przejdziemy szybciej i będzie ok. I co się stało? Okazało się że prócz tamtego ma dwa inne spore bez smyczy któe na nas wyskoczyły, koleś nie ogarniał, starsza pani idąca z przeciwnego kierunku stanęła i zamarła a ja miałam zły humor i wyprułam się na kundle tak, że się pięknie wyofały choć dalej mordy pruły. Jest jeden mały plusik sytuacji, Lary w ogóle nie zareagował! Jedynie się odwrócił, w 100% polegał na mnie i to mnie bardzo cieszy.
Strasznie mnie wkurza jak ktoś nie ogarnia jednego psa ale weźmie kolejne i ostatecznie nie ogarnia całej gromady.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']Czy pod chamstwo psiarzy da się też podciągnąć ociężałość umysłową (żeby nie powiedzieć - skrajny kretynizm)?
Miałam dwie identyczne sytuacje w ciągu dwóch ostatnich dni :shake:
Mój neurastenik zauważył nadchodzącego z daleka sąsiada z mixem boksera (tak durnym, że potyka się o własne nogi - dopóki go nie znałam, to nie wiedziałam, że pies może być faktycznie głupi, a nie po prostu "źle wychowany"). Siedzę na ławce, pies wyskakuje spod niej z jazgotem na boksera, a co robi facet?

STOI.

I się gapi.
Jestem w trakcie uczenia psa, że można się zamknąć przy innych psach, pcham mu smakole, uspokajam, a sąsiad co? STOI! Gapi się jak cielak, pies to samo - ja zaczynam się denerwować, pies to czuje, ujada głośniej, no to w końcu ruszam się i odchodzę kawałek, a sąsiad coooo? KILKA KROKÓW W MOJĄ STRONĘ! I znowu stoi jak słup. Bokser się gapi tępo, mój pies coraz bardziej wściekły, ręce opadają. Dostał wiązankę, ale chyba nie przemówiłam mu do rozsądku :shake:
Jak wylazł na spacer, to po cholerę zatrzymuje się do ujadającego psa?.[/QUOTE]
trzeba było wykorzystać sytuację, że jego pies tylko sobie stoi nie rzucając się na Twojego i potraktować to jako sesję szkoleniową, a nie się denerwować i niepotrzebnie nakręcać psa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Jara']Nagradzanie psa smakołykami w momencie kiedy ujada nie odciąga jego uwagi, a daje mu sygnał, że dobrze reaguje ujadając na inne psy.[/QUOTE]

ee Pani Profesor chyba napisała, że najpierw uspokaja psa, a potem go nagradza.

swoją drogą mam taką samą sytuację z psem, który też bezsensu ujada. i też najpierw uciszam, a potem nagradzam i szczekania jest coraz mniej.
spotykam dużo psów latających bez właściciela i nauczyłam się je w miarę możliwości ignorować. są, to są, nic na to nie poradzę, skupiam się po prostu na swoim psie. jak za blisko podbiegają z wyraźnie nieprzyjaznymi zamiarami to tupię, albo rzucam kamieniem, ale to drugie sprawia, że mój pies chce zaaportować :evil_lol: jak jakiś pies podbiega do nas bez ujadania, to wykorzystuję te rzadkie chwile do przywitania się i przerywam w razie potrzeby ;) nasze nerwy nie pomagają naszym nerwowym psom

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...