Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Jak ja bym się cieszyła, gdyby ludzie częściej puszczali swoje pieski do mojego Gamonia..
Niestety widząc nas dziwnie znikają z pola widzenia.
A szkoda bo Gnój bardzo kontaktowy, i chętnie bryka z nowymi kolegami.

Tak,jak część dziewczyn mam za to dość osób "uczących" mnie na spacerach jak wychowywać mojego psa.
A właściwie tresować.
Mój Iwan z premedytacją jest wychowany "nie pod linijkę"- poprzednie psy miały ze mną przesrane, teraz zmądrzałam wreszcie.
Chodzi mi o to,że pieknie chodzi na smyczy- ale hasło "równaj" jest mu obce.
Przynosi aport ( jak ma dzień), ale kładzie go na ziemi.
Siada nierówno, kładzie się jak mu wygodnie- wyliczać mogę długo.
I naprawdę często trafia się dobra dusza polecająca niezawodne sposoby na naprawienie Gamonia.
Z reguły mnie to śmieszy, ale czasem doprowadza do szewskiej pasji.
Nikt nie zwraca uwagi na niewychowane dzieci, a mój pies jest solą w oku wielu "Cezarów Milanów".
Ach, życie w mieście.

Kup nie sprzątam tylko w głębokim lesie.
Kupuję w markecie woreczki na mrożonki- koszt w Tesco 1,50zł za 100szt :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='FLY']Tak,ale niektórym przeszkadza praktycznie WSZYSTKO i mam wrażenie że czuli by się komfortowo na spacerach dopiero jeśli wszystkie inne psy wraz z właścicielami zniknęłyby z ich otoczenia.[/QUOTE]

Ja bym się czuła komfortowo, gdyby choć 90% właścicieli miało pojęcie o psach w ogóle, o swoich psach w szczególności oraz gdyby mieli swoje własne osobiste psy pod kontrolą. Tylko tyle. Aż tyle...?

Naprawdę, do wielu, wielu czasem dziwnych, czasem głupich sytuacji się przyzwyczaiłam, ale gdy na początku suka mi atakowała wszystko co żywe, to piąty z kolei danego dnia "on nic nie zrobi" podbiegający do nas sprawiał, że miałam ochotę oskórować właściciela. Czy zamiast "on nic nie zrobi" ludzie nie mogliby uruchamiać mózgów 10 sekund wcześniej i pytać, czy psy się pobawią?

Link to comment
Share on other sites

Właśnie szczerze się uśmiechnęłam. Mam takiego psa, że ludzie zwykle schodzą mi z drogi. Ci, którzy trochę go już znają (biegacze, ci z kijkami, spacerowicze) już nie. ZAWSZE się pytam czy psy mogą się poznać i często dostaję zgodę. Mnie jakoś nikt się nie pyta :-( Ostatnio mój ttb dostał zezwolenie na poznanie się z rodowodową shih tzu i wyjątkowo przypadł pannie do gustu ;-)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='adam2255']JA tylko odniosę się do szokującej historii [B]strix[/B] którą opisała stronę wcześniej.

[B]Nie myślałaś żeby zaopatrzyć się w gaz pieprzowy[/B]? Dość długo śledzę wątek i nie raz czytałem że 1 użytkowniczka zawsze go ma przy sobie "w razie w". Myślę że było by to dobre rozwiązanie problemu obrony przed psem jak i jego niezrównoważonym właścicielem.

Ja mieszkam w małej mieścinie więc wasze problemy są dla mnie niespotykane ;) Tutaj panuje względna sielanka jest może 1-2 psów agresywnych na całe miasto. Chociaż przyznam że bywając w dużych miastach na dłuższy czas zawsze mam przy sobie gaz. Tak na wszelki wypadek.[/QUOTE]


Kochany, ja mam gaz i to taki, co nie tylko drażni ale dodatkowo smaruje czerwoną farbą trudno zmywalną (żeby napastnika było łatwo rozpoznać) a 75 kg faceta unieszkodliwia na 10 minut!

Problem w tym, że chociaż mąż mi go kupił dawno temu przez internet ze strony norweskiej, to okazało się, uwaga, że w Norwegii gazy są zakazane! Czyli jeśli mnie gość leje a ja go psiknę to mam potem kłopoty.

Raz go użyłam na ciężkiego rotka, który w środku lasu zaatakował mojego psa i nie dawał się skopać. Nawet nie psikałam w mordę tylko w powietrze obok a pies się i tak zniechęcił. Dodam, że właściciela psa nie było, wołałam wielokrotnie.

Gaz zostawiam wiec na sytuacje kiedy nie mam innej możliwości obrony przed napastnikiem, bo użycie go oznacza dla mnie kłopoty. Przynajmniej dopóki mieszkam w Oslo (już niedługo :P). Nie ma bata, żebym psikała w środku miasta w biały dzień bo w tym po*ieprzonym kraju to ja będę miała kłopoty.

Zostawiam go wiec w domu chyba, że idę do głębokiego lasu.

Link to comment
Share on other sites

ja mam serdecznie dość podbiegaczy, niesłuchających się psów, właścicieli którzy mają swoje psy w dooopppp.... idę z mężem do lasu z trzema psami, dwa po ok. 50kg i ast wszystkie na smyczach i nagle zza rogu wyłania się znana mi dobrze babka z goldenem oczywiście bez smyczy, bez obroży pełen luz z racji że mam trzy odsunęłam się wgłąb żeby przeszła sugerując żeby zapięła psa - i co słyszę on nic nie zrobi !!! No kurcze ale skoro ja się odsuwam i proszę o zapięcie psa to jaki ma problem ??? Moje niestety nie lubią kontaktu z innymi psami, mogą zrobić krzywdę i kto będzie odpowiadał ja z trzema czy ona z mizialskim goldenem??? Zaczęła się kłótnia jak mój samiec się rzucił z zębami babka zapięła psa i wyzywając pod nosem odeszła - poranek mam zniszczony, nienawidzę takich sytuacji, czy ludzie mogą trochę pomyśleć skoro ja mam 3 na smyczach to znaczy że albo ja albo psy nie chcemy kontaktu z innymi ...... jestem naprawdę zła ;-(

Link to comment
Share on other sites

moje psy są jakie są nie lubią podbiegaczy, bawią się same ze sobą innych nie tolerują, no niestety ale tak jest dlatego są na smyczach i pod kontrolą ale uwierzcie że ciężko jest kontrolować 3 psy jak inny pies podbiega a właściciel ma wszystko gdzieś .... moja wina też jest w tym bo są agresorami i jeden nakręca kolejnego ale są to psy po dużych przejściach i dlatego staramy się nie wywoływać agresji i odchodzić na bok, nie chcę mieć żadnego psa na sumieniu ....

Link to comment
Share on other sites

Miałam dziś rano w sumie śmieszną sytuację - idę z Jaxem, naprzeciwko idzie chłopak z jamnikiem na lince (!) i dziewczyna z podlotkiem spaniela. Zobaczyli nas, wzięli psy na smycz (jamnior złapany za linkę) i... stoją. Podchodze bliżej, Jax na smyczy, merda do nich ogonem, ale nie pozwalam mu podejść, więc idzie z mojej prawej strony, zeby się minąć. Nagle słyszę "o matko, to jest pies, a ona ma cieczkę!". W tej samej chwili, gdy to zostało wypowiedziane, oboje ściągneli swoje psy na smyczy, z zaskoczenia i maksymalnie krótko, co oczywiście skończyło się tym, że jamnior nagle się zjeżył i zaczął ujadać, a młoda sucz za nim, no bo skoro starszy kolega tak robi, to ona też, nie? Jax spojrzał na nich jak na wariatów, przechodzimy obok i mówię, że młody to kastrat. Na co usłyszałam "To tym lepiej, żeby nie podchodził, bo będą nierasowe szczeniaki!" Wtedy już mnie zatkało na amen i stwierdziłam, że głupota ludzka jednak przechodzi moje stopnie oczekiwania :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']

bo na pewno w takiej sytuacji to nie ja bym miala problem z psami.[/QUOTE]
Gdyby doszło do jakieś niemiłej sytuacji to SM lub policja mieli by inne zdanie na ten temat...Twoje bez smyczy,innej osoby i owszem na...tyle w temacie

Link to comment
Share on other sites

[quote name='darunia-puma']czy ludzie mogą trochę pomyśleć skoro ja mam 3 na smyczach to znaczy że albo ja albo psy nie chcemy kontaktu z innymi[/QUOTE]
To nie wiesz, co to znaczy, gdy prowadzisz psy na smyczy? Dla większości beztroskich spacerowiczów z luźno puszczonymi pieskami to znaczy, że jesteś frajer, który przestrzega przepisów, których nikt nie egzekwuje. W wersji bardziej wygadanego dyskutanta jesteś także niedoukiem, który nie wie, że spuszczanie psa ze smyczy jest niezbędne dla jego prawidłowego rozwoju. Jesteś kandydatem do resocjalu - trzeba Cię nawrócić dla dobra Twoich psów! :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Roszpunka']Kwalifikuję się do resocjalizacji.
Nie wiem, może jestem w dodatku opętana, bo często używam linki treningowej:diabloti:[/QUOTE]

Ja usłyszałam, że jestem nienormalna, bo używam linki i w miescie prowadzę psa na smyczy :evil_lol: Oczywiście od znafffcuffff :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']Ja usłyszałam, że jestem nienormalna, bo używam linki i w miescie prowadzę psa na smyczy :evil_lol: Oczywiście od znafffcuffff :)[/QUOTE]

Ja słyszę, że znęcam się nad psem bo w mieście nosi kaganiec, a na polach każę jej wykonywać komendy i to wszystko też od znafcuf :p

Link to comment
Share on other sites

Ja jestem gorsza, bo nie puszczę suk po wsi żeby sobie polatały tylko jeszcze na smyczy prowadzam.
Kompletny obłęd nie puścić psa samego na wieś. Nawet jak z nimi idę to na smyczach bo położono nowy asfalt i jeździ dużo aut, często za szybko, ale niektórych nie przekonuje, że nie mam ochoty zeskrobywać psów z asfaltu ale to ich problem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zaginiona sara']Ja jestem gorsza, bo nie puszczę suk po wsi żeby sobie polatały tylko jeszcze na smyczy prowadzam.
Kompletny obłęd nie puścić psa samego na wieś. Nawet jak z nimi idę to na smyczach bo położono nowy asfalt i jeździ dużo aut, często za szybko,[B] ale niektórych nie przekonuje, że nie mam ochoty zeskrobywać psów z asfaltu[/B] ale to ich problem.[/QUOTE]
a to nie wiesz, ze psy na wsiach puszczone samopas są takie mądre, ze pod samochód nie wejdą?:cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='darunia-puma']moje psy są jakie są nie lubią podbiegaczy, bawią się same ze sobą innych nie tolerują, no niestety ale tak jest dlatego są na smyczach i pod kontrolą ale uwierzcie że ciężko jest kontrolować 3 psy jak inny pies podbiega a właściciel ma wszystko gdzieś .... moja wina też jest w tym bo są agresorami i jeden nakręca kolejnego ale są to psy po dużych przejściach i dlatego staramy się nie wywoływać agresji i odchodzić na bok, nie chcę mieć żadnego psa na sumieniu ....[/QUOTE]

jesli ciezko ci kontrolowac 3 psy na smyczach, a wiesz, ze sa agresywne, to dlaczego nie wychodzisz z nimi osobno, zeby nie stanowic zagrozenia dla innych spacerowiczow i ich psow? pomojajac juz fakt, ze masz szczeniaka, ktory od doroslych psow chlonie zachowania jak gabka.

ja mam dwa psy, wiem, ze to jest super byc razem na spacerze, ale dziewczyny zaczely chodzic na spacery razem, kiedy bylam pewna, ze mam nad nimi kontrole. wczesniej wychodzily osobno.


[quote name='asiunia']Gdyby doszło do jakieś niemiłej sytuacji to SM lub policja mieli by inne zdanie na ten temat...Twoje bez smyczy,innej osoby i owszem na...tyle w temacie[/QUOTE]

tyle w temacie?

chyba jednak niezupelnie.

u mnie po osiedlu chodzi dziewczyna, ktora ma wlasnie 3 psy. chodza albo na smyczach albo na linkach...i co z tego skoro nawet na tych swoich linkach stanowia zagrozenie dla innych psow. i to bynajmniej wcale nie tych podbiegajacych.
po prostu laska nie jest w stanie utrzymac 3 agresywnych zwierzat na smyczach. najpierw tylko dwa byly agresywne-trzeci to byl szczeniak. teraz ma 3 rzucajace sie psy i juz kilkakrotnie widzialam jak przeorala kolanami alejke albo po prostu puscila te swoje linki-bo nie miala sily ich utrzymac.

mnie nie interesuje, czy drugi pies jest na smyczy. dla mnie wazne jest to, czy wlasciciel nad nim panuje. co mnie to obchodzi, czy na mojego psa rzuci sie pies np na smyczy czy bez. ma sie w ogole nie rzucac.


to jest super miec wiecej niz jednego psa. ale drugiego nalezy wziac dopiero jak pierwszy jest ogarniety, a trzeciego, kiedy pierwszy i drugi sa ogarniete itd.

nikt mi nie wmowi, ze osoba prowadzaca 3 agresywne psy, ktore ciezko jej kontrolowac, nie stanowi zagrozenia.

Link to comment
Share on other sites

a_nusia zważ na jedną rzecz: psy daruni nie lubią podbiegaczy. Jeśli Ty byś sobie przeszła z psami na smyczy lub bez, ale Twoje psy nie podeszłyby do jej psów, to nie byłoby problemu. Problem jest w podbiegaczach, nie psach luzem, jeśli byłoby odwrotnie to prośba o zapięcie goldena na smycz byłaby bez sensu, logiczne jest że chodziło o to, żeby nie podbiegł.

Co do tego, co Cię interesuje - SM czy policję czy sąd też nie interesuje, czy Twoje psy bez smyczy są usłuchane, czy nie ;)

Link to comment
Share on other sites

darunia napisala, ze ciezko jej kontrolowac psy na smyczy. to sa 3 psy. w przyszlosci 3 duze psy.
uwazam, ze chodzenie w pojedynke z 3 psami, nad ktorymi nie ma sie kontroli, nie jest odpowiedzialne.

ciekawe, czy gdyby np. te trzy psy rzucilyby sie na jakiegos mniejszego pieska, ktory do nich przypadkowo podbiegl i cos mu powaznego zrobily, bo wlasciciel nie byl w stanie nad nimi fizycznie zapanowac, to dla wszystkich sytuacja bylaby oczywista-wina podbiegacza?
ciekawe, czy wlacicielowi tych 3 psow latwo by bylo sobie wytlumaczyc to, co zaszlo "wina podbiegacza".

bardzo czesto na dogomanii pisze sie "to tylko pies, psa nie mozna byc w 100% pewnym" itd. 3 agresywnych psow nie mozna byc pewnym, kiedy prowadzi je jedna osoba, ktora nie ma nad nimi fizycznego panowania i tyle.

gdyby 3 agresywne psy zerwalyby sie komus ze smyczy i pogryzly mojego psa, to sprawa skonczylaby sie w prokuraturze. zrobilabym wszystko, zeby takie psy zostaly uspione, bo po prostu w naszym spoleczenstwie nie ma dla takich miejsca. szczegolnie jesli maja wlascicieli, ktorzy nie sa w stanie nad nimi zapanowac.

Link to comment
Share on other sites

a_niusia wg prawa jest to wina podbiegacza, bo jest niewychowany itp., itd. Psy które zerwały się ze smyczy są już poza kontrolą właściciela i wina leży wtedy po stronie obojga (jeśli drugi pies też był bez smyczy). Wystarczyłoby żeby psy te trafiły do schroniska to i tak zostałyby tam uśpione..

Co do tej sytuacji:

darunia szła z mężem, to raz.
Dwa - że jej psy nienawidzą podbiegaczy i wtedy się nie dziwę, że nie jest w stanie ich kontrolować. Jeśli jest w stanie je kontrolować w sytuacji, gdy drugi pies nie leci na nie, to nie widzę problemu, bo i to gorsze zachowanie powinno powoli zniknąć. Jak podbiega pies, to już jest tylko i wyłącznie sprawa właściciela, że go nie dopilnował i pozwolił, by psiak naraził się na niebezpieczeństwo. To tak, jakby puścić psa pod samochód.
Wiele psów agresywnych nie rwie się na smyczy. Wiem, że u mnie na osiedlu wszyscy sobie ze mnie i z mamy jaja robią, bo krzyczymy, żeby tamten pies nie podchodził, bo Happy jest agresywna. Ludzie widzą psa który spokojnie siedzi wpatrzony we właściciela i pukają się głowę, na szczęście zabierają swoje psy, bo mamy fajne osiedle, ale w wielu miejscach agresywny pies = wyrywający się jak psychopata, a jeśli siedzi grzecznie, to właściciel na pewno sobie to ubzdurał więc nie ma po co zapinać swojego. Wtedy ich pies podchodzi i zaczyna się agresja a potem jest na właściciela agresora, że nie ostrzegał.

Link to comment
Share on other sites

wiem, ze jestes jeszcze bardzo mloda i wolno ci miec "bezproblemowe" podejscie do zycia, ale nie zyjemy w prozni.

moim zdaniem nikt rozsadny nie powinien wychodzic na spacer z 3 psami, nad ktorymi nie ma panowania.
gdyby twoj pies zlamal kark jakiemus malem gnojkowi, to ciekawe, czy uznalabys, ze skoro wg prawa to jest w porzo, to nie nalezy sie tym przejmowac.

uwazam, ze 3 agresywne psy przypadajace na jedna osobe to jest stanowczo zbyt duzo. i nie pisze o przypadku daruni. to jest prawda ogolna.

jesli ktos nie panuje nad taka liczba psow, to odpowiedzialniej jest wyprowadzac je osobno.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']
uwazam, ze chodzenie w pojedynke z 3 psami, nad ktorymi nie ma sie kontroli, nie jest odpowiedzialne.
[/QUOTE]
Przecież napisała, że chodzi z mężem...


Jeśli ktoś sobie nie życzy, żeby pies podbiegał do jego psa (tym bardziej jak widzi, że pies na smyczy, a właściciel schodzi na bok) to ma on obowiązek to uszanować... To są podstawy kultury osobistej...
Ja nie cierpię podbiegaczy, bo Jupi się ich zwyczajnie boi - podkula ogon i próbuje uciec jak najdalej, wkurza mnie to niemiłosiernie...

Link to comment
Share on other sites

Oczywiście, że trzy agresywne na jedną osobę to za dużo. Dwa to już za dużo nawet nie ze względów fizycznych, ale takich, że psy od siebie czerpią.
Gdyby mój pies złamał kark jakiemuś małemu gnojkowi to oczywiście że miałabym okropne wyrzuty sumienia i nie myślałabym, że jest ok - nie demonizuj tak moich wypowiedzi - chodzi tylko o to, że nie dałabym uśpić Happy za to, że drugi pies bez kontroli właściciela nad sobą do mnie podbiegł, ani nie dałabym sobie wcisnąć kary. Jest mi przykro, ale jeszcze tego brakuje, żeby właściciel psa się nauczył że trzeba sobie kupować takie kurduple, pozwalać im podbiegać do Happy, dać się zagryźć a potem wyciągać ode mnie kasę. Tacy ludzie niestety istnieją. Nie będę na pewno płacić - śmiercią Happy lub pieniężnie - za czyjąś głupotę i nieodpowiedzialność. To nijak ma się do tego czy uważam taką sytuację ok, lub nie ok.
Wiem, że pierwszy pies w mojej rodzinie - mnie wtedy jeszcze nie było - był puszczany luzem i pewnego dnia nie wrócił. Od tamtej pory nigdy już przez myśl nikomu nie przemknęło puścić psa przed domem, a na spacerze baaardzo sporadycznie.

edit: tak jak pisze dog, to kwestia kultury osobistej. Korona z głowy nie spadnie jeśli się ominie właściciela który prosi o zapięcie psa na smycz, a możliwe, że uratuje naszemu czworonogowi życie. Iść, żeby iść bo "mam prawo, ona ma agresywne psy, nie ja, więc ona ma problem" to czysta głupota.

Link to comment
Share on other sites

po pierwsze:

[quote name='a_niusia']
uwazam, ze 3 agresywne psy przypadajace na jedna osobe to jest stanowczo zbyt duzo. [COLOR=magenta][B]i nie pisze o przypadku daruni. to jest prawda ogolna.[/B][/COLOR]

jesli ktos nie panuje nad taka liczba psow, to odpowiedzialniej jest wyprowadzac je osobno.[/QUOTE]

[quote name='dog193']Przecież napisała, że chodzi z mężem...


Jeśli ktoś sobie nie życzy, żeby pies podbiegał do jego psa (tym bardziej jak widzi, że pies na smyczy, a właściciel schodzi na bok) to ma on obowiązek to uszanować... To są podstawy kultury osobistej...
Ja nie cierpię podbiegaczy, bo Jupi się ich zwyczajnie boi - podkula ogon i próbuje uciec jak najdalej, wkurza mnie to niemiłosiernie...[/QUOTE]

po drugie napisala, ze byla z mezem, nie ze chodzi z mezem.

oczywiscie, to sa podstawy kultury osobistej, ale to nie zmienia faktu, ze spacerek w pojedynke z 3 duzymi agresywnymi psami nawet jesli psy te sa na smyczy, nie nalezy do zbyt madrych i bezpiecznych pomyslow.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']Oczywiście, że trzy agresywne na jedną osobę to za dużo. Dwa to już za dużo nawet nie ze względów fizycznych, ale takich, że psy od siebie czerpią.
Gdyby mój pies złamał kark jakiemuś małemu gnojkowi to oczywiście że miałabym okropne wyrzuty sumienia i nie myślałabym, że jest ok - nie demonizuj tak moich wypowiedzi - chodzi tylko o to, że nie dałabym uśpić Happy za to, że drugi pies bez kontroli właściciela nad sobą do mnie podbiegł, ani nie dałabym sobie wcisnąć kary. Jest mi przykro, ale jeszcze tego brakuje, żeby właściciel psa się nauczył że trzeba sobie kupować takie kurduple, pozwalać im podbiegać do Happy, dać się zagryźć a potem wyciągać ode mnie kasę. Tacy ludzie niestety istnieją. Nie będę na pewno płacić - śmiercią Happy lub pieniężnie - za czyjąś głupotę i nieodpowiedzialność. To nijak ma się do tego czy uważam taką sytuację ok, lub nie ok.
Wiem, że pierwszy pies w mojej rodzinie - mnie wtedy jeszcze nie było - był puszczany luzem i pewnego dnia nie wrócił. Od tamtej pory nigdy już przez myśl nikomu nie przemknęło puścić psa przed domem, a na spacerze baaardzo sporadycznie.[/QUOTE]

dobra, dobra: happy to test jednak niezbyt duzych rozmiarow kundelek, ktorego w razie czego latwo opanowac a nawet stracic z innego psa butem.

ja pisze o 3 agresywnych duzych psach, nad ktorymi osoba wyprowadzajaca nie panuje fizycznie.
to troche cos innego niz happy, ktora jednak jest wypierdkem.

poza tym chyba dosc dobitne i jasno napisalam: 3 psy, nad ktorymi ktos nie panuje fizycznie, moga mu sie z tej smyczy zrwac i wtedy nie ma mowu o zadnych podbiegaczach tylko o tym, ze ktos nie upilnowal swoich psow, bo mial ich za duzo.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...