Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Rysia88'][B]omry [/B]to nie tyle mnie 'boli' co denerwuje... tutaj panuje przekonanie, że KAŻDY lab jest niewychowany, nienormalny i jest zagrożeniem nie tyle dla innych psów ale także ludzi[/QUOTE]

Jakoś nie zauważyłam..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='strix']Tak, ja wiem.

No widzisz, akurat w przypadku mojego Fausta zabawy na lince skutecznie pomogły mu w zajęciu się czymś innym niż usiłowaniem zagryzienia latających luzem psów, w tym suk. Ja swojego psa nie kupiłam tylko uratowałam od igły i wiedziałam, na co sie decyduję. Także swoje madrości zachowaj dla siebie, bo nie mają zastosowania w trudniejszych przypadkach.

Tyle gadasz o socjalizowaniu, ale jak podbiega owczarek, to już Ci sie nie podoba, bo ich 'nienawidzisz'. To jak to jest? Twoje psy mogą latać luzem i się socjalizować a inne nie?

Bruno bawił się czasami z dwiema sukami setera, teraz już z jedną. Były fajne i pogodne, ale już jest jedna, bo druga wybiegła na ulicę i przejechał ją samochód. Właściciel ja wołał (słyszałam) ale nic z tego, z resztą one go nigdy nie słuchały. One też nie podchodziły do innych psów tylko się gapiły z bezpiecznej odległości.

Co do Bruna to zazwyczaj chodzi bez linki, bo z nim nie ma problemów, jest odwoływalny i nie pędzi do innych psów. Woli zabawy piłką, bo jak większość ONków, lubi pracować i wykonywanie zadań sprawia mu frajdę. Na lince wyłacznie jesli w pobliżu jest dużo psów, chociaż i tak chyba z tym skończę, bo on nie jest nimi zainteresowany. W przeciwieństwie do tych innych, które non stop podbiegają i skaczą po nim jak po trampolinie.

To, co się sprawdza w przypadku Twoich psów, nie musi się sprawdzać w przypadku innych psów i tyle. Setery z linii nieużytkowych należą do najłatwiejszych w prowadzeniu ras, zwłaszcza suczki.

Np mój Bruno ma silny instynk obronny i nie lubi, jak inny pies staje naprzeciwko i się w niego wgapia albo próbuje go okrążyć. I ja mu się nie dziwię,że traci cierpliwość, bo to nie jest normalne psie powitanie tylko jakieś podchody. Chodzi mi o psy, które nie podejdą, żeby się przywitać, tylko stoją i się gapią, po czym usiłują podejść moje psy od tyłu, a na normalną psią próbę powitania reagują lękiem.

Odnosnie wypowiadania się w innych wątkach, to miło mi, że poświęcasz czas na śledzenie mojej aktywności tutaj, ale naprawdę, nie muszę się nikomu tłumaczyć, na których wątkach się udzielam/nie udzielam i dlaczego :D[/QUOTE]


aaa teraz nawet sie mozna dowiedziec z jakiej linii sa moje psy.

ich rodowody tez znasz na pamiec?:)))

moja starsza suka ma rodowod polujacy od pokolen, do tego sama tez jest suka pracujaca i na wionse bedzie startowac w konkursach dla psow mysliwskich. instynkt i chec do pracy ma wybujaly-tak wiec pudlo.
nie przeszkadza jej to w bezwzglednym posluszenstwie. bzdura jest, ze setery z linii uzytkowych sa nieposluszne. linie uzytkowe to linie, ktore od pokolen sluza czlowiekowi.

moja druga suka jest jeszcze dzieckiem.


piszesz totalne glupoty, ktore maja sulzyc obrazeniu mnie.

wyciagasz wnioski nie wiadomo na jakiej podstawie.

Edited by a_niusia
Link to comment
Share on other sites

[quote name='NinaVi']Nie rozumiem ludzi, którzy puszczają swoje AGRESYWNE psy.-''[/QUOTE]
nie wrzuca się wszystkich agresywnych psów do jednego worka, moja suka jest agresywna i biega luzem po parku/polach/lesie jak widzę psa to ją zapinam na smycz (pomiędzy blokami i na mieście na smyczy wiadomo bo za dużo ludzi/psów), skoro się słucha i wiem że nie podbiegnie do psa to nie widzę powodu by chodziła w kagańcu i na smyczy , jeśli jakiś pies podbiegnie do nas to już nie jest nasza wina gdy moja się rzuci , bo moja nie podeszła tylko tamten .

Link to comment
Share on other sites

zalezy jeszcze, co agresywny pies zrobi.
ja uwazam, ze pies agresywny, ktory np. atakuje psa, ktory kolo niego przechodzi czy przebiega nie powinien byc puszczany ze smyczy w miejscu, gdzie inne psy mozna spotkac.

np. ja jak widze psa, ktory nie jest na smyczy, to tez nie zapinam swoich, bo to jest bezposredni sygnal "ten pies jest bezpieczny". nie chodzi mi o sytuacje podbiehniecia, ale np. o taka, ze mijaja cie inne osoby, ktorych psy sa bez smyczy i psy te po prostu przechodza obok twojej suki-jesli sie zjezy, zacznie warczec itd, ale sytuacja bedzie bezpieczna i pod kontrola, to spoko, ale jak wyskoczy z zebami, to np ja bym byla gotowa zadzwonic po straz miejska lub sprzedac jej kopa.

kazdy zna reakcje swojego psa i ocenia sytuacje indywiualnie.

ja np. wczoraj spotkalam goscia, ktory mial suke skundlonego owczara (jak mogloby byc inaczej...) na smyczy-baaardzo dlugim flexi. i ta suka wyskoczyla do mojego psa prawie dziabiac go w bok, kiedy obie moje suki siedzialy przede mna, bo juz konczylysmy spacer i czas bylo sie pozapinac. gdyby gosciu mial odwolywalna suke puszczona ze smyczy, to bym nic totalnie do niego nie miala. a tak to oczywicie musialam opieprzyc mimo ze jego pies byl na smyczy, a moje jeszcze nie.

Link to comment
Share on other sites

ale nawet jeśli mijając na smyczy psa który jest luzem i się rzuci to co mnie to obchodzi, jest na smyczy .
moja się rzuca będąc na smyczy i wymagam tego by psy do nas nie podbiegały.
po to ją łapie na smycz by nikomu nie zrobiła krzywdy.
jakbym jej nie zapięła to mogła by zaatakować ale zawsze jestem w stanie ja odwołać i taka sytuacja nigdy nie miała miejsca, w parku już nas znają wiedzą że trzeba łapać psy i tyle .

Link to comment
Share on other sites

a co za roznica, czy mijajace cie psy sa na smyczy, czy luzem? tak na zdrowy rozum.
jesli twoja suka jest w stanie uszkodzic mijajacego ja psa, to zrobi to niezaleznie od tego, czy pies ten jest luzem, czy na smyczy.
wiedzac, ze twoja suka sie rzuca, powinnas zejsc z nia na bok i poczekac az druga osoba z psem was minie-ja bym tak zrobila.

nie mowie o sytuacji, kiedy drugi pies podbiegnie do twojej suki. mowie o kulturalnym minieciu sie na ulicy czy na spacerze.

Link to comment
Share on other sites

Widzisz a_niusia - bardzo długa flexi to max 8 m. -czyli nie taka znów długa.Jak pies prowadzony na flexi wyskakuje do Twojego to oznacza że jego właściciel ma ,,coś z głową " bo flexi rzecz jasna, ma hamulec i funkcję stop.
Zresztą tak to najczęściej jest, że jak właściciel ma ,,coś z głową", to jego pies też.Może to stanowić usprawiedliwienie psa , ale na pewno nie właściciela.
pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']a co za roznica, czy mijajace cie psy sa na smyczy, czy luzem? tak na zdrowy rozum.
jesli twoja suka jest w stanie uszkodzic mijajacego ja psa, to zrobi to niezaleznie od tego, czy pies ten jest luzem, czy na smyczy.
wiedzac, ze twoja suka sie rzuca, powinnas zejsc z nia na bok i poczekac az druga osoba z psem was minie-ja bym tak zrobila.

nie mowie o sytuacji, kiedy drugi pies podbiegnie do twojej suki. mowie o kulturalnym minieciu sie na ulicy czy na spacerze.[/QUOTE]
nie nie, oczywiście że jak się z kimś mijam to psa mam od zewnętrznej strony , za nogami nie od strony mijającego psa i staram się iść najbardziej z boku ;)
własnie tak wygląda u nas kulturalne mijanie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Izura']Ja labów nie lubię od czasu, kiedy mój sąsiad miał. "Uroczy" pieseczek wychodził sobie i witał się zwalając swoje otyłe ciało z brudnymi łapami(rozrzucają ludzie na drogę popiół z pieca żeby dziury jakoś zatkać). Urocze, najbardziej jak się umawiałam z kimś, wychodziłam tak, żeby być na czas a bydlak zostawiał mi pieczątki na spodniach. Jedne mi załatwił, nie dało się doprać, a tak je lubiłam... Nie widział również nic złego w taranowaniu mojej bramy, bo przecież kot łażący po podwórku w 100% chce skończyć jako psia karma. Może jakbym sama miała albo normalnego spotkała to by mi przeszło, ale u mnie nie ma normalnych labów. Drugi rośnie na psiego panicza, właścicielka prosi, błaga i przekonuje smaczkami, że nie wolno siadać na środku chodnika i czaić się na ludzi.[/QUOTE]
to nie psy sa nienormalne a ich własciciele. Pieknie to opisujesz.

Link to comment
Share on other sites

ja dalej o owczarach, sorry ze jestem monotematyczna.

dzis w polowie spaceru spotkalysmy grupe znajomych psiarzy, wiec dolaczylysmy.
i tak biegaja razem dwa moje psy, mloda corsiaczka, dorosly corsiak, spanielka i jeszcze maly szczekliwy kundel, ktory kazdego wkurza, ale wszyscy go toleruja.
troche sie bawia, troche biegaja po sniegu i nagle idzie gosciowa ze skundlona owczarzyca, ktora ja znam i nie znosze. oczywiscie owczarzyca bez smyczy, mimo ze zachowac sie nie umie. podleciala i napadla na corsiaczke. pani corsiaczki to troche taki wlasciciel jak nadopiekunczy rodzic-nic groznego, raczej smieszne. gdyby miala parasolke, to by stlukla i owczarzyce i jej wlascicielke.

oczywiscie wlascicielka owczara stwierdzila, ze to normalne zachowanie starszej suki wobec mlodszej i "psy musza sie socjalizowac". i mimo ze dosyc dobitnie wszyscy okazali jej, ze nie jest mile widziana w towarzystwie, zmienila kierunek i zaczela lezc za nami, a jej suka raz na jakis czas probowala kogos napasc. w koncu pan od kundla powiedzial, ze ma ja zabierac, bo jej strzeli przez lep i dopiero bedzie zabawa, to powiedziala, ze jestesmy wszyscy bezczelni i nie znamy sie na psach.

Link to comment
Share on other sites

a niusia rzeczywiście masz pecha na te ONkowate psy ;) u mnie nie ma ich dużo, a jak są to tylko na smyczy bo widząc innego psa bardzo często się rzucają, nie wiem czemu ... kiedyś nawet byłam pierwsza na łące, psu rzucałam piłkę i pojawił się facet z owczarkiem pies widząc moją sukę od razu wystartował, zmyłam się z tego miejsca, bo pies nie chciał popuścić, moja miała to akurat gdzieś bo miała piłeczkę ale zanim właściciel wyszarpałby się z tym psem to pewnie by mu rękę oderwał ;) ale też widziałam sporo ludzi pracujących z takimi psami ;) ale na usprawiedliwienie żeby nie było ze ktoś napisze że wszystkie ONy są agresywne, po polach chodzi facet z czarnym długowłosym (przepięknym) samcem ONka który jest bardzo posłuszny i otwarty na kontakty z innymi psa ;) ideał psa.

JA nigdy nie szukam konfliktów, idąc sama z psem nie przeszkadzają mi podbiegające psy, ale wczoraj idąc z psem i wózkiem (a to się zdarza bardzo rzadko bo ja dziecka nie posiadam, a tylko czasem pilnuję) wiec moja suka nie jest dobrze obyta z tym urządzeniem, szła pięknie, ale co z tego że to chodnik, z jednej strony wysoki mur, a z drugiej barierki i ocean? Nie mam gdzie zejść, a na przeciwko nas idzie facet z 4 psami? suką laba która czaiła się na moją w formie zabaway i trzy małe psy... :/ nie przyjemne sytuacja, wystarczyłoby zapiąć wszystkie swoje psy na smycz i minąć nas kulturalnie, ale po co? to ja się męczę z psem w jednej ręce bo ona nie ma ochoty na zabawy, a w drugiej wózek, rewelacja.. pan nas minął , labradorka pobiegła za nim a dwa psiaki może maks 4 kg skakały mojej po głowie :o
Taka sytuacja mnie nie wkurza jak jestem sama z psem, ale śpiące dziecko i szamoczące się psy to już przesada.. :/
Na tej samej drodze, dość wąskiej mijałam trzy kobiety wyszły na spacer z dzieciakami, rowerki, hulajnogi rolki.. fajnie suka ma okazję widzieć coś z czym nie ma kontaktu nacodzień, brak wyobrażni u dzieci rozumię, zajeły cały chodnik, ale jakoś nas minęły, a niestety irlandczycy nie mają w zwyczaju się przesuwać i zrobić komuś miejsce, a że szły we 3 obok siebie wiec ja nie będę lewitować.. albo skakać może do wody? :D albo na śledzia między nimi? Kobiety widzą mnie, pies przy nodze, one nic, coraz bliżej, już na wyciągnięcie ręki i co? Nic .. popuściłam psu całą smycz, otarła się o nogi kobiety która nie potrafiła się przesunąć, był tylko krzyk zdziwienia, przepraszam z mojej strony nie usłyszała, bo jeśli ktoś nie szanuje mnie to i ja jego...

Link to comment
Share on other sites

no ja nie mam problemow z innymi psami.
mnie tez nie draznia podbiegacze jesli maja pokojowe zamiary, bo moje psy naprawde umieja bawic sie z kazdym i maja znajomych wsrod wszystkich ras.
nawet napalone labki mnie nie draznia, bo sa latwe do przegonienia-odkad moja starsza suka stala sie kobieta, to sama umie dobitnie powiedziec natretowi "stop". nadmiernie przyjazne, nachalne obskakujace wszystkich goldenki tez mnie draznia srednio-zwykle chodze na spacery z psami ubrana w ciuchy spacerowe.

ale puszczane bez smyczy "bo trzeba sie socjalizowac" niezrownowazone, niewychowane owczarki niemieckie i ich pochodne draznia mnie bardzo.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']
nie przeszkadza jej to w bezwzglednym posluszenstwie. bzdura jest, ze setery z linii uzytkowych sa nieposluszne. linie uzytkowe to linie, ktore od pokolen sluza czlowiekowi.

moja druga suka jest jeszcze dzieckiem.


piszesz totalne glupoty, ktore maja sulzyc obrazeniu mnie.

wyciagasz wnioski nie wiadomo na jakiej podstawie.[/QUOTE]

Może przeanalizuj swoje posty i wtedy się dowiesz, kto kogo usiłuje obrażać i kto szuka zaczepki. Napisałaś cztery różne posty wszystkie z brzydkimi przytykami w stosunku do mnie, więc dlaczego się dziwisz, że w końcu odpowiadam? Przecież o to Ci chodziło, sama prowokujesz.

Nigdzie nie napisałam, że setery z linii użytkowych są nieposłuszne tylko że te z linii nieużytkowych, a zwłaszcza suczki, są wyjatkowo łatwe w prowadzeniu i przyjacielskie. Zaś ONki nie są przyjacielskie, bo nie hodowano ich po to, żeby się dogadywały z innymi psami tylko po to, żeby broniły terytorium i chroniły właściciela.

Mój Bruno ma 8 miesięcy i też jest dzieckiem, a mimo to, mam nad nim kontrolę i nie sprawia problemów. Ale codziennie spędzamy na powietrzu nawet do 3-4 godzin właczając w to obedience i rzucanie piłki, które on uwielbia.

Z owczarkami sa problemy dlatego, że to są psy o dużym instynkcie obronnym, terytorialnym, a przy tym niesamowicie aktywne, inteligentne i o niskim progu reakcji. Ludzie zaś naoglądali się Czterech Pancernych i im się wydaje, że ten pies sam się wychowa i że trzy spacery dziennie wokół bloku wystarczą. Albo puszczają je luzem, ale nic z nimi nie robią, więc psy same sobie znajdują 'pracę', bo owczarki uwielbiają pracować. Czasami jesli właściciel jest zbyt leniwy żeby np. porzucać piłkę, ONki w ramach 'pracy' zaczynają oczyszczać przestrzeń z innych psów. Ale to ciągle jest wina właściciela, że nie stymuluje psa i pies sam musi sobie znaleźć coś do roboty.

Tu jest ojciec mojego Bruna przy pracy i widzę już, że Bruno ma odziedziczone predyspozycje do PO. I chyba to video wyjaśnia, dlaczego znudzone owczarki moga być niebezpieczne, to wynik rozłożenia i nasilenia instynktów:

[url]http://www.youtube.com/watch?v=DQvJwJQVgqg[/url]

Edited by strix
Link to comment
Share on other sites

[quote name='strix']Może przeanalizuj swoje posty i wtedy się dowiesz, kto kogo usiłuje obrażać i kto szuka zaczepki. Napisałaś cztery różne posty wszystkie z brzydkimi przytykami w stosunku do mnie, więc dlaczego się dziwisz, że w końcu odpowiadam? Przecież o to Ci chodziło, sama prowokujesz.

Nigdzie nie napisałam, że setery z linii użytkowych są nieposłuszne tylko że te z linii nieużytkowych, a zwłaszcza suczki, są wyjatkowo łatwe w prowadzeniu i przyjacielskie. Zaś ONki nie są przyjacielskie, bo nie hodowano ich po to, żeby się dogadywały z innymi psami tylko po to, żeby broniły terytorium i chroniły właściciela.

Mój Bruno ma 8 miesięcy i też jest dzieckiem, a mimo to, mam nad nim kontrolę i nie sprawia problemów. Ale codziennie spędzamy na powietrzu nawet do 3-4 godzin właczając w to obedience i rzucanie piłki, które on uwielbia.

Z owczarkami sa problemy dlatego, że to są psy o dużym instynkcie obronnym, terytorialnym, a przy tym niesamowicie aktywne, inteligentne i o niskim progu reakcji. Ludzie zaś naoglądali się Czterech Pancernych i im się wydaje, że ten pies sam się wychowa i że trzy spacery dziennie wokół bloku wystarczą. Albo puszczają je luzem, ale nic z nimi nie robią, więc psy same sobie znajdują 'pracę', bo owczarki uwielbiają pracować. Czasami jesli właściciel jest zbyt leniwy żeby np. porzucać piłkę, ONki w ramach 'pracy' zaczynają oczyszczać przestrzeń z innych psów. Ale to ciągle jest wina właściciela, że nie stymuluje psa i pies sam musi sobie znaleźć coś do roboty.

Tu jest ojciec mojego Bruna przy pracy i widzę już, że Bruno ma odziedziczone predyspozycje do PO. I chyba to video wyjaśnia, dlaczego znudzone owczarki moga być niebezpieczne, to wynik rozłożenia i nasilenia instynktów:

[url]http://www.youtube.com/watch?v=DQvJwJQVgqg[/url][/QUOTE]


dobra, odczep sie ode mnie i zajmij sie swoimi psami.
im rob analize osobowosci, je sobie trzymaj na linkach itd.

Link to comment
Share on other sites

A my dziś mieliśmy 'uroczą' przygodę na porannym spacerze :roll: Idziemy sobie przez pole, z daleka widzę babkę z rottweilerem, wiem, że to samiec, więc schodzę z psem na bok, jakoś z 15 metrów odchodzimy, rzucam mu śnieżki, czekamy, aż przejdą. W końcu jak są na naszej wysokości, to zatrzymują się, babka staje, pies też. Pies luzem, bez kagańca. Babka się pyta o płeć mojego, odpowiadam, że pies. No i zaczyna się: że po co ja tu chodzę, jak widzę, że ona idzie, że mogłam zmienić trasę, że ona swojego psa nie utrzyma, że ona tu mieszka (niedaleko pola są domki jednorodzinne) i nie może nawet spokojnie iść na spacer, bo całe osiedle tu chodzi:roll: Cóż, chyba się paniusi coś pomyliło, odpowiedziałam spokojnie, ze jak nie panuje nad swoim psem, to niech z nim nie wychodzi, trzeba było sobie yorka kupić:roll: Zresztą co to w ogóle za stwierdzenie, że jak ktoś mieszka w pobliżu danego miejsca, to tylko on może tam chodzić na spacery :roll: Brak słów po prostu, jeszcze na koniec zaczęła mnie wyzywać od debilek, przypomniało mi się powiedzenie "Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i pokona doświadczeniem", więc dałam spokój. Szczerze mówiąc nie rozumiem, po ona się tak pluła, jej pies stał grzecznie obok niej i patrzył na nas, więc jakichś specjalnych problemów z utrzymaniem go nie miała :roll:

Link to comment
Share on other sites

Też mamy taką... Zwyzywała mamę od wariatek, bo jej wielka mastifka potrafi lecieć całe pole do moich kundli, jak je zobaczy, po czym staje i warczy, a waży z 70 kg, a moje razem 25. I mama się dowiedziała, ze czego tu łazi, jak nad psami nie panuje - jeden na smyczy (szczekacz), a drugi, mały, luzem, za nogami mamy. A jej suka leci na nas i to moja mama ma tam nie chodzić. Ludzie są takimi kretynami, ze aż boli.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ewa&Duffel']A my dziś mieliśmy 'uroczą' przygodę na porannym spacerze :roll: Idziemy sobie przez pole, z daleka widzę babkę z rottweilerem, wiem, że to samiec, więc schodzę z psem na bok, jakoś z 15 metrów odchodzimy, rzucam mu śnieżki, czekamy, aż przejdą. W końcu jak są na naszej wysokości, to zatrzymują się, babka staje, pies też. Pies luzem, bez kagańca. Babka się pyta o płeć mojego, odpowiadam, że pies. No i zaczyna się: że po co ja tu chodzę, jak widzę, że ona idzie, że mogłam zmienić trasę, że ona swojego psa nie utrzyma, że ona tu mieszka (niedaleko pola są domki jednorodzinne) i nie może nawet spokojnie iść na spacer, bo całe osiedle tu chodzi:roll: Cóż, chyba się paniusi coś pomyliło, odpowiedziałam spokojnie, ze jak nie panuje nad swoim psem, to niech z nim nie wychodzi, trzeba było sobie yorka kupić:roll: Zresztą co to w ogóle za stwierdzenie, że jak ktoś mieszka w pobliżu danego miejsca, to tylko on może tam chodzić na spacery :roll: Brak słów po prostu, jeszcze na koniec zaczęła mnie wyzywać od debilek, przypomniało mi się powiedzenie "Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i pokona doświadczeniem", więc dałam spokój. Szczerze mówiąc nie rozumiem, po ona się tak pluła, jej pies stał grzecznie obok niej i patrzył na nas, więc jakichś specjalnych problemów z utrzymaniem go nie miała :roll:[/QUOTE]

:crazyeye: Czytając niektóre opowieści naprawdę docien:crazyeye:am swoje miejsce zamieszkania. Mogłabym postawić się na miejscu tej kobity- też mieszkam "w polu" i mogłabym mieć pretensje do całego osiedla, bo wszyscy wyprowadzają tam swoje psy. Jest dog niemiecki- super usłuchany i w dodatku przepiękny, labradory sztuk 2, co najwyżej się przywitają i idą za panciami, mały kundelek zapatrzony w opiekunkę jak w obrazek, i jamnik- jak to jamnik- może niezbyt posłuszny, ale całkowicie nieszkodliwy. Tylko jeden pseudomegagolden dostaje piany jak widzi psa, w dodatku wyprowadza go 10 letni gówniarz, który go szuje na inne psy, ale oni chodzą gdzie indziej. Parafrazując klasyka "na moje pole nie wlata" ;) I jeszcze husky, którego Bajka się boi, bo zdarza się, że leci na nas jakby zaraz miał wzbić się w powietrze, ale zatrzymuje się kilkanaście metrów przed nami i zaraz zawraca... :niewiem:
Jakby ktoś miał dosyć tego typu sfrustrowanych pań, to zapraszam.

Link to comment
Share on other sites

Też mamy takiego mega wielkiego goldena-nie goldena, białego. Piękny jest, ale... Gwałci wszystko, co się rusza, a państwo stoją z piwkiem i się cieszą. Kiedyś dziewczyna stanęła okrakiem nad swoją ONką i ją na smycz zapinała, a ten bydlak na nie skoczył, przewrócił i gwałci obie piętrowo. A pańciostwo co? Cieszą się. Byłam z innymi psiarzami, więc ruszyliśmy stadnie na pomoc. No masakra jakaś. Dziewczyna była drobniutka, moze 50 kg, a ten pies ważył tyle, co ona...

Link to comment
Share on other sites

Ja na szczęście też nie mam źle na co dzień ;) Tamto pole jest kawałek od nas, chodzę tam na dłuższe spacery. Koło domu mamy polanę, na która przychodzi większość psiarzy z osiedla i nigdy żadnych problemów nie było. Każdy się uśmiecha, wita się, wiemy, które psy są przyjazne, a które raczej nie przepadają za innymi czworonogami. Na osiedlu jakoś też mamy odpowiedzialnych psiarzy, sporo psów chodzi luzem i wiadomo, że się przywitają grzecznie, jak jakiś pies jest agresywny, to na smyczy, w kagańcach też sporo psiaków chodzi. Jak rano wracaliśmy przez osiedle, to pan z agresywnym DONem zszedł na bok, żebyśmy mogli spokojnie przejść i uśmiechnął się. Bardzo lubię takich ludzi :) A że za dobrze nie może być, to czasem dla równowagi spotyka się kogoś takiego jak owa paniusia z rottkiem :roll:

Link to comment
Share on other sites

widzę że wiele z Was ma przykre doświadczenia z psami na spacerach... ;-(
Ja 2 godziny temu wróciłam ze spaceru z moimi psami i Shilla ( ok. 40kg) i Seth ( ok. 50kg) na smyczach, w kagańcach koło mnie. Naprzeciwko nas idzie kobieta z rękoma w kieszeni a obok niej labek wariuje... jak tylko ich zobaczyłam stanęłam z moimi psami i czekam aż raczy wziąć psa na smycz, aż nagle .... już sięga do kieszeni, ja szczęśliwa że smycz wyciąga a ona telefon, bo akurat do niej ktoś dzwoni... i dalej bez smyczy idzie na nas....brak słów!!!
Drę się do niej aby wzięła psa na smycz, a ona tylko machnęła ręką i dalej swoje.... wiem, że za chwilę będzie jatka, bo mój samiec nie toleruje żadnych dużych psów, a suka mimo iż opanowana to idzie jak w dym za Sethem... jestem w stanie je utrzymać jeśli żaden delikwent do nas nie podejdzie, możemy się minąć i jest w miarę oki, fakt Seth się rzuca, ale nie było sytuacji aby mi się wysmyknął z rąk... i nagle labek na nas zrobił rurę, już nawet nie wiedziałam czy dla zabawy czy do potyczek z moimi, zdarzyłam jedynie jednym ruchem ściągnąć swoim kagańce, widziałam tylko wszystkie zęby Setha i jego kark, to mi wystarczyło... drę się do kobiety, a ona NIC!!! żeby chociaż raz zawołała do swojego psa... no i się zaczęło ( mój jest kastratem i niekiedy psy traktują go jak sukę czego wprost nienawidzi) !!! Momentalnie lab wskoczył na Setha, ten furia, no i mamy efekt ja z dwoma bydlakami na smyczach i kotłujący się z nimi lab... reakcja właścicielki - pisk !!! Że moje potwory zagryzą jej psa!!! Nie wytrzymałam nerwowo!!! Krzycząc odwołałam moje psy sama wskakując i przygniatając laba do ziemi!!! Efekt lab pysk zakrwawiony, ja ręka załatwiona, tylko krople krwi na śniegu ( lab mnie ugryzł) moje psy z boku stoją i tylko sapią wściekle ( na szczęście nic im się nie stało) kobieta w końcu podbiegła do swojego i go zapięła....i co robi pyskując odchodzi od nas... o nie moja droga panno - tak nie będzie wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po policję że zostałam zaatakowana z moimi psami przez agresywnego psa, który był bez kagańca i bez smyczy, do tego agresor!!! Babka uciekła ( wiem przynajmniej gdzie mieszka) policja przyjechała spisała zeznanie zobaczyli moją rękę i masę krwi na śniegu, pytali czy wiem gdzie ona mieszka? No i podeszliśmy pod jej blok... pokazałam gdzie, zapytałam czy mogę odejść, bo jadę na pogotowie... oczywiście powiedzieli że nie ma problemu i że będą ze mną w kontakcie.... ciekawa jestem jak to się zakończy????

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj pojechaliśmy na boisko koło zakładu karnego, gdzie jest zawsze kilku psiarzy. Spotkaliśmy faceta, który puścił swojego psa (mix ONka), by ten się z Iwanem pobawił. No to my też Iwana spuściliśmy, psy poskakały minutę, po czym tamten zaczął się na Iwana rzucać. Iwan nabuzowany, ale dał się odwołać i olał psa. A my co usłyszeliśmy? 'Aaaa, bo on ostatnio jakoś się rzuca na psy. Szczególnie na takie małe jak ten york!'. Wtedy zdębiałam. Tori jakieś 5 metrów dalej wąchała sobie śnieżek i jak pomyślałam, że w pewnym momencie on by do niej podleciał i złapał ją w zęby to zbierałam swoją szczenę z ziemi.
Uciekliśmy na drugi koniec boiska, gościu poszedł do domu, a tam z samochodu wysiada sunia mix asta i samiec czekoladowy lab. Oczywiście pędem do moich. Moje psy nie wiedziały, co mają zrobić, bo te biegały od jednego do drugiego kładąc się im pod pyskami i liżąc je. Pańcie w tym czasie starały się odwołać psiaki. Z marnym skutkiem, oczywiście. Iwan trochę się pobawił, Tori starała się unikać tych natrętów. Po około 10 minutach pobiegły do innego psa.

Link to comment
Share on other sites

Darunia, polewaj rękę wodą utlenioną.
Ja raczej jak miałem dużego i ciętego psa, to na dzieńdobry pryskałem gazem wszystkie podchodzące psy, a jak nie zdążyłem, to pozwalałem mu samemu wstępnie załatwić sprawę. (mój nigdy nie chodził w kagańcu).

Link to comment
Share on other sites

cienkun ja również często - gęsto się zastanawiam nad zakładaniem moim psom kagańców, robię to ponieważ niektórzy byli oburzeni tym że mam dwa duże psy i są TYLKO na smyczy! No a w domu rośnie mały Ast samiec, więc nie wiem jak to będzie ? Mam nadzieję że na widok trzech psów, z czego jeden to Ast będą zapinali swoje psy na smycze.
Ręka strasznie mnie rwie, sądzę że nie jest do szycia, ale wygląda paskudnie.... muszę się dowiedzieć czy tamten psiur miał szczepeinia.... bo inaczej.....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='darunia-puma']
Ręka strasznie mnie rwie, sądzę że nie jest do szycia, ale wygląda paskudnie.... muszę się dowiedzieć czy tamten psiur miał szczepeinia.... bo inaczej.....[/QUOTE]
Jak to "sądzisz"? Idź do lekarza, niech on osądzi. Rany po psie potrafią się paprać. Standardowo też po pogryzieniu podaje się szczepienie przeciwtężcowe, chyba że masz aktualne. Z tego co pamiętam, lekarz ma obowiązek zgłosić pogryzienie do sanepidu, a sanepid żąda obserwacji psa - niezależnie od tego, czy był szczepiony, czy nie. Obserwacja jest płatna i obciąża, rzecz jasna, właściciela psa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='darunia-puma']cienkun ja również często - gęsto się zastanawiam nad zakładaniem moim psom kagańców, robię to ponieważ niektórzy byli oburzeni tym że mam dwa duże psy i są TYLKO na smyczy! No a w domu rośnie mały Ast samiec, więc nie wiem jak to będzie ? Mam nadzieję że na widok trzech psów, z czego jeden to Ast będą zapinali swoje psy na smycze.
Ręka strasznie mnie rwie, sądzę że nie jest do szycia, ale wygląda paskudnie.... muszę się dowiedzieć czy tamten psiur miał szczepeinia.... bo inaczej.....[/QUOTE]
straszne co napisalaś powyżej. Masz pewnie psy z ogonami do góry zawiniętymi?
Lab tez ma zęby - pisałam o tym dość niedawno. ech...
I o durnych wlaścicielach.
Z ręką do lekarza lepiej idź - niech zobaczy co i jak. W końcu to rana.
Nie zazdroszczę przeżycia i takiej niezbyt rozgarnietej sąsiadki.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...