Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

No i o czym tu dyskutować. Ty wiesz, że atakował psy więc widocznie atakował.
P.S tu masz 5 tyg maltańczyki. [url]http://www.youtube.com/watch?v=XpF8Pr_d9x4[/url]


Czasem sobie myślę że opowieści na tym wątku tworzone są podobnie [url]http://www.youtube.com/watch?v=ZQhlUn8d7pQ[/url] ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dioranne']I jak zwykle Dogo wie wszystko najlepiej. :loveu:[/QUOTE]


No ale chwilka? Te psy do Twojego nie podbiegły, tak? Tylko zatrzymały się w odległości parunastu metrów, po czym zostały przywołane przez właściciela.
Nie bardzo rozumiem Twoje oburzenie i zgadzam się z przedmówcami.
Nie nazwałabym tego chamstwem - uważam wręcz przeciwnie na podstawie tego, co opisałaś: że facet ma ogarnięte psy.
Moje psy też bardzo często podczas spaceru poprostu "się meldują". Nie mają obowiązku, a ja - ochoty, żeby szły przylepione do mojej nogi.

Edited by Czekunia
Link to comment
Share on other sites

Mój pies jest na lince, w tej sytuacji był przy mojej nodze. To tamten pies na nas leciał, kilka minut minęło zanim wrócił w okolice swojego właściciela. Później - gdy my już wracaliśmy do samochodu - psy bez przerwy leciały do innego czworonoga, który trzymał się swoich właścicieli. Nawiasem mówiąc tenże czworonóg też wchodził bez smyczy, ale nie było problemu, bo właściciele odwracali jego uwagę - kilka razy na nas spojrzał i na tym się skończyło, poszli dalej. Nie weszli jak jacyś królowie, nie mieli swojego psa w d.pie. Potrafili obok nas przejść, z psem blisko siebie.

[B]Czekunia[/B] ogólnie mam problem ze zobrazowaniem odległości. Ale jeden z psów podleciał bardzo blisko nas, później podbiegały do drugiego psa, który na "łączce" był. Jeśli pies po prostu sobie biega, ale nie leci do innych czworonogów - nic złego w tym nie widzę. Jednak jeśli właściciel co po chwila musi psa wołać, bo podbiega to już zupełnie co innego.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dioranne']Mój pies jest na lince, w tej sytuacji był przy mojej nodze. To tamten pies na nas leciał, kilka minut minęło zanim wrócił w okolice swojego właściciela. Później - gdy my już wracaliśmy do samochodu - psy bez przerwy leciały do innego czworonoga, który trzymał się swoich właścicieli. Nawiasem mówiąc tenże czworonóg też wchodził bez smyczy, ale nie było problemu, bo właściciele odwracali jego uwagę - kilka razy na nas spojrzał i na tym się skończyło, poszli dalej. Nie weszli jak jacyś królowie, nie mieli swojego psa w d.pie. Potrafili obok nas przejść, z psem blisko siebie.[/QUOTE]


ale [U][B]wrócił/nie dobiegł do was

[/B][/U]więc w czym tak na dobrą sprawę problem?

Link to comment
Share on other sites

bo to dziala tak: ktos ma nieogarnietego psa, ktory sprawia klopoty i w kazdym innym psie widzi problem i wszystko w jego glowie rosnie do rangi mega chamstwa innych psiarzy.

moja najstarsza dziewczyna ma dobrego kolege owczara. naprawde sie uwielbaja i zawsze sie super bawia. moj sredni pies za punkt honoru wzial sobie hejtowanie tego psa na maxa, co jemu sie super podoba, a moj najmlodszy pies jest troche maly, wiec ucieka przed nimi wszystkimi-nawt jesli oni go wcale nie gonia. i taka grupa psow sobie biega ostatnio po polanie, dra paly, warcza itd-zaleznie od funkcji w pogoni. droga idzie typ z najbardziej histerycznym kundlem swiata i zamiast przejsc, wziac psa na smycz czy tam zastosowac inne srodki (nasz psy nawet nie spojrzaly na jego rozdarciucha nie mowiac o zblizaniu sie do niego) podszedl do mnie i do pancia owczarka i zaczal sie wydzerac na nas, ze taie duze psy pogonily jego psa i ze ten pies teraz sie boi i moglby wyleciec na ulice itd.

ja te spiewke od typa slyszalam z 20 razy, wiec powiedzialam mu to, co zwykle: zeby zabieral psa i sobie poszedl, bo jeszcze znow ktos go pogoni.
ale pan od owczarka sie przejal i zaczal mu tlumaczyc, ze jak jego piesek (rozdrty kundel caly czas pilowal dziob) sie boi to musi byc na smyczce, bo jakby sie przestraszyl to by mogl uciec:)))))

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dioranne']
[B]Czekunia[/B] ogólnie mam problem ze zobrazowaniem odległości. Ale jeden z psów podleciał bardzo blisko nas, później podbiegały do drugiego psa, który na "łączce" był. Jeśli pies po prostu sobie biega, ale nie leci do innych czworonogów - nic złego w tym nie widzę. Jednak jeśli właściciel co po chwila musi psa wołać, bo podbiega to już zupełnie co innego.[/QUOTE]

No dobrze - ale jeśli idziesz w miejsce, gdzie WIESZ, że będzie mnóstwo psiarzy, to chyba liczysz się z tym, że mogą zdarzyć się psy, które podbiegają ;)?
Pytam, bo sama takie miejsca omijam szerokim łukiem, ale gdybym się tam kiedyś wybrała to chyba musiałabym wziąć pod uwagę, że czyjś pies może do moich podbiec.

Link to comment
Share on other sites

Generalnie chodzi mi nie chodzi o sam fakt, że pies podleciał do nas - raz się zdarzyło, OK, nie ma sprawy. Po tym, jak te psy weszły na "łączkę" my z niej wyszliśmy, bo chciałyśmy z mamą uniknąć jakichś niemiłych akcji. Ale został pies, który krótko po nas na owej łączce się pojawił. I bez przerwy było słychać gwizdanie, bo psy faceta postanowiły do tamtego bez przerwy biec. To nie było tak, że one po prostu sobie biegały - mi coś takiego nie przeszkadza. ;) Zupełnie inna bajka to ciągłe, nieustanne podbieganie do psów - takie, że właściciel non-stop odwołuje futra. A tak właśnie te psy się zachowywały. Przybiegły w okolice właściciela i z powrotem do innego pieseczka.

[B]Czekunia [/B]myśmy tam byli pierwszy raz. A psiarzy wcale tak dużo nie było - sześciu się doliczyłam.

[B]a_nusia[/B] my powoli wychodzimy na prostą, udało nam się znaleźć dobrą behawiorystkę, która zna się na tym co robi, a nie tylko macha dyplomem. Młody nie lubi każdego psa, prawda. Jednak nie można uogólniać, że nie lubi wszystkich psów świata. Jest na smyczy (w tym przypadku był na lince). Więc serio nie wiem czemu sobie ułożyłaś, że Młody rzuca się na wszystko co się rusza, lata luzem i ogólnie "róbta co chceta". ;)

Edited by Dioranne
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dioranne']Mój pies jest na lince, w tej sytuacji był przy mojej nodze. To tamten pies na nas leciał, kilka minut minęło zanim wrócił w okolice swojego właściciela. Później - gdy my już wracaliśmy do samochodu - psy bez przerwy leciały do innego czworonoga, który trzymał się swoich właścicieli. Nawiasem mówiąc tenże czworonóg też wchodził bez smyczy, ale nie było problemu, bo właściciele odwracali jego uwagę - kilka razy na nas spojrzał i na tym się skończyło, poszli dalej. Nie weszli jak jacyś królowie, nie mieli swojego psa w d.pie. Potrafili obok nas przejść, z psem blisko siebie.

[B]Czekunia[/B] ogólnie mam problem ze zobrazowaniem odległości. Ale jeden z psów podleciał bardzo blisko nas, później podbiegały do drugiego psa, który na "łączce" był. Jeśli pies po prostu sobie biega, ale nie leci do innych czworonogów - nic złego w tym nie widzę. Jednak jeśli właściciel co po chwila musi psa wołać, bo podbiega to już zupełnie co innego.[/QUOTE]

jak ktos nie chce, zeby "inne czworonogi" podbiealy do jego "czworonoga" to po cholre lazi tam, gdzie spotyka sie duzo psow biegajacych luzem???
serio...nie moge tego zrozumiec.

owszem, spoko...kazdy powinien pilnowac swojego psa. ale w miejscu, gdzie licznie spotykaja sie psy, oczywiste jest to, ze twoj pies ma z nimi kontakt. ten gosc pilnowal swoich psow.
na tym polega pilnowanie swoich psow, zeby je odwolywac od innych pieskow.
jak ktos nie daje rady, to pies laduje na sznurku. tai to juz los niewychowanych pieskow.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']bo to dziala tak: ktos ma nieogarnietego psa, ktory sprawia klopoty i w kazdym innym psie widzi problem i wszystko w jego glowie rosnie do rangi mega chamstwa innych psiarzy.[/QUOTE]

pewnie do tego się to sprowadza
sama tu przeżywałam podbiegaczy jak się spinałam z powodu nieogarnięcia rudej

Link to comment
Share on other sites

[quote name='klaki91']Ciekawe w takim razie dlaczego moja suka na zaczepkę dużego psa odpowie- i wystarczy że ten pies się zjeży, wyszczerzy zęby, zawarczy, będzie się w nią wpatrywał, a na zaczepke chihuahua czy yorka odwróci głowę, pójdzie w swoją stronę i nie będzie próbowała mu spuścić łomotu za agresję chyba że za bardzo naruszy jej przestrzeń. Ale jak najbardziej oleje mordercze spojrzenia ciskane przez mini pieska i cały zestaw sygnałów, których u psa dużych rozmiarów by nie zignorowała.


Moja druga suka, znacznie większych rozmiarów od rudej, również nie spuszczała łomotów psom słabszym od siebie, mniejszym. Ignorowała jak skakał taki do niej podczas gdy większy prowokator od razu ją podburzał i nie pozostawała mu dłużna ;)[/QUOTE]

No to cudnie :) Widocznie na to liczą właściciele małych psów, którzy pozwalają swoim psom na atak na moje zwierzaki, bo to takie zabawne. Jako że ja nie mam tylko dużych psów, Luka czy Chibi są może dwa razy większe od yorka, dla nich taki atak jest jak najbardziej na serio. Hera czy Frotek zignorują obcego yorka, ale tego nagminnie szczutego przez ogrodzenie - niestety nie. Panuję nad nimi, jak warknę, że mają równać i zostawić, to to zrobią. Ale chętnie by mu parę piór z tyłka wyrwały i trudno się dziwić.

Alergicznie reaguję na wszelką obojętność wobec agresji psa, niezależnie od jego wieku czy rozmiaru. Słyszałam od babć, których mały kundel i york zaatakowały moje psy, że dlaczego moje psy nie mają kagańca!!! Szlag mnie trafił, teraz na ich widok spuszczam psy ze smyczy :diabloti: Oj, jak łapią te swoje maleństwa biedne :loveu:

Jako właścicielka i większych i mniejszych psów, uważam, że nie ma różnicy, jeśli chodzi o agresję. Mam teraz na tymczasie 6 kg pieska i jak zaczyna się drzeć na psy to nie pozostaję obojętna, bo on malutki i stary jak świat, tylko dostaje "NIE"+szarpnięcie. Działa. Da się.

A co do przesady, oczywiście, że nieraz człowieka krew zaleje, mimo że nic takiego się w sumie nie stało. A czasem jakiś pies się rzuci, ale jakoś to po mnie spłynie. Mi osobiście nie przeszkadzają ani podbiegacze, ani psy luzem, ani dzieci. Ale już rzucający się pies tak, szczególnie, kiedy jego właściciel ma do mnie pretensje o to, że jego pies jest walnięty.

Link to comment
Share on other sites

Po raz drugi: w tym miejscu byliśmy pierwszy raz. Psiarzy nie było wielu, bo około sześciu. To nie jest miejsce, gdzie psy się licznie spotykają (chyba, że jest organizowany duży spacer Wesołej Łapki). Dla mnie kiepsko pilnował, skoro jego psy bez przerwy leciały do innego czworonoga - i w tym momencie nie mówię tu o Młodym, tylko o drugim psie, który na łączce został. Co do "stopnia" wychowania Młodego - praktycznie nikt z Dogo go nie zna, a wszyscy jakoś wiedzą jaki ma charakter, jak się zachowuje i co jadł na śniadanie. :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dioranne'] Dla mnie kiepsko pilnował, skoro jego psy bez przerwy leciały do innego czworonoga [/QUOTE]
skoro leciały, ale nie dolatywały bo się odwoływały to jednak dobrze ich pilnował. a że psy chciały podbiec do innych piesków to nic przerażającego, niektóre tak mają

Link to comment
Share on other sites

[quote name='FLY']No i o czym tu dyskutować. Ty wiesz, że atakował psy więc widocznie atakował.
P.S tu masz 5 tyg maltańczyki. [URL]http://www.youtube.com/watch?v=XpF8Pr_d9x4[/URL]


Czasem sobie myślę że opowieści na tym wątku tworzone są podobnie [URL]http://www.youtube.com/watch?v=ZQhlUn8d7pQ[/URL] ;)[/QUOTE]
O to teraz mnie zaskoczyłaś (prędzej link mi się nie otwierał, nie wiem czy problem mojego lap. czy coś z linkiem było nie teges), ten pies tak nie wyglądał. W życiu :shake: !
Wyglądał jak ten, może trochę mniejszy jednak długość futra podobna i 'gabaryty' (chociaż ciężko mi dosłownie powiedzieć jak wyglądał po 3latach):
[URL]http://www.youtube.com/watch?v=o225vPpFj-M[/URL]
Tylko po co ktoś mówi że ich pies ma 5-tyg skoro jest o wiele starszy :-o?

Jeśli chodzi o podbiegające psy, to moim zdaniem (przynajmniej z doświadczenia) jeśli pies ma właściciela i się za blisko zbliża do naszego wystarczy wydrzeć japę 'proszę zawołać psa'. Ja wiem jakiego mam psa, wiem że jeśli inny samiec podbiegnie i nie ulegnie to będzie wojna. Ja trzymam swojego na lince i naprawdę jak jakiś podbiegnie kilka m od jego zasięgu to pech, niech się mój uczy że ma być grzeczny bo go inaczej 'zwinę'.
Mnie bardziej wnerwiają puszczane psy samopas które lezą cały spacer za nami, wkurzają samca bo się próbują do suk dobierać. Jeśli pies jest spokojny to pół biedy że się ciągnie, gorzej jeśli trafi się 'warczący'.
Nie trawię małych szczekających psów na flexi, mam psa 'problematycznego' i jasny szlag mnie trafia gdy mój w końcu przestaje na nie reagować ... po czym zdarza się jakiś głupi incydent którego nie potrafię przewidzieć. Cała praca na marne i znów 'startujemy od podstaw'.

Link to comment
Share on other sites

ja nie wiem kto Ci co mówił, a tym bardziej dlaczego;) Może teraz dostrzeżesz, że moje rozbawienie nie oznacza śmiania się z agresji psów...;) Nieco dziwne jest żeby taki malutki piesek ogarniał bezproblemowo samodzielne pokonanie schodów i spacer na smyczy, no a regularne przypuszczanie ataków na psy sąsiadów jest trochę śmieszne;p

Link to comment
Share on other sites

Akurat po schodach to go nosili dość długo :eviltong:.
Teraz się cieszę że nie doszło do próby zapoznania psów bo mogło dojść do faktycznego nieszczęścia. Mój nabuzowany samiec + samiec w podobnym wieku ujadający który na 99% nie okaże uległości = wielkie nieszczęście...
Poważnie myślałam że on ma 5-tyg skoro właściciele tak twierdzą dlaczego ja mam im nie wierzyć, a ja osobiście nigdy w małych rasach nie siedziałam. Byłam przekonana że pies miał 5-tyg więc naprawdę mnie nie śmieszyła sytuacja gdzie pies już w takim wieku darł jadaczkę, raczej przerażenie mnie brało. Teraz ich zwyczajnie unikam, gdzie oni z tym psem zawsze włazili na psy :shake:.
Zmieniło się to po ostatnim incydencie z udziałem mojego psa. Ich pies wybiegł na flexi z klatki, wparował pod łapy mojego. Ja ostatkami sił swojego odciągnęłam i ... mój wlazł na szkło :placz:, wpadł w taką złość i furię jakiej nigdy w życiu nie widziałam. Jednocześnie wył z bólu i próbował tamtego dorwać i rozszarpać..... Skończyło się założeniem szwu, opatrunkiem i już jest ok.
Jednak teraz znów mamy do przepracowania wszystkie podobne psy do tego sąsiadów :angryy:.

Do tego wszystkiego jeszcze jego ciągłe wycie i ujadanie, naprawdę człowiek zaczyna napawać złymi emocjami. I szczerze 'pisząc' w nosie mam jak go wychowują, wiem że mój pies 'ma problem' więc zwyczajnie go pilnuję... żeby tylko nie wył kiedy wracam z nocnej zmiany :-(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']
Jeśli chodzi o podbiegające psy, to moim zdaniem (przynajmniej z doświadczenia) jeśli pies ma właściciela i się za blisko zbliża do naszego [B]wystarczy wydrzeć japę 'proszę zawołać psa'. [/B][/QUOTE]

... czasem wielokrotnie :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Ja nigdy nie musiałam powtarzać, może dlatego że nagle właściciel zauważał moją małą bestyjkę, a za nim jeszcze jedną bestyjkę, trochę dalej mniejszą bestyjkę. Nagle stwierdzał że w sumie może jednak lepiej zawołać psa :diabloti:.
Piszę tu oczywiście o sytuacjach gdzie ludzie są w miarę normalni i im zależy na psie, bo fakt zdarzają się tacy co spojrzą i ignorują. Tylko wtedy to i ja mam gdzieś jak mój pies w kagańcu 'przeszmaci' im psa :evil_lol:.

Link to comment
Share on other sites

Maron, jak towarzyszy nam przerośnięty czarny DON to nie muszę nawet nic mówić :evil_lol: Ale ostatnio jak szłam z dziewczynkami to mi babka (trzymająca smycz w ręku) wypuściła z ogródka starą grubą sukę z komentarzem "nie gryzie, nie gryzie!" i musiałam poprosić kilka razy, żeby uznała, że nie żartuję i serio chcę, żeby zabrała psa :roll:

Link to comment
Share on other sites

Dla mnie to codzienność teksty typu 'nie atakuj pieseczka bo cię zje' - przestają się śmiać kiedy mówię nie, on nie zje, on tylko zabije bo byle czego nie je :diabloti:. Teksty typu 'on chce się tylko przywitać' mnie już tak nudzą że ignoruje lub pytam czy mają czarną torbę na zwłoki psa, wtedy nagle już właściciel nie chce by jego piesek się witał i potrafi psa zabrać :roll:. Kolejne to 'on nic nie zrobi' - ale mój zrobi.
Najlepsze jednak było jak babce zwróciłam uwagę żeby zwinęła psa na flexi i go nie puszczała pod mojego kiedy ten sika, babka stwierdziła że ... jej pies musi się wybiegać :lol:. Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać, serio jakoś mam inne wyobrażenie wybiegania psa chociaż nie neguję samego faktu flexi jeśli pies jest nieodwoływalny (mój pies ma taką 8m flexi giant xl + linkę 20m).

Ogólnie to więcej może nie tyle chamstwa co bezmyślności spotykam 2x dziennie na krótkich spacerach na siku, niż na długim 2-3h na polach czy w lesie gdzie również chodzą psiarze i ich psy. Tylko że ja już w większości nie reaguję i nie jest dla mnie stresujące lub właśnie mam 'stały tekst' który 'odstrasza'.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']dla mnie odkad mam 3 duze psy problem podbiegaczy przestal istniec.[/QUOTE]

U nas małe dzielnie rośnie, powoli dobija do 60, więc myślę, że za jakiś czas u nas też ten problem się niejako sam rozwiąże... ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']U nas małe dzielnie rośnie, powoli dobija do 60, więc myślę, że za jakiś czas u nas też ten problem się niejako sam rozwiąże... ;)[/QUOTE]

Ooo to całkiem sporę bydle, życzę bezproblemowego życia z 'małym' :loveu:. Duży, ciężki pies z nadpobudliwością to utrapienie psychiczne - przynajmniej czasami.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...