Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

U nas to samo - stada psów luzem. Znam właścicieli. Wiem, że nie odbiorą psa ze schroniska (ze Strzelec wywozi się je aż do Chorzowa, to inne województwo). Nie możemy się doprosić, żeby policja dała mandat jednemu takiemu wesołkowi, którego psa wyłapano i wywieziono do schronu. Wyobraźcie sobie, nie mają czasu, żeby dać mu mandat :loveu: Jak jest w praktyce, że właściciel buli za wywiezienie psa do schroniska? Wie ktoś, gdzie to zgłosić, jak to zrobić? Mam kontakty z gminą i urzędnicy nie mają pojęcia. Teraz jest tak, że jak pies jest wyłapany i właściciel w ogóle chce go odebrać to jest hurra, super i mu oddają - a następnego dnia pies znowu zapieprza luzem po ulicy.

Szczytem była przedwczorajsza rozmowa z młodą babeczką. Szła z wózkiem i dwójką dzieci. Za nimi biegł pies, który uprzykrza życie wszystkim w okolicy, obszczekuje ludzie, ładuje się pod auta... Czarny, w czerwonej obroży.
Pytam, czy to jest jej pies. Okazuje się, że tak. Mówię, że pies prawie wpadł pod auto, że go wyłapią i ona zapłaci kupę kasy za to i tak dalej.
-Moja wina, że pies ucieka!!!
Ta, ucieka od rana do wieczora :diabloti:
W każdym razie, po dłuższej przemowie na temat wyłapywania psów, dawania mandatów, stwarzania zagrożenia na drodze...
Pies dalej biega. Teraz już bez obroży.
Jak wyłapią, to powie, że to nie jej.

Tadam! Taka sobie sprytna babeczka :loveu:

Link to comment
Share on other sites

To chyba zależy od schroniska. Są takie, gdzie właściciel musi pokryć koszty wyłapania i utrzymania psa przez czas, gdy był w schronisku. W niektórych dodatkowo - mandat, jeśli sprawa zdarza się nagminnie.
Jeśli policja nie chce dać mandatu, to powiedz, że w takim razie musisz interweniować w mediach, skoro policja nie dba o bezpieczeństwo swojego społeczeństwa. Działa <3

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sleepingbyday']u mnie tez jest mnóstwo luzem, sporo na smyczy - ale jakoś problemów nie ma. no, mój tymczas i jedna taka suka są awanturnikami.[/QUOTE]
Nie ma problemu, dopóki taki "luźny" pies nie zostanie potrącony przez samochód, pogryziony przez innego psa, do którego się doczepił albo nie spowoduje wypadku, bo ktoś nie chcąc psa przejechać, właduje się w inne auto.
I to nie są wizje wyssane z palca, mam u siebie na tymczasie psa, który biegał luzem po mieście i walnęło go auto - otwarte złamanie łapy :roll:Nieraz te psy się ciągną stadem za moimi psami, dopóki nie sprawdzą, czy któreś nie ma cieczki :shake: Ja przechodzę przez ulicę, a one się ładują pod auta, jeden staje na chodniku, drugi przechodzi, więc ten też przechodzi, ale się wystraszy i zawraca... A mi się aż niedobrze robi, auta trąbią, a psy łażą jak jakieś lemingi :roll: Już nie mówiąc o obszczekiwaniu ludzi i wystawaniu pod klatkami, gdzie suka ma cieczkę. To jest realny problem, realne zagrożenie i owych psów i ludzi (tych w autach np.)...
[B]
LadyS[/B] - musiałabym do nich napisać, jak u nich to wygląda. Z policją dobre ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']
W każdym razie, po dłuższej przemowie na temat wyłapywania psów, dawania mandatów, stwarzania zagrożenia na drodze...
Pies dalej biega. Teraz już bez obroży.
Jak wyłapią, to powie, że to nie jej.

Tadam! Taka sobie sprytna babeczka :loveu:[/QUOTE]
Przestraszyła się pewnie odpowiedzialności finansowej w razie wypadku/wyłapania. Nie pomyślała jednak, że bez obroży też da się psa zidentyfikować (chip, świadkowie). Zamiast faktycznie zająć się psem, idzie na skróty. Swoimi dzieciakami też by się tak "opiekowała"? Odpowiedzialna, nie ma co :roll:

Link to comment
Share on other sites

ja mam tak troche fajnie, bo uliczki kręte osiedlowe z jednej strony,z drugiej dziki park, bardzo duży, w sporej odległości od ulicy jakiejkolwiek. ale już przy ulicy niby gorzej, bo to przelotówka, tylko w większości oddzielona ekranem. za tą przelotówką za to wisła z szerokim pasem łąk, lasków, mjut malina!
słyszałam o jednym pogryzieniu.

generalnie to wiecie, ludzie znają innych spacerującyh, chocby z widzenia i zazwyczaj wiedza, czy ich psy sie lubia, czy nie. mój tymczas lubi (czytaj - toleruje ich obecność i nie napada), może dwa psy, czasem zdarzy sie jakis obcy pies, który jasno pokazuje, ze sie nie boi, ale jakby co to... i lisław wtedy tez nie napada. skutek jest taki, że 8 kilo lisława chodzi w smyczy i kagańcu, jak dookoła nikogo nie widzę, to go puszczam,żeby nie oszalał, ale w kagańcu, tak na wszelki. i zdarza się, że nie zdążę wypatrzeć, ale jeszcze nigdy nie było problemu ze zrozumieniem (oprócz jednej starszej astki, ale ta tez ma za uszami i też dopiero była łapana na smycz, a bez kagańca była). mimo, że forfiter nie zrobi nic w kagańcu, zawsze przepraszam, ze nie zauważyłam. często przy okazji pogadac sobie mozna. i powiem wam, ze sporo ludzi w ogóle nie widzi z tym problemu, że ich pies jest napadany (bez jatki): "a niech sobie poszczeka, nic mu nie będzie". albo "mój nic nie zrobi, mój lubi małe psy, a poza tym jest spokojny" (a ja nie smyczuje lisława, bo się boje o niego).

ale w większości przypadków z daleka się widzimy to wiemy, można iść czy wybieramy inną ścieżkę. psów jest móstwo a tylko mój aferant. wstyd!

Link to comment
Share on other sites

Wiecie, zadzwonie do schronu że lata po osiedlu pies i równie dobrze biedak moze w tym schronie zostać, bo własciciel stwierdzi: "Acha, zgubił sie szkoda, trudno". Niektórzy są cholernie bezmyslnymi ignorantami i do głowy im moze nie przyjść, że psa mogli do schroniska zawieźć ludzie myślący że jest niczyj.

Link to comment
Share on other sites

U mnie w mieście pełno jest wałęsających się psów zazwyczaj mają obroże na szczęście to samce a moja uwielbia samce więc nie ma spięć .Nie wiem gdzie ci właściciele mają wyobraźnie .Cofile zdarzają się jakieś potrącenia Ja też nie mam czasu na dzwonienie i czekanie na służby aby zabrały te psy do schroniska .U nas służby generalnie są tylko na papierze a schronisko z którym miasto ma podpisane umowę znajduje się ponad 100km dalej ....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WiedźmOla']Wiecie, zadzwonie do schronu że lata po osiedlu pies i równie dobrze biedak moze w tym schronie zostać, bo własciciel stwierdzi: "Acha, zgubił sie szkoda, trudno". Niektórzy są cholernie bezmyslnymi ignorantami i do głowy im moze nie przyjść, że psa mogli do schroniska zawieźć ludzie myślący że jest niczyj.[/QUOTE]
Racja połowa też nie ma czipów więc właściciel tak się nie odnajdzie .Dlatego żal mi tych wałęsających się psów a właścicieli bym ubiła ....

U mnie w mieście pełno jest wałęsających się psów zazwyczaj mają obroże na szczęście to samce a moja uwielbia samce więc nie ma spięć .Nie wiem gdzie ci właściciele mają wyobraźnie .Cofile zdarzają się jakieś potrącenia Ja też nie mam czasu na dzwonienie i czekanie na służby aby zabrały te psy do schroniska .U nas służby generalnie są tylko na papierze a schronisko z którym miasto ma podpisane umowę znajduje się ponad 100km dalej ....

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze 2lata temu bym w życiu nie zadzwoniła żeby odłowili psa bezpańsko biegającego, teraz i owszem. Zmienił się 'hycel', nie ma już w sierakowie kwarantanny (umieralni), w dobrej jest zarąbiste schronisko, w szczecinie jest masa wolontariuszy którzy zaopiekują się psem i mu w razie czego znajdą nowy dom. Jeśli 'właściciel' woli psa puścić żeby wpadł pod samochód lub wkurzał inne psy - trudno, moja cierpliwość dawno się wyczerpała do takiego procederu.

Jeśli chodzi zaś o okolicę, nie mogę narzekać. Z jednej strony park, z drugiej strony las, z trzeciej strony drogi rowerowe. Naprawdę jest gdzie psa wybiegać na lince 20m, jednak psa który się wyłącza na słuchanie w życiu nie odważę się spuścić i liczyć że się posłucha. Tak samo psa który jest w stanie zaatakować, chociaż może to dlatego że mój pies jest jednym z większych w tej mieścinie i zwyczajnie samym kagańcem jest wstanie zrobić krzywdę... Pomimo takiej okolicy ludzie wolą psa wyprowadzić na trawnik przed klatką i zabrać z powrotem do domu, 0 spacerów, 0 nauki - ogólnie - czegokolwiek, tylko biegi na flexi i darcie ryja :shake:.


PS. Co zrobilibyście gdyby codziennie po x godzin wył wam pies sąsiadów ... od 4lat!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Jeszcze 2lata temu bym w życiu nie zadzwoniła żeby odłowili psa bezpańsko biegającego, teraz i owszem. Zmienił się 'hycel', nie ma już w sierakowie kwarantanny (umieralni), w dobrej jest zarąbiste schronisko, w szczecinie jest masa wolontariuszy którzy zaopiekują się psem i mu w razie czego znajdą nowy dom. Jeśli 'właściciel' woli psa puścić żeby wpadł pod samochód lub wkurzał inne psy - trudno, moja cierpliwość dawno się wyczerpała do takiego procederu.

Jeśli chodzi zaś o okolicę, nie mogę narzekać. Z jednej strony park, z drugiej strony las, z trzeciej strony drogi rowerowe. Naprawdę jest gdzie psa wybiegać na lince 20m, jednak psa który się wyłącza na słuchanie w życiu nie odważę się spuścić i liczyć że się posłucha. Tak samo psa który jest w stanie zaatakować, chociaż może to dlatego że mój pies jest jednym z większych w tej mieścinie i zwyczajnie samym kagańcem jest wstanie zrobić krzywdę... Pomimo takiej okolicy ludzie wolą psa wyprowadzić na trawnik przed klatką i zabrać z powrotem do domu, 0 spacerów, 0 nauki - ogólnie - czegokolwiek, tylko biegi na flexi i darcie ryja :shake:.


PS. Co zrobilibyście gdyby codziennie po x godzin wył wam pies sąsiadów ... od 4lat![/QUOTE]

Też się zgadzam. Naprawdę widziałam wiele razy, jak biegającego luzem psy mało nie trafiały pod auto, wręcz byłam świadkiem, jak pies trafił pod auto, szczękę mu złamało, krew była wszędzie... Nie chcę nawet o tym myśleć, do dzisiaj mi niedobrze, jak o tym myślę. Więc warto się dowiedzieć, z jakim schroniskiem gmina ma umowę, i jeżeli jest to w miarę dobry schron - dzwonić, zgłaszać. Trudno, jeśli właściciel nie odbierze, to pies poczeka na nowy dom. W schronie ma szansę na nowych właścicieli, na ulicy ma nikłą szansę długo pożyć. Wybór wydaje mi się oczywisty.

A co do tego wyjca, dzwoniłaś na policję?

Link to comment
Share on other sites

Viki miała prawie spotkanie z samochodem... Straży Miejskiej. Szła na smyczy przez wąską uliczkę - z jednej strony krzaczory, z drugiej barierki, zero wydzielonego chodnika bo to dojazd ślepy dojazd do 2 miejsc parkingowych pod administracją, a panowie mundurowi wyjechali zza zakrętu na pełnym gazie :angryy:
Na szczęście w porę przytuliłyśmy się do barierki... Gdyby ją przejechali (nie mówiąc już o mnie), założę się, że to ja miałabym problemy z prawem, chociaż jechali zdecydowanie za szybko, jak na takie warunki.

Link to comment
Share on other sites

Rozmawialiśmy, tłumaczyliśmy, podsyłaliśmy namiary do szkoleniowców zdając sobie sprawę że ten kundel będzie żył minimum 15lat chyba że go prędzej szlag trafi w skutek zagryzienia... Pies wyje od grudnia 2010r - wiem bo był brany 2m-c po tym jak my Szamana adoprowaliśmy...
Pseudo maltan z pseudohodowli :roll:, mają go od 5-tyg życia i od pierwszego dnia atakował inne psy. Teraz już jest tak powalony że drze ryja zbiegając po klatce, wychodząc na dwór, widząc XXm dalej innego psa - parę razy wydarł mordę na mojego 'z zaskoczenia', mój już na sam jego widok ma pianę na mordzie :angryy:.

Nie dzwoniłam na policje... czasem mam szczerą ochotę jednak zawsze jakoś ich sobie tłumaczę że przecież inne psy też wyją, że moim też się zdarza gdy jakimś cudem nikogo niema w domu (suka przez 30min od kiedy wyjdziemy szczeka, samiec wyje jak wilki do księżyca przez 10-20min. później grzecznie śpią)... Dodam że naprawdę jak u nas w domu nikogo niema to jest jakiś cud, chociaż zdarza 1-2x na m-c.
Naprawdę już mi 'witki opadają' i nie wiem czy dzwonić, czy starać się tłumaczyć, a może zwyczajnie postraszyć :shake:

Link to comment
Share on other sites

Ja bym poszła i powiedziała, że ok pies jest psem i szczeka. Moje też szczekają. Ale nie może to trwać kilka godzin bez przerwy i to każdego dnia. Jeśli zobaczyłabym, że zrozumieli co mówię to zapytałabym czy może podsunąć jakieś metody pracy z tym problemem czy fachowca polecić.
Jakby mieli mnie gdzieś to najpierw powiedziałabym, że zacznę to zgłaszać na policję i w razie braku reakcji po ostrzeżeniu tak właśnie bym robiła.

Link to comment
Share on other sites

Tak jak pisałam rozmowy były, podsyłanie namiarów też bo rzekomo nie wiedzieli gdzie się zgłosić. Ja naprawdę mogę wszystko zrozumieć, ale jak ja siedzę po nocach i próbuję odespać w dzień - a pies zaczyna wyć od 8rano to mnie naprawdę jasny szlag trafia :angryy:.

Mam trochę mieszane uczucia co do zgłaszania, prowadzę DT i wolałabym nie mieć spin z sąsiadami bo różne psy mogą się trafić :shake:... Jak znów poruszę temat z nimi tego wyjca, to zapewne od razu po kojarzą kto ich zgłosił.
No i druga sprawa to jak to właściwie jest ze zgłoszeniem na policje. Zgłaszam, oni przyjadą, pies wyje jednak nikt im nie otwiera - co wtedy?

Link to comment
Share on other sites

A Wasze psy się nie dogadują? Albo może jest inny sąsiad, który w trakcie dnia jest w domu? Bo może dałoby radę podrzucać psa na czas pracy komuś w pobliżu.

Ja poniekąd rozumiem, bo sama mam psa z lękiem separacyjnym, żadne metody nie podziałały. Dopiero drugi pies coś pomógł, a i tak nie jest idealnie. Z kolei mój drugi pies czasem z nudów poszczekuje. Tylko o ile u niego bym mogła rozważyć użycie awersji, o tyle u psa z lękiem separacyjnym - no nie ma mowy.

U mnie w klatce na parterze od lat mieszka pies szczekający i wyjący całe dnie, na szczęście wszystkich sąsiadów mamy wyrozumiałych.

Link to comment
Share on other sites

Mój pies go nienawidzi, szuka tylko okazji żeby go dorwać... Ten pies go tak wkurza że jest to wręcz niemożliwością 'zaopiekować się nim'.
Poza tym serio mam swoje 3 psy + psa na DT, to nie są małe psy i nie dają sobie dmuchać w kaszę. Jak jakiś na nie dziamga to robią porządek. Proponowaliśmy 'psie przedszkola' gdzie psem się zajmują na czas naszej nieobecności, usłyszeliśmy że ... 'ale to przecież kosztuje', to samo było z podesłaniem im nr tel do szkoleniowca, do behawiorysty.

Ja staram się być wyrozumiała, między innymi dlatego jeszcze nie wzywałam policji. Pomimo że ktoś z mojej klatki wzywał na nas że niby psy ujadają - co było nie prawdą więc policja przyszłą, przeprosiła i poszła :roll:.
Jednak naprawdę cierpliwość może się skończyć kiedy niezależnie w jaki dzień ten pies non-stop wyje. Najlepsze jest to że on nawet po nocach wyje, w soboty, w niedziele również. To nie jest tak że wyje te 8h dziennie i już.
Ten pies ma ruch w postaci 2 spacerów, w przypływie rozpusty 3 ... około 100m - dosłownie w koło trawnika przed blokiem i do domu. Do tego żadnych zasad, ciągnie na flexi, drze paszczękę na wszystko co się rusza, atakuje psy, ostatnio na klatce nawet na mojego ojca wyrwał z paszczęką bo myślał że wyszedł któryś z moich psów :angryy:.
Serio jakoś nie wierzę że ten pies ma lęk separacyjny, zwyczajnie on nie ma ruchu, nie ma zasad, w ogóle nie powinni byli brać psa :shake:.

Kurcze powiedzcie mi ... gdzie są granicę? Ile można wytrzymać, czy naprawdę powinnam godzić się na to by ich pies przez najbliższe 10+ lat wył? Już naprawdę mam dość tego zwierzaka i tych ludzi

Link to comment
Share on other sites

Ja tu koło siebie mam co najmniej cztery trzaśnięte (jazgoczące, niezrównoważone) psy, w trzech różnych domach. Wszystkie wzięte ze schronu. I teraz co.
Czy to cale parcie na adopcje bierze pod uwagę, że ludzie psa nie wyszkolą w żaden sposób? Nie bierze. Szuka się domu, opiekun ma być dobrym człowiekiem, ma zapewnić miskę i posłanie, głaskać i koniec. Dawniej nie do pomyślenia było, żeby w bloku mieszkał pies, który jest utrapieniem dla sąsiadów, teraz co rusz ktoś bierze pieska i wolontariusze rozpływają się z wdzięczności, a sąsiedzi z bezsilności :D
Biedne pieski, ja wiem że biedne, tylko że są psy, które bez szkolenia zwyczajnie nie nadają się do miasta. Tu się bardzo dużo pracuje, czasu na odpoczynek jest niewiele i jeśli ten krótki czas jest jeszcze zakłócany, to można szału dostać, niestety.

Link to comment
Share on other sites

Mam pytanko. zglaszajac sprawe do TOZ moge pozostac anonimowa?
i jak prawo odnosi sie do trzymania psa na lancuchu ok 2-3m?
pies niedaleko nas, na lancuchu, teren nieogrodzony. czasem sie zrywa i jest agresywny. mojego juz raz zaatakowal- do gardla.sie rzucil...

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]"Tylko o ile u niego bym mogła rozważyć użycie awersji, o tyle u psa z lękiem separacyjnym - no nie ma mowy."[/QUOTE]

Błąd...
;)

Generalnie - co do meritum - zgłaszać, ludkowie, zgłaszać. Jest taki gatunek człowieka, który jest na tyle aspołeczny, socjopatyczny i uprawia "tumiwisizm" (a takich coraz więcej w naszym społeczeństwie, niestety) że odwoływanie się do dobra wspólnoty, jakichś zasad wyższych, nie szkodzenia innym itd. to stracony czas i nerwy.

Kłopoty z tzw. władzami, nawet, jak dobrze pójdzie, kara finansowa - o tak, to już dyskomfort który dotyka bezpośrednio takiej osoby i wtedy nagle dostrzega ona problem.

:angryy:

Link to comment
Share on other sites

To jesli pies 24h na dobre jest na lancuchu to podlega karze? czasem go bierrze chyba na spacery ale mi chodzi bardziej o ucieczki i agresje bo jak zerwoe sie to nawet ogrodzenia nie ma do pokonania tylko od raziu siup w swiat...

Link to comment
Share on other sites

jak się zerwie to nie sprawa dla TOZu tylko dla policji. jeśli pies jest non stop na łańcuchu to podlega to karze, tylko teraz kwestia udowodnienia tego. w końcu właściciel zawsze może powiedzieć, że pies jest na łańcuchu np. w dzień a w nocy zabierają go do domu.

Link to comment
Share on other sites

Ja na szczescie nie mialam z nim prrzyjjemnosci na spacerze, ale TŻ jak szedl to wlasnie sie rzucil do naszego. nawet 3 kopniaki nie pomogly. szczegolow nie znam bo TŻ. stwoerdzil ze nie chce mnie stresowac :D i sama wole nie wiedziec chyba... ja teraz sama i tak z nim nie wychodze bo chyba by mi wody odeszly jakby nas zaatakowal jakis psiak...

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...