Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

kiedys miałam sukę w typie labka, w miarę ogarnietą :lol: czesto spacerując z nia łaziła za nami kobieta z czarnym niby terierem/pudlem, pies był wykastrowany.
jak odpiełam Tekile ona też swojego spuszczała, pobawiły sie może 5 minut bo ten walnięty pies(kastrat) cały czas obskakiwał moja sucz co ja bardzo irytowało. Na co kobieta, "on jest wykastrowany, on nie zrobi jej szczeniaków, niech sobie poskacze :angryy: " i tak kilka razy w tygodniu, musiałam się dosłownie skradac żeby czasem mnie nie zobaczyła heh teraz sie z tego śmieje ale wtedy byłam tak wkurzona że jej powiedziałam wprost żeby go zabrała bo pies sie wysr*ć nie może :evil_lol: Raczej do niej nie dotarło bo dalej za mna łaziła :shake:

Link to comment
Share on other sites

Ja wczoraj wieczorem miałam zajebistą sytuację z ludźmi od 'tego psa z wielką mordą'. Wpierw szłam sobie z mamą i naszym stadkiem chodnikiem 'opuszczonym', wyszła kobieta z facetem i ich suką (zawsze sukę prowadził starszy pan, tylko patrzyła nienawistnie i czasem mordę darła). Suka zaczęła do moich psów ciągnąć, mordę drzeć, na koniec wywaliła kobietę na chodnik i ... ją dobre 4m przeciągnęła po chodniku i ulicy zanim facet podbiegł i złapał smycz :crazyeye:. Serio nie wiedziałam jak się zachować, moje suki w szoku, samiec gotowy do walki - jedyne co zrobiłam to kazałam suką siąść z dupą, pościągałam kagańce (no jakoś się w razie czego bronić muszą), samca wycofałam trochę do suk żeby w razie czego suki od razu pomogły... W sumie na szczęście do niczego nie doszło, facet złapał za smycz - a że sam też sobie rady nie dawał to razem tą sukę odciągnęli na smyczy i zniknęli. Czyli teoretycznie prócz 'zeszmacenia kobiety', zawału mojej matki oraz mega mojego przerażenia nic się nie stało...
Tylko że na tą samą sukę z tymi samymi ludźmi trafiliśmy wracając po 30min do domu! Tym razem w bliższej odległości i naprawdę byłam przekonana że dojdzie do nieszczęścia :angryy:... Ogólnie 2ga sytuacja taka że wracaliśmy do domu prostą drogą, a ci ludzie wyskoczyli z za winkla, suka znów przewaliła kobietę. Tym razem moje całe stado mocno się podminowało i z mordą na sukę, Szaman dostał takiej furii że ledwo go utrzymałam - dopiero się uspokoił ja o zgrozo dostał przez łeb :-(. Naprawdę nie wyrobiłam i mocno tą babę o*******iłam tym bardziej że naprawdę tych ludzi dość często widujemy z tą suką i zawsze są akcję że suka mordę drze i próbuje doskoczyć - tyle że mało mnie to interesowało do momentu puki psa byli w stanie utrzymać.
Naprawdę mam wrażenie że to ludzie wyprani z mózgu, bez kagańca, prowadzi baba która jest ciągnięta za sobą jak szmata, suka nie szkolona ani nic w tym stylu... Przecież wiedząc jakiego mam psa powinnam go zabezpieczyć, ja rozumiem że mogą być sytuację że wleziemy na kogoś i nasz pies jest podminowany i naprawdę ciężko go uspokoić.
Nie wiem jakie tak naprawdę ma szanse stado psów (w typie: mastifa tybetańskiego, hovawarta + 20kg kundel) z 'takim psem z wielką mordą', wiem że one dostają szczękościsku - szczerze nigdy nie chcę się o tym przekonać 'który pies silniejszy'.

Tego samego wyjścia miałam inna sytuację tym razem z gościem bez psa. Widzieliśmy że jakiś dziwny gościu i Szaman się zaczął na niego przyczajać. Posadziłam psy, kazałam zostać i czekam z mamą aż się facet upłynni. Dróg było sporo w danym miejscu. Facetowi się ewidentnie nie śpieszyło, gadał do siebie. Byłam pewna że gościu widząc całą sytuację (wpatrywał się w psy i widział reakcję Szamana, widział że go koryguje i uspakajam), wlazł centralnie na nas - pomimo że sam chodnik był 4m szerokości to pchał się na mnie z psem. Jak Szaman wyrwał z mordą (suki ofc dołączyły...) to nagle jak by facet się ocknął, odsunął i wyskoczył z komentarzem 'a tym co, ja tylko chciałem się przytulić, jak tak można'.
Jak już przy sytuacjach to 2dni temu jakiś gościu szybkim krokiem 'wlazł na nas' i łapę do Szamana i mu kaganiec rusza. Szaman się wku**** i go walnął kagańcem, a że miał ograniczone ruchy przez to że gościu mu za kaganiec trzymał to trafił mu w ... klejnoty :evil_lol:. Później się burał że psa nie umiem upilnować, nie wyrobiłam i stwierdziłam że jak się obcemu psy w kaganiec paluchy wtyka to niech się cieszy że ich nie stracił.

I właśnie dlatego moje psy chodzą w kagańcach, bo są duże i włochate to ludzie lezą do nich z łapami 'się tulić, głaskać' i inne pierdoły. Często sami bezmyślnie prowokują sytuację. Mam wrażenie że nie da się uniknąć takich ludzi i sytuacji mieszkając w większym skupisku ludzi, w blokowisku. Jeszcze gorzej jest gdy się ma kudłatego psa który wygląda jak misiu do przytulania, jak miałam dużą ONkę to ludzie omijali szerokim łukiem odwracając wzrok - teraz jest to nie możliwe, albo się wpatrują psu w gały, albo lezą z łapami.

Link to comment
Share on other sites

Mamy całodobowy supermarket niedaleko bloku, praktycznie co ostatni spacer, czyli już w nocy (zerowa najwcześniej) tam po coś chodzimy, standardowo jedno wchodzi, drugie zostaje z psami. Wczoraj TŻ stoi już przy kasie, a sprzedawczyni niby do ochroniarza, że psy to się na spacer zabiera a nie do sklepu z nimi chodzi. TŻ pyta z czym ma problem, a ta dalej do ochroniarza, że te psy to ruchu potrzebują a nie tak tylko stać pod sklepem :lol:
Usłyszała, że ma rację, ale w życiu nie zrobiła tylu km co nasze psy (co kurcze było widać wyraźnie), więc żeby sobie takie komentarze schowała w kieszeń i zajęła się liczeniem.

Może pani sprzedawczyni jest na Dogo :diabloti: Jak tak to pozdrawiam! :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Ja mam takich dalszych sąsiadów który mają sukę mieszańca boksera z amstafem .Pies rzuca się na inne zwierzaki dzieci itp .Gdy ją prowadzi kobieta to nie może jej utrzymać dosłownie hamuje na piętach .
Jak idę swoją to uciekam przed nimi .Jak owa "właścicielka " próbuje panować nad nią krzykiem i biciem .Raz zwróciłam jej uwagę ale musiałam się szybko oddalić bo pies nas chciał zjeść a wiem że ona i tak by jej nie utrzymała .Natomiast właściciela bardziej słucha wiec gdy pies się rzuca on jej każe usiąść później ją dotyka stopą (ala milan ) na końcu wydaje odgłos kszy kszy (trochę mili kolejność i robi psu sieczkę ale grunt że nad nim panuje )

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Suka zaczęła do moich psów ciągnąć, mordę drzeć, na koniec wywaliła kobietę na chodnik i ... ją dobre 4m przeciągnęła po chodniku[/QUOTE]

To już wiem czemu jedna babka z nabuzowanym przerośniętym bokserem na smyczy, na nasz widok usiadła na trawniku... Mówią, że jakby człowiek wiedział, że się przewróci, to by usiadł; ona wiedziała :D

Link to comment
Share on other sites

Ja ostatnio stwierdziłam że serio mam gdzieś jakimi metodami ludzie próbują panować nad swoimi agresorwami, ważne żeby taki pies był zabezpieczony i bym nie musiała w duchu się modlić by nie doszło do walki... Jak się gryzą 2 yorki to co najwyżej sobie futro powyrywają, jednak gdy się gryzą 2 psy to naprawdę różnie może się skończyć.
Dlatego staram się swoje zabezpieczać i unikać konfrontacji, jasny szlag mnie trafia gdy widzę że czyjś pies ciągnie tego kogoś za sobą i ewidentnie może dojść do walki - a najgorzej gdy osoba taka się nie uczy na własnych błędach :angryy:. Kurcze przecież nikt nie mówi że mają psa oddać - chociaż nie wiem czy to by nie było lepszym rozwiązaniem dla tego psa, bo starszy facet z 80letni jakoś sobie z nią radził chociaż też nie był idealny i wiele sytuacji prowokował. Miałam często wrażenie że bawią go sytuacje gdy idzie za kimś, a jego pies mordę drze i próbuje atakować - nawet gdy ktoś drogę zmieniał to on też nagle zmieniał. Dopiero gdy się stawało to jakoś do niego docierało że jednak tędy nie przejdzie i zmieniał kierunek... ale ten kaganiec naprawdę tego psa nie zabije ani mu nie uwłaczy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']To już wiem czemu jedna babka z nabuzowanym przerośniętym bokserem na smyczy, na nasz widok usiadła na trawniku... Mówią, że jakby człowiek wiedział, że się przewróci, to by usiadł; ona wiedziała :D[/QUOTE]

Padłam :megagrin:

[quote name='Maron86']Jak się gryzą 2 yorki to co najwyżej sobie futro powyrywają, jednak gdy się gryzą 2 psy to naprawdę różnie może się skończyć. [/QUOTE]
A tu to już w ogóle :roflt:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']Padłam :megagrin:


A tu to już w ogóle :roflt:[/QUOTE]

Ja tam w tym nic śmiesznego nie widzę :cool3:. Widziałam kiedyś jak się yorki' gryzą, więcej hałasu, pisku typu zarzynanego prosiaka i fruwających kłaków niż czegokolwiek innego. Taki widok mnie wręcz rozśmieszył, biedni właściciele trzymający swoje 'strasznie silne' pieseczki na flexi nie potrafili ich rozdzielić :lol:.
U mnie się w domu ściął Szaman z Jeanne i walnęli się po 1 razie zębami, a krwi było masakrycznie dużo. Suka rozerwane ucho na pół, samiec morda rozcięta i nos. Naprawdę nie chcę być świadkiem jak się duże psy gryzą...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Ja tam w tym nic śmiesznego nie widzę :cool3:. Widziałam kiedyś jak się yorki' gryzą, więcej hałasu, pisku typu zarzynanego prosiaka i fruwających kłaków niż czegokolwiek innego. Taki widok mnie wręcz rozśmieszył, biedni właściciele trzymający swoje 'strasznie silne' pieseczki na flexi nie potrafili ich rozdzielić :lol:.
U mnie się w domu ściął Szaman z Jeanne i walnęli się po 1 razie zębami, a krwi było masakrycznie dużo. Suka rozerwane ucho na pół, samiec morda rozcięta i nos. Naprawdę nie chcę być świadkiem jak się duże psy gryzą...[/QUOTE]

Chodziło mi o podział na yorki i na psy ;)

Link to comment
Share on other sites

Wiesz, ja mam cziłki i jak one chcą to potrafią naprawdę użyć zębów....

Część psich bójek, niezależnie od rozmiaru wygląda właśnie tak pozorowanie, dużo wrzasku, leci pierze, ale nikomu nic się nie dzieje, a bywają i poważne bijatyki - też niezależnie od rozmiaru. Widziałam efekty krwawej jatki w schronisku na wybiegu dla małych piesków, w dodatku staruszków...

Link to comment
Share on other sites

Nigdy nie byłam świadkiem poważnej walki małych psów, wszystkie które widziałam wyglądały tak jak wyżej opisałam. Dużo hałasu, kwików, łającego futra, bezradni właściciele którzy nie potrafią rozdzielić psów jak by najmierniej rozdzielali niedźwiedzie :lol:. Zawsze mnie te 'walki' śmieszą, możliwe że właśnie dlatego że nigdy sobie nic zwierzaki nie robią, ahh i ta komedia przy tańczeniu przy psach i wielka próba odciągnięcia.
Tak samo nigdy nie widziałam dużych psów które by się 'gryzły' w taki sposób jak yorki, shih-tzu czy maltany (bo właściwie tylko o tych piszę ;)). Zazwyczaj psy manifestują swoją siłę na dystans, starają się samą postawą ustawić sobie przeciwnika. Niestety jak już dojdzie do bójki to idzie na poważnie i bez rozlewu krwi się nigdy nie obeszło, szkoda tylko że 2x mojej krwi przy rozdzielaniu żeby niedajboże się nie złapały :mad:.
Nigdy nie widziałam jak się żrą chiłki więc nie wiem czy tak samo :eviltong:, a to że i mały pies potrafi ustawić sobie dużego to też wiem tylko że to nie jest ustawianie na płaszczyźnie fizycznej tylko psychicznej. Jednak bądźmy szczerzy jakie szanse ma np taki york z powiedzmy DONkem (oba długowłose :evil_lol:), nawet zakładając że york będzie kąsać na serio? Nie umniejszając małym rasą prawda jest taka że nie są w stanie same się obronić przed dużymi psami nawet gdy te chcą się wyłącznie wylewnie przywitać, dlatego zawsze przewiduję te kilka 'nieprzewidywalnych sytuacji' i nie dopuszczam do eskalacji złości moich psów na te mniejsze - nawet gdy 'maluchy' mają za właścicieli idiotów którzy uważają że pies w kagańcu (chopo wielkości ich psa) nic nie zrobi i ten ich może pod biedź i dziabnąć :-o.

Dodam tak od siebie że piszę na podstawie swoich własnych doświadczeń i 'obserwacji'.

Link to comment
Share on other sites

Ja mam średniego psa (raczej z tych mniejszych, pod kolano), a i tak obawiam się kontaktów z mniejszymi ;) I nie chodzi mi o pogryzienia - łatwo takiemu maleństwu coś zrobić w zabawie.

Mój chłopak wrócił do domu dzisiaj po niemiłej przygodzie. Gonili go jacyś narwańcy, z tych co wszędzie szukają zaczepki. Uratowała go... psia kupa, na której się poślizgnął i upadł pod zaparkowany samochód - oni polecieli dalej, bo tego nie zauważyli, a on z kupskiem na doopie wrócił do domu. Mówi, żebym przestała sprzątać kupy po psie, może komuś się przyda :lol:

Link to comment
Share on other sites

Czasem doświadczony "maluch" potrafi użreć dużego we wrażliwe miejsce- nos, "piętę", genitalia itd ;) widziałam już hasiora z rozchlastanym lusterkiem nosa, który wrzeszczał jak zarzynany po tym, jak chciał powąchać mikruska.
A na dokładkę takie małe wredne stworzonko często jest szybkie jak czort i zajadłe i wiele dużych psów jet pokonanych własnie szybkością i nieuchwytnością kurdupla. Może akurat rzadko to dotyczy yorczków i cziłałek trzymanych typowo- flexi, torebeczka i "ojojoj mój malutki". Ale warto pamiętać ze małe pieski (pinminy, yorki, cziłki też częściowo) generalnie do niedawna miały za zadanie tępienie gryzoni, więc i temperament musiał być ostry i zęby ;)

Bywają duże psy, które naprawdę się bija jak (przepraszam za wyrażenie) stare baby ;) fakt, że nie są to raczej molosy....

Takim przykładem na poważną bójkę małych psów miałam kiedy trafił mi się pod opiekę Bilbo- psiak który został poszarpany na boksie małych staruszków- wielkość tak do 6 kg, wiek przeciętnie 12+, Bilbon ta sama wielkość, ale młody- miał olbrzymiego krwiaka na barku, poszarpaną łapę, na wpół odgryziony ogon i cały tyłek w wielkich dziurach..... o mało go nie zagryzły :(

Link to comment
Share on other sites

Mój jak dostał w nos od mojej starej wrednej suki to ... mało jej nie pożarł, jedynie zdążył drasnąć zębem ucho ... przeciął je na pół - krwi jak w jakieś ubojni się lało jemu z psyka/nosa jej z ucha. To były nasze początki z molosami to pierwsze co zrobiliśmy było rozdzielenie psów, a później 'telefon do przyjaciela' czyli szkoleniowca który zajmował się Szamanem. Spaniel ugryzł w ucho - wylądował w pysku złapany w pół przez około 8m-c Szamana, sznaucer średni ugryzł go w brzuch prawie w genitalia - skończył tak samo jak spaniel. Dobrze że mój pies jak już złapie i to coś w pysku mu się nie wyrywa to w sumie dalej nie wie co z tym zrobić i po jakimś czasie wypluwa.
Tak więc nie każdy pies dziabnięty w nos będzie kwiczał i uciekał, inny się rozjuszy i właśnie tego typu mam doświadczenia.

Ja w porównaniu do dużej większości właścicieli yorasów wiem że to są 'szczurołapy', a jak się zwróci takiemu uwagę że to pies pracujący to jest wielkie oburzenie bo to przecież piesek kanapowy :roll:. Tak jak by do nich nie docierało że w nazwie ma słowo 'terrier' :lol:.

Jeśli chodzi zaś o warunki schroniskowe, tam się żądzą zupełnie inne zasady niż między psami 'domowymi'. Tam psy walczą o wszystko, od skrawka podłogi, jedzenie aż po chwilę ludziowej uwagi. Do dziś mam w pamięci samca dużego, młodziutkiego, radosnego który po trafieniu do boksów nocy nie przeżył ... został zagryziony :placz:. Najgorsze jest to że chcieliśmy go wziąć na DT, jednak to jajczasty samiec był, a nasz nie toleruje innych dorosłych samców (takie max do 4m-c toleruje, jak je 'pozna' to później też jest ok).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Dobrze że mój pies jak już złapie i to coś w pysku mu się nie wyrywa to w sumie dalej nie wie co z tym zrobić i po jakimś czasie wypluwa. [/QUOTE]

Oj uwierz mi, że wie doskonale :evil_lol: Jest w typie mt? Molosy nie widzą sensu w pastwieniu się raczej, doskonale zdają sobie sprawę ze swoich możliwości i jeśli 'ofiara' nie ma szans, to po prostu ją trzymają, albo wręcz jej unikają.

Iwan nigdy nie doznał żadnych obrażeń podczas bójki i chyba żaden pies też nie, ale nigdy nie miał szans by tak naprawdę walczyć, bo zawsze byliśmy blisko i panowaliśmy nad sytuacją.
Avril też kilka razy się pożarła z jakimś psem, ale ona jest ogólnie bardzo pewna siebie i jak kiedyś biegła przy rowerze i dorwał ją trochę większy od niej pies to nie bałam się o nią, tylko stałam i opieprzałam faceta, który z początku ani myślał choćby spróbować kundla swojego zawołać.
Szczerze to była aż zbyt pewna siebie do pewnego czasu, kiedy w ciemnościach kompletnych nagle dobiegły do niej dwa ONki i tak po prostu bez przywitania nawet zaczęły ją gonić co trochę wgniatając ją w ziemię, bo nie nadążała uciekać. Strasznie się wtedy bała, jeszcze Iwana z nami nie było to już w ogóle masakra. Teraz ONków się boi i jest bardzo ostrożna. Jakiś czas temu poznaliśmy świetną sukę ONka, jeszcze tak normalnego owczara nie widziałam, a Avril naprawdę się jej bała i nie zamierzała się nawet z nikim bawić.
Jak mi jakiś burek przeora po ziemi młodego dc to chyba mu wszystkie kudły wyrwę ze złości.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86'] (...)
Ja w porównaniu do dużej większości właścicieli yorasów wiem że to są 'szczurołapy', a jak się zwróci takiemu uwagę że to pies pracujący to jest wielkie oburzenie bo to przecież piesek kanapowy :roll:. [B]Tak jak by do nich nie docierało że w nazwie ma słowo 'terrier'[/B] :lol:.
(...)
[/QUOTE]
A co to terrier? Coś do terrarium? :cool3:

Nie wiem co bym zrobiła gdyby mój pies na serio żarł się z jakimś innym. Jestem strasznie przewrażliwiona na jakieś akcje związane z psami. Kiedy mój się zacznie awanturować, a do niczego nie dochodzi, to i tak chodzę rozdygotana przez 15 min :roll:

Link to comment
Share on other sites

ja mam to samo :cool3: choć już teraz trochę mniej, ale jak się Patryk zetnie z innym psem, to dostaję białej gorączki... tak 'na poważnie' to było tylko raz, wielka parówa w typie corgi nas zaatakowała, pisałam już o tym - wylazła z nią z klatki dziewczynka kilkuletnia, bez smyczy, a my akurat wchodziliśmy, to była sekunda, nie zdążyłam nawet spróbować się wyminąć... suka bez ostrzeżenia wjechała w Pata, on oczywiście nie odpuścił no i to była jedna z akcji, o których piszecie "dużo wrzasku i futra" :D bo wyglądało bardzo groźnie, ale nic konkretnego się nie stało.. ale co się strachu najadłam, to moje :roll:

Link to comment
Share on other sites

A ja nikomu nie życzę potyczki "na poważnie" - wtedy nie ma praktycznie żadnego wrzasku ani kłaków, a raczej jest wrzask jednostronny. Jak mi się pseudo-ASTka w sukę wgryzła to nigdy wcześniej ani nigdy później nie słyszałam (i mam nadzieję nie usłyszę) TAKIEGO skowytu mojej suki :roll:

A takie potyczki, że kłak leci to nawet moje burki między sobą uskuteczniają od czasu do czasu - ostatnio Raven biegała z wystającymi z paszczy "wąsami", bo wygryzła trochę Hunterowi kryzę, dzień jak co dzień :evil_lol: A nie daj buk jak on ją trzaśnie łapą albo przygniecie do gleby to jest płacz i lament, jakby pasy darli z małego (niewinnego!) pieska. Większość psich potyczek to właśnie taki teatrzyk, kto komu głośniej wrzaśnie w ucho, kto kogo bardziej opluje i takie tam. Potyczka na serio wygląda zupełnie inaczej...

Link to comment
Share on other sites

No ja właśnie miałam (nie)szczęście mieć kilka naprawdę niebezpiecznych psów i to wcale a wcale nie jest zabawne. Szczególnie jak ty pilnujesz, oczy dookoła głowy, szkolisz, trzymasz na smyczy, a awantura wynika z winy innego właściciela.....

A to "trzymanie" w ryju to norma u molosów, dużego "poważnego" agresora molos potraktuje zgoła odmiennie. Moja pierwsza benia, która miała na koncie m.in. spranie na kwaśnie jabłko pittbulla i prawie zagryzienie dobka (oba razy to tamten się rzucił, w tym dobek CELOWO poszczuty!!!!) jak złapała w ryj małego psiaka w typie bolończyka, który ją dziabnął (w mordzie jej się prawie cały zmieścił) to go tylko wyśliniła bezszkodowo...

Tyle, że ja nie mówię o wrzeszczących podgryzaczach- wśród małych psów bywają takie wredne egzemplarze, które świetnie wiedzą JAK ugryźć i zwiać przed zębami.


A chyba najśmieszniejsza poniekąd sytuacja dotycząca bójki jaka widziałam, to dawno temu widziałam jak się pobiły dwa niewielkie kundle, takie osiedlowe zakapiory, traktujące dobrą bijatykę chyba w kategoriach rozrywki. No, awantura na całego- za to na widok nadbiegających z wrzaskiem właścicieli psy się rozdzieliły, spojrzały po sobie w pełnym zrozumieniu i zwiały spory kawałek, po to, żeby spokojnie dokończyć porachunki.... :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Yup jest w typie MT, przyznam z ręką na sercu że początki były ciężkie. W chwilach załamania powtarzałam sobie 'nigdy więcej MT', jednak jak trafiła do mnie suka MT stwierdziłam że mam do tych psów słabość. Następny również będzie MT tylko że tym razem szczeniak z hodowli, lub już dorosły stateczny pies z 'wiadomym' charakterem. Takie przeboje jak ja z moim młodym miałam jakoś nie zamierzam powtarzać :evil_lol:.
Całkiem możliwe że zwyczajnie nie chciał się pastwić i trzymał sobie tak tego psa w pyski niczym zużytą ścierę... przy spanielu myślałam że go zabił jednym złapaniem, bo tamten nawet nie drgnął tylko zwisał jak zwłoki. Dość dziwny 'obraz' i takie kujące poczucie winy pomimo że mój pies był przy mnie na smyczy, a spaniel podbiegł :angryy:.

Jak o ONkach pisałaś to sobie przypomniałam jak to na wakacjach moja 20kg suka wyskoczyła do sadzącej się suki ONka i 'ujeżdżała ją' wczepiona łapami w boki i zębami w kark. Tamci nagle przestali sukę puszczać samopas (to była agroturystyka gdzie goście mogą normalnie czuć się jak u siebie, tylko niektórzy goście nie potrafili uszanować innych gości i czuli się najważniejsi :shake:) i unikać naszej suki która chodziła na smyczy od samego początku. Tamta faktycznie kwiczała jak zarzynana, a że nasza była przywiązana na szelkach do płota to w końcu linka się skończyła i ją 'zerwało' z ONki po czym pluła futrem. Wydaje mi się że tamta suka nigdy się na serio nie żarła stąd wielkie przerażenie gdy inna suka ją dorwała.

Ogólnie to serio u swoich psów nigdy nie widziałam żeby tłukły się dla popisu, najpierw wysyłają sobie masę CS ostrzegawczych i już w tym momencie gdy któryś pies się nie wycofa wiadomo że trzeba wkroczyć i psy rozdzielić zanim zaczną się tłuc. Zazwyczaj (w moim własnym stadzie) starczy że ja odwołam Szamana, a matka tego 2giego 'przekupując'.
Futro to leci gdy się bawią, lub za mocno zębami w zabawie chwycą wtedy jest lekki pisk i znów się bawią i jest happy. Ogólnie to może takie psy mi się zwyczajnie trafiły, ale jak sięgam pamięcią to tylko jedna suka robiła dużo hałasu i się 'burzyła' jaka to ona nie jest wielka (jakieś 15-16kg kurdupel 46cm w kłębie). Zazwyczaj jak któryś z moich już wnerwiony jej postawą fuknął (krótkie ciche 'wrrr') to zwiewała pod stół i był spokój :evil_lol:.
Jednak jeśli chodzi o obce psy, cóż jeśli mój wysyła CS i 'przeciwnik' ma to gdzieś... Ja osobiście nie odciągam swojego psa, nie zmieniam trasy, stoję i czekam co dalej - zwyczajnie mój pies potrafi się ostro nakręcić, a nie jest psem który odpuści.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...