Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Ale widzicie jak nam było tłumaczone dlaczego psa się nie zaczepia, nie przebiega mu się przed samym nosem, nie wkłada łap w oko czy do miski. A dziś jest krótkie, bo cie zje/pogryzie/taki straszny.

Do dziś mam w głowie obraz ze szkolenia na którym byłam. Psy siedziały właściwie w dwóch rzędach z jednej strony placu siedziały te rodzine - beagle, laby, myśliwskie, ozdóbki. Po drugiej siedziały: tosa inu, rottweiler, bokser, bernardyn i golden na końcu (rasy są wymienione z uwagi na ich gabaryty). Z goldenem przychodziło małżeństwo z małą dziewczynką. Matka siedziała od strony tosy. Ćwiczyliśmy siad-zostań. Najpierw dziewczynka puszczała bańki a potem szła od mamy do taty z kawałkami kiełbaski na ręce dla swojego goldena. Szła dosyć blisko psów - dużych, niedelikatnych psów, o twardych pyskach (w przeciwieństwie do miekkości pyska aporterów). To młode psy były, ale samą swoją siłą krzywdę dziewczynce by już zrobiły, gdyby któryś z nich jednak zechciał sie kiełbaską poczęstować. Dziewczynka pokonała trasę kilka razy. Psy się z miejsca nie ruszyły ale odrobina wyobraźni y nie zaszkodziła, tym bardziej często dzięki tej odrobinie wyobraźni wielu niefajnych zdarzeń a nawet wypadkó można uniknąć.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dardamell']
Ja Golsona od razu zrozumiałam, że krzyknął do dziecka aby na nich nie biegło z dzikim okrzykiem, właściwym dzieciom w pewnym wieku, gdy stał z psem w miejscu, z którego wycofać się nie mógł. Zrozumiałam też z pierwszego jego posta, ze specjalnie odszedł dalej a nie stał w wejściu aby pies miał troszku luzu. Głupio wybrał miejsce, bo nie mógł się wycofać ale cóż, nie raz i nie dwa i nam sie to pewnie zdażyło, że nie wszystko było pomyślane na 100%.
Naprawdę z tego powdu trzeba go ukamienować? A może zamiast pluć nienawiścię bo pies powinien to i tamto to pomyśleć przez chwilę co zostało napisane i jak to wyglądało?[/QUOTE]
Na dogomanii ukamieniować za nazywanie dzieci bachorami i krzyczenie na nie? Nie dożyję... :evil_lol: Golson jest bezpieczny.
Ja raczej widzę solidaryzm. I to jest właśnie niesmaczne, że psiarze rozumieją i akceptują taki język.

[quote name='evel']Tak. Więc wychodzi się z nim na spacery na pustynię ;) Dobrze, że nikt nie widział jak zabierałam swoją sukę, która miała traumę związaną z dziećmi, pod ogrodzenie placu zabaw na różne ćwiczenia, żeby jej maksymalnie zobojętnić wszelkie bodźce związane z dziećmi :evil_lol:[/QUOTE]


Jak mniemam, czy też mam nadzieję - nie ryczałaś na nie a potem nie skarżyłaś tutaj, że te dzieci za płotem powinny być dodatkowo na smyczy i w kagańcu? ;)

Link to comment
Share on other sites

No a ja niestety przyłączę się tych psiarzy co utyskują na bachory :diabloti:

Owszem, miałam całkiem sporo sytuacji mocno niefajnych z dziećmi, przy czym naprawdę OBOK psa to sobie dziecko nawet może fruwać. Ja tylko nie życzę sobie napadania na moje psy.... przykład- w poprzedni weekend na oko mniej więcej 4-letni chłopczyk, z wyraźnym upodobaniem usiłujący przeganiać moją sucz chi, która się go bała. Oraz celowo właził w kadr przy fotografowaniu psów- rodzice owszem, niby reagowali, ale mocno niemrawo. Młody był bardzo rozczarowany że zareagowałam stanowczo i nie pozwoliłam zaczepiać psiaków, a tym bardziej brać ich na ręce. Ale to jeszcze taki delikatny przykład, bo w zasadzie nieszkodliwy, acz irytujący.
Ale już dzieciak(na oko ze sześć lat), który próbował mi na psy najeżdżać rowerem to nie jest zabawne. Szczególnie jak się ma psy ważące po 2 kg.... I niestety ale po braku reakcji na łagodne upomnienie (oraz przejechanie mi po bucie bo zablokowałam dziecię) - dzieciak został po prostu za fraki odstawiony do mamusi z niekoniecznie łagodnym, a do owej mamusi skierowanym komentarzem.....

Przy czym, ok rozumiem, cziły wyglądają nieszkodliwie i słodko, ale czasem idę z dużymi psami o niekoniecznie milusim wyglądzie i też zdarzają się zaczepki (suki na szczęście lubią dzieci) - i zdarzyło mi się w mało spokojny sposób tłumaczyć rodzicom, że moje psy akurat nie użyją zębów, ale inny pies może się okazać mniej przyjazny i dzieciątku upier.... rączkę albo twarz.....

Żeby nie było- fajnych dzieciaków też spotykamy sporo ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Na dogomanii ukamieniować za nazywanie dzieci bachorami i krzyczenie na nie? Nie dożyję... :evil_lol: Golson jest bezpieczny.
Ja raczej widzę solidaryzm. I to jest właśnie niesmaczne, że psiarze rozumieją i akceptują taki język.[/QUOTE]

To może raz jeszcze zapytam bo zdaje się, że większość "protestujących" sprytnie unika odpowiedzi - wolała byś aby na widok podbiegającego Twojego dziecka do psa*, który może zrobić mu krzywdę (zamiast psa wstaw cokolwiek, konia, auto, jezioro) ktoś krzyknął "Stój!" albo "Zostaw!" wywołując natychmiastową reakcję czy też spróbował zwrócić się do Ciebie słowami "Szanowna Pani, zwracam Pani uwagę... a nie, już za późno..."?

[quote name='filodendron']Jak mniemam, czy też mam nadzieję - nie ryczałaś na nie a potem nie skarżyłaś tutaj, że te dzieci za płotem powinny być dodatkowo na smyczy i w kagańcu? ;)[/QUOTE]

Jeżeli nie potrafią się zachować, a rodzice nad nimi nie panują to jak najbardziej powinny. I nie dotyczy to zachowań wobec zwierząt ale każdych, które są niemile widziane przez otoczenie.

Link to comment
Share on other sites

Cała ta dyskusja mnie przerasta. Mam takiego psa, że po pierwsze nikt obcy do niego dziecka nie puści, po drugie - pies ma w nosie biegające osobniki na dwóch nogach. W lesie spotkałam się natomiast z tym, że naprzeciwko jechała 4 osobowa rodzina na rowerach. Jak nas zobaczyli z psami zwolnili. Starsza dziewczynka zeszła z roweru i powiedziała do mniejszego chłopca żeby też to zrobił. Byłam w szoku, pozytywnym. Nasze psy nie zwracają uwagi na rowerzystów, ale pewnie są takie co to robią i taka reakcja jest jak najbardziej w porządku.

Link to comment
Share on other sites

Sporo jeżdżę na rowerze i często niestety mam sytuacje, że jakiś pies chce dobrać się do moich kostek z głośnym szczekaniem. Kocham psy, ale w takim momencie to uczucie balansuje na krawędzi wedle zasady "od miłości do nienawiści jeden krok". Ja też profilaktycznie nieraz zejdę z roweru, gdy nie ma miejsca, by się dobrze rozpędzić

Edited by jolaniebieska
Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][COLOR=#000000]W miejscowości, w której mieszkają moi rodzice jest masa młodych małżeństw z małymi dziećmi. Zwykle te dzieci nie mają zwierzątek, albo mają jakieś chomiki czy takie tam. Pies jest dla nich zjawiskiem, z którym nie zawsze potrafią się odnaleźć. I tak, zdarzają się bardzo różne sytuacje, zwłaszcza jak idziesz z małym, puchatym pieskiem, którego dzieci się zazwyczaj nie boją. Zdarzało mi się, że mijające nas dzieci wrzeszczały, piszczały, machały rękami, zaczynały szurać butami, majtać trzymanymi w rękach przedmiotami, podskakiwać i takie tam. Nie jest to dla mnie nic dziwnego, bo dzieci to dzieci, wiadomo, moja suka nawet jak ma stresa w związku z tym to się raczej odsuwa i patrzy na moją reakcję - ale kluczowa jest reakcja rodzica. Jeśli rodzic przywołuje dziecko do porządku, czasem nawet tłumacząc co i jak (zależnie od wieku i poziomu rozwoju dziecka, wiadomo) to ekstra. Ale zdarzyło mi się przez prawie 4 lata ze dwa - trzy razy, że to ja musiałam powstrzymać rozentuzjazmowanego kilkulatka przed wbiegnięciem prosto w psa. [/COLOR][/QUOTE]

Też teraz mam puchatego psiaczka i to w trzech kolorach i ma brązowy nos! dzieciaki do niego ciągną.
1.by uzyskać [U]natychmiastowy[/U] efekt o którym tu wszyscy tak piszą wystarczą dwa kroki przed psa (serio dzieci nie biegaja tak szybko że nie zdążymy się ruszyć), zdarzyło mi się też złapać za rękę i grzecznie wyjaśnić dlaczego to zrobiłam (rodzic miał nie tęgą minę za złapanie ale jako że potem wyjaśniałam dziecku jakoś nie dar się, a jakby spróbował to już bym się nim zajeła :evil_lol: ale nim, durnym RODZICEM a nie dzieckiem. Dla mnie to że rodzic jest durny n ie oznacza żę mogę się na dziecku wyżyć.
2. Owszem nie mam obowiązku wychowywać informować cudzych dzieci, możemy robie ryczeć nawzajem na innych ludzi i do końca naszych dni narzekać że ludzie nic nie rozumieją i są chamami
3. I właśnie przez 4 LATA DWIE SYTUACJE to o jakiej pladze i strasznych potworach mówimy przed którymi trzeba się tak bronić, większość bachorów da się zatrzymać natychmaist bez ryczenia na nie. Ba da się z nimi dogadać bardzo fajnie co może się okazać niemożliwe z ich niereformowanymi rodzicami.
4.Rozumiem rykniecie jest prostrze co tam będziemy sobie zawracać głowę cudzym dzieciakiem (niestety nie żyjemy w utopii) natomiast ja jako osoba cywilizowana (mam nadzieję) staram się najpierw nie ryczeć jak jakieś prehistoryczne zwierzę. Zamyka to jakąkolwiek płaszczyznę porozumienia.

Dalej. KAGANIEC na spacerze dla każdego psa? Nie zgadzam się.
Tak samo że jakby dzieciak mi kopnął psa to mój pies nie może go dziabnąć! choć na pewno byłabym pierwsze by zrobić z nim porządek i jego rodzicami.:angryy:

I w dalszym ciagu powtarzam dopuszczam do siebie myśl żę ZDARZAJĄ SIĘ sytuację gdy nic innego nie skutkuje ale się zdarzaja a nie są normą spacerową bo jeśli tak to juz coś jest nie tak z osobą która te spacery odbywa.

Link to comment
Share on other sites

Czego niektórzy tutaj nie rozumieją w słowie "bachor". Ile razy trzeba wszystkim tłumaczyć, że nie zostało ono tu użyte jako synonim dziecka tylko jako określenie bardzo niegrzecznego dziecka, które nie dość, ze nie jest pilnowane przez rodzica to ma dodatkowo jego wsparcie w swoim zachowaniu.

PaulinaBemol, nie, bachorowi nie wytłumaczysz. Dziecku tak, jak najbardziej, ale bachorowi nie.

Link to comment
Share on other sites

widzisz bo ja uważam że bachorowi też wytłumaczysz może to być cięższe ale da radę. Jak już było z analogiami często spotykamy na spacerze "głupie" psy tylko to nie psy są głupie bo się źle zachowują a ich właściciele, którzy nie potrafią/ nie chcą nauczyć ich prawidłowego zachowania

PS. i gratuluje pewnym osobom że dzieci pod ich opieką nic nie odstawią. Ja mam sporo dzieciaków w rodzinie niby wiedzą jak zachowywać się w stosunku do psa i je uwielbiają. Natomiast dopuszczam do siebie myśl że może się zdarzyć że coś "wykombinują", pies i dziecko to nie robot. Dlatego też trzeba ich pilnować, z tym że dzieciaka moim zdaniem jest trudniej upilnować.

Link to comment
Share on other sites

Ale ja wychodząc na spacer nie mam ochoty bawić się w przedszkolankę. Mogę coś krótko wyjaśnić, jak dziecko fajne i chce mnie słuchać, ale nie będę starać się wbijać opornemu dzieciakowi do głowy oczywistych oczywistości. Na takich wolę ryknąć i mieć problem z głowy. Nie zgłaszałam się nigdzie jako wolontariuszka do edukacji tej mniej myślącej części społeczeństwa.

Ja jako dziecko wiele "odstawiałam", w wieeeelu sytuacjach, ale nigdy w takich, w których występowałby jeszcze pies jako potencjalne zagrożenie.

Link to comment
Share on other sites

ok nie macie ochoty bawić się w przedszkolanki spoko. Tylko potem nie narzekajcie że jak dorośnie to też będzie ryczeć , i dalej nie wiedzieć jak się zachować w stosunku do psów. I tyle, no nie wiem ja nie drę się po prostu na wszystko co mi nieodpowiada i nie stosuje od razu najcięższych argumentów ale są różne metody. Potem psiarze są chamami i w sumie nie dziwi mnie to z takim podejściem.

Ale zostawmy to bo już chyba ustaliliśmy że takie "bachory" zdarzają się sporadycznie bardzo. Ja po prostu się zdziwiłam, bo przedstawione to było jakby na każdym spacerze trzeba by było odganiać się od wrzeszczących bachorów, w co nie wierzę chyba że dla kogoś każde dziecko to wredny bachor, i denerwuje go tym że jest dzieckiem. (mnie na przykład dzieci wkurzają, nie lubię i już ale mam tego świadomość)

Soko ale zapewne były inne zagrożenia więc nie widzę różnicy. Byłaś częścią plagi bachorów z innej dziedziny :lol:

Dardamell A skąd możesz wiedzieć czy dzieciak coś odstawił czy zawsze się tak zachowuje? chyba że to dzieciak z twojej ulicy i notorycznie to robi. I wtedy trzeba się sięgnąć po poważniejsze środki. Tylko ja nie wiem czy twoje ryknięcie coś da na tak opornego recydywistę.

I żeby nie było rozumiem że w nerwach nie zawsze nad sobą do końca panujemy;) i ja święta też nie jestem.

Edited by PaulinaBemol
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Golson']To może raz jeszcze zapytam bo zdaje się, że większość "protestujących" sprytnie unika odpowiedzi - wolała byś aby na widok podbiegającego Twojego dziecka do psa*, który może zrobić mu krzywdę (zamiast psa wstaw cokolwiek, konia, auto, jezioro) ktoś krzyknął "Stój!" albo "Zostaw!" wywołując natychmiastową reakcję czy też spróbował zwrócić się do Ciebie słowami "Szanowna Pani, zwracam Pani uwagę... a nie, już za późno..."?[/QUOTE]
Może przez chwilę nie generalizujmy, tylko wróćmy do tej konkretnej sytuacji, która wywołała dyskusję.
1. Nie wierzę, że 6-cio miesięczny szczeniak stanowi dla dziecka zagrożenie, które w pełni uzasadnia gwałtowną reakcję, potem spadek adrenaliny i dla ulżenia małą erupcję epitetów na forum.
2. Nie wierzę, że dziecko stanowi uzasadniające w/w zachowanie zagrożenie dla 6-cio miesięcznego szczeniaka w sytuacji stacjonarnej, w której między dzieckiem a szczeniakiem stoi dorosły mężczyzna.
3. Nie wierzę, że takie historie spotykają Cię raz na tydzień.
4. Moja córka jest już dorosła i gdybym zobaczyła jak ona albo jej chłopak ryczy na dziecko, które biegnie do szczeniaka, zamiast je po prostu zatrzymać albo wziąć szczeniaka na ręce, to byłoby mi wstyd. Nie zarzuciłam Ci nadmiernej troski o cudze dzieci ale ochoczy język jakim przyklasnąłeś stwierdzeniu, jakoby po ulicach przewalała się plaga dzieci, które należałoby powiązać, bo to jest nonsens grubymi nićmi szyty. Ale rozumiem - jak ktoś wejdzie między wrony i tak dalej. Wpadłeś, zobaczyłeś, że ktoś coś napisał, przytaknąłeś w niewybredny sposób. Wyszło chyba trochę nie tak, jak chciałeś, więc teraz stopniujesz zagrożenie. Jezioro. No jasne ;)

Link to comment
Share on other sites

Pamiętam z dzieciństwa taką sytuację: po szkole, z bandą koleżanek i kolegów, biegliśmy ile sił w nogach do parku. Ja biegłam w czołówce i galopem przeleciałam przez ulicę. Nie zauważyłam, że jechało auto, a kierowca musiał hamować z piskiem opon. Wysiadł z samochodu i tak nas opieprzył, że do końca życia tego nie zapomnę. I zadziałało to milion razy lepiej, niż powtarzane przez mamę "patrz w lewo, prawo i lewo". Dodam, że nie mam i nie miałam z tego powodu traumy, ale nauczkę dostałam solidną i w pełni zasłużoną.

Sama mam 3-letnią córkę. I 4-miesięcznego szczeniaka. Aktualnie uczą się siebie nawzajem, ale uwierzcie, nawet we własnym domu, z ogarniętym dzieckiem i ogarnianym psem, czasami muszę krzyknąć albo na jedną, albo na drugą. Żadna nie jest lękliwa ;) ale zdarza się, że nie ma czasu na tłumaczenie, a i emocje dokładają swoje.

I gdyby zdarzyło mi się, że ktoś leci na psa z wrzaskiem, też bym pewnie krzyknęła. Niekoniecznie piękną soczystą wiązanką, ale jednak. Zarówno na córkę lecącą do obcego psa, jak i na obce dziecko lecące do mojego.

Edited by Sowroneczka
Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Może przez chwilę nie generalizujmy, tylko wróćmy do tej konkretnej sytuacji, która wywołała dyskusję.
1. Nie wierzę, że 6-cio miesięczny szczeniak stanowi dla dziecka zagrożenie, które w pełni uzasadnia gwałtowną reakcję, potem spadek adrenaliny i dla ulżenia małą erupcję epitetów na forum.
2. Nie wierzę, że dziecko stanowi uzasadniające w/w zachowanie zagrożenie dla 6-cio miesięcznego szczeniaka w sytuacji stacjonarnej, w której między dzieckiem a szczeniakiem stoi dorosły mężczyzna.
3. Nie wierzę, że takie historie spotykają Cię raz na tydzień.
4. Moja córka jest już dorosła i gdybym zobaczyła jak ona albo jej chłopak ryczy na dziecko, które biegnie do szczeniaka, zamiast je po prostu zatrzymać albo wziąć szczeniaka na ręce, to byłoby mi wstyd. Nie zarzuciłam Ci nadmiernej troski o cudze dzieci ale ochoczy język jakim przyklasnąłeś stwierdzeniu, jakoby po ulicach przewalała się plaga dzieci, które należałoby powiązać, bo to jest nonsens grubymi nićmi szyty. Ale rozumiem - jak ktoś wejdzie między wrony i tak dalej. Wpadłeś, zobaczyłeś, że ktoś coś napisał, przytaknąłeś w niewybredny sposób. Wyszło chyba trochę nie tak, jak chciałeś, więc teraz stopniujesz zagrożenie. Jezioro. No jasne ;)[/QUOTE]


Nie musisz w nic wierzyć. Kolejny raz odkręcasz kota ogonem i nie odpowiadasz na pytanie - ale widać to już pewna norma.

1. Uwierz, że 6 miesięczny szczeniak może zrobić krzywdę dziecku.
2. Tak samo kilkuletnie dziecko może wyrządzić krzywdę szczeniakowi. Chociaż w sumie to nie kwestia żadnej wiary a wyłącznie zdrowego rozsądku - tego jak widać masz spory deficyt.
3. Nie musisz. Natomiast powinnaś co nieco poczytać na temat zdań warunkowych - to zdecydowanie bardziej będzie przydatne dla zrozumienia wypowiedzi innych osób.
4. Kolejny raz uczepiłaś się tej plagi... Idea cytowania czyjejś wypowiedzi służy wskazaniu do czego się odnosimy - to, że cytuję czyjąś wypowiedź nie oznacza, że bezkrytycznie ją przyjmuję do wiadomości i potwierdzam. Potwierdziłem, że istnieje taka grupa dzieci. Nigdzie nie pisałem, że jest to plaga.

Może w końcu, zamiast dalej się miotać i próbować wkładać innym w usta cudze wypowiedzi, zdecyduj się na odpowiedź na jasno postawione pytanie.

Link to comment
Share on other sites

"To może ja odpowiem na twoje pytanie. Wolałabym by wybrano opcję trzecią bo dla mnie to dziwne że widzisz tylko opcję krzyku albo przesadnej kultury (która jest ironiczna w tym przypadku). można zastąpić mu drogę, złapać za rękę i spokojnie powiedzieć dlaczego....
I w dalszym ciągu bieg do psa przy właścicielu nie jest tym samym co wybiegnięcie na ulicę. Dziecko nie rozwija prędkości samochodu więc mamy więcej czasu na reakcję.

Co do pkt. 1 i 2 nie zrobią krzywdy jeśli jest przy tym właściciel, osoba dorosła. Dlaczego uznajesz że jak dziecko podejdzie to masz mu pozwolić na co żywnie mu się podoba?Czy naprawdę istnieją tylko dwa wyjścia spotkanie to krzywda więc lepiej w ogóle do tego nie dopuścić i najlepiej jak najostrzej tak na wszelki wypadek jakby łagodniejsza perswazja mogła nie poskutkować

Edited by PaulinaBemol
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sowroneczka']Pamiętam z dzieciństwa taką sytuację: po szkole, z bandą koleżanek i kolegów, biegliśmy ile sił w nogach do parku. Ja biegłam w czołówce i galopem przeleciałam przez ulicę. Nie zauważyłam, że jechało auto, a kierowca musiał hamować z piskiem opon. Wysiadł z samochodu i tak nas opieprzył, że do końca życia tego nie zapomnę. I zadziałało to milion razy lepiej, niż powtarzane przez mamę "patrz w lewo, prawo i lewo". Dodam, że nie mam i nie miałam z tego powodu traumy, ale nauczkę dostałam solidną i w pełni zasłużoną.

Sama mam 3-letnią córkę. I 4-miesięcznego szczeniaka. Aktualnie uczą się siebie nawzajem, ale uwierzcie, nawet we własnym domu, z ogarniętym dzieckiem i ogarnianym psem, czasami muszę krzyknąć albo na jedną, albo na drugą. Żadna nie jest lękliwa ;) ale zdarza się, że nie ma czasu na tłumaczenie, a i emocje dokładają swoje.

I gdyby zdarzyło mi się, że ktoś leci na psa z wrzaskiem, też bym pewnie krzyknęła. Niekoniecznie piękną soczystą wiązanką, ale jednak. Zarówno na córkę lecącą do obcego psa, jak i na obce dziecko lecące do mojego.[/QUOTE]

Mam nadzieję, że nie masz na myśli wykrzyczanego do dziecka "Stój!" albo "Zostaw!" To już przecież "erupcja epitetów"...

Link to comment
Share on other sites

No przepraszam. Ja w jednej ręce trzymam smycz, w drugiej smaczki, no niech mi trzecia wyrośnie do zatrzymania dziecka. Jak to kikopup na swojej płycie rzecze: "you have to be an asshole". Na spacerze z psem, który się boi/może zacząć się bać, tylko on się liczy, a nie to, czy komuś się podoba moje krzyczenie, czy nie.
W takich sytuacjach cel uświęca środki właśnie takie jak krzyknięcie :)

Link to comment
Share on other sites

PaulinaBemol, jak ja ryknę to cała okolica nagle reaguje dziwną ciszą. Po pierwsze: rzadko się to zdarza, po drugie: nikt się nie spodziewa, że w ciele osoby 1,55 cm znajduje się takie głosisko z bardzo pewną siebie i nie pozostawiającą nikomu decyzji nutą. To właśnie m.in. dzieki tej umiejętności dzieci mogą sobie przy suce przebiegać i się wywalać a małe pieski mogą sobie ją oszczekiwać, bo wie, że wrazie czego ma mnie i ja sprawę załatwię - w odróznieniu od psów, które muszą swoich właścicieli bronić przed każdą muchą, bo Ci już się boją jej soptkania z ich psem.
Ja nie potrzebuję i raczej nie jest funkcją ryknięcia stała zmiana zachowania ale reakcja tu i teraz.
A po takim ryknięciu mogę już sobie zacząć coś dziecku tłumaczyć jak tylko obydwoje mamy na to chęci.

Tak, zostało ustalone, że bachory są sporadyczne. Też nie lubię dzieci i drażni mnie ich zachowanie ale każdy wiek ma swoje prawa a dziecięcy ma akurat takie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='PaulinaBemol']To może ja odpowiem na twoje pytanie. Wolałabym by wybrano opcję trzecią bo dla mnie to dziwne że widzisz tylko opcję krzyku albo przesadnej kultury (która jest ironiczna w tym przypadku). można zastąpić mu drogę, złapać za rękę i spokojnie powiedzieć dlaczego....
I w dalszym ciągu bieg do psa przy właścicielu nie jest tym samym co wybiegnięcie na ulicę. Dziecko nie rozwija prędkości samochodu więc mamy więcej czasu na reakcję.[/QUOTE]

Z tym, że niekoniecznie. To nie dziecko jednoznacznie jest tu "samochodem" lecz może nim być także ewentualna reakcja psa. Ne zawsze jest również czas na reakcję, dzieci biegają wolniej ale też sporo mniej czasu i "przestrzeni" mamy na ewentualną reakcję. Zastąpienie drogi jest wyjściem o ile znajdujemy się pomiędzy, będąc obok, nawet te kilka metrów, najczęściej nie jesteśmy w stanie zareagować poza ostrzeżeniem w formie krzyku i o taki przypadek dokłądnie tu idzie.
Czytam te teksty w stylu "krzyk nigdy nie jest rozwiązaniem" stąd też pojawia się moje pytanie co w sytuacji, w której nic innego nie ma szans zadziałać? Nie dobiegniemy, nie złapiemy za rękę, krzyczeć przecież nie wolno... to ja pytam co? Mam popatrzeć jak dziecko sobie lub innemu stworzeniu krzywdę robi bo "krzyk nie jest rozwiązaniem"? Kolejny element to wróżenie ze szklanej kuli, "ryknąć" oznacza krzyknąć doniosłym głosem - skąd wam się w głowach urodziło "gnojenie dzieci" czy jakieś "wiązanki"?

Link to comment
Share on other sites

Soko z tego co wiem to kolega stał przed sklepem a nie akurat coś ćwiczył, w oddaleniu od wejścia z którego wybiegło dziecko....
Dobra kończę temat na moje szczęście u mnie codziennie nie spotykam się z rozwrzeszczanymi potworami i z innych wypowiedzi wnioskuję że "bachory" na które trzeba się drzeć nie są takie nagminne to mi wystarczy jako wyjaśnienie ;)

Ani razu nie napisałam że "krzyk nigdy nie jest rozwiązaniem" , powtarzam się non stop że mogą się ZDARZYĆ POJEDYNCZE PRZYPADKI. O "gnojeniu" i "wiązankach" nic też nie pisałam.

Link to comment
Share on other sites

Nie każdy pies potrafi też jeszcze np. siedzieć w miejscu, gdy właściciel interweniuje, a wtedy chwycenie dziecka za rękę jest równoznaczne ze zbliżeniem się prawie bezpośrednim do psa, który może i ma prawo nie być na to gotowy. I wtedy krzyk jest idealny.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Golson']Z tym, że niekoniecznie. To nie dziecko jednoznacznie jest tu "samochodem" lecz może nim być także ewentualna reakcja psa. Ne zawsze jest również czas na reakcję, dzieci biegają wolniej ale też sporo mniej czasu i "przestrzeni" mamy na ewentualną reakcję. Zastąpienie drogi jest wyjściem o ile znajdujemy się pomiędzy, będąc obok, nawet te kilka metrów, najczęściej nie jesteśmy w stanie zareagować poza ostrzeżeniem w formie krzyku i o taki przypadek dokłądnie tu idzie.
Czytam te teksty w stylu "krzyk nigdy nie jest rozwiązaniem" stąd też pojawia się moje pytanie co w sytuacji, w której nic innego nie ma szans zadziałać? Nie dobiegniemy, nie złapiemy za rękę, krzyczeć przecież nie wolno... to ja pytam co? Mam popatrzeć jak dziecko sobie lub innemu stworzeniu krzywdę robi bo "krzyk nie jest rozwiązaniem"? Kolejny element to wróżenie ze szklanej kuli, "ryknąć" oznacza krzyknąć doniosłym głosem - skąd wam się w głowach urodziło "gnojenie dzieci" czy jakieś "wiązanki"?[/QUOTE]
No wiesz, jak krzykniesz na dziecko to skończy się to traumą do końca życia no i potem jak to dziecko będzie się drzeć na rówieśników, rodziców etc. to będzie Twoja wina:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='badmasi']No wiesz, jak krzykniesz na dziecko to skończy się to traumą do końca życia no i potem jak to dziecko będzie się drzeć na rówieśników, rodziców etc. to będzie Twoja wina:diabloti:[/QUOTE]

Wiesz, kiedyś na temat podobnych problemów funkcjonowało powiedzenie - "lepsze bite jak zdechłe" - i dzieci na ludzi wyrosły. Kto nie dostał w dzieciństwie klapsa albo klasycznej "zjebki" od rodziców/opiekunów? Znajdzie się chociaż jedna taka osoba? :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...