Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

No i wieje nudą :( a już zaczynałam go "widzieć" - piękny, silny, wysoki z rozwianymi włosami i zamyślony...zadumany nad losami świata a z nim pies - mądry, odważny i współczujący opiekun zbłąkanych pobratymców i ludzi...a to wszystko może na wrzosowiskach albo nad urwiskiem a w oddali zamek?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='badmasi']No i wieje nudą :( a już zaczynałam go "widzieć" - piękny, silny, wysoki z rozwianymi włosami i zamyślony...zadumany nad losami świata a z nim pies - mądry, odważny i współczujący opiekun zbłąkanych pobratymców i ludzi...a to wszystko może na wrzosowiskach albo nad urwiskiem a w oddali zamek?[/QUOTE]
A imię jego czterdzieści i cztery :)

moja siostra padła jak to przeczytała

Ja jeszcze widziałam stado jednorożców i tęczę na której końcu był garnuszek ze złotem ;p

Link to comment
Share on other sites

No to uznajmy, że dyskusja z uciążliwym użytkownikiem została zażegnana, aczkolwiek przyznaję się bez bicia, że nie przebrnęłam ... :)
A wracając do meritum ... U mnie, tj. na wsi najczęstszym problemem są maluchy wałęsające się luzem, bo to płot nieszczelny. Na szczęście moja sucz, w terenie zabudowanym zawsze na smyczy, coraz ładniej reaguje na komendę "idziemy", a maluchy daje się odstraszyć fuknięciem albo, te co bardziej upierdliwe, fuknięciem połączonym z zamachem końcówką linki ;)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][COLOR=#000000]Ja też się nie dowiedziałam [/COLOR]:eviltong:[COLOR=#000000] Starannie omijał temat chorych psów, a raczej wybierał sobie z naszych postów to, na co wygodnie było mu odpisać [/COLOR];-)[/QUOTE]

Mogę chyba ulżyć bo na początku tego cyrku pytałam na przykąłdzie chorej suczki sąsiadki. Tak więc jak wie że pies chory oczywiście nie pozwala psu podejść a jak jeszcze nie wiem to....no nie będzie wywiadu z każdym mijanym psiarzem przeprowadzał, wołał psa czy tam krzyczał do właściciela czy może podejść, nie będzie z siebie pajaca robił.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='PaulinaBemol']Mogę chyba ulżyć bo na początku tego cyrku pytałam na przykąłdzie chorej suczki sąsiadki. Tak więc jak wie że pies chory oczywiście nie pozwala psu podejść a jak jeszcze nie wiem to....no nie będzie wywiadu z każdym mijanym psiarzem przeprowadzał, wołał psa czy tam krzyczał do właściciela czy może podejść, nie będzie z siebie pajaca robił.[/QUOTE]

Ręce opadają... Ale myślę, że ostatnie zdanie jest prawdziwym powodem, a nie te wszystkie wymówki ;) Po prostu wstydzi się wyróżniać :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='spike1975']

i niech będzie tak jak parę postów wyżej, że jak wyleciał na laskę pies sąsiada to ta zamiast pogadać z tym sąsiadem już kombinuje gdzie by tu na niego złożyć jakiś donos [/QUOTE]

Wypraszam sobie nazywanie mnie "laska". nie mam zamiaru chodzic.zesttesowana ze wyskocza mi psy sasiada z domu na wysokiej skarpie. swojego psa musialam niesc kilka m dalej bo nir mialam zamiaru go ciagnac niczym worek z ziemniakami a nie mialam ochotu leciec do wlasciiciela z psem pod pacha pod gore w 6miesiacu ciazy.
nioslam go bo jestesmy na etapie uczenia sie spotkan z innymi psami- moj ze schroniska. i oboje sie docieramy wiec wolalabym zeby mi sammopas NIC nie wyskakiwalo jesli jest agresywnne.

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj byłam świadkiem czegoś tak idiotycznego, że głowa mała.
Idę sobie z Bestiowatym, minęliśmy klatkę, z której po kilku sek. wyszedł gościu z dwoma psami: astowatym i czymś bliżej nieokreślonym - stawiam na dziwacznie ostrzyżonego yorka :lol: Jestem z moim psem na etapie "zostaw pieska" (bo się zawsze spina jak porypany). Gość szedł z tymi dwoma psami za nami w dosyć dalekim odstępie, ale ten mały york był oczywiście bez smyczy i leciał za nami. Koleś chyba uznał, że mi to przeszkadza (wow!), bo widział i słyszał jak mówię do swojego psa "zostaw, idź". Ja patrzę a ten sru po przekątnej przez pętlę autobusową, z astem na smyczy. Jak przebiegł dodatkowo ulicę to się zorientował, że york został tam gdzie był, bo się załatwiał. Mięcho poleciało w strone małego, który w te pędy jak tylko skończył pognał przez pętlę, ulicę i dostał jeszcze burę.... Noż k@#$% :angryy:.

Link to comment
Share on other sites

Człowiek sprawi, że usuwa się gościa obrażającego rodziców jednej osoby i nagle jest się tym złym :-( zawiodłam się na Was :diabloti: zaraz pewnie padnie jakiś nowy, ciekawy temat :eviltong:


ps. mój pies na sralnik też chodzi bez smyczy , on w ogóle często chodzi bez smyczy :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='PaulinaBemol']Tak więc jak wie że pies chory oczywiście nie pozwala psu podejść a jak jeszcze nie wiem to....no nie będzie wywiadu z każdym mijanym psiarzem przeprowadzał, wołał psa czy tam krzyczał do właściciela czy może podejść, nie będzie z siebie pajaca robił.[/QUOTE]
Z tym że w tym jest trochę smutnej prawdy. My tu sobie gadu gadu, a w realu psiarze nie pytają, czy pies może podejść do drugiego. Nie pytają do tego stopnia, że jak ostatnio spytałam pana z rottkiem, czy mój może podjeść (bo chciał), to pan stał i stał, i myślał jakby robił rozbiór zdania albo był obcojęzyczny. Nieprzyzwyczajony biedak.

Link to comment
Share on other sites

A ja dzisiaj idę, przede mną idzie pani z labkiem,a z naprzeciwka jakaś pani z małą starszą suczką (bez smyczy). Ten labek 'targał' swoją właścicielkę po całym chodniku. Naglę słyszę pisk, a tu labek po prostu podeptał po tej suni. Bo był taki chętny, milutki (normalnie piesek spike tylko na smyczy:eviltong:) łagodniutki, tylko zapomniał o swojej masie :roll:.
Dobrze, że tej psinie nic się nie stało i nic jej nie było (operacji itp.)

Link to comment
Share on other sites

Ja natomiast wczoraj spędziłam z przyjaciółką urocze 10 minut na środku wąwozu na mrozie trzymając burki na komendzie "zostaw", bo jakaś babka najwyraźniej uznała, że jej piesek nie potrzebuje smyczy. A to, że biega dookoła innych piesków i drze jadaczkę to oj tam oj tam - mały jest, to może. Zastanawiałam się, czy by nie puścić poczwara, a co, niech też ma jakąś radość z życia :diabloti: ale wtedy pewnie by się pojawiła w sekundzie policja, SM, antyterroryści i papież Franciszek, bo straszne wielkie czarne bydle biega po wąwozie, pani, wilkołak normalnie! :roll:

Link to comment
Share on other sites

Ja tez kilka razy miałam przemożną ochotę puścić Jariego na szczekacza, ale no właśnie... Potem będzie moja wina :p Jeszcze doberman, o panie... 50 lat ciężkich robót.

A przy okazji chciałabym pozdrowić jegomościa, który bardzo mądrze chciał się mnie zapytać o drogę i zrobił to podbiegając do mnie od tyłu, krzycząc i klepiąc w ramię :loveu: Dobrze, że istnieją kagańce (który mój pies nosi ZAWSZE ze względu na reakcje), ale czasem nawet jak człowiek nic nie wadzi nikomu, może być wystawiony na głupotę innych :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

ja ostatnio spaceruje po osiedlu, czego dawno nie robiłam, ale nie spotykam póki co takich dziwaków :evil_lol: tzn latają pieski luzem, ale np dziś spotkałam dwoje właścicieli którzy przerażeni wołali swoje pieski mające zamiar przywitać się z Etną :diabloti: a ona naprawdę jest miła i chętnie by się przywitała, no ale to miasto jest dziwne :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']oj tam, oj tam, za słodkie zatitanie "leć się pieseczku przywitać" i odwołanie po 5 metrach jak już jazgot będzie zwiewał w podskokach nikt was nie zabije:evil_lol:[/QUOTE]
Jari ma słabe poczucie humoru w takich sytuacjach i mógłby zabić samym kagańcem, więc niestety nie będzie mi dane sprawdzić... ;) Choć ludzi typu "niech pani puści, to się nauczy!" nie brakuje.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']oj tam, oj tam, za słodkie zatitanie "leć się pieseczku przywitać" i odwołanie po 5 metrach jak już jazgot będzie zwiewał w podskokach nikt was nie zabije:evil_lol:[/QUOTE]

Problem w tym, że poczwar mógłby się jednak nie odwołać po 5 m, bo mu hormony walą na czółko ostatnio i obecnie sobie nie daję uciąć za niego nawet paznokcia, więc jak coś się pojawia na horyzoncie to odławiamy czarne ;)

Link to comment
Share on other sites

Wsi spokojna, wsi wesoła :) Jak ja się cieszę, że dałam nogę z miasta i bywamy tylko na "podtrzymanie" socjalu ;)

No ale i nam się zdarzyło jakiś czas temu ... Park miejski, moja na smyczy, na horyzoncie 2 babki z okrąglutką baryłeczką rasy labrador, bez smyczy rzecz jasna. Labek kroczy ochoczo w naszą stronę, więc my stop. Baba nr 1 z przerażeniem: - pies, czy suka? Ja: - suka. Baba: - to mogą się pobawić. Ja: - no dobra, byle nie za długo, bo moja ma cieczkę :diabloti: (luz, ja z nią sobie poradzę, więc o nas jestem spokojna). A na to baba ... Szok !! Wpadła w histerię, no normalnie takim sopranem zaczęła zawodzić, jakby co najmniej zobaczyła zboczeńca wychodzącego zza krzaka :crazyeye: [I]Jeezzuu, to po coś pani tu przyłaziła !!! I co ja teraz zrobię !!! Ja go do domu nie doprowadzę !!! On mi dzisiaj spać nie pójdzie !!! Dom mi cały zdemoluje !!! Ja go przecież znam !!! I co ja teraz zrobię !!! I po co mi był ten spacer !!! Trzeba było z domu nie wychodzić !!![/I]
Na to Baba nr 2: - no co Ty, a Ty jak masz "ciotkę" to też nosa z domu nie wychylasz? A swojego psa na spacer też musisz wyprowadzić, uspokój się i przypnij mu smycz.
No to przypięła. 10 sek nie minęło, jak pies wysunął łepetynę przez coś, co wyglądało jak łańcuszek, ale bardziej z gatunku "damska biżuteria" niż "obroża dla psa" ... Mówię: - proszę mu tę "obrożę" ciaśniej zapiąć, on nie może tak swobodnie wysuwać głowy. Baba: - jak to ciaśniej, jak to ciaśniej, żeby mi się UDUSIŁ ?!
Stoję i widzę, że baba za świat psa nie ogarnie, więc kulturalnie pytam czy mieszkają daleko od parku. Mogę podprowadzić, żeby się nie musiała szarpać ... Ja się nigdzie nie spieszę. W odpowiedzi kolejna fala lamentu i ten sam słowotok, jakby to z odtwarzacza puszczała ...
W obliczu braku możliwości nawiązania jakiegokolwiek DIALOGU, nie pozostało nic innego, jak udać się wgłąb parku. O dziwo labek - demolka nawet się za nami nie poczłapał :lol: A ja akurat tego dnia, miałam jakieś dziwne "dni dobroci" :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Furie']Wsi spokojna, wsi wesoła :) Jak ja się cieszę, że dałam nogę z miasta i bywamy tylko na "podtrzymanie" socjalu ;)

No ale i nam się zdarzyło jakiś czas temu ... Park miejski, moja na smyczy, na horyzoncie 2 babki z okrąglutką baryłeczką rasy labrador, bez smyczy rzecz jasna. Labek kroczy ochoczo w naszą stronę, więc my stop. Baba nr 1 z przerażeniem: - pies, czy suka? Ja: - suka. Baba: - to mogą się pobawić. Ja: - no dobra, byle nie za długo, bo moja ma cieczkę :diabloti: (luz, ja z nią sobie poradzę, więc o nas jestem spokojna). A na to baba ... Szok !! Wpadła w histerię, no normalnie takim sopranem zaczęła zawodzić, jakby co najmniej zobaczyła zboczeńca wychodzącego zza krzaka :crazyeye: [I]Jeezzuu, to po coś pani tu przyłaziła !!! I co ja teraz zrobię !!! Ja go do domu nie doprowadzę !!! On mi dzisiaj spać nie pójdzie !!! Dom mi cały zdemoluje !!! Ja go przecież znam !!! I co ja teraz zrobię !!! I po co mi był ten spacer !!! Trzeba było z domu nie wychodzić !!![/I]
Na to Baba nr 2: - no co Ty, a Ty jak masz "ciotkę" to też nosa z domu nie wychylasz? A swojego psa na spacer też musisz wyprowadzić, uspokój się i przypnij mu smycz.
No to przypięła. 10 sek nie minęło, jak pies wysunął łepetynę przez coś, co wyglądało jak łańcuszek, ale bardziej z gatunku "damska biżuteria" niż "obroża dla psa" ... Mówię: - proszę mu tę "obrożę" ciaśniej zapiąć, on nie może tak swobodnie wysuwać głowy. Baba: - jak to ciaśniej, jak to ciaśniej, żeby mi się UDUSIŁ ?!
Stoję i widzę, że baba za świat psa nie ogarnie, więc kulturalnie pytam czy mieszkają daleko od parku. Mogę podprowadzić, żeby się nie musiała szarpać ... Ja się nigdzie nie spieszę. W odpowiedzi kolejna fala lamentu i ten sam słowotok, jakby to z odtwarzacza puszczała ...
W obliczu braku możliwości nawiązania jakiegokolwiek DIALOGU, nie pozostało nic innego, jak udać się wgłąb parku. O dziwo labek - demolka nawet się za nami nie poczłapał :lol: A ja akurat tego dnia, miałam jakieś dziwne "dni dobroci" :evil_lol:[/QUOTE]

To masz szczęście że zdążyłaś coś więcej powiedzieć. Ja mam zawsze tak z takim typem ludzi że na pytanie "czy suczka?" dopowiadam "tak..." i zanim zdążę skończyć "ale nich ce się bawić/ proszę nie puszczać/nie lubi psów" już wesoły piesek leci do mnie i do mojej.
Chyba najbardziej wkurzający ludzie dla mnie zaraz obok ludzi "jaki grzeczny piesek"(to drugie to mój przewrażliwienie;) )

Edited by dance_macabre
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']Jari ma słabe poczucie humoru w takich sytuacjach i mógłby zabić samym kagańcem, więc niestety nie będzie mi dane sprawdzić... ;) Choć ludzi typu "niech pani puści, to się nauczy!" nie brakuje.[/QUOTE] Szczęście, ze moja suka poczucie humoru ma i to dość rozwinięte, do tego nei lubi podchodzić do psów, woli jak podejdą one i dzięki temu na prośbę ludzi typu "niech pani puści, to się nauczy" puszczam suke ze smyczy i wysyłam około półtora metra przed siebie (nauka długo trwała ale miny ludzi mi to rekompensują) i wtedy się okazuje, że ludź wcale nie miał na myśli tego co powiedział na głos.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Problem w tym, że poczwar mógłby się jednak nie odwołać po 5 m, bo mu hormony walą na czółko ostatnio i obecnie sobie nie daję uciąć za niego nawet paznokcia, więc jak coś się pojawia na horyzoncie to odławiamy czarne ;)[/QUOTE]
to psa na smycz;) chociaż jak dopiero dojrzewa to lepiej mu nie pokazywać, że pieski można gonić.

[quote name='Amber']Jari ma słabe poczucie humoru w takich sytuacjach i mógłby zabić samym kagańcem, więc niestety nie będzie mi dane sprawdzić... ;) Choć ludzi typu "niech pani puści, to się nauczy!" nie brakuje.[/QUOTE]
ale to chodzi o to, żeby piesek nie dopadł tamtego tylko go pogonił;) u mnie jazgoty trzymają standardową odległość jakiegoś metra-dwóch i im wystarczy sam obrót mojego psa o 180 stopni w miejscu, a już odległość zwiększa się do 10 metrów, a wystartowanie pozwala na osiągnięcie zadowalającej odległości, z której tak jazgota nie słychać:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Mnie jazgoty zwykle dopadają na samym środku osiedla, więc nie mam jak puścić smyczy, ale najlepsze jest to, że to na mnie się ludzie patrzą złym wzrokiem, no bo przecież wiadomo, że mój zaczął :evil_lol: A jak jeszcze "poproszę" o zapięcie na smycz to w ogóle jest wzrok "o so chodzi?" przecież mój na smyczy, krew się nie leje, a tamten taki mały, to przecież nic nie zrobi :loveu:

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...