Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[QUOTE]stają bezczelnie pod blokiem na środku i tak wąskiego już chodnika i śmiały się jak ich psiaczki atakowały wszystkie psy i czasem ludzi.... [/QUOTE]

Ja mam podobny problem ale z matkami z dziećmi ;). Mieszkam na nowym osiedlu gdzie dzieciaków jest masa i ulubionym zajęciem ich matek jest stanie właśnie na wąskim chodniku i taranowanie przejścia wózkami. Jak idę z psami to muszę się przeciskać bokiem. Kiedy wyprowadzam jamniki to dzieciaki oczywiście pchają się z łapami zachęcane przez super rozważne matki "o patrz jakie jamniczki ładne", kiedy moja młodsza suka nienawidzi dzieci i reaguje szczekaniem (dlatego też zawsze chodzi na smyczy), wtedy oczywiście kobieta prawie wyrywa dziecku rękę z barku. Jak idę z dobermanem (który ma wszystko gdzieś) to reakcja jest oczywiście wiadomo jaka... ale też nikt mi z drogi nie schodzi, tylko matki kamienieją trzymając dziecko za rękę i... co? Może uważają, że mam zawrócić i iść na około osiedla bo one tam stoją? Doprawdy niezrozumiałe to dla mnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kendo-lee']
zaba14 ile ma twoja sunia?[/QUOTE]
moja ma 17 miesięcy ;)

u mnie w IRL to norma że ludzie się nie przesuwają z drogi :[ w wąskim sklepie dostaje szału jak widze niewychowane dzieci i bezmózgowe matki :/ powiesz przepraszam to łaskawie ruszy sie milimetr... :[ one mają na wszystkooo czas, a ja jakoś nie mam ochoty chodzić po sklepie 30 minut i gadać z każdym co chwile... na kawe niech się umawiają ..

Link to comment
Share on other sites

A najbardziej zabawne zawsze było to jak wysiadałam z windy z psem (tym dużym) a do windy w tym samym czasie wpychała się zanim zdążyłam wyjść babka albo z psem małym agresorkiem albo z dzieckiem i jeszcze do mnie wyskakiwała z awanturą, że prowokuję psa by ją lub tego z kim szła (dzieciaczek lub pies) zaatakował... :angryy:

Tiaaa nie miałam co robić tylko jeździć windą całymi dniami i czatować na tą kobietę i własnego mega łagodnego psa uczyć agresji....

Ciekawe jakbym go miała uczyć w tej windzie? Demonstrować mu jak wygląda atak i sama na czworakach rzucać się na kobietę lub dzieciaka lub jej psa? :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Ja ostatnio mam "szczęście" do obszczekiwaczy... Przedwczoraj idę rano z Baryłem do bankomatu, przechodzę przy bloku. Pod klatką stoi jakaś wytapetowana laska, obok bez smyczy jamnikopodobne coś - gapi się na nas spięte. Laska się drze "chodź tu!" chociaż pies metr od niej i nawet nie ruszył się z miejsca. Mijam klatkę, słyszę bardziej zirytowane "chodź tu" i nagle słyszę ujadanie tuż za plecami, a Barył zaczyna się motać. Zatrzymałam się, pies przestał nas napastować tylko stoi i dalej się drze. Stoję i gapię się na laskę, czekam aż ruszy tyłek i zabierze psa. Oczywiście nawet nie drgnęła tylko dalej wołała psa z zerowym efektem. Pies sam zrezygnował i poszedł na trawnik. Nie chciało mi się już użerać.

Wczoraj wieczorem idę do sklepu, bez psa. Idę przy tym samym bloku, z klatki wypada york i drze się na wszystko dookoła. Po prostu biega w kółko i się drze. Docieram do niego, pies chowa się do klatki (o dziwo, mimo pogody drzwi otwarte i podparte nóżką, pewnie dla pieska), a kiedy go mijam, biegnie za mną i się na mnie drze... I tak przez całą długość bloku, a potem dobre 30 m za blokiem, kiedy zaczął mi ujadać prawie chuchając mi na pięty. Szlag mnie trafił, wzięłam garść śniegu i sypnęłam w yorecka - wystraszył się i zaczął ujadać z bezpieczniejszej odległości. I nagle magicznym sposobem znalazła się jego właścicielka, jakaś nastolatka z worem śmieci w rękach. Oczywiście też nie ruszyła się po psa, tylko stała i go wołała, można się domyślić z jakim skutkiem...

Później na spacerze z Bucem, może nie chamstwo, ale takie... dziwne. Wracamy już do domu, Bucuś na smyczy, idzie babka z yoreckiem, na smyczy. Na nasz widok panicznie bierze psa na ręce (yorecek zaczyna warczeć na Buca), a babka na głos komentuje "Chodź, bo cię pogryzie! Taki glut! CHAPS!". Idzie po przeciwnej stronie alejki i gada do psa, nadal na rękach "chaps! chaps! chaps!". Patrzyłam na nią jak na czuba, ale się nie zraziła. Buc przez całe zajście nawet nie burknął, nawet na yorka nie spojrzał, za to york wtórował babie wściekłym warczeniem. No ale to przecież ja mam potwora mordercę, na pewno yorecka potarza, wypatroszy, pożre, zabije :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj miałam dziwno-śmieszną sytuację. Wracałam z młodym ze spaceru, pies dumnie niesie patyk w pysku i równie dumnie niesie dwa ogromne gluty zwisające z fafli (tak się kończą ekscytujące zabawy na śniegu ;) ) Szliśmy chodnikiem, na którym odbywało się akurat zbiorowe odśnieżanie, jeden z odśnieżających spojrzał na Barona, zaczął szczekać, wyć ?! i krzyczeć "Śliniek, k**wa, cho no tutej!" :D Baron pomerdał ogonem, olał ciekawostkę przyrodniczą, idziemy dalej i za plecami słyszę "O jaaaa, głupi śliniek!"

Link to comment
Share on other sites

Przed chwilą miałam przyjemność spotkać joreczka Koreczka, huraaa...
Byłam na spacerze z moim gnojkiem ;), koleżanką i jej ONkiem. W pewnym momencie drugą stroną ulicy idzie jolecek bez smyczy, pańcia 10 metrów dalej. Jolecek chce przejśc do naszych psów, więc babka od razu mówi "nie nie nie, od jest łagodny", na co ja jej odpowiedziałam "taaa, ale mój nie..", ale to olała, pies podbiegł do Jaskiera, a ta "uff, dobrze, że do tego małego". Nie rozumiem ludzi, skoro się boi o psa, to po co go puszcza? Po chwili zaczęła psa łaskawie wołać "Kooooreeeeek! Koooreeek, chodź, idzieeemy! KOREK! Korek, samochód!" oo tak, zrozumiał na pewno... A odchodząc gadała (a raczej piszczała) do psa "coo, wilczura chciałeś atakować?" :mdleje:

Link to comment
Share on other sites

może nie chamstwo ale dziwna sytuacja. Napadało trochę śniegu, raczej czysto na ulicach więc wzięłam moich chłopaków na dłuższy spacer. Duś szedł sobie bez smyczy Urwis ze względu na to że jest agresywny w stosunku do samców i boi się prawie wszystkiego na 5m flexi (i ja tu nic nie zmienię bo to nie mój pies, nie przebywam z nim na co dzień). Jesteśmy na boisku, już mamy wracać do domu. Nagle leci jak torpeda przerośnięty wyblakły bigiel, ok. nie zwrócił na nas uwagi. Duś się nim bardzo zainteresował. Powiedziałam nie wolno i idziemy dalej. Po chwili jednak bigielek się nami zainteresował, na szczęście podbiegł do Dusiaka nie do Urwisa. Myślę niech się powąchają ale zaraz się rozmyśliłam bo bigiel dostał jeża na grzbiecie. Wiedziałam że już teraz Dusiaka nie odwołam (przynajmniej z daleka) wzięłam Urwisa na ręce i przypięłam D na smycz i idziemy. Właścicielka postanowiła swoje bydlątko odwołać z wiadomym skutkiem:diabloti: w końcu jakoś się jej udało i musiała mi się poskarżyć że biegus jej nie słucha i że tylko męża słucha. Aż się samo cisnęło na usta to czemu spuszcza pani ze smyczy psa nad którym pani nie panuje? Ale że nie chciałam już się kłócić (tym bardziej że Urwis był gotowy pieseczka dopaść i mnie drapał) to po prostu sobie poszłam

Link to comment
Share on other sites

A to my też się podzielimy pewną historyjką. Byłyśmy z Suri (bokserka, lat +/- 5) na spacerze w parku w ten weekend. Zwykle chodzimy na łąki, ale tym razem odwiedziłyśmy naszych znajomych psich i ludzkich. Kiedy już wracałyśmy Suri niosła w pysku, a raczej ciągnęła po ziemi gigantyczny patyk. Chyba śmiało mogę powiedzieć średnie drzewko, tyle że już zeschłe. Nagle nie wiadomo skąd podbiega do nas mały york. Bez smyczy, bez obroży, ot golutki jak go stworzono. Suri na lince szła i szamotała się z tym badylem. Mały zaczął na nią szczekać, aż go od ziemi odrywało. Sur jak zawsze skłonna do zabaw chciała się odwrócić i tym samym trąciła nieco małego swoją "zabawką". W tym samym momencie na ścieżkę wyszedł właściciel pieska. Krzyk i raban taki zrobił, że aż mnie zmroziło. Powiedział, że mnie do sądku poda i że mam tu stać bo on teraz na policje zadzwoni, że mój pies jest nieokiełznany i stanowi zagrożenie! Najlepszy był jednak tekst w stylu: "Gówniarzu cholerny, matka Cię nie nauczyła?!". Bardzo to było miłe, że tak młodo wyglądam, chociaż pierwszy raz w życiu taki komplement otrzymałam :P Troszkę się Pan zdziwił, kiedy się odezwałam, niestety głos mnie zdradza, dawno już pożegnałam naście lat.

Uprzejmie poinformowałam właściciela yorka, że nie ma problemu może dzwonić na policję, na pewno bardzo się ucieszą, że będą mogli mu mandat wlepić, za bark smyczy. Pan spojrzał na mnie spode łba, rzucił kilka soczystych epitetów i poszedł w swoją stronę.

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem, czy ta historia tu pasuje.... jak nie, to przepraszam....
Dzwonił do mnie dziś brat.... był z tatą na targu. Jakiś facet siedział z boku targowiska, obok siebie miał dość spore dwie torby. Widząc zainteresowanie brata (muszę nadmienić że jest on w 2 gim, wygląda na mojego rówieśnika - 19 lat) powiedział, że ma "piękne jorczki na sprzedaż, idealne dla dziewczyny na prezent". Brat - z ciekawości - "a za ile?". Facio do niego - to zależy - [B]czy chce jorka z rodowodem, czy bez.[/B].. bez rodo dawał ponoć za 30 złotych:angryy:. A "z tym niepotrzebnym papierem" za 4 stówy :shake:. Braciszek zrobił mu wykład nt. tego, źe jak go jeszcze raz tu zobaczy, to dzwoni na policje za znęcanie się nad zwierzętami (facet miał w dwóch torbach, bez picia, około 10 szczeniąt). Po bluzgach faceta poszedł na posterunek (będący 20 m od targowiska - z okna było widać faceta ze szczeniakami). Policja wyszła i .... pouczyła faceta że jeśli jeszcze raz zobaczą go w tym miejscu, to wlepią mu mandat za "handel w miejscu niedozwolonym". :mad: I kochaj tu Polskę za bezprawie...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ewunian']Nie wiem, czy ta historia tu pasuje.... jak nie, to przepraszam....
Dzwonił do mnie dziś brat.... był z tatą na targu. Jakiś facet siedział z boku targowiska, obok siebie miał dość spore dwie torby. Widząc zainteresowanie brata (muszę nadmienić że jest on w 2 gim, wygląda na mojego rówieśnika - 19 lat) powiedział, że ma "piękne jorczki na sprzedaż, idealne dla dziewczyny na prezent". Brat - z ciekawości - "a za ile?". Facio do niego - to zależy - [B]czy chce jorka z rodowodem, czy bez.[/B].. bez rodo dawał ponoć za 30 złotych:angryy:. A "z tym niepotrzebnym papierem" za 4 stówy :shake:. Braciszek zrobił mu wykład nt. tego, źe jak go jeszcze raz tu zobaczy, to dzwoni na policje za znęcanie się nad zwierzętami (facet miał w dwóch torbach, bez picia, około 10 szczeniąt). Po bluzgach faceta poszedł na posterunek (będący 20 m od targowiska - z okna było widać faceta ze szczeniakami). Policja wyszła i .... pouczyła faceta że jeśli jeszcze raz zobaczą go w tym miejscu, to wlepią mu mandat za "handel w miejscu niedozwolonym". :mad: I kochaj tu Polskę za bezprawie...[/QUOTE]
brat mógł powiedzieć "to poproszę z rodowodem", ciekawe, co by facet odpowiedział :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zaba14']moja ma 17 miesięcy ;)

u mnie w IRL to norma że ludzie się nie przesuwają z drogi :[ w wąskim sklepie dostaje szału jak widze niewychowane dzieci i bezmózgowe matki :/ powiesz przepraszam to łaskawie ruszy sie milimetr... :[ one mają na wszystkooo czas, a ja jakoś nie mam ochoty chodzić po sklepie 30 minut i gadać z każdym co chwile... na kawe niech się umawiają ..[/QUOTE]


Mojej w tym wieku też się odmieniło :)przestała kochać wszystkie pieski i teraz kocha nieliczne.Ciekawe jak twojemu maleństwu się pozmienia:)

Link to comment
Share on other sites

mnie do szału doprowadza starsza babka na moim osiedlu:angryy:Chodzi sobie na spacerki z kundelkiem coś do kolana.Kundelek smyczy na oczy nie widział,podlatuje do wszystkich psów w tym do mojego.Jako,ze pani nad psem kontroli nie ma żadnej zaczyna mnie to irytować.Sytuacja sprzed tygodnia
idę z francem.Nagle z tyłu pojawia się ten pies.Odciągam Franka i szybkim krokiem odchodzę.Znowu pojawia się pssiur i ja znowu robię to samo.Wkońcu nie wytrzymałam i mówię
-proszę wziąć tego psa na smycz
Pani-a co Ci on przeszkadza
-przeszkadza mi i to bardzo.Nie mam ochoty spędzić kolejnej części spacery z pani psem więc proszę go wziąć
Nie powiedziała nic,psa na smycz nie wzięła:cool3:Czyli coś w stylu-rozmowa ze ścianą:razz:
Sytuacja z dzisiaj
idę z Frankiem i koleżanką.Zza rogu widzę babę wymachującą smyczą i psa.Idę z Frankiem,pies podlatuje.Zirytowana uderzyłam butem o chodnik,próbując go przepędzić(psu NIC nie zrobiłam) na co pani
-proszę tak mojemu psu nie robić!
wkurzyłam się nie na żarty więc stanęłam i mówię
-proszę pani,ja nie mam ochoty spacerować w towarzystwie tego psa.Poza tym nie wiem czy pani wie ale na osiedlu trzyma się psy na smyczy więc jedyne co mogę zrobić to zadzwonić na straż miejską skoro pani coś ciągle nie pasuje
Stanęła,patrzy się i idzie dalej.OBIECUJĘ ,ze następnym razem dzwonię na sm.Dosyć przyczepiających się do mnie kundli i plujących się właścicieli.

Link to comment
Share on other sites

U mnie akcja sprzed kilku dni.
Dwa bloki dalej facet ma "ratlerka na sterydach", coś między mini a średnim pinczerem, na dłuuugich nogach.
Kiedyś już obszczekał Baryłę, facet urządzał koło nas mało skuteczną corridę, zmierzyłam go tylko wzrokiem.
Z tydzień temu szliśmy z TZ, pies na nas ujadał, podłaził do kostek, faceta nigdzie w pobliżu.
W niedzielę po prostu zalała mnie krew! Idę ze sklepu (bez psa nawet), stoi facet z tym stworem, oczywiście smyczy brak. Pies podbiegł do mnie, na pierwszy rzut oka przyjaźnie, myślałam, że obwącha mi nogawki i pójdzie. Ku mojemu zaskoczeniu, kiedy był już przy mnie, znienacka rozdarł paszczę na pół osiedla i wyskoczył mi z zębami do ręki :-o
Oj, facetowi uszy spuchły :diabloti: Oczywiście znowu się go dowołać ani złapać nie mógł... Na koniec stwierdziłam, że następnym razem zasadzę psu solidnego kopa, a facet do mnie "no to trzeba go kopnąć jak podlatuje..." :crazyeye:
Czy on sobie jaja robi? Psiarze mają sobie puszczać zwierzaki po osiedlu, a ludzie chcący przejść mają przedzierać się jak przez dzicz i kopać to co rzuca się z zębami? Paranoja po prostu... Jak jeszcze raz zobaczę psa bez smyczy to zgłaszam to do dzielnicowego i tyle, skoro do faceta ciągłe potyczki z przechodniami ani zwracanie uwagi nijak nie trafiają... Nie mam ochoty mieć podartych ciuchów czy dziurawej łydki.

Link to comment
Share on other sites

Ja dziś złamałam swoją zasadę nie puszczania swojego cielaka na mniejsze psy, ale tylko dlatego, że widziałam, iż właścicielka i tak ma to gdzieś co się dzieje z jej psiuńciami. Nie złamałam za to zasady, że nie będę specjalnie zmieniać trasy swojego spaceru, tylko dlatego, że trafiam na drodze "trudniejsze przypadki"... Niech się inni martwią. Otóż idę sobie ze swoim dobermanem i widzę dwójkę dzieci zjeżdżających na sankach, mamusię/babcię rozmawiającą przez komórkę, a obok 3 psy. Jeden sięgający do łydki i dwa mikrusy wielkości jamnika... Psy "radośnie" obszczekiwały wszystko co szło po drodze obok, paniusia była odwrócona plecami do psów i kompletnie jej nie interesowało co robią. Droga jest długa więc zanim do nich doszłam stwierdziłam, że nie mam zamiaru stać się "ofiarą" trzech podbiegaczy, więc puściłam swoje ciele luzem. Mój dobek w podskokach "na wiewióra" dobiegł do piesków... jazgot nie do opisania :evil_lol: dopiero wtedy pani się odwróciła (prawdopodobnie hałas uniemożliwił jej rozmowę przez komórkę ;) ) i zaczęła "zbierać swoją gromadkę" krzycząc "Miki, Miki chodź tu" i wykonując dziwne ruchy jedną ręką (bo przecież w drugiej miała telefon!) mające chyba skutkować złapaniem psów za obroże, których nie miały :diabloti: Mój dobek lubi psie towarzystwo, ale 1. jest odwoływany a 2. stwierdził, że takie towarzystwo to nie dla niego, więc po prostu minęliśmy ten sajgon i poszliśmy sobie dalej. Jeden kajtek biegł za nami jeszcze dobrą chwilkę, ale pani już tego nie widziała, wróciła do przerwanej rozmowy :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

Moim zdaniem, Amber, tak ludzi odpowiedzialności nie nauczysz. Skoro Twój pies mógł sobie do nich podbiec (nie ważne z jakim zamiarem i czy szczekał) to jej też mogą. Raczej powinniśmy dobry przykład dawać i pokazywać ludziom, jak odpowiedzialny psiarz się zachowuje.
Jak idę z Iwanem to ciągle coś nas obszczekuje. Czy to ze strachu, czy bo jesteśmy na 'jego' osiedlu, czy z jakiegokolwiek innego powodu. Ale ja mojego psa nie puszczam, by dać komuś nauczkę, postraszyć go czy zrobić na złość. To nieodpowiedzialne.
Ale to tylko moje zdanie.

Link to comment
Share on other sites

Ależ ja jestem baaardzo odpowiedzialnym psiarzem, nawet za bardzo czasami, jak na krajowe warunki. Kiedy widzę, że ktoś idzie z psem na smyczy to ja też zawsze zapinam, jak idzie mikrus bez smyczy też zawsze zapinam, ale na litość boską jak 3 mikrusy terroryzują całą ścieżkę to ja nie mam zamiaru mieć poszarpanych nogawek ani bawić się w dobrego samarytanina. Babka była z typu " ale o so chozi, jakie psy?", na takie działają najlepiej IMHO terapie wstrząsowe.

Miałam podobnego typka na starym osiedlu z podobnym szczekaczem, moje jamniczki zawsze na smyczy... ile ja razy prawie o chodnik rąbnęłam jak mi się suki na flexi naokoło nóg oplątywały, ile razy mówiłam do faceta, żeby zapiął psa na smycz... Nic, zero, pustka i próżnia z jego strony. A nie przepraszam, na końcu jak mnie widział zaczął wołać do swojego psa "Megi do mnieee" anemicznym głosem, przy czym pies był chyba sprytniejszy od pana bo na tę komendę (którą nie wykluczam słyszał tylko kiedy szłyśmy) pędził do nas 2x szybciej.

Nie ma uniwersalnej recepty na wszystko, każde zachowanie najlepiej dopasować do sytuacji.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Chamstwo ale nie psiarza, a raczej osoby która psów nienawidzi. Idę sobie po lesie (park leśny) z moim psem, jak zwykle spuszczony ze smyczy ale widzę z naprzeciwka biegnie jakiś facet więc złapałam mojego za obroże i prowadze przy nodze, facet zatoczył koło i sytuacja się powtarza i wtedy on do mnie, że zaraz zadzwoni na straż m. Co mu do choler. przeszkadza??? Przecież jak widzę kogokolwiek od razu łapie swojego psa. Czy po to od małego z nim pracowałam i uczyłam go żeby teraz nie mógł się swobodnie wybiegać? Po co ta nasza praca? Najgorsze jest to, że polskie prawo jest takie durne, że stoi po jego stronie. Wezwał by SM która ganiała by na iluś tam hektarach lasu za moim zawsze upilnowanym psem zamiast zajmować się prawdziwymi przestępstwami. Wyszłam na spacer żeby się zrelaksować a wróciłam taka zdenerwowana, że jeszcze teraz mną telepie. Czy niektórzy wychodzą z domu tylko po to żeby się do kogoś przyczepić? Już nie wiem gdzie i kiedy mogę wyjść ze swoim psem żeby w spokoju pospacerować.

Link to comment
Share on other sites

Joko, wg. mnie to dobrze, że SM ma obowiązek reagować w tego typu sytuacjach. Może Twój pies jest spokojny i odwołalny, ale wszystkie spuszczone psy, które spotykałam takie nie były.
Awaria, w jakich okolicznościach?

A na mnie nakrzyczal facet od dwóch agresorów, że mam szybciej iść koło jeog płotu, bo jak jego psy sie urwią to on nie ma zamiaru płacić kolejnego mandatu. Doprawdy, już lecę kupić pelerynę niewidkę. Wali mnie to, że jego psy sie denerwują. Jak ja widzę jego gębe też się denerwuję. Teraz chyba będę tam specjalnie pozwalała psu wszystko obwąchiwać i będę czekać, aż ktoryś pies wyjdzie poza posesję i od razy dzwonie po pały. To nie mój roblem, że jego psy sa agresywne i nie umie ich upilnować.

Link to comment
Share on other sites

joko-to norma:evil_lol:Mnie kiedyś dziadek straszył policją jak mój pies(całe 3 kilo wagi)bawił się na łące z szczeniakiem,też yorka.Wybuchłam śmiechem i chyba to go speszyło:lol:No bo kurde,bez przesady.Ja rozumiem,pies ma być na smyczy ale nie popadajmy w absurdy:roll:Choć,znam też przyzwoitych policjantów któży na widok mojego psa,który na polu w parku ćwiczył skoki przez nogę a był bez smyczki tylko się uśmiechneli,staneli,poatrzyli i poszli;)Także-nie traćmy nadziei:p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='HelloKally']Joko, wg. mnie to dobrze, że SM ma obowiązek reagować w tego typu sytuacjach.[/QUOTE] Tzn wtedy jak ktoś trzyma swojego psa przy nodze przechodząc obok ludzi, psów itd Bo komuś przeszkadza to, że ktoś śmie iść z burym kundlem tą samą ścieżką co on? A dla mnie to chore... Niestety obok mnie buduje się coraz więcej blokowisk, coraz więcej ludzi wychodzi do lasu, niestety nie wszyscy tylko na spacer :-( Awaria ty chyba mieszkasz niedaleko mnie (na Podgrodziu?), coraz więcej niestety takich ludzi się pojawia na ulicach. Niestety ja za bardzo się przejmuje takimi ludźmi. :-(

Link to comment
Share on other sites

No właśnie chciałam napisać, że bardziej chodzi mi o to że niektórzy nadużywają tej możliwości wezwania SM tylko dlatego, że nienawidzą psów a nie dlatego że było realne zagrożenie. Tak mam dużego psa.

Link to comment
Share on other sites

Sytuacja była dosyć zabawna, wracaliśmy ze spaceru z parku, zatrzymaliśmy się koło samochodu i wycieraliśmy psom łapy. Futra grzecznie siedziały przy aucie, chodnik szeroki na ok 2 metry. Jakieś kilka metrów od nas zatrzymał się facet z dzieckiem i z ryjem wyskakuje:
" Zabierać te kundle z chodnika" !
Ja w szoku O_O, pytam "Słucham"
"Nie będę chodził po trawie z dzieckiem, bo wy tu sobie salon piękności urządzacie" - chodziło o wycieranie łap przed wpuszczeniem do samochodu.
Tłumaczę idiocie, że ma jeszcze ok 1.20 cm szerokości chodnika i może nas wyminąć z zapasem, nawet do psów (które a. siedzą przy samochodzie i b. są na smyczach) się nie zbliżając.
"Nie będę jakiś slalomów urządzał, rozumiesz? Zabieraj kundle, bo mi się spieszy! "
Zamurowało mnie już totalnie, dzięki bogu byłam w fenomenalnym nastroju, więc po prostu się serdecznie roześmiałam i wróciłam do wycierania łap. Oczywiście robiłam to baaardzo powoli i bardzo dokładnie - taka szczypta złośliwości z mojej strony ;)
Koleś stał i się produkował, straszył sądem i policją, ogólnie wesołość pełna. I nie ruszył się dopóki nie odjechaliśmy.

Ja rozumiem, że ktoś może bać się psów, i gdyby powiedział, zapytał, poprosił w jakiś kulturalny sposób to przecież nie byłoby to dla mnie żadnym problemem, żeby przejść z nimi na 15 s na trawnik, eh...

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...