Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Żeby sobie ubrudziła ręce, szarpiąc drzwiami. Może być też dżem, miód, pasta do zębów, ogólnie rzeczy, które brudzą ładnie ręce, ale są łatwe do umycia. Z rzeczy niełatwych do zmycia polecam pastę do butów. Ewentualnie możesz nagranie zanieść na policję albo SM i poprosić o interwencję - masz mocny dowód, że ta pani Cię nachodzi i drażni zwierzęta.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Nat - Mare']Mam jeszcze pytanie: czy ja powinnam tego psa zbic badylem, kamieniem, czy jak? Co ja mam zrobic?[/QUOTE]
Pies jest niewinny. Jeśli naprzykrza się, lub zagraża, to butem, smyczą, łańcuchem (rzucanie proponuję poćwiczyć "na sucho", sero - żeby psu krzywdy nie zrobić, tylko skutecznie go odstraszyć), głosem donośnym - o ile właściciel jest w zasięgu wzroku. No i zgłoszenie do straży miejskiej. Jak zapodasz je wraz z filmikiem nakręconym telefonem, to powinni chłopaki bez ociągania udać się do właściciela psa.


[quote name='nattis']Myślałam już o podłączeniu klamki pod prąd ..[/QUOTE]
A może wycieraczkę pod pastucha podłączyć? Wejdź na stroną Grene, czy innej Agromy - bateria, elektryzator, drut, izolatory. Ukryć to sprytnie, a jak babę pizgnie znienacka... :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Litterka']Żeby sobie ubrudziła ręce, szarpiąc drzwiami. Może być też dżem, miód, pasta do zębów, ogólnie rzeczy, które brudzą ładnie ręce, ale są łatwe do umycia. Z rzeczy niełatwych do zmycia polecam pastę do butów. Ewentualnie możesz nagranie zanieść na policję albo SM i poprosić o interwencję - masz mocny dowód, że ta pani Cię nachodzi i drażni zwierzęta.[/QUOTE]

Pasta do butów czy smalec to fajny pomysł, z tym, że to też jest jednak moja klamka :lol: i tez jej dotykam :lol: A zgłoszenie nic nie da, mam w rodzinie pełno policji, wszyscy zgodnie twierdzą, że jak ona ma papiery na to, że jest inteligentna inaczej:roll:, to nic nie zrobię. A pouczenie miała już wielokrotnie, nie tylko w sprawie psów; na komisariat chodziła - efektów zero. A dodam, że baba wcale nie wydaje się chora, tylko po prostu WREDNA:angryy:. Bo dla swojej ukochanej "pani Tereni"(sąsiadka) jest miła, wspaniała i uczynna :???:


[quote name='Greven']A może wycieraczkę pod pastucha podłączyć? Wejdź na stroną Grene, czy innej Agromy - bateria, elektryzator, drut, izolatory. Ukryć to sprytnie, a jak babę pizgnie znienacka... :diabloti:[/QUOTE]

Właśnie przejrzałam pobieżnie stronki - aż mi się oczy świecą na myśl o takim zaskakującym pizgnięciu :evil_lol: Ale wycieraczki niestety nie mam - kochana sąsiadka każdą wycieraczkę wynosiła w nocy do śmietnika i potem dzwoniła na policję, że okradli jej mieszkanie a na dowód ma to, że nam ukradli wycieraczkę... :roll:
Jakby nie patrzeć jest wesoło :mad:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nattis']A czemu smalcem? Bo chyba nie nadążam :oops:
[/QUOTE]
bo smalec jak się ładnie posmaruje to mało go widać i dobrze ręce brudzi/tłuści :diabloti:
Litterka, pastę do zębów będzie widać na klamce bo jest biała, ale z pastą do butów fajny pomysł :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

ja na spacery z psami zawsze noszę kom od momentu kiedy miałam 3 spotkanie z młodym ale juz wyrosnietym labkiem-za 3 razem mój york i shih tzu zostały poturbowane(nic im się nie stało)a ja przewrócona na błoto-a kutrka dopiero co była wyprana-nie usłyszałam przepraszam,a na moje pretensje pani wyjechała mi wulgaryzmem,więc dałam jej info,że od jutra nosze kom ze soba i bedę dzwoić na policję jak tylko ją zobacze....z panią spotkałam się od tamtej pory tylko2 razy i jak mnie widziała to robiała wszystko by jej pies-jeszcze nas nie widzący-zawrócił do niej i zmieniała kierunek spaceru.
Dla pewnej stareszej pani posiadającej sznaucera olbrzyma jestem niwychowaną gówniara-jej pies jest faktycznie łagodny,ale tak chce bawić się,że nie patrzy czy skacze po mnie,po ziemi czy po moich psach ważacych 2,70kg i 5 kg...zawsze proszę pania o zabranie psa,w końcu pokazałam kom.i powiedziałam jaka wysokośc mandatu jest,nagrałam zachowanie psa...pani jak mnie widzi to psa na smycz i omija nas szerokim łukiem-pies szarpie się,ona ledwo go trzyma,więc nie prowokuje i jak moge wybieram inna ścieżkę albo jak najszybciej ich mijam i zawsze słysze pod swoim adresem jaka to ja jestem zła,niewychowane itp....ponadto-moja shih tzu nie lubi innych psów,więc wolę żeby żaden nie podchodził-Luna może różnie zareagować,więc nie chcę niepotrzebnych sytuacji..ale Lili-york-kocha inne psy:małe i duże,ale nie lubie jak obcy pies podbiega-nie znam go,nie wiem jakie ma zamiary itp.a już na pewno jak jest pobudzony i waży min.10 razy więcej od Lili...ja sama jak chcę aby Lili pobawiła się z jakims psem-pierw pytam się właściciela czy możemy podejsc przywitać się i ewentualnie pobawić.Szanuję jak ktoś mi odmawia.Niestety Lili wita sie z psami radośnie szczekając...wiem jaki to męczące dla innych psiarzy-chodiz mi np.o właścicieli duzych ras-nie lubiacych małych psów.Staram się ja uspokoić i skupić jej uwagę na sobie.
Ale powala mnie tekst:żebym nie uciszała psa,tylko pozwoliła mu szczekać,bo przecież to york....litości....czy dlatego,że mam yorka to mam pozwolic mu żeby ujadał na wszystko co się rusza?No chyba nie.
Zacheam innych do korzystania z kom.-nieodpowiedzialny czy chamski własciciel psa dostanie mandacik i mo,że to go nauczy odpowiedniego zachowania

Link to comment
Share on other sites

[quote name='vege*']bo smalec jak się ładnie posmaruje to mało go widać i dobrze ręce brudzi/tłuści :diabloti:
Litterka, pastę do zębów będzie widać na klamce bo jest biała, ale z pastą do butów fajny pomysł :evil_lol:[/QUOTE]
Pasta do butów występuje też w wariancie bezbarwnym :evil_lol:
Tylko chyba by trzeba było dużo nałożyć, żeby ładnie tłuściła

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Pies jest niewinny. Jeśli naprzykrza się, lub zagraża, to butem, smyczą, łańcuchem (rzucanie proponuję poćwiczyć "na sucho", sero - żeby psu krzywdy nie zrobić, tylko skutecznie go odstraszyć), głosem donośnym - o ile właściciel jest w zasięgu wzroku. No i zgłoszenie do straży miejskiej. Jak zapodasz je wraz z filmikiem nakręconym telefonem, to powinni chłopaki bez ociągania udać się do właściciela psa.[/QUOTE]

Właściciel - znam Go, psa się wyprze, bo nie na niego jest zapisany pies w książeczce, to nie jego pies. :( Podejrzewam, że SM zabierze go do schronu, a szkoda mi psiaka. I jeszcze jedno - jak ja tego psa "trzepnę" - a on na mnie warczy - czy on mnie nie ugryzie ...?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='vege*']bo smalec jak się ładnie posmaruje to mało go widać i dobrze ręce brudzi/tłuści :diabloti:
[/QUOTE]

Ja tej babie niemiłej coś zgotuję na pożegnanie... W połowie lutego wynoszę się z bloku i zabieram psy (i TŻ przy okazji) ze sobą - a wtedy babiszcze ma gwarantowany prezent pożegnalny, niekoniecznie miły :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='vege*']a możesz zdradzić co tam "miłego" szykujesz:diabloti:[/QUOTE]

A powiem Ci, że jeszcze dokładnie nie wiem. Liczę, że na forum znajdę kilka podpowiedzi. Moja wena jak na razie skończyła się na założeniu obroży antyszczekowej na prąd na klamke (ładnie daje badziewie) oraz na przyniesieniu ze złomu takiej metalowej kraty jak są na drzwi, przy firmach na przykład, i zastawianie jej tym chaty :lol:
No i dziś dołączył smalec i pasta do butów, albo i oba na raz, a co! :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Paulix']Idź. Tacy ludzie powinni mieć co najwyżej yorki i małe pudelki, kto kupuje setera dla dziecka... Pewnego dnia chłopcu stanie się krzywda i może wtedy coś dotrze do takich ludzi, ale zapewne wtedy najbardziej ucierpi pies... Nie mogę nigdy pojąć, po co ktoś bierze do bloków, do towarzystwa, tak dużego psa. Raczej miłośników rasy tam trudno dostrzec. Jak nie pomoże ja bym to jakoś udokumentowała i wezwała SM, bo pewnego dnia pies przy okazji capnie i właściciela...[/QUOTE]

Byłam, zostałam przeproszona i zapewniona że to się więcej nie powtórzy. Teraz poczekam i zobaczę jak będzie. Co do dużego psa w bloku to dużo zależy od tego jak się z psem postępuje. Ja mam huskiego, który jest wyprowadzany 3 ( czasem 4) razy na spacer dziennie. Są to długie spacery, mam 10-metrową linkę więc jeśli chcę żeby poszalał z kolegami puszczam go z nią. Tamlin wraca do mieszkania by zjeść i odpocząć :), mieszkanie jest dla niego rodzajem budy. Znam niestety wiele osób, które mają dom z ogrodem i nie chce im się wychodzić z psem na dłuższy spacer no bo mogą puścić psa do ogrodu. Problem w tym że pies jest tam sam, przez ogrodzenie widzi inne psy latające wolno i zaczyna być zazdrosny=agresywny. Teraz kiedy będę miała dodatkowo wilczaka ludzie też pytają jak mogę dwa duże psy trzymać w bloku. Ale jak już pisałam wybiegany, zmęczony porządnie na spacerze pies, nie ma powodu aby szaleć w domu. Tamlin przychodzi ze spaceru, idzie do miski, kładzie się spać, wstanie na chwilę żeby się z nim chwilę pobawić sznurkiem a potem to już kolejny spacer :D

Link to comment
Share on other sites

no właśnie, z tym ogrodem to się zgadzam, moja koleżanka mieszkająca ode mnie ok 200m ma ogród i dom i pseudobernardynkę całe życie mieszkającą na dworze bez budy :O (pies ma już ponad 7 lat i uwaga!!! był szczepiony ostatni raz w wieku 10 mies)
pies był w swoim życiu max 5 do 10 razy na 30 min spacerze, bo to ja Martę wyciągnęłam by ruszyła w końcu doopę sprzed kompa, wzięła psa i poszła na łąki ze mną, a pies chociaż rozprostuje kości i obejrzy trochę świata, niestety radość psa długo nie potrwała, bo dalej siedzi w ogrodzie i ma zakaz wchodzenia do domu. :/ A mnie Marty rodzice uważali za tą z tych "głupich" co z psami na spacer chodzi

Link to comment
Share on other sites

Wy myślicie, że sąsiedzi maja Was za hm... dziwnych? To pomyślcie, co przeżywają moi sąsiedzi. W nocy w mieszkaniu coś miauczy i biega. Rano wyłaniam się ja. Dwa pitbulle, kontenerek ze szczeniakami, aparat, gar żarcia dla psów, wiadro meszu i kluczyki od auta. Znikam na kilka godzin. Potem to samo, tylko na odwrót - dwa pitbulle, kontenerek ze szczeniakami, aparat, pusty gar po żarciu i brudne wiadro. Wpadam do domu, przebieram się, biorę torebkę, laptopa, kontenerek ze szczeniakami, dwa pitbulle, kluczyki... i tak w te i wewte, a o północy zawsze jeszcze spacer dookoła miasteczka, gdy wszyscy uczciwi obywatele już śpią :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Merrick']Byłam, zostałam przeproszona i zapewniona że to się więcej nie powtórzy. Teraz poczekam i zobaczę jak będzie. Co do dużego psa w bloku to dużo zależy od tego jak się z psem postępuje. Ja mam huskiego, który jest wyprowadzany 3 ( czasem 4) razy na spacer dziennie. Są to długie spacery, mam 10-metrową linkę więc jeśli chcę żeby poszalał z kolegami puszczam go z nią. Tamlin wraca do mieszkania by zjeść i odpocząć :), mieszkanie jest dla niego rodzajem budy. Znam niestety wiele osób, które mają dom z ogrodem i nie chce im się wychodzić z psem na dłuższy spacer no bo mogą puścić psa do ogrodu. Problem w tym że pies jest tam sam, przez ogrodzenie widzi inne psy latające wolno i zaczyna być zazdrosny=agresywny. Teraz kiedy będę miała dodatkowo wilczaka ludzie też pytają jak mogę dwa duże psy trzymać w bloku. Ale jak już pisałam wybiegany, zmęczony porządnie na spacerze pies, nie ma powodu aby szaleć w domu. Tamlin przychodzi ze spaceru, idzie do miski, kładzie się spać, wstanie na chwilę żeby się z nim chwilę pobawić sznurkiem a potem to już kolejny spacer :D[/QUOTE]

[quote name='vege*']no właśnie, z tym ogrodem to się zgadzam, moja koleżanka mieszkająca ode mnie ok 200m ma ogród i dom i pseudobernardynkę całe życie mieszkającą na dworze bez budy :O (pies ma już ponad 7 lat i uwaga!!! był szczepiony ostatni raz w wieku 10 mies)
pies był w swoim życiu max 5 do 10 razy na 30 min spacerze, bo to ja Martę wyciągnęłam by ruszyła w końcu doopę sprzed kompa, wzięła psa i poszła na łąki ze mną, a pies chociaż rozprostuje kości i obejrzy trochę świata, niestety radość psa długo nie potrwała, bo dalej siedzi w ogrodzie i ma zakaz wchodzenia do domu. :/ A mnie Marty rodzice uważali za tą z tych "głupich" co z psami na spacer chodzi[/QUOTE]

Ja nic nie mam do trzymania psa w bloku, ale jeżeli ma być to pies do szeroko rozumianego w Polsce towarzystwa (czytaj trzy spacerki dziennie na smyczy po dwadzieścia minut, jak się uda dzieciaka od kompa odciągnąć) to branie setera czy owczarka to pomyłka. Do mnie niedługo przybywa border - ile to ja się naczytałam, że tych psów nie można trzymać w blokach, tylko dom z ogrodem. I tak się zastanawiam... Mieszkam w dużym domu z ogrodem na wsi. Border będzie w moim pokoju i tylko w moim pokoju. I z góry wiem, że on i tak nie będzie chodził gdzie indziej :D Prawda jest taka, że kiedy ja jestem w pokoju, psy ze mną. Jakoś im nie w głowach zwiedzanie wszystkich pokoi i bieganie po korytarzach. Z podwórza korzystają, kiedy chcą na kogoś poszczekać, chociaż kiedy nas nie ma głównie śpią i nie interesują je przejeżdżające samochody i przechodzący ludzie. Rano wychodzę z nimi na spacer do lasu, po obiedzie na dłuższy, często jadę do miasta, chodzimy po parkach, albo jakiś innych ciekawych terenach, wieczorem wychodzimy jeszcze na dłuższą chwilę pobiegać. Pomiędzy tymi spacerami moje psy siedzą w pokoju, ewentualnie od czasu do czasu rzucę im tam piłeczkę, coś poćwiczę. Jeżeli mają do wyboru łażenie bez sensu od płotu do płotu i nudzenie się ze mną, wybierają mnie. Z podwórka korzystam tylko jak idę porzucać frisbee, ale równie dobrze mogłabym iść pod blok, nawet pod blokiem miałabym więcej miejsca, wielokrotnie jeżdżę do parków albo na jakieś boiska, bo w lesie nie mam jak. Szczerze? Wolałabym mieszkać w bloku i moje psy chyba też by wolały, bo nie musiałaby się tłuc autobusami, żeby dojechać do cywilizacji, a mi byłoby wygodniej i wszyscy by na tym skorzystali :D

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj ok 22 wyszłam z Hadarem na spacer. Kilka klatek dalej mieszka pies który jak zobaczy Hadara to leci do niego szczekajac (chyba do innych psów tak samo). Wczoraj tez tak zrobił.( [SIZE=1]nie mogłam przez niego sprzatnac koopy, bo sie bałam ze do nas dobiegnie i sie pogryza)[/SIZE] Słyszałam, ze własciciel do niego gwizdnał, zaczełam wołac Hadara i odchodzic (Hadar był na smyczy) po jakims czasie zatrzymałam sie myslac ze mam juz spokój a tu nagle usłyszałam ciche szczekniecie ale jakby z przeciwnej strony. Juz pomyslałam ze pewnie cos innego usłyszałam kiedy Hadar zesztywniał i zaczał patrzec w ta strone slad biegł do nas pies. Chciałam zobaczac na co patrzy i zobaczyłam ze pies jest jakies 10 m od nas! Na szczescie wkoncu wrócił.

Link to comment
Share on other sites

Ja trochę z innej beczki, nie chamstwie psiarzy, ale o braku zrozumienia i empatii.
Pracuję w szkole i pezrprowadzilam zbiorkę karmy dla schroniska. Zaproponowalam uczniom, aby zbierali w klasach po 2 zlote. Udalo się zebrac prawie 700 zl, za co kupilam (wraz z samorzadem uczniowskim) 170 kg karmy. Karmę dowieźli nam w czwartek, a schronisko mialo ja odebrac w piatek lub poniedzialek. trzeba bylo to gdzies przechowac i dyrekcja zgodzila się, aby zostawic ja w szatni nauczycielskiej. Tego samego dnia (czyli w czwartek) jedna z "koleżanek" (polonistka) zaczyna do mnie taką gadkę:
Ona-Pani Agato czy pani miala jakis udzial w tej zbiorce dla schroniska?
Ja- tak, zorgonizowal ją.
Ona- a kiedy oni ja zabiora, bo smierdzi w tej naszej szatni karmą, a tam przecież wietrzyć nie można, bo nie okien.
Ja- zabiorą ją jutro lub w poniedzialek, a ma Pani lepszy pomysł, że ją gdzieś przechować?
Ona- no moze na korytarzu?
Ja- a będzie pani stala na kazdej przerwie i pilnowala, aby uczniowie nie przedziurawili worków (mogli by miec i takie pomysly, wierzcie mi).
I tu się zamknęla i juz nic nie powiedziala, z chęcia przywaliłabym jej jakiś tekst, ale nie będę z nią walczyć. Kobita starsza ode mnie o prawie 30 lat.
Najbardziej wkurzające jest to, ze starałam się, aby zebrac to wszystko, prowadze z uczniami godz.wych. dot. wlasciwej opieki nad zwierzetami, zachęcam do adopcji, ostrzegam przed pseudohodowlami, itp. Nie czekam na oklaski, bo nie robię tego dla uznania tylko dla zwierzat, cieszę się, ze uczniowie się spręzyli i zawsze licze na to, że moze w ich glowach coś zostanie po takich akcjach i sami zainicjuja podobne, może zostana wolontariuszami w schronie, itp.A tu masz, dorosla wyksztalcona kobieta i wyjezdza z takimi tekstami.

Link to comment
Share on other sites

Agata, właśnie dlatego dobrze robisz ucząc dzieci i wyczulając ich na problemy oraz cierpienia braci mniejszych. Czym skorupka za młodu nasiąknie....
A koleżanka być może miała zły dzień albo po prostu lubi się czepiać o wszystko co się nadaje do narzekania. Chociaż ja bym się powstrzymała przed podobnym komentarzem, bo tak naprawdę to nikt nie zrobił z pokoju nauczycielskiego przytuliska tylko położono karmę w szatni na kilka dni. Smutne, że niektórzy troszczą się tylko o własny nos (dosłownie) nie myśląc nawet ile taka karma może uratować żyć... :shake:

Link to comment
Share on other sites

Edukacja od najmłodszych lat jest bardzo ważna, ja teraz przygotowuję tematyczny cykl zajęć (bardzo uproszczonych, co prawda) dla przedszkolaków ;) Nie wiem czy mi się uda i zostanie to zaakceptowane przez "władze zwierzchnie" ale zobaczymy :)

A ja dzisiaj przed chwilą spotkałam się z chamstwem pewnie nie-psiarza, ale normalnie mi się na wymioty zebrało... Otóż ktoś wyrzucił w środku pola (właściwie dużego terenu "niczyjego", nieużytków), gdzie wychodzi duża część osiedlowych psiaków - śnięte ryby, śmierdzące straszliwie, z sześć sztuk, takie wiecie, z oczka wodnego, srebrno-zielone z pomarańczowymi płetwami... A tak się zastanawiałam, dlaczego mój pies wypluł nagle piłkę i poszedł jak po sznurku w krzaki :roll: Nie wiem co to miało być, dla ptaszków? Zajączków? Sarenek? A może komuś przeszkadzają psy i ryby są ze stosownym dodatkiem? :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel'] Otóż ktoś wyrzucił w środku pola (właściwie dużego terenu "niczyjego", nieużytków), gdzie wychodzi duża część osiedlowych psiaków - śnięte ryby, śmierdzące straszliwie, z sześć sztuk, takie wiecie, z oczka wodnego, srebrno-zielone z pomarańczowymi płetwami... A tak się zastanawiałam, dlaczego mój pies wypluł nagle piłkę i poszedł jak po sznurku w krzaki :roll: Nie wiem co to miało być, dla ptaszków? Zajączków? Sarenek? A może komuś przeszkadzają psy i ryby są ze stosownym dodatkiem? :shake:[/QUOTE]

Wiem, co czujesz. U mnie prócz ryb oraz starego mięsa kochane starsze sąsiadki wyrzucają, uwaga, zupę na trawnik. Dla kotków. Ostatnio widziałam krupnik, ale moje psy jakoś się nie zainteresowały. Następnym razem niestety była zupa (a w zasadzie jej resztki, bo woda z potrawy zasiliła trawnik) nieznanego mi pochodzenia, ale psy za to jak w amoku prosto do tego miejsca. :angryy: Ludzie chcą pomóc ale - albo nie wiedzą jak, albo są kompletnie bez wyobraźni, bo jeszcze mięso mogę zrozumieć ale zupy? Paranoja. A ryby to już w ogóle nie wiem dla kogo... :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='"nattis"']Ludzie chcą pomóc ale - albo nie wiedzą jak, albo są kompletnie bez wyobraźni[/QUOTE]
Idac na wybieg mijam restauracje. Wczesniej na miejscu restauracji była przechowalnia czy wypozyczalnia łodzi, ona miała podwórko i były tam psy. Jakas pani te psy zawsze dokarmiała...ciastkami (a sama miała psa)
A jakis pan z restauracji zawsze wykładał w wiadrze kosci z zup dla psów. Inni psiarze pozwalali swoim psom wyjadac te kosci z wiadra, i chyba mnie uwazali za nienormalna, ze ja Bogarowi nie pozwalam. Po pierwsze Bogar jadł kosci tak łapczywie ze łykał tak, ze nie pogryzł dobrze, a potem je zwracał, dlatego nie dawalismy mu kosci w ogóle. A po drugie czemu ma sie pies uczyc, ze jak stoi na ziemi jakies wiadro czy torba z jedzeniem to mozna to zjesc?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bogarka'] A po drugie czemu ma sie pies uczyc, ze jak stoi na ziemi jakies wiadro czy torba z jedzeniem to mozna to zjesc?[/QUOTE]

Zaoszczędzisz sobie tym samym dużo kłopotów, naprawdę. Ile ja bym dała, żeby moje psiska nie ruszały wszystkiego co zobaczą. Piesek jeszcze jakoś czasami ominie, zignoruje jakieś cuda wianki na trawie. Ale sunia to istna mistrzyni - jak czegoś nie ma to ona to znajdzie :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bogarka']Idac na wybieg mijam restauracje. Wczesniej na miejscu restauracji była przechowalnia czy wypozyczalnia łodzi, ona miała podwórko i były tam psy. Jakas pani te psy zawsze dokarmiała...ciastkami (a sama miała psa)
A jakis pan z restauracji zawsze wykładał w wiadrze kosci z zup dla psów. Inni psiarze pozwalali swoim psom wyjadac te kosci z wiadra, i chyba mnie uwazali za nienormalna, ze ja Bogarowi nie pozwalam. Po pierwsze Bogar jadł kosci tak łapczywie ze łykał tak, ze nie pogryzł dobrze, a potem je zwracał, dlatego nie dawalismy mu kosci w ogóle. A po drugie czemu ma sie pies uczyc, ze jak stoi na ziemi jakies wiadro czy torba z jedzeniem to mozna to zjesc?[/QUOTE]

W życiu nie pozwoliłabym psu zjeść resztek niewiadomego pochodzenia... Nie wiadomo z czego to jest, co było do tego dodawane itp. O tym, jakie psy z tego jadły już nie wspominając.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...