Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Idziemy sobie dzisiaj po łące, Jetsan wyjątkowo spokojny, nie szarpał do psów.
Widzę, idą ludzie, biega Onek... Podchodzimy bliżej, psiak podbiegł z chęcią zabawy, ale nagle odszedł. Właściciele coś tam się popytali o psa, Onka nie zapieli na smycz, nagle rzucił się z zębami na Jetsana, szybko go odciągnęli, ale może sam odpuścił, bo Jetsan za karczycho go chwycił, pies o wiele mniejszy i młodszy od Jetsana....
Zostałam przeproszona 2 razy, psa zapięli, coś tam pan mamrotał o psim psychologu, potem szli cały czas za nami i się Jetsanem zachwycali :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Naklejka']Idziemy sobie dzisiaj po łące, Jetsan wyjątkowo spokojny, nie szarpał do psów.
Widzę, idą ludzie, biega Onek... Podchodzimy bliżej, psiak podbiegł z chęcią zabawy, ale nagle odszedł. Właściciele coś tam się popytali o psa, Onka nie zapieli na smycz, nagle rzucił się z zębami na Jetsana, szybko go odciągnęli, ale może sam odpuścił, bo Jetsan za karczycho go chwycił, pies o wiele mniejszy i młodszy od Jetsana....
Zostałam przeproszona 2 razy, psa zapięli, coś tam pan mamrotał o psim psychologu, potem szli cały czas za nami i się Jetsanem zachwycali :lol:[/QUOTE]


Wzorowo zachował sie Twoj pies, a wł. ONka również dobrze sie zachowli..przeprosili.... a to naprawde sukces...

Ja ostatnio ide z chartami na smyczy ( nie spuszczam ich na terenie nie ogrodzonym) widze buldoga co biega luzem. Wiec zatrzymuje sie, by wł. zareagował na psa ( a widział, ze ide z chartami, co sa o niebo wieksze od buldoga) Co zrobił wł. nie zdąrzył złapać psa, bo pies juz podbiegł do nas...Ja w tym momencie szybko skróciłam linki.... moje psy szarzuja.... buldog sie zatrzymał, zawahał sie... przestraszył sie warkotu moich psów.... Facet szybko podbiegł, zapiął psa i przeprosił.....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Naklejka']Idziemy sobie dzisiaj po łące, Jetsan wyjątkowo spokojny, nie szarpał do psów.
Widzę, idą ludzie, biega Onek... Podchodzimy bliżej, psiak podbiegł z chęcią zabawy, ale nagle odszedł. Właściciele coś tam się popytali o psa, Onka nie zapieli na smycz, nagle rzucił się z zębami na Jetsana, szybko go odciągnęli, ale może sam odpuścił, bo Jetsan za karczycho go chwycił, pies o wiele mniejszy i młodszy od Jetsana....
Zostałam przeproszona 2 razy, psa zapięli, coś tam pan mamrotał o psim psychologu, potem szli cały czas za nami i się Jetsanem zachwycali :lol:[/QUOTE]

Haha, wiesz, być może doszli do wniosku, że lepiej wykorzystać energię z trzymania smyczy na przeprosiny, odciąganie psa i zachwalanie twojego ... Ja najczęściej to słyszę z przeprosinami komentarz "Zobacz, jaki jesteś brzydki, a ten piesek jaki grzeczny!" :D

Link to comment
Share on other sites

Przeżyłam szok :D

Jesteśmy z Zu na wyjeździe obecnie, na jednym z najbardziej zapsionych osiedli w mieście. Byłyśmy na boisku ze znajomą spanielką, dziewczyny się bawiły (no dobra, Zu latała z pierwszą prędkością kosmiczną a spanielka sobie truchtała, bo to stateczna dama jest już) i widzę, że krąży dookoła nas pan z jakimś wieeelkim psiskiem. W pewnym momencie pan podszedł i spytał, czy pieski się pobawią (a mnie wszystko opadło ze zdumienia, nawet nie zdążyłam panu pogratulować postawy), więc mówię, że moja nie i odeszłam na bok, zaś spanielka postanowiła się zapoznać z "konikiem" ale uznała, że jednak jest za duży na zabawę ;) więc pan się grzecznie oddalił. W ogóle pies był chyba młodym CTR, był ogromny! Nawet mi go szkoda, bo pewnie z mało którym psem się może pobawić (do naszych jęczał jak syrena okrętowa i piszczał przeraźliwie - na zmianę), zwłaszcza, że teraz moda na miniatury... Ale zachowanie pana na piątkę z plusem ;)

Link to comment
Share on other sites

Jetsan też poszkodowany, bo albo pies się boi, albo jest agresywny....
Młody nie reaguje na agresywne psy, nie podchodzi do nich..... Trochę był zdziwiony tym atakiem, aż się cały obślinił..... feee
Właściciele psa nas zaczepili jeszcze przed atakiem onka, coś tam się popytali i takie tam....
Dobrze, że młodemu kagańca nie założyłam, ze smyczy go nie spuszczam bo się boję, że jakiś niezrównoważony pies go zaatakuje.... :shake:
Szczeniaczek, ale bronić się umie:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Mam małego CAVALIERA ( wiadomo przylepy niesamowite) ostatnio na spacerku spodkaliśmy Panią (Paniusie z biednym Yorkiem) . Mój Fidż był ze smyczy spuszczony i oczywiście kiedy widzi człowieka to biegnie do niego na oślep i skacze po nogach....
Oczywiście Panią widział z daleka i kiedy chciałam małego wziąc na smycz ten już był w połowie drogi do Pani.... podbiegł i oczywiście brudnymi małymi łapkami pobródził białe spodnie {Paniusi z Yorkiem która wszczeła alarm żebym to BYDLE zabrała ( bydle ma 4 miesiące i sięga do połowy łydki ) ...
"Bydle" zabrałam i przeprosiłam po czym odwróciłam się i idę dalej ... Słyszę za plecami parę obelg na siebie i małego... Odwróciłam się i powiedziałam że JUŻ PRZEPROSIŁAM ale to Pani nie wystarczyło usiadła na ławce puściła Yorka który narobił swoim piskliwym szczekaniem tyle rabanu że całe śródmieście napewno wstało na nogi co gorsza podbiegł sryl do mjego fidża i zaczął podgryzać mu łapy:/ Wzięłam pierdołe i odniosłam Paniusi ... Czy w dzisiejszych czasach słowo PRZEPRASZAM JUŻ NIC NIE ZNACZY???

Link to comment
Share on other sites

Jakby mi pies, którego towarzystwa sobie nie życzę pobrudził mi biale spodnie też pewnie przepraszam by mnie nie satysfakcjonowało... Inna sprawa jakbym miała ciuchy "spacerowe". Więc się nie dzie kobiecie, zwłaszcza że nabroiłaś, bo pies był bez smyczy...

Link to comment
Share on other sites

A u nas znów wróciła sprawa tego przeklętego Kilera ( seter angielski ), którego nie cierpię jak mało jakiego psa. Ponieważ parokrotnie były sytuację gdy ten pies pogryzł innego przez pewien czas był trzymany na smyczy i wyprowadzany przez ojca rodziny. Minęło trochę czasu i z psem znów wychodzi 12-letni chłopiec, który nad psem nie panuje ( zresztą reszta rodziny też nie, mają tylko więcej siły żeby go w razie czego spacyfikować ). Ostatnio wracałam z wieczornego spaceru alejką prowadzącą do mojego bloku gdy nagle zobaczyłam parę metrów od nas luzem biegającego psa. W ciemnościach przypominał trochę ukochaną Tamlina Blankę więc się nawet ucieszyłam. Ale tamten pies stanął w miejscu i na nas spoglądał. Tamlin olał go ( co utwierdziło mnie w przekonaniu że to jednak nie Blanka ). Z za krzaka wyszedł chłopiec, zobaczył Tamlina i syknął ''znów ten pier...y husky ( przypominam że chłopak ma 12 lat ). Wszyscy na osiedlu wiedzą że Kiler pogryzł parę psów i wszyscy wiedzą że w swoim psim umyśle wydał wyrok śmierci na Tamlina. Ilekroć się spotykają ludzie chcą dzwonić po straż, gdyż Kilerowi dosłownie piana toczy się z pyska, pies staje dęba i próbuje walczyć z właścicielem żeby go puścił. Tamlin już nawet na tego psa nie spogląda, tylko zawszę wtedy wącha trawę. Wracając do wieczornego spaceru...pies wyrwał w naszą stronę z rykiem i obnażonymi kłami, chłopiec rzucił się pędem żeby go złapać, ja gorączkowo myślałam co zrobić żeby ratować mojego psa. Kiler jest większy, oczywiście Tami by się bronił ale i tak mógłby zostać ranny. Kiler skoczył i wylądował na grzbiecie Tamlina, kłami dobrał mu się do szyi, Tami zaczął warczeć i się wyrywać po czym zaskomlał gdyż musiało go zaboleć. Chwyciłam Kilera za obroże i próbowałam zrzucić. Chłopak podbiegł, jakimś sposobem zabrał psa i uciekł. A ja krzyczałam zanim tak że chyba całe osiedle zbudziłam. Wiem że to głupie ale straciłam panowanie nad sobą. Wróciłam do domu zła i roztrzęsiona. Obmacałam Tamiego, na karku, między futrem była krew, na szczęście rana była niewielka. Jutro idę do tych ludzi bo wiem gdzie mieszkają i powiem co o tym myślę. Jak jeszcze raz zobaczę tego psa z dwunastolatkiem, bez smyczy, bez kagańca to nie ręczę za siebie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Shiny']Mam małego CAVALIERA ( wiadomo przylepy niesamowite) ostatnio na spacerku spodkaliśmy Panią (Paniusie z biednym Yorkiem) . Mój Fidż był ze smyczy spuszczony i oczywiście kiedy widzi człowieka to biegnie do niego na oślep i skacze po nogach....
Oczywiście Panią widział z daleka i kiedy chciałam małego wziąc na smycz ten już był w połowie drogi do Pani.... podbiegł i oczywiście brudnymi małymi łapkami pobródził białe spodnie {Paniusi z Yorkiem która wszczeła alarm żebym to BYDLE zabrała ( bydle ma 4 miesiące i sięga do połowy łydki ) ...
"Bydle" zabrałam i przeprosiłam po czym odwróciłam się i idę dalej ... Słyszę za plecami parę obelg na siebie i małego... Odwróciłam się i powiedziałam że JUŻ PRZEPROSIŁAM ale to Pani nie wystarczyło usiadła na ławce puściła Yorka który narobił swoim piskliwym szczekaniem tyle rabanu że całe śródmieście napewno wstało na nogi co gorsza podbiegł sryl do mjego fidża i zaczął podgryzać mu łapy:/ Wzięłam pierdołe i odniosłam Paniusi ... Czy w dzisiejszych czasach słowo PRZEPRASZAM JUŻ NIC NIE ZNACZY???[/QUOTE]
Mnie by przepraszam nie wystarczyło, jakby mi czyjś pies - radośnie biegający luzem, mimo że nie odwołalny - upaprał spodnie. Przespacerowałabym się do Twoich rodziców i poprosiła o zwrot pieniędzy za czyszczenie ubrania.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Merrick']A u nas znów wróciła sprawa tego przeklętego Kilera ( seter angielski ), którego nie cierpię jak mało jakiego psa. Ponieważ parokrotnie były sytuację gdy ten pies pogryzł innego przez pewien czas był trzymany na smyczy i wyprowadzany przez ojca rodziny. Minęło trochę czasu i z psem znów wychodzi 12-letni chłopiec, który nad psem nie panuje ( zresztą reszta rodziny też nie, mają tylko więcej siły żeby go w razie czego spacyfikować ). Ostatnio wracałam z wieczornego spaceru alejką prowadzącą do mojego bloku gdy nagle zobaczyłam parę metrów od nas luzem biegającego psa. W ciemnościach przypominał trochę ukochaną Tamlina Blankę więc się nawet ucieszyłam. Ale tamten pies stanął w miejscu i na nas spoglądał. Tamlin olał go ( co utwierdziło mnie w przekonaniu że to jednak nie Blanka ). Z za krzaka wyszedł chłopiec, zobaczył Tamlina i syknął ''znów ten pier...y husky ( przypominam że chłopak ma 12 lat ). Wszyscy na osiedlu wiedzą że Kiler pogryzł parę psów i wszyscy wiedzą że w swoim psim umyśle wydał wyrok śmierci na Tamlina. Ilekroć się spotykają ludzie chcą dzwonić po straż, gdyż Kilerowi dosłownie piana toczy się z pyska, pies staje dęba i próbuje walczyć z właścicielem żeby go puścił. Tamlin już nawet na tego psa nie spogląda, tylko zawszę wtedy wącha trawę. Wracając do wieczornego spaceru...pies wyrwał w naszą stronę z rykiem i obnażonymi kłami, chłopiec rzucił się pędem żeby go złapać, ja gorączkowo myślałam co zrobić żeby ratować mojego psa. Kiler jest większy, oczywiście Tami by się bronił ale i tak mógłby zostać ranny. Kiler skoczył i wylądował na grzbiecie Tamlina, kłami dobrał mu się do szyi, Tami zaczął warczeć i się wyrywać po czym zaskomlał gdyż musiało go zaboleć. Chwyciłam Kilera za obroże i próbowałam zrzucić. Chłopak podbiegł, jakimś sposobem zabrał psa i uciekł. A ja krzyczałam zanim tak że chyba całe osiedle zbudziłam. Wiem że to głupie ale straciłam panowanie nad sobą. Wróciłam do domu zła i roztrzęsiona. Obmacałam Tamiego, na karku, między futrem była krew, na szczęście rana była niewielka. Jutro idę do tych ludzi bo wiem gdzie mieszkają i powiem co o tym myślę. Jak jeszcze raz zobaczę tego psa z dwunastolatkiem, bez smyczy, bez kagańca to nie ręczę za siebie.[/QUOTE]

Idź. Tacy ludzie powinni mieć co najwyżej yorki i małe pudelki, kto kupuje setera dla dziecka... Pewnego dnia chłopcu stanie się krzywda i może wtedy coś dotrze do takich ludzi, ale zapewne wtedy najbardziej ucierpi pies... Nie mogę nigdy pojąć, po co ktoś bierze do bloków, do towarzystwa, tak dużego psa. Raczej miłośników rasy tam trudno dostrzec. Jak nie pomoże ja bym to jakoś udokumentowała i wezwała SM, bo pewnego dnia pies przy okazji capnie i właściciela...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Shiny']Mam małego CAVALIERA ( wiadomo przylepy niesamowite) ostatnio na spacerku spodkaliśmy Panią (Paniusie z biednym Yorkiem) . Mój Fidż był ze smyczy spuszczony i oczywiście kiedy widzi człowieka to biegnie do niego na oślep i skacze po nogach....
Oczywiście Panią widział z daleka i kiedy chciałam małego wziąc na smycz ten już był w połowie drogi do Pani.... podbiegł i oczywiście brudnymi małymi łapkami pobródził białe spodnie {Paniusi z Yorkiem która wszczeła alarm żebym to BYDLE zabrała ( bydle ma 4 miesiące i sięga do połowy łydki ) ...
"Bydle" zabrałam i przeprosiłam po czym odwróciłam się i idę dalej ... Słyszę za plecami parę obelg na siebie i małego... Odwróciłam się i powiedziałam że JUŻ PRZEPROSIŁAM ale to Pani nie wystarczyło usiadła na ławce puściła Yorka który narobił swoim piskliwym szczekaniem tyle rabanu że całe śródmieście napewno wstało na nogi co gorsza podbiegł sryl do mjego fidża i zaczął podgryzać mu łapy:/ Wzięłam pierdołe i odniosłam Paniusi ... Czy w dzisiejszych czasach słowo PRZEPRASZAM JUŻ NIC NIE ZNACZY???[/QUOTE]

Ja nie pozwoliłabym 4-mies. psu na takie zachowania, uczysz go uciekania, a pewnego dnia pobiegnie do agresywnego psa i będziesz tego bardzo żałować. Reakcja paniusi w sumie prawidłowa, że była złośliwa, to już niestety miała powody.

Link to comment
Share on other sites

skaczący pies po ludziach to problem i tutaj nie dziwie się że babka tak a nie inaczej zaaragowała.. podam Ci inny przykład
mam stafika więc ludzie różnie reagują, też młoda bo ma 16 miesięcy teraz już może nie ale wcześniej też biegała do ludzi i po nich skakala, gdyby zrobiła tak tobie, ucieszyłabyś się? powątpiewam, unikałam z nią miejsc zaludnionych przez ludzi, ale nie do takiego stopnia aby nie miala z nimi kontaktu ;) zwyczajnie w świecie, gdy nadchodził człowiek psa zapinałam na smycz i czekałam aż przejdzie, nie każdy musi lubić psy, a tym bardziej skaczące.. ;) ja na swoją znalazłam sposób, gdy jest spuszczona ze smyczy to wtedy się z nią bawie, a gdy ma zajęcie nikt inny ją nie interesuje, ot tak zwykly spacerek odbywa się tylko i wyłacznie na smyczy...

Link to comment
Share on other sites

Merrick od razu zgloś to SM, dostaną 200zł mandatu i tak za każdym razem, albo nauczą się psa prowadzać, albo się go pozbędą- mnie to byłoby bez różnicy bo ważniejszy dla mnie jest mój pies i święty spokój.. poza tym jak ludzie mogą puścić takiego gówniarza z psem i to w dodatku bez kagańca... :[

Link to comment
Share on other sites

a ja wczoraj wracajac z parku spotkalam znajomego labradora...
jakies pol roku temu dzwonilam na schronisko zeby go zabrali bo biega od kilku dni po ulicy , zabrali go ale najwidoczniej na krotko wlasciele odebrali , potem widzialam go jeszcze raz ale na smyczy , a wczoraj znowu biegal w najlepsze po ulicach , odprowadzil mnie do domu kilka ulic dalej ..zastanawialam sie czy jak zadzwonie znowu na schronisko to sie wlasciele czegos naucza? ale chyba nie skoro robia ciagle to samo
nie zadzwonilam ale jak go spotkam dzisiaj to chyba to zrobie .
problemu by nie bylo gdyby pies byl grzeczny i nie podchodzil , a on podbiega skacze na psy , probuje je gwalcic , agresywny nie jest ale nie jest przyjemne wyciaganie wlasnego psa spod 40kg laba i szarpanie sie z wlasnym psem ktory probuje sie bronic
gdybym wiedziala gdzie dokladnie mieszka to bym go odprowadizla albo zadzownila na policje moze mandat by cos dal

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Shiny']Mam małego CAVALIERA ( wiadomo przylepy niesamowite) ostatnio na spacerku spodkaliśmy Panią (Paniusie z biednym Yorkiem) . Mój Fidż był ze smyczy spuszczony i oczywiście kiedy widzi człowieka to biegnie do niego na oślep i skacze po nogach....
Oczywiście Panią widział z daleka i kiedy chciałam małego wziąc na smycz ten już był w połowie drogi do Pani.... podbiegł i oczywiście brudnymi małymi łapkami pobródził białe spodnie {Paniusi z Yorkiem która wszczeła alarm żebym to BYDLE zabrała ( bydle ma 4 miesiące i sięga do połowy łydki ) ...
"Bydle" zabrałam i przeprosiłam po czym odwróciłam się i idę dalej ... Słyszę za plecami parę obelg na siebie i małego... Odwróciłam się i powiedziałam że JUŻ PRZEPROSIŁAM ale to Pani nie wystarczyło usiadła na ławce puściła Yorka który narobił swoim piskliwym szczekaniem tyle rabanu że całe śródmieście napewno wstało na nogi co gorsza podbiegł sryl do mjego fidża i zaczął podgryzać mu łapy:/ Wzięłam pierdołe i odniosłam Paniusi ... Czy w dzisiejszych czasach słowo PRZEPRASZAM JUŻ NIC NIE ZNACZY???[/QUOTE]

Ja po mimo, iż sama mam psy i moje mogą skakac po mnie do woli, ale nie życzę sobie i nie lubię jak skacze po mnie obcy pies, niezależnie od jego wielkości i czy to jestem po psiemu ubrana czy nie, a swoim psom nie pozwalam skakac po ludziach :).

Link to comment
Share on other sites

Hm, co do tematu zostawiania psa pod sklepem - [U]luzem[/U] zostawiałam swojego sznaucerka miniaturowego przed tym jak oślepł.

Bez większej obawy zostawię też swojego dobermana uwiązanego pod sklepem. On umie o siebie zadbać. Kwestia odwiązania - odpada.
Pies pilnuje mi także zakupów i sam też je nosi w plecaku - taki osiołek na zakupy. Bardzo pożyteczny chłopiec jest.


Jeśli chodzi o skakanie na ludzi - mój sznaucerek tak robi bo.. nauczyli go tak psiarze w parku... "A niech skacze, niech skacze!"
W buty se można wsadzić swoją prace i "nie wolno" gdy taki rozpieszczacz, za skakanie pogłaszcze, przytuli i da smakołyk..

Link to comment
Share on other sites

Wróciłam ze spaceru wściekła i przerażona.
Szłam z Kapslem na spacer, widzę, jak biegnie średniej wielkości psiak. Jego właściciele wypuszczają go na dwór i nie kontrolują. Biegnie na Kapsla, i warczy. Rzuca się, chce gryźc. Kapsla odciągam, idę w odwrotnym kierunku niż pies. Gubimy Go na kilka minut.
Kapsel sika, nagle zza drzewa wylatuje ten sam pies, i rzuca się, gryząc mojego psa - całkiem poważnie. Na mnie warczy. Biegnę (mój pies na smyczy) i dotarłam do domu.
Chamstwo właścicieli, że wypuszczają psa agresywnego, bo tam się zachowuje. Mam jeszcze pytanie: czy ja powinnam tego psa zbic badylem, kamieniem, czy jak? Co ja mam zrobic? :(

Link to comment
Share on other sites

może noś przy sobie jakiś pęk starych niepotrzebnych kluczy lub łańcuszek i wtedy rzucaj tym w psa lub psu pod nogi, ale w zimę w śniegu trochę trudno by było to później znaleźć niestety :/
wiem co czujesz, jak na mojego psa rzuciła się suka o 10 kg cięższa to nawet moja mama głupiego słowa przepraszam nie usłyszała, a Nuka miała ranę niedużą ranę na szyi i strup gdzieś wielkości paznokcia w pierwszym palcu u ręki :/

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Karilka']Bez większej obawy zostawię też swojego dobermana uwiązanego pod sklepem. On umie o siebie zadbać. Kwestia odwiązania - odpada.
Pies pilnuje mi także zakupów i sam też je nosi w plecaku - taki osiołek na zakupy. Bardzo pożyteczny chłopiec jest.[/QUOTE]
Pokaż zdjęcie! Jestem strasznie ciekawa takiego pomocnika:)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Nat - Mare']Wróciłam ze spaceru wściekła i przerażona.
Szłam z Kapslem na spacer, widzę, jak biegnie średniej wielkości psiak. Jego właściciele wypuszczają go na dwór i nie kontrolują. Biegnie na Kapsla, i warczy. Rzuca się, chce gryźc. Kapsla odciągam, idę w odwrotnym kierunku niż pies. Gubimy Go na kilka minut.
Kapsel sika, nagle zza drzewa wylatuje ten sam pies, i rzuca się, gryząc mojego psa - całkiem poważnie. Na mnie warczy. Biegnę (mój pies na smyczy) i dotarłam do domu.
Chamstwo właścicieli, że wypuszczają psa agresywnego, bo tam się zachowuje. Mam jeszcze pytanie: czy ja powinnam tego psa zbic badylem, kamieniem, czy jak? Co ja mam zrobic? :([/QUOTE]

Na pewno zgłosić do to odpowiednich służb. Powiadomić o zamiarze właścicieli i kupić gaz.

Link to comment
Share on other sites

A ja mam bardzo ciekawe sąsiedztwo, a konkretniej jedną sąsiadkę. Mieszka w mieszkaniu naprzeciwko i... szczuje moje psy:angryy::angryy:. Mam niejedno nagranie na dyktafonie. Dowiedziałam się przypadkiem, zostawiłam profilaktycznie dyktafon, żeby upewnić się co do grzeczności futer, gdy są same (raz na pół roku mam taki zryw :lol: ). I słyszę na nagraniu szarpanie za klamkę (bez wcześniejszego dzwonka, bez pukania) oraz szuranie przy drzwiach. Wiem, że to ona, gdyż chwilę po zaprzestaniu szarpania słyszę trzaśnięcie jej drzwi (trzaska nimi jakby chciała kogoś zabić nawet o 5 rano jak idzie po pieczywo:shake: ). Rewelacja... rozmowa nic nie daje, gdyż rzeczona pani ma żółte papiery i mówiąc prosto jest nie do okiełznania - próbowało wielu...
Myślałam już o podłączeniu klamki pod prąd :evil_lol: ale więcej pomysłów niestety nie mam...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='vege*']to z prądem to chyba trochę skomplikowane, posmaruj smalcem i swoją i jej klamkę :evil_lol:[/QUOTE]

A czemu smalcem? Bo chyba nie nadążam :oops:
Myślałam żeby zacząć działać na jej poziomie i np. wieszać woreczki z kupkami psów na jej klamce albo zagarniać sierść pod jej drzwi (tylko ma podwójne, bo ciągle ktoś ją "napada" i "okrada"). Brak słów czasami... pierwszy raz usłyszałam to jakieś 2 ms temu, ale wtedy to byłam tak ...zdenerwowana :angryy: ze ledwo się powstrzymałam, żeby to niej nie pójść i nie przełożyć przez łeb. Jestem baardzo wyczulona na punkcie dokuczania moim futrom.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...