Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Litterka']Opisz, opisz... Będzie co poczytać, a że to Twoje sytuacje, a nie nasze, to i uśmiechnąć się można... ;) Aczkolwiek wiem, jak taka sytuacja działa na żywo[/QUOTE]
Oooo i Pani niedostymulowana się pojawiła:) Ciekawe jak radzi so bie na codzień bez wystraczającej ilości bodźców ....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Abrakadabra']Oooo i Pani niedostymulowana się pojawiła:) Ciekawe jak radzi so bie na codzień bez wystraczającej ilości bodźców ....[/QUOTE]
??? Ale o co chodzi, czy ja o czymś nie wiem, coś przegapiłam? Ja sytuacji spornych może nie mam jakoś na pęczki, ale nie narzekam... Dlatego lubię sobie poczytać i się pocieszyć, że nie tylko mnie to spotyka...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='grandit']Robicie takie niedowierzanie jakbym jakieś cuda wyczyniał.[/QUOTE]
Ja też nie wiem, o co to całe halo. Jeśli rzeczywiście nie ma SM, to jest problem, ale gdy na danym terenie jest SM, to trzeba dzwonić i zgłaszać. Można też zgłaszać na piśmie, załączając dokumentację np. fotograficzną. Czasem spokój i bezpieczeństwo trzeba sobie wywalczyć.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='HelloKally']A ja cholera jasna nie chcę nosić różnych tego typu rzeczy w kieszeniach, tym bardziej, że wtedy, kiedy jest ciepło nie zawsze mam takie kieszenie, aby pomieścić, telefon, woreczek na wszelki wypadek, "miotacz gazu" + broń rodem z Terminatora. W zeszłym tygodniu podprowadzała mnie do domu po szkole przyjaciółka ze swoim beaglem. Jak zawsze sprawdziłam, czy brama pewnego "pana" jest zamknięta no i była., więc poszłyśmy.. jakieś 50m za posesją zobaczyłyśmy wielkie bydl. Kazałam Klaudii przyspieszyć, a sama starałam się zasłonić Batona(imię psa mojej kol). Na niewiele się to zdało, bo po ok 3 minutach ten [B]powalony pchlarz[/B] się rzucił na beagla. Na początku myślałam, że on będzie chciał powąchać, albo przydusić do ziemi Batona, ale ten kundel od razu wystartował do karku robiąc tam dwie rany szarpane na 3 szwy, a następnie złapał za bok i trząsł psem Klaudii jak jakąś szmacianą lalką. W tym czasie kopałyśmy tą [B]agresywną kupę mięsa,[/B] dołączyła się jakaś pani, która go okładała torebką.. po 5 minutach zjawił się jaśnie pan szanowny właściciel. Wezwałyśmy policję, kretyn dostał mandat, a ten jego [B]nieszczepiony pchlarz nadal chodzi po tym świecie[/B] bez nadzoru, a Baton oprócz ran szarpanych ledwo przeżył, ma połamane żebra i przebite płuco. Stwierdziłam, że dam facetowi ostatnią szansę i jak po nowym roku pies dalej będzie latał samopas, to [B]przez"przypadek" mu się umrze[/B].[/QUOTE]
kultura aż bije po oczach:evil_lol: Zresztą jak w większości twoich wypowiedzi. Pomijając fakt ,że ostatnie zdanie zakrawa pod okrucieństwo wobec zwierząt to w moim odczuciu jesteś po prostu niezrównoważoną nastolatką która się wyżywa pisząc posty na dogo :roll:

Link to comment
Share on other sites

Być może, nie wiem czy byłabyś taka opanowana po notorycznych pogryzieniach Ciebie, lub twojego psa (z którego sądząc po obrazku pod nickiem pozostałaby strzępek ciałka i trochę krwi) oraz psów Twoich przyjaciół. Bo mnie szlag trafia za każdym razem, kiedy muszę jakoś przejść te 30m z moim + uczepionym agresorem, który mógłby się w każdej chwili się na mnie rzucić, co już wcześniej miało miejsce, a blizny na długość 1cm nikt mi nie wynagrodzi, a co jak co, myślę że ja i moje cało jest ważniejsze od psa, który mi stworzył uroczą bliznę. Na domiar złego Baton miał wcześniej fazę na nosie, w wyniku czego nie można było wykonywać żadnych szczepień, w tym czasie szczepionka na wściekliznę się skończyła. Ale ja się zamykam, przecież to, że dwa 45 kg psy się na mnie rzucają nie jest czymś złym, wręcz przeciwnie. Dziwi mnie tlyko fakt, że jak sunia sąsiada postrafiłą za mna iść do szkoł i ogólnie wszędzie, to wystarczyła miła rozmowa i facet pilnował suki, a człowiek który wie coś na temat zwierząt (wnioskuję po posiadaniu koni albo kucyków, nie interesuję się tym) kompletnie nie interesuje się tym, że jego psa może przejechać samochód.

Link to comment
Share on other sites

Problem jest chyba w tym, że Ty całą swoją agresję i złość kierujesz w stronę psa, a nie właściciela, który jest za to odpowiedzialny.
Myślisz, że jak otrujesz psa, to problem zniknie? Pies pewnie pojawi się nowy, może większy i groźniejszy, a facet może okazać się dużo bardziej domyślny niż Ci się wydaje, i odpłacić Ci pięknym za nadobne trując Twojego psa...

Link to comment
Share on other sites

Juz pisałam ze obok naszej działki mamy głupich sasiadów do których czasami przyjezdza córka z agresywnym rodezjanem. Ten pies jest wyprowadzany na spacer luzem mimo ze jest agresywny i ze tam nie wolno spuszczac psów (nie wiem czy to dotyczy tez mieszanców ale mysliwskich nie mozna). Juz opisałam jak ten rodezjan kiedys napadł na gonczego mojej siostry a facet nawet nie przeprosił. Zrobił na nasza działke pare koop.
Przed swietami zamieszkała na naszej działce kotka z kocietami. Moja mama sie nimi zaopiekowała dawała im jesc. Dla jednego udało juz sie znalezc dom. Kiedy mama i siostra przyjechały na swieta poprosili - nie ta głupia od rodezjana tylko inna - sasiadke zeby karmiła kotki póki jej tam nie ma. Dzisiaj mama pojechała na działke. Kotów nie było. Ale w drodze na działke spotkała ta głupia sasiadke z rodezjanem oczywiscie bez smyczy. Na terenie naszej działki slady łap rodezjana w sniegu. Sasiadka która miała je dokarmiac mówiła ze własnie była u kotków kiedy ten rodezjan zaatakował kocice ona go podobno porzadnie podrapała. Co sie stało z kotkami nie wiadomo mam nadzieje ze tylko poszły w inne miejsce.

Link to comment
Share on other sites

W takim razie jakie widzicie możliwe rozwiązania? Mam nadzieję, że po zwróceniu kosztów za leczenie Batona, gość pomyśli dwa razy zanim puści psy z łańcucha, na pseudo-ogrodzonej posesji. No chyba, że jest taki bogaty, aby płacić kilka razy w miesiącu mandat + zadośćuczynienie. Ciekawi mnie czy po kilku takich wyskokach odebrano by mu psa.

Link to comment
Share on other sites

A ja już dzisiaj nie wytrzymałam i wezwałam straż miejską, a co :angryy::angryy:
Po naszym osiedlu biega średniej wielkości kundel, mniejszy trochę od Tamlina, mniej masywny, z tych takich chudych. Ma właścicieli ale spacer wygląda tak że z nim wychodzą, puszczają a on lata kilometr od nich :mad: . Wszyscy tego psa nienawidzą, ja to się go wręcz boję, bo może nie jest duży ale rzuca się na każdego psa w taki jakiś dziwny sposób, który mnie przeraża, wiecie nie biegnie normalnie tylko cały jakby się trzęsie podlatując. Robi przy tym straszny jazgot. Wszystkie psy się denerwują jak go widzą. A właściciele tego psa stoją ileś metrów dalej i zero reakcji. Pies nikogo nie pogryzł...do dzisiaj :mad:
Idę z Tamlinem drogą do parku gdy nagle wylatuje ten potwór i zaczyna swoje, każę Tamiemu usiąść i odciągam jego uwagę od natręta. Właścicielka stoi kawałek dalej ( cud że tak blisko :diabloti: ). Odwracam się i naglę czuję przeszywający ból w nodze, patrzę a kundel wgryza mi się w nogę, nie szczypie tylko gryzie ( mam założone szwy ). Wkur....am się na maksa, wzięłam wielki zamach i kopnęłam go w dupę drugą nogą tak że poleciał na 3 metry w tył :diabloti:. Baba wrzeszczy że wezwie straż no to ja mówię jej że nie zdąży bo ja zrobię to pierwsza. Zawołała psa i uiekła. Na szczęście było sporo świadków, niektórzy wiedzieli gdzie baba mieszka. Straż przyjechała, pies okazał się szczepiony ( uff ) i wlepili jej mandat. A ja pojechałam na zszycie rany. :angryy::angryy:
Jak jeszcze raz zobaczę tego psa bez smyczy i kagańca to zrobię taką aferę że hej, nie będzie miała ze mną teraz łatwo :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Merrick'] A ja pojechałam na zszycie rany. :angryy::angryy:[/QUOTE]
Weź od lekarza opis obrażeń i żądaj od właścicieli kasy na leczenie blizn. Silikonowy żel do leczenia blizn Dermatix kosztuje od 120 do 150 zł za malutką tubeczkę 15 gram - powinno się go stosować około roku (bardzo fajny, zapobiega tworzeniu się bliznowców - polecam).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Weź od lekarza opis obrażeń i żądaj od właścicieli kasy na leczenie blizn. Silikonowy żel do leczenia blizn Dermatix kosztuje od 120 do 150 zł za malutką tubeczkę 15 gram - powinno się go stosować około roku (bardzo fajny, zapobiega tworzeniu się bliznowców - polecam).[/QUOTE]

A przy okazji jeszcze bardziej pojedziesz im po kieszeni, żeby wiedzieli, że mandat to nie wszystko


[url]www.czina.pl[/url]

Link to comment
Share on other sites

Wiem, że może to nie ten temat, gdzie powinnam umieścić tę wiadomość, ale w pewien sposób pasuje tu (niestety). Ten los zgotowała mu sama właścicielka !!!

Jasper potrzebuje pomocy
pomóż odmienić jego los..

zapraszam na watek Jaspera - haszczaka po przejściach, bez przyszłości
Potrzebne deklaracje, choćby 5 zl, potrzebne zainteresowanie..

[url]http://www.dogomania.pl/threads/185054-Jasper-Haszczak-na-%C5%82a%C5%84cuchu-zag%C5%82odzony-bez-szans-na-popraw%C4%99-!!!!-POM%C3%93%C5%BBMY-MU[/url]!!

[url]www.czina.pl[/url]

Link to comment
Share on other sites

Hmm... U nas we wsi też jest ,,mądry" właściciel który swojego onka puszcza luzem po okolicy. Na dodatek rzuca się na inne psy (kiedyś u nich na podwórku widziałam zagryzionego szczeniaka :O).
Ostatnio jak moja suczka miała cieczkę to kilka razy dziennie czatował u nas pod bramą a nawet na podwórko wchodził.
Do ludzi ponoć jest przyjazny, ale gdy moja siostra szła z naszym onkiem to tamten wybiegł na ulicę i rzucił się na naszego psa :O!
Siostra zaczęła krzyczeć ,,POMOCY!" a ten tylko zawołał psa i zamknął brame... Nie zapytał czy nic się nie stało itp...
Ogólnie to miły człowiek tylko te jego wypuszczanie psów jest takie denerwujące... Wieczorami to aż strach tamtędy przechodzić...
Facet ma też amstaffa ale od jakiegoś czasu jego nie wypuszcza...
Kiedyś jak go zobaczyłyśmy na ulicy to polami musiałyśmy wracać bo bałyśmy się że nas pogryzie...
Poza tym zagryzł psa mojej koleżanki...
Da się coś z tym zrobić?
Bo u nas ludzie nie interweniują...
Sądze że dopiero by coś zrobili jakby ten pies kogoś pogryzł...

Ja sama mam 2 onki ale NIGDY ich nie wypuszczam żeby sobie same pobiegały... Sądze że na ludzi by się nie rzucały ale sam fakt że psy biegają bez opieki to dla mnie absurd...

Link to comment
Share on other sites

Mój kolega, a konkretnie jego rodzice, zaczęli ostatnio wypuszczać wieczorem pieska na samotne spacery po okolicy - mix kaukaza :razz:
Jak zobaczyłam go na spacerze z Baryłą, mało nie zeszłam ze strachu, bo zawsze rzucał się jak wściekły za bramą, ale nas ominął.
Poględziłam, kolega swoje, że on łagodny, że nie zaczepia nikogo, a w sumie to jego matka go wypuszcza i mówił jej, żeby tego nie robiła, ale ona wie lepiej.
Efektów doczekali się dość szybko, pies od paru dni źle się czuł, a w niedzielę już nie podnosił nawet głowy i nie trzymał moczu, pędzili na ostry dyżur na kroplówki; prawdopodobnie pies został podtruty albo uderzony/potrącony przez auto w okolice kręgosłupa. Już podobno z nim lepiej; ciekawe czy rodzinka skojarzy stan psa z wypuszczaniem go samopas, czy dalej będą pieska radośnie wysyłać na wieczorne wycieczki :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Weź od lekarza opis obrażeń i żądaj od właścicieli kasy na leczenie blizn. Silikonowy żel do leczenia blizn Dermatix kosztuje od 120 do 150 zł za malutką tubeczkę 15 gram - powinno się go stosować około roku (bardzo fajny, zapobiega tworzeniu się bliznowców - polecam).[/QUOTE]

Dzięki za podpowiedź, o tym nie pomyślałam. Póki co faszeruję się lekami przeciwbólowymi bo noga mnie rwie jak wszyscy diabli :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Mój kolega, a konkretnie jego rodzice, zaczęli ostatnio wypuszczać wieczorem pieska na samotne spacery po okolicy - mix kaukaza :razz:
Jak zobaczyłam go na spacerze z Baryłą, mało nie zeszłam ze strachu, bo zawsze rzucał się jak wściekły za bramą, ale nas ominął.
Poględziłam, kolega swoje, że on łagodny, że nie zaczepia nikogo, a w sumie to jego matka go wypuszcza i mówił jej, żeby tego nie robiła, ale ona wie lepiej.
Efektów doczekali się dość szybko, pies od paru dni źle się czuł, a w niedzielę już nie podnosił nawet głowy i nie trzymał moczu, pędzili na ostry dyżur na kroplówki; prawdopodobnie pies został podtruty albo uderzony/potrącony przez auto w okolice kręgosłupa. Już podobno z nim lepiej; ciekawe czy rodzinka skojarzy stan psa z wypuszczaniem go samopas, czy dalej będą pieska radośnie wysyłać na wieczorne wycieczki :roll:[/QUOTE]

włąśnie miałam napisać, że bezmózgi nie zdają sobie sprawy, jak bardzo zagrożony jest również ICH pies. Ludzie notorycznie trują psy na osiedlach, w spuszczeniu wpier... też pewnie nie mają oporów, o potrąceniu przez samochód nie wspomne .... no tak, ale piesek łagodny i nikogo nie zaczepi :/

Link to comment
Share on other sites

A najgorsze, że mentalność takich ludzi mówi, że winny jest każdy tylko nie oni - zasrany pirat drogowy co nie zdążył wyhamować przed psem, sąsiad co sypnął trutkę, albo w ogóle pies, że głupi jak zjadł... Tylko nie oni, że wypuścili zwierzaka bez opieki.

Link to comment
Share on other sites

Jestem spokojna, jestem grzeczna.
To, że mam agresywnego psa, to mój problem i moja w tym głowa, żeby nad problemem panować. Ale dziś ja byłam agresywna, nie pies. Byłam też niespokojna i niegrzeczna. I wcale się tego nie wstydzę, bo niecierpię durniów i narkomanów.

Czy tak trudno zrozumieć człowiekowi z młodym wilczurem, gdy prosi się go o zabranie psa, że ma tego psa zabrać? Prosiłam o to stojąc na jezdni, światło już czerwone, ale nijak wejść na chodnik, bo wilczur doskakuje, jazgocze... moja Tanga nadspodziewanie spokojna, ale wiem że koło wilczura bezpiecznie nie przejdę. A pan z debilnym uśmiechem (w sumie młody chłopak i początkowo myślałam, że może upośledzony, bo ruchy ma powolne i jak coś do niego powiesz, to zawsze się uśmiecha... tak myślałam do czasu, aż nie poczułam smrodu trawy ze skręta, którego ćmił) stoi na chodniku ze smyczą w ręku, smycz nie połączona z psem. Wilczurek miota się, szczeka. Pan stoi, kaptur na głowie, wzrok nieprzytomny. Otrzeźwiło go dopiero "weź tego psa matole!". Zapiął smycz, pyknął dymem i poszedł.

Link to comment
Share on other sites

A co powiecie na to?

Jedno z dużych lubelskich osiedli. Grupka psów podczas szkolenia, wszystkie psy na smyczach. Teren - plac w wąwozie, otoczony górkami, "wyjeżdżona" przez sanki część bezdrzewnej górki ciągnie się przez większą część wąwozu. W niedalekiej odległości od psów dzieci zjeżdżają na sankach. Generalnie nic się nie dzieje, psy skupione na szkoleniu, dzieci sobie jeżdżą w odpowiedniej odległości. W pewnym momencie przychodzi ojciec z dzieckiem, wchodzi na górkę przed psami i puszcza dziecko na sankach w taki sposób, że dziecko wjeżdża prosto w psy. Jeden z psów, który obrywa sankami, strzela zębami, trafia w skafander dziecka, jest dziura. Inteligentny tatuś w ryk, że on zadzwoni po policję, że psy to tylko w kagańcach, ogólnie wrzask i rwetes. Powiedzcie mi... który normalny rodzic, mając do wyboru jakieś 2-3 km górki przystosowanej do zjeżdżania na sankach, puszcza dziecko akurat prosto w grupę obcych psów? Bo zwątpiłam w tym momencie :roll:

Link to comment
Share on other sites

Myślałam,że wyjdę wczoraj z siebie...Szłam około 18 z Frankiem uliczką i z naprzeciwka idzie babcia z nieco otyłym pekińczykiem. Idzie wprost na nas,więc schodzę na trawnik i czekam.... Za chwile słyszę-co się głupia boisz, mój nic nie zrobi:crazyeye: Odparłam,że mój i owszem więc proszę nie wchodzić na nas z impetem, bo może być jatka. Pani na to-nie,nie nic się nie stanie.Powiedziałam więc jej ,ze wiem, jak mój pies reaguje na to ona-nie , nie nic nie wiesz. Powoli mój ton przeradzał się w krzyk bo pekińczyk lazł wprost na mojego psa więc mówię ,ze ZNAM SWOJEGO PSA WIĘC PROSZĘ NIE IŚĆ WPROST NA MNIE.I co na to pani?Nie,nie:razz: Szła do końca uliczki mamrocząc słowo NIE jak taka nakręcona:cool3: Rzeczywiście, nie znam swojego psa i nie wiem jak reaguje na infantylne samce,oczywiście:shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel'] Powiedzcie mi... który normalny rodzic, mając do wyboru jakieś 2-3 km górki przystosowanej do zjeżdżania na sankach, puszcza dziecko akurat prosto w grupę obcych psów? Bo zwątpiłam w tym momencie :roll:[/QUOTE]

Ja już dawno przestałam wierzyć w istnienie mitycznego stworzenia, które ktoś kiedyś nazwał "normalnym rodzicem" ;)
Taka sama szansa na spotkanie jak mniej więcej hmm... z jednorożcem :P

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...