Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Może ta pani chciała po prostu oszacować swoje możliwości i szansę czy smycz utrzyma, czy nie - czy już ma dostawać zawału, czy jeszcze za chwilę ;)
Zawsze może być gorzej. Kiedyś trafiłam na pana z problemami ze słuchem lub myślącego stereotypami, że jak pompony, to musi być dziewczyna. Jego pies sunął do nas z potężnym irokezem na karku a on z pytaniem:
- Kolega czy koleżanka?
- Kolega.
- A to nic nie będzie, no chyba że ma cieczkę...
:D

Link to comment
Share on other sites

Słuchajcie, muszę się z Wami podzielić trzema sytuacjami, które nam się przytrafiły. Zdarzyły się one już jakiś czas temu, ale tak mi utkwiły w głowie, że może jak o tym opowiem, to trochę mi przejdzie. Pierwsza z nich miałam miejsce jakieś 2 miesiące temu. Szłam ze swoją Cziną między domkami jednorodzinnymi. Czina na smyczy. Nagle w jednym z domków po drugiej stronie ulicy otwiera się okno i wychyla się facet, który zaczyna się na wydzierać się na mnie za to, że mój pies drażni jego psa, przez co jest on (pies) bardzo zestresowany. Moja Czina nawet nie zareagowała na jego psa, chociaż tamten mało nie przegryzł płotu. Mało tego, my nawet nie doszłyśmy do tej bramy. Facet zabronił przechodzić nam tą ulicą. Kazałam mu zgłosić się do lekarza.
Druga sytuacja miałam miejsce trochę później, kiedy też wracałyśmy do domu i Czina zatrzymała się przy jednej z bram przy ulicy i witała się z psem, który był za bramą. Temu psiakowi podobało się towarzystwo Cziny. Zaczęli się witać i lizać po pyskach. Wtedy z garażu wyskoczył właściciel z długim kijem i zaczął uderzać nim w bramę strasząc, w ten sposób oba psy. Wyzywał i bluźnił. Psy odskoczyły od bramy i zaczęły patrzeć na niego jak na wariata. Ja, oczywiście rzuciłam parę epitetów pod jego osobą i poszłam dalej.
Trzecia sytuacja z przed 2 tygodni, kiedy wychodziłam z moim Łukaszem i naszymi psiakami od znajomych z bloku. Psy na smyczy, grzeczne. Wyszliśmy z klatki, a jakiś facet stojący na dworze zaczyna się drzeć i wyzywać na nas, żebyśmy zabrali z przed "jego" klatki te śmierduchy, zasrańce, pchlarze i nie wiem jak je jeszcze nazwał. Powiedziałam facetowi, żeby się sam umył i się zamknął.
Moje zachowanie wobec tych wszystkich panów było dużo ostrzejsze niż to co napisałam, ale moje słowa nie są wskazane do cytowania. Nie jestem dumna z tych słów, które wtedy padły, ale takie zachowania ludzi są poprostu .......... Jestem raczej opanowaną osobą ale na tematy związane z moimi psiakami jestem bardzo przewrażliwiona i na chamstwo reaguję chamstwem (lecz bez wulgarnych słów, w przeciwieństwie do tych panów). Rozumiem, jakby moje psy zareagowały jakoś dziwnie lub zrobiły coś, co by mogło wywołać niechęć lub nerwy u tych ludzi, ale za każdym razem były one na smyczy i nawet nie zbliżyły się do tych panów.
Nasze społeczeństwo zchodzi na psy !!!!! i jestem zupełnie świadoma tego co napisałam

[url]www.czina.pl[/url]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kasia_owczarzak']Szłam ze swoją Cziną między domkami jednorodzinnymi. Czina na smyczy. Nagle w jednym z domków po drugiej stronie ulicy otwiera się okno i wychyla się facet, który zaczyna się na wydzierać się na mnie za to, że mój pies drażni jego psa, przez co jest on (pies) bardzo zestresowany. Moja Czina nawet nie zareagowała na jego psa, chociaż tamten mało nie przegryzł płotu. Mało tego, my nawet nie doszłyśmy do tej bramy. Facet zabronił przechodzić nam tą ulicą. Kazałam mu zgłosić się do lekarza.
[/QUOTE]

Prawdę mówiąc jeśli już ktoś powinien mieć pretensje w tej sytuacji to Ty, bo nikt nie ma przyjemności być ogłuszanym czy opluwanym (dosłownie) przez wściekającego się za bramą psa tylko dlatego, że przechodzi ulicą. Ja jestem ciągle, bo idąc z psem na działkę muszę przejść ok. kilometra po chodniku, do którego przylegają ogrodzenia posesji, więc psy ujadające i skaczące na ogrodzenie to norma. Nikt się jeszcze nie przyczepił, ze drażnię mu psa; nieliczni nawet próbują swojego od płotu odwołać - gorzej z tymi, którzy zostawiają niedomknięte furtki albo mają dziurawe ogrodzenia :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Dlaczego? Mój pies nie lubi biszkoptowych labów. Sukę będzie tolerował (póki mu nie wlezie na głowę), ale na psa nawarczy na bank jeśli ten będzie nachalny (a laby bywają nachalne), więc jak sunie do mnie kolejny biszkopt rzężąc i ciągnąc za sobą właściciela, który najwyraźniej nie ma zamiaru psa zatrzymać, pytam - pies czy suka? Bo jak suka, to niech se rzęzi i ciągnie dalej, ale jak pies, to muszę uprzedzić, że nie lubimy.[/QUOTE]

No jak dla mnie takie pytanie jest totalnie bez sensu, bo mojej suce to wszystko jedno jaką płeć reprezentuje ewentualny podbiegacz. To, że pies z suką się nigdy nie pogryzą można wsadzić między bajki, niestety, wielu ludzi jeszcze o tym nie wie :eviltong:

[quote name='Martens']Prawdę mówiąc jeśli już ktoś powinien mieć pretensje w tej sytuacji to Ty, bo nikt nie ma przyjemności być ogłuszanym czy opluwanym (dosłownie) przez wściekającego się za bramą psa tylko dlatego, że przechodzi ulicą. Ja jestem ciągle, bo idąc z psem na działkę muszę przejść ok. kilometra po chodniku, do którego przylegają ogrodzenia posesji, więc psy ujadające i skaczące na ogrodzenie to norma. Nikt się jeszcze nie przyczepił, ze drażnię mu psa; nieliczni nawet próbują swojego od płotu odwołać - gorzej z tymi, którzy zostawiają niedomknięte furtki albo mają dziurawe ogrodzenia :roll:[/QUOTE]

Słusznie. Cóż, ja przyznam szczerze, trenuję z Zu olewanie innych psów właśnie przede wszystkim na dziamgaczach zapłotowych, których musimy minąć idąc na boisko... A to, że czyjś pies drze mordę, bo idzie człowiek, pies, kot, leci liść, szumią gałęzie drzewa czy rośnie trawa, to tak jakby jego problem...

Link to comment
Share on other sites

Ach, jak ja lubię paniusie z yorkami :loveu: Wracam z moim dobkiem ze spaceru, ciemno, zimno, spacer długi, jestem już przy furtce od osiedla i... wychodzi z niej paniusia z yorkiem, york na flexi oczywiście rozciągniętej na maxa więc piesek jest prawie przy moim psie, a paniusia gada przez komórkę. Owszem, mogę posadzić psa i czekać aż oni przejdą, ale jestem zmęczona i nie mam ochoty ustępować wszelkim lekkoduchom. York już podleciał do mojego, paniusia pewnie myślała, że zaraz skrócę swoją smycz i będę odciągać mojego psa, ale ja ani myślę to robić :p wiem, że mój cielak nic nie zrobi, bo mieszka na co dzień z takimi maluchami, a, że paniusia tego nie wie? Nie moja sprawa. Psy się powąchały i oczywiście york zaczyna drzeć mordę, mój stanął, patrzy się co to za dziwo i jak to szczeniak dużej rasy, zaczął zapraszać do zabawy w charakterystyczny sposób bijąc łapami obok yorka. Dopiero jak to paniusia zobaczyła to powiedziała do telefonu "poczekaj, bo Asti dużego psa zobaczył" i zaczęła odciągać yorka. Niby nic, ale wiem, że na osiedlu są psy dużo mniej przyjaźnie nastawione od mojego na takie szczekacze i któregoś razu Asti może zostać połknięty, a paniusia to zobaczy dopiero jak jej się flexi zwinie... bez psa na końcu :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Och, ja też kocham cziłki i yorki które sa automatycznie puszczane do mojego psa "bo małe się nie pogryzą"...Czekam tylko aż jakiś york straci kokardę a cziłała zostanie bez włosów na tyłku....:evil_lol:A dlugo to nie potrwa:diabloti: Franek rzuca się z kłami na wszelkie małe, jazgotliwe stworzonka, a nie jest przy tym zbyt delikatny:razz: Co za pech...:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Prawdę mówiąc jeśli już ktoś powinien mieć pretensje w tej sytuacji to Ty, bo nikt nie ma przyjemności być ogłuszanym czy opluwanym (dosłownie) przez wściekającego się za bramą psa tylko dlatego, że przechodzi ulicą. Ja jestem ciągle, bo idąc z psem na działkę muszę przejść ok. kilometra po chodniku, do którego przylegają ogrodzenia posesji, więc psy ujadające i skaczące na ogrodzenie to norma. Nikt się jeszcze nie przyczepił, ze drażnię mu psa; nieliczni nawet próbują swojego od płotu odwołać - gorzej z tymi, którzy zostawiają niedomknięte furtki albo mają dziurawe ogrodzenia :roll:[/QUOTE]


Zastanawiam się, co by Ci ludzie zrobili i jak zareagowali, gdyby nagrać na kamerę ich zachowanie, a później im to odtworzyć. Może część tych osób patrząc, jakich z siebie zrobili idiotów, następnym razem zastanowiliby się zanimby coś powiedzieli.

[url]www.czina.pl[/url]

Link to comment
Share on other sites

"piesek czy suczka?" z tymi słowami przemili państwo weszli wczoraj ze swoim psem pomiędzy moją sukę a pozoranta :) :roll:



dodam jeszcze, że puste ogromne pole i mieli po obu stronach jakieś 100-200 metrów, żeby nas obejść i nie wchodzić w zakres 2metrowej smyczy. myślałam, że ludzka głupota ma jakąś granicę

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evl'][B]No jak dla mnie takie pytanie jest totalnie bez sensu[/B], bo mojej suce to wszystko jedno jaką płeć reprezentuje ewentualny podbiegacz. To, że[B] pies z suką się nigdy nie pogryzą można wsadzić między bajki[/B], niestety, wielu ludzi jeszcze o tym nie wie :eviltong:
[/QUOTE]

A dla mnie nie jest bez sensu. Jak jakiś pies do nas podbiega, to zawsze się przyglądam jakiej jest płci ;) Moja sunia reaguje bardzo przyjaźnie na psy, na suki się jeży i jest gotowa odpowiedzieć na ewentualny atak.

Jasne, że nie jest prawdą, że pies z suką się nigdy nie pogryzie... Jednak jest duuuużo większe prawdopodobieństwo, że walczyć ze sobą będą psy tej samej płci.
Oczywiście nie mówię o psach, które z zasady rzucają się na wszystko i wszystkich... Im jest na pewno obojętne.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Diora']A dla mnie nie jest bez sensu. Jak jakiś pies do nas podbiega to zawsze się przyglądam jakiej jest płci ;) Moja sunia reaguje bardzo przyjaźnie na psy, na suki się jeży i jest gotowa odpowiedzieć na ewentualny atak.

Jasne, że nie jest prawdą, że pies z suką się nigdy nie pogryzie... Jednak jest duuuużo większe prawdopodobieństwo, że walczyć ze sobą będą psy tej samej płci.[/QUOTE]

Myślę, że to zależy od psa. Poza tym wydaje mi się, że jeśli ktoś nie chce kontaktu swojego psa z innym, bo z nim pracuje - to po prostu nie chce, niezależnie od płci.

Link to comment
Share on other sites

mojej suce jest obojetne jakiej plci jest pies podbiegajacy , jak ma zly dzien to zaatkuje psa/szczeniaka/suke i obojetnie jakiej bd wielkosci i rasy
wiec takie pytania sa bez sensu dla mnie , choc czasami jak ktos jest mily i sympatyczny to odpowiadam grzecznie ze suczka ale nie wiem jak zareguje , jak ktos nadal chce sprobowac to pozwalam podejsc ale na smyczach :) zadko kto chce podejsc

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']Myślę, że to zależy od psa. Poza tym wydaje mi się, że[B] jeśli ktoś nie chce kontaktu swojego psa z innym, bo z nim pracuje - to po prostu nie chce, niezależnie od płci[/B].[/QUOTE]

A co to ma do rzeczy? :cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Diora']A co to ma do rzeczy? :cool3:[/QUOTE]

A to, że jak pracuje z psem, to doprawdy mam daleko w tyle, czy pochodzący pies to samiec czy suka - po prostu ma nie podchodzić. Z tego względu pytanie jest również bezsensowne. Już czaisz?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']A to, że jak pracuje z psem, to doprawdy mam daleko w tyle, czy pochodzący pies to samiec czy suka - po prostu ma nie podchodzić. Z tego względu pytanie jest również bezsensowne. Już czaisz?[/QUOTE]

Jakoś "nie czaję"... :diabloti:
Przeczytaj jeszcze raz, ZE ZROZUMIENIEM moją wypowiedź, którą zacytowałaś. Może Ci się rozjaśni w szarych komórkach,że Twoja wypowiedź ma się nijak do mojej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Diora']Jakoś "nie czaję"... :diabloti:
Przeczytaj jeszcze raz, ZE ZROZUMIENIEM moją wypowiedź, którą zacytowałaś. Może Ci się rozjaśni w szarych komórkach,że Twoja wypowiedź ma się nijak do mojej.[/QUOTE]

Rozumiem i nadal uważam, że jeśli ktoś nie życzy sobie kontaktu swojego psa z innym dyszącym na smyczy (powód: praca był podany jako przykład), to mu zwisa, czy to pies, czy suka - po prostu ma nie podchodzić.

Link to comment
Share on other sites

Mi wcześniej takie małe podbiegacze przeszkadzały w sposób umiarkowany, ale moje psy robią się coraz większe, cięższe i, umówmy się, ani bokser ani cc nie należą do ras specjalnie delikatnych w zabawie. Kilka dni temu byłam sama z psami na spacerze w parku, psy na linkach, bawimy się jest miło, podbiega do nas jakiś taki mix ON i jamnika (kojarzycie ten typ z pewnością) i zaczyna ujadać. Podbiega, szczypie, odbiega, szczeka. Baron się rwie do niego, bo wg Barona absolutnie każdy pies nadaje się do zabawy, ale po Batalii widzę, że coraz bardziej ją nieproszony gość irytuje. Na ścieżce kilkanaście metrów dalej stała pancia i nieudolnie próbowała go odwołać. Poprosiłam, żeby zabrała psa i w odpowiedzi usłyszałam, że ONA w takie BŁOTO nie ma zamiaru wchodzić. Szczęka mi opadła, słów zabrakło, ale Batalia postanowiła wziąć sprawy w swoje łapy i raz, porządnie na pieska szczeknęła. Kolega się przestraszył i dał dyla w krzaki. Koniec końców chyba jednak pancia będzie musiała błotko zaliczyć.
Sama czasami mam problem z Baronem, który potrafi podbiec do jakiegoś psa, ale zawsze jeśli odwołanie nie skutkuje to po niego idę i zabieram, nie czekam aż ktoś mi każe to zrobić. Pracujemy nad tym cały czas, jest już dużo lepiej, zdarzają się wpadki,ale JEZU, nie kumam jak ktoś może nie pójść po psa bo błoto.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']Rozumiem i nadal uważam, że jeśli ktoś nie życzy sobie kontaktu swojego psa z innym dyszącym na smyczy (powód: praca był podany jako przykład), to mu zwisa, czy to pies, czy suka - po prostu ma nie podchodzić.[/QUOTE]


Dobrze, od początku...Pierwotna rozmowa dotyczyła potencjalnej agresji naszego pupila względem podchodzącego psa (danej płci). Stąd się wzięło moje pytanie...:p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jefta']"piesek czy suczka?" z tymi słowami przemili państwo weszli wczoraj ze swoim psem pomiędzy moją sukę a pozoranta :) :roll:
[/QUOTE]
Buhahaha dobreeee!!! :evil_lol::evil_lol::evil_lol:

Dla mnie pytanie pies czy suka to totalna głupota szczególnie jeżeli osoba od razu puszcza swojego psa luzem. Kiedyś szłyśmy ze znajomą na łąki obie z suczkami (amstafka i bokserka) babka z dalmatyńczykiem pytanie "psy czy suki"? Nie wiele myśląc machinalnie odpowiedziałam, że suki, na co babka psa puściła... chyba nie trzeba tłumaczyć jakie było zamieszanie, troche mnie przestraszyło gdy samiec zaczął kłapać zębami przed pyskiem mojej suki mającej kaganiec, co za tym idzie nie mającej jak się bronić... czysta głupota:roll:

Link to comment
Share on other sites

powiem wam że nie zawsze TO pytanie jest bez sensu, kiedy czasem zabieram Urwisa na dwór i już podejdzie do nas pies to pozwalam się witać tylko mojemu D dla niego to nie ma znaczenia ale Urwisowi pozwalam iść do psa dopiero kiedy dowiem się że to suka bo on nie toleruje innych psów (tylko D lubi) oczywiście moje psy na smyczach;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evl']No jak dla mnie takie pytanie jest totalnie bez sensu, bo mojej suce to wszystko jedno jaką płeć reprezentuje ewentualny podbiegacz.
[/QUOTE]
A dla mojego psa ma to sens głęboki. W związku z tym dla mnie również.
Biorąc pod uwagę, że ludzie tak czy siak podchodzą nieproszeni, puszczają psy bez kontroli, to pytanie i odpowiedź na nie pozwala w praktyce obniżyć poziom stresu.
Gdy podchodzi do nas pies cztery razy większy od mojego, a jego pańcia tradycyjnie stoi 20 metrów dalej i gapi się jak cielę w malowane wrota, to też zaglądam pod brzuch, żeby wiedzieć, czy mam się stresować bardziej czy mniej, bo statystycznie rzecz ujmując suka jednak chyba rzadziej przyatakuje psa niż drugi pies. Szczególnie, że mój pies też wysyła inne sygnały w zależności od płci, która go właśnie namierza.
I skoro już na nas włażą nieproszeni, to też wolę, gdy towarzyszy temu pytanie "suka czy pies", bo przynajmniej wiem, że jakiś problem jest na rzeczy i jeśli udzielę niewłaściwej odpowiedzi, to jest nadzieja, że druga strona się wycofa. Na co nigdy nadziei nie ma, gdy ktoś się pakuje ze swoim psem bez żadnego pytania.
Także dla mnie pytanie jest ok. To takie praktyczne podejście do tematu, bo teoretycznie to sobie można dywagować tylko na takich wątkach, a praktyka i tak sprowadzi nas do parteru.

Link to comment
Share on other sites

A ja uważam, że to pytanie nie ma sensu z jednego, prostego powodu. Po prostu nie życzę sobie, żeby inne psy podchodziły do mojego i już. Kiedy z nią pracuję, naprawdę nie jest pomocne to, że ktoś wydziera się "pies czy suka", a później jakiś kudłacz podbiega i robi dookoła wiele ruchu i hałasu. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda, gdy kontakt psów odbywa się za obopólną zgodą właścicieli.
Moja suka potrafi się zapienić na widok zarówno psa i suki i naprawdę w jej przypadku loterią jest, na którego psa jak zareaguje. W 80% przypadków jest łagodna, ale zawsze pozostaje 20% ryzyko niezależne od płci drugiego psa. I podejrzewam, że gdyby ugryzła innego psa (będąc na smyczy) to do mnie byłyby pretensje. A ja nie lubię konfliktów i tłumaczenia się ;) Ogólnie w kwestii psa (i ogólnie w życiu) staram się trzymać zasady "zachowuj się tak, jakbyś chciała , aby inni się zachowywali wobec ciebie"... szkda tylko, że ciężko oczekiwać tego samego od innych.

Link to comment
Share on other sites

Dla kogoś ma, dla kogoś innego nie ma.

Ja proszę o zabranie od moich psów zarówno szczeniąt, suk, jak i samców. Jeśli moje psy pracują, to pracują i w tej pracy ja ustalam przerwy i granice. Od jakiegoś czasu pozbawiłam oba psy 'bezmyślnego' biegania, w czasie którego ewentualne obce psy mi nie przeszkadzały, o ile nie były agresywne, i widzę ogromną różnicę na plus, jeśli chodzi o wyciszenie i reakcje na różne sprawy, które kiedyś były problemowe. Psy mają dużo ruchu, ale ze mną. Z tego właśnie tytułu pytanie zaczęło mnie irytować, ale zazwyczaj, zanim ktoś zapyta, już słyszy: Proszę odejść/nie podchodzić, mój pies pracuje. Sama staram się być z boku, nie wpychać się ludziom pod nogi, żeby nie prowokować idiotycznych sytuacji.

Link to comment
Share on other sites

W zeszłym tygodniu byłysmy na wyspie. Szłysmy sobie chodnikiem, na przeciwko nas jacys ludzie z wyzłem. Wyzeł biegał luzem podleciał do nas z na przeciwka prosto do Ajty. Nic sie nie stało bo była z nami tylko Ajta, która chciała sie z nim bawic z Hadarem musiałabym robic duze koło bo to był pies. Nie słyszałam zeby włäsciciele tego wyzła go odwoływali.
A w lipcu jak byłam na wystaqwie klubowej ktos spuscił swojego psa ze smyczy koło ringów.

Link to comment
Share on other sites

Hm, metoda zdartej płyty potrafi zdziałać cuda, jednak w międzyczasie polecam ćwiczenie medytacji.

Nie zdziwiłam się za bardzo, gdy spotkałyśmy wczoraj wieczorem spasioną spanielkę wiecznie biegającą luzem tym razem... po ulicy. Wzięłam Zu na ręce (spanielka ma paskudny zwyczaj tratowania innych psów) i poprosiłam, żeby zabrać psa. Co na to do mnie pańcia? Ano, że nie trzeeeeba się baaaaaać. No tak, na pewno ja i mój pies boimy się cocker spaniela, zwłaszcza, że Zu ryczy z rąk jak opętana, co prawda na średnim poziomie głośności, bo ją hamuję.

Powtarzam więc - proszę zabrać psa. Pańcia stwierdziła, że już, no już zabiera, hahaha, Nelcia, wracaj, Nelcia miała ją akurat w zadzie, bo wlazła mi pod kurtkę (mam płaszcz niemal do ziemi) i zaczęła mi obśliniać spodnie, więc miałam ochotę jej zasadzić zdrowego kopniaka, ale się powstrzymałam. Jestem mistrzem zen :roll:

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...