Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Dolar ma prawie dwa lata i przez piewszy rok, był odganiany od każdego psa - bo jeszcze zrobi dolarkowi krzywdę. I teraz psiur się boi wszystkiego na 4 łapach i z zębami leci. No może trochę przesadzam, bo jest pełno fajnych ludzi, ale niektórzy są tacy, że się szuka twardej dechy pod rękom i chce takiemu właścicielowi w łeb sprzedać -.-

Link to comment
Share on other sites

Ja sobie dzisiaj wracałam do domciu osiedlem i widzę na placu zabaw 4 letnią dziewczynkę z "joleckiem". Rozglądałam się za rodzicami, bo pies na placu? Ale no cóż na samym palcu i w pobliżu były tylko 3 na oko 4-5 letnie dziewczynki które świetnie się bawiły podawaniem jolecka i zjeżdżaniem go ze zjeżdżalni (?!). Podeszłam i powiedziałam grzecznie dzieciom, że pieskowi się to chyba nie podoba i że piesek nie powinien być na placu, lepiej z nim iść na łąkę. Dziewczynka spojrzała się na mnie jakby mnie zjeść chcicała, bo jak śmiałam znieważyć jej pomysł zabawy, zrobiła co w stylu pokazania języka (takie trochę niezidentyfikowane). Zwątpiłam. Nie mam żalu do tych dzieci, ale gdzie do chol*ry jasnej są rodzice?! Pies to nie zabawka!

Link to comment
Share on other sites

Kurde jak bym takie dzieciaki dopadła to bym urządziła taką jazde ich rodzicom że by nie wiedzieli którędy do domu wracać!! Na ogół jestem spokojna ale jak się zwierzowi krzywda dzieje to mi puszczają nerwy!!


A pro po chamstwa jak wracałyśmy ostatnio ze znajomą ze spaceru to z krzaków wypruł na nas jakiś walnięty spaniel i do gardła Galusiowi ( kundelek znajomej). Galanty przeważnie spokojny no ale jak mu się ktoś do gardzieli dobiera i mu suczkę podrywa! Psy zaczęły się kotłować, Tośka w szoku, ja w szoku, a po właścicielu ani śladu! W końcu jakaś baba wyłania się zza bloku ale nic, stoi i się gapi! Mnie już nerwy puściły więc na cały głos dre się żeby stwora zabrała, a ona nic! Na szczęście spaniel wystraszył się mojego darcia papy i zwiał. Niestety dzięki niemu Galanty rzuca się teraz na wszystkie napotkane samce.

Ludzka głupota niema granic :/

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Patyś_']Dokładnie tak. Chciał bo moje sunie się tak ślicznie razem bawią i jego Dolar na pewno też się bedzie z nimi dobrze bawił. Taaaa, chyba w kto pierwszy odgryzie ucho innemu psu :/. Odechciewa mi się. Mam kilku sąsiadów, którzy są super psiarzami, fajnie się z nimi rozmawia, i psy też pod kontrolą i ładnie się razem bawią, bo od początku były mądrze prowadzone i zapoznawane ze sobą. A przyjedzie jedne z drugim taki, psy dzikusy straszne, na inne z zębami od razu skaczą, ale właściciel na siłe, niech się pobawią! Przecież to są suczki, to jest piesek, będą się bawić! -.-
Porażka... Gops, to nasze miasto to zabite dechami zwyczajnie :/[/QUOTE]
Ciekawe czy by chciałŁ Dolara na siłe zaprzyjaznic gdyby za ogrodzeniem był np. kaukaz. I ciekawe kogo by obwiniał, gdyby mu sie udało otworzyc wasza brame zanim zauwazysz i by wasze psy sie pogryzły. I jakim prawem otwiera cudza brame i skad wie ze twoje psy nie uciekna?
A co do dziewczynek z yorkiem to gdyby york miał dosyc tych dziwnych zabaw i by mała ugryzł to by nie dziewczynka była winna zdaniem rodziców. A czy taka mała dziewczynka potrafi sama osiagnac zeby york nie podbiegał do innych psów? Gdyby tak podbiegł do jakiegos duzego agresywnego psa to by rodzice tej małej obwiniali włäsciciela duzego psa nawet jesli jego pies byłby na smyczy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bogarka']Ciekawe czy by chciałŁ Dolara na siłe zaprzyjaznic gdyby za ogrodzeniem był np. kaukaz[/QUOTE]
Ależ skąd. Chęć do zaprzyjaźniania idzie w parze z rozsądną (częściowo podświadomą) oceną możliwości swojego psa w ewentualnym starciu.
Mam na osiedlu dwie takie panie z labami, laby wiecznie bez smyczy i wiecznie napastują mojego (ups - znaczy się - zaprzyjaźniają się). Idę sobie pewnego razu i spotykam oba laby z paniami. A panie na mój widok biorą psy na smycz. Myślę sobie - ludzie, CUD się stał! Odwracam się do tyłu i co widzę? Ze 20 metrów za mną idzie gość z amstafem :D Czyli na widok asta smycze się w cudowny sposób odnajdują, a na widok mojego pimpka to już nie :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Ależ skąd. Chęć do zaprzyjaźniania idzie w parze z rozsądną (częściowo podświadomą) oceną możliwości swojego psa w ewentualnym starciu.
Mam na osiedlu dwie takie panie z labami, laby wiecznie bez smyczy i wiecznie napastują mojego (ups - znaczy się - zaprzyjaźniają się). Idę sobie pewnego razu i spotykam oba laby z paniami. A panie na mój widok biorą psy na smycz. Myślę sobie - ludzie, CUD się stał! Odwracam się do tyłu i co widzę? Ze 20 metrów za mną idzie gość z amstafem :D Czyli na widok asta smycze się w cudowny sposób odnajdują, a na widok mojego pimpka to już nie :roll:[/QUOTE]

No niestety. Ja już się pogodziłam z tym, że beztroskie podbieganie skończy się dopiero za parę lat, jak sobie sprawię czarnego smoka, bo to przecież psy-mordercy ;)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]No niestety. Ja już się pogodziłam z tym, że beztroskie podbieganie skończy się dopiero za parę lat, jak sobie sprawię czarnego smoka, bo to przecież psy-mordercy [IMG]http://www.dogomania.pl/images/smilies/icon_wink.gif[/IMG][/QUOTE]

:evil_lol: i dlatego od nas na szczęście większość trzyma się na dystans, lub wręcz panicznie ucieka jak najdalej :evil_lol: Wyjątkiem są Ci, którzy znają mojego korkiszona od małego, lub nieliczni odważni. Ogólnie nie narzekam.

Okoliczną plagą są jednak ludzie wyprowadzający swoje skowyry bez smyczy i obroży. Żeby nie było zbyt różowo - owe pieseczki (nie zawsze małych gabarytów) uwielbiają podbiegać, obszczekiwać i zaczepiać. Ja za to uwielbiam obserwować jak taka przerażona pańcia pokonuje dystans kilkudziesięciu metrów, by ocalić swojego pupila przed moją krwiożerczą bestią, histerycznie nawołując "deeejziii, deeejziii, wraaaacaj". Przykładowa dejzi oczywiście ma Pańcię w głębokim poważaniu, a na kolejnym spacerze historia się powtarza. Ludzie bywają niereformowalni.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='corrida']Ludzie bywają niereformowalni.[/QUOTE]

No niestety, chociaż jest nadzieja! Pan od labradora, na którego nawrzeszczałam (w odpowiedzi na "on nic nie zrobi") jak nas zobaczył to się oddalił szybkim krokiem... Pewnie już poszła plota na osiedlu, że jestem wariatką, która wrzeszczy na inne psy, zwłaszcza laby, heh ;)

Link to comment
Share on other sites

No to racja, że wszystko zalezy od psa po drugiej stronie smyczy :DJak na złośc kilka dni wcześniej, kolega ze swoim ASTem Diorem chciał zaprzyjaźnić się z Dolarem ;) Akurat, gdy Dolar jazgotał na psa za płotem.
- Może z moim pieskiem się pobawi?
- Pan żartuje! Pan zabierze tego tego... MORDERCE!:crazyeye:
Uśmiałam się do łez... Ale te moje sukowce to niby nie takie małe. Jedna pokroju wyżła i waży prawie 30 kg... Nie takie małe a jednak...

Link to comment
Share on other sites

To chyba bardziej głupota, ale w sumie... Idę z samym Baajem, pies grzeczny, smycz luźno, wesoło człapiemy do domu, mimo tego, że się na nas rzucił bajgelek, ale Baaj wysiedział komendę, a suka na smyczy, więc się sama skarciła, dusząc. Chodnikiem skośnym idą panie z dziewczynką bodajże i yorkiem z taką śmieszną, małą flexi. York wyrwał do przodu z jazgotem, nie wiem na co, może na Baaja? Osobie, która go trzymała ten mały uchwyt wypadł z ręki, walnął o chodnik i uciszył psa. Baaj nawet uchem nie zastrzygł, bo takie rzeczy go nie interesują. Za to, jeśli pies wpadnie na pomysł molestowania Celara [częsty niestety], to Baajowe nie jest już takie olewcze i kilka psów wraz z właścicielami dostało zawału, chociaż Baaj NIE JEST psem agresywnym do psów. Jednak mentalność jest taka, że z Celarem pies może zrobić, co chce, ale to wilczaste bydlę to pewnie zabije samym spojrzeniem i nagle właściciel zaczyna myśleć.

Link to comment
Share on other sites

tak was czytam i chyba rzeczywiście zapoznam Dina z Lennym i będę ich razem wyprowadzać - Dino chodzi na luźnej smyczy, więc kłopotu z utrzymaniem dwóch psów nie powinna mieć.

Co do zjeżdżalni.. Dosia - york kuzynki sama wdrapuje się na dziecięce zjeżdżalnie żeby sobie pojechać z kimś - ładuje się dzieciakom na kolana, na samym dole robi susa coby jej nikt nie przygniótł i leci dalej na górę ;) A Dino jak był mały uwielbiał sanki, pakował się mojemu bratu na kolana i ciągnełam obu :P co pies to zabawa ;)

Link to comment
Share on other sites

Co innego jak pies sam chce
CarolineS nie napiała czy sie temu yorkowi od dziewczynek podobało zjezdzanie i jesli dobrze zrozumiałam one nie zjezdzały z nim na kolanach tylko go puszczały samego na tej zjezdzalni.

Link to comment
Share on other sites

Wróciłam właśnie z spaceru na którym miałam komiczną sytuacje.
Idę z Florą po lesie, widzę, że jakaś babka z psem siedzi na ławeczce więc zapinam psa. Przechodząc obok, babka się mnie pyta " Suczka czy pies" ja melodyjnie odpowiadam " Suczka, ale agresywna, bardzo nawet" a ona na to " A to spokojnie, niech się Pani nie martwi, mój też [B]JEST[/B] agresywny więc się [B]NIE[/B] pogryzą" Po czym spuściła swojego psa. Ja w szoku, nic nie myśląc też puściłam Florę. Na szczęście psy zaczęły się bawić, a ja ze wzruszenia, że moja nie zareagowała agresywnie ( pomijając to, że była na początku troszkę zjeżona) nic babce nie powiedziałam niemiłego, ba, nawet zaczęłam z nią gadać. Kobieta twierdziła, że jej pies to preso dogo canario, przy czym jej pies nawet koło takiej rasy nie stał, jedynie był pręgowany. :)

Link to comment
Share on other sites

Do mnie ostatnio podleciał ratlerek - w sumie nie wiem kto bardziej się wystraszył, właściciel [fakt, nie zauważył nas] czy ja [co prawda Birma była spokojna, ale znam jej "delikatność" przy zabawie]. Po przeprosinach, że psiak podleciał miałam okazję pooglądać zabawę mojej jakby nie było sporej wariatki z maleństwem :D... Okazało się, że właściciel był z tych normalnych i nie izolował psiaka przed większymi psami, jednak... przyznaję że stchórzyłam i Birma przez cały czas była na smyczy - na wypadek jakby postanowiła stratować maluszka ;).


swoją drogą ostatnio spotykam co raz mniej chamstwa - albo mi ludzie na osiedlu zmądrzeli albo to przez złagodnienie mojej dziewczynki [kiedyś każdy podbiegający pies był sygnałem do ataku... dzisiaj już jest duuużo lepiej]

Link to comment
Share on other sites

Ja dziś przy ogródkach na psich ploteczkach byłam, dowiedziałam się, że dolar pogryzła bardzo dotkliwie małego cavaliera z naszej ulicy. Wracałam z pola z moimi sukowcami i znajomym psiarze i jego rottem i spotkałam właściciela z Dolarem na smyczy i w kagańcu. Pan bardzo miły własciciel, stwierdził, że to nasza wina, że jego pies pogryzł spaniela, bo cytuje: [B]"nie pozwalaliśmy mu się bawić z naszymi psami! I Dolar nie umie się teraz bawić i gryzie inne psiaki!"[/B]
Zaśmialiśmy się osobnikowi w twarz i poszliśmy dalej.
Bardziej absurdalnej argumentacji nie słyszałam dawno. Najlepiej winnego po ludziach szukać...

Link to comment
Share on other sites

A ja dzisiaj poszłam do domu towarowego. Niedaleko wejścia jest dość duży, tani, zazwyczaj mocno zatłoczony sklep z obuwiem. Idę sobie, przeciskam się, nagle leci na mnie york "mini", bez smyczy oczywiście, zero kontaktu z właścicielem... No nic, idę dalej. Za chwilkę słyszę pisk psa. Chyba ktoś nadepnął mu na łapkę. No cóż... Tłok, pies, jak mówiłam, bez smyczy i dozoru, zdarza się. Nagle okazało się, że właścicielką jest kolejna kopia Dody. Zaczęła się drzeć na kobitkę, która psa nadepnęła, że nie uważa, że ma patrzeć, jak chodzi i tak dalej. Na co pani odrzekła, że jest jej przykro, nie zauważyła psa, zresztą psom do tego sklepu wchodzić nie wolno. Na co pani Doda: "To nie jest piesek, to jest york". Zaczęło się robić ciekawie, a ja musiałam wyjść...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Litterka']: "To nie jest piesek, to jest york". Zaczęło się robić ciekawie, a ja musiałam wyjść...[/QUOTE]
a szkoda! Bo to mogło być ciekawe :) Tylko załątwić colę, popcorn i obserwować! :) Zapraszamy na przed premierę: To nie pies! To York! " :D

Link to comment
Share on other sites

Ja mogłabym juz napisać opasłe tomisko na temat przygód spacerowo -podwórkowych, ja rozumiem że są ludzie którzy nie przepadaja za psami, ale nieraz juz ręce opadają jak płetwy.
najlepszy klimat to starsze kobiety taki typ a'la doniczka cały dzień w oknie i tylko sie czai zza firany co by sobie zafundowac troche adrenaliny, wychodzisz człowieku na dwór z psem a ta hyc dziarsko dzierży klamke od okna, mocujesie z nią na wszystkie strony,otwiera i leca głupkowate pytania a posprzatac to nie ma komu , he?? a z tym psem to nie można gdzie indziej tylko pod moooje okna?co chwila mi ktos tu przychodzi!!
mam wrażenie że takim ludziom zawsze bedzie źle jak sie zacznie sprzatać to patrza na ciebie jak na egzotyczny okaz i przystaja ze zdziwieniem jak nie sprzatniesz to znowu źle.
a jak sie trafi madrala któremu przeszkadza że pies robi siku na JEEGO trawniku to ja sie pytam :to gdzie ma robić?! może zabierać ze soba butle 5 L ?
pózniej bedzie przeszkadzać że psy szczekaja, że machają ogonem gdzie leży granica ludzkiej głupoty??
przestałam na to wszystko reagować sprzątam kupska i wyznaje zasade denerwować sie to mśćić się na własnym zdrowiu za głupote innych.i tyle.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='malajka']
najlepszy klimat to starsze kobiety taki typ a'la doniczka cały dzień w oknie i tylko sie czai zza firany co by sobie zafundowac troche adrenaliny[/QUOTE]

U mnie najlepszy typ to dziadostwo płci męskiej z bebzunem i widocznym kryzysem wieku średniego, wieczorami czerwony na gębie po flaszce z sąsiadem, bełkoczący coś obraźliwego, a bladym switem, wygnany przez żonkę po bułki, wyprasowany w kant, skacowany i w podłym humorze udaje porzadnego obywatela, co straszy mnie "nieprzyjemnościami" :roll:
Czepnie się że nie sprzątasz (choć pies nawet ukucnąć nie zdążył porządnie); jak wyjmiesz torebkę i zbierasz kupę po chwili konsternacji dowali się, że pies nie ma kagańca, a potem już bez końca będzie wynajdował wonty, począwszy od tego, że masz coś nie tak z głową, że masz dwa psy, po drugie, że w ogóle wychodzisz z nimi gdziekolwiek, i zawsze pod jego okno (czyt. 20 m od bloku przechodzisz z psami idąc na łąki).
Jednego alleluja się pozbyłam idąc do niego z TZtem, który wyjaśnił mu uprzejmie, kto będzie miał nieprzyjemności - facet teraz nawet do sklepu chodzi naokoło, żeby tylko nie pod moim blokiem... Drugi "inteligent" zaczął się czepiać kilka dni temu; dokładnie ten sam typ :roll:
Zaczęłam się przekonywać, że nienawiść do psów, to nie tylko komentarze na onecie; na własnej skórze się przekonuję, że w tolerancyjnej Polsce wyjście z 2 psami to gorsze reakcje tolerancyjnych obywateli niż na widok dwóch gejów za rączkę.

Link to comment
Share on other sites

Ja to mam podejrzenia, że Ojciec Tadeusz zbyt mało rozrywek ostatnio zapewnia czcigodnym obywatelom. Ale lato tuż, tuż zaczną się toruńskie pielgrzymki, nowe promocje na telefony i talerze do odbioru jedynie słusznego programu telewizji...Potem czcigodni obywatele wrócą przepojeni miłością do bliźniego i zwierząt a swoimi urokliwymi przemyśleniami będą nam uprzyjemniać jesienne spacery-oczywiście prosto z okna.

Link to comment
Share on other sites

W parkach z kolei najbardziej mi sie podoba kosz na psie odchody nabity na maxa róznej maści torbami po chipsach, duperelami, butlami a obok dla odmiany stojak na torebki , a raczej resztki po stojaku i drzwiczki dyndające na jednym zawiasie.no kurna szok.jak juz sie zebrało tą kupe do wora to potem jest slalom w poszukiwaniu kosza jeśli masz dobry dzień to w końcu trafisz na pojemniki nawet trzy: do wyboru do koloru na plastik na szkło i tworzywo sztuczne....no comment.

Link to comment
Share on other sites

Ja tez kiedys spotkałam taka pania okienna co jak mój pies zrobił siku pod jej oknem zaczeła mówic:
-Tylko pod moje okno sikaj, nigdzie indziej!
Inna pani sie przyczepiła czy bedzie mi sie chciało płacic za malowani słupu pod blokiem na który Hadar nasikał.
Jeszcze inna pani - stojaca przy drodze która prowadziła do miejsca wystawy psów - tak skomentowała idace na wystawe psy (to byo juz blisko wejscia wiec psów byo sporo)
-Ile psów! Oby dzieci było tyle!
To by pewnie jej chałas dzieciecy przeszkadzał. Takim czepiajacym sie ludziom chyba zawsze cos przeszkadza. Jesli by nie było na całym osiedlu zadnych zwierzat to by dzieci przeszkadzały jesli dzieci by tez nie było to by znalezli inny powód zeby sie czepiac.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...