Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='filodendron']Rzadko to nie znaczy nigdy a skutki karcących "uszczypnięć" można sobie obejrzeć na oddziale dziecięcej traumatologii. Jak się tam spędzi jakiś czas, to słowo "rzadko" nabiera nowych znaczeń. Trzeba pilnować i dzieci, i psów. Gdyby jakiś rodzic zostawił trzylatka przywiązanego pod sklepem, to niektórzy tutaj nie zostawiliby na nim suchej nitki.
To trochę taka filozofia Kalego - rodzic ma mieć oczy dookoła głowy niczym Światowid, ale psiarz może przywiązać do drzewa zwierzę o inteligencji porównywalnej z trzylatkiem i wielkimi zębami, a potem wejść do sklepu i zabrać swoje oczy ze sobą :)[/QUOTE]
Nie wpadajmy znowu w skrajności. Ile z tych skutków - jak mówisz - było spowodowane przez psa zostawionego na minutę przed sklepem? Zgodzę się, że jak wiemy, że pies łatwo się denerwuje, może się zerwać, albo chociaż kogoś wystraszyć kłapaniem zębów, to lepiej go nie zostawiać samego nawet na minutę, ale i tak nie widzę nic złego w zostawieniu przywiązanego, względnie wychowanego psa z komendą "zostań" przed osiedlowym sklepikiem.
Fakt, nie zostawiliby na nim suchej nitki, ale to dlatego, że dzieci traktuje się inaczej w ogóle. W końcu dziecko to człowiek, a jeśli człowiekowi dzieje się krzywda, to ludzie o tym mówią. Bo to swój. Psiarzy jest zdecydowanie mniej, bo nie ma obowiązku lubienia psów. Poza tym nie ma też zakazu wprowadzania dzieci do sklepu...
Zauważ, że trzyletnie dziecko jest malutkie i same sobie może zrobić krzywdę zupełnie przypadkiem, dlatego tak czy siak trzeba je pilnować, czy pies jest, czy go nie ma. Pies przed sklepem nie dość, że ma ograniczone smyczą pole manewru, to jeszcze nie potraktuje gryzienia jako zabawy. Za to dziecko może sobie nie zdawać sprawy, że coś psa boli. No i ostatecznie nie słyszałam o zakazie zostawiania psów przed sklepem, siłą dedukcji jeśli nie ma zakazu, to jest to dozwolone, więc rodzic musi liczyć się z tym, że zwierzaki pod sklepem są, mają prawo tam być i prawdopodobnie będą jeszcze długo. Nie ugryzą, dopóki nikt ich nie zaczepi. Chyba nikt nie ma problemu z niedotykaniem psa? ;)

Link to comment
Share on other sites

To ja napiszę o chamstwie, bo tego mam dziś pod dostatkiem.

Właśnie wróciłam ze spaceru z piekła rodem i tak mi się zamarzyły dwie rzeczy:
1. Żeby tak mieszkać w społeczeństwie ludzi myślących i kulturalnych, którzy nie zaczynają "rozmowy" z przypadkowo napotkanych człowiekiem od 'ty głupia gówniaro/idiotko/wariatko/głupia ci*o etc' i nie dybią na moment jakby tu komuś dokopać.
Drugie moje marzenie, skoro spełnienie pierwszego jest niemożliwe, opiewało na wyprowadzkę na kompletne odludzie ( takie z kawałkiem własnego lasu :cool3:) i ogrodzenie się 10m murem od reszty świata.
Ah, pomarzyć sobie można :diabloti:

Zaczęło się już przy samym wejściu do niby-lasku ( teren kiedyś przeznaczony pod park miejski, obecnie zarośnięty). Wchodząc w alejkę widzieliśmy ( ja, mój brat i nasze 2 suczki) kobietę w wieku emerytalnym ze spanielem, wychodzącą z lasku na osiedle domków jednorodzinnych ( ja odetchnęłam, że wychodzi i nie będzie problemu z mijaniem się w tym błocie-do kostek). Kilkanaście metrów dalej zorientowaliśmy się, że babka jednak zawróciła i dzie za nami ( w butach na obcasie), spaniel rzuca się na smyczy i coś tam sobie pod nosem burczy.
Pech chciał, musieliśmy się zatrzymać - Hathor zapiszczała, usiadła i zaczęła gryźć tylną łapę - kawałek szkła wbił się jej między poduszki. Kiedy się schyliłam, żeby to jakoś delikatnie wyjąć, usłyszałam kanonadę spaniela - teraz już z odległości ok 3m i Hathor zaczęła się wyrywać do ucieczki ( ona boi się obcych psów, zwłaszcza tych mniejszych). Mój brat poprosił kobietę, żeby się odsunęła, bo straszy nam psy a my nie możemy teraz odejść. A ona na to, że nie będą jej tu głupie bachory ( ładne mi z nas bachory 23 i 32letnie :evil_lol:) z 2 kundlami warunków dyktować i dalej idzie w naszą stronę. Wtedy ja ją poprosiłam, żeby się z psem odsunęła i poczekała moment, w odpowiezi zostałam zwyzywana od idiotek/kretynek i wyżej wspomnianych innych. Zanim zdążyliśmy się jakoś odsunąć ( Hathor dalej z kawałkiem szkła w łapie) spaniel próbował się na nas rzucić ( dawno już nie miałam obcych psich zębów tak blisko mojej twarzy), w odpowiedzi na to Nina przygniotła go do ziemii, a Hathor pociągnęła mnie w krzaki, tarzając nas obie w błocie :roll:
Dodam jeszcze tylko, że kiedy się oddalaliśmy baba dalej stała, wyzywała nas ( wszystkich 4) różnymi barwnymi epitetami i groziła, że nam te "agresywne" ( a jakże) kundle powystrzela. Eh, jak tu nie kochać bliźnich :angryy:

A w drodze powrotnej też nie było pięknie...
Kilkanaście metrów przed wejściem na nasze osiedle jest domek jednorodzinny nieogrodzony. Nieogrodzony bo właściciele owo ogrodzenie remontują - tak mniej więcej od czerwca '09. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to że po ogrodzie lata sobie mały podbiegający ( najczęściej z dzikiem jazgotem pies). No i niestety pies wyskoczył za rogu i pędem leci do Hatki. Na szczęscie tamten pies na ostre "poszedł" zrobił odwrót. Z tym, że Hatka znowu dostała trzęsiawki...
Jakieś 4m dalej zobaczyliśmy, że z naprzeciwka idzie dziewczyna w małym, czarnym psem. My się zatrzymaliśmy, posadziliśmy psy i chcieliśmy przejść przez ulicę. Dziołcha albo nie zrozumiała naszych zamiarów, albo miała wszystko w głebokim poważaniu i wepchała się między nas machając łapami i marudząc o "przejściu" i ciągnąc swojego psa tak, że pzednie łapy miał w powietrzu.
Grrrr, jak tu się nie wk... zirytować....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Merenwen']Nie wpadajmy znowu w skrajności. Ile z tych skutków - jak mówisz - było spowodowane przez psa zostawionego na minutę przed sklepem?[/QUOTE]
Nie wiem, czy w minutę może dojść do wypadku. Może tak, może nie. Raczej tak. Nie ważne ile - ważne, że może się zdarzyć i że się zdarzyło - na przykład w Łęcznej. A całkiem niedawno zastrzelono asta - podobno uciekł przez balkon, zaatakował przywiązanego pod sklepem psa a potem jego właścicielkę, która usiłowała go bronić. Zdarza się.
[quote name='Merenwen'] Pies przed sklepem nie dość, że ma ograniczone smyczą pole manewru[/QUOTE]
No właśnie - jest przywiązany, nie może uciec. Jakby co, to może tylko gryźć

[quote name='Merenwen']No i ostatecznie nie słyszałam o zakazie zostawiania psów przed sklepem, siłą dedukcji jeśli nie ma zakazu, to jest to dozwolone, więc rodzic musi liczyć się z tym, że zwierzaki pod sklepem są, mają prawo tam być i prawdopodobnie będą jeszcze długo. Nie ugryzą, dopóki nikt ich nie zaczepi. Chyba nikt nie ma problemu z niedotykaniem psa? ;)[/QUOTE]
Zakazu jako takiego chyba nie ma, choć nie wiem, czy nie jest to łamanie zapisu ustawy "Art. 9a. 1. Posiadacz psa jest obowiązany do zapewnienia nadzoru nad psem. Nadzór nad psem polega na kontroli jego zachowania w celu zapewnienia bezpieczeństwa osób lub zwierząt." O ile ta poprawka weszła w życie :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Nie wiem, czy w minutę może dojść do wypadku. Może tak, może nie. Raczej tak. Nie ważne ile - ważne, że może się zdarzyć i że się zdarzyło - na przykład w Łęcznej. A całkiem niedawno zastrzelono asta - podobno uciekł przez balkon, zaatakował przywiązanego pod sklepem psa a potem jego właścicielkę, która usiłowała go bronić. Zdarza się.

No właśnie - jest przywiązany, nie może uciec. Jakby co, to może tylko gryźć
[/QUOTE]
Oczywiście, że może się zdarzyć. Na zwykłym spacerze też może się zdarzyć. Co nie znaczy, że mamy zrezygnować ze spacerów. Wystarczy nie podchodzić do czekającego psa.
A to, że piesek uciekł przez balkon i pogryzł innego - to akurat wina właścicieli asta, bo skoro daje rade wyjść na dwór przez balkon, to nie powinien być na niego wypuszczany. Albo inaczej zabezpieczyć balkon.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Merenwen']Ale coś się psu stało?...[/QUOTE]

Niestety, nie mam pojęcia. Szybko zniknął mi z oczu.

A co do chamstwa psiarzy, to szczęśliwym trafem raczej się z nim nie spotykamy ;) .

Link to comment
Share on other sites

jak tak czytam wasze przygody to aż cieszę się że mieszkam za granicą :D fakt psy podbiegające się zdarzają ale nie przeszkadza mi to bo moja suka nie jest szczególnie zainteresowana zabawą z obcymi psami jeśli mam patyk w ręku :) nie zdarzyło mi się również aby obce dziecko podbiegło i zaczeło głaskać psa, a co mnie cieszy tutaj matki nie reagują na "agresywną rasę" paniką tylko słysze "Zobacz jaki ładny piesek" ;) uff... a trochę reakcji się obawiałam :D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Merenwen']Oczywiście, że może się zdarzyć. Na zwykłym spacerze też może się zdarzyć. Co nie znaczy, że mamy zrezygnować ze spacerów. Wystarczy nie podchodzić do czekającego psa.
A to, że piesek uciekł przez balkon i pogryzł innego - to akurat wina właścicieli asta, bo skoro daje rade wyjść na dwór przez balkon, to nie powinien być na niego wypuszczany. Albo inaczej zabezpieczyć balkon.[/QUOTE]
Ze spacerów zrezygnować nie można. Z zostawiania psa pod sklepem - owszem. Jakby mojego psa poszarpał ten ast, to fakt, że winni byli jego właściciele, byłby mało pocieszający, zważywszy, że gdy doszło do ataku zarówno agresor, jak i ofiara były bez opieki.

Link to comment
Share on other sites

Tak jak pisałam wcześniej - generalnie można nie zostawiać psa pod sklepem, ale czasem po prostu trzeba po coś wejść dosłownie na parę sekund i tak po prawdzie więcej zamieszania narobimy, kombinując jak uniknąć zostawienia psa, niż gdybyśmy mieli wejść, kupić i wyjść. Ja moją sunię zostawiałam nieraz przed sklepikiem osiedlowym i jeszcze nic nikomu się nie stało, wszyscy ją znają, siedzi sobie cichutko i czeka, aż wyjdę. Naprawdę żadnych tragedii nie było i nikt nawet pretensji nie miał. Pies też nie ucierpiał pod żadnym względem. Dlatego sądzę, że odrobinkę przesadzasz - jasne, bezpieczeństwo jest ważne, ale nie hoduję w domu wilkołaka tylko psa, który - owszem - ugryźć może, ale robi to tylko wtedy, gdy da się mu mocny powód (moja jeszcze nikogo nie ugryzła, ogranicza się do demonstracji zębów ;)).
Tak, ale to uciekinier był agresywny i zrobił krzywdę psu, który nic złego nie robił. A jak amstaff potrafi wyskoczyć z balkonu, to kiedyś może mu coś do głowy strzelić i wtedy będzie już za późno na zabezpieczanie go. Nawet gdyby przy ofierze był opiekun, to śmiem twierdzić, że nie na wiele by się zdała jego opieka.
"...byłby mało pocieszający..." - mówisz? A co by było wystarczająco pocieszające?

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=#000000][FONT=MS Shell Dlg 2]Ja miałam dziwaczna sytuacje nie wiem czy mogę ja nazwać chamska ale dziwna na pewno !

Idę z moja samoyedka chodnikiem widzę przed sklepem trzy kobiety jedna sie odwraca i wskazuje na mnie gdy byłam już blisko wszystkie wskoczyły do sklepu i moim oczom ukazał sie wielki pies który był przypięty do słupka. No to pomyślałam sobie ze idę dalej i jakby co to ominę go łukiem. Oczywiście mój pies musiał się przywitac, pozwoliłam jej na to kontrolując sytuacje. Stałam tam chwile patrząc jak psy sie wąchają itp. Nagle patrze jedna z trzech bab wychyla głowę ze sklepu zobaczyła ze wszystko gra przyszła spytała się o rasę mojego psa i wyraziła swoje zdumienie ze jej pies jest TAKI SPOKOJNY bo on raczej nie przepada i takie tam. Ogólnie byłam zdziwiona bo to wychodzi ze ona miała obawy ze jej pies może zaatakować?!

[COLOR=#000000][FONT=MS Shell Dlg 2]Inna sytuacja

idę polną droga, byłam z dwoma psami, siostrą i kuzynką. Psy biegają sobie, bawią się itp W pewnym momencie zauważyłam pan z psem na smyczy no to złapałam moje żeby nie było afery jak podbiegną. I stwierdziłam z reszta towarzystwa ze idziemy ścieżką która mało kto chodzi. I co widzę ze facet idzie za nami no to idziemy jakieś 30 min drogi dalej on nadal za nami. wkurzyłam się trochę bo nie mogłam puścić psiaków ze smyczy. Nagle odwracam się i widzę ze facet odpina smycz swojego psa! ten pies zamiast biec przed siebie zawraca i biegnie jak szalony spowrotem do domu...Facet ze smyczą idzie nadal za nami w którymś momencie wyprzedził nas i szedł jeszcze jakąś chwile odwracając sie co jakiś czas.W końcu się zatrzymał i schował się za drzewem po chwili wylazł z wielka gałęzią! i zawrócił w nasza stronę.... Mijając nas gapił się na nas i na psy gdy nas wyprzedził ciągle się odwracał...
Po dwóch dniach spotkałam go na spacerze z zona i ta zona spytała się czy moje psy są rasowe!! bo widzi jak chodzę na spacery. Czy powinnam się czuć zaniepokojona!

Zastanawiam sie czy nie nosic broni. mam w domu magnum na kulki solidne i gdy się strzela jest porządny huk bardzo realistycznie to wszystko wygląda. Brat uważa ze wystarczy jak wyciągnę bron z torebki żeby wystraszyc intruzów. Ogolnie jest spore zainteresowanie moimi psami szczegolnie samoyedem[/FONT][/COLOR]

[/FONT][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Merenwen']
"...byłby mało pocieszający..." - mówisz? A co by było wystarczająco pocieszające?[/QUOTE]
Świadomość, że zrobiłam wszystko, żeby takiej sytuacji uniknąć i w niczym nie zawiniłam. Zostawienie psa pod sklepem - moim zdaniem - nie mieści się w tej kategorii.

Astowi już nic do głowy nie strzeli, bo raz strzeliło - dosłownie. No ale to już całkiem inny temat.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][COLOR=#000000][FONT=MS Shell Dlg 2]Idę z moja samoyedka chodnikiem widzę przed sklepem trzy kobiety jedna sie odwraca i wskazuje na mnie gdy byłam już blisko wszystkie wskoczyły do sklepu i moim oczom ukazał sie wielki pies który był przypięty do słupka. No to pomyślałam sobie ze idę dalej i jakby co to ominę go łukiem. Oczywiście mój pies musiał się przywitac, pozwoliłam jej na to kontrolując sytuacje. Stałam tam chwile patrząc jak psy sie wąchają itp. Nagle patrze jedna z trzech bab wychyla głowę ze sklepu zobaczyła ze wszystko gra przyszła spytała się o rasę mojego psa i wyraziła swoje zdumienie ze jej pies jest TAKI SPOKOJNY bo on raczej nie przepada i takie tam. Ogólnie byłam zdziwiona bo to wychodzi ze ona miała obawy ze jej pies może zaatakować?![/FONT][/COLOR][/QUOTE]
Czemu one wskoczyły do sklepu jak cie zobaczyły? Włascicielka sie boi swojego psa?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bogarka']Czemu one wskoczyły do sklepu jak cie zobaczyły? Włascicielka sie boi swojego psa?[/QUOTE]

[COLOR=#000000][FONT=MS Shell Dlg 2]Na to wychodzi, bo zanim wyszła ze sklepu najpierw wystawiła głowę sprawdzając czy wszystko gra!! a dopiero po chwili wylazła "w całości"

Przyznała się ze jest zdumiona zachowaniem swojego psa, bo on raczej spokojny nie jest i awanturnik![/FONT][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

dziś pojechaliśmy sobie z Lennym nad morze - Ja mój TŻ i Lennio [IMG]http://forum.szczury.biz/images/smiles/icon_smile.gif[/IMG] było miło - nie wchodziliśmy na plaże, bo raz ze gorąco a dwa że plaża to nic ciekawego dla psa [IMG]http://forum.szczury.biz/images/smiles/jezyk1.GIF[/IMG] chodziliśmy po lasku iglastym [IMG]http://forum.szczury.biz/images/smiles/icon_smile.gif[/IMG] ale fajnie było do czasu - w lesie są dwie ścieżki, jedna od drugiej oddzielona "pasem zieleni" takim 1m szerokości, od czasu do czasu zarośniętym - na drugiej ścieżce szła jakaś rodzinka z dwoma psami, coś ala maltańczyli - Lenny był na smyczy, bo nie miałam pewności że nie postanowi się wybrać w las samotnie [IMG]http://forum.szczury.biz/images/smiles/icon_wink.gif[/IMG] a i nie chciałam żeby coś zjadł po drodze - tam dużo mrowisk, zaskrońców i innych robaczków [IMG]http://forum.szczury.biz/images/smiles/jezyk1.GIF[/IMG] więc wolałam chronić faunę nadbrzeżną [IMG]http://forum.szczury.biz/images/smiles/jezyk1.GIF[/IMG] oczywiście małe białe bez smyczy.. jeden przeszedł i nawet się nie spojrzał, ale drugi nastroszył się i leci do nas, w ostatniej chwili podniosłam Lennego - jakieś 5cm od chłapiącego zębami psa.. proszę faceta żeby go zabrał i słyszę " przecież nic się nie stało!" no i się zaczęło.. bo ja kilka razy już ściągałam jakieś burki z dupy Dina i słyszałam ten tekst! zaczęłam mówić że on ma obowiązek trzymać go na smyczy albo nad nim panować, ani smyczy ani posłuchu nie ma, że ja sobie nie życzę - a on w kółko (biegając za psem, którego nawet zawołać nie chciał kiedy pierwszy raz poprosiłam żeby to zrobił, bo ten oczywiście latał dookoła mnie i próbował chapsnąć lennego!) że nic się nie stało, że to szczeniak, że nic nie zrobi - Seba się wkurzył i powiedział że jakby coś zrobił to dostałby w pysk! to dziadek żeby zastanowił się co on mówi, bo to SZCZENIAK - uwielbiam to! chłapiący paszczą, ale szczeniak, więc może [IMG]http://forum.szczury.biz/images/smiles/icon_rolleyes.gif[/IMG] ja puściłam w eter że z takimi podbiegaczami się bez smyczy nie chodzi i że gdybym miała na smyczy większego psa to pewnie nie byli by tacy mądrzy.. oczywiście wielki oburzenie u rodzinki, bo pies nie ugryzł - ciekawe co by było gdybym Lennego nie wzięła na ręce.. szczeniak nie podbiega nastroszony z rozdziawioną japą żeby się przywitać!
ale później minęliśmy jeszcze kilka psów i wróciła wiara w ludzi [IMG]http://forum.szczury.biz/images/smiles/icon_wink.gif[/IMG] mijaliśmy piękne 3 husky - Pan tylko powiedział " zostaw" i jeden z nich tylko oczami na Lennego łypał, ale nawet pyska nie odwrócił [IMG]http://forum.szczury.biz/images/smiles/icon_smile.gif[/IMG] dwa inne które szły na luźnych smyczach obok nawet nie zwróciło uwagi, później jeszcze dwa kundelki, jeden mały drugi większy, oba bez smyczy, oba pięknie nas minęły - a jednak można [IMG]http://forum.szczury.biz/images/smiles/icon_rolleyes.gif[/IMG]
w sumie później stwierdziliśmy, że nie byliśmy za mili, ale nerwy puściły - Lennio bez szczepień, wychodzimy dużo żeby miał socjal dobry, ale unikamy kontaktów z nieznanymi psami.. do tego Lennio jeszcze gardło ma chore i nie chce żeby innego psa zaraził..

Link to comment
Share on other sites

Podbiegacze podbiegaczami ale jak ktoś ma psa na smyczy i sobie nie radzi to jest dopiero problem. Wracam z sukami ze spaceru, stoję opodal przejścia dla pieszych. Zaczyna grzmieć, collie boi się burzy i już widzę, że zad się trzęsie-byle szybciej do domu. Przez ulicę przechodzi pani z dużym psem. Biorę swoje do nogi aby nie było kolizji ale co widzę. Pani po skosie, wleczona przez swojego psa wpada wprost na mnie. Rezygnuję z przechodzenia przez ulicę, czekam aż kobieta zabierze psa. Zamiast tego zostaję na skraju ulicy, nie mogę się ruszyć bo pies z kobietą blokują moje ruchy, w tym czasie pani grucha -niuniu, zostaw, zostaw...co pies ma centralnie w d...Widzę, że moja collie ma już dość nachalnego witania, zaczyna się ulewa no więc hmmm.....luzuję smycz, pies obrywa centralnie w pysk i sprawa załatwiona. Nagle okazuje się, że pani bez problemu umie zabarać niunia co wcześniej jej się nie udawało.
No i jeszcze jedna głupota ze spaceru. Suki przy nodze, biegniemy wolnym tępem. Za mną kobieta z dużą suką-idzie, za chwilę już biegnie. Nie martwię się bo biegam szybko-no cóż okazuje się że pani jest wyposażona we flexi, popuszcza na maksa swoją sukę do moich. Trzeba mieć nie pokolei w głowie...Gdyby nie moje niegdysiejsze sukcesy w sprincie to nie wiem jakby się skończyło takie witanie od tylca z zaskoczenia.
No i jeszce jedna fajna rzecz. Leżymy z sukami w parku na trawce, wokół dużo ludzi, dzieci, psów ale luz. Nagle nadbiega rokoszna pani z piłeczką i owczarkowatym. Co robi? Rzuca piłeczkę do aportu prosto w nas, jej pies świetnie wyszkolony oczywiście biegnie po zdobycz po moich leżących sukach. Głupota do kwadratu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sachma']Lennio bez szczepień, wychodzimy dużo żeby miał socjal dobry, ale unikamy kontaktów z nieznanymi psami.. do tego Lennio jeszcze gardło ma chore i nie chce żeby innego psa zaraził..[/QUOTE]
A nie boisz się, że złapie coś gorszego niż chore gardło? Nieszczepiony chory szczeniak w lesie nie jest dobrym pomysłem :shake:. Nie to żebym się czepiała, ale rzuciło mi się w oczy i dlatego pytam...

Ostatnio mam okazję obserwować zachowanie niektórych wobec psa i jeden pan bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Szli z dwójką dzieci, dzieciaki skakały, krzyczały i biegały wokół rodziców. Pan jak zobaczył Shinę powiedział dzieciom, żeby się uspokoiły na moment bo pies idzie i może się przestraszyć i że przy psach powinno się iść normalnie. Bardzo mi się to spodobało, aż mimowolnie zaczęłam się uśmiechać. Minęliśmy się i dzieciaki zostały zwolnione z komendy :lol: (Shina również ;)). Najbardziej mnie wkurzają rowerzyści jeżdżący szybko wśród tych ludzi i dzisiaj jeden prawie w tyłek Shinie wjechał :angryy:. Akurat była na smyczy, więc nie mogła zbytnio odskoczyć i się przestraszyła. Kur.. dzwonków używać nie umieją, ani jeden z dzwonka użytku nie zrobił a minęłam ich kilkudziesięciu w ciągu ostatnich 3 dni :angryy:.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]A nie boisz się, że złapie coś gorszego niż chore gardło? Nieszczepiony chory szczeniak w lesie nie jest dobrym pomysłem [IMG]http://www.dogomania.../images/smilies/shake.gif[/IMG]. Nie to żebym się czepiała, ale rzuciło mi się w oczy i dlatego pytam...[/QUOTE]nie wchodzimy w "osiedlowe toalety" :) jak jest zimno czy deszczowo to ograniczamy spacer do minimum, ale w takie dni jak dziś nie widzę problemu - wiatr słaby, ciepło, do tego w miejscu gdzie wiem że kup nie ma ;) o dziwo tyle psów, a w lesie czysto (odkąd wychodzę z małym mam radar w oczach ;) ) A wychodzić muszę - nie chce żeby to był kolejny zachuchany szczekliwy i bojaźliwy pudel.. tylko że przez takie podbiegacze może zacząć bać się psów :/ ale przecież nie będę ryzykować że zostanie dziabnięty :/ na razie wie że do psów się nie podbiega i że można się bawić z tymi z którymi ja pozwalam ;) przeważnie są to psy znajomych o których wiem że go nie zjedzą i nie zarażą ;)
między 1, 2 a 3 szczepieniem jest aż 6tyg odstępu.. nie wiem czy jest sens trzymania w tym czasie psa na podwórku.. (1 szczepienie po 3 tyg drugie po kolejnych 3 tyg trzecie szczepienie)

[QUOTE]Podbiegacze podbiegaczami ale jak ktoś ma psa na smyczy i sobie nie radzi to jest dopiero problem.[/QUOTE]

współczuje, z takimi się jeszcze nie spotkałam, choć pewnie nie raz sama bym taką osobą była, bo utrzymać mojego ONa na smyczy to była sztuka.. przeważnie kończyło się na tym że musiałam gdzieś na trawce stawać i trzymać Dina z całych sił aż inny pies nas wyminie - teraz na szczęście idę dumna jak paw bo mój bydlak nie zwraca uwagi na inne psy :D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sachma']A wychodzić muszę - nie chce żeby to był kolejny zachuchany szczekliwy i bojaźliwy pudel.. tylko że przez takie podbiegacze może zacząć bać się psów :/[/QUOTE]
Ale już po pierwszym szczepieniu jest? Bo napisałaś że nieszczepiony..
Wczoraj mnie właśnie pudel zaatakował jak przechodziłam obok jego pani zagadanej z ochroniarzem. Doskoczył mi prawie do nogi a pani nic :mad:. Najbardziej mnie wpieniło to, że ten ochroniarz widząc mnie z psem zawsze zamyka mi drzwi od klatki żebym przypadkiem z Shiną przy nim nie przeszła :angryy:, a przy rozdziamganym pudelku jakoś stać mógł. Aż chciałam wyjść z Shiną żeby pudelkowi pokazała że na jej pańcię się rzucać nie wolno, ale mi się psa szkoda zrobiło i wyszłam jak już sobie poszli.
Co do szczeniaka to rozumiem obawy, bo niedawno sama przez to przechodziłam i mamy teraz kilka problemów przez wymuszoną przez właścicieli socjalkę z innymi psami :shake:.

Link to comment
Share on other sites

Lenny jest po pierwszym szczepieniu - zostały mu jeszcze dwa + wścieklizna, więc jak dla mnie jest nieszczepiony, bo nie ma kompletu.. na kolejne szczepienie idziemy w środę, przełożyło się o tydzień przez to gardełko..
ja czasem już nie wyrabiam, bo o dziwo jak ludzie widzą szczenie to popuszczają smycz - że niby co? jak szczenie to duży pies może od razu podejść i stłamsić? o.O'

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sachma'] teraz na szczęście idę dumna jak paw bo mój bydlak nie zwraca uwagi na inne psy :D[/QUOTE]

Ha, ja też pękam z dumy czasem ;) bo mój pies nie dość, że jest na dworze więcej niż wszystkie np. spasione laby razem wzięte na moim osiedlu, to jeszcze się słucha, a mam go przecież dopiero niecałe 3 miesiące... Jednocześnie załamuje mnie głupota ludzi, którzy mają psy od szczeniaka i mają albo agresywne bydlaki, które się rzucają na wszystko albo jakieś upośledzone psy, których jedynym celem jest wgniecenie drugiego w podłoże.

[quote name='sachma'] jak szczenie to duży pies może od razu podejść i stłamsić? o.O'[/QUOTE]

Tak. Oraz jak waży mniej niż 20 kilo. Oraz jak nie jest dobermanem, rottkiem, ONkiem, amstaffem albo czymś takim.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='*Monia*']Moja mała zaczęła wychodzić do ludzi po tygodniu od szczepienia. Jakaś tam pierwsza odporność już się wytworzyła. Zdrówka życzymy maluchowi![/QUOTE]

a moja jak do mnie przyszla miala prawie 7 miesiecy i zero szczepien czy odrobaczen
byla mega zdrowa :) a mieszkala z 3 innymi doroslymi ,nie sczepionymi psami na dodatek w brudenj melinie
oczywiscie zaraz ja zaszczepilismy i odrobaczylismy ale chodzi mi o to ze tak szybko sczeniaki nie zarazaja sie ,przynajmniej ja tak uwazam z moich doswiadczen

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...