Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='badmasi']Dlatego psu trzeba zapewniać jak najwięcej bodźców stresujących-to też może nie sztuczka ale sztuka;)
Ja osobiście psy obserwuję i to na co są przewrażliwione próbuję korygować.
Pies zazwyczaj zanim ugryzie to ostrzega-szczekaniem lub kłapaniem paszczą, ewentualnie warczeniem jeśli reaguje natychmiast ugryzieniem to nie jest chyba zbyt dobrze?
Można sobie dywagować, jednak gdy pies ugryzie to będzie zawsze wina właściciela. Czy warto narażać się na nieprzyjemności, abstrahując od innych rzeczy?
Nawet psy uprawiające sporty nie mogą/nie powinny być agresywne, nie tylko te wystawowe. Ja też nie wystawiam psa ale słucham rad hodowców oraz szkoleniowców i pilnie odrabiam lekcje. Pies zrównoważony to przepustka do normalnego życia (czego i sobie również życzę).[/QUOTE]
Nie, nie jest dobrze, jeśli od razu gryzie.
Tak, trzeba psa uczyć panowania nad emocjami w nieprzewidzianych sytuacjach.
Ale nie zgadzam się, że wina zawsze będzie właściciela. Wyobraźmy sobie czysto teoretyczną sytuację - piesek po, dajmy na to, bolesnym szczepieniu, boli go przeraźliwie jedno miejsce, a tu nagle podbiega dziecko i ani chybi, tylko w ranę łapą chwyta. No to szlag może jasny trawić i mnie, i psa, i dziecko. Pies odruchem bezwarunkowym łapnie, bo go bolało i nie zapanował. I tu jest wina rodzica, nie właściciela psa.
Pies to nie anioł i nie ma obowiązku znosić tulenia, tarmoszenia, ściskania i czochrania. A rodzice często potrafią się rzucać o to, że pies zawarczał. De facto Chapsia jeszcze nigdy nikogo nie ugryzła, ale wystarczy, żeby szczeknęła z poirytowania, a już się odzywają rodzice, którzy nagle jak z pod ziemi wyrastają i dopiero teraz o dziecku sobie przypominają. Nie żebym kogoś obrażała, ale takich sytuacji moim zdaniem być nie powinno.
Ja również staram się uczyć psa panowania nad nerwami, ale są sytuacje, których nie da się przewidzieć. A czasami są to sceny jednorazowe, więcej najprawdopodobniej się nie powtórzą. Chapsia spokojnie postoi czy tam posiedzi i da się pogłaskać, w najgorszym wypadku ucieknie, ale tak jak ode mnie wymaga się tego, by dzieci nie zostały poorane chapsiowymi zębami, tak ja od ludzi wymagam, by chapsiowe nerwy pozostały w całości (bo czy nadmierne głaskanie, które nie jest ulubioną rozrywką mojego psa, nie może spowodować wstrętu do kontaktu z człowiekiem? a zalęknionego i nieśmiałego psa nie chciałabym mieć). I uważam, że mam do tego prawo. Głaskać można, ale przesada jest zła.
A na przykład terapie psów agresywnych - czasem kaganiec tylko wzmaga agresję, a jedna głaszcząca ręka może zniszczyć wiele dni pracy.
Sądzę, że mylisz agresję ze zwykłym podenerwowaniem. Jeśli pies jest agresywny, to na żaden ring dopuszczony być nie może, ale jeśli pies otoczony i zmiażdżony przez ludzi kłapnie zębami, bo żadne sygnały uspokajające ani ostrzeżenia nie działały, to jeszcze nie oznacza, że ten pies rzuci się na sędziego.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Merenwen'] Pies odruchem bezwarunkowym łapnie, bo go bolało i nie zapanował. I tu jest wina rodzica, nie właściciela psa.
Pies to nie anioł i nie ma obowiązku znosić tulenia, tarmoszenia, ściskania i czochrania. A rodzice często potrafią się rzucać o to, że pies zawarczał. De facto Chapsia jeszcze nigdy nikogo nie ugryzła, ale wystarczy, żeby szczeknęła z poirytowania, a już się odzywają rodzice, którzy nagle jak z pod ziemi wyrastają i dopiero teraz o dziecku sobie przypominają. Nie żebym kogoś obrażała, ale takich sytuacji moim zdaniem być nie powinno.
Ja również staram się uczyć psa panowania nad nerwami, ale są sytuacje, których nie da się przewidzieć. A czasami są to sceny jednorazowe, więcej najprawdopodobniej się nie powtórzą. Chapsia spokojnie postoi czy tam posiedzi i da się pogłaskać, w najgorszym wypadku ucieknie, ale tak jak ode mnie wymaga się tego, by dzieci nie zostały poorane chapsiowymi zębami, tak ja od ludzi wymagam, by chapsiowe nerwy pozostały w całości (bo czy nadmierne głaskanie, które nie jest ulubioną rozrywką mojego psa, nie może spowodować wstrętu do kontaktu z człowiekiem? a zalęknionego i nieśmiałego psa nie chciałabym mieć). I uważam, że mam do tego prawo. Głaskać można, ale przesada jest zła.
A na przykład terapie psów agresywnych - czasem kaganiec tylko wzmaga agresję, a jedna głaszcząca ręka może zniszczyć wiele dni pracy.
Sądzę, że mylisz agresję ze zwykłym podenerwowaniem. Jeśli pies jest agresywny, to na żaden ring dopuszczony być nie może, ale jeśli pies otoczony i zmiażdżony przez ludzi kłapnie zębami, bo żadne sygnały uspokajające ani ostrzeżenia nie działały, to jeszcze nie oznacza, że ten pies rzuci się na sędziego.[/QUOTE]
Ale czyja będzie wina jak pies ugryzie to nie decyduje właściciel psa
Kaganiec prawidłowo dobrany i nakładany nie powinien wzmagać agresji psa.
Przeciż nie musisz znosić "nadmiernego" głaskania, zawsze można poprosić o odejście od psa.
A co to jest poddenerwowanie? Pies wystawiany nie powinien być nerwowy, musi być oswojony z tłumem. Nie zawsze tak jest ale powinno być. Psy na wystawach muszą znosić dużo nieprzyjemnych bodźców.
Między psem nerwowym, lękliwym a agresywnym jest różnica ale w efekcie niewielka.
Co do terapii psów agresywnych to się nie wypowiem bo się nie znam.

Link to comment
Share on other sites

Moim zdaniem tak samo, jak pies nie powinien podbiegać do ludzi i innych psów, tak i człowiek czy dziecko nie powinno podchodzić do psa. Po prostu, tego wymaga kultura - nie można wymagać od psiarzy, żeby znosili podbiegające z łapkami (nierzadko brudnymi od lodów) i klepiące psy dzieci, tak samo, jak nie można wymagać od rodziców, żeby spokojnie znosili podbiegające do dzieci psy. Jednej i stronie należy się szacunek - dziecko chce podejść? Nie widzę problemu, jeśli tylko właściciel psa na to pozwoli. I tutaj nie chodzi o agresję -dziecko potrafi psa zaskoczyć, boleśnie złapać, nawet kopnąć (sama widziałam) - i co, pies nie może się odwinąć, bo dziecku wolno?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evl']A ja nie mogę spuścić Zu, bo mi ją lab wtratuje w ziemię :placz:[/QUOTE]
Moje małe szybkie i zwrotne jest, więc lab zwykle nie nadąży za nią ;).
A jak się sunia czuje? Lepiej już?

[quote name='badmasi']Też tak robię z collie, co najwyżej przegoni delikwentkę i przyciśnie do gleby. Ona ma olewać psy przechodzące w spokoju lub agresywne, rozbawionych naskakiwaczy puszczonych luzem nie musi.[/QUOTE]
Mnie najbardziej denerwują te rozbawione podbiegacze, bo to przez nie ja się muszę szarpać z młodą i czasem wychodzę z tego pokancerowana (paznokcie połamane, a takie piękne i długie były :placz:, siniaki na nogach, ręce poobcierane od smyczy, bo młoda się wyrywa jak najdalej od psa, itp.).

[quote name='Merenwen']A na przykład terapie psów agresywnych - czasem kaganiec tylko wzmaga agresję, [B]a jedna głaszcząca ręka może zniszczyć wiele dni pracy.[/B][/QUOTE]
Czasem nie dni a miesięcy :shake:. Dzisiaj kolega nagle dotykał Shinę po tyłku (co na początku mnie zirytowało), ale tak miała okazję się przekonać, że nagłe dotknięcia nie są straszne bo to może być znajoma ręka. Młoda tylko go oblizywała po rękach, a pierwszą reakcją był odskok i sprawdzenie co to. Ja ją czasem łapię za ogon jak idzie przede mną i nie patrzy w moją stronę i to już zupełnie olewa ;).

Link to comment
Share on other sites

[B]Badmasi[/B], A kto ma decydować?
Niby nie, a jednak wiele psów noszenie kagańca traktuje jako pracę - tak jak na przykład zostawanie w miejscu - i reaguje nerwowo na każdą próbę przeszkodzenia mu w tym.
Oczywiście, że można, tu się zgadzam. Ale jak podchodzi jeden człowiek, drugi, trzeci, każdy przeszkadza nam w szkoleniu i niepotrzebnie rozprasza (cmokanie na psa w komendzie "zostań" to coś, za co mogłabym zabić!), to piątego już nie zdążysz poprosić o odejście, bo nie powiesz psu "tego nie rusz, bo ten dopiero podszedł".
Poddenerwowanie? No właśnie, pamiętam taką jedną sytuację (już ją opisywałam wcześniej) - skwar ponad trzydzieści coś stopni, tłum ludzi na plaży, hałas, obce miejsce, ludzie antypsiarze na jednym kocu z nami i Chapsia wciśnięta gdzieś pod leżak (w jedyne wolne zacienione miejsce). Nagle podbiega dziewczynka i próbuje się wcisnąć pod JEJ psi, własny kawałek spokoju. Nawet mi by nerwy puściły, chociaż dużo mogę znieść. Pomijam fakt, że nawet nie zdążyłam powiedzieć "nie głaskać psa!"... (dla jasności: nie ugryzła, ale skutecznie natręta odgoniła ;))
A mój pies jest kundlem i nie bywa na wystawach, ani nie jest - jak to ujęłaś - oswojony z tłumem. Znaczy dopóki ma względnie jasną sytuację, to jest okej, ale jak robi się właśnie tak, jak wyżej opisałam, to trudno wymagać od niej opanowania. Najlepiej takich sytuacji unikać, ale nie zawsze jest to możliwe i naprawdę nie trzeba być aż tak znowu wykształconym, by nie domyślić się, że lepiej takiego psa nie zaczepiać. Są psy i psy - niektóre z radością dadzą się przytulić, inne będą uciekać, a jeszcze inne się zdenerwują. No i cóż, zamiast przystosowywać psa do naszych zwyczajów i uczyć je reagować pokojowo na wszelkie zaczepki, lepiej do takowych zaczepek nie dopuszczać. A przyzwyczajanie do wszelkiego chaosu wokół może chyba doprowadzić do jakiejś frustracji, nagromadzenia emocji czy coś...? Tak mi się przynajmniej zdaje. Jak już mówiłam - pytanie o zgodę nie boli.

Proponuję rozejm, bo widać żadna z nas poglądów nie zmieni :D. Ja jestem przy tym, by ludzie wykazali minimum szacunku i zrozumienia dla zwierzęcia, Ty dbasz o to, by pies znosił wszystko cierpliwie i o ile żadna z metod nie spowoduje szkód, o tyle każda z nich jest w porządku, tak sądzę.

[B]ladySwallow[/B] - zgadzam się całkowicie :D

Link to comment
Share on other sites

A my dzisiaj mielismy nadspodziewanie mile spacerki:) Tylko ze 3 razy sie zirytowalismy wiec prawie w ogole:)

Z rotkiem spotkalismy dalmatynke i goldena - obu wlascicieli zlapalo psy i udalo sie bez awantury minac mimo ze nasz agresor. Potem juz prawie pod klatka czekalam na corke - obok stanela pani tak ok 60 lat i patrzy - ocho, mysle sobie, bedzie draka ze pies morderca (czyli standardowa sytuacja) - a tu niespodziewanie pani zaczela ze sliczny, ze ona lubi rottki i zna itd. Zatkalo mnie z wrazenia, na odchodnym podziekowalam;)
Przy rottku nikt nie probuje podchodzic i glaskac, psy zazwyczaj tez sa szybko zabierane (inna sprawa ze jak widze podbiegacza to kategorycznie zabrania zadam a po moim widac ze poluje).

Natomiast zirytowalam sie na spacerku z corka i jej mopsikiem. Nasza mopsia jest strasznie malutka - ledwie 4kg mimo ze dorosla. I budzi niesamowita chec tiutania, glaskania, podbiegania itd - do tego boi sie gwaltownie wyciagnietej nad glowe dloni (niewazne dziecko czy dorosly) i obcych psow.
Najpierw wpadlismy na ppseudojamnika (duuuzy byl) lecacego do nas pelnym pedem - mopsia malo mi sie nie zabila o nogi.
Potem corka poszla na plac zabaw a ja sobie siedzialam z psem na trawniku ok 20 m dalej (z psem na plac nie wchodzimy) - trawnik baaaaaaardzo duzy, siedze daleko od chodnika, teoretycznie nikomu nie wadze:/
Najpierw przybieglo dziecko na oko 2 lata i lapki do psa, mala sie boi i uchyla - babcia spacerkiem za dzieckiem:/ Powiedzialam ze pies ma grzybice - odeszli.
Nie minelo 5 minut - mloda mama z dzieckiem, zobaczyli nas i co? I prosto na nas poglaskac:( Bez pytania czy mozna dziecko podlatuje i wyciaga lapki a mama nic:/Ja psa na kolana i znowu - grzybica, zabrala. Przy czym wydawala sie oburzona ze wychodze na spacer z chorym psem;)

Moja corka (9lat) NIGDY nie podchodzi do obcych psow - jesli juz jakis wywrze na niej wrazenie to podchodzi do wlasciciela, pyta czy mozna, i delikatnie poglaszcze. Nie lubie podbiegajacych dzieci, tiutiajacych doroslych itd

Moj pies, moja wlasnosc - wypadaloby sie chociaz zapytac.

Link to comment
Share on other sites

A tak apropo dzieci głaszczących/ dotykających psy.
Mam nieco inne zdanie niż większość tu zgromadzonych, Uważam, że moja w tym głowa by nauczyć psa tak, że w żadnym wypadku nie powinien reagować agresją.
Powiem że wręcz lubię chodzić w skupiska ludzi, żeby moje psy były głaskane, dotykane. Starsza suka już tak jest nauczona, że po prostu siada, a każdy może jej zajrzeć dosłownie wszędzie. Mały cały czas się jeszcze uczy, ale postępy są, co prawda nie wszyscy mu się jeszcze podobają, niektórych się trochę boi, ale myślę, że przyjdzie z czasem, ze i tą całą resztę pokocha.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Iza.']A tak apropo dzieci głaszczących/ dotykających psy.
Mam nieco inne zdanie niż większość tu zgromadzonych, Uważam, że moja w tym głowa by nauczyć psa tak, że w żadnym wypadku nie powinien reagować agresją.
Powiem że wręcz lubię chodzić w skupiska ludzi, żeby moje psy były głaskane, dotykane. Starsza suka już tak jest nauczona, że po prostu siada, a każdy może jej zajrzeć dosłownie wszędzie. Mały cały czas się jeszcze uczy, ale postępy są, co prawda nie wszyscy mu się jeszcze podobają, niektórych się trochę boi, ale myślę, że przyjdzie z czasem, ze i tą całą resztę pokocha.[/QUOTE]

Tutaj nie chodzi o agresję. Tutaj chodzi o podstawy wychowania - nikt nie ma nic przeciw głaszczącym psy dzieciom i dorosłym, o ile właściciel psa jest zapytany o zdanie przed faktem, a nie po.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Merenwen']To chyba piesek do dogoterapii. Według mnie nie wszystkie psy muszą kochać cały świat.[/QUOTE]

A no właśnie nie do dogoteriapii ;) Ani jeden pies ani drugi raczej w tym brać udziału nie będzie.
No widzisz, ja mam inne zdanie na ten temat. Pies nie musi kochać wszystkich innych psów - moja suka gdy puszczana jest luzem lata w kagańcu, bo zdarza jej się innych suk, nie tolerować, jestem w stanie odwołac ją od każdego psa, ale dla własnego komfortu psychicznego nakładam. Ale jeśli żyjemy wśród ludzi, pies powinien lubić kontakt z człowiekiem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Iza.']A tak apropo dzieci głaszczących/ dotykających psy.
Mam nieco inne zdanie niż większość tu zgromadzonych, Uważam, że moja w tym głowa by nauczyć psa tak, że w żadnym wypadku nie powinien reagować agresją.
Powiem że wręcz lubię chodzić w skupiska ludzi, żeby moje psy były głaskane, dotykane. Starsza suka już tak jest nauczona, że po prostu siada, a każdy może jej zajrzeć dosłownie wszędzie. Mały cały czas się jeszcze uczy, ale postępy są, co prawda nie wszyscy mu się jeszcze podobają, niektórych się trochę boi, ale myślę, że przyjdzie z czasem, ze i tą całą resztę pokocha.[/QUOTE]

Super ze taka ci sie trafila, ale co zrobic jesli pies tak jak nasza mopsia boi sie, uchyla i chowa?? Nie ugryzie, co to to nie, ale w imie czego mam pozwalac na takie stresowanie psa??Nie zycze sobie , mam prawo - to moj pies i moja wlasnosc i jak w przypadku kazdej wlasnosci prywatnej trzeba zapytac jesli chce sie dotknac.

Drugi pies - rottweiler tez dziecka nie ruszy, jest z dzieckiem wychowany (ok, dzieckiem nauczonym ze psa sie nie szturcha, nie szarpie itd, ale jednak dzieckiem ktore biega krzyczy i ma glupie pomysly) lubi dzieci i nie wykazuje agresji, ale... Kiedys pozwalalismy na podejscie tyle ze poglaskanie w wykonaniu niektorych dzieci bylo wsadzeniem palca w oko, pociagnieciem za uszy itp szturchniecie patykiem tez sie zdarzylo - wiec wolimy do tego nie dopuszczac bo w koncu, kiedys moze sie zdarzyc ze psa na tyle zaboli ze zareaguje. Moze nie ugryzie, ale warknie i wtedy to bedzie MOJA wina a nie tego kto szarpnal, szturchnal itd.

Kolejna sprawa, jak jeszcze pozwalalismy podchodzic zdarzylo sie ze podbiegl chlopiec na oko 8 letni. Poglaskal, poklepal - ok, super. I zaczal skakac:) A jak on to i pies bo sie rozbawil (ot 10 miesieczny szczeniak) Zachaczyl lapa o ramie dziecka i zadrapal - awantura byla taka ze glowa mala - bo uszkodzil dziecko:/

Wiec powtorze - wole w ogole nie pozwolic podejsc niz stresowac siebie i psy. To nie sa zabawki i tyle.

Link to comment
Share on other sites

Ale weź pod uwagę, że pies NIE musi kochać całego świata, jeżeli chcesz żeby tak było to twoja sprawa, ale pies może w pewnym momencie (mimo przyzwyczajenia) nie wytrzymać napięcia. Ty też nie musisz tulić się z każdym na około. Zgadzam się z poprzedniczkami, szacunek i odpowiednie zachowanie powinna wykazać każda ze stron i właściciel psa ostrzegając o tym, że jest nieprzyjazny i człowiek który powinien zapytać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']Tutaj nie chodzi o agresję. Tutaj chodzi o podstawy wychowania - nikt nie ma nic przeciw głaszczącym psy dzieciom i dorosłym, o ile właściciel psa jest zapytany o zdanie przed faktem, a nie po.[/QUOTE]

Oczywiście, że podstawy wychowania powinny być zachowane, ale jak jest to każdy z nas widzi ;) Ja w sumie dzieci rozumiem, nie każdy rodzić wychowuje tak jak powinien, choć i ciekawość świata u dziecka jest tak wielka, że najpierw robi, a później myśli.
Mam 5 letniego brata. któremu z milion raz powtarzałam, że obcych psów bez pytania głaskać nie można, ale i tak czasem mu się to zdarza.
Nie jestem w stanie zareagować od razu, przecież wrzeszczeć nie będę, bo to może tylko tego psa przestraszyć.
Choć u mnie głaskanie bez pytania zdecydowanie częściej zdarza się u dorosłych, a nie dzieci.

[B]CarolineS[/B], jeśli wiem, że ide gdzieś gdzie będzie duzo bodźców, suka dostaje kaganiec. To jednak pies nie mozna być za niego pewnym w 100%.

Link to comment
Share on other sites

Dokładnie,nie każdy pies kocha cały świat.Moje psy,ja decyduję o tym kto je dotyka.Na szczęście dzieci i większość psów mamy z głowy,są łapane przez właścicieli i rodziców w locie.Podchodzą do nas tylko ci co mają ttb lub znają te psy.I pieseczki,które latają luzem a właściciel 3km dalej gada przez komórkę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Iza.']Oczywiście, że podstawy wychowania powinny być zachowane, ale jak jest to każdy z nas widzi ;) Ja w sumie dzieci rozumiem, nie każdy rodzić wychowuje tak jak powinien, choć i ciekawość świata u dziecka jest tak wielka, że najpierw robi, a później myśli.
Mam 5 letniego brata. któremu z milion raz powtarzałam, że obcych psów bez pytania głaskać nie można, ale i tak czasem mu się to zdarza.
Nie jestem w stanie zareagować od razu, przecież wrzeszczeć nie będę, bo to może tylko tego psa przestraszyć.
Choć u mnie głaskanie bez pytania zdecydowanie częściej zdarza się u dorosłych, a nie dzieci.

[B]CarolineS[/B], jeśli wiem, że ide gdzieś gdzie będzie duzo bodźców, suka dostaje kaganiec. To jednak pies nie mozna być za niego pewnym w 100%.[/QUOTE]

Przepraszam Cię bardzo - ja też mam młodszego brata, a do tego bardzo liczne rodzeństwo cioteczne, młodsze ode mnie nawet o prawie 20 lat. I nie rozumiem, jak można nie być w stanie zareagować, jak dziecko podchodzi do obcego psa. To co - dziecko wychodzi sobie, a Ty sobie? Spacer z dzieckiem to spacer z dzieckiem, jeśli się wychodzi, to trzeba pilnować, żeby ani dziecku nie stała się krzywda, ani żeby ono nie było przyczyną niemiłej sytuacji.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']Tutaj nie chodzi o agresję. Tutaj chodzi o podstawy wychowania - nikt nie ma nic przeciw głaszczącym psy dzieciom i dorosłym, o ile właściciel psa jest zapytany o zdanie przed faktem, a nie po.[/QUOTE]

Dobrze ujęte :).

Wczoraj na spacerze poznaliśmy Jasia:diabloti:.
Wiek: ok. 2lat.
Wyposażenie spacerowe: babcia.
Ćwiczyłam z psem chodzenie w kontakcie, nagradzane wyrzutem frisbee. Położyłam psa z boku ścieżki, kucnęłam obok - niech babcia ma komfort psychiczny:) - i czekam aż nas miną. A Jaś... Jaś po łuczku do nas. Babcia chce dziecko odławiać, ale zupełnie na spokojnie, bez nerwów:loveu:. Ooo! Takich okazji to ja nie przepuszczam:evil_lol:. Mówię do babci, że luz, może dziecko podejść. No. Jaś podszedł. Patrzy na pieska. Coś tam sobie opowiada. Mój pies waruje i zmemluje 3/4 spacerowego przydziału żarciowego:evil_lol:. Ostatecznie Jasio stał dosłownie nad Pycholową głową, a Pychol... meeemlaaał. No lubię takie sytuacje:D. Jasio się na bułkę - ofiarowaną przez babcię - nie dał odciągnąć:evil_lol:. Mi nogi cierpły:evil_lol:. No dobra, piesek musi piciu. Akurat. Piesek nie musi piciu, tylko frisbee. Jasiowi prywatny pokaz zorganizowliśmy:p. Nie podobało mu się, ża już naprawdę musi iść do domu...;)

Podziękowałam babci za to, że taka fajna jest:).

Można i tak.:diabloti:

A co do tego, że pies MUSI wszystko znosić - moim zdaniem: NIE musi.
Gdyby ktoś z zaskoczenia zrobił coś bolesnego mojemu psu, a ten by się odwinął, to jeszcze bym inteligentnego inaczej po pysku obiła:mad:. Co innego pies, który wie, że zaraz będą go tulić/tarmosić/obmacywać, w zęby/uszy/pod ogon zaglądać, a co innego działanie z kompletnego zaskoczenia.
W taki sposób mój przyjaciel zarobił ode mnie solidne kuku - było mnie od tyłu nie straszyć po ciemku. Człowiekowi wolno reagować instynktownie, a psu nie? No bez jaj:shake:.

Link to comment
Share on other sites

Ja wyznaję zasadę, że wszystkie istoty, czy to psy czy dzieci, pod opieką dorosłych powinny być kontrolowane i tyle. Pies nie powinien podbiegać, dziecko też nie. Pies nie ma prawa wyskoczyć z zębami na dziecko, dziecko nie ma prawa próbować rozjeżdżać mojego psa rowerkiem. Jeżeli ktoś sobie wyraźnie życzy zabrania psa/dziecka - zabiera się i tyle, nie ma znaczenia, że 'on nic nie zrobi' albo 'ona tak bardzo lubi psy'. Jeżeli mój pies podbiegnie do obcego dziecka, nie będę miała pretensji, jeśli np. ojciec dzieciaka psa odgoni kopniakiem - to oczywiście okropne, ale podbiegający pies to mój błąd i moja wina. Ale jeżeli mój pies by kłapnął zębami (co by się nie zdarzyło, bo żaden tak nie reaguje na ludzi, reagują ucieczką najczęściej, a Luka rozpłaszczeniem na ziemi) na dziecko, które mu się rzuca na szyję bez pytania i zupełnie z zaskoczenia - wina rodziców dziecka, a nie psa czy moja. Nie mówię oczywiście o patologii, kiedy pies rzuca się poważnie na takie dziecko albo poważnie gryzie, ale raczej pies wychowany w domu i zdrowy psychicznie nie ma takich reakcji, nawet jeżeli obcych nie lubi, prędzej kłapnie ze strachu i odstraszająco...

Chodzi tylko o zwykłe myślenie o innych. Nie wymagamy tego od dzieci, ale od tego są rodzice. Tak samo jak nie winimy psa, tylko właścicieli... Moja suczka panicznie boi się ludzi i każde dziecko, które dla zabawy rzuca w nią butelką to zaprzepaszczone miesiące pracy (miałam tak - suka cofnęła się zupełnie, myślałam wtedy, ze się załamię :-( Tyle pracy, już nie reagowała na grupy ludzi, na rolki, deskorolki, nawet na wszystko-wiedzących-ławkowych-cmokaczy i wszystkich nałogowych ti-ti-ti-taczy - a po incydencie z dzieciakiem wróciła do momentu, gdy na widok człowieka na spacerze ciągnęła jak oszalała do domu...:shake:), tak samo jak nagła próba pogłaskania. I nawet jeśli ona nie ugryzie, to ja ugryzę :diabloti: Bo sobie nie życzę. Jak ktoś pyta, to grzecznie i miło tłumaczę, ale wymuszonych kontaktów nie znoszę...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Merenwen'][B]Badmasi[/B], A kto ma decydować?
Niby nie, a jednak wiele psów noszenie kagańca traktuje jako pracę - tak jak na przykład zostawanie w miejscu - i reaguje nerwowo na każdą próbę przeszkodzenia mu w tym.
Oczywiście, że można, tu się zgadzam. Ale jak podchodzi jeden człowiek, drugi, trzeci, każdy przeszkadza nam w szkoleniu i niepotrzebnie rozprasza (cmokanie na psa w komendzie "zostań" to coś, za co mogłabym zabić!), to piątego już nie zdążysz poprosić o odejście, bo nie powiesz psu "tego nie rusz, bo ten dopiero podszedł".
Poddenerwowanie? No właśnie, pamiętam taką jedną sytuację (już ją opisywałam wcześniej) - skwar ponad trzydzieści coś stopni, tłum ludzi na plaży, hałas, obce miejsce, ludzie antypsiarze na jednym kocu z nami i Chapsia wciśnięta gdzieś pod leżak (w jedyne wolne zacienione miejsce). Nagle podbiega dziewczynka i próbuje się wcisnąć pod JEJ psi, własny kawałek spokoju. Nawet mi by nerwy puściły, chociaż dużo mogę znieść. Pomijam fakt, że nawet nie zdążyłam powiedzieć "nie głaskać psa!"... (dla jasności: nie ugryzła, ale skutecznie natręta odgoniła ;))
A mój pies jest kundlem i nie bywa na wystawach, ani nie jest - jak to ujęłaś - oswojony z tłumem. Znaczy dopóki ma względnie jasną sytuację, to jest okej, ale jak robi się właśnie tak, jak wyżej opisałam, to trudno wymagać od niej opanowania. Najlepiej takich sytuacji unikać, ale nie zawsze jest to możliwe i naprawdę nie trzeba być aż tak znowu wykształconym, by nie domyślić się, że lepiej takiego psa nie zaczepiać. Są psy i psy - niektóre z radością dadzą się przytulić, inne będą uciekać, a jeszcze inne się zdenerwują. No i cóż, zamiast przystosowywać psa do naszych zwyczajów i uczyć je reagować pokojowo na wszelkie zaczepki, lepiej do takowych zaczepek nie dopuszczać. A przyzwyczajanie do wszelkiego chaosu wokół może chyba doprowadzić do jakiejś frustracji, nagromadzenia emocji czy coś...? Tak mi się przynajmniej zdaje. Jak już mówiłam - pytanie o zgodę nie boli.

Proponuję rozejm, bo widać żadna z nas poglądów nie zmieni :D. Ja jestem przy tym, by ludzie wykazali minimum szacunku i zrozumienia dla zwierzęcia, Ty dbasz o to, by pies znosił wszystko cierpliwie i o ile żadna z metod nie spowoduje szkód, o tyle każda z nich jest w porządku, tak sądzę.[/QUOTE]
O tym kto jest winien w przypadku pogryzienia przez psa decyduje zazwyczaj jakaś "instancja wyższa" i może się to skończyć wymierną karą dla właściciela.
Dla mnie komenda "zostań" musi być trenowana w rozproszeniu tak jak i wiele innych. Ta komenda ma sens jeśli pies wykona ją na chodniku a nie w domu czy ogródku. Na zawodach psy wykonują dużo komend mimo oklasków, pogwizdywania itp. zgromadzonych widzów.
Warto oswoić z tłumem, chociaż próbować aby ułatwić sobie życie. Im więcej pies umie tym większa wygoda dla właściciela.
Psa trzeba frustrować i pokazywać że tak wogóle to nie ma czym się przejmować.
To nie jest tak, że pies musi wszystko znosić cierpliwie, ale im więcej tym lepiej i dla psa i dla człowieka.
Zanim się zacznie go frustrować to najlepiej sprawić aby miał do nas bezgraniczne zaufanie.
Ja też jestem za tym aby okazywać zwierzętom szcunek itd. ale to nie zmienia postaci rzeczy że ludzie są różni i dlatego pies musi reagować na komendy, które w razie czego uchronią go oraz właściciela przed kłopotami.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Juliusz(ka)']
Tłum? A proszę bardzo. Byle ten tłum, za moimi plecami, łap z zaskoczenia mi do psa nie wyciągał.
Bo pies to, do ciężkej cholery, jest żywy organizm, a nie kawał pluszu do wycierania kończyn.[/QUOTE]
A ja zaryzykowałam, polazłam w taki bezmyślny, dziki tłum gdzie gawiedź ogłupiała wycierała się łapskami i torbami o psy. Okazało się, że psy nie dość, że kończyn nie poogryzały to nawet były idiotycznie z siebie zadowolone. Wprawiło mnie to w osłupienie i czekam na efekty.:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[B]Badmasi[/B], a Ty zawsze zgadzasz się z karami wymierzonymi przez tego typu instytucje? Bo ja nie. Jeśli jest konfrontacja dziecko-pies, to nie okłamujmy się - dziecko zawsze wygra, bo "pies był bez kagańca". I nieważne, że to spokojny na co dzień maleńki piesek, który wkurzył się, że dziecko mu oczy wydrapuje. Był bez kagańca i pogryzł.
Jasne, w rozproszeniu, popieram, co nie zmienia faktu, że pies tak czy siak jest skupiony i cmokanie na niego nie jest dobrym pomysłem. Zawody to zawody, a chodnik to chodnik. Na zawodach nikt psa nie próbuje głaskać, a na chodniku owszem. I mi się to nie podoba, bo to mój pies i nie życzę sobie, żeby ją dotykano bez mojej zgody. Tym bardziej, że ona jest wpatrzona we mnie i jak coś ją tak dotyka, to się przesunie i teraz problem - nagrodzić czy nie? A jeśli nie, to tylko dlatego, że uciekała od natręta?
Nie twierdzę, że nie warto. Sęk w tym, że przebywanie w tłumie a bycie dotykanym przez tłum to zupełnie dwie bajki. Mogę nauczyć ją chodzić zatłoczoną ulicą, ale dodatkowe ręce na jej grzbiecie już odpadają. Nie widziałam jeszcze matki zadowolonej z faktu, że ktoś obcy przytula czy głaszcze jej dziecko bawiące się w piaskownicy. Więc jaka jest różnica w tym wypadku między psem a dzieckiem?
"Psa trzeba frustrować" - a w jakim to celu? Po co specjalnie go męczyć, skoro ten sam efekt można osiągnąć mimochodem? I jak byś chciała go frustrować? To trochę dziwne podejście, bo zazwyczaj ludzie unikają stresujących bodźców w szkoleniu... Jak można stres uniknąć, to po co go specjalnie pobudzać? Toż to tylko męczy psią psychikę.
Komendy tak, ale zmieniłaś kapkę temat ;). Fakt faktem pies powinien znać pewne komendy, ale to nie znaczy, że ludzie sobie mogą na wszystko pozwalać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='badmasi']A ja zaryzykowałam, polazłam w taki bezmyślny, dziki tłum gdzie gawiedź ogłupiała wycierała się łapskami i torbami o psy. Okazało się, że psy nie dość, że kończyn nie poogryzały to nawet były idiotycznie z siebie zadowolone. Wprawiło mnie to w osłupienie i czekam na efekty.:diabloti:[/QUOTE]

Jeszcze się załapałaś na mój post przed edycją;).

Osobiście nie cierpię tłumów, zgiełku... No, tego ludzkiego 'brzęczenia'.
Nie będę z psem w takie cosie łazić, bo mnie szlag trafi na miejscu jeśli ktoś się o mnie otrze, a strach pomyśleć, co bym zrobiła, gdyby ktoś mi psa szturchnął.

Kilkunastomiesięczna obca dziewczynka zaglądała mojemu psu do uszu, dotykała ząbków, rzęsty paluszkami liczyła. Mój pies nie miał z tym problemu. Z jednej strony wiemy, że trzeba psa oswajać z różnościami, ale z drugiej... Pies to żywy organizm. Nigdy pewności nie ma. I tak, wspomniana dziewczynka badała mojego psa, kiedy ten był po ganianiu solidnym, leżał, ja siedziałam obok niego i trzymałam mu palce w otwartym pysku. JA uważałam, że tak to powinno się odbyć. Gdyby dziewczynka postanowiła wsadzić mojemu psu palec w oko, mogłabym zareagować w sekundę. Tylko tyle i aż tyle. Bo gdyby mi ktoś całkiem obcy wsadził palec w oko, to sam miałby oko podbite. I niechby spróbował mieć do mnie pretensje;).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Merenwen'][B]Badmasi[/B], a Ty zawsze zgadzasz się z karami wymierzonymi przez tego typu instytucje? Bo ja nie. Jeśli jest konfrontacja dziecko-pies, to nie okłamujmy się - dziecko zawsze wygra, bo "pies był bez kagańca". I nieważne, że to spokojny na co dzień maleńki piesek, który wkurzył się, że dziecko mu oczy wydrapuje. Był bez kagańca i pogryzł.
Jasne, w rozproszeniu, popieram, co nie zmienia faktu, że pies tak czy siak jest skupiony i cmokanie na niego nie jest dobrym pomysłem. Zawody to zawody, a chodnik to chodnik. Na zawodach nikt psa nie próbuje głaskać, a na chodniku owszem. I mi się to nie podoba, bo to mój pies i nie życzę sobie, żeby ją dotykano bez mojej zgody. Tym bardziej, że ona jest wpatrzona we mnie i jak coś ją tak dotyka, to się przesunie i teraz problem - nagrodzić czy nie? A jeśli nie, to tylko dlatego, że uciekała od natręta?
Nie twierdzę, że nie warto. Sęk w tym, że przebywanie w tłumie a bycie dotykanym przez tłum to zupełnie dwie bajki. Mogę nauczyć ją chodzić zatłoczoną ulicą, ale dodatkowe ręce na jej grzbiecie już odpadają. Nie widziałam jeszcze matki zadowolonej z faktu, że ktoś obcy przytula czy głaszcze jej dziecko bawiące się w piaskownicy. Więc jaka jest różnica w tym wypadku między psem a dzieckiem?
"Psa trzeba frustrować" - a w jakim to celu? Po co specjalnie go męczyć, skoro ten sam efekt można osiągnąć mimochodem? I jak byś chciała go frustrować? To trochę dziwne podejście, bo zazwyczaj ludzie unikają stresujących bodźców w szkoleniu... Jak można stres uniknąć, to po co go specjalnie pobudzać? Toż to tylko męczy psią psychikę.
Komendy tak, ale zmieniłaś kapkę temat ;). Fakt faktem pies powinien znać pewne komendy, ale to nie znaczy, że ludzie sobie mogą na wszystko pozwalać.[/QUOTE]
To czy ja się zgadzam z karami czy nie nie ma tu najmniejszego znaczenia.
Dziecko wydrapujące psu oczu to patologia-mówłyśmy przecież cały czas o głaskaniu?
A ja tak nauczyłam psy, że jak ktoś cmoka to nie reagują. To bardzo przydatne.
Moja koleżanka, która jest trenerem sportowym wręcz rozkazuje głaskać psy. Te niegłaskalne lądują w klatkach podczas przerw.
Ja uczę chodzenia w tłumie i przypadkowego dotyku, jak na teraz efekty na db+
Różnica między psem a dzieckiem jest spora:razz:
Frustracją dla mojego psa (collie) było przejście obok witryny sklepowej-aby jej nie stresować to mam tego unikać? Tym samym zestresuję siebie.
Psią psychikę trzeba kształtować jeśli jest nieprawidłowa aby samemu nie zwariować.

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem, czy ma znaczenie. Dla mnie ma, bo mi nie pasuje, żeby dziecko było zawsze niewinne, a pies zawsze be. Wydrapywanie oczu to raczej przenośnia, ale czasem zdarzają się przykre odruchy jak chociażby ciągnięcie za ucho cocker spaniela. Dziecko może sobie nawet nie zdawać sprawy, że sprawia psu ból.
Fajnie bardzo, że Ty tak nauczyłaś, ale to zupełnie, totalnie, w ogóle, w żadnym razie nie zmienia faktu, że przechodzeń głaszczący psa bez pozwolenia jest zwyczajnie niekulturalny i kiedyś mu się może za to oberwać. Równie fajnie, że Twoja koleżanka rozkazuje głaskać psy, ale mi się to może nie podobać, że ktoś MOJEGO psa głaszcze. Mam chyba prawo do tego, hm? No właśnie. Dlatego jakkolwiek pies by był wyszkolony i posłuszny, jakkolwiek by tolerował wszelki dotyk, to nikt obcy nie ma prawa dotykać go bez zgody właściciela.
"Różnica między psem a dzieckiem jest spora" - super, czyli konkretnie jaka?
Przejście obok witryny sklepowej nie było frustracją (jeśli już to powodem frustracji...), a raczej dodatkowym stresem. Wtedy faktycznie dla własnego i psa komfortu zmienienie skojarzeń na pozytywne jest konieczne. Mówiąc o frustracji, mam na przykład na myśli to, że pies bardzo by chciał się odgonić od dotykających go ludzi, ale nie może. Dlatego mogą się gromadzić negatywne emocje i potem może je piesek w różny sposób rozładowywać.
Powtórzę po raz któryś - od zapytania o możliwość pogłaskania jeszcze nikomu język nie odpadł.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...