Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Witam, otóż mam taki problem-mam sunię, która aktualnie ma cieczkę no i z tym mam kłopot, bo gdy tylko wychodzę z nią na spacer, pod moim domem i za mną ciągnie się wataha psów, czasami zostaje jeden i tak potrafi nawet wiele kilometrów za mną przejsc i za suką. Czy jest możliwosc temu zaradzic? Czy jest jakiś sposób, nie wiem, wezwac policję, gdy nie zna się właściciela ani nie wie się, skąd ten pies jest? Czy wtedy jest możliwa interwencja? Może przesadzam, ale mam dosc, dsy idę przez Rynek a za mną parę psów idzie, niektore wręcz są agresywne, bo gdy je odganiam, to warczą na mnie i szczekają. Help, co robic? Proszę o rady!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='roots23']Witam, otóż mam taki problem-mam sunię, która aktualnie ma cieczkę no i z tym mam kłopot, bo gdy tylko wychodzę z nią na spacer, pod moim domem i za mną ciągnie się wataha psów, czasami zostaje jeden i tak potrafi nawet wiele kilometrów za mną przejsc i za suką. Czy jest możliwosc temu zaradzic? Czy jest jakiś sposób, nie wiem, wezwac policję, gdy nie zna się właściciela ani nie wie się, skąd ten pies jest? Czy wtedy jest możliwa interwencja? Może przesadzam, ale mam dosc, dsy idę przez Rynek a za mną parę psów idzie, niektore wręcz są agresywne, bo gdy je odganiam, to warczą na mnie i szczekają. Help, co robic? Proszę o rady![/QUOTE]
1. Dzwoń za każdym razem po straż miejską, lub do schroniska z prośbą o odłowienie wałęsających się psów.
2. Nakręć telefonem film obrazujący całą sytuację.
3. Noś gaz na wypadek, gdyby któryś z psów zachował się naprawdę agresywnie wobec Ciebie/suki.
4. Jeśli nie masz planów hodowlanych, to lepiej wysterylizuj.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soema']Jedyna rada... nie chodzić z suką w cieczce po mieście. Wystarczy moment i będziesz miała małe sceniacki..
Nic nie zrobisz, to instynkt, co straż zrobi... zanim przejadą - to potrwa..[/QUOTE]

wiem, wiem, ale jeden z tych psów jest wyjątkowo uparty, on wręcz koczuje przed moim domem, np teraz patrząc przez okno, zawieja, zamiec śnieżna, a on sobie leży u sąsiadów na trawniku jak gdyby nigdy nic (sąsiedzi nie mają ogrodzenia)

Link to comment
Share on other sites

Roots, wiem, co czujesz... Ja podobne rozrywki przechodziłam w wakacje :roll: Jedyna rada to przeczekać cieczkę, zastosować się do rad Greven a po całej 'imprezie' wyciąć sukę i mieć problem z głowy...

Link to comment
Share on other sites

Miałam napisac ze spaceruj z nia tylko wokół domu i na smyczy ale roots23 pisze ze juz pod domem sa te samce

A nasza działkowa sasiadka i jej córka znowu wyprowadzili agresywnego rodezjana tej ostatniej na spacer luzem całe szczescie ze na sze psy juz były po spacerze.

Link to comment
Share on other sites

Jestem taka wkurw*** że musiałam chwilę odczekać, zanim zaczęłam pisać.

Dzwoniła do mnie Mama. Była ze swoim Juniorem (mix TTB) na spacerze, już wracała, całe zajście miało miejsce niemal pod domem. Zza zakrętu wyszła córka sąsiadów z ich suką ONką. Bez smyczy. Ale to i tak niewiele zmienia, bo dzieciak ma ok 10 lat i na smyczy tej suki nie jest w stanie utrzymać. Moja Mama już się o tym przekonała (suka wyrwała się i rzuciła - nie wiadomo w sumie, czy na nią, czy na jej psa, bo Junior zastawił Mamę i ściął się z suką, przypadkowi ludzie pomogli ją odciągnąć). Po tym zajściu Mama interweniowała u sąsiadów, ale oni wszystko zbagatelizowali. Na szczęście sporo osób widziało, co się stało.

Piszę chaotycznie, ale aż mnie nosi. No więc Mama idzie z Niuńkiem, a dzieciak z suką bez smyczy, Mama woła z daleka, żeby zapięła smycz, dziewczyna memle pod nosem imię suki, niby ją przywołując a ona "głucha" i atak! ATAK NA MOJĄ MAMĘ!!!! Nie na psa!!!! Tym razem Mama była pewna, że suka celowała w nią. Junior, mimo że jest bardzo łagody do innych psów, ponownie zachował się doskonale. Zasłonił Mamę, chwycił się z ONką "za bary", ona go kąsała, a on uderzał zamkniętym pyskiem i tylko próbował sprowadzić ją do parteru.

Mama zdołała sięgnąć gaz, który jej kupiłam, po kolejnym niepokojącym sygnale o agresywnych psach na osiedlu i potraktowała sukę. Niestety Juniorowi w zamieszaniu też się oberwało po oczach.

Mama zadzwoniła do straży miejskiej, zgłosiła zajście. Potem psa w samochód i do weterynarza.

Jest taka roztrzęsiona, że boję się o nią że musi prowadzić auto w tym stanie.

Link to comment
Share on other sites

Współczuję całej sytuacji jaka spotkała twoją mamę, ale kto mądry wypuszcza 10 letnie dziecko z dorosłą suką ON wiedząc, że atakuje inne psy?
Nie ma takiej opcji, żeby 10 letnie dziecko utrzymało takiego psa, skoro nawet moja koleżanka która ma prawie 16 lat nie potrafi utrzymać swojego 30 kg labradora, który też jest cholernie agresywny :/

Ale całe szczęście, że twojej mamie ani psiakowi nic się nie stało i wg mnie też psiak twojej mamy zachował się super zasłaniając ja samym sobą ;)

Link to comment
Share on other sites

Pies agresywny czy nie to dla mnie nie ma znaczenia. Jest zdecydowanie za duży żeby go prowadziła 10 latka. Przecież zawsze może psu strzelić coś do głowy, a dziewczynka nic nie da rady zrobić. Po prostu ręce opadają, co za nieodpowiedzialni rodzice!!! Czy naprawdę tak trudno przewidzieć opłakane skutki wyjscia dziecka z dużym psem na spacer?!! A co gdyby jednak dziewczyunka nie puściła smyczy i pies wyciągnął by ją np. na ulicę, prosto pod auto!!???
Po prostu brak mi słów dla takiej nieodpowiedzialności i glupoty rodziców!!!!

Link to comment
Share on other sites

Ale że suka zaatakowała człowieka, a nie psa?...:-o Cóż to za pokręcony pies musi być :shake: Dobrze, Greven, że Twojej Mamie nic się nie stało, całe szczęście, że psiak ją obronił (w ogóle musi mieć super charakter i wychowanie, że tak zareagował, mam nadzieję, że jego nastawienie do psów się nie zmieni...). Szkoda, że i on poszkodowany w tym zajściu, ale w takim zamieszaniu i tak cud, że nikt bardziej nie ucierpiał... Masakra, mam nadzieję, że tym razem sąsiedzi pójdą po rozum do głowy :roll: Szlag człowieka trafia jak czyta takie rzeczy...

Link to comment
Share on other sites

Sąsiedzi nie pójdą po rozum do głowy.
Mama poszła do sąsiadów, pani nie widzi problemu. Ich suka jest GRZECZNA.

Junior zachował się wspaniale. Jestem z niego dumna, jak cholera.

On został - razem z matką i umierającym bratem - odebrany interwencyjnie z hodowli psów na walki. U mnie był socjalizowany ze wszystkim, co żyje, z psami, kotami, kozami, końmi i świnią. Potem zamieszkał u mojej Mamy i jest wychowywany na psa "pozytywnego". Mimo małych podbiegaczy, dużych szczekaczy... mimo sytuacji takich, jak dzisiaj, a nawet u weterynarza - pan postanowił ZAPOZNAĆ z Niuńkiem swoje dwa jamniki, obskakujące i jazgoczące, jak szalone... mimo tego wszystkiego Junior to dobry pies.

Myślałam nawet, że "za dobry". Taka ciota, nie pies.
Ale on już drugi raz pokazał, że wie, jak się zachować w sytuacji zagrożenia.

Obronił swoją opiekunkę i zrobił to mądrze.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']Zgłosiła do straży miejskiej.[/QUOTE]
Akurat to niewiele da, zglaszajcie do policji, jedynie oni sensowniej reaguja na takie historie.
Oczywiscie z wymaganiem podania danych osoby przyjmujacej zgloszenie. Uzgodnijcie (jesli to mozliwe) pomoc swiadkow, namiary na nich.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']
Junior zachował się wspaniale. Jestem z niego dumna, jak cholera.
[/QUOTE]
I nie dziwię się, powinnaś być :p
Gratuluję świetnej socjalizacji i wychowania Juniora.

Też uważam, że powinniście zgłaszać to aż do skutku. Bo Junior obronił swoją panią, ale inny pies może tego nie zrobić i suka w końcu kogoś pogryzie...:roll:

Link to comment
Share on other sites

Z wczoraj:
Pod moim oknem widuje jedna kobiete,wyprowadzajaca psy.Nie wiem czy jest wlascicielka czy "walkerka" ,ale psy zawsze te same,mopsy i dalmatynka.Mieszkam na poczatku ulicy i tu jest polmetek ich spaceru.Juz sam ten "spacer" to jakas masakra - facetka idzie szybkim krokiem do skrzyzowania,gdzie najczesciej co najmniej jeden mops wali kupe,ktora ona zbiera w kawalek gazety i rzuca pod stojace auta,kolo kraweznika i wraca.Dlugosc trasy ok.200m.Ale do rzeczy.Mieszkam obecnie w Angli,gdzie sprzatanie po psach jest norma,a tu wsiadajac do auta musze patrzec pod nogi...Spotkalem ja wczoraj i mowie grzecznie,zeby przestala to robic.Nie skonczylem jeszcze zdania,a pani ostrym tonem mowi,ze to nie ona,ze inni tez tu chodza z psami.Ja na to(grzecznie),ze widzialem jak to robi,dlatego wlasnie z nia rozmawiam.Pani na to :"**** off! Pilnuj swoich spraw" :) .Skoro tak,to mowie,ze nastepnym razem zadzwonie na policje - ona znowu cos tam burknela(juz sie oddalala).Zaznaczam,ze kobieta sprawiala wrazenie niezbyt normalnej.
Jak na razie wyglada,ze zmienila trase,ale pewnosci nie mam.

Link to comment
Share on other sites

Ja raz pewną panią grzecznie poprosiłam aby sprzątnęła po psach szczególnie, że regularnie przychodzi pod specjalny kosz na psie odchody więc nie ma daleko, jej psy zawsze tam robią kupę. Nie robiłam awantury, nie krzyczałam, grzecznie poprosiłam. Moje psy też tam robią kupę i zbierając ją zawsze w coś wdepnę i mnie to wkurza. Owa pani jednak uciekła i teraz na mój widok też natychmiast zmienia trasę. Zastanawiam się po co jej ten stres, dużo mniejszym jest posprzątanie kupy i święty spokój.
Dużo się teraz w Warszawie mówi o psich kupach i niestety ludzie, którzy regularnie sprzątają po psach zaczynają czuć się lekko nieswojo gdyż oni również, choć niczemu niewinni są pod obstrzałem. Atmosfera jest tak kwaśna, że aż się dziwię jak ktoś miło zerknie na moje psy. Na forum GW, która codziennie zamieszcza w Stołecznej artykuł o psich odchodach pojawiają się skandaliczne pomysły aby psy truć lub wogóle zakazać trzymania psów w mieście.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='karjo2']Akurat to niewiele da, zglaszajcie do policji, jedynie oni sensowniej reaguja na takie historie.
Oczywiscie z wymaganiem podania danych osoby przyjmujacej zgloszenie. Uzgodnijcie (jesli to mozliwe) pomoc swiadkow, namiary na nich.[/QUOTE]
Straż miejska przyjęła zgłoszenie, chcieli przyjechać od razu, ale Mama powiedziała, że jedzie z Niuńkiem do weterynarza i nie wie, o której wróci, więc umówili się na dzisiaj. Świadkowie są. Przy poprzednim ataku ONki na Mamę i jej psa byli świadkowie z sąsiedztwa, którzy obiecali "wszystko powiedzieć" ;) a przed wczorajszym atakiem na Juniora, suka rzuciła się na collie sąsiadów - starszą, niedużą suńkę. Syn sąsiadów przy tym był i obiecał zeznać.

[quote name='zmierzchnica']I nie dziwię się, powinnaś być
Gratuluję świetnej socjalizacji i wychowania Juniora.[/QUOTE]
Dziękuję w imieniu swoim i Mamy :loveu:

[quote name='Diora']Racja, SM nie zrobi wiele. Jedynie policja.
Oni w ogóle przyjęli zgłoszenie?[/QUOTE]
Oczywiście, że przyjęli. Taki mają obowiązek.

[quote name='gops']cos powaznego stalo sie Juniorowi?[/QUOTE]
Na szczęście nie, ma tylko skaleczenia.
Oko nie jest uszkodzone, mimo że suka prawdopodobnie udeżyła go zębem, albo pazurem.

Mama najbardziej się martwiła, że po tym zajściu Junior może nabrać złego nastawienia dla psów.
Na szczęście na razie zachowuje się ok, kocha swoich kolegów, z obcymi przyjaznymi chce się bawić, a wszelkich agresorów i zza-furtkowych obszczekiwaczy pięknie ignoruje.

Link to comment
Share on other sites

No wiec oblazlam ja wiele watkow offowalam bez wyjatkow zostawilam informacje i czekamy na reakcje na gremialne odwiedziny i wizyty od rodziny Drogie ciotki przybywajcie i deklaracje skladajcie Pieski czakaja na karme inaczej ich zycie marne Brzuszki puste\, zimno w pupcie Ciotki szybko cos z tym zrobcie Kazdy wujaszek niech kaske wplaci nawet jak mialby wyjsc bez gaci [url]http://www.dogomania.pl/threads/181890-BA-AGAMY-O-WORECZEK-KARMY-DLA-MALUSZKA-W-Tylko-6-przeA-yA-o-zimAE-2-za-TM/page24[/url]

Link to comment
Share on other sites

Przedwczoraj wyszłam z Vértesem na spacer, i spotkalismy mame z synkiem i z ich kilkunastoletnim ale bedacym w swietnej formie psem w typie ONa. Ich pies był luzem, a Vértes na smyczy. Mama i dziecko nie bardzo zwracali na psa uwage tylko ze soba rozmawiali a pies zobaczył Vértesa i zaczał sie do niego zblizac kłusem i sie nastroszył. Vértes, który nie lubi podbiegaczy, jak go zobaczył zaczał warczec. Szarpnełam go krzyczac "fuj" a poniewaz nie przestał warzec zrobiłam to po raz drugi. Pies nie przestał sie zblizac natomiast dziecko włascicielki w miedzyczasie zobaczyło Vértesa i zaczeło pedzic w nasza strone zeby go pogłaskac. Vértes warczał, pies sie zblizał, dziecko sie zblizało trzeba było cos zrobic. Dziecko było blizej niz jego mama, a poza tym pomyslałam, ze nie jest to juz takie malutkie dziecko niech sie poczuje jak duzy chłopiec wiec jemu powiedziałam - bez checi obrazenia, i bez złosci ale dosyc stanowczo (i poniewaz nie był tak blisko mnie krzyknełam):
-Pilnuj lepiej swojego psa!
Mama (która chyba w dalszym ciagu nie patrzyła co ich pies robi) usłyszawszy to krzykneła na mnie obrazonym tonem:
-Co jest? Skrzywdziłam cie?
Powiedziałam ze przepraszam ale Vértes warczy a ona nadal obrazona:
-Ale mozna normalnie mówic do dziecka!
Zastanawiałam sie pózniej czy nie powinnam była powiedziec ze nastepnym razem pozwole zeby psy sie zjadły

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...