Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Z własnego doświadczenia wiem że jest tylko jeden w pełni skuteczny sposób - wynieść się z miasta.
Normalny opiekun stykając się z przejawem chamstwa, złośliwości lub beznadziejnej bezmyślności - przegra zawsze. Po prostu jest na z góry przegranej pozycji - martwi się o dwa psiaki. Tamten natomiast uważa że takie zachowanie innych wręcz - jemu (i jego "pupilowi) - się należy. :(

Link to comment
Share on other sites

Ten drugi moze uwaza ze jemu sie nalezy, ale do czasu, bo zawsze przychodzi kiedys taka chwila ze oto jemu sie nie nalezy nic czego sam nie wypracowal. I jest to zapewne bardzo przykre doswiadczenie dla takiego wlasciciela, a wrecz tragiczny koniec dla jego niczemu nie winnych psiakow....

Link to comment
Share on other sites

Na jednej wystawie zainteresowałam sie jakims psem, dotad nie znanej przez mnie rasy (wyzeł bourbonski) Okazało sie ze to była wyzlica na dodatek tuz przed cieczka (albo juz wczasie cieczki?)Ö a facet który ja trzymał trzemał jeszcze whippeta samca a ja Hadara. Hadar sie zaczał suka interesowac i sie prawie pogryzły z whippetem ale facet jeszcze tam stał i gadał mimo ze mówił przedtem ze w samochopdzie nie moze suki zostawic bo tam jest jeden jego samiec.
Na innej wystawie na której nie byłam tylko czytałam na forum ze borzoj zaatakował wyzlice przewracajac dziecko włascicielki wyzlicy. Wszyscy psioczyli na włascicielke borzoja, a jedna osoba napisała ze bójke spowodował...spaniel biegajacy luzem po wystawie. Kto spuszcza psa na terenie wystawy?

Link to comment
Share on other sites

[URL="http://www.dogomania.pl/../../members/91854-isabelle30"] [B]isabelle30[/B][/URL], to jakaś reklama, pojawia się w każdym temacie, na każdej stronie w pierwszym poście od góry - tyle z moich obserwacji. nie sądzę żeby dało się to usunąć, bo pewnie forum pobiera opłatę za wystawianie takich reklam..

Link to comment
Share on other sites

Ja nie rozumiem, dlaczego ludzie stawiają swoje psy w fatalnej sytuacji tylko ze względu na swoją wygodę albo nie wiem - może to bezmyślność?
Dziś miałam kiepski początek spaceru - weszłam na wiadukt (który zwykle przechodzę pędem, niebezpieczny jest jak diabli)... A na ulicy poniżej wiaduktu biega luzem piesek. Właścicielka obok, totalny luz. Piesek widzi Frotka, idzie do góry, Frotek zaczyna się nakręcać (ale jestem z niego dumna, nie wpadł w amok, choć się przestraszył i zaczął warczeć na przemian z piszczeniem i lekko szarpać). Zwalniam, zajmuję psa komendami, nagradzam za ich wykonanie... I nagle patrzę, za mną idzie starsza kobieta z puchatym psem. Frotek zaczyna się już bardzo denerwować (pies luzem z przodu i pies z tyłu, gdy on nie może się "bronić"). Próbuję przyspieszyć kroku, ale pies na dole chce podejść... W momencie krytycznym (Frotek zaczyna się szarpać, staje na dwóch łapach), cudownie inteligentna kobieta próbuje przejść koło mnie, dodatkowo trzymając psa od strony Frotka :roll: Frotek się szarpie, kobieta mija mnie twardo, jej biedny pies przestraszony, po ulicy pędzą auta i ciężarówki, więc gdyby chciał odskoczyć - kiepsko by było... A na moje pytanie, czy nie widzi co się dzieje, i czy nie mogłaby trochę zwolnić, dostałam: "A co ty się tak wleczesz, trzeba szybciej z psem chodzić! Szybciej idź!". :-o Nie wiem, to jakiś wymóg? Warknęłam na nią, że szybciej nie mogę, bo na dole pies luzem lata i że musi poczekać, coś odpowiedziała, ale już nie słuchałam, została z tyłu przynajmniej...
Wiem, że mój agresywny (a raczej robiący cyrk) pies to mój problem, ale kurczę, w momencie kiedy jest tak niebezpiecznie, a sytuacja jest wyraźnie problematyczna, to czy naprawdę wzgląd "chcę odwalić spacer z psem i iść do domu" musi być ważniejszy niż bezpieczeństwo psów? Po co robić sobie i innym problemy? Normalnie bym przyspieszyła albo zeszła, ale się nie dało.. Trochę ludzkiej życzliwości i o ile fajniej by było na świecie :roll:

Link to comment
Share on other sites

Dokładnie Zmierzchnica-ja osobiście uważam, że warto a nawet trzeba iść na rękę innym psiarzom jeśli trzeba. Jak widzę, że ktoś ma problem z psem i stara się jak może to nie utrudniam mu sytuacji...idę w inną stronę, zwalniam czy przyspieszam, zależy od sytuacji. Staram się nie wchodzić w paradę, nie eksperymentować posłuszeństwa moich na innych psach, nie drażnić, nie denerwować, nie przeszkadzać w zabawie. Może nie z czystej życzliwości dla ludzi lecz hmm...raczej dla psów. Taka już zgorzkniała baba jestem, że zaczynam bardziej lubić zwierzęta niż ludzi.

Link to comment
Share on other sites

chwila, to wszyscy mają się zatrzymywać czy uciekać bo ty nie umiesz zapanować nad psem? nie przesadzajmy, sama nie jesteś i to twój problem że nie panujesz nad zwierzęciem. rozumiem, pani mogła iść między swoim psem a twoim, żeby zrobić większy dystans, ale ja nie widzę żadnego powodu dla którego miała by stanąć - chodniki są dla wszystkich i jakoś ona potrafiła nad psem zapanować i to twoje uwagi były nie na miejscu - wydaje mi się że bardziej wkurzył cię pies, niż ta pani, ale przecież trzeba na kogoś zwalić ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sachma']chwila, to wszyscy mają się zatrzymywać czy uciekać bo ty nie umiesz zapanować nad psem? nie przesadzajmy, sama nie jesteś i to twój problem że nie panujesz nad zwierzęciem. rozumiem, pani mogła iść między swoim psem a twoim, żeby zrobić większy dystans, ale ja nie widzę żadnego powodu dla którego miała by stanąć - chodniki są dla wszystkich i jakoś ona potrafiła nad psem zapanować i to twoje uwagi były nie na miejscu - wydaje mi się że bardziej wkurzył cię pies, niż ta pani, ale przecież trzeba na kogoś zwalić ;)[/QUOTE]

Yyy...? Jakoś nie sądzę, że to, że zmierzchnica ma problemy ze swoim psem (z którym zresztą ostro pracuje) zwalnia wszystkich innych do używania mózgu. Przecież jak widzimy, że czyjś pies ie lubi innych psów i manifestuje to całym sobą to nie trzeba przechodzić ze swoim milimetry od tego właśnie psa, prawda? A przynajmniej tak nakazywałoby odrobina wyrozumiałości względem innych ludzi. A pani z pieskiem luzem w okolicy diabelnie ruchliwej ulicy - w ogóle czad, nie?

Link to comment
Share on other sites

jeśli nie ma miejsca to jakoś przejść trzeba (ja sobie nie wyobrażam czekania aż ktoś zapanuje nad swoim psem - jak nie potrafi to niech nie chodzi po wąskich chodnikach, nie wyobrażam sobie też uciekania ze swoim bo ktoś w mieście wychodzi ze zwierzęciem nad którym nie chce/nie potrafi zapanować) - nie mówię o pani z pieskiem luzem tylko pani z pieskiem na smyczy która również chciała przejść tą drogą. i tu mózgu powinna użyć właścicielka problematycznego i powstrzymać psa zanim się rozkręcił, stanąć miedzy psem a przechodniami, no cokolwiek, a nie czekać aż wszyscy wkoło uciekną, zmienią kierunek, ale zatrzymają się. myślenie że mój pies jest najważniejszy i to co się z nim aktualnie dzieje jest najważniejsze na świecie jest dziecinne i egoistyczne - trzeba przewidywać takie sytuacje.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sachma']jeśli nie ma miejsca to jakoś przejść trzeba (ja sobie nie wyobrażam czekania aż ktoś zapanuje nad swoim psem - jak nie potrafi to niech nie chodzi po wąskich chodnikach, nie wyobrażam sobie też uciekania ze swoim bo ktoś w mieście wychodzi ze zwierzęciem nad którym nie chce/nie potrafi zapanować) - nie mówię o pani z pieskiem luzem tylko pani z pieskiem na smyczy która również chciała przejść tą drogą. i tu mózgu powinna użyć właścicielka problematycznego i powstrzymać psa zanim się rozkręcił, stanąć miedzy psem a przechodniami, no cokolwiek, a nie czekać aż wszyscy wkoło uciekną, zmienią kierunek, ale zatrzymają się. myślenie że mój pies jest najważniejszy i to co się z nim aktualnie dzieje jest najważniejsze na świecie jest dziecinne i egoistyczne - trzeba przewidywać takie sytuacje.[/QUOTE]

To co Twoim zdaniem miała zrobić zmierzchnica? Teleportować się? A może w ogóle zakażemy ludziom z psami problematycznymi wychodzenia z domów? Znalazła się w patowej sytuacji - tu pies luzem, tu babka przechodząca ze swoim psem koniecznie i absolutnie obok Frotka, ciągnąca swojego przerażonego psa trzymająca od strony tegoż Frotka. Czasem trzeba się zatrzymać, ustąpić, przepuścić, tego wymaga podstawowa ilość kultury, a może się mylę?

P.S. Czy to badziewne coś musi być na każdej stronie w pierwszym poście? Co to do jasnej anielki ma znaczyć w ogóle? :roll: Ja nie chcę czegoś reklamować a reklama pojawia się w moim poście jeśli akurat jest u góry, od reklam jest odpowiednie miejsce, kurza twarz! :angryy:

Link to comment
Share on other sites

Ja - niezależnie od tego, czy mam akurat dwie swoje problematyczne suki, czy spokojnego i niekonfliktowego psa, czy całą trójkę na raz, czy jakiegokolwiek innego psa, bądź konfigurację psów - omijam, przepuszczam, zatrzymuję się, lub przyspieszam zależnie od sytuacji, a widząc jakieś zamieszanie zmieniam, w miarę możliwości, kierunek. Lubię spokojne i bezstresowe spacery i nikomu też nie chcę psuć jego spaceru, chyba że ma bezsmyczowego podbiegacza (czego nie toleruję).

Dla mnie mijanie się z inną osobą prowadzącą psa, jest jak mijanie się z drugim samochodem na ulicy. Czasem trzeba przyhamować, zjechać lekko na bok, a nawet zatrzymać się i przepuścić. Innym razem ktoś dla mnie robi miejsce, więc podziękuję i jadę. O wiele to milsze i bezpieczniejsze, niż pchanie sią na chama, bo "należy mi się i już".

Jak patrzę na psiarzy i kierowców, to dostrzegam podobieństwa ;)

Link to comment
Share on other sites

jeśli nie ma miejsca to jakoś przejść trzeba (ja sobie nie wyobrażam czekania aż ktoś zapanuje nad swoim psem - jak nie potrafi to niech nie chodzi po wąskich chodnikach, nie wyobrażam sobie też uciekania ze swoim bo ktoś w mieście wychodzi ze zwierzęciem nad którym nie chce/nie potrafi zapanować) - nie mówię o pani z pieskiem luzem tylko pani z pieskiem na smyczy która również chciała przejść tą drogą. i tu mózgu powinna użyć właścicielka problematycznego i powstrzymać psa zanim się rozkręcił, stanąć miedzy psem a przechodniami, no cokolwiek, a nie czekać aż wszyscy wkoło uciekną, zmienią kierunek, ale zatrzymają się. myślenie że mój pies jest najważniejszy i to co się z nim aktualnie dzieje jest najważniejsze na świecie jest dziecinne i egoistyczne - trzeba przewidywać takie sytuacje.

Link to comment
Share on other sites

Mnie denerwują równo "niby"labradory i "niby" Onki.O Bożżż Jak ja ich nie lubię.Mam dość małą sunie ok 8 kg.A że trochę boi się dużych nieznajomych piesków to zazwyczaj pofukuje z daleka i się jeży.Ale te chole*ne psy cały czas latają latają na około... Po prostu brak słów.
Kiedyś wyszedłem z nią na spacer i jakiś strasznie napalony pudel biegnie za nami.No dobra niech se biegnie.Ale jak zaczął lizać,wąchać moją sunię to miałem dosyć i zacząłem tupać.Ten nawet się nie spojrzał i wskoczył na nią.A że moja ciapa była zajęta wąchaniem siuśków to nawet się nie kapnęła.No to ja tego psa za tyłek i odepchnąłem a pojawia sie babka i z krzykiem: Co ty robisz! Zostaw ! Co on ci zrobił!To ja grzecznie odpowiadam: A co pani sobie wyobraża.Wypuści sobie napaleńca i lata za sukami.Wykastrować a nie! No i nasza rozmowa się skończyła.Jeszcze tego psa nie spotkaliśmy :P

Link to comment
Share on other sites

Tak samo kiedyś.Starsza babka idzie z 2 niewyżytymi labradorami oczywiście spuszczonymi.Odwilż akurat była,błoto,mokro a ten jeden cap! mojego psa a ta leży na ziemi.Po krótkiej wymianie zdań stwierdziłem że mogła sobie kupić pekińczyka lub yorka a nie 2 niewyżyte krowy :D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sachma']jeśli nie ma miejsca to jakoś przejść trzeba (ja sobie nie wyobrażam czekania aż ktoś zapanuje nad swoim psem - jak nie potrafi to niech nie chodzi po wąskich chodnikach, nie wyobrażam sobie też uciekania ze swoim bo ktoś w mieście wychodzi ze zwierzęciem nad którym nie chce/nie potrafi zapanować) - nie mówię o pani z pieskiem luzem tylko pani z pieskiem na smyczy która również chciała przejść tą drogą. i tu mózgu powinna użyć właścicielka problematycznego i powstrzymać psa zanim się rozkręcił, stanąć miedzy psem a przechodniami, no cokolwiek, a nie czekać aż wszyscy wkoło uciekną, zmienią kierunek, ale zatrzymają się. myślenie że mój pies jest najważniejszy i to co się z nim aktualnie dzieje jest najważniejsze na świecie jest dziecinne i egoistyczne - trzeba przewidywać takie sytuacje.[/QUOTE]

Rzeczywiście, według Ciebie powinnam była iść wprost na spotkanie psa luzem, żeby Frotek mógł sobie nim porzucać? Albo zawrócić, żeby wpadł prosto na tego psa z tyłu? Czy może przejść na drugą stronę - prosto pod auta? Nie no, masz rację - następnym razem przed spacerem wynajmę jasnowidza. Przewidzi, że akurat wtedy i w tym miejscu wyjdzie pies luzem i kobieta, która nie zwraca uwagi na otoczenie. I grzecznie zmienię trasę (na tą, gdzie biega luzem spaniel i rzuca się na mojego psa... Albo na tą, gdzie są puszczane luzem trzy kundle i terroryzują okolicę :))

A poza tym, myślisz, że było moim marzeniem, posiadanie psa problematycznego, rzucającego się na inne? Nie prosiłam gromady labradorów, spanieli, astów, kundli i tym podobnych, żeby rzucały się na mojego psa, szarpały nim i go gryzły. Ich właściciele nawet nie mieli smyczy (jeżeli w ogóle byli w pobliżu), żeby nad swoimi nieco bardziej niebezpiecznymi psami zapanować, kiedy te atakowały mojego... Ja robię co mogę, ściągam psa, czekam, aż piesek luzem pójdzie (choć wierz mi, że mam czasem wredną i egoistyczną ochotę puścić mojego i zobaczyć, co się stanie i czy piesek dalej będzie wesołym podbiegaczem po tym spotkaniu). Kobieta z psem powinna była zauważyć, co się dzieje. Nie wymagam od niej omijania mnie na kilka metrów (choć sama tak robię z moimi "nieproblematycznymi" sukami, gdy mijam "problematycznego" psa, bo zdarza mi się też myśleć o innych, a nie tylko o własnym zadku), ale jeżeli sytuacja jest niebezpieczna dla obu stron, to PO CO się pchać na siłę? Żeby zamanifestować, jaki to mój ułożony, a ten drugi głupi?
Poza tym, jeżeli chcesz - mogę Ci dać mojego psa na tydzień - popracujesz nad nim, ułożysz go, zapanujesz nad nim (bo na pewno potrafisz, przecież to taka prosta sprawa!) :) Najlepiej u mnie w mieście, gdzie pełno pieseczków luzem lubi sobie popróbować zębów na psach na smyczy.

Zdarza się, że mam totalnie dość. Wiecznie omijam ludzi, wstydzę się, pracuję z psem, co potem jest niweczone przez puszczane luzem laby (od tego zaczęła się agresja Frotka) czy asty (ostatni atak, który go totalnie przeraził). Mam kilka terenów spacerowych, żeby omijać kochane pieseczki niefrasobliwych właścicieli, ale na te tereny wychodzi coraz więcej... niefrasobliwych właścicieli z kochanymi pieseczkami - luzem oczywiście, przecież są takie mądre i kochane. Co to znaczy "powstrzymać psa zanim się rozkręcił"? Przykro mi, ale nie jestem na etapie, gdy powiem psu "siad" i oleje podbiegające psy, wskakujące mu na grzbiet, włażące prosto pod łapy, gdy dodatkowo jest zestresowany. Mój pies to nie automat. Frotek to pies impulsywny, nie znam jego przeszłości, nie wiem co jest powodem jego nadmiernych reakcji na psy. Staram się jak mogę, uciekam, omijam, zawracam, zdarza się, że rezygnuję ze spaceru, jak za dużo psów chodzi - ale nie jestem w stanie przewidzieć wszystkiego, daru jasnowidzenia nie mam niestety. A stwierdzenia w stylu "to nie chodź wąskimi ulicami" są śmieszne. Tak jak stwierdzenia "masz problem to go rozwiąż", "twój pies się rzuca to nad nim panuj", "boli cię to się wylecz". Zupełnie nieżyciowe - bo u mnie jest pełno wąskich ulic i trzeba wciąż się stykać z ludźmi, psami, mijać się. I niestety bez odrobiny świadomości i życzliwości to może się zmienić w piekło, bo przecież nie ja jedna mam problematycznego psa (ale ja jedna coś z tym robię, a nie puszczam go luzem, bo jest głupi to niech se ucieka).
[B]
Gabryjella[/B] - no właśnie, ja też nie potrafię myśleć tylko o swoim psie, swojej wygodzie, wbrew temu co pisze sachma. Także spotykam się ze świadomością i życzliwością... Ktoś poczeka, czasem ja poczekam, ktoś przejdzie pierwszy albo zawróci itd. Można przecież.
A u mnie yorków najwięcej - i to niestety podbiegające i luzem.

[B]evl[/B] - dzięki za wsparcie ;) Najgorsze jest to, że ja się tym wszystkim potem strasznie przejmuję, wstydzę się, czuję idiotycznie. A innym to zwisa wszystko...

[B]Greven[/B] - no właśnie - ja też staram się odpuszczać jak mogę, a kiedy widzę kiepską sytuację, to zawracam albo czekam. Nie pcham się na chama, bo po co denerwować swojego i czyjegoś psa? Mam także psy, które można nazwać "normalnymi" ;) i z nimi także staram się jak mogę omijać, nie prowokować, przeczekiwać, przepuszczać, mimo że w sumie mogłabym iść gdzie chcę i mieć w uchu to, że czyjś pies np na moje się rzuca i ktoś ma problem, bo moje nie zareagują. Ale akurat w tamtej sytuacji po prostu nie miałam wyjścia, a tamta pani miała, mogła chwilę poczekać (kobieta na dole już usiłowała złapać swojego psa i pójść do domu). Przecież sekunda życzliwej cierpliwości by jej nie zaszkodziła...

Link to comment
Share on other sites

Tu już nawet nie chodzi, o to kto miał pierwszeństwo na tym wiadukcie, ale o choćby odrobinkę pomyślunku, którą ta Pani z puchatym się raczej nie wykazała. Wąskie przejście, psiak "robiący cyrk", pędzące samochody - o nieszczęście nie trudno. Trzeba być bezmyślnym żeby prowokować takie sytuacje :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sachma']myślenie że mój pies jest najważniejszy i to co się z nim aktualnie dzieje jest najważniejsze na świecie jest dziecinne i egoistyczne - trzeba przewidywać takie sytuacje.[/QUOTE]
No to ja jestem dziecinną egoistką w taki razie, bo mój pies jest dla mnie najważniejszy. W doopie mam inne psy i ich właścicieli, dla mnie się liczy mój pies i już...

Link to comment
Share on other sites

Ech, no nie ma co roztrząsać sytuacji. Sachma mi trochę nadepnęła na odcisk, bo faktycznie czuję się głupio z tak "cyrkującym psem" i staram się jak mogę go naprostować...
Jako ciekawostkę dodam, że ta kobieta od puchatego psa nieodmiennie mnie zadziwia - chodzi zawsze tym samym tempem, zawsze tą samą trasą, nigdy nie zwraca uwagi ani na psa ani na otoczenie. W sumie to jej problem i mi to wsio ;) Tylko raz spotkałam ją jak akurat szłam ze swoim tymczasem (szczylkiem). Znam ją trochę, więc wiedziałam, że to ja muszę ją ominąć - ale na drodze leżało rozbite szkło. Powiedziałam do niej: "ojej, uwaga, tutaj pełno szkła!". Nie zwróciła uwagi, nie raczyła odpowiedzieć - razem z psem przeszli po tym szkle i poszli dalej tą samą trasą co zawsze...

Link to comment
Share on other sites

Znów musiałam trafić na idiotę. Wracam niedawno z sukami z wieczorengo wybiegania (na linkach), idę przez parking, zza samochdów widze jakiegoś łepka... zdążyłam pomyśleć "dobrze, że bez psa", gdy zza najbliższego auta wychodzi suka TTB na bardzo [I]długich[/I] łapach i z bardzo nieładnym irokezem na karku. Warknęłam na moje psy, że nie wolno, bo już zaczęły się buzować, a łepek anemicznym głosem - Lejdi, Lejdi (a może Dejzi, nie ważne).

TTB ma go w głębokim poważaniu, skradającym się krokiem zbliża ku nam, jedna moja suka zaczęła z nerwów szczekać, a druga aż się trzęsła, czekając aż tamta wejdzie w zasięg smyczy... No to ja do łepka - WEŹ PSA! A on podszedł i zaczął okładać swoją sukę kolczatką przypiętą do smyczy. Ona odskoczyła, ale zaraz doskoczyła z powrotem, moje wpadły w amok, wydarłam się - ZABIERZ JĄ DO K* NĘDZY!!!! Na co on w końcu chwycił Dejzi / Lejdi za kark i z niemałym trudem odciągnął, a potem stłukł kolczatką, wyzywając ją od głupich, głuchych kundli... i poszedł w swoją stronę.

Ja już nie mam siły, nawet komentować nie mam siły.

Link to comment
Share on other sites

ja raz widizalam fasceta kolo 50-stki wiec dorosly czlowiek z amstafem , amstaf nawarczal na moja suke a facet wyjal z samochodu kij i zaczal psa nim bic
nie wiem co to mialo na celu , ale wydarlam sie na neigo zeby pzrestal oczywiscie bez skutku
teraz wiem z epowinnam spisac numery rejestracyjne i zadzwonic po policje ale wtedy nie pomysllam

za duzo jest takich ludzi ;/

Link to comment
Share on other sites

Niestety takich ludzi jest pełno, wydaje mi się, że jak zbiją psa za agresję to on będzie inaczej reagował, a nie zastanowią się, że to właśnie taką agresję wzmaga.

Kiedyś wieczorem wyszliśmy z Idefixem na spacer. Jako, że miał wtedy trochę ponad 3 miesiące, to oczywiście chciał się z każdym psem przywitać. Zauważył dorosłą sukę (dość duży mieszaniec), podeszliśmy na bezpieczną odległość, właścicielka tej suni zapytała tylko czy nasz jest agresywny, ale jak zobaczyła, że to szczeniak to nie miała nic przeciwko żeby się przywitał. Wszystko było ok, ale po chwili suka rzuciła się na Idefixa i próbowała go ugryźć. Więc my go szybko wzięliśmy, a pani zaczęła się drzeć na sunię i bić ją smyczą. A wystarczyło przecież wziąć ją na smycz i wydać komendę, rozeszlibyśmy się w swoją stronę i po krzyku. A tu babka na suni wyżyła, więc jej tylko powiedziałam na odchodne, że nie trzeba psa bić, bo ona broniła swojej przestrzeni, że nie potraktowała Idefixa jak szczeniaka. Ale pani tylko stwierdziła, że jej sunia jest głupia i wariatka :/

Szkoda takich piesków, które płacą za błędy w wychowaniu swoich właścicieli.

Link to comment
Share on other sites

Mnie jako właścicielkę yorka irytuje owczarek niemiecki sąsiada !
Pies ma 5 lat ( o 1 rok starszy od mojego) chodzi bez kagańca i bez smyczy,nie widziałabym w tym nic złego,gdyby nie był agresywny do innych psów !
Dzisiaj rano miałam codzienną sutuację...
Wyszłam z moim Luckym jak zawsze na smyczy,spacerowałam obok bloku ,a tu nagle jego onek dobiega i chce rzucić się na mojego !!!
Szybko podniosłam mojego Luckusia ,a onek skoczył na mnie !!!
Zirytowało mnie to ,wydarłam się na dziada ,żeby własnego psa na smyczy ,albo chociaż w kagańcu trzymał !
On mi na to odpowiedział ,że jego pies musi się wybiegać ,i że jest łagodny !!!
OK , dla ludzi łagodny jest ,ale dla psów nie !
Dodam jeszcze ,że od mojego bloku ok.200m jest pole ,gdzie dużo psiarzy z dużymi psami tam chodzi ,a on nie raczy !!!

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...