Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Greven']Nie ważne (a w sumie to bardzo ważne ;) ), jak kto nad psem panuje. WAŻNE, ŻE PANUJE.

Mam psa/psy agresywne i jestem na przegranej pozycji. Schodzę z drogi, zmieniam trasę, omijam dużym łukiem, zawsze wypatruję czy inny pies nie idzie w pobliżu. Podkreślam raz jeszcze: [B]MOJE NA SMYCZACH, ZAWSZE.[/B] A inne... niekoniecznie. Co więcej - "zazwyczaj niekoniecznie". Na szczęście rodzice nie wychowali mnie na grzeczną dziewczynkę. Próbowali ;) Trudno, jak pies jest za blisko, to dostanie kopniaka, jak notorycznie biega bez dozoru, to telefon do odpowiednich słóżb, nie będę wiatraka z siebie robić.[/QUOTE]

o kurcze, obym Ciebie nigdy nie spotkała na żywo..

Link to comment
Share on other sites

Cóż, Diora, rozumiem Twoje podejście, bo miałam podobne i mi przeszło. Witamy w świecie upierdliwych, gryzących agresywnych podbiegaczy. Ja opisywałam tu już sytuację, gdy trzy kundle zaatakowały mojego psa. Dzięki Bogu akurat nie miał kagańca. Teraz chodzi w, ale na widok psów luzem wolę mu go zdjąć. Nie obchodzi mnie, że pogryzie jakiegoś ratlerka. Obchodzi mnie, że w kagańcu przed stadem nie ma szans się bronić, że żadne szkolenie nie nadrobi tego, co by się stało z jego psychiką, gdyby był zupełnie bezbronny, trzymany przeze mnie na krótkiej smyczy, podczas gdy tamte by gryzły. RAZ zrobiłam taki błąd, żeby uchronić biednego spanielka (z właścicielem, ale luzem) przed moim wariatem. Dodam, że to był czas, gdy mój pies łapał za kark, potrząsał i puszczał, nic więcej. Zaskoczona ściągnęłam smycz tak, że mój stał na tylnych łapach (o ja głupia!). Spaniel rzucił się mojemu do gardła... I od tej pory mam maniaka, wariata, świra, który chętnie by zjadł wszystkie psy i na ich widok się miota jak wariat. Tzn. w bezpośrednim starciu, gdy jest BEZ kagańca, nie zrobi nic poważnego CHYBA:diabloti:. W kagańcu by pewnie dostał furii totalnej. Mój pies był od początku impulsywny, takiego go wzięłam z ulicy, taki ma charakter - powiesz mu "hop" nad przepaścią i skoczy (sprawdzone, prosiłam o oparcie się o barierkę NIE nad przepaścią ;) i skoczył na nią i zleciał po drugiej stronie...). Teraz ćwiczę z nim, pracuję... I blada doopa z tego wychodzi! Bo jakiś Ari chce powąchać mu tyłek i podchodzi OD TYŁU i wącha bez witania, bez CSów, bez niczego, bo spanielek chce sprawdzić czy Fro nie cieczkuje, hehe, i mimo głuchego i dzikiego warczenia mojego psa lezie dalej, a co, zjedz mnie i będzie fajnie! Bo suczka to suczka i pani jej łapać nie musi, bo Feniks zawsze lata luzem i jeszcze nic się nie stało... I tak dalej i tak dalej.

Powiem Ci tyle, ja tylko podziwiam właścicieli agresorów. Bo ktoś, kto nie miał takiego psa, nie wie co to znaczy praca niweczona NON stop przez idiotów którzy mają "wesołe goldenki które chcą tylko się przywitać", nie wie, co to znaczy wstyd, słuchanie za plecami, jakiego to ma durnego psa, którego trzeba by uśpić itd. I nie dziwię się Greven, że się uodporniła na to wszystko - nie ma innego wyjścia. I nie dziwię się, że nie zakłada kagańca - po co? Wszyscy mamy mieć psy na smyczy. Wszyscy mamy nad nimi panować. Jeśli tego ktoś nie robi - no to przykro, takie życie. Szczególnie, że ja panuję nad psem nawet w momencie ataku, bo posłuszny to on jest mimo wszystko. A jeśli jakiś pies jest samobójcą, to dlaczego mój ma odnosić od tego rany fizyczne i psychiczne? Nie można cierpieć za miliony, bawić się w wielce odpowiedzialnego. Ile miałam sytuacji, że właściciel nie odwoływał psa, bo widział, że mój ma kaganiec? Więc teraz ściągam kaganiec i nagle smycz się znajduje. Ale ja nad moim psem panuję i fizycznie i słownie.

[B]aniaijaga[/B] - ile ja bym dała, żeby spotykać tylko takich właścicieli jak Greven...:shake:

Link to comment
Share on other sites

[B]Zmierzchnica[/B] ja tam najbardziej kocham babkę, która od 2 lat spuszcza do Birmy bokserkę i na mój opieprz od 2 lat powtarza "Bo ona lubi wszystkie psy i jeszcze NIKOMU NIGDY to nie przeszkadzało"... taaaa...

[B]Greven[/B] wiele bym dała, żeby wszystkie okoliczne agresory miały właścicieli równie odpowiedzialnych jak ty... Mniej bym się bała o siebie i swoje dziecko :roll:.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bonsai_88'][B]Greven[/B] wiele bym dała, żeby wszystkie okoliczne agresory miały właścicieli równie odpowiedzialnych jak ty...[/QUOTE]
Ja też.

Bo ludzie nie pilnują swoich psów niezależnie od tego, czy to małe fifi, jakiś niegroźny (ale k* upierdliwy!!!) podbiegacz, czy średniak który niby sobie tylko węszy... taa, jasne... węszy. Obszczywa i obsrywa każdy kawałek trawnika, a potem sadzi mi się do psów. A ja jestem ta zUa, bo przecież piesek chciał TYLKO powąchać.

Cieszę się, że mieszkam na wsi. W mieście po raz n-ty utknełam z powodu awarii samochodu, ale już nie mogę się doczekać, że wyjadę. Że moje psy normalnie sobie pobiegają, bo sąsiedzi nauczyli się trzymać burki na obejściu, kłaniamy się i grzecznie mówimy sobie "dzieńdobry", a psy się nie zagryzają... normalnie COOL ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']Każdy pies ma zęby. Każdy pies może zagryźć innego psa ;)[/QUOTE]
Kpisz?? Moja nienormalna suka została "zaatakowana" przez jamnicę, na długosc smyczy się za nia puściła akurat przyparła ją do muru, jamnica się wywaliła kołami do góry i moja nawet ją nie próbowała ugryźć. Odpuściła. Widziałam podobną syt. z psem którego właściciel wiedział, jak jego pies reaguje na podbiegacze. Zabija, jak moze. Jesli czyjś pies jest "nienormalny", to jest czyjś problem, nie całego świata. Jak się nic poza czubkiem własnego nosa nie widzi, to też sie trzeba leczyc.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Diora'] Jeżeli ktoś wie,że ma gryzącego psa to powinien wyprowadzać go na smyczy i w kagańcu. [/QUOTE]
Moja wychodzi na smyczy i kagańcu, ale jak tylko widze psa podbiegającego od razu zdejmuje jej kaganiec, sorry ale musi się móc bronić. Zagryźć nie zagryzie tego jestem pewna, a jeżeli pogryzie to trudno... Ostatnio szło za mną takie spanielowate coś, szło i warczało, pierwsze co to suczy zdjęłam kaganiec. No sorry, ale nie będe narażać mojej psicy na pogryzienie, musi mieć chociaż jakąś możliwość obrony.
Nie czaje też niektórych ludzi, sucz lubi sobie znienacka skoczyć, wiec ludzi omijam, nie unikam, ale zachowuje bezpieczną odległość, ale jak taki dziadek mimo, że się odsuwam zmienia specjalnie swoją droge tylko po to, zeby się o mnie otrzeć i mnie popchnąć ramieniem na trawnik, mimo, że ma cały chodnik to niech się nie dziwi, że sucz na niego burczy... Ja do ludzi i psów nie podłaże, ale naokoło siebie też mam swoją sfere prywatną gdzie nie chce, żeby ktoś do mnie podłaził czy jestem z psem czy bez psa.

Link to comment
Share on other sites

Wystarczyło by żeby KAŻDY prowadził swojego psa na smyczy.
Nie było by problemu z podbiegaczami i agresorami. Wystarczy smycz.
Popieram Graven-moje psy maja byc w kagancach by inny mógl sobie luzem biegać?
No sorry, ale przede wszystkim obchodzi mnie zdrowie moich psów, potem podbiegającego blabladorka.


Poza tym nie dziwota, nie każdy pies jest przyjacielem całego swiata. Moje psy nie są agresywne, nie masakruja innych, ale zwyczajnie nie lubią jak ktos im sie pcha pod ogon.

Ruda trafiłą do mnie z problemami, które powiększyły się o agresje lekowa, po tym jak słitasny blabladorek chciał sobie po niej poskakać. Suka sznaucera sredniaka, chciała sobie z Rudek zrobic maskotkę do tarmoszenia. I ja mam teraz dbać o obcego pieseczka., bo ma durnego własciciela, ja mam swoje psy poswiecac?:-o

Link to comment
Share on other sites

[quote name='***kas']Wystarczyło by żeby KAŻDY prowadził swojego psa na smyczy.
Nie było by problemu z podbiegaczami i agresorami. Wystarczy smycz.
[/QUOTE]
Jeśli pies nie reaguje na wołania właściciela i podbiega do innych psów powinien być na smyczy, jesli gryzie inne powinien mieć kaganiec, jeśli zabija - na bezpsia wyspę. Jeśli ktoś uważa, że pies podbiegajacy do innych powinien być na smyczy, a gryzący nie musi nosić kagańca to jest hipokrtyą. Środki, jakie nalezy zastosować w celu zabezpieczenia otoczenia przed psem zależą od psa.

Pies na smyczy może zagryźć drugiego, również będącego na smyczy.

Link to comment
Share on other sites

Moje są zabezpieczone stosownie do swojego zachowania/ wychowania. Jeszcze żaden nie zagryzł pogryzł innego.
Co nie zmienia faktu, że wiem, że mogły by. Nie mam zamiaru sprawdzać. W mieście, w pks, w komunikacji miejskiej maja kagańce- dla mojego spokoju.

Natomiast, JA jestem od tego żeby mój pies innego nie pogryzł, JA jestem od panowania nad nim...

I prawda jest taka, ze dopóki się nie ma agresora, nikt nie wie jak to jest.
A co do bezpsiej wyspy- ja chętnie ;)

Link to comment
Share on other sites

[B]Zerduszko[/B] nadal jestem zdania, że jeśli potrafię zapanować nad Birmą to kagańca jej zakładać nie będę mimo, że może psa ugryźć. Jeśli sytuacja nie jest krytyczna to prędzej stanę na głowie niż na to pozwolę [kiedyś trzymałam szarpiącą Birmę na rękach stojąc na jednej nodze, bo drugą odpychałam szczeniaka labka, co się właścicielce zerwał... wtedy młoda chciała psiaka tylko potarmosić, co by sie nuczył jak się ze starszymi wita]. Za to jak jakiś pies poważnie Birmę atakuje to lepiej żeby nie miała kagańca - i tak na smyczy ma ograniczoną możliwość obrony... a wierz mi, że mieszkam w średnio ciekawej okolicy i ataki innych psów wcale nie są tutaj rzadkością, również na ludzi. Odkąd tutaj mieszkamy mój brat był już chyba 5 razy pogryziony przez psy, ja parę razy cudem tego uniknęłam, tata raz walczył z mocno przerośniętym ONkiem - pies bez powodu rzucił się na moją mamę... dobrze, że tata miał wtedy na sobie grubą skórzaną kurtę i grube rękawiczki [1 stycznia, właściciele psa odsypiali sylwestra, więc go wypuścili samego]...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']Ja też.

Bo ludzie nie pilnują swoich psów niezależnie od tego, czy to małe fifi, jakiś niegroźny (ale k* upierdliwy!!!) podbiegacz, czy średniak który niby sobie tylko węszy... taa, jasne... węszy. Obszczywa i obsrywa każdy kawałek trawnika, a potem sadzi mi się do psów. A ja jestem ta zUa, bo przecież piesek chciał TYLKO powąchać.

Cieszę się, że mieszkam na wsi. [/QUOTE]
Jak ja Cię rozumiem i popieram!!!
A dla tych co maja pieski "co się tylko chcą przywitać" polecam artykuł pod[URL="http://www.meritumfci.republika.pl/on_chcial.html"] tym tytułem [/URL]:angryy:

Pozdrawiam i życzę szczęśliwego Nowego Roku
CHI & Bull-Box- Banda (szt 4....)

Link to comment
Share on other sites

Artykuł znam od dawno - chętnie bym go podesłała paru osobom na moim osiedlu... Wtedy pewnie skończyły by się problemy z moją suką, która nietoleruje nachalnego podbiegania [takie labkowatego], za to przy dobrze wychowanym psie [czyli grzecznie podejdzie, a nie na nią skoczy... da się powąchać, a nie od razu daje jej łapy na kark i próbuje zdominować] jest zazwyczaj fajnym psiakiem...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bonsai_88']Artykuł znam od dawno - chętnie bym go podesłała paru osobom na moim osiedlu... Wtedy pewnie skończyły by się problemy z moją suką, która nietoleruje nachalnego podbiegania [takie labkowatego], za to przy dobrze wychowanym psie [czyli grzecznie podejdzie, a nie na nią skoczy... da się powąchać, a nie od razu daje jej łapy na kark i próbuje zdominować] jest zazwyczaj fajnym psiakiem...[/QUOTE]

Bonsai - strona na którym go znalazłam już od lat nie istnieje...
Ale uważam, że należy go publikować gdzie się da... może w końcu coś dotrze...

A co do pomysłu z listem - jeśli Twoi "wrogowie" potrafią czytać to ew. wysłanie (=koszt znaczka) to znikomy koszt za spokój Twój i Twojego Psa....

Link to comment
Share on other sites

artykul stary jak swiat. zastanawia mnie tylko jedno. czy aby zawsze ten podbiegacz zachowuje sie tak jak to opisujecie? czy po prostu podbiega, zatrzymuje sie pol metra od naszego psa i jest wzajemne powitanie-nawiazywanie znajomosci. czy tez w kazdym przypadku gdy widzimy ze idzie do nas inny pies uniemozliwiamy naszemu psu komtakt z tamtym bo to "my sobie tego nie zyczymy " i decyzje podejmujemy za naszego psa.
nigdy nie spotkalo mnie cos takiego ze obcy pies natarczywie wskakuje na mojego, obwachuje go od razu, pcha mu nos gdziekolwiek. zawsze gdy pies podbiega to nawet szczenior hamuje kilkadziesiat cm od Brutusa, a ten zawsze ma mozliwosc na luznej smyczy sie przywitac, puscic odpowiednie sygnaly itd. pomimo ze wiem ze czasem moze obcego samca potraktowac...ale dlatego jest na smyczy abym mogla zareagowac dopiero w takim momencie. gdy jest bez smyczy wogole nie zaprzatam sobie tym glowy o ile drugi pies tez nie jest zasmyczony. beda lazic kolo siebie nawet kilkanascie minut i strzelac pozy. i nic sie nikomu nie dzieje.
no ale ja nie jestem z tych co sobie "nie zycza" kontaktu mojego psa z innymi.... to on decyduje czy bedzie wachanie, czy zabawa, czy zero kontaktu...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='isabelle30']artykul stary jak swiat. zastanawia mnie tylko jedno. czy aby zawsze ten podbiegacz zachowuje sie tak jak to opisujecie? czy po prostu podbiega, zatrzymuje sie pol metra od naszego psa i jest wzajemne powitanie-nawiazywanie znajomosci. [/QUOTE]

Kiedy podbiegacz zachowuje się w ten sposób, zatrzymuję się, luzuję maksymalnie smycz i generalnie robię wszystko, żeby spotkanie przebioegło pokojowo. I na ogół tak jest.

[quote name='isabelle30']nigdy nie spotkalo mnie cos takiego ze obcy pies natarczywie wskakuje na mojego, obwachuje go od razu, pcha mu nos gdziekolwiek.[/QUOTE]

Ja chcę mieszkać tam gdzie Ty :evil_lol:
U mnie normą jest, że moja suka podskakuje zaskoczona, i ja razem z nią, bo po cichu zaszedł nas jakiś pies i wsadził jej nos dosłownie pod ogon; że jakiś uszczęsliwiony pies pędzi do nas galopem i bez absolutnie żadnych wstępów wskakuje na moją sukę obejmując ją przednimi łapami za szyję i liżąc po pysku; że pies biegnący w naszą stronę mija front mojej bez żadnej reakcji i obcesowo od razu zagląda pod ogon.
A potem słyszę, że moja psica jest nienormalna i agresywna, bo młodą sukę wskakującą jej na dzień dobry na szyję potraktuje rykiem i wyszczerzonymi zębami :roll:

Link to comment
Share on other sites

[B]Isabelle[/B] tak, to ja decyduję z jakim psem i kiedy może się bawić Birma. Znam swojego psa i wiem kiedy ona będzie chciała się bawić, a kiedy podbiegający pies będzie ją wkurzał [np. w czasie treningów - młoda często woli ćwiczyć ze mną niż się bawić z innymi psami]. Jak widzę, że jej [i mi] pies nie przeszkadza, a właściciele psiaka nie mają nic przeciwko to Birma bawi się z innymi psami

Link to comment
Share on other sites

A ja w sumie nie rozumiem o co jest cała dyskusja. Greven panuje nad swoim psem, pies nie rzuca się bez ostrzeżeń, wiec w czym problem ?
Moja suka też chodzi bez kagańca, al za to na smyczy zawsze - w miejscach gdzie mozna spotkać jakiegoś człowieka czy psa. Generalnie do psa sama nie podejdzie nigdy, ale nachalnych psów nie lubie, nawet bardzo. Najczęściej kończy się na samym warkocie, ale maiąłm tez takie sytuacje, ze wybiegały do nas ONy i zeby moja suka była w kagańcu to nie wiem jak by się to skończyło. :shake:
Ja uważam, że jak mój pies jest na smyczy to inny tez powinien być, przykro. No chyba, że pies jest w 100% odwoływalny i nie zaczepia psów to co innego.
Mieszkam w takiej a nie innej okolicy i u mnie podbiegaczy jest całe mnóstwo. Ludziom ciężko duper ruszyć żeby sie z psem przejść i te lataja po całym mieście. Staram się uczyś swoejgo szczenka, że wszystkie psy są super, ale w takich warunkach łatwe to nie jest.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Iza.']A ja w sumie nie rozumiem o co jest cała dyskusja. Greven panuje nad swoim psem, pies nie rzuca się bez ostrzeżeń, wiec w czym problem ?
Moja suka też chodzi bez kagańca, al za to na smyczy zawsze - w miejscach gdzie mozna spotkać jakiegoś człowieka czy psa. Generalnie do psa sama nie podejdzie nigdy, ale nachalnych psów nie lubie, nawet bardzo. Najczęściej kończy się na samym warkocie, ale maiąłm tez takie sytuacje, ze wybiegały do nas ONy i zeby moja suka była w kagańcu to nie wiem jak by się to skończyło. :shake:
Ja uważam, że jak mój pies jest na smyczy to inny tez powinien być, przykro. No chyba, że pies jest w 100% odwoływalny i nie zaczepia psów to co innego.[/QUOTE]
Iza masz rację...
Tylko widzisz "TU" w tym wątku odzywa się ta bardziej (przynajmniej toretycznie) świadoma część posiadaczy psów... I czasem mnie pusty śmiech ogarnia jak sami będąc chamscy (czym nie-psiarzy jeszcze bardziej do nas zrażają) narzekają bądź usprawiedliwiają chamstwo innych...
Również sorry, ale znając tylko swojego psa i na jego przykładzie uogólna się swoje "teorie zachowania" na wszystkich innych i ich psy (różnych ras, doświadczeń czy po przejściach) - Isabelle30, fakt zazdroszczę miejsca zamieszkania i życzę Ci abyś się nigdy nie rozczarowała...

Tylko widzisz ja mam m. in. już prawie 4 letnią bull terrierkę, która nie potrafi się gryźć... Jak ją atakuje jakikolwiek piesek to kładzie się na plecy i pokazuje jaka jest malutka i do zabawy... I TAK MA BYĆ... Tylko dlaczego ja mam mieć przepuklinę i pogryzione nogi?? Bo się jakiemuś ludzkiemu ścierwu nie chce używać smyczy? Przepuklinę, bo Funieczka waży ok 30 kg, a pieseczek jak nie może ugryźć bullki w brzuch to gryzie mnie po nogach... Tylko co by było, jak by Funia jednak się odgryzła? A jeszcze gorzej jakby jej się taki sposób "uzyskania świętego spokoju" spodobał...
Isabelle30 nie wiem jakiego masz psa, ale wyobraź sobie, że na bulle (z którymi żyję od wielu lat ;-) ) - które same NIGDY nie zaczepiały ani nie atakowały innych zwierząt (mam super zdjęcią z końmi, owcami, bydłem, kotami czy kozami nie mówiąc o psach) inne psy reagują agresją... I w wielu przypadkach ku zachwycie swoich durnych właścicieli "taki malutki, a psa mordercy się nie boi":angryy:
Tylko, że gdyby bull z bólu ;-) strzelił zębami (bo nawet nie ugryzł) to pieseczek miałby problem... (ja mniejszy bo mam OC, tak na wszelki wypadek)...

I jeszcze coś innego...
Bawię się w agility - jeździmy na szkolenia, seminaria, zawody i wtedy psy agilitowe biegają luzem - po zajęciach - w różnych konfiguracjach... i jakoś jest normalnie... a do Białych (Funia i Blondyn) w 2009 roku doszły jeszcze 2 szczeniaki boksery o różnych charakterach i temperamentach i jakoś to nic nie zmnieniło, ale to my decydujemy kto i jak sie z kim bawi... i jest super...

Np niezapomniane przeżycie ;):
W Kozienicach na Międzynarodowym Pucharze Ras w jednym małym domku spało nas 3 osoby + 5 psów = bullterrierka i bokser (moje), szpic wilczasy (suka) + 2 pumi (psy) ich... Tylko w pierwszą noc Blondyn spał w zamkniętej klatce, a potem to już "każda banda w swoim łóżku lub obok" a łóżka były zsuniete ;).... Nie obyło się bez "psich pyskówek" no bo 3 samce, 2 suki i ścisk, ale to my (=ludzie) decydowaliśmy o porządku w naszych "połączonych sforach"...
Tylko jest jedna prawda - KAŻDY PRZEWODNIK ZABEZPIECZA I ODPOWIADA ZA SWOJEGO PSA...
czego Wam i sobie życzę w Nowym 2010 Roku...
CHI & BBB
A i możebyśmy założyli wątek - "Psiarze nie muszą być chamscy" czy jakoś tak ;-)

Link to comment
Share on other sites

Ja się spotkałam raz z porażającym chamstwem ludzi, których uważałam za prawdziwych psiarzy.
Byłam na spacerze z psami i znajomymi. Za nami szła jeszcze jakaś pani z psem. Wszystkie psiury się bawiły, biegały, itp, itd. Nagle zobaczyłam trochę dalej puszczonego ze smyczy amstaffa. No to czekam, aż właścicielka zauważy nas i zapnie psa na smycz. Nasze psy wszystkie zapięte, i tego samego wymagam od ludzi zbliżajacych się z psami. Ale ona nic! Biorąc pod uwagę fakt, że mój pies kurdupelek nie lubi amstaffowatych psiaków i mógłby na tegoże psa sobie warknąć, a ten z kolei raczej nie olałby zachowania Chico i mogłoby dojść do konfrontacji, tym bardziej, że pies ten podobno już ma na koncie poważne sprzeczki z psami, postanowiłam obejść baaardzo szerokim łukiem amstaffa i jego właścicieli. I tak sobie szłam bokiem i obserwowałam jak amstaff wita się z resztą psów. Pani która szła z samego tyłu z starszym, baaardzo zrównoważonym kudłatym psiakiem zbliżała się także do amstaffka, kiedy to nagle jego właścicielka wydarła się słowami: może pani iść stąd z tym psem?! Mój jest chory i nie może się ekscytować, co na pewno miałoby miejsce przy rzuceniu się na pani psa! :O Mniej więcej takimi słowami kobieta potężna, z psem amstaffem potwornie chamsko potraktowała tę nic nie winną panią. Widocznie dała do zrozumienia, że jaka to ona jest ważna! Ma pieska agresywnego, bez smyczy i wszystko może, bo piesek po operacji! A ja stałam jak wmurowana, aż mi ręce opadły... Na miejscu tej biednej pani powiedziałabym właścicielce amstaffa, co na ten temat myślę. A co jak by jej pies pobiegł do tego kundelka? Albo do mojego psa? Kobieta totalnie bez rozumu! Egoistka, jakich mało!

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...