Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

ale ja nie napisałam o puszczeniu psa tylko o POLUZOWANIU SMYCZY

 to jest zasadnicza różnica...

widzicie rozumicie - 

poluzowac to znaczy dać psu 20-30cm luzu tak żeby ładnie zaprezentował gotowość... wtedy pańcia pieska nabiera turbo szybkości i pamięta sobie na przyszłość

a nie puścić tzn odpiąć smycz i pozwolić turbowac

:-)

Link to comment
Share on other sites

ale ja nie napisałam o puszczeniu psa tylko o POLUZOWANIU SMYCZY

 to jest zasadnicza różnica...

widzicie rozumicie - 

poluzowac to znaczy dać psu 20-30cm luzu tak żeby ładnie zaprezentował gotowość... wtedy pańcia pieska nabiera turbo szybkości i pamięta sobie na przyszłość

a nie puścić tzn odpiąć smycz i pozwolić turbowac

:smile:

 

Ciężko byłoby poluzować psu smycz, gdy ten był trzymany za łańcuch:

 

Sytuacja sprzed kilku dni ;)

 

Zawiozłam dziecko do niani i wyszłam z psem na spacer, bo do pracy miałam na godz.11

Już wracamy, a idzie taki koleś z dwoma psami: jeden wielkości Tory, drugi to mały kurdupel.

I ten mały kurdupel leci do nas z zębami :mad:

Ja Torę trzymałam za łańcuch i drę się do faceta, że ma zapiąć psa. A on ma mnie w dupie :mad:

Więc się kilka razy zamachnęłam smyczą, żeby psa odpędzić. Psa oczywiście nie uderzyłam.

A facet z koparą do mnie, że jak będę tak robić, to mnie ugryzie :angryy:

I drze na mnie ryja, co ja robię itp., że jego pies ma 5kg i na smyczy być nie musi :angryy:

Zadzwoniłam na policję i czekałam na nich. Koleś w tym czasie zrobił sobie spacerek i wracając walną hasło do jednej babki, która to widziała, że ja uderzyłam jego psa :crazyeye:  A babka widziała całe zajście i czekała ze mną na policję właśnie, żeby powiedzieć co się stało.

Koleś poszedł i chwilę później przyjechał radiowóz.

Opowiedziałam co się stało. Wytłumaczyłam, że chodzę tędy z 2 letnim dzieckiem i dla mnie jest nie ważne czy pies ma 5 czy 50kg. Pies to pies!

Powiedziałam, że to nie jest pierwszy raz! Jak byłam w ciąży też tak było, kilka tygodni temu też! No ile można.

Pokazuję im Torę i mówię, że mój pies waży 30kg, ale nie biegnie do nikogo z zębami.

I że mam prawo się bać, nawet takiego małego psa.

Pani potwierdziła moje słowa, podała im nazwisko tego kolesia, bo go znała.

Policjanci mieli podjechać i z nim pogadać. I że następnym razem mają nadzieję, że pies będzie na smyczy.

 

I nie odpuszczę, dopóki ten pies nie będzie prowadzany na smyczy!

Jak będzie trzeba, to doprowadzę do tego, że facet dostanie mandat!

Inni psiarze mogą mnie wyzywać, że się czepiam itp.

Nie interesują mnie zapewnienia, że ten pies tylko szczeka, ale nie ugryzie!

Ja chronię swoje dziecko, swojego psa i siebie!

 

Gdybym puściła moją sukę i ta by tego kurdupla w naszej obronie poturbowała, to ja bym miała przechlapane.

Dlaczego? Dlatego, że mam dużego psa :mad:

Link to comment
Share on other sites

Przyjacielskie pacniecie lapa w zabawie lysego grzywacza skoczylo sie piskiem malucha i zadrapaniem na grzbiecie. Dlatego dla mnie idiota jet ten, kto twierdzi, ze wlasciciele malyc pieskow sa przewrazliwieni, bo lapia maluchy na rece jak leci do nich duzy pies. Duzy pies wcale nie musi miec zlych zamiarow, zeby skrzywdzic malcha. (Tak tak, wiem ze sa maluchy co sobie dadza rade i duze psy chodzace na paluszkach wokol nich).
A lapanie podbiegacza tez przerabialam i szarpanie sie z labradoropodobnym stworem na kolcach w czasie, kiedy jego wlasiciel stoi i sie gapi fajne nie jest.

Link to comment
Share on other sites

Tak tak, mnie właśnie wczoraj pouczył właściciel TTB i ONka (oba luzem i bardzo energiczne), żebym nie brała Kulki na ręce, bo jego psy to tak jakoś rozumieją, że mogą na mnie skoczyć i poturbować  :megagrin:  To jest dopiero tupet!

Link to comment
Share on other sites

Kocham takie podejście do sprawy jak się nie było na miejscu i nie widziało :loveu:

Pies, który podlatuje do kogoś ze szczekaniem i przy tym pokazuje wszystkie zęby, ma być na smyczy!

 

Dla Twojej wiadomości, to 5kg pies, też potrafi dotkliwie pogryźć.

Jeśli się jeszcze o tym nie przekonałeś, to z całego serca życzę Ci, żebyś został przez takiego małego pieseczka pogryziony :loveu:

 

P.S.

Z takim podejściem do sprawy, nie dziwię się, że wielu ludzi uważa, że małe pieski mogą wszystko.

No przecież to tylko mały piesek, co on takiego zrobi?!

Małe pieski przecież nie mają zębów :hmmmm:

Po takim małym "on nic nie zrobi" piesku mam dodziś ślad na nodze. Podleciał, użarł mnie i poleciał dalej. Byłam bez psa, nawet nie widziałam kiedy podbiegł. Więc nawet bez powodu może użreć mały podbiegacz, bez warczenia i wcale nie przypadkiem. Ja też nie rozumiem pisania czy mówienia "bo to taki mały piesek", sama oprósz 2 dużych mam też małego, który często biega luzem i jakoś nie ma problemu, żeby wracał do mnie jak widzę, że ktoś z psem idzie (jakby był taki problem to chodziłby zawsze na smyczy). Kiedyś była u nas na osiedlu babka, która panicznie bała się psów i nawet mojego 3kg pieska się bała, zawsze prosiła żeby go przytrzymać jak szła, mimo, że nie podlatywał do niej. Więc tym bardziej musi taka osoba się bać jeśli leci do niej pies z japą.

Link to comment
Share on other sites

ja wyprowadzam psa na smyczy a nie na łańcuchu


Jak drugi koniec łańcucha masz przybity na amen do budy, to trudno wyprowadzać psa na łańcu. No, chyba że razem z budą. Ale ta kobitka od wyprowadzania psa na łańcuchu, ma pewnie taki łańc mobilny - odpinany od budy. I tym sposobem oszczędza na smyczy, w odróżnieniu od Ciebie, rozrzutnico.
Link to comment
Share on other sites

Zakładam że to była obroża łańcuszkowa...

 

Co do małych psów. Lilo też kiedyś niechcący dość mocno grzywacza zadrapała. 

Sąsiedzi mają chiłałe ( nawet nie wiem jak to się pisze ) albo inne małe, "coś" ... waży jakiś kilogram, wygląda jak zdeformowana, miniaturowa sarenka... łapki ma chude jak ołówki i serio .. Lilo nie jest wielka, ale wystarczyłoby przydepnąć żeby poważnie uszkodzić... 

Link to comment
Share on other sites

 

 

Kocham takie podejście do sprawy jak się nie było na miejscu i nie widziało

 

To prawda, czasami sytuacja jest groźniejsza niż to się wydaje z opisu. Nie wiem, może i w tym przypadku tak było.

Ale szczerze mówiąc nie sądzę bo po tym co napisałaś:

 

 

Dla Twojej wiadomości, to 5kg pies, też potrafi dotkliwie pogryźć.

Jeśli się jeszcze o tym nie przekonałeś, to z całego serca życzę Ci, żebyś został przez takiego małego pieseczka pogryziony

 

Raczej przypuszczam że jesteś jedną z tych wariatek które wszczynają awantury o byle co i każdego by w przysłowiowej łyżce wody utopiły.

Jeszcze jak się weźmie pod uwagę że ten pies był bez smyczy i jednak nikogo nie ugryzł, tylko trochę poszczekał i zdaje się że właśnie na ogół bez smyczy chodzi i NIE GRYZIE to mnie tylko utwierdza w tym przekonaniu.

Link to comment
Share on other sites

Duży pies jest w stanie skrzywdzić małego reagując zbyt żywiołowo i radośnie. Z powodu zbyt dużej masy i różnicy w wielkości. Nie można wymagać, aby każdy duży pies był megaspokojny i mega ułożony. :-)

 

 

 

Dziś spotkałam przemiłą kobietę. :-) Na mój widok ściągnęła psa na smyczy, odsuneła się robiąc przejście. Oczywiście ściągnęłam swoje i obeszłam po łuku. Pani zauważyła że suczki i zapytała, czy mogą się przywitać. :-) Pierwszy raz ktoś zapytał. :-) Pani ok. 30 -40 lat starsza ode mnie. Chwilę porozmawiałyśmy, bo dziewczyny były zachwycone starszym pieskiem. Pani przygarneła małego (taki niemal ratlerek) po śmierci swojej znajomej. Szkoda jej było oddawać psinę do schroniska, a rodzina go nie chciała. Naprawdę przemiła osoba. Na koniec pożegnała się i życzyła miłego spaceru.

Link to comment
Share on other sites

z drugiej strony maly pies zawsze bedzie maly, a duzy bedzie duzy i muza umiec ze swoja wielkoscia funkcjonowac, a izolowane od siebie nigdy sie tego nie naucza.

moje psy wiele razy bawily sie z mniejzymi od siebie-nawet z yorkiem i czilka i nic sie nikomu nie stalo, a mam 3 bardzo, bardzo zywiolowe psy.

 

mam znajoma, ktora hoduje bostony i kaukazy i jakos razem funkcjonuja i wszystko jest super. 

Link to comment
Share on other sites

Niestety wszystko jest super, póki się coś nie stanie.

 

Moje duże psy umiały się bawić z mikrusami, mój mikrus ma parę zaprzyjaźnionych dużych psów, natomiast moja przyjaciółka miała przypadek, że jej własna suka ON rozpędziła się na spacerze i nie wyhamowała w porę przed - również własną, rozpędzoną - yorczką, w efekcie czego mała miała rozłupaną czaszkę...

 

Ja daleka jestem od izolowania, ale wiele razy się zdarzało, że obcy, duży pies nie widział różnicy gabarytów, albo wręcz atakował, więc najpierw łapię na ręce, a potem dopiero pytam, czy krzywdy nie zrobi. Duży w sensie dużo większy :mdrmed:

Link to comment
Share on other sites

Właśnie w tv pokazuja reportaż o policji która przejechała we wsi kurę samochodem. No i wypisali mandat kobicie za puszczanie kury "bez nadzoru".

Sorry ale takie dinozaury jak ja muszą wymrzeć żeby tego rodzaju absurdy mogły funkcjonować z powszechnym poparciem. A to są skutki działalności rozmaitych wariatek które na widok szczekającego 3 kg pieska wzywają policję. Co ciekawe, jak na drogę wybiega "państwowy" łoś czy inny dzik to mandatu nikomu się nie wystawia i samochód trzeba naprawiać we własnym zakresie. Takaż to jest "sprawiedliwość".

Ale za kurę która jak twierdziła pani rzecznik policji "stworzyła zagrożenie na drodze" to mandat babina dostała.

Link to comment
Share on other sites

Człowiek wyhodował tyle ras, tak diametralnie od siebie różnych, że niestety, nie zawsze bezkolizyjna koegzystencja jest możliwa. Mając dużego psa nie do końca to rozumiałam. Domyślam się, że włascicielom sporych psiaków (10 kg + ) może być trudno to sobie wyobrazić. Bo zwyczajnie nie muszą aż tak bardzo uważać na swoje psy jak właściciele miniaturek. Mały pies oczywiście da radę bawić się z dużym (a nawet gigantycznym, typu "koleżanka" moich suk, 72 cm i 45-50 kg wagi kontra 28 cm i 4 kg mój szczeniak), ale nie każdy wielkopies będzie ostrożny i uważny (jak ktoś tu napisał, nie będzie chodził na pazurkach :-D ). Przy ryzyku poważnego uszkodzenia ciała własnego psa inaczej się na to patrzy. Radosne, niekontrolowane, dzikie susy dużego mogą zupełnie przypadkowo uszkodzić kręgosłup czy rzepki malutkiego. :-( Dlatego bez obaw pozwalam się bawić moim psom z kolegami 2-3 razy większymi. Przy 5 razy większym, 20 kg psiaku uważam. Kontroluję początki znajomości. Niestety, przy miniaturach trzeba nieco zmienić sposób myślenia. Lub (jak się nie zmieni)...... psa. :grins:

 

Dzisiaj byliśmy na spacerze z większym psem (20 kg, 57 cm) młodziutkim i rozbrykanym. Dzięki rozsądkowi właścicielki (i dobrym wyszkoleniu młodej suczki) spacer był bardzo przyjemny, a nie był katorgą. Da się, ale trzeba umieć. I chcieć. 

Link to comment
Share on other sites

Zakładam że to była obroża łańcuszkowa...

 

Oczywiście, że tak :)

Ale lepiej sobie dopisywać, że pies wychodzi na spacer na łańcuchu ;)

Tego, że smycz miałam w ręce, co również było napisane, to już jakoś nikt nie doczytał :loveu:

Tak to jest, jak się czyta tylko to co się chce przeczytać ;)

 

To prawda, czasami sytuacja jest groźniejsza niż to się wydaje z opisu. Nie wiem, może i w tym przypadku tak było.

Ale szczerze mówiąc nie sądzę bo po tym co napisałaś:

 

 

Raczej przypuszczam że jesteś jedną z tych wariatek które wszczynają awantury o byle co i każdego by w przysłowiowej łyżce wody utopiły.

Jeszcze jak się weźmie pod uwagę że ten pies był bez smyczy i jednak nikogo nie ugryzł, tylko trochę poszczekał i zdaje się że właśnie na ogół bez smyczy chodzi i NIE GRYZIE to mnie tylko utwierdza w tym przekonaniu.

 

Oczywiście, jestem wariatką, która czepia się każdego pieska na spacerze :loveu:

Każdy musi być na smyczy, a tylko mój może biegać luzem :grins:

A pomyślałeś o tym, że właśnie taki mały pieseczek mógł mi kiedyś w przeszłości coś zrobić?!

Nie, bo po co myśleć :peace:

 

Według Ciebie pies, który chodzi bez smyczy i leci do ludzi z zębami, może sobie nadal biegać luzem i nadal wyskakiwać do ludzi.

Spoko. Spuśćmy ze smyczy wszystkie pieski, które w jakimś stopniu przejawiają agresję wobec ludzi/zwierząt (bo szczekanie i pokazywanie zębów to jest rodzaj agresji!) i cieszmy się ze spacerków :loveu:

Link to comment
Share on other sites

magdabroy, dziwi mnie zachowanie właściciela małego agresora. Nie puszcza się agresywnego psa do kogoś idącego z małym dzieckiem (!). Nie powinno się puszczać luzem do nikogo, ale do malucha? :roll: Straszne.

No i trzeba chyba nie lubić swojego psa, żeby pozwalać mu atakować innego (inny może się w końcu zdenerwować).  :siara:

 

Ja absolutnie nie pozwalam podchodzić moim psom do dzieci. Mogą je niechcący wystraszyć. Właściwie to przywołuję psy za każdym razem, jak kogoś mijam. Z psem czy bez. Moje nie atakują/oszczekują nikogo, ale przed kontaktem z innym psiakiem pytam o pozwolenie właściciela. Nie każdy musi chcieć. Do ludzi bez psa nie pozwalam podchodzić wcale (no chyba, że ktoś bardzo chce i się upiera).

 

Z zaprzyjaźnionymi psami moje kontaktują się swobodnie. Znam właścicieli i wiem, że nie mają nic przeciwko temu. Nawet lubią wspólnie spacerować. :smile:

Link to comment
Share on other sites

Akurat wtedy nie byłam z dzieckiem ;) Ale to jest nasza codzienna trasa spacerowa. Chodzę tamtędy zarówno z samym psem, jak i z psem + synem.

I dokładnie, psa który leci do kogoś z zębami nie powinno się puszczać luzem. Ani do ludzi, ani do zwierząt.

Moje dziecko kocha wszystkie zwierzątka, każde chce całować i przytulać. Nawet spotykane na ziemi ślimaki czy dżdżownice :loveu:

Uczę moje dziecko, że ma nie podchodzić do obcych psów. Wtedy byłam sam z psem, ok :)

Ale nie wiem co by było, gdybym szła też z dzieckiem. Jeden dziwny ruch (według psa) mojego dziecka i mogłoby dojść do tragedii.

Do tego był świadek, który potwierdził, że pies jest agresywny. Ale przecież ja się czepiam i jestem wariatką :loveu: No bo myślę o bezpieczeństwie swojego dziecka, swoim, no i swojego psa ;)

Link to comment
Share on other sites

A ja nie widzę w tym nic dziwnego. Nie przeszkadza mi nawet 60-kilowe bydlę puszczone luzem o ile jest odwoływalne. Natomiast nawet 3-kilogramowy pies, który jazgocze i nie daje mi przejść z moimi psami, bo robi dookoła nas kółka irytuje mnie bardzo. Pisałam już wielokrotnie, że Baldur ma gdzieś inne psy dopóki nie są "nachalne". Chłopak był już parę razy pogryziony i dlatego nie cierpi gdy obcy pies pakuje mu się pod nogi. Tłumaczenia ludzi, że ich pies chcę się tylko pobawić nic dla mnie nie znaczą. Naprawdę nie wymagam dużo. Jakiś czas temu opisywałam tu sytuację gdy zaatakowały nas dwa małe psy bez smyczy, a nawet obroży. Jeden pogryzł łapy Baldurowi, ten się odgryzł. Pani oczywiście uważała, że winna jestem ja bo co z tego, że miałam psa na smyczy, a chłopak jedynie się bronił. Przecież "jest duży" = winny.

Link to comment
Share on other sites

Spike, zdecyduj się w końcu czy Ci takie wolno latające pieski przeszkadzają czy nie :eviltong:

 

Jak ktoś napisze, że jakiś piesek wolno latający, podlatuje, szczeka itp. to jedziesz po takich osobach i według Ciebie taki piesek może tak robić i nie musi być na smyczy. No bo po co?!

 

W taki razie, czemu sam jakiś czas temu byłeś niezadowolony z wolno latającego pieska:

 

parę dni temu bylem u siebie w parku, na takiej gorce. no i bęc. gorke zajela sobie pani z niewychowanym owczarkiem ktory na widok mojego psa ruszyl w jego kierunku. moj oczywiscie w nogi a tamten za nim. jak dobiegly do mnie to go dopiero przepędzilem. no ale jak tak mozna robić? jak się nie umie odwolać wlasnego psa i to psa agresywnego to sie go nie puszcza bez smyczy i kaganca. ale babsko zadowolone bo pies przegania wszystkie inne i ona sama sobie na gorce stoi. jak sie w koncu wkurze to tak opieprze ze z beretki wyskoczy.

 

Przecież piesek nikogo nie ugryzł, to czemu ma być na smyczy? co Ci piesek przeszkadzał? :diabloti:

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

A ja nie widzę w tym nic dziwnego. Nie przeszkadza mi nawet 60-kilowe bydlę puszczone luzem o ile jest odwoływalne. Natomiast nawet 3-kilogramowy pies, który jazgocze i nie daje mi przejść z moimi psami, bo robi dookoła nas kółka irytuje mnie bardzo. Pisałam już wielokrotnie, że Baldur ma gdzieś inne psy dopóki nie są "nachalne". Chłopak był już parę razy pogryziony i dlatego nie cierpi gdy obcy pies pakuje mu się pod nogi. Tłumaczenia ludzi, że ich pies chcę się tylko pobawić nic dla mnie nie znaczą. Naprawdę nie wymagam dużo. Jakiś czas temu opisywałam tu sytuację gdy zaatakowały nas dwa małe psy bez smyczy, a nawet obroży. Jeden pogryzł łapy Baldurowi, ten się odgryzł. Pani oczywiście uważała, że winna jestem ja bo co z tego, że miałam psa na smyczy, a chłopak jedynie się bronił. Przecież "jest duży" = winny.

 

z twoich poprzednich postow wynikalo, ze twoje dwa psy husky i wilczak laza na linkach (nie wiem, czy dobrze kojarze, ale wydaje mi sie, ze tak).

jak to jest mozliwe, ze majac psa ciagle jedynie w 5metrowej odleglosci od siebie, zostal on kilka razy pogryziony?

 

ja mam 3 psy mysliwskie, ktore na spacerach nie trzymaja sie kolo tylka, wiec mam w razie czego znacznie gorzej jesli chodzi o szybkie reagowanie, a jednak nie wyobrazam sobie, zeby ktorys z moich pieskow zotał  kilkukrotnie pogryziony.

 

bez jaj.

 

wiekszosc psow, ktore napadaja na innych maja mentalnosc putina: napadaja na slabszych od siebie mimo sygnalow od drugiego psa "nie chce z toba walczyc, jestem pokojowy", a jesli okaze sie, ze pies, na ktorego napady wcale nie jest mieczakiem, to faja mieknie. 

jesli jednak pies okazuje sie od nich slabszy to go atakuja.

 

ale jednak...sa jeszcze wlasciciele czyli sily nato, ktore w raie czego powinny zareagowac, bo od tego sa.

dlatego my z moimi starszymi dziewczynami w ogole nie przebieramy w srodkach, gdy jakis putin dokonuje agresji na naszego maluszka.

mowy nie ma, zbym pozwolila na to, aby ktos ja pogryzl.

Link to comment
Share on other sites

Przecież piesek nikogo nie ugryzł, to czemu ma być na smyczy? co Ci piesek przeszkadzał?

 

 

Choćby dlatego że ten pies nie ważył 3 kg tylko 30-40 jak to spory owczarek niemiecki. To jest jednak zasadnicza różnica. Gadanie że to "wszystko jedno" czy pies ma 3 kg czy 30 jest naprawdę głupotą. Ewentualne niebezpieczeństwo jest wręcz nieporównywalne.

Dwa to że ten pies nie próbował odstraszać mojego tylko ruszył w jego kierunku i ścigał go dopóki ten nie przybiegł do mnie. A było to kilkadziesiąt metrów od jego właścicielki a nie kilka/kilkanaście. W zasadzie nawet jej uwagi zwrócić nie mogłem bo bym się musiał drzeć na całe gardło.

A po trzecie to ja jednak w odróżnieniu od ciebie nie wezwałem policji, prawda? Trochę więc się różnimy.

Gdybym miał wzywać policję na każdego szczekającego malucha to bym co drugi dzień ją wzywał.

Link to comment
Share on other sites

Widzę że trafiłam na osobę "wszystkowiedząca". To niemożliwe, żeby mój pies został pogryziony więcej niż raz, a jeśli już to dlatego, że zła pani go nie obroniła. Wynika, że naprawdę paskudna ze mnie właścicielka. Baldur został pogryziony pierwszy raz gdy był szczeniakiem, pani nie utrzymała agresywnego onka na smyczy. Wierz mi, że ciężko jest walczyć z nakręconym onkiem bez szkody. Oberwało się mnie i mojemu psu. Drugi raz (co też opisywałam), niefrasobliwa kobieta wpakowała się do małej windy. Pies chapnął mojego za ogon i nie puszczał :/ Natomiast ten mały pies, bez smyczy który pogryzł łapy Baldura miał może 3 kg i nie była to oczywiście rana śmiertelna. Długo się jednak goiła i ślimaczyła. Mój pies zareagował agresją dopiero gdy go zabolało, odgryzł się raz i odpuścił. Uważam, że zrobiłam wszystko aby Baldur nie został wtedy pogryziony. Próbowałam odejść, wołałam by zapiąć tamte psy na smyczy, odwracałam uwgę moich ale cudotwórcą nie jestem. Mogłam jeszcze ewentualnie kopnąć tamtego gdy widziałam, że się zbliża. Nie wszystko jest zawszę takie oczywiste. Małego psa łatwiej spacyfikować ale krzywdę potrafią zrobić. Nawet kot może dać się we znaki ;)

Link to comment
Share on other sites

Merrick, milosinczko Sagi :calus: , niestety obawiam sie ze malego pieska trudniej kontrolowac, w sensie pochwycic gdy ten bez smyczy szarzuje. Tak jak kota (zreszta wscieklego kota, to prawie niemozliwe).

Maly piesek podbiegl do moich suczek z zamiarem niewiadomym, bo ogon miedzy nogami, powarkiwanie, ale tez z ciekawoscia. Kazalm psiakom usiasc i czekam co bedzie (wlasciciela nie ma). Piesek obwachal sunie, oddalil sie odrobine i zaczal szczekac (ujadac). Sara stanela deba i zaczela te swoje tance :nonono2: . Skarcilam ja i chcialam odejsc, ale piesek biegl za nami szczekajac i skaczac. Niezle sie nasilowalam, bo ciezko utrzymac Sare, gdy ktos ja zaczepia. Wlasciciel pojawil sie po okolo 5 minutach, krokiem spacerowym i probowal odwolac psiaka. Gdy to nie pomoglo, chcial go zlapac, ale piesek jak waz, miedzy moimi nogami, nogami psiakow, trwalo to okolo 5 minut. Koniec koncow panu udalo sie zlapac psa za szelki. Zapial na smycz i poszedl bez slowa. Coz.

Link to comment
Share on other sites

Myśmy z małą ost. mieli akcję właśnie z małymi psami..na podwórku zawsze bawił się z dwoma 'ratlerkami' - starsza to matka młodszej. Traktowały moją collaczkę jak koleżankę, zabawy, wygłupy, biegi...a ostatnio podeszły do Siebie, wąchały Sobie okolice ust i nagle ta jedna mała dziabnęła małą w nos, tak ni z tego ni z owego.
Mała w nogi, a ten a'la ratlerek za nią, ja tupnąłem, pies odskoczył, ale starsza Pani zanim go złapała, to minęło 15minut, po czym tłumaczyła się, że pies 'jakiś dziś nerwowy'.

8 miesięcy wspólnej znajomości i nagle..bum.
Także pogryzienia często są bardzo przypadkowe, psy się akceptują, znają, bawią, a nagle BUM.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...