Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Pani Profesor, proszę bardzo:

 

 

To jakby jasne i oczywiste, generalnie nie karmi się obcych psów - no ale nawet załóżmy, że mamy sytuację awaryjną (o takiej tu mówimy).

 

Na pewno jest to tragiczne rozwiazanie przy psie pilnującym zasobów - mówię o naszym i tym obcym.

Jeśli nasz taki jest - natychmiast robimy dym i dopiero jest fajnie. Sami go sprowokowaliśmy.

Obcy - dośc podobnie, żeby było śmieszniej to stosunkowo częsty kłopot, psy nazwijmy to kolokwialnie "zazdrosne" o jedzenie.

 

Wręczamy takiemu natrętowi nagródkę, ten ją capie i natychmiast postanawia wprać naszemu psu, bo nie znosi, k..*a, konkurencji przy żarciu!

:smile:

 

Inna kwestia - ważniejsza gdy mamy psa choć trochę lękliwego, nerwowego czy nie przepadającego za socjalnymi kontaktami. Jeśli on choć odrobinę czuje się niekomfortowo, naszą rolą jest zapewnić mu maksimum wsparcia. Koncentrować się w pełni na jego emocjach jakie w tej chwili odczuwa, a nie na tym drugim zwierzęciu. "Odczulaniu" niekorzystnego działania zdarzenia.

Bardzo wielu właścicieli kompletnie tego nie rozumie, nie umie. Dopiero ich trzeba tego uczyć.

 

No i, poza konkursem - jeśli chcesz się jak najszybciej pozbyć kicacza spod swoich nóg, to go NIE KARMISZ. NIe proponujesz mu zabawki. NIe ciumkasz do niego słodkim głosikiem.

 

Ino robisz coś, co spowoduje żeby było mu w pobliżu Was NIEFAJNIE.

 

Masz oczywiście rację, tyle że ja napisałam to z innej perspektywy - pies i tak podleciał, to były duże łąki z pagórkami, właściciela ni widu, ni słychu, obok znajoma suczka którą bokser postawą zmusił do uległości (sucz nie zrobiła tego NIGDY wcześniej), wobec czego chrupka zastosowałam jako odwracanie uwagi, bo gapił się na mojego psa (który skubał kija leżąc kawałek dalej, ale zauważył boksera).

 

jakbym nie zmieniła bokserowego nastroju (wypięta klata, ogon na sztorc, był naprawdę duży, to jakiś mix) to mój pies z daleka wparowałby ze złym nastawieniem ("stoi jakiś gnój przy pańci i kozaczy"), a tak bokser się żywo zainteresował, usiadł, ogon poszedł w ruch, następnie dupka i mój Patryk mógł wlecieć jak do kumpla do zabawy.

 

nie miałam za bardzo co zrobić ze swoim psem, bo leżał kawałek dalej (zawołać? kazać zostać, przy czym on lubi wyłamać komendę jeżeli chodzi o psa?), a jakbym "przepędzała" tego samca, to albo Patryk poleciałby z mordą celem pogonienia intruza (w końcu mamusia gania, to pomogę), albo wywiązałaby się jeszcze większa chryja, bo bokser szedł na sztywnych nogach, na maxa napięty.

 

tutaj nie widzę minusów dawania bokserowi żarcia czy pokazywania zabawki, szczególnie że mój pies nie broni zabawek, a o żarcie jest zazdrosny tylko wtedy, kiedy już je dostał - jeśli mam w ręku,to mogę karmić 10 psów wokół, a on tylko stoi i czeka na swoją kolej. 

Link to comment
Share on other sites

Pani Profesor, tutaj nie chodzi o to, że Twój pies nie jest zazdrosny. Chodzi o to, że obcy pies może być, i dla niego konkurencją moze być stojący metr czy półtora dalej pies, nawet jeśli niespecjalnie na niego patrzy - sama miałam taką sytuację, ale kontrolowaną, pies dostał smaczka od swojej pani, mojej znajomej, i rzucił się na mojego psa, który w ogole nie podchodził i gapił się na mnie. Tyle że my byłyśmy we dwie, ja ryknęłam na tamtego, a mój unika konfliktów. No i były tej samej wielkości. 

A co do skarmiania obcych psów - we Wrocławiu jedną z naszych "koleżanek" spacerowych była pani z CTR-ką. Suka miała poważną chorobę nerek i zjedzenie czegokolwiek innego niż jej karma naprawdę skutkowała poważnymi konsekwencjami. Gdyby ta suka podbiegła do kogoś (co byłoby dziwne, bo suka była bardzo pilnowana), a ktoś by ją skarmił, czy to z dobrej woli, czy dla odwrócenia uwagi, to sądzę, że owa pani byłaby wściekła. Ja obcych psów, które nie wyglądają na bezdomne, nie karmię, podobnie jak nie proponuję swojej kanapki obcemu człowiekowi czy cukierków obcym dzieciom.

Link to comment
Share on other sites

Szczerze mówiąc odnoszę wrażenie że dalsza dyskusja jest zbędna. Pan Berek jest nieco śmieszny ze swoimi wymysłami na temat tego jak to strasznie szkodliwe jest dać obcemu psu smakołyk a megalomania z gatunku "ja sobie nie życzę a cały świat ma postępować tak jak ja chcę" to już jest śmieszność do kwadratu. I taki człowiek innych ośmiela się oskarżać o chamstwo.

 

Tymczasem żarcie jest najprostszą formą uspokojenie zdenerwowanego psa a najlepszy dowód miała Pani Profesor, to po prostu działa. Głupie gadanie ze to sprowokuje psa "pilnującego zasobów" do obrony tych zasobów nie wymaga nawet komentarza bo czego ten pies ma bronić, jakich zasobów? Czy my mu dajemy kilogramowy stek albo kość? Dostaje kawałek wielkości paznokcia który w całości ginie w jego paszczy. Miejmy nadzieję że to gadanie pana Berka wynika z jego uporu przy tym żeby etatowo być w opozycji do tego co ja mówię a nie jest faktycznym wyrazem jego przekonań w sprawach wychowywania psów bo jeżeli tak jest to jego kreowanie się na specjalistę w tym zakresie jest jeszcze śmieszniejsze od dwóch poprzednich śmieszności.

Jeżeli właściciel innego psa "nie życzy sobie" żeby go karmić to niech go zawoła. Ja nie proponuję biegania za innymi psami po lasach i parkach i karmienia ich siłą tylko proponuję użycie smakołyku jako "uspokajacza" zbyt pobudzonego lub nerwowego psa, proponuję użyć tego dla odwrócenia uwagi od naszego psa który czuje się niekomfortowo a właściciel drugiego nie potrafi zareagować itd itd.

 

A jeżeli ktoś woli dopuścić do awantury między psami, do zestresowania jednego i drugiego a następnie zrobić awanturę drugiemu właścicielowi i przylecieć opisać to na dogomanii to proszę bardzo. Mogę to tylko skomentować tak że głupich nie sieją, sami się rodzą.

 

 

 

Moja racja jest najmojsza.

 

No akurat tego to ty jesteś najlepszym przykładem

 

 

 

Naprawdę wtedy nie w głowie rzucanie w psa smaczkami.

 

No i właśnie błąd. Gdbyś odpowiednio zareagowała smaczkiem albo zabawą, zwróciła uwagę obcego psa na siebie a odwróciła ją od swojego psa to by ci go być może nie "zglebował". Ale skoro ty nie jesteś zainteresowana rozwiązaniem problemu to pozostań sobie na stanowisku "ja sobie stanowczo nie życzę" i skarż się na forum. Tak też można.

 

To już złośliwość z mojej strony ale nie mogę się powstrzymać. Pan Berek pisze:

 

 

 

Spike, są pewne ogólnie przyjęte normy.

 

żeby za kilka linijek, jeszcze w tym samym poście, napisać:

 

 

 

(BTW nie istnieje coś takiego, jak "norma" - przynajmniej jak przyjrzymy się sprawie szczegółowo)

 

Rozmawiałem już wiele razy z osobami które sobie samym zaprzeczały ale jeszcze nigdy coś takiego nie zdarzyło w tym samym poście :)

Link to comment
Share on other sites

Ja mam psa ''normalnego'', używając określenia jednego z przedmówców- zero niepotrzebnej agresji, milutki, unika konfliktów. Mimo tego nie wyobrażam sobie, aby beztrosko podbiegał do innych spacerowiczów (tych na smyczy). Uważam, że takie zachowanie byłoby chamskie właśnie i egoistyczne. Jak pisała evel- to nie boli zapytać, czy psy mogą się przywitać, pobawić... i absolutnie nikt nie musi mi się tłumaczyć, z jakiego powodu sobie nie życzy. Dokładnie tego samego wymagam od innych i wg. mnie to normalne, kulturalne zachowanie.

Parę dni temu wybierałam się na imprezę. Przed samym wyjściem wzięłam psa na chwilkę ''na siku''. Podbiegł do nas pieseczek, zaczął obskakiwać mojego psa. Ponieważ mój tego nie lubi, zaczął odskakiwać, akurat po moich nowych butach i rajstopach, pieseczkowi chyba się spodobało, tak się ucieszył, że zaczął skakać również na mnie. Wołam do faceta, żeby zabrał psa, on standardowe : ''ale on się tylko bawić chce''. No żesz Q... co mnie obchodzi, czego potrzebuje jego cholerny piesek- czy przez pół ulicy muszę się tłumaczyć, z jakich powodów sobie nie życzę, aby jakiś pies targał mi rajstopy????

Link to comment
Share on other sites

No tak. Teraz pozostaje ci jeszcze przekonać cały świat że twoje "nie życzę sobie" jest prawem dla pozostałych kilku miliardów ludzi. Dopóki nie uda ci się ta sztuczka musisz starac się jakoś koegzystować z ludźmi dla których twoja wola nie jest prawem boskim i to że ty sobie "nie życzysz" tyle ich obchodzi co ciebie to "czego potrzebuje ich cholerny piesek".

 

A może ty mi wyjaśnisz jak to jest że twoje "nie obchodzi mnie" jest w jakikolwiek sposób lepsze od "nie obchodzi mnie" pana czy pani których pies podbiegł do twojego?

W jaki sposób doszliście do tego że wasze "nie obchodzą mnie inni ludzie, ich problemy, ich psy, ich potrzeby itd" jest SŁUSZNE a jeżeli ktoś inny reprezentuje przekonanie "nie obchodzą mnie inni ludzie, ich problemy, ich psy, ich potrzeby" i jeżeli jego pies przybiega do ciebie a jego to "nie obchodzi" to jest CHAM, SWOŁOCZ, KANALIA I WODA NA MŁYN ODWETOWCÓW Z BONN.

 

 

 

Dokładnie tego samego wymagam od innych i wg. mnie to normalne, kulturalne zachowanie.

 

to tak samo jak i oni, te "chamy". tyle że "chamy" uważają że oni puszczają swojego pieska i nie przejmują się do kogo podbiega i inni też tak mogą robić. jeżeli pies nie jest agresywny, nie stanowi zagrożenia, nie gryzie tylko podbiega żeby się bawic to problemu nie ma (zdaniem chamów). wymagają od innych tyle co od siebie, dokładnie tak jak i ty, czyli jest to, wg twojej teorii "kulturalne zachowanie". a że to są różne rzeczy to chyba oczywiste, w końcu ludzie są różni, mają różne poglądy, różne wartości i priorytety.

 

Naprawdę zdumiewa mnie że dorośli ludzie nie pojmują że stanowisko w stylu "nie obchodzą mnie inni" to broń obosieczna i skoro ty masz takie zdanie to dlaczego masz pretensje o to że podbiega do ciebie pies a jego właściciela to "nie obchodzi"? Arystokracja w ząbek czesana.

Link to comment
Share on other sites

Macie 100% racji z ryzykiem trafienia na alergika czy nerkowca, któremu nie wolno dać nic poza karmą. Mój pies - jako wybitnie łakomy, pochłaniający wszystko,co chociaż przypomina jedzenie - podczas diety eliminacyjnej nie był puszczany w tłum, właśnie przez łakomstwo.

 

Obecnie zdarza mi się, że inni właściciele podczas psich spędów podkarmiają czymś tam mojego, bo zawsze dziad lezie prosto w ludzi, zamiast bawić się z psami - gapi się w oczy i robi sztuczki nieproszony, więc "och jaki uroczy" i się dureń najada za friko  :megagrin:

 

Wiem, że to nie argument, ale mimo wszystko - pies z jakąś wybitną dietą powinien być bardziej pilnowany. Choćby dlatego, że dostanie od obcego, albo weźmie sobie coś z ziemi. 

Link to comment
Share on other sites

Ja mam psa ''normalnego'', używając określenia jednego z przedmówców- zero niepotrzebnej agresji, milutki, unika konfliktów. Mimo tego nie wyobrażam sobie, aby beztrosko podbiegał do innych spacerowiczów (tych na smyczy). Uważam, że takie zachowanie byłoby chamskie właśnie i egoistyczne. Jak pisała evel- to nie boli zapytać, czy psy mogą się przywitać, pobawić... i absolutnie nikt nie musi mi się tłumaczyć, z jakiego powodu sobie nie życzy. Dokładnie tego samego wymagam od innych i wg. mnie to normalne, kulturalne zachowanie.

Parę dni temu wybierałam się na imprezę. Przed samym wyjściem wzięłam psa na chwilkę ''na siku''. Podbiegł do nas pieseczek, zaczął obskakiwać mojego psa. Ponieważ mój tego nie lubi, zaczął odskakiwać, akurat po moich nowych butach i rajstopach, pieseczkowi chyba się spodobało, tak się ucieszył, że zaczął skakać również na mnie. Wołam do faceta, żeby zabrał psa, on standardowe : ''ale on się tylko bawić chce''. No żesz Q... co mnie obchodzi, czego potrzebuje jego cholerny piesek- czy przez pół ulicy muszę się tłumaczyć, z jakich powodów sobie nie życzę, aby jakiś pies targał mi rajstopy????

Ale Twoje rajstopy i Twoje nowe buty to jest TWÓJ problem, wyłacznie TWÓJ... a nie połowy świata!

I chmstwem jest wymaganie aby obcy facet przejmował od ciebie ten problem skoro Ty w inteligencji swojej wielkiej wyszłas z psem na spacer w stroju wyjściowym i nowych butach. 

nosz Q...

Link to comment
Share on other sites

No tak. Teraz pozostaje ci jeszcze przekonać cały świat że twoje "nie życzę sobie" jest prawem dla pozostałych kilku miliardów ludzi. Dopóki nie uda ci się ta sztuczka musisz starac się jakoś koegzystować z ludźmi dla których twoja wola nie jest prawem boskim i to że ty sobie "nie życzysz" tyle ich obchodzi co ciebie to "czego potrzebuje ich cholerny piesek".

 

A może ty mi wyjaśnisz jak to jest że twoje "nie obchodzi mnie" jest w jakikolwiek sposób lepsze od "nie obchodzi mnie" pana czy pani których pies podbiegł do twojego?

W jaki sposób doszliście do tego że wasze "nie obchodzą mnie inni ludzie, ich problemy, ich psy, ich potrzeby itd" jest SŁUSZNE a jeżeli ktoś inny reprezentuje przekonanie "nie obchodzą mnie inni ludzie, ich problemy, ich psy, ich potrzeby" i jeżeli jego pies przybiega do ciebie a jego to "nie obchodzi" to jest CHAM, SWOŁOCZ, KANALIA I WODA NA MŁYN ODWETOWCÓW Z BONN.

 

 

to tak samo jak i oni, te "chamy". tyle że "chamy" uważają że oni puszczają swojego pieska i nie przejmują się do kogo podbiega i inni też tak mogą robić. jeżeli pies nie jest agresywny, nie stanowi zagrożenia, nie gryzie tylko podbiega żeby się bawic to problemu nie ma (zdaniem chamów). wymagają od innych tyle co od siebie, dokładnie tak jak i ty, czyli jest to, wg twojej teorii "kulturalne zachowanie". a że to są różne rzeczy to chyba oczywiste, w końcu ludzie są różni, mają różne poglądy, różne wartości i priorytety.

 

Naprawdę zdumiewa mnie że dorośli ludzie nie pojmują że stanowisko w stylu "nie obchodzą mnie inni" to broń obosieczna i skoro ty masz takie zdanie to dlaczego masz pretensje o to że podbiega do ciebie pies a jego właściciela to "nie obchodzi"? Arystokracja w ząbek czesana.

To jest odwieczne prawo Kalego...

Albo Moralność Pni Dulskiej

Jk kto woli

Kali bardziej mi tu pasuje :-)

Link to comment
Share on other sites

Ale Twoje rajstopy i Twoje nowe buty to jest TWÓJ problem, wyłacznie TWÓJ... a nie połowy świata!

I chmstwem jest wymaganie aby obcy facet przejmował od ciebie ten problem skoro Ty w inteligencji swojej wielkiej wyszłas z psem na spacer w stroju wyjściowym i nowych butach. 

nosz Q...

A co za różnica jaki strój? 
Pies go niszczył. 
Takie zachowanie jest  niedopuszczalne. 
Ja bym się spaliła ze wstydu, gdyby mój pies podbiegł do kogoś, wybrudził, zniszczył ciuch. 

Link to comment
Share on other sites

Dzisiejszy wieczór. Idę z dziećmi i psami. Szarżuje na nas sznaucer. Pan blisko. Grzecznie pytam "Czy może Pan zabrać psa"? :smile:

Pan bez słowa podchodzi, wali  pięścią w psi kark, łapie pupila (?) za fraki i odchodzi. :shock:  :shake: Pies niby próbował się odgryźć, ale się nie odważył. Cios mocny. :-(

 

Okropna sytuacja. Ciemno, druga część miasta, ja sama z dziećmi... Zanim znalazłam telefon, pana już nie było. :-(

Tak się zastanawiam, czy warto się czasem odzywać. Z drugiej strony dzieci się przestraszyły.

Tylko, że to nie ja potem będę miała kłopot. Odbije się na psie. Ech. I to właśny Pan potrafi tak potraktować psa. Już lepiej ostatecznie samemu się bronić. Jak szła bym sama, wyszłoby inaczej. Na pewno byłoby to z korzyścią dla psa. Ode mnie by nie oberwał. :-(

Link to comment
Share on other sites

Ale Twoje rajstopy i Twoje nowe buty to jest TWÓJ problem, wyłacznie TWÓJ... a nie połowy świata!

I chmstwem jest wymaganie aby obcy facet przejmował od ciebie ten problem skoro Ty w inteligencji swojej wielkiej wyszłas z psem na spacer w stroju wyjściowym i nowych butach. 

nosz Q...

 

Mój pies niszczy komuś ubranie i to jest jego problem, bo do niego pies podszedł.

Moje dziecko kradnie coś w sklepie i to jest właciciela problem, bo miał w sklepie fajki.

Mój mąż potrącił kogoś samochodem i to jest pieszego problem, bo przechodził na zielonym.

Podoba mi się Twoje podejście, chyba zacznę się stosować!!! :loveu:

Link to comment
Share on other sites

ale to jej własny pies jej potargał rajstopy zdaje się. tak pisała:

 

 

 

Ponieważ mój tego nie lubi, zaczął odskakiwać, akurat po moich nowych butach i rajstopach

 

oczywiście za zniszczenia dokonane przez swojego psa kazdy odpowiada. natomiast nie za zniszczenia dokonane przez inne psy które nie lubią jego towarzystwa.

więc z tymi analogiami grubo przesadziłaś.

Link to comment
Share on other sites

pieseczkowi chyba się spodobało, tak się ucieszył, że zaczął skakać również na mnie. Wołam do faceta, żeby zabrał psa, on standardowe : ''ale on się tylko bawić chce''. No żesz Q... co mnie obchodzi, czego potrzebuje jego cholerny piesek- czy przez pół ulicy muszę się tłumaczyć, z jakich powodów sobie nie życzę, aby jakiś pies targał mi rajstopy????

To obcy pies też obskakał nadirę... 

Link to comment
Share on other sites

isabelle301...jest coś takiego, jak pewne niepisane prawa, zwyczaje, zasady społeczne, które służą m.in. temu, aby żyło się przyjemnie i bezkonfliktowo. Niektórzy się do nich stosują, inni nie. Nikt nikogo nie zmusi, aby ustąpił miejsca w tramwaju osobie starszej, czy ciężarnej.

Oprócz tego jest jeszcze coś takiego jak kodeks cywilny, regulujący obowiązujące w naszym kraju prawo, do którego stosować się musimy. Możesz w nim przeczytać, że odpowiedzialność za szkody wyrządzone przez psa ponosi jego właściciel. Wniosek z tego prosty- moje zniszczone rajstopy, buty, czy cokolwiek innego są problemem właściciela tamtego psa.

Czy wg. Ciebie jeżeli wyjdę na spacer z dzieckiem, zostanie ono pogryzione przez Twojego psa, Twoją wiewiórkę, czy cokolwiek Twojego innego- czyj to problem? Nie Twój bo nie Twoje dziecko?

A tak na marginesie- co konkretnie trzeba ubierać na spacer z psem?

Link to comment
Share on other sites

Mój pies niszczy komuś ubranie i to jest jego problem, bo do niego pies podszedł.
Moje dziecko kradnie coś w sklepie i to jest właciciela problem, bo miał w sklepie fajki.
Mój mąż potrącił kogoś samochodem i to jest pieszego problem, bo przechodził na zielonym.
Podoba mi się Twoje podejście, chyba zacznę się stosować!!! :loveu:



Podoba mi się :loveu:
Link to comment
Share on other sites

Dzisiejszy wieczór. Idę z dziećmi i psami. Szarżuje na nas sznaucer. Pan blisko. Grzecznie pytam "Czy może Pan zabrać psa"? :smile:

Pan bez słowa podchodzi, wali  pięścią w psi kark, łapie pupila (?) za fraki i odchodzi. :shock:  :shake: Pies niby próbował się odgryźć, ale się nie odważył. Cios mocny. :-(

 

Okropna sytuacja. Ciemno, druga część miasta, ja sama z dziećmi... Zanim znalazłam telefon, pana już nie było. :-(

Tak się zastanawiam, czy warto się czasem odzywać. Z drugiej strony dzieci się przestraszyły.

Tylko, że to nie ja potem będę miała kłopot. Odbije się na psie. Ech. I to właśny Pan potrafi tak potraktować psa. Już lepiej ostatecznie samemu się bronić. Jak szła bym sama, wyszłoby inaczej. Na pewno byłoby to z korzyścią dla psa. Ode mnie by nie oberwał. :-(

 

Wspolczuje sytuacji, wiem jak bezsilnie sie musialas czuc...my mielismy taka sytuacje, ze facet odbieral pieska z hoteliku. Piesek dosc napalony, ale tak pozytywnie, ot, podekscytowany widzac "pana" (piesek byl narzeczonej tego faceta, on tylko odbieral), i ten, jak "JEGO" pies zaczal swirowac...sprzedal mu kopniaka. My z Tz bylismy w takim szoku, ze po prostu nas zatkalo! Taka sytuacja zdarzyla sie pierwszy raz, i po prostu, no nie wiem...Wyjakalam ze prosze jego narzeczona o telefon, bo chcialam zdac relacje z pobytu, a przez ten okres nikt nie dzwonil do nas, nie widzial zdjec ani filmikow, dziewczyna zadzwonila z pretensja, ze pies ma ranke na karku...Zakonczylismy wspolprace.

I taka refleksja, tylko JEDEN pies na tych kilkoro ktore hotelowalismy przejawial jakikolwiek smutek, kiedy panstwo wyszli za drzwi, reszta olala sprawe, jakby wlasciciel nigdy nie istnial, nawet nie spojrzala w strone klatki schodowej.

Link to comment
Share on other sites

Mój pies niszczy komuś ubranie i to jest jego problem, bo do niego pies podszedł.

Moje dziecko kradnie coś w sklepie i to jest właciciela problem, bo miał w sklepie fajki.

Mój mąż potrącił kogoś samochodem i to jest pieszego problem, bo przechodził na zielonym.

Podoba mi się Twoje podejście, chyba zacznę się stosować!!! :loveu:

 

A jak spotkasz na ulicy szalenie przystojnego faceta to możesz go z czystym sumieniem klepnąć w tyłek. Tylko nie zapomnij dodać w razie jakichkolwiek pretensji, że przecież tylko zachęcałaś do zabawy.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

ja nikogo nie klepie po dupie, bo niespecjalnie widze przyjemnosc w klepaniu obchych ludzi w tylki, ale skoro juz pozwalamy obie na takie analogie...

 

nie klepne obcego goscia w tylek ani tez on mnie nie klepnie, ale jak obcy goc podejdzie do mnie na ulicy i powie "czesc" oraz cos tam zagada to nie bede ie darla jak wariatka "kuuur!! zabieraj sie stad!! wypier!!!" itd tylko mu odpowiem i sobie pojde lub nie. 

 

tak samo to powinno dzialas wsrod psow.

 

moje psy maja stosunek do psiego swiata zmienny, ale na skutek madrego socjalu i odpowiedniego wychowania wiem, ze zadna nie wywinie mi numeru, bo po prostu umieja sie z tymi psami porozumiewac i maja poukladane w glowie.

a jesli podbiegajacy pies ma zle zamiary to moja w tym glowa, zeby dostal kopa.

 

co ciekawe takie sytuacje zdarzaja mi sie tylko jak ide z czescia stada, bo jak mam 3 na raz...psy maja instynkt samozachowawczy.

Link to comment
Share on other sites

ja nikogo nie klepie po dupie, bo niespecjalnie widze przyjemnosc w klepaniu obchych ludzi w tylki, ale skoro juz pozwalamy obie na takie analogie...
 
nie klepne obcego goscia w tylek ani tez on mnie nie klepnie, ale jak obcy goc podejdzie do mnie na ulicy i powie "czesc" oraz cos tam zagada to nie bede ie darla jak wariatka "kuuur!! zabieraj sie stad!! wypier!!!" itd tylko mu odpowiem i sobie pojde lub nie. 
 
tak samo to powinno dzialas wsrod psow.
 
moje psy maja stosunek do psiego swiata zmienny, ale na skutek madrego socjalu i odpowiedniego wychowania wiem, ze zadna nie wywinie mi numeru, bo po prostu umieja sie z tymi psami porozumiewac i maja poukladane w glowie.
a jesli podbiegajacy pies ma zle zamiary to moja w tym glowa, zeby dostal kopa.
 
co ciekawe takie sytuacje zdarzaja mi sie tylko jak ide z czescia stada, bo jak mam 3 na raz...psy maja instynkt samozachowawczy.


Ależ właśnie dziewczynom o to w tym wszystkim chodzi - nawet jeśli Twoje psy są mega łagodne i potrafią się porozumiewać z innymi psami, to niekoniecznie obce psy muszą takie być, a Ty wcale nie musisz o tym wiedzieć.
Link to comment
Share on other sites

ja nikogo nie klepie po dupie, bo niespecjalnie widze przyjemnosc w klepaniu obchych ludzi w tylki, ale skoro juz pozwalamy obie na takie analogie...

 

nie klepne obcego goscia w tylek ani tez on mnie nie klepnie, ale jak obcy goc podejdzie do mnie na ulicy i powie "czesc" oraz cos tam zagada to nie bede ie darla jak wariatka "kuuur!! zabieraj sie stad!! wypier!!!" itd tylko mu odpowiem i sobie pojde lub nie. 

 

tak samo to powinno dzialas wsrod psow.

 

moje psy maja stosunek do psiego swiata zmienny, ale na skutek madrego socjalu i odpowiedniego wychowania wiem, ze zadna nie wywinie mi numeru, bo po prostu umieja sie z tymi psami porozumiewac i maja poukladane w glowie.

a jesli podbiegajacy pies ma zle zamiary to moja w tym glowa, zeby dostal kopa.

 

co ciekawe takie sytuacje zdarzaja mi sie tylko jak ide z czescia stada, bo jak mam 3 na raz...psy maja instynkt samozachowawczy.

 

No i spoko - "coś tam zagada" - jak do nas podejdzie jakiś zwyczajny pies to też jest spoko, psy się przywitają, młoda zwykle zaprasza do zabawy, starsza jak wiadomo zachwycona nie będzie, ale trudno, postoimy chwilę i się rozejdziemy każde w swoją stronę. Inaczej jest, jak coś leci do nas z daleka z ryjem. A tu się dowiaduję, że zamiast wysłać takiego psa na orbitę mamy mu rzucać ciastka. W zasadzie jakby na mnie biegł prosto jakiś podejrzany typ machając rękami, wrzeszcząc i bluzgając to tak sądzę, że właśnie zaproponowałabym mu Big Maca, coby se chłop przegryzł w wolnej chwili... 

Link to comment
Share on other sites

 

 

isabelle301...jest coś takiego, jak pewne niepisane prawa, zwyczaje, zasady społeczne, które służą m.in. temu, aby żyło się przyjemnie i bezkonfliktowo.

 

słusznie. ja na przykład uważam że "niepisanym prawem", przejawem kultury i dobrego wychowania jest pomóc komuś kto nie potrafi sobie poradzić z własnym psem. o ile oczywiście potrafimy. i gdy taki pies do nas podbiegnie z zamiarem zabawy czy nawet ze szczekaniem to nie pokazujemy swojego chamstwa wrzeszcząc i ubliżając temu człowiekowi, wszczynając awanturę i żądając zabrania psa tylko staramy się pokojowo sytuację rozwiązać.

kilka osób zrozumiało co miałem na myśli ale wciąż jak widzę jest na forum spora grupa która uważa że ich "ja sobie nie życzę" jest prawem najwyższym do którego "chamy" się stosować muszą i już.

oczywiście również w moim przekonaniu są "chamy" na tym świecie z którymi się w żaden sposób porozumieć nie da i nic nie pomoże nawet najlepsza nasza wola. ale po pierwsze jest ich mało i naprawdę nie stanowią rzeczywistego problemu a po drugie wdawanie się z nimi w awantury to misja raczej trochę samobójcza bo tylko się człowiek zdenerwuje a bydlak bydlakiem pozostanie i nic się nie zmieni. natomiast absolutnie nie zgadzam sie z tym żeby robić awanturę każdemu człowiekowi którego pies do nas podbiegnie czy zaszczeka. nawet jeżeli ten człowiek nie podskoczy na ten widok jak pchła na grzebieniu i nie poleci zaraz swojego psa zabierać.

trochę luzu, "normalności" i wyrozumiałości by sie niektórym przydało, sądzę. nie tak z grubej rury walić od razu tekstami o "chamstwie innych psiarzy" nawet jak nie do końca ich zachowanie aprobujemy.

trochę to jest moim zdaniem "znak czasów" że ciągle i dla każdego liczy się tylko "ja, ja , ja i nikt poza mną" a jak ktoś nie postępuje tak jak mi się podoba to wściekam się i tupię jak rozpuszczone dziecko które nie dostało zabawki.

Link to comment
Share on other sites

Ja zaczęłam mieć w nosie podbiegające psy jak wrzuciłam na luz. Mój gnojek został dwa razy pogryziony (nie jakoś mocno, ale bez szycia się nie obyło, a i blizny zostały), więc miałam awersję i spinałam się na widok każdego dużego psa luzem. Mam psa mega empatycznego, strasznie przejmuje moje emocje, więc jak się spinałam na widok podbiegacza - on też. Efekt był taki, że rzucał się na nich na smyczy, nie żeby zjeść, ale odstraszyć.

Staram się być otwarta i rozumiem punkt widzenia obu stron, ale u nas to o czym pisze spike kompletnie by się nie sprawdziło. Według mnie - w przypadku mojego psa, który pilnuje zasobów przed obcymi + bardzo różnie reaguje na pewne siebie samce - pchanie żarcia czy piłki w pysk innemu psu jest proszeniem się o kłopoty, niepotrzebną konfrontacją. Na moim osiedlu zresztą tylko w niedziele wychodzą debile z niezbyt fajnymi psami, więc w tygodniu pełna kulturka i jak ludzie widzą, że mam psa na smyczy - swoje też wołają i zapinają. Dlaczego? Widzą, że nie życzę sobie kontaktu - czy to ze względów zdrowotnych mojego psa czy behawioralnych. I nikt nie ma o to pretensji. Sama też psa odwołuję jak widzę innego na smyczy. Jak jest luzem to pozwalam się przywitać i wszyscy są szczęśliwi ;) U nas po prostu przyjęło się: "jeśli pies jest na smyczy to widocznie jest ku temu powód" i tyle w temacie.

Link to comment
Share on other sites

słusznie. ja na przykład uważam że "niepisanym prawem", przejawem kultury i dobrego wychowania jest pomóc komuś kto nie potrafi sobie poradzić z własnym psem. o ile oczywiście potrafimy. i gdy taki pies do nas podbiegnie z zamiarem zabawy czy nawet ze szczekaniem to nie pokazujemy swojego chamstwa wrzeszcząc i ubliżając temu człowiekowi, wszczynając awanturę i żądając zabrania psa tylko staramy się pokojowo sytuację rozwiązać.

kilka osób zrozumiało co miałem na myśli ale wciąż jak widzę jest na forum spora grupa która uważa że ich "ja sobie nie życzę" jest prawem najwyższym do którego "chamy" się stosować muszą i już.

Ależ ja bardzo chętnie pomagam innym ludziom, jeżeli zostanę o tą pomoc poproszona, nie tylko w ''psich sprawach''.
Czasem zdarza się, że jakiś psiak podbiegnie do mojego, a właściciel prosi o złapanie go, bo jego nie słucha i nie chce przyjść- nie widzę problemu, jeżeli mogę to chętnie pomogę. Nie drę się na ludzi bez powodu ( mając powody też raczej się nie drę), nie jest dla mnie problemem, że jakiś miły pies przyjdzie się przywitać. Ale co innego przywitanie, a co innego szaleńcze skakanie na ludzi, czy wykazywanie agresji.

Między czernią a bielą jest jeszcze cała gama kolorów, a Ty jakoś dziwnie sztywnio szufladkujesz...

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...