Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

No pacz, bo ja zrozumiałam, że tu mi się zarzuca, że:
-nie pracuję z psem bo jestem przeciwna strzelaniu psa w ryj;
- skoro jestem przeciwna i uważam, że bronienie zasobów jest zachowaniem normalnym (zachowanie zupełnie naturalne dla wielu dzikich zwierząt, i niestety psy pozostałość po niektórych dzikich zwierzętach wciąż w sobie mają) a nie patologicznym to przecież jestem też przeciwna pracy z psem nad zmianą tego zachowania;
- dodatkowo skoro piszę o tym, że niektóre zachowania są uwarunkowane genetycznie i że jedne rasy mają takie reakcje do nich przynależne a inne rasy inne to przecież jest wymówka abym nie musiała z psem pracować.
I to dlatego się nie dogadamy.

Link to comment
Share on other sites

ja np. nie strzelam moich psow w ryje za bronienie zasobow, bo jeden ma 4 lata, jeden 3, a jeden ma juz ponad rok-sa to 3 duze, w wiekszosci juz dorosle psy i nie ma najmniejszej potrzeby strzelania ich w ryje, bo po prostu odrobilysmy lekcje w dziecinstwie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rashelek']Czyli, że jak piesek chory i warczy to jest źle, bo nad sobą nie panuje i nie ma więzi. Ale jak piesek chory i ugryzie właściciela, to jest normalne, bo mu ciśnienie skoczyło? Jakimi kategoriami Ty myślisz?[/QUOTE]

tak, lepiej jest jak od razu gryzie :evil_lol:

jakiś czas temu moja mega łagodna i uległa Etna warknęła na mnie gdy chciałam jej zabrać coś, co ona zabrała innemu psu. nie walnęłam jej za to w ryj. w innych okolicznościach na spokojnie przypomniałam jej, że wszystko należy puścić, gdy chcę to wziąć i problem zniknął. każdy robi jak uważa. ale szczerze mówiąc, podziwiam tych, którzy walą psa będącego w dużych emocjach i zachowującego się agresywnie. trzeba być odważnym, żeby zaryzykować kuku :diabloti: ja tam wolę unikać takich sytuacji ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Brezyl']Po prostu jeszcze niektórzy z was nie trafili na takiego psa, a większość pewnie nigdy nie trafi. Zresztą na całe szczęście.[/QUOTE]

Naprawdę myślisz, że jesteś jedyną osobą w tym wątku której nie trafił się trudny (tudzież psychiczny, zaburzony) pies?

Miałam psa (zresztą całkiem niedawno go uśpiłam), który nie dał przy sobie nic zrobić, nie pozwalał się nawet pogłaskać, bronił legowiska, potem kawałka podłogi wokół, potem pomieszczenia w którym się znajdował i nie miał problemu by poszarpać kogoś "za nic". Atakował sąsiadów którzy mówili dzień dobry, ludzi którzy na ulicy przechodzili obok, nie wpuszczał gości którzy nie przychodzili do mnie. Żyłam z nim 10 lat, z roku na rok oczywiście było gorzej. Czy go tłumaczyłam i uważałam, że to było normalne? Nie. To nie było normalne, to była mieszanka psich problemów psychicznych i moich błędów i nieudolności. Miałam prawo, miałam 11 lat jak go dostałam, taki pies dla dziecka to bardzo słaby pomysł.
Wychowałam się z czterema ONkami, rottkiem któremu robiłam z bratem absolutnie wszystko a gryzł mnie mix. sznaucera.

Teraz mam bordera, dostrzegam wiele podobieństw między Zivą a Ajsem. Ten sam próg pobudliwości, podobne reakcje na różne sytuacje. Tyle, że Ziva będzie fajnym psem bo dokładam do tego wszelkich starań i mam już jakieś pojęcie. W przeciwieństwie jednak do Ajsa, Ziva nie ma zaburzeń podchodzących pod neurologiczne/padaczkowe. Pracuję z nią nad tym, by mi ufała a jednocześnie się hamowała przed korzystaniem z zębów w stosunku do mnie i domowników. Nigdy nie uznam, że to jest normalne i okej choć zapewne wygodnie by mi tak było gdy miałam Ajsa.
Dlatego tak, wiem że psy są różne i mają różne reakcje. Z laradorem nie musiałam pracować nad zasobami, z bc już muszę i to jedyna różnica. Ot, tyle się zmieniło.

Oczywiście jestem w stanie zrozumieć osoby, które mają psy z zaburzeniami i nie są w stanie wypracować pewnych rzeczy. Ja z Ajsem też nie mogłam, to po prostu było niewykonalne. Ale na litość boską, nie mierzmy jedną miarą normalnych psów z tymi odchylonymi. Wystarczy powiedzieć "mój pies ma problemy, nie jestem w stanie tego wypracować i nauczyłem/am się z tym funkcjonować i o kontrolować".

Link to comment
Share on other sites

Ja za warknięcie nie strzelam psa w ryj ;) Spoko, to sygnał. Suka potrafi mi się nakręcić, warczeć i być o krok do wybuchu przy żarciu. Dostaje wtedy strzała i traci to, co ma. Potem dostaje drugą szansę jak już ochłonie i za spokojne zachowanie jest sowicie nagradzana. Dało to niezły efekt o po 3 powtórzeniach je z Larym łeb w łeb i nie zachowuje się, jakby zaraz miał ktoś ją okraść. Psy bardzo ładnie się uczą na kontrastach, szczególnie jak ma się w domu takiego skurwiela. Nie mam czasu na wielomiesięczne treningi, bo jak zdąży złapać Larego to będzie po niej.

Link to comment
Share on other sites

ja moim dziewczynom bardzo szybko wyjasnilam, ze zarcie to moj zasob i sie z nimi nim dziele, bo jestestem spoko.
a jednak w necie wisi blog dziewczyny, ktora ma gordona (jednego!! i to dosc uleglego, czego w ogole nie mozna powiedziec o wiekszosci moich psow) i mimo ze on jest juz od dawna dorosly, nadal sprawia problemy przy misce.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']tak, lepiej jest jak od razu gryzie :evil_lol:

jakiś czas temu moja mega łagodna i uległa Etna warknęła na mnie gdy chciałam jej zabrać coś, co ona zabrała innemu psu. nie walnęłam jej za to w ryj. w innych okolicznościach na spokojnie przypomniałam jej, że wszystko należy puścić, gdy chcę to wziąć i problem zniknął. każdy robi jak uważa. ale szczerze mówiąc, podziwiam tych, którzy walą psa będącego w dużych emocjach i zachowującego się agresywnie. trzeba być odważnym, żeby zaryzykować kuku :diabloti: ja tam wolę unikać takich sytuacji ;)[/QUOTE]

Motyl, ale pomiędzy ciucianiem, a waleniem w ryj jest caaaałe mnóstwo innych możliwości, które można wykorzystać. Dla mnie walnięcie psa w ryj nie jest powodem do dumy. Natomiast z moimi psami tak czasami trzeba. Ja osobiście nie wyobrażam sobie pracować 4 lata nad tym, żebym mogła podejść do kanapy, na której pies leży. A ZNAM takie przypadki.

Prawda jest taka, że każdy pies wymaga innej metody i innego podejścia. Są psy wrażliwe mniej lub bardziej, są psy betony, są uparciuchy itd. Do każdego trzeba dotrzeć skutecznie. U jednego to będą kolce i kop w dupę, u innego smaczki i ciucianie.
Moja najstarsza suka jak do mnie trafiła nawet nie ostrzegała warczeniem tylko od razu skakała do ryja. Dużo czasu jej zajęło NAUCZENIE się wysyłania sygnałów ostrzegających.
Rot nauczył się, że zębami można uzyskać władze i próbował to stosować, trzeba było mu się postawić-po prostu.
Pola to wariatka (:diabloti:) ma problem z opanowaniem emocji- ona nie gryzie, ona skacze i drze ryj. Tutaj tez pozytywnie +korekta przez ROK zanim zaczeło się nam względnie układać..
Rudy próbował zrobić pieseczkom killim, 2 spacery na kolcach i szybciutko zakumał, że się piesków nie zjada za sam fakt tego, że żyją ;)
U jednego nauka potrwa 2 dni, u innego 2 miesiące. No kurde co się oszukiwać pies psu nierówny-z reszta chyba sama o tym wiesz.
I dlatego rozumiem Dardamell, z jej psem lanie po ryju nie ma sensu. I już. Z Joko smakołyki nie mają sensu. I tyle. Po prostu co pies to historia. Niektóre problemy wymagają więcej czasu niż inne. I znowu METODĘ pod psa, a nie psa pod metodę :cool3:


Anka ma psy prowadzone fajnie od szczeniaka, wiec z wieloma problemami po prostu nie musi się mierzyć, bo przepracuje to ze słodką kuleczką.
Ja miałam same adoptusy i czasami wymagały mało fajnych metod.
Ktoś inny trafia na psa walnietego w czerep, bo takie dostał geny w spadku i pracuje jeszcze inaczej. Dopóki się coś ROBI w problemem jest na plus. Gorzej jak się nie robi nic i tłumaczy to tym, że ta rasa tak ma bo: geny, pobudliwosc, reaktywność, aktywna obrona itd.

Serio wierze, że predzej capnie dobek/rotek niz lab czy seter, ale jeden i drugi ma do tego warunki, pytanie tylko DLACZEGO to robi i jak to naprawić. A nie siedziec na dupie i twierdzić, no on tak ma.

Tyle, że to nie zmienia faktu, że gryzienie właściciela spoko nie jest. W żadnej sytuacji. I tyle ;-) A jak się nad tym pracuje- to już zależy od tego konkretnego psa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rashelek']Nie dojdziemy do porozumienia, bo ja piszę o tym, że pies nie może bronić żarcia przed właścicielem, a Ty - żeby go nie strzelać po mordzie ;)[/QUOTE]

Wiesz... masz rację, i [B]Dardamell[/B]... też ma rację. A jedna racja nie przeszkadza drugiej, by dojść do porozumienia, gdyż one się nie wykluczają. Pies wychowany od szczeniaka ni mo prawa (jak mówią górale) bronić żarcia przed właścicielem - tu masz rację, ale jeśli otrzymujemy psa dorosłego (schronisko, adopcja) z niepewną przeszłością, to pies ma prawo bronić żarcia przed nowo nabytym właścicielem, bo on (pies, nie właściciel) może mieć to w genach zapisane po swych dzikich przodkach. I tu rację ma Dardamell. Ma też rację mówiąc, że w takim przypadku - kiedy pies broni żarcia przed właścicielem ze wspomnianych powodów - nie należy go strzelać po mordzie, bo są na to inne sposoby wychowawcze.

Link to comment
Share on other sites

Prawda jest jedna i niezaprzeczalna, jeśli masz psa od szczeniaka a on w życiu dorosłym broni zasobów przed Tobą tzn, że nawaliłeś/nawaliłaś podczas wychowania tegoż właśnie psa. Brutus jest u mnie jak skończył rok, nigdy nie warknął jak mu coś zabierałam, Salma to samo,no ale to Labradory więc pewnie się nie liczy :diabloti:
Ale może Rino
[*] się będzie liczył (mieszaniec doberamana z chartem), do obcych potrafił wyskoczyć, pies zabrany ze schroniska, ogólnie do psów mega agresja, ale do mnie czy do domowników nigdy! każdy mógł mu grzebać w misce, zabierać kości, wszystko - pełen szacunek do swojego stada, mimo że pies z problemami.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE=asiak_kasia;22337587

Anka ma psy prowadzone fajnie od szczeniaka, wiec z wieloma problemami po prostu nie musi się mierzyć, bo przepracuje to ze słodką kuleczką.
Ja miałam same adoptusy i czasami wymagały mało fajnych metod. [/QUOTE]

Greta nigdy nie byla slodka kuleczka hahahahaha

Link to comment
Share on other sites

Jest miliard sposobów na pracę z psem. Grunt to wybrać taki który jest SKUTECZNY (nie wymaga lat pracy by osiągnąć jakiś efekt) i nie gasi psa, nie nadwyręża jego zaufania. Jak się strzeli w ryj mięciutkiego, niepewnego siebie psa to się go zgasi i sprawi, że na nasz widok będzie spieprzał. Nie wypowiem się na temat pracy z takim psem bo takiego nie miałam (eh). Oczywiście, że pies dorosły z adopcji może mieć problemy a praca z nim może być trudniejsza, być może nie da się tego całkowicie wyeliminować. Natomiast mając psa od szczyla pewne sprawy można szybko i sprawnie rozwiązać. Biorąc szczyla miałam priorytety które chciałam wypracować i to robię bo wiem, że co zrobię teraz to mi zaplusuje na przyszłość. Szczególnie biorąc rasowego psa powinno się wiedzieć, co się może wydarzyć i na co trzeba być gotowym i mieć jakiś plan działania czy wsparcie z strony bardziej doświadczonych osób. Więc to nie jest normalne, jeżeli mając psa od szczeniaka wymarzonej rasy ma się tak podstawowy problem.

Dlatego o ile takie problemy z psami zaadoptowanymi czy z zaburzeniami są wybaczalne i zrozumiałe, tak problemy tego typu z fajnym psem prowadzonym od szczeniaka już nie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='chounapa']Yuki, zdobycz nie zdobycz.... Dla mnie logiczne jest, że jak pies jest bez smyczy i kagańca to znaczy że opiekun jest tego psa pewny. Nie wyobrażam sobie puszczenia psa bez zabezpieczenia, jeśli dopuszczam możliwość że zaatakuje innego psa jeśli ten podejdzie.[/QUOTE]

A ja zakladam że nie podchodzi się ze swoim psem do obcego psa który wlasnie bawi się jablkiem.

Link to comment
Share on other sites

Każdy zakłada swoje i powinnaś o tym pamiętać. Pies który może zaatakować, powinien być zabezpieczony smyczą bądź kagańcem, niezależnie od sytuacji. Bo zdarza się że jakiś psiak się komuś zerwie i poleci przed siebie, tudzież do innego psa i stanie się nieszczęście bo ktoś miał pecha, zamyślił się, potknął czy cokolwiek i wypuścił niechcący smycz. O małych dzieciach już nie wspomnę ;) .

Ja też puszczam Lilo, ale jestem pewna, że: a) niczego nie zaatakuje, b) jak spróbuje podbiec sama do kogoś/innego psa, zdołam ją odwołać. Ostatnio jej nowy kolega ukradł jej piłkę i też wiedziałam że nie zrobi z tego jakiegoś wielkiego problemu. Był swego czasu problem zazdrości, jak jej smaczki dawałam za dobre zachowanie, potrafiła kłapnąć na kolegę który się zawinął obok. Wzięłyśmy jej kumpla i ćwiczyłyśmy dzielenie się smaczkiem by to wyeliminować. Tak samo jak nie kłapie już ze strachu na duże psy, tak samo nie broni jedzenia, zabawek ani mnie przed innymi na spacerze, tylko dlatego ją puszczam.

Wiele osób uważa że jak pies jest luzem, jest "bezpieczny". To zauważyłam już dawno, bo wiele osób chętnie do nas podchodzi na zapoznanie, dlatego Lilo ma już własną osiedlową watahę kundli z którymi się bawi.

Link to comment
Share on other sites

Mój pies pilnuje zasobów (w zasadzie tylko zabawek :grins:) przed innymi psami. I tylko dlatego, że chciałam, aby to robił. Był to pies mega niepewny siebie, który nawet nie potrafił warknąć na innego psa, kiedy ten go gniótł czy podgryzał. Po prostu stał jak sierota. Wraz z budującą się pewnością siebie, postanowiłam dołożyć właśnie pilnowanie zabawek. I to też nie jest wyskakiwanie z zębami. Bardzo podoba mi się jak wysyła sygnały, wreszcie tak naprawdę mogę go "czytać". Zanim w ogóle warknie czy pokaże zęby, pokazuje cały szereg innych sygnałów i zazwyczaj kończy się tylko na "tym spojrzeniu" ;). Bardzo podoba mi się ta niepisana, psia zasada: "dorwałeś pierwszy - jest Twoje". Nie ma miejsca sytuacja, w której on leci wpieprzyć innemu psu, bo ma jego piłkę, którą jeszcze przed momentem z uwielbieniem memłał. Z niektórymi znajomymi psami jest w stanie się dzielić, wyrywają sobie z ryjków i się przeciągają, ale obcy pies nie miałby na to szans.
[QUOTE]A ja zakladam że nie podchodzi się ze swoim psem do obcego psa który wlasnie bawi się jablkiem.[/QUOTE]
No to też prawda poniekąd ;) Zależy po prostu jakby pies zareagował (i Twój i jego), ale koleś nie miał prawa tego wiedzieć i zwykłą głupotą jest pchanie się pod ryj innemu psu, który "coś ma". Miałam ostatnio sytuację ze znajomym psem, z którym wybraliśmy się na spacer. Mój nie atakuje, co już pisałam. Ale była przykra sytuacja, że owy pies koniecznie chciał mu wyrwać z pyska patyk. Mój pokazuje jak może "sory koleś, ale to jest moje", co piesek zignorował i w efekcie pokazały się zęby i warkot. Tamten nie wytrzymał no i zaczęły się "żreć" :grins:. Psy są różne i mam pewność, że mój nie zaatakuje nawet jak coś ma. Po prostu pokaże, że sobie nie życzy chamskiego wyrywania i podbierania. Pytaniem jest jak zareaguje ten drugi ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='chounapa']Yuki, zdobycz nie zdobycz.... Dla mnie logiczne jest, że jak pies jest bez smyczy i kagańca to znaczy że opiekun jest tego psa pewny. Nie wyobrażam sobie puszczenia psa bez zabezpieczenia, jeśli dopuszczam możliwość że zaatakuje innego psa jeśli ten podejdzie.[/QUOTE]

Z drugiej strony - ja często puszczam swoją starszą sucz luzem. Czasem bez kagańca, czasem w nim. Jak widzę innego psa to sukę przywołuję do siebie ale niekoniecznie ją przypinam - zależnie od sytuacji. I teraz - jak ktoś do nas z psem specjalnie podłazi czy puszcza swojego to mu mówię zwykle, żeby spadał na bambus, bo moja suka się nie będzie bawić, witać ani przyjaźnić. Czy to oznacza, że zawsze powinna być na smyczy/w kagańcu? Nie sądzę.

Wiecie, Raven ogólnie uwielbia wokalizować. Nie chodzi o to, że drze ryja jak mały dupelek (jak Zu :roll:), raczej dużo buczy, warczy, burczy itd. Czasem zaszczeka basem jak coś jej się nie spodoba, ale wtedy dostaje ode mnie komunikat, że ma zamknąć japę. Przy tym ma tendencję do łapania zębami wszystkiego, co znajduje się w jej zasięgu, łącznie z ludzkimi kończynami, bo tak odreagowuje emocje (teraz przynajmniej robi to delikatnie). Dodatkowo miała tendencję do bronienia różnych rzeczy, w tym znaleźnych skarbów jak patyczek czy coś tam. Pobudliwa jest jak diabli, w ciągu sekundy potrafi wskoczyć na najwyższy poziom pobudzenia, bo coś tam. Nie było dla niej czegoś takiego jak "wolniej" czy "poczekaj". Jak zjadła lateksową rękawiczkę i przez dwa dni miała mega sraczkę to musiałam jej na siłę aplikować dopaszczowo leki i tak, miałam podziabane ręce, bo kłapała ryjem na wszystkie strony. Ale nie twierdzę, że ona tak ma, bo to taki temperament czy coś tam. Odrabiam lekcje. Pies przestał bronić zasobów i spinać dupę, jak ma cokolwiek do jedzenia, przestał się zachowywać jak burak przy patyczkach na dworze, przestał maksymalnie zaciskać szczęki na moich dłoniach, bo akurat się podnieciła czymś tam i nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić, potrafi poczekać na różne rzeczy, aż jej nie pozwolę - np. wyjść z pomieszczenia czy czegoś zjeść. Ale nic się samo nie zrobiło i nie zrobi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Z drugiej strony - ja często puszczam swoją starszą sucz luzem. Czasem bez kagańca, czasem w nim. Jak widzę innego psa to sukę przywołuję do siebie ale niekoniecznie ją przypinam - zależnie od sytuacji. I teraz - jak ktoś do nas z psem specjalnie podłazi czy puszcza swojego to mu mówię zwykle, żeby spadał na bambus, bo moja suka się nie będzie bawić, witać ani przyjaźnić. Czy to oznacza, że zawsze powinna być na smyczy/w kagańcu? Nie sądzę.
[/QUOTE]

Nie, przywołujesz psa i kontrolujesz co robi. Pies zabezpieczony w sposób który uważasz za wystarczający, wiesz że nie zaatakuje.

Ja nie twierdzę że właściciel tamtego psiaka zrobił dobrze podchodząc bez pytania, ale uważam że jeśli jest ryzyko ataku, pies powinien być zabezpieczony, bo nie zawsze da się w czas powiedzieć komuś "nie podchodź".

Link to comment
Share on other sites

Moj tez bedzie bronil czegokolwiek przed innymi psami, dlatego nie rzucam mu niczego jesli wiem, ze w poblizu moze byc jakis nieupilnowany pies. A jakbym widziala, ze zza horyzontu nagle wyskoczyl dziadek i ze swym pekinem na smyczy pedza w strone mojego psa to bym go po prosu odwolala, a nie czekala na rozwoj wupadkow.

a jak rott po pracujacch rodzicach (no chyba, ze ta praca to wiszenie na rekawku godzine w tygodniu) atakuje wlasciciela to tym bardziej jest to straszne i znaczy tyle, ze wlasciciel skopal wychowanie swojego psa od podstaw. I nie ma znaczenia, ile ten pies komend umie, skoro swojego czlowieka gryzie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Gezowa']Mój pies pilnuje zasobów (w zasadzie tylko zabawek :grins:) przed innymi psami. I tylko dlatego, że chciałam, aby to robił. Był to pies mega niepewny siebie, który nawet nie potrafił warknąć na innego psa, kiedy ten go gniótł czy podgryzał. Po prostu stał jak sierota. Wraz z budującą się pewnością siebie, postanowiłam dołożyć właśnie pilnowanie zabawek. I to też nie jest wyskakiwanie z zębami. Bardzo podoba mi się jak wysyła sygnały, wreszcie tak naprawdę mogę go "czytać". Zanim w ogóle warknie czy pokaże zęby, pokazuje cały szereg innych sygnałów i zazwyczaj kończy się tylko na "tym spojrzeniu" ;). Bardzo podoba mi się ta niepisana, psia zasada: "dorwałeś pierwszy - jest Twoje". Nie ma miejsca sytuacja, w której on leci wpieprzyć innemu psu, bo ma jego piłkę, którą jeszcze przed momentem z uwielbieniem memłał. Z niektórymi znajomymi psami jest w stanie się dzielić, wyrywają sobie z ryjków i się przeciągają, ale obcy pies nie miałby na to szans.

No to też prawda poniekąd ;) Zależy po prostu jakby pies zareagował (i Twój i jego), ale koleś nie miał prawa tego wiedzieć i zwykłą głupotą jest pchanie się pod ryj innemu psu, który "coś ma". Miałam ostatnio sytuację ze znajomym psem, z którym wybraliśmy się na spacer. Mój nie atakuje, co już pisałam. Ale była przykra sytuacja, że owy pies koniecznie chciał mu wyrwać z pyska patyk. Mój pokazuje jak może "sory koleś, ale to jest moje", co piesek zignorował i w efekcie pokazały się zęby i warkot. Tamten nie wytrzymał no i zaczęły się "żreć" :grins:. Psy są różne i mam pewność, że mój nie zaatakuje nawet jak coś ma. Po prostu pokaże, że sobie nie życzy chamskiego wyrywania i podbierania. Pytaniem jest jak zareaguje ten drugi ;)[/QUOTE]
Figa jest jak twój Ejden odnośnie zabawek/jabłek. Robi to samo, pilnuje je i nie pozwala aby inny pies wziął ;)

Koleś nie wiedział więc powiedziałam do niego. :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']Motyl, ale pomiędzy ciucianiem, a waleniem w ryj jest caaaałe mnóstwo innych możliwości, które można wykorzystać. Dla mnie walnięcie psa w ryj nie jest powodem do dumy. Natomiast z moimi psami tak czasami trzeba. Ja osobiście nie wyobrażam sobie pracować 4 lata nad tym, żebym mogła podejść do kanapy, na której pies leży. A ZNAM takie przypadki.
[/QUOTE]

no widocznie wśród wszystkich psów które się u mnie pojawiły przez ostatnie pół roku nie trafił się taki, któremu trzeba by dać w ryj. a suka którą mam teraz rzucała się na Piotra i dwa razy próbowała go złapać, ale był szybszy :eviltong: wczoraj po raz pierwszy wyszli sami na spacer... jestem z nas wszystkich dumna :evil_lol:
też nie wyobrażam sobie przez 4 lata nie móc podejść do kanapy. ale patrząc na tą moją dzikuskę mam podstawy sądzić, że taka osoba może nie musi walić psa, tylko po prostu robi coś źle ;) Sonia jest u nas 2-3 miesiące i było bardzo nieprzyjemnie dla mojego TŻ nie móc się poruszać normalnie po domu. na szczęście nie stracił cierpliwości i opłacało się.

ale każdy robi jak uważa za słuszne i skuteczne :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dardamell']Omry, zanim odpowiesz to zastanów się czy faktycznie odpowiadasz na to, co ktoś napisał, czy na to co inni Ci "wmówili", że on napisał. Ja nie znalazłam fragmentu, w którym napisałam, że pilnowanie zasobów wynika z tego, że pies jest takiej rasy a nie innej. Ale napisałam, że z powodu pewnych predyspozycji rasowych oraz osobniczych i nie możności wyjścia bez poważnych obrażeń z konfrontacji z psem takiej wielkości wolę używać innych metod.
Zanim zaczęłaś mi imputować pewne rzeczy mogłaś zwyczajnie zapytać "a co robisz gdy pies..." i ja bym Ci wtedy odpowiedziała jak sobie poradziłam z takim problemem. Bo naprawdę są inne metody niż te, które tu są omawiane.

P.S. Iwan nie jest jedynym na świecie psem walniętym w czerep. Ja natomiast wolę określenie "zaburzony psychicznie" lub jak to jest przyjęte w moim otoczeniu "Cujo" (kto lubi Kinga ten rozumie).[/QUOTE]

Od samego początku piszesz, że bronienie zasobów nie jest niczym złym. Z nóg zwaliło mnie też, że pies ma prawo być agresywny w stosunku do właściciela, bo równość, miłość, tolerancja :diabloti: Wiesz co, dla mnie to jest całkowicie normalne, że to ja ustalam zasady i to ja przywołuję psa do porządku, a nie on mnie. Tu jest chyba ta różnica między nami.

Link to comment
Share on other sites

Aha, to fajnie wiedzieć, że napisałam "bronienie zasobów nie jest niczym złym" oraz "że pies ma prawo być agresywny w stosunku do właściciela, bo równość, miłość, tolerancja". Bo ja myślałam, że napisałam coś innego. Ale dobrze, że są takie osoby jak Wy, które mi powiedzą co myślę na dany temat, bo sama w sobie bym się zagubiła.

W tym momencie EOT z mojej strony, bo to nawet nie jest rozmowa. Rozmowa polega bowiem na słuchaniu drugiej osoby i rozumieniu co ona mówi oraz odnoszeniu się do tego co powiedziała/napisała a nie na nadinterpretacji jej wypowiedzi i przekształcania jej w taki sposób, aby nie przyznać sie do tego, że czegoś się nie zrozumiało i uważać, że wygrało się potyczkę z uwagi na zakrzyczenie drugiej strony i wmawianie jej różnych rzeczy.
Ale cóż tacy w końcu są użytkownicy dogomanii.

Link to comment
Share on other sites

Kochani, mam problem. Powiedzcie mi, czy są jakieś przepisy regulujące używanie odstraszaczy na psy? Moja znajoma ma dwa psy, kupili dom i wszystko było pięknie... Do czasu, gdy sąsiedzi postawili odstraszacz. Psy dostają szału, gryzą się, nie chcą wychodzić :( Od początku były brane na noc do domu, nie szczekały non stop. Sąsiedzi to pieniacze, wcześniej mieli nieuzasadnione pretensje o drzewo.

Nie wierzę, że zgodne z prawem jest używanie tego ustrojstwa tak, by zahaczało poza posesję właściciela. Ale jak zebrać dowody? Myślicie, że policja w ogóle to uwzględni? To mała wioskowa miejscowość, nie ma straży miejskiej :shake:

Pisałam też tutaj: [URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/254704-S%C4%85siad-postawi%C5%82-u-siebie-odstraszacz-i-psy-dostaj%C4%85-sza%C5%82u-co-robi%C4%87"]http://www.dogomania.pl/forum/threads/254704-S%C4%85siad-postawi%C5%82-u-siebie-odstraszacz-i-psy-dostaj%C4%85-sza%C5%82u-co-robi%C4%87[/URL] , ale na "Chamstwie..." jest więcej ludzi i wierzę, że pomożecie.

PS. Szukałam w internecie przepisów i tylko znalazłam fora, gdzie ludzie radzą sobie, jak uciszyć "na chwilę" lub "na zawsze" psa sąsiada... Przerażające :roll:

Link to comment
Share on other sites

Jeny nie wiedziałam, że istnieje coś takiego ;/
Wygooglałam, to to na ultradźwięki?
Co ja bym zrobiła?
Zwyczajnie zadzwoniłabym na policję. To podchodzi pod znęcanie się, to g. nie ma prawa działać na mojej działce, dodałabym jeszcze, że moje Championy nie mogą odpowiednio odpocząć przed kolejną wystawą i jeśli stracę grubą kasę ( tak, przeciętny zjadacz chleba myśli, że tam wygrywa się kasę) dodatkowo zainwestowaną w psy, pielęgnacje, żywienie, pitu, pitu to wyjadę z pozwem. I tyle :)

Swoją drogą psiaki musiały być chyba uciążliwe jeśli ktoś montuje coś takiego, chyba, że czysto po złości...

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...