Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

To chyba miał źle dobrany kaganiec :evil_lol: Mój pies chodzi na spacery zawsze w kagańcu i jedyne co to mu się powycierała sierść na nosie trochę. No ale to jest najmniejszy problem dotyczący jego urody :diabloti:

Ja jestem bardzo pro-kagańcowa, gdyby więcej piesków je nosiło było by duuuzo mniej pogryzień. Ale ludzie wychodzą z założenia "że mój piesek nigdy" no i tak to później jest...

Link to comment
Share on other sites

No są psy które mają różnie w głowie, i właściciel z góry wie co ma drugim końcu smyczy. Pewnym w życiu można być tylko śmierci ale jeżeli ktoś ma całe życie psa super socjal i wgl (chociażby psy do dogoterapii i inne zwierzaki ułożone pod miśki i dobrane) to na cholerke im klatki na pysk? Nasz ast mial kagol dobrze dobrany bo miał różne wypróbowane nawet fizjologi, szmaciaki, skórzane serio wiele pieniędzy i kagańcy poszło w kubły. Trudno, ja jestem zdania że trzeba mieć mózg ze sobą i nic się nie stanie ;)
Uważam że moją sucz sprowokować do jakiegokolwiek ataku to serio ktoś zdolny musiał by być. Socjal poziom ekspert praca wybitna i nie robię tego wszystkiego żeby mi ktoś psa w kagańce pakował czy zarzucał mi jakieś kosmiczne rzeczy.Brrr zuo:P

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']. sąsiad - katatonik, który staje dęba z ujadającym bokserem wyrywającym mu się ze smyczy i nie reaguje na żadne "idź pan w cholerę", bo etap "czy może pan za mną nie iść?" przerabiałam bardzo krótko :loveu:[/QUOTE]
Same here.
Na Lelewela w Krakowie, spaceruje taka pani z pieskiem. Piesek widząc innego wpada w szał. Pani stoi spokojnie i czeka. Jakby to nie jej pies zachowywał się w ten sposób tylko jakis inny podstawiony.:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Obama']Same here.
Na Lelewela w Krakowie, spaceruje taka pani z pieskiem. Piesek widząc innego wpada w szał. Pani stoi spokojnie i czeka. Jakby to nie jej pies zachowywał się w ten sposób tylko jakis inny podstawiony.:evil_lol:[/QUOTE]

ja o tym sąsiedzie pisałam wielokrotnie, to taki typowy "dziad" (w sensie - nie staruszek, a obdarty, zaniedbany, osiedlowy pieniacz) przy czym lezie z tym boksem tam, gdzie pies prowadzi - mieszka niestety w klatce obok, więc siłą rzeczy się nieraz mijamy, choć schodzę z drogi, jak umiem.
Patryk burczy na boksa, bo ten straszliwie ujada, odciągam więc swego zwierza, zmieniam trasę, kierunek... a sąsiad za mną :loveu: i jak coś do niego mówię, to tylko mruży oczy, aż słyszę te trybiki w głowie :loveu: i NIC, zero reakcji, zawsze to samo - albo staje i spokojnie znosi wyrywanie ręki przez boksa, albo idzie [I]dokładnie [/I]za mną, na ten sam trawnik - to jest parodia, nie widziałam nigdy takiego typa i nie uwierzyłabym, jakbym przeczytała, że tacy ludzie istnieją :loveu:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rosa']Może im się wydaje, że jak będą tak stali albo uparcie leźli za obiektem zainteresowania swojego psa to on się w końcu znudzi, albo zmęczy i się uspokoi? ;)[/QUOTE]
Przerabiałem to. Tudzież i to, że ktoś widząc jaką drogą/alejką idę stara się tak wmanewrować, aby trafić ponownie na mnie z psem. Nie ogarniałem tego.
W każdym razie skończyło się jak odwróciłem się i zacząłem iść centralnie na upierdliwca, czyli babkę z husky.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rosa']Może im się wydaje, że jak będą tak stali albo uparcie leźli za obiektem zainteresowania swojego psa to on się w końcu znudzi, albo zmęczy i się uspokoi? ;)[/QUOTE]

nie nie, w przypadku tego sąsiada "wydaje mu się" to posądzanie go o myślenie i wnioskowanie - mi jego zachowanie przypomina reakcję małego dziecka na coś zadziwiającego, co wmurowuje małolata w ziemię, otwiera mu buzię i sprawia mimowolny spływ śliny na ziemię.
tyle że ten facet ma pewnie z 50-kilka lat, co dodatkowo potęguje we mnie agresora - wiem jednak że nie jest upośledzony ani chory (znam go od dziecka), to po prostu niezaradna życiowo melepeta, której się nudzi, więc szuka takich form rozrywki.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gojka']Heh,ciekawe co by sąsiad zrobił jakbyś nagle zaczęła uciekać? Myślisz,że by Cię gonił? :)[/QUOTE]

[quote name='Koszmaria']albo jakbyś Ty zaczęła za nim chodzić i przedrzeźniać jego gesty...[/QUOTE]

to nie taki typ człowieka, że zrozumie żart/ironię - jak za nim polazę, to pewnie rozpocznie gadkę "o niczym" z mówieniem na ty + bluzgi. z resztą trudno, żebym za nim lazła z ujadającym Patrykiem - pewnie wystawiłby się drugą stroną i popuścił boksera, bo skoro lazę, to pewnie chcę zapoznać pieski (kij, że się drą na siebie nawzajem).
on mi jakoś strasznie nie zawadza, bo już przywykłam i traktuję jako pewien skansen/ciekawostkę ;) nie mniej jednak jest ciekawym przypadkiem "chamstwa psiarzy".

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sunshine']No są psy które mają różnie w głowie, i właściciel z góry wie co ma drugim końcu smyczy. Pewnym w życiu można być tylko śmierci ale jeżeli ktoś ma całe życie psa super socjal i wgl (chociażby psy do dogoterapii i inne zwierzaki ułożone pod miśki i dobrane) to na cholerke im klatki na pysk? Nasz ast mial kagol dobrze dobrany bo miał różne wypróbowane nawet fizjologi, szmaciaki, skórzane serio wiele pieniędzy i kagańcy poszło w kubły. Trudno, ja jestem zdania że trzeba mieć mózg ze sobą i nic się nie stanie ;)
Uważam że moją sucz sprowokować do jakiegokolwiek ataku to serio ktoś zdolny musiał by być. Socjal poziom ekspert praca wybitna i nie robię tego wszystkiego żeby mi ktoś psa w kagańce pakował czy zarzucał mi jakieś kosmiczne rzeczy.Brrr zuo:P[/QUOTE]

Oo, to, to. Właśnie.
Jeżeli mnóstwo czasu, pieniędzy i energii poświęcam na to, żeby mój pies był wychowany, wyszkolony i dobrze zsocjalizowany, to odgórny nakaz traktujący go jak potencjalną bestię jest dla mnie krzywdzący.
Trochę tak, jakby prawo zakazało wchodzić na trawniki, bo niektórzy wyrzucają tam papierki. Nawet dużo ludzi wyrzuca tam papierki. A na przykład ja nie wyrzucam, mój TZ nie wyrzuca, moje (hipotetyczne) dziecko nie wyrzuca. Ale "ludzie wyrzucają", więc nam też nie wolno. Z góry jesteśmy traktowani jak potencjalni złoczyńcy.

Ja tak właśnie odbieram prawo, które każe nosić psu kaganiec w każdym miejscu. Nie mówię o środkach transportu publicznego itd., bo tu jest tłok, zamieszanie, a jazda zwykle trwa dość krótko. Jeśli ktoś non stop każę mojemu psu nosić kubeł, bo to pies i może ugryźć, to po pierwsze: uważa, że nie umiem wychować psa. Po drugie: wrzuca do kosza całe moje starania, pieniądze wydane na szkolenie, spotkania socjalizacyjne, czas psu poświęcony. Po trzecie: daje sygnał, że społeczeństwo traktuje psa jako potencjalne niebezpieczeństwo i prawdopodobnie najchętniej by się go pozbyło. Czyli niefajnie :diabloti:

Nieco podobnie, jakby mężczyznom nakazać nosić kajdanki czy pas cnoty (:evil_lol:), bo mogą zgwałcić. Gwałtów jest dużo. Są dokonywane tylko (głównie?) przez mężczyzn. Ale przecież takie prawo byłoby absurdalne...

Dlatego ja pieję na lewo i prawo o tej tzw Karcie Psiego Obywatela, która nadawałaby psom więcej praw, jeżeli są wyszkolone i zsocjalizowane. Nawet mogłoby być ileśtam stopni. 1 stopień - podstawowe posłuszeństwo = trochę więcej praw. 2 - np. spokój w tłumie ludzi, wytrzymywanie dzieci, wracanie z dużej odległości= jeszcze więcej praw. I tak dalej. Najwyższy poziom zwalniałby z kagańca nawet w środkach transportu.
Napisałam nawet o tym do Wyborczej (opolskiej), opublikowali, potem obiecali wybiegi... Nie ma kart, nie ma wybiegów, a psy w Oppeln dalej są potencjalnymi bestiami :loveu:

Link to comment
Share on other sites

A ja kocham wprost jak na spacerach jakis maly agresywny pies podbiega do mojego niezbyt przyjacielskiego zakagancowanego psa I rzuca mu sie do gardla gryzac, a jest jeszcze lepiej gdy O ZGROZO mojego ZAKAGANCOWANEGO psa nie podniose duszac za obroze do gory I poobija agresora, a wlasciciel na mnie z morda ze co ja robie w ogole I zebym go zabrala,bo to moja wina :loveu:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='klaki91']20 lat mieszkałam (i od 4 lat regularnie bywam) na wsi i mam zupełnie inne odczucia ;) wręcz WOLĘ żeby leciał w moją stronę wiejski pies niż te "miastowe".

Mi nie przeszkadzają biegające luzem na wsi psy i przede wszystkim- nie boję się. Żadna z moich suk nigdy nie została poważnie pogryziona (nawet do kropli krwi!) i z doświadczenia wiem, że te wiejskie burki są mocne w gębie dopóki się nie zorientują, że się ich nie boisz ;) nigdy w żadnego nie rzucałam kamieniami czy nie psikałam gazem, żeby się natręta pozbyć.
[/QUOTE]

no cóż, a mnie właśnie na wsi spotkała przykra historia, gdzie moja suka została ugryziona do krwi. tylko sobie przechodziliśmy obok otwartej bramy. a ponieważ było to w Halloween, to krew ładnie ozdobiła nam schody przed domem :diabloti: psa więcej nie spotkałam ;)

ale z drugiej strony, teraz wprawdzie nie mieszkam na wsi, ale w takim dziwnym miejscu i są tu takie pieski co sobie żyją swoim życiem. no i odwiedzał nas teraz z okazji cieczki jeden taki i jest mistrzem dogadywania się z psami, ponieważ porozumiał się z moim Timeczkiem :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Obama']Same here.
Na Lelewela w Krakowie, spaceruje taka pani z pieskiem. Piesek widząc innego wpada w szał. Pani stoi spokojnie i czeka. Jakby to nie jej pies zachowywał się w ten sposób tylko jakis inny podstawiony.:evil_lol:[/QUOTE]
No i? ;) ja tak robie z Frodem i to przynosi najlepsze efekty. Probowalam juz miliona rzeczy i nic. A jak mam tylko dwa wyjscia, odciagnac Froda napinajac smycz ( czyli automatycznie wlacza sie agresor) albo stanac i czekac az zwroci na mnie uwage, wtedy go chwale iodchodzimy.
teraz zazwyczaj odwraca leb w moja strone na sam widok psa, rownamy i odchodzimy, ale na poczatku tak to wygladalo. Ja stalam a pies sie rzucal na smyczy ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='katasza1']No i? ;) ja tak robie z Frodem i to przynosi najlepsze efekty. Probowalam juz miliona rzeczy i nic. A jak mam tylko dwa wyjscia, odciagnac Froda napinajac smycz ( czyli automatycznie wlacza sie agresor) albo stanac i czekac az zwroci na mnie uwage, wtedy go chwale iodchodzimy.
teraz zazwyczaj odwraca leb w moja strone na sam widok psa, rownamy i odchodzimy, ale na poczatku tak to wygladalo. Ja stalam a pies sie rzucal na smyczy ;)[/QUOTE]

a czemu go nie opieprzysz?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='czi_czi']a czemu go nie opieprzysz?[/QUOTE]
Z prostego powodu - bo nie dziala ;)
probowalam go opieprzac i korygowac smycza przez jakies 2 miesiace. I jasne, jak opieprzylam to odpuszczal ale potem szedl kolejny piesek, znowu zaczynal, ja znowu musialam opieprzac i tak wkolko, 5 razy podczas jednego spaceru, trzy razy dziennie.

To tez nie jets tak, ze ja zaczelam stosowac te metode i sobie stalam na srodku parku z rzucajacym sie psem przez 15 min, nie jestem taka sierotka osiedlowa, ktore czesto widuje ;) na niego to super zadzialalo, bo jak stalam to on juz pierwszego dnia po gora 20 sekundach odwrocil sie z pytaniem ' no co? Nie idziemu mu spuscisz wpier..? I nie krzyczysz?' , wtedy dostal nagrode i od tamtej pory jakie kolwiek rzucanie sie trwala pare sekund, przez pare pierwszych dni.
teraz mam spokoj i moge sie minac z psem na chodniku pol metrowym.
Niestety jak ide z dwojka to tylko opieprz dziala, dlatego ze jakbym stala i czekala na rozwoj akcji to bym sobie stala godzine z dwoma tlukacymi sie kundlami na smyczach.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Mam na osiedlu taką starszą panią, która zawsze ze swoją małą rozdartą suką uciekają przed nami gdzie mogą. Dzisiaj wyszłam tej pani i jej koleżance zza pleców, suki luzem, Iwan na smyczy i usłyszałam mniej więcej, że muszą odejść koniecznie, bo ona się boi dużych psów, ale nie odeszły, ja stanęłam kawałek dalej i rzucam piłkę. Nie wiem, czy myślały, że nie słyszę, czy miały to kompletnie gdzieś, ale pani z pieskiem była badzo zniesmaczona tym, że takie bydle w domu trzymam. Iwan piszczał i stał na napiętej smyczy, bo teraz zgubił mózg i każdy pies jest dla niego szczególnie atrakcyjny, ale nie wyrywał się, tylko stał. Jej suka wyrywała się do nas i co trochę ujadała. No to usłyszałam między innymi, że malutkie są bardzo fajne, ale ten duży to bydle i ona nie rozumie po co to w ogóle po ziemi chodzi, ona się boi dużych psów, bo są nieobliczalne a tak poza tym to ona w ogóle zna tą rasę, to jest ta najbardziej agresywna zaraz po amstaffach :evil_lol: Druga kobieta, miałam wrażenie, trochę patrzyła na nią, jak na wariatkę, ale nie zaprzeczała :evil_lol: Jak odchodziły to jeszcze usłyszałam, że kiedyś to się doigram :loveu:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']To chyba miał źle dobrany kaganiec :evil_lol: Mój pies chodzi na spacery zawsze w kagańcu i jedyne co to mu się powycierała sierść na nosie trochę. No ale to jest najmniejszy problem dotyczący jego urody :diabloti:

Ja jestem bardzo pro-kagańcowa, gdyby więcej piesków je nosiło było by duuuzo mniej pogryzień. Ale ludzie wychodzą z założenia "że mój piesek nigdy" no i tak to później jest...[/QUOTE]

Hmm a ja zupełnie nie widzę potrzeby, żeby mojego psa w kaganiec pakować. Jest odwoływalny, bez cienia agresji do człowieka, nie szczeka, postura mizerna (16.5kg więc raczej lęku nie wywołuje), a do zwierząt nastawiony pozytywnie. Całe szczęście, że w mojej okolicy jest gdzie z psem wyjść i brak kagańca nie razi.

Link to comment
Share on other sites

Ale ja nie pisałam o takich pieskach kochających cały świat, tylko często i gęsto bez kagańców chodzą psy, które mają wyskoki, ale właściciele nic z tym nie robią. W mojej bliskiej okolicy jest co najmniej kilka psów, które bym w kaganiec zapakowała z przyjemnością, bo często mam duszę na ramieniu jak się muszę z nimi minąć.

Link to comment
Share on other sites

Heh, Muffin w kagańcu ;D Chyba faktycznie mu niepotrzebny, chociaż wiadomo, że w niektórych miejscach - np. takich, gdzie jest regulamin, że psy mają być w kagancu, to kaganiec się przydaje. Chociaż wiem, że są psy, którym kaganiec chyba nigdy nie będzie potrzebny, jak nasz kudnello Jackie, który najchętniej cały świat by wycałował :) Też sobie go w kagańcu nie wyobrażam.

Link to comment
Share on other sites

Jak ja uwielbiam takie momenty, że o 5 rano przed szkołą wyprowadzam trzy psy i idę spokojnie, a nagle z naprzeciwka idzie mój ulubiona, rozwydrzona, mała suka...:evil_lol: Moje cichutko idą dalej, a ta na smyczy szarpie się i szczeka. :loveu: Wielki uśmiech na twarzy i chociaż jestem półprzytomna, to moje ani mru mru. Nawet Figa luzem. :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[B]Yuki_[/B], ja mam podobną sytuację, idę z Miłką obok rozszczekanej suki w typie onka, która próbuje rozwalić ogrodzenie, a moja suka cicho...Cierpliwość maksymalna, a mina właściciela psa, plewiącego w ogródku obok onkowej suki bezcenna. I ten komentarz zawsze "Dina, głupieloku, cicho!" albo "Ale ma pani grzecznego psa !", hehe.

Link to comment
Share on other sites

Viki nawet u weterynarza w kagańcu nie siedzi. No, nie licząc zabiegów tego wymagających. Ale ma anielską cierpliwość, mimo tego, że nie wszystko jej się podoba. Na szczęście udało nam się znaleźć weta, co zastrzyki robi w kilka sekund i nie wymaga kagańcowania i stawiania na stole psa. W komunikacji miejskiej kaganiec ściągamy, gdy jest luz i zaszywamy się w takich miejscach, by nie miała za dużo kontaktu z ludźmi (ten przydepnie, tamta reklamówką pacnie).

Z racji tego, że z naszego spokojnego zadupia robi się powoli centrum miasta, różnych ludzi można spotkać. Terenów zielonych trochę, to ludzie tutaj specjalnie przyjeżdżają. W parku już nie byłam kilka tygodni, odkąd wycieczki nordic walkingowe przyjeżdżają tutaj busami (!) Spuścić się psa nie da, przejść na smyczy też nie, bo jak nie w jedną, to w drugą po kolei - biegacz, rowerzysta bijący rekord na ścieżce, miotający kijkami... A to dopiero początek sezonu :crazyeye:

Ostatnio zostałam ochrzaniona za to, że pies sra na trawniku, mimo że już czekałam z woreczkiem, żeby posprzątać. Pani nie chodziło nawet o to, żeby sprzątnąć, tylko o to, że pies ma czelność mieć potrzeby fizjologiczne, a taką nie pogadasz :roll:

Mnie cieszy za to, że Viki zaczęła się odgryzać suce, która od dwóch lat chce zatopić w niej kły. Wcześniej zwiewała i przyjmowała postawę uległą, na co tamta jeszcze bardziej się nakręcała. Wystarczyło, że Viki się zjeżyła i warknęła ostrzegawczo, a mamy spokój, bo agresorka nie wie, co z tym fantem zrobić. Może to niewychowawcze, ale po dwóch latach męki i kulenia ogona uważam to za sukces.

Link to comment
Share on other sites

Przeprowadziłam się na inne osiedle i tu pojawia się problem z pewnym panem menelem i dwoma jego kundlami (suka i pies ) które są agresywne oczywiście bez smyczy .Już 3 razy rzuciły się na Łajkę psa udaje mi się zazwyczaj odgonić .Suka się nie boi ."właściciel nie reaguje w ogóle .Z początku byłam dla niego miła teraz już nie jestem ale on to tak ma w d...e .
Ostatnio była sama i ja z suką jej nie zauważyliśmy skoczyła na Łajkę od tyłu dostała torebką w łeb i na szczęście odeszła .Jednak Łajka krzywo sobie stanęła bądź spadła z krawężnika i zaczęła mi utykać na tylną łapę na szczęście po rozmasowaniu ( aż mrużyła oczy przy nim ) do wieczora jej przeszło .Następnym razem potraktuje tego psa dezodorantem

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...