Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

W moim domu przewija sie dużo ludzi , gdy miałam pudla nikt sie go nie bał , gdy miałam suke (nie lubiła gości) bywało różnie a teraz jak mam ttb Ci sami ludzie którzy nidy nie bali się psów zwyczajnie sie boją .
Musze zamykać mojego łagodnego psa w innym pokoju , albo zwyczajnie ciągle pilnować by nie podchodził bo momentalnie ręce do góry i "odejdź odejdź " . I nie zdarzyło się to raz, to się zdarza często nawet Ci którzy już go znają nadal się boją .
Znajomi rodziców czy nawet kilka osób z rodziny (nawet mężczyzni) , a hitem był kolega mojego brata który bał się wyjść do toalety z pokoju bo na przedpokoju leżał pies .
Miny kurierów jak otwieram drzwi a w progi stoi już mój pies czekając na karton ( uwielbia kartony) też są ciekawe :) .
Cóż to nasz dom , nasz pies , członek rodziny i jak się nie podoba to droga wolna nikt nie musi przychodzić (jedna ciotka już się obraziła jak ją opieprzyłam gdy po raz kolejny zaczęła narzekać po co nam ten pies , jak były poprzednie psy nic takiego nie mówiła) .


Za to nasz listonosz uwielbia go i zawsze go woła nawet jak gdzies na ulicy go widzimy i koniecznie musi pogłaskać .

Sama nie czuje sie pewnie w bliskim kontakcie z owczarkami czy dobermanami , 2 razy byłam ugryziona przez owczarka jako dziecko (8 i 12 lat) a raz tylko dzięki grubej kurtce nic się nie stało na dobrą sprawe za to rękaw był w strzępach .
Jak ide do kogoś z psem tych ras nie czuje się pewnie , ale nie gadam głupot, nie każe ich zamykać tylko staram się zachowywać spokojnie bo to ich dom a nie mój .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gops']

Za to nasz listonosz uwielbia go i zawsze go woła nawet jak gdzies na ulicy go widzimy i koniecznie musi pogłaskać .
[/QUOTE]

u mnie to samo :cool3: zawsze "ojojoj tititi", a Patryk debil zaczął na listonosza szczekać, jak idzie po klatce :diabloti: nie mam pojęcia, dlaczego, ale zawsze jak otwieram drzwi to mu leci w ramiona z buziaczkami, więc to jakiś kolejny przejaw psiej schizofrenii :eviltong:

mam też jedną babunię osiedlową, taką z cyklu "wyjdę se z wózeczkiem na zakupy, nadłożę drogi i popatrzę, co u was" - kiedyś mnie ochrzaniła, jak trzepałam przez balkon psie bety (jakieś tam koce, itd., przed wrzuceniem do pralki), przeprosiłam, a później spotkała mnie z psem na spacerze i od razu rzuciła się z przeprosinami za ochrzan :diabloti: (których wcale nie oczekiwałam), wymiziała Patryka i teraz jak ją spotykam, to zawsze jest "dzień dobry, jak się piesek chowa" :loveu:

Link to comment
Share on other sites

niestety 80 % znajomych boi się białej... często Leda jeździ z nami autem , raz koleżankę mieliśmy przewieść ale pod warunkiem że pies z nami nie będzie albo będzie siedziała u mnie na kolanach :lol:
listonosz u nas akurat był zawiedziony jak przyszła Leda ;) tyle lat Sagata oswajał do siebie , wchodził sobie na podwóreczko a tu biały morderca:grin: niestety już na naszą posesje nie wchodzi i powiedział że nie wejdzie a przecież biała się tak bardzo cieszy na jego widok ... chyba nawet bardziej niż na nasz ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja się czuję strasznie niepewnie w pobliżu małych psów (jajniki, jorasy), jak byłam mała to przez lata mieszkałam drzwi w drzwi z kobietą z żółtymi papierami i jej małym kundlem... Ile razy to cholerstwo mnie pogryzło, interwencje rodziców nic nie dawało bo baba 'wariatka' i jej wszystko wolno było. Ogólnie tragedia bo bałam się chodzić po klatce, zostawać sama przed blokiem. Chyba tylko dlatego ogólnie psów się nie bałam bo miałam większego w domu, znajomi mieli psy itp. Babsko było naprawdę powalone bo w gorsze dni potrafiła w ludzi cegłami rzucać, a pies ofc zawsze szczuty przez nią na ludzi. Dzieciaki jak ją widziały to zamykały ją w śmietniku (lubiła sobie pogrzebać w śmiechach) byle tylko jej na podwórku nie spotkać, a na widok psa zwiewały najwyżej jak się dało (ślizgawka, huśtawka, drzewa, płot). Ogólnie ujmując patologia... i tak przez 14lat od małego.
Teraz teoretycznie nie mam jakiś lęków, ale ostatnio złapałam się na tym że przechodząc przy jorasie mocno się spięłam... Więc chyba jednak coś z dzieciństwa zostało.

Mój pies jak był młodszy kochał cały świat, teraz nie cierpi jorasów, na maltana dostaje pijany, shih-tzu też nie cierpi. Z innymi psami potrafi się dogadać, a małych zwyczajnie nie cierpi (chociaż mamy znajomej JRT ubóstwiał, pomimo że samiec, pomimo że za piłeczkę Szamana pogonił).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gops']W moim domu przewija sie dużo ludzi , gdy miałam pudla nikt sie go nie bał , gdy miałam suke (nie lubiła gości) bywało różnie [B]a teraz jak mam ttb Ci sami ludzie którzy nidy nie bali się psów zwyczajnie sie boją .[/B]
[B]Musze zamykać mojego łagodnego psa w innym pokoju , albo zwyczajnie ciągle pilnować by nie podchodził bo momentalnie ręce do góry i "odejdź odejdź "[/B] . I nie zdarzyło się to raz, to się zdarza często nawet Ci którzy już go znają nadal się boją .
Znajomi rodziców czy nawet kilka osób z rodziny (nawet mężczyzni) , a hitem był kolega mojego brata który bał się wyjść do toalety z pokoju bo na przedpokoju leżał pies .
Miny kurierów jak otwieram drzwi a w progi stoi już mój pies czekając na karton ( uwielbia kartony) też są ciekawe :) .
[B]Cóż to nasz dom , nasz pies , członek rodziny i jak się nie podoba to droga wolna nikt nie musi przychodzić ([/B]jedna ciotka już się obraziła jak ją opieprzyłam gdy po raz kolejny zaczęła narzekać po co nam ten pies , jak były poprzednie psy nic takiego nie mówiła) .


Za to nasz listonosz uwielbia go i zawsze go woła nawet jak gdzies na ulicy go widzimy i koniecznie musi pogłaskać .

Sama nie czuje sie pewnie w bliskim kontakcie z owczarkami czy dobermanami , 2 razy byłam ugryziona przez owczarka jako dziecko (8 i 12 lat) a raz tylko dzięki grubej kurtce nic się nie stało na dobrą sprawe za to rękaw był w strzępach .
[B]Jak ide do kogoś z psem tych ras nie czuje się pewnie , ale nie gadam głupot, nie każe ich zamykać tylko staram się zachowywać spokojnie bo to ich dom a nie mój[/B] .[/QUOTE]

A co złego w tym ,że powiesz że czujesz się niepewnie?
To już chyba zależy jak bardzo Tobie zależy na osobach odwiedzających, bo raz drugi kogoś "opieprzysz" i pokażesz że pies jest ważniejszy to zostaniesz sama z tym psem ;)
Mojego psa może się ludzie nie boją, ale jak ktoś do mnie przyjdzie i najnormalniej w świecie nie lubi psów, widzę że nie jest chętny na kontakty z nim to po prostu psa zabieram, odsyłam na miejsce czy tam biorę na kolana.
Jak ktoś ma ochotę to i smaczki dostanie z " listą" komend jakie zna.

Po raz kolejny wałkujemy to samo: [B]My kochamy swoje psy,ale nie każdy człowiek, czy to nasz znajomy czy obcy, musi je kochać i mieć ochotę na kontakt z nimi.
[/B]
[SIZE=1]btw. też nie chciałabym siedzieć z nogami przy mordzie pita.[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

akurat tutaj Cię rozumiem, gops - jeden kolega dostał ochrzan za wciskanie psu chipsów (na zasadzie "oj, jeden, nic się nie stanie" - stanie, miał dietę eliminacyjną, zaburzał mi rytm pracy z psem, psu się udało wyżebrać za nic, dostał pod stołem, etc, etc) i też usłyszał, że jak się nie podoba, to nikt mu nie każe tu przyłazić i że w moim domu obowiązują moje zasady, w skład których wchodzi NIEKARMIENIE mojego psa (bez pytania).

ludzie czasem nie rozumieją, ile to kosztuje - szczególnie nie-zapsieni, moi dawni lokatorzy zgodzili się z faktem, że wezmę psa, byli nawet podekscytowani, więc poprosiłam o trzymanie się jednej zasady - zamykania śmietnika, choćby nie wiem co.
to jedna, prosta rzecz, naprawdę dużo nie kosztuje, przykleiłam kartkę - trudno było zapomnieć.
pies miał diety różnego rodzaju (dalej nie wiem co mu jest) i wpierdzielenie syfu NAPRAWDĘ mi psuło rachubę, kosztowało kupę kasy (przedłużanie eliminacyjnej, leki), no ale mimo to - nie zawsze docierało. to samo z niezostawianiem żarcia na blacie (pominę podstawową higienę i to, że taki obiad się psuje na zewnątrz, ale pies to zwyczajnie zżerał, lokatorów nie przerażały najwyraźniej straty obiadów).

i zgadnijcie, czy pies magicznie przestał być złodziejem, czy nie mam już lokatorów :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ley']A co złego w tym ,że powiesz że czujesz się niepewnie?
To już chyba zależy jak bardzo Tobie zależy na osobach odwiedzających, bo raz drugi kogoś "opieprzysz" i pokażesz że pies jest ważniejszy to zostaniesz sama z tym psem ;)
Mojego psa może się ludzie nie boją, ale jak ktoś do mnie przyjdzie i najnormalniej w świecie nie lubi psów, widzę że nie jest chętny na kontakty z nim to po prostu psa zabieram, odsyłam na miejsce czy tam biorę na kolana.
Jak ktoś ma ochotę to i smaczki dostanie z " listą" komend jakie zna.

Po raz kolejny wałkujemy to samo: [B]My kochamy swoje psy,ale nie każdy człowiek, czy to nasz znajomy czy obcy, musi je kochać i mieć ochotę na kontakt z nimi.
[/B]
[SIZE=1]btw. też nie chciałabym siedzieć z nogami przy mordzie pita.[/SIZE][/QUOTE]

Moje psy są u siebie i nie wyobrażam sobie, że ktoś, kto nie lubi psów, przychodzi do mnie na kawę i ma pretensje o psa. Nie lubi? Ok, spotkamy się w kawiarni. Dla mnie to oczywista oczywistość :roll: Mam nie tylko psiolubnych znajomych, chociaż oni to większość. Ale wchodząc do mnie, kumple średnio lubiący psy podejmują to straszliwe ryzyko :diabloti: Śmieją się zwykle, że psy są ważniejsze niż oni i takie tam. Jakby ktoś się panicznie bał psów, to nie widzę sensu, żeby do mnie w ogóle przychodził.

Ok, jeśli ma wizytowe ubranie, nie ma ochoty na kontakt bezpośredni z psem - zawołam psiaki, powiem im, żeby warowały obok, a nie podłaziły i ocierały się o gościa. Ale na pewno podejdą do takiej osoby przy wejściu do domu, na pewno będą się przewijać przez pokój obok gościa i nie zamknę ich za to w pokoju :roll: Na spacerze, na zewnątrz - oczywiście, mój pies nie ma prawa wchodzić z obcymi w kontakt. Ale u siebie ma swobodę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Ogromna większość ttb, szczególnie astów, staffików i bullków, bo pity to inna bajka, nie walczy już od blisko wieku..[/QUOTE]
te 7 lat temu i więcej ogromna większość TTB u mnie w mieście mniej lub bardziej udolnie "walczyła". każdy pseudo-gangsta brał sobie "piczbula", najlepiej po agresywnych rodzicach i chodził z takim psem szczując go na inne, ewentualnie na ludzi. jak trafiło się dwóch idiotów to szczuli swoje psy nawzajem na siebie i wtedy te psy "walczyły". że już o ustawionych walkach nie wspomnę. psy te były rozmnażane nie patrząc na rodowód czy nawet względną przynależność do jakiejś rasy tylko na zasadzie: mój pies jest najbardziej agresywny to dopuszczę go do najbardziej agresywnej suki, a ich szczeniaki rozchodziły się jak świeże bułeczki wśród pseudo-gangsty.

jak ktoś nie miał takich znajomości, ewentualnie kasy to brał szczeniaka "po agresywnych rodzicach" z giełdy samochodowej czy innego równie ciekawego przybytku. psy te różnie kończyły, niektóre nawet nie zdążyły zostać rozmnożone, chociaż część z nich została do dziś i są wyprowadzane przez rodziców pseudo-gangsterów, którym piesek się znudził.

rasowe TTB to na palcach jednej ręki można policzyć. i w ich przypadku można mówić o selekcji hodowlanej pod kątem usunięcia tych niepożądanych cech, które tak miłują zwolennicy walk psów. u mnie nawet była (a moze jeszcze jest, nie wiem) jedna hodowla pitbulli, psy dostawały rodowody amerykańskiej organizacji, ale juz się ze szczeniakami nie ogłaszają, więc pewnie moda minęła to i nie opłaca się rozmnażać tych psów. cała reszta to pseudo, a wiedząc pod jakim kątem te psy były rozmnażane to serio nie chce mi się śmiać. może hodowcy za jakiś czas faktycznie sprawią, ze wszelkie TTB będą miały w swoich żyłach jedynie "łagodną" krew, ale póki co (tu się powtórzę) mamy to co mamy i nie trzeba się śmiać tylko zrozumieć, skąd u ludzi lęki i uprzedzenia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica'][B]Moje psy są u siebie i nie wyobrażam sobie, że ktoś, kto nie lubi psów, przychodzi do mnie na kawę i ma pretensje o psa. [/B]Nie lubi? Ok, spotkamy się w kawiarni. Dla mnie to oczywista oczywistość :roll: Mam nie tylko psiolubnych znajomych, chociaż oni to większość. Ale wchodząc do mnie, kumple średnio lubiący psy podejmują to straszliwe ryzyko :diabloti: Śmieją się zwykle, że psy są ważniejsze niż oni i takie tam. Jakby ktoś się panicznie bał psów, to nie widzę sensu, żeby do mnie w ogóle przychodził.

Ok, jeśli ma wizytowe ubranie, nie ma ochoty na kontakt bezpośredni z psem - zawołam psiaki, powiem im, żeby warowały obok, a nie podłaziły i ocierały się o gościa. Ale na pewno podejdą do takiej osoby przy wejściu do domu, na pewno będą się przewijać przez pokój obok gościa i nie zamknę ich za to w pokoju :roll: Na spacerze, na zewnątrz - oczywiście, mój pies nie ma prawa wchodzić z obcymi w kontakt. Ale u siebie ma swobodę.[/QUOTE]

Może ja mam inną sytuację, bo mam jednego małego psa ,który przywita gościa i potem zazwyczaj leży sobie ,gdzieś spokojnie. Więc nie widzę powodu że ma leżeć pod nogami gościa jak może u siebie w legowisku, na moich kolanach czy gdziekolwiek indziej. Wilk syty i owca cała. Nie mówię o zamykaniu psa, też tego nie robię tylko po prostu czasami ca się zrobić tak żeby wszyscy byli zadowoleni :cool3:

Link to comment
Share on other sites

ja sobie nie wyobrażam gości, którzy nie lubią psów ;) przychodząc do mnie trzeba się z tym liczyć, również z tym, że moje psy korzystają z kanapy ;) jedyną osobą, której zdarza się do mnie przyjść, a która nie przepada specjalnie za psami, jest mój brat. ale jego nie przepadanie polega na tym, że nie chce mieć psa przy sobie, kiedy je :lol: więc taki problem, to nie problem ;)

Link to comment
Share on other sites

"[B]My kochamy swoje psy,ale nie każdy człowiek, czy to nasz znajomy czy obcy, musi je kochać i mieć ochotę na kontakt z nimi."
[/B]
Zgadzam się z tym, nie każdy musi lubić/kochać to co my. Ale czasem wolałabym, żeby część ludzi wykazywało więcej empatii/ tolerancji, zwłaszcza jak są moimi gośćmi, tzn nie twierdze, że Miśki mają skakać na gości i ogólnie być upierdliwe, ale fakt że pies chce kogoś obwąchać, bo ten ktoś jakby nie było przychodzi na "jego" teren, powinno być akceptowane :) Mam cztery pieski i w międzyczasie jak psiaki zaczynały pojawiać się w moim życiu, niestety spotykałam się z negatywnymi reakcjami typu "na co Ci tyle psów itd".

Link to comment
Share on other sites

U mnie pies ma wstęp do jednego pokoju,kuchni i łazienki.Kiedy przychodzą goście psiak wita ich ale gdy próbuje skakać jest odwoływany na miejsce.Gdy jesteśmy w salonie może siedzieć lub leżeć na progu. Mimo,że kocham psiaki do szału doprowadza mnie ich skakanie i nie toleruję tego.

Link to comment
Share on other sites

Ktoś kto przychodzi do mnie do domu wie że w domu jest "taki" pies i nie musi sie decydowac na odwiedziny , może zaprosić mnie do siebie lub możemy pojść na kawe na miasto , nie ma problemu .
W momencie gdy ktoś jednak decyduje sie przyjść oczywiste jest że pies jest ciekawski , podejdzie powąchać ew. liźnie w ręke , możliwe że wejdzie na kanape i uwali się obok albo położy się przy nogach .
Nie zamierzam o zamykać . Tzn robię to na prośbe rodziców jesli to sa ich znajomi ale nie odpowiada mi to .
A to że na kanapie na pewno jest psia sierść to druga sprawa , lepiej do nas nie rpzychodzić ubranym na czarno (pies jest biały) i goście sa o tym uprzedzani a Ci stali goście już to wiedzą .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='malorie66']
Zgadzam się z tym, nie każdy musi lubić/kochać to co my. Ale czasem wolałabym, żeby część ludzi wykazywało więcej empatii/ tolerancji, zwłaszcza jak są moimi gośćmi, tzn nie twierdze, że Miśki mają skakać na gości i ogólnie być upierdliwe, ale [B]fakt że pies chce kogoś obwąchać, bo ten ktoś jakby nie było przychodzi na "jego" teren, powinno być akceptowane [/B]:) Mam cztery pieski i w międzyczasie jak psiaki zaczynały pojawiać się w moim życiu, niestety spotykałam się z negatywnymi reakcjami typu "na co Ci tyle psów itd".[/QUOTE]

Pewnie! :p Ja nie mówię ,że psa mamy odganiać ,bo przyszli goście. Mój piesio ma prawo przywitać się, powąchać ,leżeć w tym samym pokoju jak ma ochotę, iść na kolanka do "cioci" jak obie strony chcą ( a zazwyczaj chcą:evil_lol:). Ale jak przychodzi ktoś kto nie chce żeby piesio leżał koło niego na kanapie, to albo go biorę na swoją stronę albo każe zejść- no korona mu z głowy nie spadnie :eviltong:
Przez moje mieszkanie przewija się bardzo dużo osób-szczególnie od kiedy studiuje-nigdy nie mam problemów, z nikim nie musiałam się kłócić, nikogo wywalać i wgl żadnych spin z powodu psa.

Link to comment
Share on other sites

Mój TZ panicznie bał się psów, bo gdy był dzieckiem pogryzł go biegający samopas ON-ek. Sama nie wiedziałam, co wyjdzie z pierwszego spotkania we trójkę, tzn. Viki, ja i on. A że w związku chciało mu się być z psiarą, to musiał jakoś strach przezwyciężyć i przyjąć mnie z dobrodziejstwem inwentarza...

Nawet go po krzakach przegoniłam na pierwszym wspólnym spacerze, tak że mu buty się rozleciały, żeby sobie nie myślał ;)

A wyszła z tego więź niesamowita. TZ wciąż ma dystans do obcych psów, ale taki zdrowy. Uczy się, ostatnio przez ponad dwa tygodnie opiekował się Viki, gdy nie mogłam zabrać jej ze sobą, a jeszcze nie tak dawno przeszedłby w popłochu na drugą stronę ulicy... I sam chce przygarnąć psa. Wsiąknął mi chłop zupełnie.

Nie mówię, że każdy może w ten sposób leczyć ten lęk przed psami, ale jeden taki egzemplarz siedzi teraz koło mnie :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']ja się panicznie boję pająków i mam jedną skuteczną metodę leczenia lęku, miotacz ognia :diabloti:[/QUOTE]

nie łatwiej byłoby klapencjuszem ?:diabloti: ja zawsze biorę w szklaneczkę i na trawkę, mimo że nienawidzę pająków to i tak nie zabijam ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='agutka']nie łatwiej byłoby klapencjuszem ?:diabloti: ja zawsze biorę w szklaneczkę i na trawkę, mimo że nienawidzę pająków to i tak nie zabijam ;)[/QUOTE]

A jakby z tej szklaneczki uciekł jakoś na rękę? Wolę miotacz ognia, ew. bazookę :razz:

Przed chwilą myślałam, że umrę. Szłam z Bestiowatym i widzę dużego czarnego psa po drugiej stronie ulicy. Stał i się na nas gapił. Nie odwróciłam do niego nawet głowy. Udawałam, że go nie widzę. Bestia na szczęście go nie zauważył. Nikogo nie było, ciemno, stoi duży pies, patrzy...i nagle zaczął iśc w naszą stronę. Nie wyglądał jakby chciał zaatakować, bo zbliżał się całkiem...swobodnym chodem, ale cholera go wie. Tym bardziej, że mój pies jest durny i nie wiadomo co by z tego wyszło. Aaaaaa trzęsłam się jak galaretka :roll:

Link to comment
Share on other sites

fu, ja ani kapciem, ani miotłą, ani niczym się tego nie pozbędę, nie podejdę na 10 metrów do pająka, nawet żeby utłuc - kiedyś w przypływie odwagi wessałam olbrzyma odkurzaczem, to mi wylazł z powrotem z rury jak odkurzałam kąty bez "stópki", samą rurą :placz: i nie pozostało mi nic innego, jak zaryczanej iść po sąsiada :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']ja się panicznie boję pająków i mam jedną skuteczną metodę leczenia lęku, miotacz ognia :diabloti:[/QUOTE]
Dobrze, że TZ na taki pomysł nie wpadł. Bo bym wpadła na dogo do działu prawnego z pytaniem "Poparzyłam dotkliwie własnego faceta, broniąc przed nim psa - o bosze, co mam robić?!" :diabloti:
Pajączki są słodkie. Poza zasięgiem wzroku :D

Jako małolata miałam podręcznik do origami z wieeelkim zdjęciem ptasznika. Godzinami się w niego wgapiałam :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Akurat pająków to się teoretycznie nie boję, dlaczego teoretycznie? Myślę że jak bym spotkała takiego to bym 'w gacie narobiła':
[IMG]http://www.hoax-slayer.com/images/Sure-You-Want-To-Move-To-Florida.jpg[/IMG]
[URL]http://www.hoax-slayer.com/images/Sure-You-Want-To-Move-To-Florida.jpg[/URL]

Jeśli chodzi zaś o witanie przez psy nowych ludzi to mam problem tylko ze swoją siostrą i jej dzieciurami. Mój pies się szybko pobudza i jak mu coś ucieka z piskiem to zaczyna to gonić... 50+kg psa vs 7latek :diabloti:, jakoś siostrzenica jest mądrzejsza i normalnie do psów podchodzi. Nie chcę doprowadzać do spin, a i z siostrą raczej średnio zawsze się dogadywałam więc zabieram psy i idę do siebie. Zamykamy się z psami na patent i mam wyrąbane.
Inni nie mają problemów ani z moimi psami, ani z psami na DT. Wiedzą że są psy i jest ok, a i czasem nawet ludzi wykorzystuje do sprawdzenia reakcji psa na DT :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze apropo ataków - czytałem sobie przed chwilą raporty z ataków w Australii z dwóch ostatnich kwartałów 2013 roku, bo mi się Mentalista skończył i:

Ogółem było 2620 ataków w ciągu 6 miesięcy. (Liczą się tutaj z podziałami na dorosłych, dzieci, psy, koty, zwierzęta hodowlane i inne zwierzęta).

Przypadków śmiertelnych wśród ludzi - 0, wśród zwierząt - 1130.

Tam jest top 20, ale dam top 5:

1. Staffordshire bull terrier - 313
2. Amstaff - 160
3. Owczarek niemiecki - 149
4. Australian cattle dog - 136
5. Mix ttb - 114

Co nie oznacza, że nie ma tam ras, które zwykłemu człowiekowi nie przyszłyby do głowy pokroju huskiego (75), laba (54) czy JRT (62).

Tylko nikt tam nie oskarża psów ze względu na rasę. Wspomina się o tym, że właściciel uznał, iż jest to rodzinny pies, że właściciel nie zdecydował się na kastrację lub sterylizację, że w większej ilości przypadków ktoś nie mógł interweniować bo był niepełnosprawny w jakimś stopniu, że ofiary nie miały NIGDY kontaktów z psami, że właściciel ostrzegał przed agresywnym zachowaniem psa i tak dalej. I jak dla mnie wszędzie to tak powinno wyglądać. A nie tylko pusty nagłówek. ;-)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dioranne']Pff, pająki. Mi kiedyś tata wyganiał z pokoju nietoperza. :evil_lol:[/QUOTE]

ja się nie boję nietoperzy :D ani węży, ani jaszczurów żadnych, ani myszy, to tylko i wyłącznie chodzi o pająki (no dobra, i pajęczaki) i to jest irracjonalny strach, wiem, że mnie nie zeżre, po prostu... AAAAARGHT fu, nieważne, fu, fu, fu!

[quote name='Maron86']Akurat pająków to się teoretycznie nie boję, dlaczego teoretycznie? Myślę że jak bym spotkała takiego to bym 'w gacie narobiła':
[/QUOTE]

musiałaś to zdjęcie dodać, mu-sia-łaś...:roll:

...arachnofobia jest do dupy, a w ramach ciekawostki dodam, że w dużej mierze bierze się ona z lęków, jakie nasze mamy/ojcowie prezentowali nam do 18 m-ca życia :)
jest taki ciekawy punkcik w mózgu, hipokamp, i to on odpowiada za większość naszych lęków w dorosłym życiu, czyli - inaczej mówiąc - jak moja mama darła się na widok pająka (a darła, dalej się drze :diabloti:) a ja, jako niemowlakowa tabula rasa się temu przyglądałam, to jest duża szansa, że to właśnie mama zafundowała mi obecne ataki paniki na widok tego...BLEEE, wiecie czego :roll:

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...