Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Maron86']
Jak widzę że ktoś złośliwie swojego szczekacza-wypierda na flexi puszcza żeby mojego psa po dupie gryzł to mnie jasny szlag nieokreślony trafia, chociaż i z tym ostatnio sobie już radzę mając 'metodę kagańcową'.[/QUOTE]

Ostatnio pozwoliłam Bestii pogonić joraski.
Rzucałam mu ringo na taki duuuużym trawniku. Oczy dookoła głowy, czy jakieś psy nie idą. Zauważyłam, że idą dwie babki z dwoma yorkami. Zawołałam psa, bo widać było że joreczki na bank podbiegną. Stoję na środku tego cholernego trawnika, trzymam psa za obrożę i czekam - logiczne, że nie chcę kontaktu mój pies - ich pies. Joreczki sobie beztrosko biegają wokół nas, babki zero reakcji przez dłuższy czas to się wkur*** olewactwem i puściłam psa, żeby się -pobawił :diabloti: Zaczął ganiać za maluchami i przeciągnął jednego z nich po trawniku. PISK, WRZASK i ogólne przerażenie psiaka, odwołałam psa i czekam na reakcję ze strony właścicielek. I teraz najlepsze: NIC. Zero pretensji, awantury, czy odwołania psów. Kompletna olewka w momencie kiedy ich psiak narobił jazgotu, który w kosmosie pewnie było słychać ;) i spierdzielił z zasięgu wzroku. Ten drugi uciekł do babek. A te w najlepsze usiadły sobie na pobliskiej ławce i dalej gadały. ZERO zainteresowania swoimi psami, normalnie szok. Porzucałam psu ringo jeszcze jakiś czas, a po jakichś 5 minutach kobiety nagle zorientowały się, że nie ma jednego z psa, który przyleciał dopiero jak go zawołały.

Od razu piszę, że nie jestem zadowolona czy dumna z tej sytuacji. Wiedziałam jak to się skończy - mimo że i yorki i mój pies chciały się bawić to Bestia jest niedelikatny i go nie puszczam do małych psów, bo zawsze kończyło się przerażeniem malucha. Tym razem nerwy mi puściły i mu pozwoliłam pobiec. Już miałam przygotowaną gadkę na temat zajmowania się i zainteresowania psami. Nie myślałam, że te idiotki będą miały w dupie swoje psiaki i kompletnie nie zareagują.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WiedźmOla']Ostatnio pozwoliłam Bestii pogonić joraski.
Rzucałam mu ringo na taki duuuużym trawniku. Oczy dookoła głowy, czy jakieś psy nie idą. Zauważyłam, że idą dwie babki z dwoma yorkami. Zawołałam psa, bo widać było że joreczki na bank podbiegną. Stoję na środku tego cholernego trawnika, trzymam psa za obrożę i czekam - logiczne, że nie chcę kontaktu mój pies - ich pies. Joreczki sobie beztrosko biegają wokół nas, babki zero reakcji przez dłuższy czas to się wkur*** olewactwem i puściłam psa, żeby się -pobawił :diabloti: Zaczął ganiać za maluchami i przeciągnął jednego z nich po trawniku. PISK, WRZASK i ogólne przerażenie psiaka, odwołałam psa i czekam na reakcję ze strony właścicielek. I teraz najlepsze: NIC. Zero pretensji, awantury, czy odwołania psów. Kompletna olewka w momencie kiedy ich psiak narobił jazgotu, który w kosmosie pewnie było słychać ;) i spierdzielił z zasięgu wzroku. Ten drugi uciekł do babek. A te w najlepsze usiadły sobie na pobliskiej ławce i dalej gadały. ZERO zainteresowania swoimi psami, normalnie szok. Porzucałam psu ringo jeszcze jakiś czas, a po jakichś 5 minutach kobiety nagle zorientowały się, że nie ma jednego z psa, który przyleciał dopiero jak go zawołały.

Od razu piszę, że nie jestem zadowolona czy dumna z tej sytuacji. Wiedziałam jak to się skończy - mimo że i yorki i mój pies chciały się bawić to Bestia jest niedelikatny i go nie puszczam do małych psów, bo zawsze kończyło się przerażeniem malucha. Tym razem nerwy mi puściły i mu pozwoliłam pobiec. Już miałam przygotowaną gadkę na temat zajmowania się i zainteresowania psami. Nie myślałam, że te idiotki będą miały w dupie swoje psiaki i kompletnie nie zareagują.[/QUOTE]

Bo może Bestia mu wcale nic nie zrobił - ja ostatnio pisałam gdzieś, że widziałam goldena-histeryka i byłam w absolutnym szoku, jak zareagował.
Mój pies biegał za piłką, ale nadchodził golden (z miłymi zamiarami, łagodny, uszy po sobie, ogon nisko, w kagańcu), no ale zapięłam Patryka,bo to on jest tutaj problemem, a nie podbiegacze :roll:...
Golden podszedł, oczywiście odciągałam psa, ale nic z tego - lezie to to za nami i chce się witać, Patryk względnie spokojny, więc dałam się wąchnąć i w tym ułamku sekundy, który poprzedza atak, odciągnęłam, zanim się zaczęła jatka...

...ale goldenek za nami :placz: no i Pat nie wytrzymał napięcia przy wąchaniu dupska, odwinął się, dziabnął go w kark (robi to lekko, wygląda i brzmi groźnie, ale po własnych dłoniach wiem, że to tylko straszak :diabloti:) a golden co?

NA GLEBĘ I W PISK :crazyeye: wywalił koła, piszczy i skomle, jakby go ktoś siekierą potraktował - szukam w panice przegryzionej tętnicy, macam tego goldena, na co nareszcie nadchodzi właścicielka (przyglądała się całej sytuacji) i mówi "niech się pani nie przejmuje, on symuluje" :diabloti:

Co się strachu najadłam, to moje, ale babka nie reagowała widząc sytuację z daleka, później z nią szłam i gadałam to powiedziała, że kaganiec ma przeciwko śmieciom, a te wycie i panika to jego sposób na wyłudzenie głasków/uwagi i że robi tak zawsze, jak jakaś 'tragedia' go spotka :diabloti: choć przecież nic się nie stało, może dlatego te babki z yorkiem nie reagowały...?

Link to comment
Share on other sites

Duży pies jak się rozpędzi to nawet jak by nie chciał może małemu krzywdę zrobić, ja używam 'tej metody' na wredne sztuki. Ogólnie psy które są sympatyczne zostawiam w spokoju, a mojemu na kontrolowane zapoznanie się pozwalam. Jednak doskonale rozumiem że ktoś kto widzi 10 wrednych jorasów ma już w głowie 'omg kolejny' :mad:.

U nas od jakiegoś czasu typowych dresów nie ma, może wymarli :evil_lol:. Jak wracałam z Szamanem z Obedience któregoś weekendu to wsiadając do tramwaju pomyślałam 'o matko', cala grupa 'kibiców', przekleństwa to się sypały że hoho. Nagle jakiś zauważył mojego psa i się pyta 'ostry jest?', ja mówię że tak i nie lubi gwałtownych ruchów bo szkolony na obronę (akurat na obronę to go nie szkoliłam, z obawy że zacznie łapać na pełny ścisk + jego geny = tragedia). Facet na to 'woo nieźle, gdyby takie mieli w policji to byśmy nie rozrabiali' i się zaczęli śmiać i mi psa 'podziwiać', no fakt jednak te 54kg wielkiej czarnej masy z kagańcem fizjologicznym robi wrażenie. Jakiś się pyta czy może pogłaskać to się zgodziłam, ale mówię nie patrzeć mu w oczy bo zaatakuje (akurat mój tak faktycznie robi). Wymiziali mi psa, dojechaliśmy do przystanku końcowego. Niby spoko, niby ulga. Ci odeszli swoją stronę i ... rozwalają przystanek :shake:, jak się Szaman wkurzył to tylko pijana na mordzie. Myślałam że się zaczną problemy, a ci się uspokoili i jakiś krzyczy 'spoko pies już sobie idziemy'.
Kopara to mi chyba do ziemi opadła :-o, faktycznie sobie kulturalnie odeszli dalej schodząc z widoku mojemu psu. Tak szczerze to ich było z 15, a ja sama z psem + kilka starszych osób które 'umknęły' z przystanku udając że nic nie widzą (i się wcale nie dziwię). Przyznam że wolałabym nie mieć więcej takich sytuacji, pomimo że nic się nie stało to nigdy nie wiadomo.

Link to comment
Share on other sites

eeeech :roll: kibice, ja miałam tylko jedną zaczepko-dyskusję z 'podobnymi' w tramwaju, ale w dzień (choć byli na bani :cool3:)no i oczywiście dziewczyna + pies = okazja na prymitywny podryw :razz:

pogadali tylko niby do psa, "gdzie lecisz, batmanie", "a mnie uratujesz? HE HE" (Pat ma obrożę w batmany :razz:) i jakieś takie inne durnowate zaczepki, ale ogólnie myślę, że pies do dobry 'wentyl' na rozluźnienie napiętej atmosfery, zawsze jakiś punkt odniesienia, gdyby nie pies, to pewnie by było "a dokąd to koleżanka jedzie" :roll:

inna bajka, że mój aniołek zaczął nocami szczekać na ludzi :loveu: i jestem z tego SZCZERZE zadowolona, w dzień nie burczy na ludzi, nigdy (tylko na psy), ale byłam z nim ostatnio w nocy w krzaczorach na kupę (nie znoszę połączenia krzaki + noc) i nadchodziła jakaś para powolnym krokiem, na co Pat się nastroszył i WRRRRRR... i bardzo dobrze.

w dzień nie warczy, w nocy zaczął - cieszę się, bo zawsze to jakiś odstraszacz, z daleka, po ciemku, nie widać co ja tam prowadzę, więc może zmniejsza to ryzyko ewentualnego "dawaj telefon" albo "pokażę ci siusiaka, przechodniu", bo w moich spacerowych okolicach to popularna rozrywka :cool3:

Link to comment
Share on other sites

Patryk histeryzuje, jak robi coś przy nim wetka :diabloti: kiedy wchodzi do domu to ją wita, wszystko fajnie, ale jak już się rozbierze, postawi torbę na podłodze i kucnie.. ostatnio ścinała mu pazury, to z TŻ-tem we dwójkę przytrzymywaliśmy psa, który drżał jak w febrze a po każdym KLIK obcinacza piszczał, jakby mu ucięło całą łapę :diabloti:

a po "badaniu" HYC na legowisko i katatonia, gapi się przed siebie i nie docierają do niego bodźce ze świata :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Jakoś przelotem przebrnęłam przez te kilka stron wypocin o szacunku do starszych i sile spokoju naprzeciw agresji, i niestety, ale klepanie na forum o "nie zniżaniu się do poziomu" jest troszunio nieadekwatne do realiów.

Po pierwsze, żadnej chamskiej, agresywnej i bez powodu mnie atakującej osobie nie należy się mój szacunek tylko za to, że ma 5, 10 czy 50 lat więcej ode mnie. Wychowano mnie w poczuciu szacunku do starszych osób - niestety bardzo liczne starsze osoby mnie tego automatycznego szacunku oduczyły, zachowując się i wyrażając do mnie gorzej niż menele spod budki z piwem.
Po drugie - 3 lata mieszkałam z dwoma psami w bloku, gdzie na ławce pod klatką zbierało się towarzystwo takich właśnie schamiałych starszych osób. Byłam JEDYNĄ osobą w bloku, która sprzątała po psach, na sikanie wyprowadzałam je za osiedle (podczas gdy pieski owego towarzystwa szczały i srały pod oknami) - a mimo to zbierałam chamskie uwagi, a później i wyzwiska. Doszło nawet do tego, że jeden dziadek mnie wyzywał i wmawiał mi, że sprzątam tylko na pokaz jak ktoś patrzy, albo że moja suka wcale nie sika, tylko sra. Policja owszem, była, wezwana przeze mnie do jednego z najbardziej nerwowych dziadziusiów - efekt interwencji policji był taki, że ów dziadziuś wieczorem tego dnia czekał na mnie pijany pod blokiem aż wyprowadzę oba psy po kolei i za każdym razem kiedy go mijałam, już nie tylko mi docinał, ale i groził. Przez cały czas do tego momentu stosowałam tak tu polecane metody typu "ignoruj zaczepki", "nie zniżaj się do poziomu" - co tylko upewniało tych biednych staruszków, że mogą po mnie jeździć jak po łysej kobyle. Wspomnianego dnia po wizycie policji puściły mi nerwy i owego pana tak zwrzeszczałam, zwyzywałam i poprawiłam kilkoma groźbami, typu że jak nie schowa się do domu to dostanie gazem po mordzie, że połowa wielce kulturalnych cioć z dogo by zemdlała. I co? WSZYSTKIE zaczepki skończyły się z dnia na dzień. Mieszkałam tam jeszcze rok i po tej sytuacji nikt nigdy już mnie nie zaczepił. Psy nagle przestały przeszkadzać, a ławkowe towarzystwo przerzuciło się na dokuczanie młodzieńcowi, który hałasował im motorem pod blokiem :p

Niektórzy piszą, że żyjemy w cywilizowanym kraju - to chyba żart :) Polska, szczególnie w małych miastach i na wsi to dziki kraj, nie pomoże ani policja, ani SM (bo jej nie ma), i w świadomości masy ludzi, szczególnie starszych, kwitnie przekonanie, że konflikty sąsiedzkie etc. rozwiązuje się na swoim podwórku. Z kulturalnymi ludźmi można się bawić w miłe rozmowy; z bydłem trzeba postępować tak, jak bydło rozumie, czyli huknąć, bluznąć, postraszyć i dać do zrozumienia, żeby znaleźli sobie inną ofiarę.

Link to comment
Share on other sites

Ja mam serio w nosie, że dla kogoś jestem patologią czy czymkolwiek innym, wiem natomiast, że nie lubię się denerwować i jeśli ktoś już naprawdę podniesie mi ciśnienie to wolę szybko i skutecznie ugasić jego entuzjazm i mieć święty spokój, zamiast przez x czasu się wkurzać i zastanawiać się jak tu się debili dyplomatycznie pozbyć, litości :cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']Bo może Bestia mu wcale nic nie zrobił - ja ostatnio pisałam gdzieś, że widziałam goldena-histeryka i byłam w absolutnym szoku, jak zareagował.
(...) choć przecież nic się nie stało, może dlatego te babki z yorkiem nie reagowały...?[/QUOTE]

One były za daleko, żeby zobaczyć czy mu się coś stało czy nie, ale zdecydowanie w takiej odległości, żeby zobaczyć że się przeturlał i USŁYSZEĆ panikę. Jakby mój pies tak zaskowyczał to bym poleciała i sprawdziła czy mu się coś nie dzieje. BA szłam z nim na spacer i usłyszałam, że się obce psy gryzą poszłam sprawdzić o co chodzi i czy nie trzeba pomocy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Jakoś przelotem przebrnęłam przez te kilka stron wypocin o szacunku do starszych i sile spokoju naprzeciw agresji, i niestety, ale klepanie na forum o "nie zniżaniu się do poziomu" jest troszunio nieadekwatne do realiów.

Po pierwsze, żadnej chamskiej, agresywnej i bez powodu mnie atakującej osobie nie należy się mój szacunek tylko za to, że ma 5, 10 czy 50 lat więcej ode mnie. Wychowano mnie w poczuciu szacunku do starszych osób - niestety bardzo liczne starsze osoby mnie tego automatycznego szacunku oduczyły, zachowując się i wyrażając do mnie gorzej niż menele spod budki z piwem.
Po drugie - 3 lata mieszkałam z dwoma psami w bloku, gdzie na ławce pod klatką zbierało się towarzystwo takich właśnie schamiałych starszych osób. Byłam JEDYNĄ osobą w bloku, która sprzątała po psach, na sikanie wyprowadzałam je za osiedle (podczas gdy pieski owego towarzystwa szczały i srały pod oknami) - a mimo to zbierałam chamskie uwagi, a później i wyzwiska. Doszło nawet do tego, że jeden dziadek mnie wyzywał i wmawiał mi, że sprzątam tylko na pokaz jak ktoś patrzy, albo że moja suka wcale nie sika, tylko sra. Policja owszem, była, wezwana przeze mnie do jednego z najbardziej nerwowych dziadziusiów - efekt interwencji policji był taki, że ów dziadziuś wieczorem tego dnia czekał na mnie pijany pod blokiem aż wyprowadzę oba psy po kolei i za każdym razem kiedy go mijałam, już nie tylko mi docinał, ale i groził. Przez cały czas do tego momentu stosowałam tak tu polecane metody typu "ignoruj zaczepki", "nie zniżaj się do poziomu" - co tylko upewniało tych biednych staruszków, że mogą po mnie jeździć jak po łysej kobyle. Wspomnianego dnia po wizycie policji puściły mi nerwy i owego pana tak zwrzeszczałam, zwyzywałam i poprawiłam kilkoma groźbami, typu że jak nie schowa się do domu to dostanie gazem po mordzie, że połowa wielce kulturalnych cioć z dogo by zemdlała. I co? WSZYSTKIE zaczepki skończyły się z dnia na dzień. Mieszkałam tam jeszcze rok i po tej sytuacji nikt nigdy już mnie nie zaczepił. Psy nagle przestały przeszkadzać, a ławkowe towarzystwo przerzuciło się na dokuczanie młodzieńcowi, który hałasował im motorem pod blokiem :p

Niektórzy piszą, że żyjemy w cywilizowanym kraju - to chyba żart :) Polska, szczególnie w małych miastach i na wsi to dziki kraj, nie pomoże ani policja, ani SM (bo jej nie ma), i w świadomości masy ludzi, szczególnie starszych, kwitnie przekonanie, że konflikty sąsiedzkie etc. rozwiązuje się na swoim podwórku. Z kulturalnymi ludźmi można się bawić w miłe rozmowy; z bydłem trzeba postępować tak, jak bydło rozumie, czyli huknąć, bluznąć, postraszyć i dać do zrozumienia, żeby znaleźli sobie inną ofiarę.[/QUOTE] Hmmm... odnoszę niejasne wrażenie,że żyjemy w zgoła innych krajach.Nigdy na nikogo nie "huczałam",nie straszyłam a zyję .Ostatnio zbluzgał mnie jakiś pijany sąsiad.Mieszkam na 10 piętrze i czekam na windę ale słyszę,że kolesie sobie gadają i trzymają drzwi gdzieś na piętrze.Lekko potrząsnęłam moimi i usłyszałam jakieś bluzgi.Wzięłam psa pod pachę i zeszłam.Widzę,że jakiś pijaczek trzyma drzwi więc mówię,że ja na windę czekam i może sobie później pogadać.Pan sypnął wiązanką a jak zadzwoniłam na policję.Jak wracałam ze spaceru policja stała z pijanym sąsiadem na dole.Błyskawicznie zajęli się sprawą. Pan po dwóch tygodniach widząc mnie gdzieś pod blokiem przeprosił i nawet w rękę chciał całować:).Agresja nie jest wskazana ani przy zajmowaniu się zwierzętami ani przy kontaktach z ludźmi. Jakoś nie wyobrażam sobie bym mogła rzucać rynsztokowe teksty gdy obok idzie moja dziewięcioletnia córka. Ona była raz świadkiem sytuacji jak pijany typ bluzgał na każdego kto akurat obok niego przechodził na osiedlu.I mnie i jej się dostało.To robił pijany gość- wyobrażam sobie szok córki gdyby jej- TRZEŹWA mama tak samo się zachowała....Dla mnie to po prostu obciach dać się sprowokować do pyskówki z ograniczonym albo pijanym typem.Bo na jego usprawiedliwienie można powiedzieć,że jest pijany albo głupszy. Ale co powiedzieć na własne? Że debil nas sprowokował?

Edited by gojka
literówka
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Koszmaria']ja mam na osiedlu panią z basenji i pina mina [U]niebieskiego.[/U]ma sierść jak szczeniaczek,cuduś:)[/QUOTE]
Raczej pinczerem to nie jest... Cytat ze wzorca: [I]
MAŚĆ:[/I]
[I]jednolita: czerwień jelenia, jasno ruda do ciemno rudej
czarna podpalana: lśniąco czarna z czerwonymi znaczeniami
[/I]Także odpada, że to jest rasowy pin min. ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gojka']Hmmm... odnoszę niejasne wrażenie,że żyjemy w zgoła innych krajach.Nigdy na nikogo nie "huczałam",nie straszyłam a zyję .Ostatnio zbluzgał mnie jakiś pijany sąsiad.Mieszkam na 10 piętrze i czekam na windę ale słyszę,że kolesie sobie gadają i trzymają drzwi gdzieś na piętrze.Lekko potrząsnęłam moimi i usłyszałam jakieś bluzgi.Wzięłam psa pod pachę i zeszłam.Widzę,że jakiś pijaczek trzyma drzwi więc mówię,że ja na windę czekam i może sobie później pogadać.Pan sypnął wiązanką a jak zadzwoniłam na policję.Jak wracałam ze spaceru policja stała z pijanym sąsiadem na dole.Błyskawicznie zajęli się sprawą. Pan po dwóch tygodniach widząc mnie gdzieś pod blokiem przeprosił i nawet w rękę chciał całować:).Agresja nie jest wskazana ani przy zajmowaniu się zwierzętami ani przy kontaktach z ludźmi. Jakoś nie wyobrażam sobie bym mogła rzucać rynsztokowe teksty gdy obok idzie moja dziewięcioletnia córka. Ona była raz świadkiem sytuacji jak pijany typ bluzgał na każdego kto akurat obok niego przechodził na osiedlu.I mnie i jej się dostało.To robił pijany gość- wyobrażam sobie szok córki gdyby jej- TRZEŹWA mama tak samo się zachowała....Dla mnie to po prostu obciach dać się sprowokować do pyskówki z ograniczonym albo pijanym typem.Bo na jego usprawiedliwienie można powiedzieć,że jest pijany albo głupszy. Ale co powiedzieć na własne? Że debil nas sprowokował?[/QUOTE]

A ja uważam, że wiele osób ma ogromną łatwość w ocenianiu innych. Ja sama staram się nie wdawać w pyskówki i ich nie wywoływać, ale mimo wszystko cielęciem nie jestem i jeśli trzeba - odpowiem też komuś niemiło, choć obecnie staram się nie po chamsku. Ale jeśli ktoś na chamstwo odpowiada chamstwem, ale do ludzi uprzejmych jest okej - nie mam zastrzeżeń. Wystarczy nie być chamem, aby nie wywoływać chamskich reakcji ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='LadyS']A ja uważam, że wiele osób ma ogromną łatwość w ocenianiu innych. Ja sama staram się nie wdawać w pyskówki i ich nie wywoływać, ale mimo wszystko cielęciem nie jestem i jeśli trzeba - odpowiem też komuś niemiło, choć obecnie staram się nie po chamsku. Ale jeśli ktoś na chamstwo odpowiada chamstwem, ale do ludzi uprzejmych jest okej - nie mam zastrzeżeń. [B]Wystarczy nie być chamem, aby nie wywoływać chamskich reakcji[/B] ;)[/QUOTE]
I tu Cię przeproszę, ale guzik prawda. Bo nie zawsze to działa. Miałam sąsiadkę, która mieszkała w mieszkaniu na przeciwko mojego. Była taką chamską, zgorzkniałą osobą, że na sam jej widok niedobrze mi się robiło. Mieszkałam tam około roku, przez większość czasu byłam uprzejma-zdystansowana. "Dzień dobry, proszę, miłego dnia" ale omijałam ją kiedy mogłam. Bo w końcu sąsiadka, z sąsiadami lepiej żyć w zgodzie bla bla bla. Wszystko fajnie, gdyby któregoś razu tak nie przegięła, że nie wytrzymałam i nie bluzgając ochrzaniłam ją. Po tej sytuacji zadzwoniłam do mojego TŻta, który od razu do niej poszedł i jej nawtykał tak, że go przepraszała. Przez resztę naszego mieszkania tam babsko nie powiedziało mi ani dzień dobry ani nic mimo, że ja nadal mówiłam.
Dlatego czasami zasada nie bądź chamem to inni też nie będą nie działa.

Link to comment
Share on other sites

e tam, nie ma jednego doskonałego środka. Niektórych wystarczy zignorować, innym zwrócić kulturalnie uwagę, innego opierniczyć, jeszcze innego zbluzgać, a są i tacy do których tylko wkurzony pies z pijaną na mordzie i zębami na wierzchu przemówi do rozsądku :evil_lol:... świat niestety nie jest idealny, karma wcale nie działa tak jak powinna i owszem to co złe to wróci, ale to co dobre zostaje zignorowane :lol:.
Już dawno doszłam do wniosku że najlepiej robić swoje, kretynów ignorować, uprzejmych traktować z szacunkiem, awanturników traktować zależnie od sytuacji. Wydaje mi się że jeśli komuś przeszkadza że pies się załatwił, a właściciel po nim sprzątnął to mu już wszystko będzie przeszkadzać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WiedźmOla']
Dlatego czasami zasada nie bądź chamem to inni też nie będą nie działa.[/QUOTE]
gdyby ta sąsiadka chamką nie była to i Ty byś jej nie ochrzaniła ani Twój facet;) to o to chodzi, a nie o to, ze mamy być milutcy to nic złego nas w życiu nie spotka.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WiedźmOla']I tu Cię przeproszę, ale guzik prawda. Bo nie zawsze to działa. Miałam sąsiadkę, która mieszkała w mieszkaniu na przeciwko mojego. Była taką chamską, zgorzkniałą osobą, że na sam jej widok niedobrze mi się robiło. Mieszkałam tam około roku, przez większość czasu byłam uprzejma-zdystansowana. "Dzień dobry, proszę, miłego dnia" ale omijałam ją kiedy mogłam. Bo w końcu sąsiadka, z sąsiadami lepiej żyć w zgodzie bla bla bla. Wszystko fajnie, gdyby któregoś razu tak nie przegięła, że nie wytrzymałam i nie bluzgając ochrzaniłam ją. Po tej sytuacji zadzwoniłam do mojego TŻta, który od razu do niej poszedł i jej nawtykał tak, że go przepraszała. Przez resztę naszego mieszkania tam babsko nie powiedziało mi ani dzień dobry ani nic mimo, że ja nadal mówiłam.
Dlatego czasami zasada nie bądź chamem to inni też nie będą nie działa.[/QUOTE]

Tylko ja pisałam od drugiej strony. Przypuśćmy, że spotykam kogoś, kto sra psem pod moim oknem - mam dwa wyjścia, albo poczekać, aż pies skończy i sprawdzić, czy posprząta (i pochwalić, tylko bez klikera :diabloti:), albo wypalić z ryjem od razu, tak jak panie ze wcześniejszych przykładów. I przypuśćmy, ze ten ktoś reaguje adekwatnie do sytuacji - jak jest miło, to jest miło, a jak jest chamsko, to po całości. Jeśli nie będę chamem i poczekam, aż ktoś sprzątnie, zanim od razu mieć pretensje, że na pewno tego nie robi (choć tego nie wiem), to nie bedzie w ogóle potrzeby, aby druga osoba była chamska. Jak wypalę - to musze liczyć się z konkretną reakcją. A jak ktoś nie posprząta, to mogę grzecznie poprosić, żeby to zrobił - jesli nie zrobi, to następnym razem na jego widok wezmę SM :diabloti: Chodzi mi o to, że gdyby KTOŚ nie był chamski dla drugiej osoby, to być moze ta druga osoba też by nie zareagowala tak, jak zareagowała.
A to, że niektórzy ludzie mają chamstwo we krwi, to cóż. I o tym tez właśnie mówię - gdyby kobieta dla Ciebie nie była chamska, to Ty też nie miałabyś potrzeby jej nawtykać :)

Edit: O, [B]beatrx[/B] dokładnie wyłuszczyła to, o czym mówiłam, czyli jednak da się mnie zrozumieć, uff :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']


NIGDY nie usłyszałam złego komentarza na temat Kraksy od żadnego dresa, kibica, napranego miłośnika muzyki takiej czy owakiej, czy innego przedstawiciela eee... subkultury. Raczej są bardzo pozytywne, chociaż wyrażane w różnych formach.
Natomiast nie wiem ile razy padło "uśpić TO!!", "kasę na kundla wydaje", "durne bydlę, a zadbane bardziej niż człowiek" itd ze strony nobliwych starszych ludzików....[/QUOTE]

Ja się staram olewać, i nie dyskutować, a sytuacji osiedlowych, kiedy chciałoby się po prostu popukać w czoło u mnie aż nadmiar. Pan wychodzi na spacer z foksikiem szorstkowłosym. Pies jest szalenie miły, łagodny, przyjacielsko nastawiony do innych psów. Podleciał kiedyś do mojej Frotki - kundelka, ale po strzyżeniu do złudzenia przypominającej welsha. Psy się powąchały, chciały się bawić, ale pan szybciutko odwołał swojego rasowca i z komentarzem: nie baw się z kundlami szybko się oddalił :evil_lol: I wiecie co, być może kiedyś, jak byłam piękna i młoda, powiedziałabym panu do słuchu, pewnie bym się pokłóciła, bo z jakiej racji ktoś mi moją piesełę obraża, ale im jestem starsza tym bardziej mi takie sytuacje totalnie zwisają, a nawet śmieszą.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='katasza1']Eee ale taki tekst o nierasowosci Twojego psa a zwyzywanie kogos i rzucanie miechem to chyba roznica?[/QUOTE]

Ale zasadniczo to w ogóle chodziło mi o to, że ja po prostu nauczyłam się rózne sytuacje totalnie olewać, jestem za stara żeby kłócić się, rzucać epitetami do jakiegoś dziadka/emeryta/rencisty/dresa. Wiem, że i tak nic nie wskóram, a jedyne czego się mogę spodziewać to tego, że albo ktoś mi psa kopnie, albo sama w łeb dostanę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mala_czarna']Ja się staram olewać, i nie dyskutować, a sytuacji osiedlowych, kiedy chciałoby się po prostu popukać w czoło u mnie aż nadmiar. Pan wychodzi na spacer z foksikiem szorstkowłosym. Pies jest szalenie miły, łagodny, przyjacielsko nastawiony do innych psów. Podleciał kiedyś do mojej Frotki - kundelka, ale po strzyżeniu do złudzenia przypominającej welsha. Psy się powąchały, chciały się bawić, ale pan szybciutko odwołał swojego rasowca i z komentarzem: nie baw się z kundlami szybko się oddalił :evil_lol: I wiecie co, być może kiedyś, jak byłam piękna i młoda, powiedziałabym panu do słuchu, pewnie bym się pokłóciła, bo z jakiej racji ktoś mi moją piesełę obraża, ale im jestem starsza tym bardziej mi takie sytuacje totalnie zwisają, a nawet śmieszą.[/QUOTE]

W ogóle bym nie zareagowała na coś takiego, a jestem piękna i młoda :evil_lol:

Przed chwilą byłam kupić chleb, wzięłam psy i znów pełne troski pytanie sprzedawczyni, czy ten duży nie zaatakuje tego malutkiego jorczka i zdziwienie, że się potrafią ze sobą dogadać. Tak jest niemal codziennie.
Puszczam psy na osiedlu luzem, jak wracałam z tego sklepu to przy dróżce kazałam im się zatrzymać, na co jakiś facet starszy stanął z bananem od ucha do ucha i krzyczy: O! Takie psy to ja rozumiem! :lol:

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...