Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Pani Profesor']

a bilet w TLK kosztował 15,20zł, taki mi wydała pani w okienku, następnym razem zapytam, czy nie mogę dostać tego za czwóraka, bo mój 'bagaż' nie zajmował dużo miejsca, na dodatek na moich nogach :)[/QUOTE]
ale cena biletu nie zależy od pani z okienka :) tylko od firmy przewozowej

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bellatriks']Cena biletu za psa/bagaż zależy od spółki. Jak jedziesz pociągiem należącym do InterCity (czyli np. TLK), to płacisz te 15 z groszami, a jak pociągiem obsługiwanym przez Przewozy Regionalne (Regio, InterRegio), to czwórkę z czymś (a kiedyś było chyba 3zł).
Expressy chyba sobie drożej liczą, ale one w ogóle mają chore ceny. :P[/QUOTE]

Koleje śląskie - pies 3/4 złote chyba, dawno nie jechałam.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Unbelievable']ale cena biletu nie zależy od pani z okienka :) tylko od firmy przewozowej[/QUOTE]


wiem, już mi ktoś napisał wyżej, że zależy od spółki, regio raczej nie jeżdżę, ale wiem, że kiedyś było coś takiego (właśnie chyba również w TLKach), że pies 'w torbie' jechał za friko, ale nie sądzę, że przez np.8 godzin, jakiś york siedział w transporterze non-stop...
ciekawe jak to działa z większymi psami.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']wiem, już mi ktoś napisał wyżej, że zależy od spółki, regio raczej nie jeżdżę, ale wiem, że kiedyś było coś takiego (właśnie chyba również w TLKach), że pies 'w torbie' jechał za friko, ale nie sądzę, że przez np.8 godzin, jakiś york siedział w transporterze non-stop...
ciekawe jak to działa z większymi psami.[/QUOTE]
mój gram jeździł w klatce po 7-8 godzin i za niego nie płaciłam ;) niestety sucz potrzebuje większej klatki, a te tlk którymi jeżdżę zwykle są pozapychane do granic możliwości i nie da rady jej klatki rozłożyć, więc jeździ na bilecie. Z resztą jak odebrałam Brumę z hodowli to całą drogę z wrocławia do gdańska spała w klatce :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']wiem, już mi ktoś napisał wyżej, że zależy od spółki, regio raczej nie jeżdżę, ale wiem, że kiedyś było coś takiego (właśnie chyba również w TLKach), że pies 'w torbie' jechał za friko, ale nie sądzę, że przez np.8 godzin, jakiś york siedział w transporterze non-stop...
ciekawe jak to działa z większymi psami.[/QUOTE]

Ja raz wiozłam małego szczylka, niecałe 6 tygodni miał. Kobieta w kasie mi powiedziała, że nie sprzeda mi na niego biletu bo kto się będzie takiego brzdąca czepiał. I rzeczywiście, konduktor w ogóle nie widział problemu. A mały i tak nie mógłby jechać w klatce bo zawodził przeokrutnie i musiałam go ciągle miziać żeby był spokój.

ja dla spokoju kupuje bilet, zresztą moja suka wcale az taka malutka nie jest. Jakbym miała "cziłałę" to bym na niej oszczędzała. 15 zł w TLK to dla mnie zdzierstwo :eviltong:


Z tego co kojarze to we wszystkich liniach pies może jechać za darmo o ile jest w transporterze. Inna sprawa, że jest to naginane- mi raz konduktorka powiedziała, że kilka razy ktoś się z nią wykłócał że jego pies jedzie w bagażu albo w torebce ale na chwilę został wyjęty na kolana. Dużych rozmiarów pies zapakowany w klatkę może robiłby za powiększony bagaz i i tak trzeba by było za niego płacić tylko że w taki sposób jak za dodatkowy bagaż/rower?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']wiem, już mi ktoś napisał wyżej, że zależy od spółki, regio raczej nie jeżdżę, ale wiem, że kiedyś było coś takiego (właśnie chyba również w TLKach), że pies 'w torbie' jechał za friko, ale nie sądzę, że przez np.8 godzin, jakiś york siedział w transporterze non-stop...
ciekawe jak to działa z większymi psami.[/QUOTE]

Ja jechałam ostatnio TLKą 6 i 5 godzin z moimi dwoma średniej wielkości psami. Tam są wagony z przedziałami, w przedziale mieści się 6 osób. Jechałam z moim TZem. Raz fajnie się udało - zajęliśmy miejsce przy oknie, ja po jednej stronie, on po drugiej, między nogami rozłożyliśmy kocyk i psy się tam położyły :) Potem ludzie się dosiadali, ale nie było problemu. Psy nie miały kagańców na pysku, żaden z 4 konduktorów się nie czepił. Jakby ktoś poprosił to pewnie bym polemizowała, bo jednak kaganiec przez tyle godzin dla leżącego i śpiącego psa to mała wygoda... Tylko moje psy nie wąchają ludzi, nie wstają, nie łaszą się, nie jęczą. Były wybiegane, więc spały ;) W drodze powrotnej też tak robiliśmy, tylko akurat siedzieliśmy nie przy ścianie, tylko w środku, między ludźmi.
To jest mniej wygodne, bo jak ktoś chciał do łazienki, to musiał łazić nad psami... Ale nie było z tym problemu ;)

Wiecie, to pewnie niepopularne, co powiem, ale ja nie pytałam współpasażerów o zdjęcie kagańca. Jeśli dasz komuś możliwość wyboru, to część osób zaraz sobie przypomni czy uświadomi, że pies POWINIEN mieć kaganiec. Dużo osób przepisów nie zna i tego nawet nie wie ;) A jeśli mój pies leży i śpi pod nogami to nie widzę powodu, by komuś mógł przeszkadzać brak kagańca.

Po przesiadce do regio miałam taką sytuację, że weszłam z psami i babka zaczęła wrzeszczeć... "Zwierzyna jedzie! Spójrzcie, zwierzyna jedzie! Kundle lepiej niż ludzie się mają!". Zapytałam się, czy ma jakiś problem. Odpowiedziała: "Tak! Nie lubię psów! Nie życzę sobie!". Mówię, że za ich bilet zapłaciłam i mnie nie obchodzi, że ona sobie nie życzy i usiadłam. Cośtam do swojego faceta marudziła, ale zauważyłam, że coś z nią jest nie tak...
Mieliśmy czwórkę wolną, potem dosiadły się dwie dziewczyny, psy pod naszymi nogami. Całą podróż leżały, więc wrzeszcząca kobieta nawet ich nie widziała. Kątem oka zauważyłam, że wyciąga kisiel w proszku, wsypuje do słoika i wylizuje... :diabloti: o i ciągle na cały głos strofowała swojego partnera, wrzeszczała na niego, miała pretensje o jakieś głupoty - a jak widziała, że ktoś na nią patrzy to jeszcze głośniej :diabloti: Gwiazda ekranu :p Gdyby ta kobita wiedziała, że pies musi mieć kaganiec, miałabym przekichane, bo dla samej chęci przywalenia mi, wymagałaby, żeby moje miały. Wolałam więc nie pytać, czy komuś nie przeszkadza jego brak :eviltong:

PS. TLKi są tak zapchane, że ja bym nie ryzykowała brania dużej klatki dla psa.. I tak zwykle jest problem, żeby się przecisnąć z dużym plecakiem i psami :roll: Czasem ktoś idzie korytarzem w jedną stronę z walizką, ja w drugą z psem i plecakiem... I koniec. Nie da się minąć w korytarzu. Nie ma szans po prostu, to jest fizycznie niemożliwe :diabloti: Trzeba zrobić odwrót, ale za mną masa ludzi chce iść tą samą stronę... Aż mi skóra cierpnie jak o tym myślę :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']Ja jechałam ostatnio TLKą 6 i 5 godzin z moimi dwoma średniej wielkości psami. Tam są wagony z przedziałami, w przedziale mieści się 6 osób. Jechałam z moim TZem. Raz fajnie się udało - zajęliśmy miejsce przy oknie, ja po jednej stronie, on po drugiej, między nogami rozłożyliśmy kocyk i psy się tam położyły :) Potem ludzie się dosiadali, ale nie było problemu. Psy nie miały kagańców na pysku, żaden z 4 konduktorów się nie czepił. Jakby ktoś poprosił to pewnie bym polemizowała, bo jednak kaganiec przez tyle godzin dla leżącego i śpiącego psa to mała wygoda... Tylko moje psy nie wąchają ludzi, nie wstają, nie łaszą się, nie jęczą. Były wybiegane, więc spały ;) W drodze powrotnej też tak robiliśmy, tylko akurat siedzieliśmy nie przy ścianie, tylko w środku, między ludźmi.
To jest mniej wygodne, bo jak ktoś chciał do łazienki, to musiał łazić nad psami... Ale nie było z tym problemu ;)

Wiecie, to pewnie niepopularne, co powiem, ale ja nie pytałam współpasażerów o zdjęcie kagańca. Jeśli dasz komuś możliwość wyboru, to część osób zaraz sobie przypomni czy uświadomi, że pies POWINIEN mieć kaganiec. Dużo osób przepisów nie zna i tego nawet nie wie ;) A jeśli mój pies leży i śpi pod nogami to nie widzę powodu, by komuś mógł przeszkadzać brak kagańca.

Po przesiadce do regio miałam taką sytuację, że weszłam z psami i babka zaczęła wrzeszczeć... "Zwierzyna jedzie! Spójrzcie, zwierzyna jedzie! Kundle lepiej niż ludzie się mają!". Zapytałam się, czy ma jakiś problem. Odpowiedziała: "Tak! Nie lubię psów! Nie życzę sobie!". Mówię, że za ich bilet zapłaciłam i mnie nie obchodzi, że ona sobie nie życzy i usiadłam. Cośtam do swojego faceta marudziła, ale zauważyłam, że coś z nią jest nie tak...
Mieliśmy czwórkę wolną, potem dosiadły się dwie dziewczyny, psy pod naszymi nogami. Całą podróż leżały, więc wrzeszcząca kobieta nawet ich nie widziała. Kątem oka zauważyłam, że wyciąga kisiel w proszku, wsypuje do słoika i wylizuje... :diabloti: o i ciągle na cały głos strofowała swojego partnera, wrzeszczała na niego, miała pretensje o jakieś głupoty - a jak widziała, że ktoś na nią patrzy to jeszcze głośniej :diabloti: Gwiazda ekranu :p Gdyby ta kobita wiedziała, że pies musi mieć kaganiec, miałabym przekichane, bo dla samej chęci przywalenia mi, wymagałaby, żeby moje miały. Wolałam więc nie pytać, czy komuś nie przeszkadza jego brak :eviltong:

PS. TLKi są tak zapchane, że ja bym nie ryzykowała brania dużej klatki dla psa.. I tak zwykle jest problem, żeby się przecisnąć z dużym plecakiem i psami :roll: Czasem ktoś idzie korytarzem w jedną stronę z walizką, ja w drugą z psem i plecakiem... I koniec. Nie da się minąć w korytarzu. Nie ma szans po prostu, to jest fizycznie niemożliwe :diabloti: Trzeba zrobić odwrót, ale za mną masa ludzi chce iść tą samą stronę... Aż mi skóra cierpnie jak o tym myślę :eviltong:[/QUOTE]

uwzględniając powody, o których piszesz, właśnie dlatego teraz wybraliśmy wagon bezprzedziałowy,z prostego powodu - nikt mnie stamtąd nie wywali.
bałam się, że psu może odbić, więc nie wyobrażam sobie 8 osób w zasranym TLK a do tego mój pies :shake: , z resztą nie było miejsca od okna, więc...kicha, poza tym z przedziału konduktor może przesadzić "gdzie indziej", jeżeli współpasażerom przeszkadza pies.

odnośnie kagańca zrobiłam dokładnie to samo, co Ty :diabloti: dopiero jakby ktoś zwrócił uwagę, to ok, jednak sama nie miałam zamiaru pytać ludzi wokół w bezprzedziałowym, bo nigdy nie wiesz, kogo spytasz :Poland:

jako ciekawostkę dodam, że wzięliśmy bezprzedziałowy ze względu na - minimalne, ale jednak - ryzyko spotkania innego psa w przedziale (apokalipsa) i jak na złość, do bezprzedziałowego wsiadł facet z goldenką, a siedzenia miał OBOK NAS :diabloti: jak jeżdżę pociągami non stop co najmniej 5 lat, to widziałam psa z 3 razy...ale na szczęście sunia olała Patryka i poszła w kimono, a on po dwuminutowym ujadaniu też ją olał...

Edited by Pani Profesor
Link to comment
Share on other sites

wracam dziś z kursantką i jej małą suczką przez miasto. idzie facet z dużym psem, takim około 60kg. pies ma kaganiec, facet na nas dziwnie patrzy. suczka się przestraszyła i zaparła na środku chodnika. facet się zatrzymał, więc uznałam, że pewnie ma problem z psem i chce, byśmy go ominęły. mówię do dziewczyny, by zabrała psa. przyciągnęła swoją do siebie, na to facet ruszył prosto na nas :angryy: sunia wyskoczyła przerażona na ulicę, zaplątując smycz wokół bramki... koleś na to 'aa, to suczka' i dalej pozwala psu napierać na nas... więc mówię, czy musi się na nas pchać? a on 'tak, bo on mnie ciągnie' :mdleje: koleżanka odplątała smycz i odeszła z psem, ja pytam faceta, czy nie umie swojego psa utrzymać i też odchodzę, a ten woła za mną 'Ty mnie tu nie pouczaj! było szybciej iść ze swoim psem to nie byłoby takiej sytuacji!' :mdleje:

Link to comment
Share on other sites

Mój pies bardzo często podróżuje MPK i zazwyczaj ludzie go chwalą, że taki grzeczny piesek, bo od razu siada w nogach i ani razu sie nie odezwie. Ja nie spotykam często psów w autobusach, ale patrząc na reakcje ludzi, wygląda na to, że rzadko psy są grzeczne ;) ( przynajmniej w moim mieście :lol:)

Zdarzają się też dziwne komentarze typu "Po co z tym psem do autobusu?" i wielkie oburzenie, którego całkowicie nie rozumiem. Bo gdyby sie ktoś bał psów, to rozumiem, ale gadanie dla samego marudzenia...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Joanna-F']
Zdarzają się też dziwne komentarze typu "Po co z tym psem do autobusu?" i wielkie oburzenie, którego całkowicie nie rozumiem. Bo gdyby sie ktoś bał psów, to rozumiem, ale gadanie dla samego marudzenia...[/QUOTE]
Tacy ludzie są po prostu zmęczeni życiem:lol:
Ja często słyszę takie komentarze nawet od rodziny, kiedy idę w gości i jeśli nie ma nic przeciwko, chcę zabierać ze sobą psa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Joanna-F']Tak też mi się wydaje :lol:
Irytujące są też cmokające panie (zazwyczaj), obok tych robiących srogą minę "że co, pies w autobusie?". A w moim psie podoba mi się, że wszystko to olewa i idzie sobie zająć miejsce :lol:[/QUOTE]

Jakby jakaś miła pani zacmokała do mojego psa to natychmiast musiałabym wysiąść z autobusu, bo zaczął by drzeć na nią ryja :diabloti:
Dlatego jeszcze się nie odważyłam jeździć z nim autobusem, bo na bank by ktoś go zaczepił.

Link to comment
Share on other sites

Ostatnio jeszcze czekałam z psem pod sklepem i biegała obok suka z cieczką. Psów było mnóstwo i stał sobie pewien pan z pieskiem na smyczy, zapewne czekał na kogoś pod sklepem. Suka podbiegła do jego psa, zaczęły na siebie skakać, a pan postanowił nagle, że wejdzie do sklepu i przywiązał psa. Wiadomo co się działo. Zastanawia mnie czy ten facet był po prostu głupi czy "nie wiedział", że nie przywiązuje się psów pod sklepem, a już tym bardziej jak suka lata luzem...

Link to comment
Share on other sites

Ja na razie ze swoim papillonem jeździłam busem najdłużej 1,5 godziny ale za to kilka razy. Najlepiej było, gdy miał 13 tygodni i jeszcze bał się ludzi, był więc grzeczny i spał sobie w otwartym transporterze. Teraz już się tak ludzi nie boi, wygrywa w nim ciekawość, jeśli ktoś jest nim niezainteresowany- on tym bardziej. Jeśli spotyka ,,ciumkające panie":P to na nie warczy.. Kilka dni temu jechałam z nim w busie, trafiliśmy na przesympatyczną panią, z którą rozmowa kleiła się całą drogę. Maluch przeszedł więc socjalizację, początkowo na nią zawarczał dwa razy, usłyszał ,,nie" i po chwili ciszy pochwałę, uspokoił się a pod koniec drogi nawet wsparł się o jej rękę i zaczął wąchać włosy (pozwoliłam, bo pani nie miała nic a nic przeciwko :lol:) Niedługo czeka nas kolejna podróż tym razem do siebie. W tym momencie uważam, że jednak podróż z psem jest stresująca przez takich właśnie ludzi, którym wszystko przeszkadza i dziwią się ,, z psem? w busie?" ale doskonale wiem, że dopiero by mnie wysyłali w diabły gdybym z kolei pieska zostawiła w domu , bo jak to ,,psa? samego w domu?" :eviltong: Takim nie dogodzisz :p Na razie postanowiłam więc przeczekać jego okres szczenięcy i buzujące hormony, jak będę musiała wyjechać to na krótko (2-3 dni) a pies wtedy zostanie z TŻtem w domu ..

Link to comment
Share on other sites

Kolejny raz uslyszalam, ze moj pies nie jest bokserem..... Bo ma pol roku i juz jest wielkosci boksera.... Wiec wyrosnie z niego jakis dog... Ta jasne z za krotka morda. :placz:A jak mi nikt nie wciska ze nie mam boksera to stwierdzaja ze maja te mniejsze..... Juz mi sie nawet mowic nie chce co oznacza pies w typie i pies rasowy.... I ze nie ma bokserow mniejszych i wiekszych....

Ale mistrzyni byla jedna. Przyczepila sie do mnie babka. Najpierw milo itd. I z czasem zaczela byc napastliwa odnosnie jedzenia(np ze krzywdze psa nie dajac mu mleka !). Zaczela mnie pouczac, ze powinnam ja karmic Chappi bo lepsze od pedegree i zebym jej nie dawala miesa bo zdziczeje. Po pierwsze to nie mialam pojecia ze tacy ludzie jeszcze istnieja. Po drugie, moj pies nie mial w pysku nic z karm marketowych czy z resztek obiadowych..... Nawet nie pytala czym karmie

Link to comment
Share on other sites

ej dzis powiedzialam jednej babie, ze jesli jeszcze raz jej agresywna owczarzyca podbije do moich psow, to dostanie gazem po mordzie. na to baba, ze w takim razie moje tez dostana jak podbiegna. na to ja ironicznie "prosze bardzo, umowa stoi.":)))

i wiecie co zrobila baba, zeby mi udowodnic, ze to jest mozliwe? wziela swojego psa i przyciagnela do mojego 5miesiecznego szczeniaka, ktory z duzymi psami jest bardzo obyty i wie jak sie zachowac, wiec podniosl sie, zamerdal ogonkiem. na to owczarzyca agresywnie wyskoczyla w jej kierunku...i baba na to "widzisz to twoja PODLECIALA do mojej" a potem chciala dac mi wyklad na temat tego, ze moj szczeniak musi sie socjalizowac i wiedziec, ze nie wszystkie psy sa mile...jak kazdy durny wlasciciel skrzywionego owczarka, nad ktorym nie panuje i sadzi, ze to spoko.


moj szczeniak nawet jak jest w grupie psow to nieszczegolnie sie nimi jara, bo po prostu lubi ludzi, bo sa fajni i maja ciastka. przez 5 miesiecy swojego zycia raz podbila do innego psa-w sensie, ze mi uciekla. do swojego najlepszego ziomka i bylo to chyba z ponad miesiac temu.

kurde debili to ja strasznie nie lubie. szczegolnie jak stwarzaja zagrozenie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Franca81']Kolejny raz uslyszalam, ze moj pies nie jest bokserem..... Bo ma pol roku i juz jest wielkosci boksera.... Wiec wyrosnie z niego jakis dog... Ta jasne z za krotka morda. :placz:A jak mi nikt nie wciska ze nie mam boksera to stwierdzaja ze maja te mniejsze..... Juz mi sie nawet mowic nie chce co oznacza pies w typie i pies rasowy.... I ze nie ma bokserow mniejszych i wiekszych....

Ale mistrzyni byla jedna. Przyczepila sie do mnie babka. Najpierw milo itd. I z czasem zaczela byc napastliwa odnosnie jedzenia(np ze krzywdze psa nie dajac mu mleka !). Zaczela mnie pouczac, ze powinnam ja karmic Chappi bo lepsze od pedegree i zebym jej nie dawala miesa bo zdziczeje. Po pierwsze to nie mialam pojecia ze tacy ludzie jeszcze istnieja. Po drugie, moj pies nie mial w pysku nic z karm marketowych czy z resztek obiadowych..... Nawet nie pytala czym karmie[/QUOTE]
Ej a ja zauważyłam coś zupelnie odwrotnego .
Najczęściej boksery w typie rasy są dużo większe niż te rasowe, np. mam w rodzinie boksera(w typie) 56kg samca ze świetną sylwetką , poporstu jest tak wielki .
I to nie tyczy się tylko bokserów ale i większości ras, suki hasky 40kg albo amstafy 50kg , bywaja też 60kg owczarki :lol:

Link to comment
Share on other sites

Racja gops, Lena jest mniejszą suczką w typie, i ludzie zawsze " jak ona malutka" , " o to ta z tych mniejszych" , " moja to jest duuża i większa" , ( oczywiście z soczystym dumnym uśmieszkiem bo co większe to przeca lepsze , a jeszcze jak sie zaczną chwalić komu to pies nie popalił, przegonił, bo przecież jak nie ma się czym chwalić, to trzeba porażki obrócić w dumne teksty).
Nigdy tego nie czaiłam , bo Lena w porównaniu do suczek rasowych jest średnia, wysokość ma jak połowa suczy, a wszyscy mówią że jest drobna i maleńka ;/

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gops']Ej a ja zauważyłam coś zupelnie odwrotnego .
Najczęściej boksery w typie rasy są dużo większe niż te rasowe, np. mam w rodzinie boksera(w typie) 56kg samca ze świetną sylwetką , poporstu jest tak wielki .
I to nie tyczy się tylko bokserów ale i większości ras, suki hasky 40kg albo amstafy 50kg , bywaja też 60kg owczarki :lol:[/QUOTE]

Ja nigdy nie widziałam wiekszego prawie "boksera" od boksera. Wszystkie zawsze mniejsze. Mójdawny tymczas też był mniejszy, wszelkie bokserowate"sąsadki" z osiedla też zawsze mniejsze (to samo z boksiami w schronisku).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Franca81']Ja nigdy nie widziałam wiekszego prawie "boksera" od boksera. Wszystkie zawsze mniejsze. Mójdawny tymczas też był mniejszy, wszelkie bokserowate"sąsadki" z osiedla też zawsze mniejsze (to samo z boksiami w schronisku).[/QUOTE]

ja też mam takie obserwacje, jak pierwszy raz zobaczyłam rodowodowego boksera, to wydał mi się ogromny ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gops']Ej a ja zauważyłam coś zupelnie odwrotnego .
Najczęściej boksery w typie rasy są dużo większe niż te rasowe, np. mam w rodzinie boksera(w typie) 56kg samca ze świetną sylwetką , poporstu jest tak wielki .
I to nie tyczy się tylko bokserów ale i większości ras, suki hasky 40kg albo amstafy 50kg , bywaja też 60kg owczarki :lol:[/QUOTE]
J to zauważyłam u owczarków i właśnie husky. Jak pierwszy raz pojechałam na wystawę i zobaczyłam haszczaki, to nie wierzyłam, że toto takie małe jest :lol:

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...