Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Nom. Żadne, które by potrzebowały przebywania w kolcach i kagańcach.

Mi Jari nic nigdy nie odgryzie, bo wiem jak postępować z takim psem jak on. Ty, nie, jeżeli chciałabyś stosować długotrwałą. mechaniczną metodę przymusu przy agresywnym, nerwowym psie w szczycie pobudzenia.

To nie jamniczek, nie gordon :) Tak więc rozmowa z tobą na temat słuszności stosowania kolców jest bezzasadna. Nie znasz się na tym.

Link to comment
Share on other sites

no i zajebiscie:))

taka byla nagonka na to, ze jezdze bez kagancow w autobusie i sama przyznajesz, ze moje pieski niwe potrzebuja w nich przebywac.
to by chyba bylo na tyle:)))


pamietam jak na forum opisywalas sytuacje, jak szlas z jarim przy ruchliwej ulicy, a za wami wyglupialy sie jakies nastolaty i tak bardzo umialas postepowac ze swoim nerwowym psem, ze musialas puscic do gimnazjalistek wiazanke, zeby zachowywaly sie ciszej i nie denerowaly psa, nad ktorym w pelni panujesz:))))) zawsze mi sie to przypomina, kiedy piszesz innym, ze nic nie wiedza:)))

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']charakter tego psa jest skutecznie ograniczany przez 2 metrową smycz i spacerki 3 razy dziennie po mieście.[/QUOTE]

to nie ma wplywu, no co ty. przeciez seter moze siedziec 12 lat w stodole i dalej bedzie zajebisty:)))

Link to comment
Share on other sites

Jak już coś przytaczasz coś z mojej galerii, przytaczaj tak jak było... Gimbaza zachowywała się głośno co było dla mojego psa nieprzyjemne i wprawiło go w nerwowość, jednak nad tym panuję w 100% wydając komendę równaj. Wiązankę czyt. "co wy k robicie?" puściłam po tym jak nagle się zerwały do biegu z dzikim wrzaskiem i jedna się potknęła o Jariego, prawie wywalając siebie i jego! Nie zwracam ludziom uwagi za to że są, nie jestem tobą :eviltong: Mogą sobie robić wszystko, gadać itp. ale nie maja prawa łamać bariery cielesności mojego psa.

Nie opowiadaj przeinaczonych historyjek o mnie, bo się ośmieszasz.

[QUOTE]taka byla nagonka na to, ze jezdze bez kagancow w autobusie i sama przyznajesz, ze moje pieski niwe potrzebuja w nich przebywac.
to by chyba bylo na tyle:smile:))[/QUOTE]
Nie odwracaj kota ogonem. Przyczepiłam się do twojego cytatu i kolcach i kagańcach. Przepis prawny to co innego. On nie zabezpiecza tylko przed pogryzieniem ale też uspokaja psychicznie ludzi, którzy się psów boją. Ale ty już napisałaś, że masz to gdzieś.

[QUOTE]a kolce to czym są? [/QUOTE]
Celowo pominęłaś kluczowe słowo przed cytatem? Chyba tak :p

Link to comment
Share on other sites

No wiesz, ja nie wieszam i nie ciągam mojego psa na tych kolcach codziennie, tylko daję mu krótkotrwały impuls w razie niepożądanego zachowania.

A może ty uważasz, że kolczatka sama z siebie daje impulsy?

Link to comment
Share on other sites

widzisz... problem w tym, że anusia swojego psa zglebowała i przyniosło to oczekiwany efekt i nie trzeba go glebować w razie niepożądanego zachowania, bo takie zachowania zostały wyeliminowane. a Twój pies wymaga ciągłego użycia kolców, bo nadal przejawia niepożądane zachowania więc może czas się nad sobą i swoimi metodami zastanowić, a nie zasłaniać się "taką rasą" i jajkami psa?
'

Link to comment
Share on other sites

Wiesz ja oduczyłam ciągniecie Finki na smyczy przez kolię zaciskową. Mam się z tego cieszyć do końca życia? Jaki pies taki efekt.

A ty uważasz, że mój pies może chodzić bez kolców i kagańca, jak się z nim popracuje? Życzę powodzenia w wiarę nad 100% metodami pracy z nerwowym dobermanem. Ja takiej nie mam, pies jest na moje nazwisko i w razie czego ta ja będę mieć prokuratora na głowie, nie ty czy a_niusia więc, swoje rady na temat moich przemyśleń możecie sobie schować głęboko w... kieszeń.

Link to comment
Share on other sites

Trafiłam przez przypadek i ręce załamuję. Mam pit bulla, gdybym tak go popróbowała glebowac jak sie nakręci to po miesiacu by mnie zjadł i koniec by było Historii. Dobek pewnie by zrobił tak samo. Seter zaś raz w taki sposób potraktowany ulegnie na maxa. Nie można porównywać wychowania setera i dobermana, a kolczatka to jedno z narzędzi, które owszem sprawdzaja się w sytuacjach podbramkowych choć ja osobiście popieram metody pozytywne. Seter nie ukrywajmy nie należy do ras, które są dynamiczne, dominujące i bojowe tak jak dobek czy pit, więc nie stworzy sytuacji jak to określiłam podbramkowej czyli nie zaatakuje innego psa, taki jego charakter kształtowany przez lata. Za to może zwiać za śladem, i po to jest linka nie kolczatka, dobek na trop się nie napali ale na innego psa niestety może i po to jest kolczatka. Krytykowanie kogoś za kaganiec w autobusie to głupota, bo prawo wymaga kagańca nie konkretna rasa a prawidłowo użyta kolczatka przynosi dobre efekty ( ja osobiście jej nie używam ) ale stosowana na raz ze zwykłą obrożą, tylko do dawania pojedyńczych sygnałów a nie do ciągniecia na niej psa. Nie ma co jej demonizować a z dobrego charakteru psów trzeba się cieszyć :) ja bym chciała, żeby na widok mojego pitbulla ludzie sie uśmiechali albo go głaskali a nas najchetniej spalili by na stosie :) każdy ma prawo wybrać sobie psa i każdy ma obowiązek wychować go tak aby był niekłopotliwym towarzyszem, niezaprzeczalnie jednak sa rasy bardziej i mniej podatne na układanie i wymagające innego typu pracy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']Wiesz ja oduczyłam ciągniecie Finki na smyczy przez kolię zaciskową. Mam się z tego cieszyć do końca życia? Jaki pies taki efekt.

A ty uważasz, że mój pies może chodzić bez kolców i kagańca, jak się z nim popracuje? Życzę powodzenia w wiarę nad 100% metodami pracy z nerwowym dobermanem. Ja takiej nie mam, pies jest na moje nazwisko i w razie czego ta ja będę mieć prokuratora na głowie, nie ty czy a_niusia więc, swoje rady na temat moich przemyśleń możecie sobie schować głęboko w... kieszeń.[/QUOTE]
kolczatka to metoda szkoleniowa. jak nie działa to trzeba poszukać innych metod, a nie mówić, że ten typ tak ma i do końca życia prowadzać psa na kolcach, bo to ani dla właściciela ani przede wszystkim dla psa dobre nie jest.
mało tego, zarzucanie komuś, że nie dałby rady wychować jakiegoś psa metodą długotrwałego przymusu mechanicznego samemu stosując taką metodę w stosunku do tego psa jest śmieszne. to tak samo jakbym mojego psa ubrała w OE, a krzyczała na ludzi zakładających psom kolce, ze są źli i przez nich pieseczka boli:roll:

Link to comment
Share on other sites

Sądzę że mimo wszystko, przeciętny szary Kowalski pewniej w autobusie będzie czuł się przy Jarku w kagańcu i na kolcach niż przy gordonie bez kagańca ;) Szkot nie należy do maleńkich piesków i osoba nie znająca się na rasach psów, ma prawo czuć się nieswojo przy tak dużym psie.

Mam psy od 13 lat i mimo że dam sobie za nie obie ręce obciąć, w środkach komunikacji miejskiej noszą kagańce, nie dla mnie - dla ludzi którzy mają prawo bać się ich bać ;)
Wyjątkiem dla mnie są trasy PKS, PKP, gdzie kaganiec zakładam przy wsiadaniu, a w miarę możliwości ( pusty autobus, czy przedział w pociągu) staram się go zdjąć psu z ryja, choć na jakiś czas - ale tylko w sytuacji gdy nikomu by to nie przeszkadzało. Ot chcę by mnie szanowano, dlatego też szanuję innych ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja jej nie zarzucam, że tą metodą wychowała swoje psy, ja piszę, że ta metoda może być niebezpieczna dla psów (a zwłaszcza właścicieli), które mają w sobie nieco więcej ikry niż gordon.

Poza tym kolczatka jest krótkotrwałą metodą, już to pisałam. Ale jak widać, to pisanie do ściany.

Śmieszne jest za to pisanie, samemu mając łatwe pieski, pouczających postów do kogoś kto takiego pieska nie ma. Jeszcze raz sie pytam, o jakich innych metodach piszesz? Ja innych metod nie będę ryzykować, gdyż jestem za mojego psa oraz jego otoczenie odpowiedzialna.

Odnoszę wrażenie, że dla niektórych byłabym bardziej spoko codziennie ryzykujac pogryzienie psa/człowieka byleby mój pies nie łaził w kolcach. Pasjonujące :)

[QUOTE]Ot chcę by mnie szanowano, dlatego też szanuję innych [IMG]http://www.dogomania.pl/forum/images/smilies/icon_wink.gif[/IMG][/QUOTE]
Jakie ładne zdanie. Komuś by się przydało przyklejenie go na lodówkę. W pięknej, nowej kuchni :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Ej no kurcze nie oszukujmy się, molosa, ttb czy innego silnego psychicznie psa NIE zglebujesz, a nawet jeśli to na pewno nie zyskasz takich efektów, jakich oczekujesz. Takiego psa nie stłamsisz, nie ustawisz siłą, on będzie szanował człowieka tylko wtedy, kiedy człowiek będzie dla niego przede wszystkim partnerem, któremu może zaufać, a dopiero później przewodnikiem. Te psy (nie wszystkie oczywiście, ale o takich piszemy) są bardzo silne zarówno psychicznie, jak i fizycznie i nie pozwolą się traktować jak szmatę, problem w ten sposób może się już tylko pogłębić.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']Ej no kurcze nie oszukujmy się, molosa, ttb czy innego silnego psychicznie psa NIE zglebujesz, a nawet jeśli to na pewno nie zyskasz takich efektów, jakich oczekujesz. Takiego psa nie stłamsisz, nie ustawisz siłą, on będzie szanował człowieka tylko wtedy, kiedy człowiek będzie dla niego przede wszystkim partnerem, któremu może zaufać, a dopiero później przewodnikiem. Te psy (nie wszystkie oczywiście, ale o takich piszemy) są bardzo silne zarówno psychicznie, jak i fizycznie i nie pozwolą się traktować jak szmatę, problem w ten sposób może się już tylko pogłębić.[/QUOTE]

No kurde, ja zasadniczo glebowałam Rota :roll: On mi się w takiej pozycji momentalnie uspokajał. Tyle, że ja się z nim nie szarpałam, ani na nim nie kładłam, tu wystarczyło jedno pchnięcie ręką w bok i pies kładł się spokojnie. Szczególnie dobrze nam sięto sprawdzało jak zdarzył się już wypyszczyć do psa, ogarnać za pomoca kolców, ale nadal był taki nabuzowany. Takie położenie na boczku działało cuda. Także w sumie nie wiem pod co to podciągnać :eviltong:

Natomiast nie wyobrazam sobie czegoś takiego zrobić w tym punkcie kulminacyjnym, bo był bardzo mocno tego załowała :diabloti:
I to własnie uwielbiam w molosach, one mają swoją dumę, nie dadzą się pomiatac, i na pewno ściery do podłogi nie dadzą z siebie zrobić. Ktoś kto bedzie próbował rota wychować tak jak setera, albo pudla, może się bardzo mocno zdziwić.


A co do reszty anusia, Ty serio nie rozumiesz o co lotto czy tylko udajesz, zeby wyszło na Twoje? Nikt nie kwestionował tego, czy Twoje psy zasługują na kaganiec ( w domyśle są niewychowane-bo WSZYSCY juz wiedza ze są ekstra) tylko, że w busie/tramwaju/pks/pkp ten kaganiec jest OBOWIĄZKOWY dla KAŻDEGO psa.

W temacie kolców. Jak ja uwielbiam to stwierdzenie, że to metoda szkoleniowa i nie można jej stosować ciagle. No świetnie, JA z moim agresywnym Rotem kolce miałam na prawie kazdym spacerze przez 3lata i POMIMO tego, że pod koniec swojego zycia pieski olewął całkowicie, to nadal NIE UFAŁAM mu na tyle, żeby się bez tych kolców wybrać. Zakładane miał prewencyjnie, bo GDYBY coś jednak mu odpaliło to ja miałam nad nim KONTROLĘ. Pies agresywny będzie psem agresywnym już zawsze. Coś jak z alkoholikiem, moze nie pic 5 lat, ale nadal jest alkoholikiem. Z agresją jest to samo, może być super 3-5-8lat, ale zdarzy się jedna sytuacja w której (być może z naszej winy) pieskowi jednak się zapomni i dojdzie do tragedii. Po co to prowokować?

Ja milion razy bardziej wolę psa w kolcach całe życie niz iluzoryczne przekonanie, że moj piesek ma problem odpracowany na tyle, że może sobie śmigać bez nich. A szczególnie majac psa takiego jak dobek bym sobie nie mogła pozwolić na cień wątpliwości. Serio, dla kogos kto ma pieski kochajace cały świat-to jest trudne do pojęcia. Punkt widzenia się zmienia diametralnie, w momencie kiedy trafia się na psa z takim problemem. I jeżeli ktoś lubi ryzykowac zdrowiem swoim i swojego psa, cudzym i cudzych psów-droga wolna. Ja tam jednak wolę być przygotowana na wszelkie niezapowiedziane atrakcje.

Link to comment
Share on other sites

zacznijmy od tego, ze ja po prostu napisalam, ze moje psy nie uzywaja kagancow w mpk, bo tak je wychowuje, aby ich nie potrzebowaly. tak, to sa gordony. dwa dobrze wychowane gordny. i taaak, nie przestrzegam przepisu...to nie jest jedyyny przepis, ktorego nie przestrzegam, wiec skonczmy o tym gadac:)))

to nie sa jedyne psy, jakie mialam w zyciu. mialam psa, ktory dwa pierwsze lata spedzil na lancuchu przy budzie. tez seter, z tym ze irlandzki i tez rodowodowy, charakter bez zarzutu. to nie przeszkadzalo mu przez pierwsze pol roku rzucac sie na wszystkie psy. wiadomo-nosil kolce, taka kolie z kolcow jak to kiedys nosily wszystkie psy. ale potem kupilismy mu obroze. czerwona dingo:))

jesli czyjs doberman wije sie na smyczy i potrzebuje ciaglego chodzenia w kolcach, bo jego wlasciciel panuje nad nim w tych kolcach fizycznie to jasne, niech nosi kolce-to jest zapewnienie bezpiecznstwa innym ludziom i psom. ale nie nazywajmy tego metoda szkoleniowa. bo metoda szkoleniowa ma dzialac.
ja nic nie mam do kolczatki samej w sobie.
ale np gdyby moje psy potrzebowaly obrozy elektrycznej na kazdy spacer to oznaczaloby, ze zle tej obrozy uzywam i ona nie dziala.

Link to comment
Share on other sites

Mnie się za to nie wydaje, żeby Amber na każdym spacerze strzelała Jariemu kolcami, bo nad nim nie panuje. Z tego, co pisze kolce są w razie co, gdyby cokolwiek nieprzyjemnego się działo. To jest pies nerwowy, nadpobudliwy i ma możliwości, wydaje mi się, że wyprowadzanie go tylko na obroży dingo mogłoby być okej, ale do jakiegoś momentu, gdzie Jarek się bardziej zdenerwuje i będzie konieczny szybki i wyraźny impuls, żeby chłopa momentalnie otrzeźwić.
Absolutnie nie uważam, by to było złe użytkowanie kolców. Uważam za to, że przy takim psie to po prostu zdrowy rozsądek.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia'][B]zacznijmy od tego, ze ja po prostu napisalam, ze moje psy nie uzywaja kagancow w mpk, bo tak je wychowuje, aby ich nie potrzebowaly[/B]. tak, to sa gordony. dwa dobrze wychowane gordny. i taaak, nie przestrzegam przepisu...to nie jest jedyyny przepis, ktorego nie przestrzegam, wiec skonczmy o tym gadac:)))

to nie sa jedyne psy, jakie mialam w zyciu. mialam psa, ktory dwa pierwsze lata spedzil na lancuchu przy budzie. tez seter, z tym ze irlandzki i tez rodowodowy, charakter bez zarzutu. to nie przeszkadzalo mu przez pierwsze pol roku rzucac sie na wszystkie psy. wiadomo-nosil kolce, taka kolie z kolcow jak to kiedys nosily wszystkie psy. ale potem kupilismy mu obroze. czerwona dingo:))

jesli czyjs doberman wije sie na smyczy i potrzebuje ciaglego chodzenia w kolcach, bo jego wlasciciel panuje nad nim w tych kolcach fizycznie to jasne, niech nosi kolce-to jest zapewnienie bezpiecznstwa innym ludziom i psom. ale nie nazywajmy tego metoda szkoleniowa. bo metoda szkoleniowa ma dzialac.
ja nic nie mam do kolczatki samej w sobie.
ale np gdyby moje psy potrzebowaly obrozy elektrycznej na kazdy spacer to oznaczaloby, ze zle tej obrozy uzywam i ona nie dziala.[/QUOTE]

Spoko. Powiedz to mojemu kumplowi, który na widok cziłki zaczyna się dusić ze strachu. Powiedz mu, że Twoje pieski są super wychowane i on nie ma się czego bać :lol: Tu nie chodzi o Ciebie i Twoje psy, ale o komfort innych ludzi. Skoro masz to w dupie, no cóz-Twoja sprawa. ;)


No ja w swoim zyciu miałam chyba wszystko poza ttb i dobkiem, miałam miksy miksów i rasowe, na ogół z problemami. I tak się składa, że są psy z którymi trzeba czasem pracować całe życie.
I znowu się tu odwołam do Rota, trafił do mnie jako 6-8miesieczny szczyl. I on naprawdę rzucał się na psa, żeby zabić. Nie terytorialnie, nie z lęku. On mordował (pomijam fakt, że w 2 przypadkach udało mu się to skutecznie). Z ludźmi miał podobnie
Nie wiedziałam o tym jak go brałam, bo sama bym go wysłała po witaminkę M. Ale pies trafił do nas i skoro już był to stwierdziliśmy, że spróbujemy zrobić co w naszej mocy.
Na poczatku próbowałam pozytywnie, do czasu kiedy pies mi wyleciał za DZIECKIEM, a ja próbując go powstrzymać zaryłam ryjem po asfalcie, i jechałam tak z 20m. A wierz mi kawał ze mnie baby.
I 3 lata psa próbowałam naprostować, udało mi się to. Natomiast gdyby żył nadal chodziły w kolcach, bo cel szkoleniowy został osiągnięty. On tej kolczatki nie potrzebował, ale potrzebowałam ja. I otoczenie.
To był tylko pies i w dodatku pies z problemem, i ja musiałam być profilaktycznie wyposażona w narzędzie, które umożliwi mi zastopowanie psa, w każdej sytuacji.
I o tym mówimy cały czas z Amberową, szkolenie swoją drogą, ale 100% kontrola nad psem to wymóg nie tylko ze względu na psa, ale tez na siebie i innych. Trudno to zrozumieć? Pewnie tak jak ten przepis o kagancu...:roll:

Link to comment
Share on other sites

no to spoko.
jedni potrzebuja kaganca i kolcow, inni nie.
serio...nie ma co sie jarac i opisywac historii swojego zycia tylko dlatego, ze moj pies nie nosi kaganca...bo przypominam: od tego wszystko sie zaczelo...ta dyskusja na serio przybrala absurdalna forme:)))

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']no to spoko.
jedni potrzebuja kaganca i kolcow, inni nie.
serio...nie ma co sie jarac i opisywac historii swojego zycia tylko dlatego, ze moj pies nie nosi kaganca...bo przypominam: od tego wszystko sie zaczelo...ta dyskusja na serio przybrala absurdalna forme:)))[/QUOTE]

Dyskusje mają to do siebie ze ewoluują.
a ja już prościej niż na przykładzie nie umiem wyjaśnić. ;)


btw w temacie chamstwa

laska z bullikiem, ja z Rudą, pieski się bawią w najlepsze, nagle bulek dość obficie rzygnał mi na sukę staruszków. Co robi właścicielka? Zapina psa i ucieka. :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia'] taaak, nie przestrzegam przepisu...to nie jest jedyyny przepis, ktorego nie przestrzegam, wiec skonczmy o tym gadac:)))

[/QUOTE]
Nie ma się czym chwalić.Ty chyba w ogóle nie rozumiesz od czego zaczęła się ta dyskusja.A zaczęła się od tego,że wykazujesz brak szacunku w stosunku do osób,które psów nie lubią i/lub boją się ich,nie mając przy sobie kagańca/kagańców i nie zakładając ich swojemu psu/psom,nawet wtedy,kiedy widzisz,że ktoś nie czuje się z tego powodu komfortowo-i w dodatku chełpisz się tym,że twoje psy nie potrzebują kagańca,bo są dobrze wychowane.No okej,spoko.Z tym,że nie masz i nigdy nie będziesz mieć całkowitej pewności,na ile to,że Twoje psy nie potrzebują kagańca jest spowodowane wychowaniem a na ile cechami rasowymi,charakterem i temperamentem Twoich psów.Mówienie komuś,kogo pies chodzi w kagańcu,że źle wychował swojego psa jest nie na miejscu.A poza tym-tak jak już wyżej pisałam,w publicznych środkach transportu (moim zdaniem) nie musisz zakładać Twojemu psu kagańca,ale powinnaś go mieć ze sobą i w założyć,gdyby ktoś sobie tego życzył.Jeśli tego nie robisz,Twoja sprawa.Ponieważ jest to wątek o chamstwie innych psiarzy,powiem tylko,że moim zdaniem Twoje postępowanie jest zwyczajnie chamskie.I kropka.Koniec dyskusji.Nie dojdziemy do niczego w tej rozmowie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']

Mi Jari nic nigdy nie odgryzie, bo wiem jak postępować z takim psem jak on. Ty, nie, jeżeli chciałabyś stosować długotrwałą. mechaniczną metodę przymusu przy agresywnym, nerwowym psie w szczycie pobudzenia.
[/QUOTE]

jak dla mnie, to mimo że kolce są impulsem, to stosowane całe życie są "metodą" długotrwałą. u Jariego to w ogóle było widać postępy: najpierw kantarek, potem łańcuszek, teraz kolce ;)

[quote name='a_niusia']
jesli czyjs doberman wije sie na smyczy i potrzebuje ciaglego chodzenia w kolcach, bo jego wlasciciel panuje nad nim w tych kolcach fizycznie to jasne, niech nosi kolce-to jest zapewnienie bezpiecznstwa innym ludziom i psom. ale nie nazywajmy tego metoda szkoleniowa. bo metoda szkoleniowa ma dzialac.
ja nic nie mam do kolczatki samej w sobie.
ale np gdyby moje psy potrzebowaly obrozy elektrycznej na kazdy spacer to oznaczaloby, ze zle tej obrozy uzywam i ona nie dziala.[/QUOTE]

o, to jest dla mnie bardzo trafne podsumowanie. w takiej sytuacji, gdy kolce stanowią zabezpieczenie, są takim samym środkiem jak kaganiec, a nie metodą szkoleniową. bo szkolenie powinno prowadzić do jakiegoś konkretnego sukcesu, zmiany w zachowaniu.

swoją drogą przy takim podejściu jak Amber, pewnie oba moje psy też skończyłyby w kolcach ;) co z tego, że są mniejsze. oba by się totalnie zgasiły, ale to pewnie byłby sukces.

Link to comment
Share on other sites

Ja mam labradora, rasę którą ludzie kochają a i tak często dostaję opierdziel za brak kagańca na ulicy. Raz usłyszałam że z takim bydlakiem nie powinnam z domu bez niego wychodzić, za co? Za to że po prostu stał i oddychał. Niedawno pan kierowca autobusu przyjechał sobie 4 minuty za wcześnie, dobiegłam do autobusu i nie chciał mi otworzyć, otworzył bo kilka innych osób zaczęło pukać w szybę. Dlaczego? Ano dlatego że Lary nie miał kagańca, na nic zdały się tłumaczenia że nie zdąrzyłam mu go założyć, ludzie mieli w dupie to że kaganiec od razu po wejściu mu założyłam. Była nagonka, było że bydle a starsze panie jak piranie się nawzajem nakręcały. Co robił mój pies? całą drogę spał jak zabity.
Lepiej unikać takich sytuacji bo nie są przyjemne, choć większość naszych podróży mpk jest miła. Ludzie pytają, głaszczą, rozmawiają ze mną, raz jechaliśmy z maluchami z podstawówki, 20stka dzieci się na nim uwiesiła i było ok, ostatnio jechaliśmy autobusem z dwoma wózkami, pani przejechała mu po łapach, dzieciak kopał nogami a Lary nawet się nie ruszył, matki też nie miały nic przeciwko niemu ale miał kaganiec na wypadek, gdyby ktoś miał ochotę się uczepić.
Poza tym są ludzie którzy czarnego laba czy gordona pomylą z rottweilerem i narobią szumu na cały autobus. Raz jakaś babka widząc ze wsiadam z psem wyskoczyła z tramwaju bo tak się bała.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...