Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Ja też raz niechcący dostałam gazem od koleżanki, bo sprawdzała czy na pewno zablokowała... To była masakra, z oczu mi się lało jakieś 2 godziny, piekło całe gardło, nos. Uczucie nie do opisania. A poleciało w moją stronę niewiele, nie wyobrażam sobie jak by mi to strzelił ktoś bezpośrednio w twarz, o psie nie wspomnę :shake:

Link to comment
Share on other sites

To zależy od sytuacji. Nie miałabym oporów przed kopnięciem obcego psa lub gazem (jeśli bym gaz miała), ale to w sytuacji gdyby od tego zależało zdrowie/życie mojego. Czyli np. biegłby do nas z wyszczerzonymi kłami i warczeniem jakiś agresor. A i tak dostosowuję rodzaj obrony do zamiarów psa i jego rozmiarów. Najbardziej brutalna obrona w moim wykonaniu to był skok w stronę agresora, który warczał na nas i nie chciał odpuścić. Kilka razy próbowałam też pacnąć psa/złapać za kark, ale jak pies czuł mój dotyk (nie nieprzyjemny, bo jeszcze nie zdążyłam) i zatrzymał się lub odskoczył i nie próbował dalej atakować to odpuszczałam. Ale gdyby pies był całkowicie pozbawiony instynktu samozachowawczego i próbował zjeść mi mojego to nie wahałabym się.

Tylko rzeczywiście czasem nawet przyjazny pies może zrobić krzywdę (bo on chciał się tylko przywitać). Tak jak przy wspomnianym wcześniej zerwaniu więzadła (wiem coś o tym, jak to jest mieć psa z kontuzją tego typu). Po prostu każdy powinien zrobić wszystko by nie pozwalać swoim psom na podbieganie do innych bez zgody właściciela.

Link to comment
Share on other sites

Ja jak idę z czterema psami to nawet nie mam szans na wyciągnięcie gazu :roll: A mam taki mały, fajny, barwi dodatkowo na żółto :diabloti: Ogólnie wolę psy latające bez właściciela. Wtedy można rozwinąć całą gamę psiej komunikacji, a jeżeli się nie dogadają to Frotek burknie, Hera szczeknie, ew Chibi kłapnie zębami z jednoczesnym ostrym szczekiem i z głowy. Właściciele większości psów mają manię wtrącania się do psich relacji, ściągania smyczy i panikowania, jak któryś z moich psów burknie. Dostają łatkę "agresywnych", mimo że nieraz to ich pies pierwszy zesztywniał, zdenerwował się czy okazał się napalonym gwałcicielem. Przyznam, że brak znajomości psich komunikatów u ludzi, którzy psy mają, baaaardzo mnie wnerwia... Psa powinni wydawać wraz z instrukcją obsługi.

Ja bardzo często spotykam się z niezrozumieniem psiej mowy, w sensie dźwięków. Dwa moje psy są gadatliwe, tj burczą, szczekają, jęczą, chrumkają i takie tam. Oczywiście, nie wymagam od ludzi, by rozróżniali ich dźwięki ;) Ale ludzie boją się jakiegokolwiek odgłosu wydawanego przez psa. Szczekanie jest zawsze uznawane za agresję, a Hera drze się często jak widzi np mojego TZa, moją mamę, mnie, ogólnie jak zauważy kogoś kogo zna. Frotek nieraz robi takie łułułu! kiedy rzucam mu piłkę, a on chce, żeby ją kopać - komentarz: "oj, chyba jest wściekły". Tak samo jak np Hera się wita z innym psem i Fro robi te łułułuuu! - zwróćcie na mnie uwagę! - właściciele tego innego psa od razu czytają to jako złość. Nie wiem, może dlatego że się interesuję psami i poznałam ich mnóstwo, to wiem, że tylko mały procent psich odgłosów to faktycznie złość.. Znam mnóstwo psów, które emocje wyrażają dźwiękiem (znajomy sznaucer mini w tym przoduje, no i samojed oczywiście:diabloti:). Głupio mi nieraz, jak ktoś reaguje strachem na moje psy, ale przecież ich nie skarcę za naturalną komunikację :roll:

PS. Za to merdanie ogonkiem jest zawsze słiiit :loveu: Nawet nerwowe machanie sztywnym ogonem z jednoczesnym naprężeniem całego ciała, co oznacza, że gdyby nie moje warknięcie "Frotek, nie wolno i o tym wiesz" - fruwałyby kłaki :evil_lol: "O, merdają ogonami, lubią się" :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Kiedyś, dawno temu mój pies na spacerze zaczął się krztusić, bo ma chore serce. Na to sąsiadka, że on na mnie warczy i żebym go skarciła :roll:

O, to może facet który uważał, że jego pies nic nie zrobi, podczas gdy jego pies szykował się do yorka na kolację myślał tak, przez ten merdający sztywno ogon? :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

ja mam w tej chwili w domu suke po tplo, ktora ma sruby i tytanowa blaszke w lapie.
skok innego psa na nia czy inne manewry podbiegajacego pieska moze skonczyc sie reoperacja oraz trwalym inwalidztwem. szczerze mowiac mam w dupie, czy czyjegos psa zapiecze ryj czy nie. jesli ktos nie potrafi odwolac kundla w 15 sekund, kundel nie reaguje na standardowe "bezgazowe" odganiabie, to jestem zmuszona swojeg psa bronic, bo kontakt z innymi psami jest dla niej w tej chwili skrajnie niebezpieczny.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Aleks89']Jak ktoś mi psiknie gazem w mojego psa ,który jakimś cudem podbiegłby do innego to to się skończy w najlepszym wypadku na pogotowiu a w najgorszym w kostnicy ,bo mam słabe nerwy:diabloti:[/QUOTE]
Ale że kto tam wyląduje? :evil_lol:
Gaz jest o tyle nietrafionym pomysłem, że a) równie łatwo możesz psiknąć nim w swojego psa; b)jak właściciel jest obeznany w przepisach może cię nieźle przeciorać po sądach itp.
Ja na szczęście mam bardzo spokojną okolicę, same grzeczne pieski i dwa mini-agresorki na smyczkach, raczej nieszkodliwe.
Raz pies w typie amstaffa rzucił się na mojego psa, od razu zaczął gryźć po głowie, mój był na smyczy, tamten luzem. Właściciel go "zdjął" z mojego psa, coś mu nagadałam, ale na szczęście drugi raz go już nie spotkałam.
A jeśli nie ma się przy sobie żadnego gazu, a psy się już gryzą, to nie wolno bić (bo to wzmaga agresję), tylko zasadzić kopa w czuły punkt :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Aleks89']Kopa proszę bardzo jak podbiegnie to na kopa zasłuży.Ale gaz zdecydowanie NIE.Znajoma dostała po ryju gazem pieprzowym i opisała to jako najgorsze zdarzenie w jej 23letnim życiu nie chodziło nawet o ból tylko o trudności w złapaniu oddechu ,pieczenie wszystkich możliwych śluzówek itd.[/QUOTE]

Jeszcze bardziej zachecające :diabloti:

Do samych podbiegaczy gazem nie psikam, dopiero jak widzę że będą z tego niezłe jaja to gaz szykuję. Zawsze daję szansę właścicielowi, jeżeli pajac nic sobie z tego nie robi a za chwilę pewnie zostanę sama z dwoma walczącymi psami to ja jednak wybiorę gaz, w dupie mam cudzego pieska. Opory miałam aż w końcu słodki onek zatopił kły w mojej nodze, blizna została i już nie zejdzie, całego kła mi wpakował skurczybyk :roll:
Zdarzają się takie kundle, których przeganianie nie rusza, ba! zawarczy taki na mnie i dalej mi do psa próbuje się dobrać. Nie po to noszę gaz by ryzykować zdrowie swoje lub swojego psa.
Póki co na celowniku mam kundla sąsiadki który znienawidził moje psy, i w związku z tym mnie i warczy gdy przechodzę obok niego. Pani w pobliżu nigdy nie ma, śpi zachlana w domu. Jestem cierpliwa, jeszcze nie oberwał ale gnojka chętnie odwiozłabym do azylu :diabloti: Trochę się uspokoiło po interwencji SM, bo zaatakował 4 letniego syna sąsiadki.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Karoola']bo to wzmaga agresję), tylko zasadzić kopa w czuły punkt :diabloti:[/QUOTE]

Wtedy twoim czułym punktem będą wpakowane kły w nogę :razz: nie polecam. Piesek może zrobić odwet tak szybko, że nie zdążysz jeszcze zdjąć nogi z jego jaj, poważnie.

Link to comment
Share on other sites

ja tez bardzo dlugo mialam opory. az nagle w naszym kierunku zaczal popierdzielac przerosniety onek w kaganiu-kracie wielkosci wiadra, ktorego zawsze puszczaja luzem i ktory wpada kak dziki w inne pieski i powala je warczac na nie.
jakos wszelkie opory mi puscily w tamtym momencie.
kundel spierdzielil w krzaki, a jego wlascicielka wyzwala mnie wszystkimi bluzgami, jakie istnieja. a jej spokojnie wyjasnilam, czemu to zrobilam i pokazalam lape mojego psa. polozyla uszy po sobe i powiedziala "przepraszam, nie zdawalam sobie sprawy".

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Luzia']To jakaś nie ogarnięta baba, ja bym tego tak nie zostawiła ;)
NIKT nie będzie walił gazem do mojego psa, tak samo jak ja nie zamierzam robić tego cudzym[/QUOTE]

moglabys wezwac straz miejska, to otrzymalabys jeszcze mandacik za psa bez kontroli w parku pelnym dzieci:loveu:

Link to comment
Share on other sites

sadze, ze glupio by ci bylo w takiej sytuacji stawiac.

gdyby moj pies mial chec staranowac pieska, dla ktorego byloby to smiertelnym niemal zagrozeniem i co wiecej w wyjatkowo malo pokojowych zamiarach, to ze wstydu bym sie spalila i poszlabym szybko do chaty umyc psu ryja.

Link to comment
Share on other sites

tak, sa sposoby. ten pies juz raz dostal ode mnie kopa. zreszta nie tylko ode mnie.

ale jak masz psa, ktory jest po prostu chory to inaczej patrzysz na pewne sprawy.
a twoje dzialanie musi byc blyskawiczne. nie mozesz tez szarpac sie, wywijac nogami i ciganac za smycz swojego psa. to wszystko jest dla niego niebezpieczne.


poza tym...do mojego psa podlecial wielki, agresywny kundel, ktory chcial mojego uszkodzic i mial na to realne szanse. baba nie panowaa nad swoim psem w ogole, moj natomiast byl na smyczy. kundel dostal gazem i uwazam, ze zachowalam sie stosownie do sytuacji.

Link to comment
Share on other sites

Osłonięcia psa przed wyrośniętym onkiem? Żeby dodatkowo swojego psa zmiażdżyć własnym ciężarem? Lepiej jest sprawić, że psa będzie piekł pysk przez jakiś czas niż żeby własny został kaleką do końca życia... To chyba oczywiste...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Luzia']oj uwierz nie było by mi głupio, jest dużo sposobów osłonięcia swojego psa przed napastnikiem nie używając gazu. O ile kopniaka rozumiem, o tyle gazu w życiu nie zdzierżę.[/QUOTE]

Serio? Gdy ja musiałam bronić swoich psów przed owczarkiem niemieckim, który nie poharatał ich tylko dlatego, że były dwa i się broniły to oddałabym wtedy wszystko za gaz. I od tego czasu go noszę. Gaz jest też bezpieczniejszy dla mnie, bo faktycznie najlepszy na świecie pomysł to kopnięcie nakręconego agresora. Ja tam lubię swoje nogi. Moje psy są pod kontrolą i tego samego wymagam. Tym bardziej, że moje psy też najzdrowsze i najmłodsze nie są.

Link to comment
Share on other sites

Tylko że gaz to nie tylko pieczenie ryja, każdego zwolennika tej metody zachęcam najpierw wypróbować go na sobie. Wet opowiadał kiedyś że miał właśnie pacjenta po gazie, leczył mu ostre zapalenie spojówek ponad miesiąc. Co najlepsze pies był na smyczy i w kagańcu. Pańci nie spodobało się że pan prowadzi pieska koło jej bloku..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Tree']Co innego nadużywać gazu na mało szkodliwych natrętnych psach a co innego ratować życie swojemu.[/QUOTE]

nie chodziło mi o samą sytuacje a o to że ten wasz cudowny gaz nie jest taki nie szkodliwy jak się większości wydaje

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dog193']A_niusia, a skąd ta zmiana nastawienia co do gazu? Bo z tego co ja pamiętam to się kiedyś chyba nawet na tym wątku śmiałaś z dziewczyny, która gaz nosiła w celu odstraszenia innych psów ;)[/QUOTE]

nadal nie uwazam, ze na spacery nalezy chodzic z miotaczem ognia, a pieska zamykac w kuli jak dla chomika byle zaden inny pies do naszego nie podbil. co wiecej: nadal sadze, ze najwazniejsze to panowac nad wlasnym psem, gdyz nie zyjemy w prozni i jesli ktos ma na smyczy agresywnego psa, to zamast z nim te agresje przepracowac i zabezpieczyc go odpowiednio, ma pretensje do calego swiata, ze jakis piesek podbiegl.


moja suka, ze sie powtorze, ma obecnie tytan w lapie i wymaga ode mnie jako od osoby, ktora jest za nia odpowiedzialna, 100% ochrony przed wszelkimi dzialaniami psow, ktore mooglyby do niej podbiec na spacerze.

Link to comment
Share on other sites

Ale to przecież całkiem inna sytuacja. Wątpię żeby ktoś z dogo biegał po ulicach i psikał gazem w pysk każdemu napotkanemu psu. Jednak gdy życie może stracić mój pies (a przy okazji i mi się może oberwać) to nie mam zamiaru się wahać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Luzia']Tylko że gaz to nie tylko pieczenie ryja, każdego zwolennika tej metody zachęcam najpierw wypróbować go na sobie. Wet opowiadał kiedyś że miał właśnie pacjenta po gazie, leczył mu ostre zapalenie spojówek ponad miesiąc. Co najlepsze pies był na smyczy i w kagańcu. Pańci nie spodobało się że pan prowadzi pieska koło jej bloku..[/QUOTE]

wole, zeby kundel mial ropne zapalenie spojowek niz zeby moj pies zostal w wieku niespelna dwoch lat kaleka do konca zycia.
i tyle w temacie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Luzia']nie chodziło mi o samą sytuacje a o to że ten wasz cudowny gaz nie jest taki nie szkodliwy jak się większości wydaje[/QUOTE]

Ja tam nie uważam, że gaz jest cudowny i nieszkodliwy. Sama mam wątpliwości, czy w ogóle gaz kupować. Ale chodzi o samo nastawienie, że własny pies jest najważniejszy i od właściciela zależy jego bezpieczeństwo. Gdybym miała gaz to w takiej sytuacji jaką opisała a_niusia też bym się nie wahała

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...