Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='motyleqq']znaczy, cel uświęca środki? nie dla mnie. ale co kto lubi, prawda?[/QUOTE]

Ale jakie środki? :) Że oberwałam w dupę raz na jakiś czas? Tak, uważam że takie środki można uświęcić, ale co kto lubi, prawda?

Link to comment
Share on other sites

ostatnio ciągle spotykam w parkach ludzi, którzy biją swoje psy :( najczęściej to jest podstarzały facet, który swoją męskość wspomaga "tresowaniem" psa. wygląda to zazwyczaj tak: woła psa, kiedy ten się bawi z innymi psami, kiedy pies nie przychodzi to:
a). idzie do niego i go uderza/ciągnie za ogon, pies się kuli
b). woła go "chodź, masz" wsadza rękę do kieszeni i udaje, że coś wyciąga, kiedy pied podchodzi zapina go na smycz, uderza za nieposłuszeństwo i śmieje się, że pies dał się nabrać

Uświadomiłam tego faceta, że zrobi jest jeszcze parę razy i pies w ogóle przestanie do niego przychodzić. Ale co tam, przecież jak nie przyjdzie to oberwie :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Hej']ostatnio ciągle spotykam w parkach ludzi, którzy biją swoje psy :( najczęściej to jest podstarzały facet, który swoją męskość wspomaga "tresowaniem" psa. wygląda to zazwyczaj tak: woła psa, kiedy ten się bawi z innymi psami, kiedy pies nie przychodzi to:
a). idzie do niego i go uderza/ciągnie za ogon, pies się kuli
b). woła go "chodź, masz" wsadza rękę do kieszeni i udaje, że coś wyciąga, kiedy pied podchodzi zapina go na smycz, uderza za nieposłuszeństwo i śmieje się, że pies dał się nabrać

Uświadomiłam tego faceta, że zrobi jest jeszcze parę razy i pies w ogóle przestanie do niego przychodzić. Ale co tam, przecież jak nie przyjdzie to oberwie :([/QUOTE]

Mnie w takich przypadkach puszczają nerwy. Raz widziałam faceta z ogarem, pies na wielkiej kolczatce, wącha coś w trawie a facet z całej siły szarpie go na tej kolczacie i tłucze. Podbiegłam i opieprzyłam równo bo nerwy mi puściły, na przystanku obok stali ludzie i w bardzo wymowny sposób zmierzyli wzrokiem tego faceta, zrobiło mu się głupio. Jakiś miesiąc później spotkałam go z psem na szerokiej skórzanej obroży :) Myślę że podziałało.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Fauka']Mnie w takich przypadkach puszczają nerwy. Raz widziałam faceta z ogarem, pies na wielkiej kolczatce, wącha coś w trawie a facet z całej siły szarpie go na tej kolczacie i tłucze. Podbiegłam i opieprzyłam równo bo nerwy mi puściły, na przystanku obok stali ludzie i w bardzo wymowny sposób zmierzyli wzrokiem tego faceta, zrobiło mu się głupio. Jakiś miesiąc później spotkałam go z psem na szerokiej skórzanej obroży :) Myślę że podziałało.[/QUOTE]
Dobrze, że podziałało. Najgorzej jak spotykasz takiego gościa, który wie wszystko najlepiej i nie przyjmuje do nic do wiadomości, a jeszcze jak kobieta mu zwraca uwagę i do tego młodsza to już w ogóle zrobi całkiem odwrotnie.

Link to comment
Share on other sites

Bo takich trzeba piętnować publicznie tak żeby wstyd im się zrobiło. Pewnie ja też zostałabym olana gdyby nie ludzie na przystanku. Ale opieprzać trzeba, zawsze jest nadzieja że zadziała, niech delikwent wie że jest durniem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Hej']Dobrze, że podziałało. Najgorzej jak spotykasz takiego gościa, który wie wszystko najlepiej i nie przyjmuje do nic do wiadomości, a jeszcze jak kobieta mu zwraca uwagę i do tego młodsza to już w ogóle zrobi całkiem odwrotnie.[/QUOTE]

Ja opieprzyłam wczoraj kolesia, którego pies ciągle biega luzem po dość ruchliwej ulicy. Ma nawet na szyi łańcuszek zaciskowy - nie wiem po co. Kiedyś kundel poszedł za mną na najbardziej niebezpieczną ulicę w mieście, zaczął skakać "w wiadomych celach" na moje psy (byłam z 4), a jak na niego kłapały, to wskakiwał prosto pod pędzące auta...:shake: Dostał ode mnie dwa kopniaki, w celu ratowania mu życia.
Dwa razy tłumaczyłam facetowi, jak się sprawa ma. Olał mnie zupełnie. "A co, nie może biegać luzem?" Powiedziałam, że oczywiście, że nie może, bo wbiega pod auta, może spowodować wypadek, bo auta się gwałtownie zatrzymują, żeby go nie zabić. Facet olał sprawę. Mówię, że to się skończy na policji. Zaczął się śmiać: "A to dzwoń sobie!".

No i nic. Dziś kundel znowu do mnie podbiegł, znowu przez ulicę. Pewnie w końcu zabije go auto, i to na moich oczach, bo biegnie na oślep do moich psów. Policja ma takie rzeczy gdzieś.
Nie mam pomysłu, szkoda mi psa :roll: Nie chcę drugi raz czuć się winna za śmierć latającego luzem kundla, już jeden tak zginął, jak do moich psów biegł, to była masakra :shake:

Link to comment
Share on other sites

A myślałaś o gazie pieprzowym? Wiele psów po takiej niespodziance unikałaby jakiegokolwiek kontaktu z Tobą. Ja nie wiem skąd się tacy idioci na świecie biorą, kompletnie bez wyobraźni. Po co takim ludziom pies?

Link to comment
Share on other sites

Mam gaz, ale póki co działa na niego moje warczenie i rzucanie kamykami czy śniegiem o ziemię (nie w psa, spokojnie). Mówię, dla mnie nawet może stado kóz za mną łazić, co mi tam. Tylko że ja przechodzę potem przez bardzo ruchliwą ulicę, gdzie jeżdżą ciężarówki, auta itd. Taki mały piesek ma tam małe szanse na przeżycie.

Poza tym okropnie mnie denerwuje, że ten pies musi cierpieć za głupotę, obojętność i zwykłą złośliwość właściciela... Dlatego mam opory, żeby takiego zwierzaka traktować gazem. To właściciel powinien nim dostać.

Co do gazu, to się nie rozstaję z nim - kolejne chamstwo... Po ulicach biega amstafowaty pies. Pojawia się raz na tydzień, kiedy atakuje i próbuje zabić kolejnego psa. Prawdopodobnie ktoś go czasem puszcza. Jednego psa zabił, moje zaatakował, ale zaczęłam kopać i wrzeszczeć to uciekł... Dwa kolejne zaatakował, żeby zabić. Za pierwszym razem facet obronił małego pieska, uderzając agresora deską. Za drugim razem pies rzucił się na samojeda, do szyi, uratował psa przechodzeń kopiąc agresora. Właścicielka też kopała, ale za lekko chyba, bo pies to olał..

Od stycznia w moim mieście dzieją się dziwne rzeczy. Ogromne ilości psów luzem, pełno po prostu. Ten amstafowaty zabójca biega po mieście i atakuje co się rusza. I nie ma na niego sposobu, bo potem znika, nie wiem w ogóle skąd ten pies się bierze... Żyję w dzikim mieście chyba :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']Ja opieprzyłam wczoraj kolesia, którego pies ciągle biega luzem po dość ruchliwej ulicy. Ma nawet na szyi łańcuszek zaciskowy - nie wiem po co. Kiedyś kundel poszedł za mną na najbardziej niebezpieczną ulicę w mieście, zaczął skakać "w wiadomych celach" na moje psy (byłam z 4), a jak na niego kłapały, to wskakiwał prosto pod pędzące auta...:shake: Dostał ode mnie dwa kopniaki, w celu ratowania mu życia.
Dwa razy tłumaczyłam facetowi, jak się sprawa ma. Olał mnie zupełnie. "A co, nie może biegać luzem?" Powiedziałam, że oczywiście, że nie może, bo wbiega pod auta, może spowodować wypadek, bo auta się gwałtownie zatrzymują, żeby go nie zabić. Facet olał sprawę. Mówię, że to się skończy na policji. Zaczął się śmiać: "A to dzwoń sobie!".

No i nic. Dziś kundel znowu do mnie podbiegł, znowu przez ulicę. Pewnie w końcu zabije go auto, i to na moich oczach, bo biegnie na oślep do moich psów. Policja ma takie rzeczy gdzieś.
Nie mam pomysłu, szkoda mi psa :roll: Nie chcę drugi raz czuć się winna za śmierć latającego luzem kundla, już jeden tak zginął, jak do moich psów biegł, to była masakra :shake:[/QUOTE]
Jak właściciel ma w dupie psa to może go nie obchodzi że wpadnie pod samochód, może pozbyłby się "problemu" w ten sposób :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Fauka']To może weź kogoś ze sobą na spacer, zabierz smycz i pewnego pięknego dnia złap takiego psa i odwieź do schroniska. Tam będzie mu lepiej, może trafi do normalnego domu.[/QUOTE]
Też tak pomyślałam...

Link to comment
Share on other sites

u nas na dzielni jest taki tlusciutki labis, co ciagle spierdziela. ma strasznie irytujacy zwyczaj: podlacza sie do spaceru i cala droge wszystkich gwalci. plec jest mu obojetna. w sumie to gatunek tez, bo ludziom tez nie odpuszcza. jesli jakis inny pies nawet pojdzie mu wpierdzielic to nic nie daje. kop w dupe tez nie.

i kiedys z jednym panem go zlapalismy na smycz i zadzwonilismy po kierowce ze schroniska. zabrali go. mialam wyrzuty sumienia, a ten pan dostal porzadna zjebke od zony. kilka dni pozniej sie spotkalismy i okazalo sie, ze nastepnego dnia kazdy z nas zadzwonil do schronu i obadal, czy wlasciciele labisia sie po niego zglosili. zaowocowalo to bardzo fajna psia znajomoscia.

kilka miesiecy po tym zdarzeniu przypadkowo spotkalismy sie znowu, nasze psy sie bawily i nagle..."tyyy patrz!!!!! ZNOW TEN KOPULATOR!!!".


wlasciciele nie nauczyli sie niczego nowego, pies w tej samej obrozy bez adresowki i z tymi samymi, co zwykle zainteresowaniami:))))

Link to comment
Share on other sites

Cóż, w takim przypadku to chyba ciągłe zgłaszanie sprawy na policję by coś dało. Coś w rodzaju "wielki pies podbiega do dzieci" i te sprawy. Myślę, że na takie zgłoszenie nasze drogie służby by się pofatygowały zbadać sprawę. Właściciele psa zapłaciliby z dwa razy wysoki mandat, to prędzej by zmądrzeli, za odebranie kundla ze schroniska niestety się nie płaci (zazwyczaj).

Koleś od tego małego pieska na pewno by nie pojechał po niego do schronu... Nie wiem, czy byłoby mu lepiej, u nas w schroniskach nie jest za dobrze :( Cholera wie, co robić. Pies już się uczy unikać ludzi i innych psów, a jeśli jeszcze nie do końca o tym wie, to przechodnie i inne psy go w tym utrwalają. Pewnie za dwa - trzy miesiące nawet nie będzie próbował podchodzić. Jeżeli dożyje do tego czasu.

Link to comment
Share on other sites

Podwójnie się wkurzyłam przed chwilą...

Chciałam odprowadzić Mamę na przystanek. Droga jest dość daleka, prowadzi przez pole, więc przy okazji wzięłam psa na spacer. Mama wyszła chwilę wcześniej, próbowałam Ją dogonić - źle stanęłam i skręciłam nogę w kostce :/ Stwierdziłam, że trudno, wracamy do domu, noga musi odpocząć. Idziemy powoli, Mikra luzem, bo mimo, że mała, mogłaby mnie pociągnąć, a to w tej sytuacji mogłoby mnie przewrócić. Z naprzeciwka nadciąga facet z psem w typie ONka. Wołam Mikrę do nogi, ta sobie powolutku idzie obok mnie. Facet bardzo inteligentnie spuścił ONa ze smyczy. Trudno, może nic się nie stanie. Taaa, jasne... ON podleciał do nas, wystraszył i przegonił Mikrę kawałek po polu, ja nie mogłam za nią biec :( Wrzasnęłam, że mam skręconą nogę i facet ma zabrać psa, bo ja nie dam sobie rady. Debil się roześmiał, w tym czasie pies podbiegł do mnie i mnie na dokładkę przewrócił! Na szczęście nic więcej mi się nie stało... A facet dalej stoi i się ze mnie nabija. Nie miałam siły się kłócić z kretynem, powiedziałam mu tylko, że gratuluję inteligencji, minęłam go, poszłam dalej. Na szczęście przestraszona Mikra biegnie w stronę domu, więc pod bramą ją dogoniłam i wzięłam na smycz, poszłyśmy do domu...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Litterka']Podwójnie się wkurzyłam przed chwilą...

Chciałam odprowadzić Mamę na przystanek. Droga jest dość daleka, prowadzi przez pole, więc przy okazji wzięłam psa na spacer. Mama wyszła chwilę wcześniej, próbowałam Ją dogonić - źle stanęłam i skręciłam nogę w kostce :/ Stwierdziłam, że trudno, wracamy do domu, noga musi odpocząć. Idziemy powoli, Mikra luzem, bo mimo, że mała, mogłaby mnie pociągnąć, a to w tej sytuacji mogłoby mnie przewrócić. Z naprzeciwka nadciąga facet z psem w typie ONka. Wołam Mikrę do nogi, ta sobie powolutku idzie obok mnie. Facet bardzo inteligentnie spuścił ONa ze smyczy. Trudno, może nic się nie stanie. Taaa, jasne... ON podleciał do nas, wystraszył i przegonił Mikrę kawałek po polu, ja nie mogłam za nią biec :( Wrzasnęłam, że mam skręconą nogę i facet ma zabrać psa, bo ja nie dam sobie rady. Debil się roześmiał, w tym czasie pies podbiegł do mnie i mnie na dokładkę przewrócił! Na szczęście nic więcej mi się nie stało... A facet dalej stoi i się ze mnie nabija. Nie miałam siły się kłócić z kretynem, powiedziałam mu tylko, że gratuluję inteligencji, minęłam go, poszłam dalej. Na szczęście przestraszona Mikra biegnie w stronę domu, więc pod bramą ją dogoniłam i wzięłam na smycz, poszłyśmy do domu...[/QUOTE]

Aż trudno uwierzyć, że tacy "ludzie" po ziemi chodzą :angryy: Znasz tego faceta? Może policja by coś zdziałała, nie wiem czy on złamał prawo, może ktoś inny się wypowie..

Link to comment
Share on other sites

Nie, nie znam go, dużo ludzi spaceruje po tym polu z psami. Prawo pewnie złamał, jak i ja - pies w miejscu publicznym powinien być na smyczy. Wkurzyłam się na jego głupotę i chamstwo. To, że sobie uszkodziłam nogę, to moja wina, ale jak można nie pilnować psa tak, żeby jeszcze na mnie skakał i się głupio z tego nabijać? Ja bym się chyba ze wstydu spaliła, ale chyba jestem dziwna... ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='masdamerka']Aż trudno uwierzyć, że tacy "ludzie" po ziemi chodzą :angryy: Znasz tego faceta? Może policja by coś zdziałała, nie wiem czy on złamał prawo, może ktoś inny się wypowie..[/QUOTE]



W praktyce nic nie da się zrobić, policja też nie pomoże ;)

można zgłaszać, poprosić tez rodzinę, znajomych itd żeby pozgłaszali- im więcej tym teoretycznie lepiej, ale rzadko kiedy to coś daje. na upomnieniu się kończy, no w dramatycznych przypadkach trzepną trochę po portfelu.


A tak doraźnie to zaopatrzyć się w gaz, tylko lepiej od razu x2 bo nie wiadomo jaka będzie reakcja właściciela na popsikanie jego papisia

Link to comment
Share on other sites

Raz jakiś pies wpadł pod samochód jak go odganiałam od nas. Wiem że zyje, nauka podziałała na wlascicieli chyba, bo juz go nie widzialam ani razu. Aczkolwiek troche to dziwnezeby nagle ktos zaczal pilnowac psa po kilki/nastu latach.. bo psiak stary juz raczej byl.

U mnie ostatnio wysyp psów..
najgorszy wielki ON rzucający sie na drzewa o.0
Agresywny pewnie do wszystkiego.. skoro nawet spadajacy z drzew snieg byl powodem do ataku :roll:

Dzisiaj za to wkurzyl mnie facet od jamnika. Szlam sobie na jakims osiedlu, pies bez smyczy ładnie idzie. Podszedl do nas jakis pudelek, psy sie ładnie witaja, pełna kulturka, delikatnie wszystko, radość u obu. I zaraz wtacza się taki jamnik, wsadza Luśce nos w dupe, ta pełna panika i skacze na mnie, to ja ją wzięłam na ręce, pudelek też się przestraszył i uciekł do pana. Gościu od jamniora się przywlókł, pies na mnie skacze, napalony jakiś.. ;/ Facet ślimaczym tempem chodzi w kółko mnie... :mdleje: jak ja to kocham..
Pies mi się wieszał na nogach, moja wspinała się na głowę, gościu łaził z łańcuszkiem machając nim jakby liczył, że pies sam w niego łep wsadzi.. :shake:
No kurna nie dość, że pies mnie brudzi to jeszcze gwałci a facet się cały czas szczerzył jakby w ogóle nie widział co kundel robi.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...