Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Mnie wczoraj pan "osłabił". Idę a w zasadzie przedzieram się wzdłuż osiedlowej ulicy, chodnik zasypany śniegiem, dwa psy na smyczy. Nagle człowiek idący z naprzeciwka puszcza wielkie coś i to wielkie coś pędzi do moich psów. Włażę w zaspę, psy do siadu a pan w ostatniej chwili odwołuje coś olbrzymie i rzuca do mnie tekstem "puściłem bo myślałem, że się pobawią". Ja się tylko zastanawiam jeśli wogóle pobawią to przepraszam gdzie? Przy ulicy:crazyeye:? no i wogóle czy ja prowadząc dwa psy na smyczy w konkretnym kierunku wyglądam na kogoś kto idzie na zabawę? Dobrze, że pies mądrzejszy był od pana...
A tak a propos Evel - ja kiedyś dostałam opieprz od człowieka bo ryknęłam na mojego szetlanda coby nie dziamgał na jego sznaucerka. Pan powiedział "Jak będziesz drzeć się gówniaro na psa to w ryj dostaniesz". Pomijając ten ryj to ja się zastanawiam jak długo jeszcze będę "gówniarą". Może jakieś zmarszczki powinnam sobie podoklejać, paltot założyć i jakiś zgrabny berecik:roll:

Link to comment
Share on other sites

Może facet miał jakieś kompleksy związane z własnym przemijaniem ;)

Ja ostatnio szłam ze swoim psem chodnikiem, w naszą stronę szła kobieta z agresywnym psem w typie sznaucera na flexi. Już przewidując co się wydarzy (i dobrze przewidziałam) najpierw się zatrzymałam, żeby ocenić, jak mogę ich ominąć. Postanowiłam ominąć ich dużym łukiem. Sznaucer najpierw przypadł do ziemi, że niby taki przyjazny. Jak zaczęłam ich okrążać, właścicielka nawet nie skróciła flexi, przez co musiałam przejść po starej zaspie na trawniku, żeby mój pies nie wkroczył w zasięg tamtego. A sznaucer oczywiście do nas wystartował. Dobrze, że miała na tyle rozumu, że go wstrzymała przynajmniej zanim do nas dosięgnął. A potem oczywiście zaczęła do niego coś w stylu "no i co się kładziesz? taaaaki jesteś?" tonem, który jak dla mnie był wręcz milutki.

Link to comment
Share on other sites

No i my wczoraj bylismy w sytuacji chamstwa. A tak spokojnie się u nas wydawało...

Idziemy na wieczorny spacer - ja z Zuzlem w ręku, TŻ z Bohunem. Ślisko jak jasna cholera (w dzien odwilż, w nocy przymarza, wiadomo, co się na polbruku dzieje). Z przeciwka idzie pan z długowłosym jamniczkiem (jak się okazało - jamniczką). W pewnym momencie suka strzała - i do nas. Ewidentnie nastawiona pozytywnie, zapraszała do zabawy, podbiegała.... no a nie oszukujmy się - w takiej sytuacji niewiele psów pozostanie obojętnymi. Nasze mocno zainteresowane - nie wyrywają się niby (bo jakby się wyrywały, to my bysmy zęby na tym lodzie pogubili), ale jednak zaczynają się nakręcać. I idzie pancio jamniczki i się śmieje.
Pytam się faceta (taki pod 60tkę) - czy to serio takie śmieszne? Na co on zaczął nas objeżdżać, że jak się psów nie umie wychować, to się potem problemy ma (po czym chciał zademonstrowac, jaka to jego suka odwoływalna - miała go bardzo głęboko w doopce i zainteresowana była wszystkim tylko nie nim) i żebysmy zaczeli po psach sprzątać (nie muszę chyba dodawac, ze po psach sprzątamy...). Pomogło dopiero, jak TŻ zapytał, czy ma Bohuna puścić ze smyczy - niech się pobawią (bo Bohun był niezwykle przyjaźnie nastawiony). Wtedy jakos panu chęci do dyskusji przeszły.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mańka_']No i my wczoraj bylismy w sytuacji chamstwa. A tak spokojnie się u nas wydawało...

Idziemy na wieczorny spacer - ja z Zuzlem w ręku, TŻ z Bohunem. Ślisko jak jasna cholera (w dzien odwilż, w nocy przymarza, wiadomo, co się na polbruku dzieje). Z przeciwka idzie pan z długowłosym jamniczkiem (jak się okazało - jamniczką). W pewnym momencie suka strzała - i do nas. Ewidentnie nastawiona pozytywnie, zapraszała do zabawy, podbiegała.... no a nie oszukujmy się - w takiej sytuacji niewiele psów pozostanie obojętnymi. Nasze mocno zainteresowane - nie wyrywają się niby (bo jakby się wyrywały, to my bysmy zęby na tym lodzie pogubili), ale jednak zaczynają się nakręcać. I idzie pancio jamniczki i się śmieje.
Pytam się faceta (taki pod 60tkę) - czy to serio takie śmieszne? Na co on zaczął nas objeżdżać, że jak się psów nie umie wychować, to się potem problemy ma (po czym chciał zademonstrowac, jaka to jego suka odwoływalna - miała go bardzo głęboko w doopce i zainteresowana była wszystkim tylko nie nim) i żebysmy zaczeli po psach sprzątać (nie muszę chyba dodawac, ze po psach sprzątamy...). Pomogło dopiero, jak TŻ zapytał, czy ma Bohuna puścić ze smyczy - niech się pobawią (bo Bohun był niezwykle przyjaźnie nastawiony). Wtedy jakos panu chęci do dyskusji przeszły.[/QUOTE]

Nie wiem, gdzie to było, ale ja bym chyba moje puściła :diabloti: Tyle, że one raczej by się nie bawiły z takim psem, powąchały i wróciły do mnie.. Mi się często zdarza na widok psa luzem z totalnie niefrasobliwym właścicielem puszczać moje. Ale proszę je, żeby szły przy mnie, nie wyrywają do psów. Wolę jednak w razie czego mieć je luzem (jeśli to bezpieczny teren).

Mi właśnie ostatnio się taka paskudna sytuacja przydarzyła, musiałam kopnąć dwa razy przyjaznego psiaka :( Przyjazny, ale okropnie napalony. Byłam z czterema psami, piesek podbiegł do nas i zaczął naskakiwać na psy "w tym celu". Moje zaczęły na niego kłapać, on odskakiwał prosto na jedną z najbardziej ruchliwych ulic w mieście. Zdenerwowana, kazałam moim usiąść i chciałam tamtego odgonić, psy widząc moją irytację, siadły, uszy po sobie... A piesek dalej na nie, po kolei gwałci siedzące psy (Frotka też :roll:). Przeszłam przez ulicę na pasach, a on za nami i dalej to samo... Musiałam go kopnąć, i to raz nie wystarczył. Inaczej skończyłby jako placek na drodze :shake: Ale to paskudne uczucie... Hera była zszokowana, ma manię bronienia piesków (nawet przed ich właścicielami, jeśli się na swoje psy wkurzają :diabloti:), a tutaj pańcia coś takiego :roll:

Oczywiście następnego dnia piesek do nas podbiegł luzem, był tym razem z właścicielem, który zaczął wrzeszczeć i tupać. Pies zwiał dalej, mówię kolesiowi, że wczoraj pobiegł kundel za mną i mało go nie rozjechało. Spojrzał na mnie jak na idiotkę, odwrócił się i sobie poszedł :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']w wiekszosci przypadkow psy radza sobie ze swoim rozmiarem lepiej niz sadza wlasciciele:)[/QUOTE]

W tym przypadku niestety wiem, jak Bohun sobie radzi ;-) i dlatego wolę takich sytuacji unikać.
Bo o ile ma sporo kolegów niewielkich rozmiarów, to tamte pieski są przyzwyczajone do jego zabaw, same się w nie wciągają i nie ma problemu, to takie chuchro jak tamta jamniczka mogłaby mieć potem jakieś niemiłe doświadczenia - bo ok, zapewne by zwiać pod jakis samochód zdążyła. Ale po co mam jej cos takiego fundowac? Bo ma durnego własciciela?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mańka_']No i my wczoraj bylismy w sytuacji chamstwa. A tak spokojnie się u nas wydawało...

Idziemy na wieczorny spacer - ja z Zuzlem w ręku, TŻ z Bohunem. Ślisko jak jasna cholera (w dzien odwilż, w nocy przymarza, wiadomo, co się na polbruku dzieje). Z przeciwka idzie pan z długowłosym jamniczkiem (jak się okazało - jamniczką). W pewnym momencie suka strzała - i do nas. Ewidentnie nastawiona pozytywnie, zapraszała do zabawy, podbiegała.... no a nie oszukujmy się - w takiej sytuacji niewiele psów pozostanie obojętnymi. Nasze mocno zainteresowane - nie wyrywają się niby (bo jakby się wyrywały, to my bysmy zęby na tym lodzie pogubili), ale jednak zaczynają się nakręcać. I idzie pancio jamniczki i się śmieje.
Pytam się faceta (taki pod 60tkę) - czy to serio takie śmieszne? Na co on zaczął nas objeżdżać, że jak się psów nie umie wychować, to się potem problemy ma (po czym chciał zademonstrowac, jaka to jego suka odwoływalna - miała go bardzo głęboko w doopce i zainteresowana była wszystkim tylko nie nim) i żebysmy zaczeli po psach sprzątać (nie muszę chyba dodawac, ze po psach sprzątamy...). Pomogło dopiero, jak TŻ zapytał, czy ma Bohuna puścić ze smyczy - niech się pobawią (bo Bohun był niezwykle przyjaźnie nastawiony). Wtedy jakos panu chęci do dyskusji przeszły.[/QUOTE]
[I][B]wczoraj stanęliśmy z Brutim w podobnej sytuacji, tylko że podlatywacze (było ich 2) nie byli przyjaźnie nastawieni...jakiś czas temu pisałam tutaj, że podbiegł do nas taki mały pikuś i biegał dookoła a ja miałam karuzelę....no to wczoraj się wydarłam do paniuś, że zaraz spuszczę swojego psa i się skończy zabawa dla tej dwójki małych gnojków....no to zabrały psy...nastepnym razem nie będzie zlituj i pozwole Brutusowi jednego z nich poszarpać.
[/B][/I]:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

sąsiadka ma nowego chłopaka , chłopak przychodzi do niej z wielkim donem drącym ryja po klatce na każdego kto sie pojawi a moje psy chce zeżreć .
klatka wąska, mało miejsca jakiś czas temu wychodzi z drzwi chłopak z tym donem ja szłam akurat z moim młodym i gdybym nie zasłoniła swojego psa sobą ryzykując oczywiście ugryzienie ale wtedy nie myślałam to by się to na lekkim złapaniu na pewno nie skończyło , na szczęście pies nie mogąc sięgnąć mojego (który zdziwiony tylko się zjeżył i sztywno stał ale nawet nie szarpnął do tamtego) nie złapał mnie tylko swojego właściela za buta..
ani przepraszam , ani nic innego nie usłyszałam a sytuacja miała miejsce tylko dlatego że pies ten wychodził na luźnej flexi z mieszkania pierwszy jakieś 50cm przed właścielem , wystarczyło mieć psa psy nodze wychodząc lub wyjść pierwszym wiedząc jakiego ma psa .
nie omieszkałam pójść tego samego dnia do sąsiadki z prośbą by ten pies na klatce wychodził w kagańcu albo chociaż żeby bardziej uważali , usłyszałam przepraszam i mam nadzieję że więcej się to nie powtórzy .
ale widok na oko 60kg(gigantyczny) psa szarpiącego się 50cm obok przerażający .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gops']sąsiadka ma nowego chłopaka , chłopak przychodzi do niej z wielkim donem drącym ryja po klatce na każdego kto sie pojawi a moje psy chce zeżreć .
klatka wąska, mało miejsca jakiś czas temu wychodzi z drzwi chłopak z tym donem ja szłam akurat z moim młodym i gdybym nie zasłoniła swojego psa sobą ryzykując oczywiście ugryzienie ale wtedy nie myślałam to by się to na lekkim złapaniu na pewno nie skończyło , na szczęście pies nie mogąc sięgnąć mojego (który zdziwiony tylko się zjeżył i sztywno stał ale nawet nie szarpnął do tamtego) nie złapał mnie tylko swojego właściela za buta..
ani przepraszam , ani nic innego nie usłyszałam a sytuacja miała miejsce tylko dlatego że pies ten wychodził na luźnej flexi z mieszkania pierwszy jakieś 50cm przed właścielem , wystarczyło mieć psa psy nodze wychodząc lub wyjść pierwszym wiedząc jakiego ma psa .
nie omieszkałam pójść tego samego dnia do sąsiadki z prośbą by ten pies na klatce wychodził w kagańcu albo chociaż żeby bardziej uważali , usłyszałam przepraszam i mam nadzieję że więcej się to nie powtórzy .
ale widok na oko 60kg(gigantyczny) psa szarpiącego się 50cm obok przerażający .[/QUOTE]

Masakra :crazyeye: Niektórzy to już zupełnie nie mają wyobraźni... Dobrze, że jeszcze Ci nie zwymyślali za uwagę :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gops']sąsiadka ma nowego chłopaka , chłopak przychodzi do niej z wielkim donem drącym ryja po klatce na każdego kto sie pojawi a moje psy chce zeżreć .
klatka wąska, mało miejsca jakiś czas temu wychodzi z drzwi chłopak z tym donem ja szłam akurat z moim młodym i gdybym nie zasłoniła swojego psa sobą ryzykując oczywiście ugryzienie ale wtedy nie myślałam to by się to na lekkim złapaniu na pewno nie skończyło , na szczęście pies nie mogąc sięgnąć mojego (który zdziwiony tylko się zjeżył i sztywno stał ale nawet nie szarpnął do tamtego) nie złapał mnie tylko swojego właściela za buta..
ani przepraszam , ani nic innego nie usłyszałam a sytuacja miała miejsce tylko dlatego że pies ten wychodził na luźnej flexi z mieszkania pierwszy jakieś 50cm przed właścielem , wystarczyło mieć psa psy nodze wychodząc lub wyjść pierwszym wiedząc jakiego ma psa .
nie omieszkałam pójść tego samego dnia do sąsiadki z prośbą by ten pies na klatce wychodził w kagańcu albo chociaż żeby bardziej uważali , usłyszałam przepraszam i mam nadzieję że więcej się to nie powtórzy .
ale widok na oko 60kg(gigantyczny) psa szarpiącego się 50cm obok przerażający .[/QUOTE]


Wspolczuje takiego sasiada....

Link to comment
Share on other sites

Watek nie ten, bo w zasadzie to nie był popis chamstwa, a niespotykanej uprzejmości ze strony psiarzy i nie psiarzy.
Od kilku dni błąkała się do wsi suka, chuda, wystraszona, próbowałam ją namówić na grzanie zadka u nas w domku, ale nie przejawiała chęci współpracy. Chociaż korzystała z miski i otwartej stodoły.

Okazało się, że to adoptowana kilka dni temu sunia, której nowy dom oddalony był od nas o 10km. Nowi właściciele przyjechali suki szukać, jak się okazało po rozmowach, że taka tutaj lata, to wspólnymi siłami, całej wsi, właścicieli i znajomych królika udało się sukę złapać. I bezpieczna wróciła do domu. Natomiast kooperacja była niesamowita, akcja odłowienia suńki szeroko zakrojona i kilkugodzinna. Skubana była cwana :evil_lol:
Także podnosi na duchu fakt, ze jeszcze w ludziach jest jakaś empatia i chęć pomocy. Jestem w szoku pozytywnym bo tego akurat się po moich sąsiadach nie spodziewałam, a tu proszę ;)

Link to comment
Share on other sites

Muszę się pochwalić, że mój ttb jest coraz bardziej zrównoważonym psem i chyba fama się rozeszła, bo nowi osiedlowi psiarze chcą żeby rudy je socjalizował. Akurat na tapecie mamy szczeniaka yorka z dobrymi efektami. Najpierw mały bał się wszystkiego, teraz chce się poznawać, ale delikatnie.
Rudy zostaje przy mnie widząc inne psy, jeśli one podbiegną z niezbyt dobrymi zamiarami - nie wtrącam się. Jak na życzenie właściciela rudy powalił 60 kg owczarka (mój warzy 23 kg) inni nie próbują. Nie rozumiem właścicieli, którzy się cieszą, że ich pies walczy z ttb. Ja staram się mojemu wybić z głowy, że można wszystko załatwić zębami, z dobrym skutkiem.

Link to comment
Share on other sites

U nas dwa dni temu doszło do chyba największego chamskiego wyczynu w mojej karierze psiary.
Godzina 8 rano, jako że mam ferie to wyleguję się w łóżku z psem. Nagle ktoś puka do drzwi, Lary pobiegł się przywitać a ja nasłuchuję. Nagle słyszę gruby warkot mojego psa, zrywam się na równe nogi myśląc, że moje maleństwo zamieniło się w Cujo, biegnę i widzę że mama psa wiesza na obroży. Jak się okazało wpadła rano po coś sąsiadka, a z nią do naszego mieszkania wpadł jej pies. Pani była zaskoczna że wchodzenie do czyjegoś domu bez zapowiedzi z psem jest niezbyt na miejscu, a nasze psy mogą mieć coś przeciwko.
Jej pies jest nieszkodliwy, widząc Larego przez okno ujada jak wariat, ale gdy się wyprowadza (tak, sam się wyprowadza :mad:) jest spokojny i trzyma się z daleka.

Dodam że pani o 8 rano trąciła alkoholem, i już wiemy której sąsiadce nie otwierać drzwi :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Fauka']U nas dwa dni temu doszło do chyba największego chamskiego wyczynu w mojej karierze psiary.
Godzina 8 rano, jako że mam ferie to wyleguję się w łóżku z psem. Nagle ktoś puka do drzwi, Lary pobiegł się przywitać a ja nasłuchuję. Nagle słyszę gruby warkot mojego psa, zrywam się na równe nogi myśląc, że moje maleństwo zamieniło się w Cujo, biegnę i widzę że mama psa wiesza na obroży. Jak się okazało wpadła rano po coś sąsiadka, a z nią do naszego mieszkania wpadł jej pies. Pani była zaskoczna że wchodzenie do czyjegoś domu bez zapowiedzi z psem jest niezbyt na miejscu, a nasze psy mogą mieć coś przeciwko.
Jej pies jest nieszkodliwy, widząc Larego przez okno ujada jak wariat, ale gdy się wyprowadza (tak, sam się wyprowadza :mad:) jest spokojny i trzyma się z daleka.

Dodam że pani o 8 rano trąciła alkoholem, i już wiemy której sąsiadce nie otwierać drzwi :diabloti:[/QUOTE]


:mdleje: Głupota nie zna granic. Gdyby ktoś tak u mnie zrobił, to by było dopiero... Choć kiedyś mieliśmy przypadek, dawno temu, jak naszym psem był rottek Ryms. Tata poszedł z Rymsem na spacer. Wraca, wchodzi na nasze podwórko, spuszcza psa. A tu nagle zza rogu NASZEGO domu wybiega inny rottweiler i wychodzi jakiś koleś z uśmiechem: "panie, pańskiego psa znalazłem!". Na szczęście udało się psy opanować, Ryms był w zbytnim szoku, żeby zareagować... Facet chciał być miły, ale błysnął bezmyślnością :diabloti:


Ostatnio miałam tak koncertowy przykład bezmyślności, że mnie zatkało. Na ogrodzonym terenie, stare boisko, puściłam psy i ćwiczymy różne rzeczy. Slalom, zostawanie w miejscu, warowanie, przywołanie i tak dalej. Widzę kątem oka, że obserwuje nas jakiś człowiek, ale olałam.
Niestety, człowiek nas nie olał. Przelazł przez wejście na to boisko ze swoim ogromnym psem i idzie w naszą stronę :roll: Podłazi z tym psem, najeżonym okropnie, do nas. Ja moje psy opanowałam, siad i te sprawy. No i koleś do mnie: "ja widzę, że te psy układasz, ja mam z moim problem, bo ona rzuciła się na dwa psy, prawie je zabiła! gdybym jej nie odciągnął to by zabiła!". Suka, mieszaniec labradora z bokserem, oczywiście bez kagańca. Ja mu coś tłumaczę, oczywiście koleś mnie w ogóle nie słucha, bo przylazł pogadać, a nie się czegoś dowiedzieć - jak zawsze.
No i gwóźdź programu: po chwili spuszcza tą sukę ze smyczy. Mówię mu, żeby zapiął, a on na to: nieee... A niee, ona nic nie zrobi... Ona małych psów tylko nie lubi...
Odpowiadam, że mam tu dwie małe suki i ma ją zapiąć. On dalej "nieee...", zaczął rzucać tej suce patyka (nakręciła się na niego na szczęście) i gadać coś "ale to jest świetne... po to się ma psa, to jest świetne...". Nie wiem, czy był pijany czy nienormalny, ale szybko psy zabrałam i zwiałam stamtąd :roll:

Link to comment
Share on other sites

Ja miałam inną głupią sytuację.Jestem na polanie z moim labkiem,który bawił się swoją piłką i wszystko inne miał gdzieś.Nagle ni z gruszki ni z pietruszki biegnie bojowo nastawiony cezarek :).No i oczywiście rzucił się na mojego psiaka i zaczął go gryźc. Po chwili mojemu puścily nerwy i zaczął się bronic.A ja dostałam opierdziel od właścicielki za całą sytuacje :crazyeye:.To się dopiero nazywa tupet!!!Nie wiem jak jest u Was,ale mojego labka często atakują małe psy,które są bez smyczy bo przeciez "mały nic nie zrobi" :/

Link to comment
Share on other sites

[quote name='przez.rozowe.okulary']A ja dostałam opierdziel od właścicielki za całą sytuacje :crazyeye:./[/QUOTE]

Też tak miałam. Biegał sobie mój pies po polance, przyszedł pan z suką beagla i mixem ONka w kagańcu. Puścił sukę i Lary się z nią bawił, do kompletu puścił swojego psa który ganiał za Larym i go atakował. Lary wtedy jeszcze młody uciekał przed nim i gonił za beagielką. W pewnym momencie znowu ten pies go zaatakował i mój go pogonił, nawet nie dziabnął. Pan do mnie że jakim prawem takie psisko bez kagańca puszczam.

Dzisiaj miałam znowu akcję. Jakiś czas temu wracałam ze szkoły i szła sobie babka z dwoma niewielkimi psami bez smyczy. Gdy przechodziłam obok ona biegiem jednego z nich złapała za obrożę, a pies do mnie z zębami wyskoczył. Dzisiaj szłam, znowu spotkałam tego psa ale tym razem bez właścicielki i bez obroży, zjeżył się, dobiegł do mnie i na mnie warczał. Na szczęście nie zaatakował, poszłam do przodu ignorując go. Jak dorwę tą babę...

Link to comment
Share on other sites

dziś myślałam, że wpadnę tu napisać, że w mojej małej mieścinie są ogarnięci psiarze, bo pewien chłopak zapiął na smycz swojego psa, żebyśmy mogli się spokojnie minąć na ścieżce. ale chwilę potem spotkałam trójkę dzieciaków(ahh, ferie) z dwoma psami, które na mój widok rzuciły się na swoje psy, by je przytrzymać i zaczęły drzeć mordy na całą okolice :mdleje: oczywiście ich psy natychmiast zaczęły szczekać, ja stanęłam dęba, Etny sierść również, zabrakło mi słów by im coś powiedzieć...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']dziś myślałam, że wpadnę tu napisać, że w mojej małej mieścinie są ogarnięci psiarze, bo pewien chłopak zapiął na smycz swojego psa, żebyśmy mogli się spokojnie minąć na ścieżce. ale chwilę potem spotkałam trójkę dzieciaków(ahh, ferie) z dwoma psami, które na mój widok rzuciły się na swoje psy, by je przytrzymać i zaczęły drzeć mordy na całą okolice :mdleje: oczywiście ich psy natychmiast zaczęły szczekać, ja stanęłam dęba, Etny sierść również, zabrakło mi słów by im coś powiedzieć...[/QUOTE]



czyżbyś była w łodzi?:)
miałam podobną sytuacje, mielismy psi spacer, idę ze znajomą już na tramwaj po spacerze a tu nagle podbiega mały kurdupel w kagańcu materiałowym na pysku i szczeka, warczy, ogólnie histeria, Junior zmęczony, nie reagował na psa na jego szczęście, a za pieskiem biegnie mały chłopiec tak no oko ok 10 lat i w locie łapie psa, wskakuje na ławkę, siada i się na mnie gapi, a pies w najlepsze ciągle szczeka:)
sytuacja zabawna ale tylko dlatego że pies wielkośći JRT:)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Fauka']U nas dwa dni temu doszło do chyba największego chamskiego wyczynu w mojej karierze psiary.
Godzina 8 rano, jako że mam ferie to wyleguję się w łóżku z psem. Nagle ktoś puka do drzwi, Lary pobiegł się przywitać a ja nasłuchuję. Nagle słyszę gruby warkot mojego psa, zrywam się na równe nogi myśląc, że moje maleństwo zamieniło się w Cujo, biegnę i widzę że mama psa wiesza na obroży.[B] Jak się okazało wpadła rano po coś sąsiadka, a z nią do naszego mieszkania wpadł jej pies. Pani była zaskoczna że wchodzenie do czyjegoś domu bez zapowiedzi z psem jest niezbyt na miejscu, a nasze psy mogą mieć coś przeciwko.[/B]
Jej pies jest nieszkodliwy, widząc Larego przez okno ujada jak wariat, ale gdy się wyprowadza (tak, sam się wyprowadza :mad:) jest spokojny i trzyma się z daleka.

Dodam że pani o 8 rano trąciła alkoholem, i już wiemy której sąsiadce nie otwierać drzwi :diabloti:[/QUOTE]


Zamyka sie drzwi na klucz buhahha, a nie czym chata bogata ;)
Mnie to nie zdziwilo, co wyzej napisalas. Samej mi sie to przytrafilo, ze sasiad chcial wejsc do mojego mieszania, dobijajac sie energicznie ruszajac klamką, i byl trzezwy. Na szczescie drzwi zawsze zamykam na zamek, inaczej by facet zrobil wielie oczy widzac moje psy ;) a kuku :lol:

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...